Spis treści Podziękowania Przedmowa Wprowadzenie CZĘŚĆ PIERWSZA. POWRÓT DO DZIECIŃSTWA Rozdział 1. Czy tylko ja to czuję? Listy idealnych córek Refleksje Rozdział 2. Ciche jęknięcia – córki w rodzinach alkoholowych Refleksje Rozdział 3. Czego się nauczyłaś w domu? Po pewnym czasie Refleksje Rozdział 4. Tego się nauczyłam Refleksje CZĘŚĆ DRUGA. GROMADZENIE BAGAŻU EMOCJONALNEGO Rozdział 5. Pijące matki – ból wkupywania się w łaski Refleksje Rozdział 6. Pijący ojcowie – najdroższa córunia Refleksje Rozdział 7. Dwójka pijących rodziców – mnożenie, nie dodawanie Refleksje Rozdział 8. Sekrety, sekrety i jeszcze raz sekrety Refleksje CZĘŚĆ TRZECIA. WSPÓŁUZALEŻNIENIE Rozdział 9. Ja, ja sama i całkiem ja – jak dobrze znasz tych ludzi? Refleksje Rozdział 10. Jakim typem dorosłej córki jesteś? Refleksje Rozdział 11. Nie jesteśmy współuzależnieni, prawda? Refleksje CZĘŚĆ CZWARTA. CODZIENNE ZMARTWIENIA Rozdział 12. Związki, czyli kogo takiego poślubiłaś? Wir Refleksje Rozdział 13. Idealne rodzicielstwo Refleksje CZĘŚĆ PIĄTA. ODKRYWANIE I OZDROWIENIE Rozdział 14. Myślę, że mi się uda Refleksje Rozdział 15. Serdeczne pozdrowienia dla Siebie od Córki Refleksje Postscriptum Dodatek Bibliografia Lydii i jej córkom – Kimberly, Mary i Debbie Nota autorska W książce tej przedstawione są autentyczne przypadki i doświadczenia. W celu zachowania dyskrecji zmieniono imiona i tożsamości osób. Tytuł oryginału: Perfect Daughters: Adult Daughters of Alcoholics Przekład: Dariusz Rossowski Opieka redakcyjna: Katarzyna Nawrocka, Maria Zalasa Redakcja: Anna Strożek, Maria Zalasa Korekta: Katarzyna Nawrocka Projekt okładki i stron tytułowych: Joanna Wasilewska / KATAKANASTA Copyright © 1989 Robert J. Ackerman All rights reserved Published under arrangement with HEALTH COMMUNICATIONS INC., Boca Raton, Florida, U.S.A. Polish language rights handled by Prava I Prevodi, c/o Permissions & Rights Ltd., Belgrade, in conjunction with Montreal-Contacts/The Rights Agency Copyright for the Polish edition and translation © JK Wydawnictwo sp. z o.o. sp. k., 2020 Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych bez uprzedniego wyrażenia zgody przez właściciela praw. ISBN 978-83-8225-018-3 Wydanie I, Łódź 2020 JK Wydawnictwo Sp. z o.o. sp. k., ul. Krokusowa 3, 92-101 Łódź tel. 42 676 49 69 www.wydawnictwofeeria.pl Wersję elektroniczną wykonano w systemie Zecer firmy Elibri Podziękowania D o powstania obu wydań Wyrosnąć z DDA. Wsparcie dla dorosłych córek alkoholików 1 przyczyniło się wiele osób. Wszystkim im jestem wdzięczny. W związku z pierwszym wydaniem chcę (ponownie) podziękować Judith A. Michaels, Edwardowi Gondolfowi i Charlesowi Bertnessowi za pomoc oraz fachową wiedzę podczas opracowywania kwestionariusza dla dorosłych córek alkoholików i analizy danych. Linda Sanford i Diane Glynn dodawały mi zapału i sił oraz zmobilizowały do podjęcia pracy nad książką. Marii Stilkind dziękuję za pomoc redakcyjną. W związku z obecnym, zmienionym wydaniem książki chcę podziękować Christinie Belleris, Susan Tobias i Lisie Drucker za pracę redakcyjną oraz mojej doktorantce Jacquelyn B. Griffin, a także Crystal Deemer za pomoc administracyjną. W odniesieniu do obu wydań składam podziękowania Peterowi Vegso z wydawnictwa Health Communications za zrozumienie okazywane temu przedsięwzięciu oraz za liczne sukcesy, jakie razem odnosiliśmy. Osobie, która wielokrotnie wysłuchiwała myśli i koncepcji zawartych na tych stronach – Kimberly Roth Ackerman – dzięki za wszystkie wspólne lata. Na koniec chcę też podziękować dorosłym córkom, które wniosły swój wkład w powstanie tej książki oraz wpłynęły na losy wielu, wielu ludzi. Podziwiam Waszą gotowość do podzielenia się fragmentami swego życia po to, by udzielić pomocy innym kobietom w różnych aspektach ich życia. Dzięki! 1. Pierwsze wydanie tej książki, do którego tu i dalej odwołuje się Robert J. Ackerman, a później autorki cytowanych listów, nie ukazało się w Polsce (przyp. red.). [wróć] Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym Zamówienie nr 15045359354 swiatksiazki.pl Przedmowa O d kiedy ukazało się pierwsze wydanie Wyrosnąć z DDA. Wsparcie dla dorosłych córek alkoholików, pewne rzeczy zmieniły się, a inne nie. Szczęśliwie niektóre sprawy zmieniły się na lepsze. Najważniejsze, że obecnie dostępna jest większa pomoc dla dzieci w każdym wieku, które wychowywały się w domu z jednym lub obojgiem rodziców alkoholików. Pedagodzy, doradcy psychologiczni, psychoterapeuci, pracownicy poradni zdrowia psychicznego dla młodzieży, księża, ustawodawcy i przedstawiciele innych zawodów są dzisiaj bardziej świadomi problemów stających przed dziećmi alkoholików. Ponadto w Ameryce pojawiło się wiele znakomitych programów pomocy na poziomie federalnym, stanowym i lokalnym. Kolejna zmiana polega na tym, że uzyskiwanie pomocy przez nieletnie lub dorosłe dziecko alkoholika jest bardziej akceptowane. Lekarze są lepiej szkoleni w postępowaniu z problemami alkoholowymi i rodzinnymi. Uważam również, że na lepsze zmieniło się podejście w samym udzielaniu pomocy. Częściej korzystamy z „modelu siły”, uznając dorosłe dzieci alkoholików za osoby, które potrafiły z powodzeniem przetrwać traumę, oraz opieramy się na strategiach odporności psychicznej, które wiele z nich wykształciło u siebie w dzieciństwie. Przestaliśmy traktować dzieci alkoholików jak ofiary. Szczególnie istotne w wypadku tej książki są zmiany, do jakich doprowadziły kobiety zarówno dla siebie, jak i dla całego społeczeństwa. Choć nie dokonały się jeszcze wszystkie z tych potrzebnych przemian, kobiety mogą dziś efektywniej poszukiwać pomocy i otrzymywać lepsze wsparcie, a także udzielać go sobie nawzajem. Ta zmiana bardzo zwiększyła szansę na to, że dorosłe córki alkoholików znajdą potrzebną pomoc. Pewne rzeczy się jednak nie zmieniły. W dalszym ciągu „wytwarzamy” rodziców, którzy popadają w alkoholizm, a dzieci wciąż dorastają w rodzinach uzależnionych lub w inny sposób dysfunkcyjnych. Poza tym wciąż mamy więcej alkoholików nieleczonych niż trzeźwiejących, co oznacza, że większość dzieci alkoholików będzie dalej wychowywać się z pijącym ojcem lub/i matką. W konsekwencji w dalszym ciągu trzeba będzie udzielać pomocy dzieciom alkoholików, niezależnie od tego, czy ich rodzice ostatecznie sięgną po pomoc dla siebie, czy nie. Kolejną sprawą, która zgodnie z moimi obserwacjami pozostaje niezmienna, jest przewodnia rola dorosłych córek alkoholików w świadczeniu pomocy nie tylko nieletnim, lecz także dorosłym dzieciom alkoholików. Nadal słyszę i widzę więcej dorosłych córek niż dorosłych synów gotowych dzielić się swoimi historiami, spostrzeżeniami, lękami i przymiotami służącymi odbudowaniu i poprawie jakości ich życia. I w końcu sprawą, która stanowczo się nie zmieniła, jest moja pasja i pragnienie pomagania innym dzieciom alkoholików. Nadal wykrzykuję w duchu radosne Yes!, gdy wiem, że w jakiś sposób udało mi się być dla kogoś pomocnym, i gdy widzę w oczach tej osoby, że zwątpienie w siebie powoli ustępuje poczuciu własnej wartości. Od publikacji mojej pierwszej książki, Children of Alcoholics: A Guidebook for Educators, Therapists and Parents (Dzieci alkoholików: przewodnik dla pedagogów, psychoterapeutów i rodziców) w 1978 roku, miałem szczęście należeć do rosnącej wspólnoty osób, które pragną podnosić jakość swego życia. Była to wspaniała zespołowa wyprawa i jeszcze się dla mnie nie skończyła. Obecne, zaktualizowane wydanie niniejszej książki zawiera pewne nowe informacje. Dodałem podrozdziały o odporności psychicznej w dzieciństwie i dorosłości, a także o ryzykownych relacjach, Refleksje na zakończenie każdego rozdziału oraz dwa rozdziały. W Refleksjach znajdują się cytaty z wypowiedzi słynnych kobiet, które mogą skłonić do własnych przemyśleń. W nowym pierwszym rozdziale zawarłem listy otrzymane od tzw. idealnych córek po publikacji pierwszego wydania tej książki. Niektóre z ich autorek zadawały mi pytania, inne dzieliły się swoimi historiami, jeszcze inne chciały powiedzieć: „Dziękuję”, a część chciała mnie po prostu pozdrowić. Jak się przekonasz, listy te nie tylko zaznajamiają nas z innymi idealnymi córkami i ich problemami, lecz również wprowadzają do tematyki książki. Dlatego umieściłem je na samym początku. Drugi nowy rozdział – Sekrety, sekrety i jeszcze raz sekrety – odnosi się do najpowszechniejszych problemów wielu dorosłych córek, które występowały w ich domu oprócz samego alkoholizmu. Piszę o rozwodach, stosowaniu przemocy i zaburzeniach jedzenia. Zagadnienia te – powiązane zarówno wzajemnie, jak i z alkoholizmem rodziców – dokładają kolejne komplikacje do i tak trudnego już życia wielu dorosłych córek. Mam nadzieję, że ta książka oraz spostrzeżenia pochodzące od dorosłych córek będą dla ciebie pomocą. Zasługujesz, by ją otrzymać. Wprowadzenie O d połowy lat siedemdziesiątych miałem przywilej uczestnictwa w jednym z najbardziej satysfakcjonujących, emocjonujących i niepowtarzalnych doświadczeń, jakie mogę sobie wyobrazić – współpracy z dziećmi alkoholików w różnym wieku oraz z ruchem dzieci alkoholików w Stanach Zjednoczonych. Jeździłem po całym kraju, wygłaszając wykłady i prelekcje dla dzieci alkoholików i o nich, a także słuchając ich samych. Pod każdym względem był to autentyczny oddolny ruch społeczny, związany z zagadnieniami życia ludzi w różnym wieku, którzy w dzieciństwie doświadczyli cierpień, ale w swoim obecnym życiu chcą miłości, radości, zdrowia i piękna. Ruch ten pomaga w odradzaniu się do życia. W miarę jak byłem świadkiem zespalania się uprzednio milczących głosów oraz sam brałem w nim udział, poczyniłem dwie obserwacje. Po pierwsze, ruch dzieci alkoholików przyciągnął dorosłych w różnym wieku, którzy wychowywali się w rodzinach z problemem alkoholowym, czyli „dorosłe dzieci”, obecnie torujące drogę dla następnych pokoleń. Po drugie zaś, przytłaczającą większość tych dorosłych dzieci, które są skłonne aktywnie działać oraz pomagać innym przez dzielenie się fragmentami swego życia, stanowią kobiety. Zresztą postęp w odniesieniu do większości problemów, jakich doświadczają w naszym kraju dzieci, zawdzięczamy przede wszystkim organizującym się kobietom i sprawa dzieci alkoholików nie jest tu wyjątkiem. W trakcie swoich podróży miałem okazję wysłuchać wielu kobiet skłonnych do dzielenia się swoimi historiami. Opowieści te rozbudziły moje zainteresowanie problematyką dorosłych córek alkoholików. Ich gotowość do wyrażenia swoich uczuć, myśli, bólu i spostrzeżeń oraz opisania procesu zdrowienia otworzyła drzwi wielu kobietom i mężczyznom, których życie w rodzinach alkoholowych przebiegało w izolacji i milczeniu. Jestem dłużnikiem wszystkich dorosłych córek, które pomogły mi lepiej je zrozumieć, a następnie przekazać innym to, czego się dowiedziałem. Jeżeli jesteś dorosłą córką alkoholika, ta książka jest skierowana do ciebie, napisana dla ciebie i o tobie. Opiera się ona na badaniach naukowych oraz wywiadach przeprowadzonych z amerykańskimi rodzinami obarczonymi alkoholizmem oraz rodzinami od niego wolnymi. Mam nadzieję, że będzie źródłem spostrzeżeń i zrozumienia nie tylko dla samych dorosłych córek alkoholików, lecz również dla tych ludzi, którzy je kochają, mieszkają czy pracują z nimi i je wspierają. Co ważniejsze, książka ta dotyczy procesu zdrowienia. Nie wszystkie dorosłe córki są obciążone takim samym dziedzictwem czy borykają się z takimi samymi problemami. Wszystkie objęte badaniem osoby wyrażały jednak to samo pragnienie, by lepiej rozumieć siebie, swoje obecne zachowania oraz sposoby, w jakie mogą zmienić swoje życie na lepsze. Problemy, jakie te kobiety poruszały, dotyczyły rozumienia cech ich osobowości i zachowań, związków międzyludzkich i kwestii bliskości, relacji z rodzicami, własnych umiejętności rodzicielskich, przepracowania uczuć z dzieciństwa, własnych uzależnień, tożsamości płciowej i chęci dojścia do pełni zdrowia. Być może część tych spraw jest ważna również dla ciebie. Książka dzieli się na pięć części. Pierwsza zawiera wybór listów, które otrzymałem od dorosłych córek alkoholików. Analizuję w niej również dzieciństwo, omawiając wiele kwestii związanych z tym, jak wychowywał cię nałogowo pijący rodzic. Część druga jest poświęcona odmiennej dynamice relacji oraz skutkom pojawiającym się, gdy córka mieszka z matką alkoholiczką i gdy żyje pod jednym dachem z ojcem alkoholikiem. Umieściłem tam również rozdział dotyczący przemocy, zaburzeń jedzenia oraz rozwodów w kontekście życia dorosłej córki. Część trzecia dotyczy rozumienia siebie i swoich zachowań. Ponadto omawiam w niej źródła wielu twoich zachowań oraz przyjmowanie przez dorosłe córki specyficznych schematów postępowania w swoim życiu – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Tematykę czwartej części stanowi nauka akceptacji swojej przeszłości, obecnych zachowań, a nade wszystko siebie samej. Do poruszanych wątków należą opinie dorosłych córek o związkach międzyludzkich, kwestie rodzicielstwa, problemy z własnymi rodzicami oraz praca z ewentualnymi uzależnieniami u siebie. Część piąta dotyczy odkrywania siebie i procesu zdrowienia w przypadku dorosłych córek. W miarę czytania tej książki i – jak mam nadzieję – twojego pogłębiającego się samopoznania będziesz siebie odkrywać. Czy chcę powiedzieć, że nie wiesz, kim jesteś? Nie, ale pytam, jak dobrze się znasz. Czy znasz wszystkie aspekty siebie, swoje zachowania oraz powody, dla których myślisz i działasz w charakterystyczny dla siebie sposób? Czy na drodze odkrywania samej siebie doszłaś do etapu decydowania o tym, które cząstki siebie chciałabyś zachować, z którymi rozstać się na zawsze, a które zmodyfikować? Czy odkryłaś swoje lęki, wątpliwości i subiektywnie postrzegane ograniczenia, a także swoje zalety, talenty, zdolności i możliwości podniesienia jakości swego życia? Czytając tę książkę, natkniesz się na słowa wielu kobiet i na wiele wątków powszechnie przewijających się w ich życiu. Zawsze miej jednak w pamięci jedną sprawę, leżącą u podłoża psychiki każdego dorosłego dziecka alkoholików: wszyscy jesteśmy mistrzami przetrwania. Dość mam już słuchania wykładów czy czytania książek i artykułów o dorosłych dzieciach alkoholików pisanych tak, jakbyśmy byli najbardziej pokręconymi, dysfunkcyjnymi ludźmi, jakich nosi Ziemia. Nie wiem jak ty, ale ja nigdy nie spotkałem dorosłego dziecka, które nie uważa, że potrafi przetrwać niemal wszystko. Tak, życie dorosłych dzieci alkoholików jest pełne cierpienia. Jeśli jednak dokładnie się sobie przyjrzysz, uznasz, że masz wiele umiejętności i duży potencjał. Piszę o wytrwaniu, nadziei, zdolnościach i sile, które widziałem u wielu dorosłych „mistrzów przetrwania”. Nie piszę o rozpaczy i beznadziei ofiar. Wiele kobiet, których słowa przytaczam w tej książce, powtarzało, że ma się za zwyciężczynie. Badanie naukowe, na którym opiera się ta książka, korzystało z ogólnokrajowej próbki 1209 kobiet w Stanach Zjednoczonych. Spośród nich 624 wychowywały się w rodzinach alkoholowych, a 585 – w niealkoholowych. Aby nie przerywać toku wywodu ani twoich przemyśleń, wszystkie dane statystyczne zawarłem w Dodatku. Niezależnie od tego badania 200 kobiet wychowanych w rodzinach alkoholowych zgodziło się udzielić wywiadów. Ich spostrzeżenia, uwagi i historie osobiste ukazują emocjonalne realia życia dorosłych córek alkoholików, których nie uchwyciłyby suche dane liczbowe. Podczas przygotowywania tej książki stanąłem przed wielkim wyzwaniem, polegającym na tym, że miałem nie tyle być jej „autorem”, ile opracować zebrane wypowiedzi. Korzystałem więc ze swoich umiejętności naukowca, pisarza, doradcy psychologicznego, dorosłego dziecka alkoholika i – co najważniejsze – słuchacza, by jak najlepiej przekazać ci to, czego się dowiedziałem. Mam nadzieję, że słuchałem uważnie i że dzięki temu dwa cele tej książki – lepsze rozumienie dorosłych córek alkoholików oraz przedstawienie różnych możliwości procesu zdrowienia – uda się zrealizować. Mam także nadzieję, że te cele, które sobie postawiłem, będą sprzyjać realizacji twoich celów jako dorosłej córki. CZĘŚĆ PIERWSZA Powrót do dzieciństwa Rozdział 1 Czy tylko ja to czuję? Listy idealnych córek Wszystkie jesteśmy w tym razem – same. Lili Tomlin Większość ludzi lubi listy. Dobry list świadczy o tym, że ktoś o tobie myślał i poświęcił czas na to, by nawiązać z tobą kontakt. Od kiedy ukazało się pierwsze wydanie Wyrosnąć z DDA. Wsparcie dla dorosłych córek alkoholików, otrzymałem wiele listów od dorosłych córek alkoholików. W treści tej korespondencji pojawiały się opowieści o doświadczeniach życiowych ich autorek, pytania o nie same, rozważania o tym, czy wychowanie w rodzinie alkoholowej wywarło na nie wpływ, obawy o związki partnerskie, chęć dowiedzenia się, jak wyzwolić się od przeszłości, dzielenie się nadzieją z innymi dorosłymi córkami, a także po prostu zwykłe podziękowanie. Co jednak najważniejsze, listy te pochodzą od kobiet, które przestały wypierać pewne aspekty swojego życia, biorą odpowiedzialność za swoje ozdrowienie i uświadamiają sobie, że nie są same. Doświadczanie bólu i traumy może też doprowadzić do nawiązania wewnętrznej więzi z innymi. Na ten rozdział książki składa się część z otrzymanych przeze mnie listów. Choć każdy z nich przyszedł od innej osoby, wszystkie mają wyraźne wspólne wątki. Prezentuję je tutaj z nadzieją, że i ty będziesz mogła poczuć tę więź. Jestem wdzięczny ich autorkom za napisanie do mnie i pokazanie ci, że nie jesteś sama. Szanowny Panie Doktorze, zapragnęłam napisać do Pana po przeczytaniu Wyrosnąć z DDA. Była to pierwsza książka o dzieciach alkoholików przeczytana przeze mnie w całości, bo przekonuję się, że większość poradników nie jest dla mnie specjalnie pomocna. (…) Szczególnie spodobało mi się to, że w odróżnieniu od wielu, nie wpada Pan w pułapkę uznawania, że absolutnie każde zachowanie jest przejawem współuzależnienia. Czytając Wyrosnąć z DDA, zdałam sobie sprawę, że dokonałam już znacznego postępu. Uświadomiłam też sobie, że wciąż czeka mnie długa droga, bo ciągle bardzo cierpię. Przede wszystkim mam wrażenie, że utknęłam: odbyłam terapię – dużo dowiedziałam się o sobie i na temat tego, dlaczego postępuję w określony sposób – jednak nie wiem, co dalej z tym począć. Tak jakbym intelektualnie zdała sobie sprawę z tego, jak zawalone było moje wychowanie, ale nie przepracowała tego emocjonalnie. Wciąż mam w sobie dużo gniewu. Związki międzyludzkie wciąż budzą we mnie lęk. Niełatwo jest mi znaleźć prawdziwą bliskość z kimkolwiek (mężczyznami czy kobietami). Kiedy czuję się przestraszona albo zagrożona, z reguły odcinam się od ludzi. Mam dobrych przyjaciół, ale trudno mi odczuwać, że naprawdę jestem z nimi blisko. Czasem nachodzą mnie lęki i wtedy się izoluję, bo dzięki temu czuję się bezpieczniej. Niekiedy łatwiej jest mi być samej, ale potem jestem zdezorientowana, bo mam skrytą i introwertyczną naturę, więc nie wiem, w jakim stopniu bycie w pojedynkę wynika po prostu z osobowości, a w jakim wiąże się z wychowaniem. I ciągle zastanawiam się, czy jestem „normalna”. Uważam, że zaakceptowanie siebie jest znaczącą częścią procesu zdrowienia, ale tak jak pisze Pan w swojej książce, to, że o tym wiem, nie wystarcza. Muszę to poczuć. Jak to się robi? Wciąż nie mam jasności. Doradza Pan także, by nauczyć się „uwalniać”. Może Pan powiedzieć, jak Pan to robi? Mówi Pan sobie po prostu: „Odpuść to”? Co takiego człowiek musi zrobić, żeby się uwolnić? Nie trafiłam jeszcze na żadne materiały wyjaśniające „mechanizm” uwalniania się. Poza tym moja sytuacja jest inna niż pozostałych córek z Pańskiej książki. Miałam nie tylko ojca alkoholika, ale także przewlekle chorą umysłowo matkę, która stosowała skrajną przemoc emocjonalną. Czy są jakieś książki o dorastaniu w domu tego typu? Myślę, że przypomina to sytuację, gdy człowiek ma dwoje rodziców alkoholików, ale nie jestem pewna. Jeżeli dysponuje Pan jakimiś informacjami, które mogą być przydatne, będę za nie bardzo wdzięczna. Próbowałam udziału w wielu mityngach DDA 1, ale generalnie nie lubię programów opartych na dwunastu krokach. Czy są jakieś alternatywne formy pomocy grupowej poza dwunastoma krokami? Wszelkie informacje na ten temat od Pana będą dla mnie bardzo cenne. Cieszę się, że natknęłam się na Pańską książkę. Jestem pewna, że pomogła wielu dorosłym córkom. Bardzo dziękuję za czas poświęcony na czytanie tego maila. Z poważaniem Elizabeth Witam, Doktorze Ackerman, mam dwadzieścia pięć lat, a mój ojciec leczy się od lat osiemnastu. Dopóki nie przeczytałam Wyrosnąć z DDA, nie zdawałam sobie sprawy, że tkwię w piekle współuzależnienia. Zawsze z uśmiechem na ustach mówiłam o sobie jako o „córuni tatunia”. Prawda jest taka, że mój ojciec jest i zawsze będzie alkoholikiem. Dzisiaj mogę powiedzieć, trzymając wysoko głowę (pracuję nad pozbyciem się poczucia winy), że nie jestem już z nim współuzależniona. Trafiłam na Pańską książkę przez przypadek (…) to był zbieg okoliczności (sposób Boga na zachowanie incognito – to będzie jedyny truizm, obiecuję). (…) Mój ojciec, w wieku pięćdziesięciu trzech lat, będzie miał jutro zakładane potrójne by-passy. Jest to pierwszy „normalny kryzys” w mojej rodzinie i wszyscy potraciliśmy głowy! Pierwszy raz w życiu potrafię zobaczyć nas oczami częściowo zdrowej już osoby, a nie dorosłej córki alkoholika. Płakałam w tym tygodniu, ale to było wspaniałe uczucie. Powoli godzę się z tym, że nie jestem w stanie naprawić nikogo innego. Moja mama, tata, brat – każde z nich musi liczyć na siebie. Ja dbam o SIEBIE. To tyle tytułem przedstawienia się. A piszę ten mail, po pierwsze, żeby powiedzieć: „Dziękuję!”. Po drugie, żeby wspomnieć, że nawet gdy rodzice trzeźwieją, nie każdy w rodzinie zaczyna zdrowieć w tym samym czasie. Mój ojciec jest trzeźwy, odkąd skończyłam siedem lat. Jak pisałam, teraz mam dwadzieścia pięć. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Wiem, że dzięki jego trzeźwości oraz umiejętnościom MOIM i mojego męża potrafimy utrzymać zdrowe małżeństwo. Moja najlepsza przyjaciółka ma ojca będącego aktywnym alkoholikiem i tego nie potrafi. (Proszę się nie martwić, posłałam jej Pana książkę). Jestem teraz w małżeństwie, w jakim nigdy nie byli moi rodzice. Dzięki Bogu! Tak czy tak, jestem silna. Uczę się stać na własnych nogach. Nie mogę uwierzyć, że ta jedna relacja w moim życiu, którą uznawałam za najlepszą, jest w rzeczywistości najgorsza. Jeszcze raz dziękuję – jest Pan wyjątkowym człowiekiem! Jen Szanowny Panie Doktorze, bardzo dziękuję, że poprosił mnie Pan o przedstawienie części moich doświadczeń DDA. Zgadzam się z tym, że czytanie o przeżyciach innych pomaga nam. Wiem, że sama poczułam wielką nadzieję po przeczytaniu o innych kobietach, które miały jeszcze gorsze doświadczenia niż moje, a w końcu nauczyły się kierować swoim życiem w taki sposób, by zachowanie obecnych w nim alkoholików czy narkomanów nie doprowadzało ich do szału. Mam trzydzieści siedem lat, a w wieku dwudziestu trzech owdowiałam. Związek, w którym jestem obecnie, trwa od czternastu lat. Jestem najstarszą z czworga rodzeństwa i jedyną córką. Mając dziewiętnaście lat, wyszłam za swoją licealną miłość, Jamesa, który również pochodził z rodziny alkoholowej. Ze względu na jego służbę wojskową mieszkaliśmy za granicą. Tam też zginął w wypadku samochodowym. Nasze małżeństwo było już wtedy na skraju rozpadu, bo ciągle mnie zdradzał. Briana poznałam zaledwie kilka miesięcy później. Otoczył mnie uwagą, której w tamtym okresie rozpaczliwie potrzebowałam. Jakaś część mnie smuciła się z powodu śmierci męża, ale inna czuła wielką ulgę, że nie może mnie już dalej ranić. Myślę, że zawsze już będę miała wyrzuty sumienia z powodu tych odczuć, ale właśnie tak wtedy czułam. Brian był trochę imprezowiczem, kiedy się poznaliśmy, ale byliśmy młodzi, niezwiązani z nikim i nie mieliśmy dzieci, więc nie sprawiało mi to kłopotu. Przez całe lata od poznania mogliśmy spotykać się wspólnie z przyjaciółmi i korzystać towarzysko z alkoholu, nie odczuwając żadnych szkodliwych tego skutków. To była po prostu młodość i dobra zabawa. Problemy zaczęły się po jakichś siedmiu latach, kiedy postanowiliśmy założyć rodzinę. Dla mnie było oczywiste, że po podjęciu takiej decyzji człowiek się ogarnia i dorasta. Dla Briana nie było to takie proste. Nie zdawałam sobie sprawy, że był faktycznie uzależniony od używek. Zrobiło się jeszcze gorzej, gdy zaczął eksperymentować z crackiem. Palił, a potem przepadał na całą noc. Działo się to, kiedy byłam w ciąży z naszą córką. Pamiętam, jak w ósmym i dziewiątym miesiącu niezliczone razy jeździłam po mieście, szukając go po mieście bladym świtem, podczas gdy powinnam wysypiać się w domu, bo rano szłam do pracy. Całe noce nie mogłam usnąć, tylko przepłakiwałam. To był w moim życiu okropny okres. Dzwoniłam w środku nocy do jego matki i żaliłam się, co nie bardzo jej odpowiadało. Pewnego razu miałam tak dość, że wywaliłam z szafek wszystkie jego rzeczy i usypałam z nich wielki stos na podłodze w pokoju dziennym z zamiarem wyrzucenia go, gdy tylko wróci! Od urodzenia się naszej córeczki takich incydentów jest mniej i pojawiają się dużo rzadziej, ale Brian wciąż ma nawroty. Teraz chyba już od dawna nie palił cracku, ale wiem, że od czasu do czasu popala trawkę, a także nadużywa alkoholu. Ciągle rusza mnie to, kiedy coś bierze, ale w końcu zdałam sobie sprawę i zaakceptowałam to, że kolejny incydent jest zawsze tylko kwestią czasu. Kiedyś myślałam, że pewnego dnia Brian dojrzeje i przestanie zachowywać się nieodpowiedzialnie. Teraz rozumiem, że prawdopodobnie tak nie będzie. Alkoholizm i uzależnienie od używek to nie są problemy, z których się zwyczajnie „wyrasta”. Jednak nadal jest to dla mnie bardzo frustrujące, kiedy wraca po jakiejś nocnej balandze i mówi mi, jak zły jest na siebie i że tym razem będzie inaczej, naprawdę się zmieni i nigdy już czegoś takiego nie zrobi. Wyobraża Pan sobie, ile razy słyszałam od niego te słowa. Na początku mu wierzyłam i przez pewien czas było w porządku, ale potem oczywiście znowu wszystko wracało. I znów kolejne obietnice, które dalej były łamane. Nie mam już siły, żeby w nie wierzyć. Taka wiara zapewne doprowadziłaby mnie do szaleństwa. Pozwalanie sobie na nią i chwalenie się przed znajomymi i rodziną, że tym razem on naprawdę traktuje to poważnie, że tym razem jest inaczej, jest zbyt bolesne. W takich chwilach zawsze patrzyli na mnie dziwnie, a ja wiedziałam, co myślą: „Wszystko jej można wmówić”. Mam dość czucia się jak głupia, a poza tym to za bardzo boli, gdy cała nadzieja raz po raz umiera. Dlatego teraz przyjmuję do wiadomości, że on właśnie taki jest. Podejrzewam, że jestem nawet wdzięczna, bo mogłoby być jeszcze gorzej, dużo gorzej. Mógłby być odrażającym, awanturującym się, agresywnym alkoholikiem, który pije każdego dnia i robi wszystkim w domu istne piekło. Taki był mój ojciec. Więc nie, to nie wygląda aż tak źle. Brian potrafi funkcjonować przez miesiące, nawet rok czy dłużej bez wznowy. To stwarza złudzenie, że może tym razem w końcu całkiem mu się udało. Do zeszłego tygodnia upłynęło ponad półtora roku od jego ostatniego ciągu. Wyszedł z domu odwieźć mojego brata, który, nawiasem mówiąc, też jest alkoholikiem, i nie wracał przez cztery godziny, mimo że dojazd zajmuje dwadzieścia minut. Tego wieczoru dzwonił do mnie kilka razy, faszerując mnie jakimiś wymówkami, dlaczego jeszcze go nie ma. Przez cały ten czas czułam, że kiepsko się dzieje. Podczas poprzedniego incydentu, półtora roku wcześniej, też był z moim bratem. Żeby nie przedłużać opowieści, powiem tylko, że tej nocy wylądował w areszcie. Zadzwonił, żebym przyszła i zapłaciła za niego kaucję. Powiedziałam, że nie ma mowy. Absolutnie nie wchodzi w grę, żebym w środku nocy zrywała z łóżek nasze dzieci po to, żeby wyciągać go z aresztu. Powiedziałam, że sam się wpakował w te kłopoty, więc może teraz sam sobie poradzić. Dlaczego ja miałabym przez to cierpieć? Przesiedział w celi całą noc. To była jedna z najlepszych decyzji, jakie podjęłam. Nawet Brian to przyznał. Miał dzięki temu dużo czasu na myślenie o swoim życiu i o tym, do czego może doprowadzić, jeśli w końcu się nie otrząśnie. Dlatego wiem, że ze mną jest teraz dużo lepiej niż kilka lat temu. Wiem, że mam dość siły, by zatroszczyć się o siebie. Najbardziej martwię się obecnie o nasze dzieci, szczególnie o córkę. Mamy dwójkę: siedmioletnią córkę i czteroletniego syna. Wiem, że kiedy córka będzie starsza, zacznie wyczuwać napięcie pomiędzy rodzicami. Pewnego dnia Brian znowu odwali jakiś numer, a ona się o tym dowie. Nie będę jej w tych sprawach okłamywała. Nie zrobię tego. Zresztą i tak by się na udało. Dzieci czują, kiedy nie mówi się czegoś z przekonaniem albo kiedy opowiada się im bajki. Ja zawsze czułam. Nie chcę nigdy posyłać jej takich dezorientujących sygnałów. W zasadzie uważam, że Brian powinien jej to wyjaśnić. Ale wtedy – i właśnie tego się najbardziej boję – wiem, że ona w końcu do mnie przyjdzie z pytaniem: dlaczego, skoro on mnie okłamuje i w ogóle zachowuje się tak, jak się zachowuje, wciąż z nim jestem? To trudne pytanie. Trudno mi na nie odpowiedzieć nawet sobie. Oczywiście go kocham i jest fantastycznym ojcem. Jest dobrym człowiekiem pod bardzo wieloma względami. Nasza córka go uwielbia. Syn jest trochę bardziej zdystansowany; ogólnie mówiąc, nie czuje się zbyt swobodnie w otoczeniu mężczyzn. Ale boję się, jak córka zareaguje na odkrycie, że tata nie jest doskonały. Boję się także tego, że dostanie ode mnie sygnał, iż nie ma nic złego w utrzymywaniu związku z kimś, kto cię okłamuje i traktuje gorzej, niż na to zasługujesz. W sumie wydaje się, że właśnie tak robi Mamusia… Tak bardzo chcę, żeby łańcuch pokoleń współuzależnionych kobiet w mojej rodzinie przerwał się na mnie i żeby ona była tak zdrowa emocjonalnie, jak to możliwe, i mój syn rzecz jasna też. Trudniej jest mi wyobrazić sobie, jak to wszystko będzie w tym momencie wpływać na niego. Naturalnie najlepiej umiem postawić się w sytuacji córki. Pamiętam, jak czytałam, że kiedy chłopcy zaczynają uczyć się zachowań względem kobiet, z którymi wchodzą w bliższą relację, często opierają się na tym, jak ojciec traktował ich matkę. Dlatego dalej pracuję nad swoim zdrowieniem. Muszę to robić, bo wiem, że pasuję do wzorca „dorosłej córki alkoholików”. Kiedyś nałogowo próbowałam ratować także resztę swojej rodziny – moich trzech braci, którzy są uzależnieni od używek albo alkoholu, i moją matkę, która oczywiście była silnie współuzależniona z moim ojcem. Gdy wszyscy byliśmy już dorośli, rodzice w końcu wzięli rozwód, a ojciec zmarł zaledwie kilka lat później, sam w swoim mieszkaniu, na choroby wywołane wieloletnim nadużywaniem alkoholu i paleniem papierosów. Myślę, że moja matka czuje się trochę rozczarowana z powodu nauki, jaką wyniosłam z procesu zdrowienia. Wzburza ją, kiedy mówię, że moi bracia powinni wreszcie sami stanąć na nogi, bo nie uważam, żebym miała obowiązek opiekować się nimi, gdy zabraknie im opieki z jej strony. Nie będę ich niańczyła i ułatwiała im dalszego picia i ćpania. Ona oczywiście nie widzi tego w ten sposób. Jej zdaniem jestem dla nich zbyt surowa i w ogóle jak można tak traktować swoją najbliższą rodzinę? Ale oni muszą na pewnym etapie życia nauczyć się sami troszczyć się o siebie. Nie mam obowiązku ich w tym wyręczać. Przypomina mi się jedno z haseł DDA: „To nie stało się przeze mnie, nie mogę tego naprawić, nie mam nad tym kontroli”. Kieruję się teraz w życiu tymi słowami. Na początku z największym trudem udawało mi się je zaakceptować, nauczyć się odpuszczać tę sprawę, zaprzestać prób kontrolowania wszystkiego i wszystkich. W tamtym czasie nie potrafiłam sobie wyobrazić, jakby to miało być. Byłam przekonana, że jedynie dzięki sprawowaniu kontroli moje życie i życie wszystkich wokół mnie wciąż się nie zawaliło i pozostajemy przy zdrowych zmysłach. Ale w końcu dotarło do mnie, że kiedy to sobie odpuszczę i zacznę się troszczyć o siebie, wszystko inne i wszyscy inni w taki czy inny sposób też zatroszczą się o siebie, i że to jest w porządku. Sprawy nie zawsze toczyły się w taki sposób, w jaki toczyłyby się, gdybym miała nad nimi kontrolę, ale cóż to była za ulga, gdy wreszcie zdołałam odgraniczyć swoje życie i swoje powinności od życia i powinności wszystkich pozostałych! Dawniej naprawdę nie umiałam tego odróżnić. Jeśli ktokolwiek miał kłopoty, do mnie należało ich rozwiązanie. Proste i jasne. Patty, na pomoc! To się skończyło. Wciąż zmagam się z tym, co serwuje mi życie, ale wiem, że radzę sobie znacznie lepiej niż dziesięć lat temu i że będę dalej zdrowiała, więc za dziesięć lat będę sobie radzić jeszcze lepiej. Dziękuję za wszystkie Pana wspaniałe książki. Naprawdę bardzo zmieniły moje życie i jestem wdzięczna za możliwość podzielenia się moimi doświadczeniami z Panem i z innymi, którzy są na drodze zdrowienia. Dzięki. Patty Drogi Robercie! Dorastałam w rodzinie z obojgiem nałogowo pijących rodziców. Nigdy nie nauczyłam się ufać temu, co widzę, temu, co czuję, prawdzie czy sobie. Ojciec wracał z pracy do domu i jeszcze zanim się z nami przywitał, brał już piwo z lodówki na dole. Mama nie zaczynała pić, póki nie leżeliśmy w łóżkach. Trzymała butelki z dala od naszych oczu, z tyłu szafy w sypialni małżeńskiej. Dzisiaj dalej tam stoją. Pamiętam awantury w środku nocy. Będąc najmłodsza z trójki dzieci, jako jedyna wstawałam z łóżka, interweniowałam i próbowałam naprawić sytuację. Miałam pewnie pięć czy sześć lat, kiedy po raz pierwszy błagałam tatę, żeby się nie zabił. Pamiętam, jak leżąc wtedy w łóżku, słyszałam pomruki ich głosów narastające i opadające na tle głosu Johnny’ego Carsona. Przeżywałam męki wahań, kiedy mam wstać. Jeśli wstawałam za wcześnie, oboje zaprzeczali, że się pokłócili, i wtrącenie się tylko przedłużało ich picie. Jeżeli zaś wchodziłam we właściwym momencie, udawało mi się przekonać ich, żeby położyli się spać. Tej nocy zrozumiałam, że zwlekałam zbyt długo, kiedy ich kłótnia przeniosła się do sypialni. Tata groził, że odejdzie, trzaskał drzwiczkami szafek, próbował założyć buty, szukał kluczyków samochodowych, obrzucał matkę wyzwiskami, których nigdy wcześniej nie słyszałam. Oskarżenia, przekleństwa. Starałam się zagrodzić mojemu prawie dwumetrowemu ojcu wyjście z sypialni. Z roztargnieniem odsunął mnie w kąt, jakby strząsał pająka. Potem zaczęła się wylewać jego nienawiść do siebie: „Byłoby ci lepiej, gdybym nie żył. Zabiję się. Jestem do niczego. Nikt mnie nie kocha”. Błagałam: „Ja ciebie kocham, tatusiu. Nie rób tego. Proszę, nie rób. Wracaj. Nigdzie nie idź”. Jednocześnie moja matka, trwająca jak zwykle w głębokim wyparciu, mówiła: „On nie mówi na poważnie. Nie zrobi tego”. Ojciec zszedł do połowy schodów i w miejscu, w którym zaraz zniknąłby nam z oczu, nagle przystanął. Po raz pierwszy zobaczyłam, jak płacze. Jego szloch odbijał się od ścian holu. Usiadł na stopniach, zakrywając twarz dłońmi. Skończyło się. Do następnego razu. Rano jak zwykle zjadł dwa jajka, siedząc ze mną przy stole kuchennym w napiętym milczeniu. Oboje udawaliśmy, że nic się nie wydarzyło. Do dzisiaj nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Gdy już byłam dwudziestokilkuletnią reporterką prasową, przeprowadzałam wywiad z dwiema psycholożkami od uzależnień. Opisywały różne role w rodzinie alkoholowej i to, w jaki sposób nadużywanie alkoholu wyrządza wszystkim krzywdę. Zobaczyłam swoją rodzinę i siebie. Ale musiało dotrzeć do mnie jeszcze więcej informacji, upłynąć więcej lat i odbyć się więcej rozmów, zanim poszłam na sesję z terapeutą, żeby zrozumieć i zaakceptować siebie jako DDA. Kończę właśnie czytać Wyrosnąć z DDA – podnosi mnie na duchu to, że widzę, jak daleko już zaszłam. Ale wiem też, że mam przed sobą długą drogę. Jestem jednak gotowa i chętna do pracy nad niezdrowymi obszarami mojej relacji małżeńskiej. Nie zamykam już na nie oczu. Nie będzie łatwo, ale mój partner też się stara. Nie jestem pewna, czy chodzimy do odpowiedniego terapeuty, ale mąż nie chce nikogo innego, a ten terapeuta spotyka się także z moimi dziećmi, więc ma cały obraz. Wciąż jestem w trakcie zdrowienia. (Czy to się kiedykolwiek kończy?) Nie stosuję już na stałe wyparcia. Nie jestem doskonała, popełniam błędy, ale świat się nie wali. Mam się dobrze. Żyję dalej. Kieruję się teraz swoim wewnętrznym głosem – nie jestem w tym idealna, ale go słucham. Wciąż wykorzystuję pracę zawodową i różne zajęcia do tego, by unikać konfliktów w mojej relacji z mężem. Ale wychwytuję, kiedy to się dzieje, staram się odkryć przyczyny i odzywam się. Obawiam się przekazania alkoholicznego dziedzictwa moim dzieciom, ale już nie tak bardzo jak dawniej. Sięgam po pomoc, kiedy jej potrzebuję, i mniej się wstydzę. Ciągle uczę się stawiać zdrowe granice. Dzisiaj potrafię powiedzieć swojemu osiemdziesięcioletniemu ojcu, że go kocham – i to jest prawda. Mówię to bez żadnych zastrzeżeń i oczekiwań. To jest mój dar dla niego – i dla mnie. Boli mnie, że on nie odpowiada mi tym samym. Nie wiem, dlaczego nie umie powiedzieć mi: „Kocham cię”, ale zdaję sobie sprawę, że to jest jego problem. Kocha mnie najlepiej, jak umie. Jestem wdzięczna, że mówi moim dzieciom, szczególnie mojemu synowi: „Kocham was”. Nigdy nie dowiem się, dlaczego nie mówi tego mnie. Ale nie szkodzi. Nie potrzebuję już do życia jego aprobaty. Radzę sobie bez niej. Uczę się kochać i szanować siebie. Jestem warta tego, by mnie kochać, i zasługuję na szacunek. Dopiero kiedy wysłuchałam Pana prelekcji, zdałam sobie sprawę, dlaczego ciągle powtarzam mojemu tacie, że go kocham. Nie usprawiedliwiam tego, co zrobił, ale wybaczyłam mu i uwolniłam się od gniewu. Jego milczenie nie rani już tak bardzo. To, że nie potrafi powiedzieć, że mnie kocha, dotyczy bardziej jego niż mnie. Jest mi przykro z tego powodu, ale przechodzę nad tym do porządku dziennego. Jeszcze raz dziękuję za znakomite spostrzeżenia, które zaczerpnęłam z Pana książek. Niedługo planuję przeczytać Before It’s Too Late (Zanim będzie za późno). Z poważaniem Patt Szanowny Panie Doktorze, wiem, że to niemądre, ale boję się pisania tego listu. Mam aspiracje pisarskie, jednak moje doświadczenia dorosłego dziecka z rodziny alkoholowej stają ponad wszystkim innym. Ignoruję swojego krytyka wewnętrznego i wysyłam do Pana ten list. Pańskie uprzejme pytanie, czy rozważyłabym nadesłanie jakiegoś tekstu do nowego wydania Wyrosnąć z DDA, uruchomiło wszystkie głosy, które wciąż są częścią osoby, jaką byłam i jestem w tym życiu. Nauczyłam się jednak ich słuchać (…) dziękować im za obecność (…) a potem prosić, by zechciały siedzieć cicho! Dopiero po przejściu przez ten mały rytuał jestem w stanie robić coś dalej. Pierwszym krokiem było wpisanie Pańskiego adresu mailowego do mojego komputera. Zajęło mi to dwa tygodnie. Następny krok polegał na tym, by usiąść i zabrać się do pracy. Potrzebowałam na to kolejnych pięciu dni. Cieszę się obecną chwilą w moim życiu. Doprowadził mnie do niej proces zdrowienia. Nawet na studia poszłam, dopiero gdy miałam trzydzieści lat. W tym roku kończę czterdzieści trzy lata i pod pewnymi względami czuję się tak, jakbym dopiero wszystko zaczynała – to poczucie wolności, które ma nastolatek, gdy pierwszy raz wyjeżdża z domu na studia; ten zastrzyk adrenaliny i łomot serca z powodu podejmowania zdrowego ryzyka z poczuciem, że ma się za sobą solidny system wsparcia. Nie urodziłam się z takim systemem, ale lata zdrowienia nauczyły mnie, że trzeba mieć dość siły, aby taki system wytworzyć – i on jest najlepszy. Sama jestem swoim najwierniejszym przyjacielem. Stworzyłam relację z Bogiem, który ma we mnie swoje miejsce. Nauczyłam się odróżniać dawne, autodestrukcyjne głosy od głosu samozachowawczego. Pańskie dokonania były dla mnie wielką pomocą. Dziękuję wszystkim tym kobietom, które były przede mną. Regularnie przyjmuję zaproszenia do wygłaszania odczytów i mówię o cudzie odkrywania siebie w rezultacie cudu samouzdrawiania. Moja rodzina stale czerpała wodę ze studni traumy, a najczęściej powtarzająca się lekcja brzmiała: „Nie wierz, że cokolwiek dobrego w życiu potrwa długo albo nie będzie słono kosztować”. Przeszłam już długą drogę i wciąż żyję, więc nadal mogę się wiele nauczyć. Skoro mówią, że najlepsze jest zawsze przed nami, postanowiłam jeszcze trochę pożyć i zweryfikować tę teorię. Moje życie jest obecnie cudowne dzięki rozmaitym możliwościom, które przed sobą widzę. Próbuję rozpościerać skrzydła; dotąd prawie z nich nie korzystałam. Mam nadzieję, że zechce Pan mi odpowiedzieć, jeśli czas na to pozwoli. Samo napisanie tego listu było dla mnie jednym ze wznioślejszych wydarzeń dotychczasowego życia. Dziękuję za udostępnienie mi tego kanału komunikacji z osobą, którą tak głęboko szanuję. Napiszę do Pana ponownie, jeśli to nie natręctwo. Proszę dać mi znać. Ze szczerym uszanowaniem Maggi Szanowny Panie Doktorze! Mój tata był aktywnym alkoholikiem. W rodzinie po cichu mówiło się o piciu taty, ale tylko mama z nim na ten temat rozmawiała. To „rozmawianie” zwykle polegało na cichym dymieniu, dopóki nie wybuchał wulkan. Pamiętam, jak byłam małym dzieckiem, miałam cztery, może pięć lat. W kuchni mieliśmy żółty stół – spędzałam przy nim dużo czasu, grzebiąc w jedzeniu. Mama przygotowywała kolację i codziennie o tej samej godzinie wszystko stawało na tym stole. Siadałyśmy obie i czekałyśmy na tatę, który każdego popołudnia zahaczał w drodze z pracy o pijalnię. Czekałyśmy. Kolacja stygła. Czekałyśmy dalej. Kiedy tata wreszcie docierał do domu, siadał do stołu. Kamienna cisza uniemożliwiała wzięcie choćby jednego kęsa zimnego jedzenia. Więc rozlewałam mleko z kubka. Kiedy teraz o tym myślę, musiało mi chodzić po prostu o przerwanie tego nieznośnego napięcia. Tata odchodził od niezjedzonego posiłku, a mama krzyczała na mnie, wycierając rozlane mleko. Przez dużą część życia „mleko rozlewało mi się” w napiętych sytuacjach. Wyszłam za mężczyznę, nie alkoholika, ale bardzo podobnego do ojca. Też na różne sposoby uciekał. Byliśmy razem przez ponad dwadzieścia lat i wychowaliśmy szóstkę dzieci. Wciąż ciągnie mnie do cichych, skrytych, zdystansowanych mężczyzn. Wciąż widzę możliwość i myślę, że mogę żyć z wizją tej możliwości. Aż do dzisiaj zmagam się z tym, żeby pozostawać w rzeczywistości, którą mam przed oczami, zamiast w tej możliwej, która według mnie mogłaby zaistnieć. Coraz lepiej wychodzi mi dostrzeganie znaków ostrzegawczych oraz słuchanie mądrości, którą nabyłam. Jeśli coś wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka i chodzi jak kaczka – niewykluczone, że naprawdę jest to właśnie kaczka. Mam nadzieję, że będzie to pomocne dla innych kobiet. Mnie pomaga czytanie tego w druku. Nancy Doktorze Ackerman! Właśnie skończyłam czytać Wyrosnąć z DDA i chciałam Pana pozdrowić. Po całym życiu spędzonym w milczeniu czuję, że wreszcie chcę mówić. Czuję się podekscytowana. Nareszcie ktoś rozumie moje życie. Żebym tylko ja mogła je jeszcze teraz zrozumieć! Jestem najstarszą córką dwojga alkoholików. Mam trzy siostry i dwóch braci. W dzieciństwie zawsze wiedziałam, że coś u nas nie gra i że wszystko obraca się wokół butelki piwa, która zawsze była na wyciągnięcie ręki. Nie podobało mi się, co robiła z moim ojcem, nie podobało mi się, jakie reakcje wywoływała u matki, ale przede wszystkim nie podobało mi się, jak ja się przez nią czułam – najczęściej rozzłoszczona i zdezorientowana. Miałam piętnaście lat, gdy naszą rodziną wstrząsnął pierwszy silny kryzys związany z alkoholem. Była to pierwsza sytuacja, która wywarła na mnie duży wpływ i którą zapamiętałam. Alkoholizm i depresja mojej matki posunęły się tak bardzo, że musiała być przez trzy miesiące hospitalizowana w stanowym ośrodku psychiatrycznym. Ale wtedy nie znałam tych słów. Wiedziałam tylko tyle, że matka wyjechała, a moim zadaniem było zajęcie się wszystkim w domu. Ojciec nigdy nie nauczył się dopilnowywać żadnych spraw czy odnajdywać w sytuacjach kryzysowych. W trakcie nieobecności matki ojciec w dużym stopniu polegał na mnie, a ja dorosłam do tego zadania. Pomogłam utrzymać rodzinę w całości. W pierwszym tygodniu nieobecności mamy różni krewni pozabierali nas wszystkich do siebie. Dotarły do mnie strzępki rozmów o domach zastępczych, więc skontaktowałam się z tatą i powiedziałam, że lepiej, żeby się pośpieszył i zabrał nas z powrotem! Przy okazji powiedziałam części naszych Bogu ducha winnych krewnych, dokąd mogą się wynosić. Miałam okazję wyładować na tych ludziach swoją złość na butelkę. Och, jakie to było cudne uczucie! Wyrobiłam sobie opinię pyskatej smarkuli. Mimo że nieźle się trzymałam, był to dla mnie trudny okres. Szkoła zawsze była moją oazą i miałam dobre stopnie, ale w tym czasie bardzo się obniżyły. Chodziłam do katolickiej szkoły średniej i wezwała mnie do siebie pedagog szkolna – siostra zakonna – żeby zrobić mi na ten temat wykład. Byłam wtedy akurat bardzo rozżalona i wyznałam jej, co dzieje się w moim życiu. Odpowiedziała: „Aha, nie wiedziałam”. I tyle. Odesłała mnie z powrotem do klasy. Nie zaoferowała żadnego pocieszenia, uścisku, słów otuchy. Byłam tym zdruzgotana, upokorzona i zawstydzona. Po raz pierwszy w życiu otworzyłam się przed kimś, a dano mi do zrozumienia, że to, co się u mnie dzieje, nikogo nie obchodzi. To doświadczenie było kolejnym potwierdzeniem narastającego we mnie przekonania, że w sprawie bolesnych sytuacji w moim życiu mogę liczyć tylko na siebie. Tata był zbyt słaby, by sobie z nimi radzić, mamy nie było, a moich nauczycieli to po prostu nie obchodziło. Kolejny raz rozmawiałam o alkoholizmie w mojej rodzinie po siedemnastu latach – gdy poszłam na spotkanie grupy Dorosłych Dzieci Alkoholików przy AA. Dowiedziałam się tam, że ilekroć miałam poczucie, iż jest ze mną coś nie w porządku, rzeczywiście tak było. Alkoholizm odcisnął się też na mnie. To była choroba, rodzinna choroba. Wskoczyłam w program DDA, czytałam wszystko, co tylko wpadało mi w ręce, żeby zrozumieć alkoholizm. Pamiętam książkę Claudii Black, która pisała o „nie mówić, nie ufać, nie czuć”. Mówiła, że rodziny z problemem alkoholowym mają takie trzy reguły; w zasadzie więcej niż reguły – to są niewzruszone prawa. Czytając te słowa, przypomniałam sobie swoje doświadczenie, gdy miałam piętnaście lat. To są naprawdę przepotężne zasady, jednak byłam zdeterminowana, by zmienić swój sposób życia. Dołączenie do grupy DDA było dla mnie początkiem zadziwiającej drogi. Jestem dozgonnie wdzięczna wszystkim tym, którzy mieli odwagę pomagać nam w nauce, jak przerwać to milczenie. Pan mi pomógł i chcę, żeby Pan o tym wiedział. Dziękuję Barb Szanowny Panie Doktorze, kilka tygodni temu z rekomendacji mojej psychoterapeutki Beverly wzięłam udział w jednej z Pana sesji o Wyrosnąć z DDA. Zaproponowała ona również, abym do Pana napisała. Sesja bardzo mi się podobała; było tak, jakby mówił Pan wprost do mnie. Odbywam terapię dopiero od paru miesięcy, więc wszystko to jest dla mnie stosunkowo nowe, ale też fascynujące i w punkt. Kupiłam Pana książkę i natychmiast ją przeczytałam. W niej też zwracał się Pan bezpośrednio do mnie. Ponadto zobaczyłam wiele swoich cech jako typowych dla DDA, mimo że nie zdawałam sobie sprawy z istnienia jakiegokolwiek związku. Mój ojciec był alkoholikiem, a matka ciężko chorowała od moich narodzin aż do swojej śmierci, gdy miałam szesnaście lat. Potem choroba alkoholowa ojca jeszcze się wzmogła i było tak, dopóki się nie ożenił. Wtedy rzucił picie (w tym momencie sama byłam już od sześciu miesięcy zamężna). Beverly pomogła mi zdać sobie sprawę, że byłam w dzieciństwie zaniedbywana z powodu alkoholizmu ojca i choroby matki. Dlatego znalazłam sobie wiernego kompana oraz pocieszenie w jedzeniu i stałam się kompulsywnym żarłokiem. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego mam obsesję na punkcie jedzenia, i nie potrafiłam powiązać swoich nawyków żywieniowych z żadnym nastrojem itp. Teraz rozumiem. Ponadto czytając Pana książkę, odkryłam, że jestem współuzależniona i przejawiam wszystkie wymienione przez Pana charakterystyczne cechy córki mającej ojca alkoholika, a także część pojawiających się w przypadku matki alkoholiczki. Beverly pomogła mi zrozumieć, że mimo iż pił tylko mój tata, to cechy alkoholików przejawiali oboje rodzice, bo matka nie była w stanie zadbać o siebie – a tym bardziej o mnie! Panie Doktorze, dziękuję za to, że zajął się Pan tą tematyką, pisze książki i prowadzi odczyty poświęcone tym zagadnieniom. Otworzył mi Pan oczy na powody, dla których jestem, jaka jestem; zapewnił mi Pan lepsze pojęcie o tym, kim jestem i skąd przychodzę, a także dokąd chcę iść dalej! Mam jeszcze do wykonania mnóstwo pracy „nad sobą”, ale uczę się siebie kochać i z Bożą pomocą oraz takimi informacjami, jakich Pan udziela, stanę się w końcu umysłowo i fizycznie zdrowym człowiekiem. Grace Ann Szanowny Panie Doktorze, chcę powiedzieć Panu, że zostało mi już tylko kilka ostatnich stron Pana książki i że pomogła mi ona uporządkować mnóstwo uczuć. Wiem, że wciąż czeka mnie długa droga, ale wiem także, że najgorsze jest już zdecydowanie za mną. Wcześniej byłam świadoma wielu spraw, które Pan wymienia, ale nie wiedziałam, jak się one łączą z tym, co przeszłam, gdzie jestem i dokąd zmierzam. Wiem, że na pewno jest Pan szalenie zajęty, mam jednak jedno pytanie. (No, może dwa). Jeśli Pan nie odpowie, w pełni to zrozumiem, ale mimo wszystko muszę je zadać. Czytając Pana książkę, uświadomiłam sobie między innymi, że walczę o kontrolę w dosyć restrykcyjnym związku, który obecnie jest niezdrowy (w zasadzie zawsze był niezdrowy; mam nadzieję, że kiedyś może się to zmienić), z mężczyzną podejmującym ryzykowne zachowania. Czy jest prawdopodobne, że da się uratować ten związek, szczególnie jeśli widzę teraz, iż mam przed sobą długi proces własnego zdrowienia? Czy jest prawdopodobne, żebym stała się w pełni zdrowa i została taką osobą, jaką chcę być – i wiem, że mogę być – w tej relacji? Mam nadzieję, że będę kiedyś mogła otrzymać od Pana autograf na moim egzemplarzu Wyrosnąć z DDA. Raz jeszcze dziękuję za poświęcony mi czas oraz za wszystkie bezcenne informacje z Pana książki, które pomogły mi tyle dowiedzieć się o mnie samej w przeszłej, teraźniejszej i przyszłej postaci. Z poważaniem Autumn Panie Doktorze, w tym tygodniu wysłuchałam nagrania Pańskiego wykładu o Wyrosnąć z DDA, żeby ponownie przybliżyć się do realiów moich problemów oraz ich przyczyn. Znakomicie pasuję do Pańskiego opisu córki ojca alkoholika. Kiedy pierwszy raz czytałam Wyrosnąć z DDA, na długo zanim zaczęłam odwyk, wiedziałam, że poznał mnie Pan dzięki wywiadom z kobietami w całym kraju. Wtedy zaczęła się dla mnie ta znajomość, choć nigdy nie spotkałam Pana osobiście. W swojej książce opowiadał Pan o mnie światu i nagle przestałam się czuć tak osamotniona, bo sekret wyszedł w końcu na jaw. Jakaś cząstka mnie chciała pożyczyć tę książkę mojej mamie, ale ona nie była otwarta na myśl, że moje problemy mogą mieć cokolwiek wspólnego z nią. Musiałam ukrywać przed nią swój ból, a jedyny sposób, w jaki mogłam to robić, zapewniały narkotyki i alkohol. W mojej małej mieścinie specjaliści od zdrowia psychicznego zajmowali się tylko umysłowo chorymi. Poza tym, gdyby w naszej małej społeczności wydało się, że nie funkcjonuję jak należy, matka traktowałaby mnie jeszcze gorzej. Nie miałam z kim porozmawiać na swój temat, żyłam więc zamknięta w sobie i stworzyłam wewnętrzny świat, który zabezpieczał mnie przed okazywaniem cierpienia. Na odwyku jestem zdezorientowana. Jeśli ufam swemu światu wewnętrznemu i zamykam się w sobie, w końcu ląduję na oddziale psychiatrycznym. Ale kiedy ujawniam przed sobą swoje myśli i uczucia, strasznie się boję. Jestem bezbronna. Myślę tylko o tym, kto mnie zaraz zrani. Niemal każda kobieta w moim życiu staje się moją niewrażliwą/współuzależnioną matką; niemal każdy mężczyzna staje się moim ojcem. W ostatnim tygodniu poruszam się w tak gęstej mgle, że ufam tylko ścieżce, którą musiałam wybrać w lesie mojego wewnętrznego świata. Tam uciekam od wrogich drzew z Czarnoksiężnika z Krainy Oz. Odpoczywam obok niedźwiedzia, który zapadł w sen zimowy. Trzęsę się z zimna w deszczu i idę boso po błotnistym szlaku. I myślę, jak cudownie byłoby przeżyć drugi raz takie dzieciństwo, o jakim dziś marzę. Chcę być córką rodziców, którzy kochają mnie bez zastrzeżeń, bo tego pragną. Mam nadzieję, że mi się poprawi. Z poważaniem Lois Szanowny Panie Doktorze, dorastanie w domu z agresywnym ojcem alkoholikiem sprawiło, że miałam wiele niezaspokojonych potrzeb i stałam się bardzo poraniona. Podejrzewam, że przez cały czas było to oczywiste, tylko ja nie byłam gotowa zdać sobie z tego sprawy czy tego przyznać. Myślę, że kiedy byłam mała, miałam poniżej dziesięciu lat, prawdopodobnie pragnęłam od mojego ojca aprobaty i miłości. Ale po ukończeniu dziesięciu, jedenastu lat zaczęłam sobie uświadamiać, jak jest okropny. Zdałam sobie sprawę, że za dużo pije; zaczęły to zauważać moje koleżanki i robić na ten temat uwagi. Byłam upokorzona, zażenowana i zawstydzona. Zdałam też sobie sprawę, że wszystkie awantury, które wybuchały między rodzicami, powstawały z jego winy. Nie chciałam mieć nic wspólnego z nim ani z moją chorą rodziną. Wychodziłam z domu i udawałam, że to nie jest moja rodzina, ale w rzeczywistości ci ludzie sterowali moim życiem. Patrząc z perspektywy, uświadomiłam sobie, jak dużo czasu i energii przeznaczałam na marzenia i wyobrażanie sobie, że zostanę przez kogoś wyratowana, zaakceptowana i pokochana. Nie tyle pragnęłam aprobaty (miałam wysokie kompetencje i wiele osiągnięć), co chciałam być kochaną i uwierzyć, że w ogóle można mnie kochać. Pragnęłam mieć kochającą rodzinę i chciałam uwierzyć, że mogę być kochana przez jakiegoś mężczyznę jak córka. Po prostu zżerało mnie pragnienie posiadania prawdziwego ojca. Tęskniłam do tej miłości oraz poczucia bezpieczeństwa i opieki. W końcu zrobiłam się bardzo zmęczona – zmęczona życiem, zmęczona presją i stresem bycia idealną i troszczenia się o wszystkich. Byłam zmęczona koniecznością ciągłego chronienia mojej matki i rodzeństwa przed jego przemocą. Chciałam, żeby to o mnie ktoś się zatroszczył; żeby ktoś mnie wyratował. Chciałam, żeby ktoś okazał, że mu na mnie zależy. Wszystko było takie pokręcone. Ta tęsknota za miłością ojca ani na moment nie opuszczała mnie przez lata studiów, splatając się jednocześnie z moimi innymi rozpaczliwymi wołaniami o wybawienie. Wszystkie te uczucia i myśli kotłowały się we mnie. Przez te niezaspokojone potrzeby byłam cała poobijana i ślepa. I wtedy pojawił się facet, który twierdził, że uda mu się zaspokoić moje potrzeby. Stałam się dzieckiem; tak jakby cząstka mnie ponownie doświadczała bólu dzieciństwa i chciała, by ktoś mnie z niego wybawił. Miałam poczucie, jakby mnie ratował, i chciałam w to wierzyć. Pozwoliłam, aby moje dziecięce fantazje o posiadaniu kochającego ojca przejęły stery mojego dorosłego życia. Postrzegałam siebie jako bezradną. On przekonywał mnie, że jestem bezradna i że go potrzebuję, co zresztą nie było trudne. Coś we mnie stało się dzieckiem – potrzebującym, niezdolnym do samodzielnego podejmowania decyzji, przestraszonym i pragnącym, by ktoś je uratował. Pozwoliłam mu na sprawowanie nade mną kontroli z powodu pustki i bólu, których zniknięcia tak bardzo pragnęłam. Szkoda, że nie zdawałam sobie sprawy, iż przez poddanie się czyjejś władzy umniejszam się, a nie powiększam. Mój ból i samotność narastały. W rzeczywistości umiałam o siebie zadbać i podejmować decyzje, ale byłam zmęczona. Zanim się zorientowałam, byłam już w strasznym położeniu, z którego przez długi czas nie mogłam się wydobyć. To był koszmar. Wiem, że niektórzy ludzie mogą być godni zaufania, lecz wiem także, że niektórzy poszukują osób dających się ranić i wykorzystywać. To nie mój problem ani nie moja sprawa, dlaczego tak postępują. Moją sprawą jest zadbanie o siebie. Chciałabym przestrzec inne kobiety, aby nie pozwalały na to, by własne niezaspokojone potrzeby i otwarte rany przejmowały kontrolę nad ich decyzjami. Ja niestety nie uświadamiałam sobie, że to właśnie się dzieje, póki nie było już za późno. Szkoda, że nie wiedziałam, iż to może się naprawdę przydarzyć mnie. Pomocni byliby też bliscy przyjaciele, którzy wiedzieliby, co dzieje się w moim życiu. Widzieliby wszystko wyraźniej i mogliby mnie ostrzec, ale nie umiałam nawiązywać dobrych przyjaźni, opartych na zaufaniu. Izolacja, w jakiej się znajdowałam, pomogła temu mężczyźnie wykorzystywać mnie i w pełni kontrolować. Żałuję, że nie miałam wtedy tej wiedzy, jaką mam teraz. A teraz wiem, że szalenie pomogła mi Pana książka. Dziękuję za napisanie jej i za przeczytanie mojego listu. Ciepło pozdrawiam Joann Szanowny Panie Doktorze! Nie jestem pewna, dlaczego do Pana piszę. Nie oczekuję żadnej odpowiedzi. Chyba chciałam po prostu napisać do kogoś, kto mnie rozumie. Mam nadzieję, że nie ma Pan nic przeciwko temu. Nie zdawałam sobie sprawy, że mój ojciec alkoholik sprawował nade mną kontrolę. Miałam się za „wybrankę” w całej rodzinie, bo udawało mi się unikać wybuchów jego gniewu. Nikt nie potrafił przeniknąć więzi, która łączyła mnie z ojcem. Niekiedy gubiłam się i robiłam otępiała, gdy byłam świadkiem, jak bił moją matkę, ale umiałam nie wchodzić mu w drogę i dzięki temu spływała na mnie miłość, której nie umiał okazać mojej matce. W moim dzieciństwie było wiele chaotycznych zdarzeń. Patrzyłam, jak matka leży nieruchomo na kuchennej posadzce, znokautowana pięścią przez ojca. Ojciec nigdy mnie nie uderzył, ale szybko miałam zaznać smaku lania od matki i dwóch starszych braci. Choć byłam wtedy tylko dzieckiem, miałam dość rozumu, żeby bronić się przed nimi, trzymając sztamę z ojcem alkoholikiem. Troszczył się o mnie, kiedy oni nie potrafili okazać mi miłości. Łączyła mnie z nim bardzo szczególna więź ojciec-córka i znajdowałam ukojenie w czerpaniu z prostoty tej szczerej miłości. Przez lata z radością uprawialiśmy z ojcem narciarstwo alpejskie. Jeździliśmy na zawody dla ojców z córkami w całym stanie i zgarnialiśmy nagrody i medale. Narciarstwo było dla mnie tak atrakcyjne dlatego, że miałam w nim ojca za partnera, który obserwował, jak doskonalę swoje umiejętności, oraz uczył mnie nowych. Jeżeli przewracałam się na stoku, był zawsze przy mnie, by mnie podnieść, otrzepać ze śniegu i powiedzieć, żebym się nie poddawała. Był dla mnie wielkim wsparciem. Dzisiaj aż trudno uwierzyć, że w tamtym czasie miał już prawdopodobnie w pełni rozwiniętą chorobę alkoholową i nie potrafił układać stosunków z dorosłymi w swoim życiu. Wiem, że przybieram postawę obrończyni, kiedy dzisiaj opowiadam o swoim ojcu, ale on był jedyną osobą w mojej rodzinie, która naprawdę mnie znała i kochała. Pierwszy raz próbowałam alkoholu przy moim tacie, gdy miałam pięć albo sześć lat, pociągając łyczki z jego butelek piwa, które wyjmował sobie co wieczór z lodówki. To był stały rytuał: piwo i krakersy przed kolacją dla mojego podpitego ojca. Poważniejsze picie zaczęło się, gdy byłam już nastolatką, bo nie umiałam sobie poradzić ze stresem wynikającym z obserwowania, jak sypie się zdrowie mojego pijącego taty. Widziałam, jak przeistaczał się w ulicznika, człowieka bez innego celu w życiu oprócz spożywania alkoholu i szwendania się po ulicach w postrzępionych ubraniach. Zmarł, gdy miałam siedemnaście lat. Na tym etapie życia nie potrafiłam poradzić sobie z żałobą, więc moją odpowiedzią było jeszcze intensywniejsze picie alkoholu. Nigdy nie chciałam, żeby przerodziło się to w „problem”, ale tak się stało. Systematycznie kwestionuję siebie, pytam, czy jestem zdrowa, i ciągle staram się zaakceptować swoje silne i słabe strony. Raz po raz szukam aprobaty u otaczających mnie mężczyzn, z rzadka zaś u kobiet. Mam swoje zapaści, doły i szczyty uniesień. Lekarstwa pomagają, ale nie na tyle, by dawać mi pełną wolność bycia taką, jaką chcę być. Nie mogę być zabójczą modelką czy dzianą prezeską firmy. Jestem leczącą się alkoholiczką, która prowadzi zastępcze życie wiecznej marzycielki. Życie jest ciekawe przy podwójnej diagnozie: choroby alkoholowej i afektywnej dwubiegunowej. Przez długi czas opierałam się przed zaszufladkowaniem, częściowo dlatego, że nie chciałam uwierzyć ani w to, że mam to pierwsze, ani w to, że mogę mieć to drugie. Jednak pewnego dnia po sześciu latach trzeźwości miałam nawrót i poczułam wariactwo obu tych chorób. Moje szaleństwo urosło w gniew przeciw Bogu. Żadne z narzędzi trzeźwości, które byłam gotowa tego popołudnia zastosować, nie pomagało okiełznać moich irracjonalnych myśli. Krótko mówiąc, nienawidziłam swojego życia. Dziś – z wiedzą leczącej się dorosłej córki alkoholika, jaką obecnie dysponuję – czuję, że miałam szczęście, iż tamtego dnia nie umarłam. Moje życie jako córki alkoholika było jednym wielkim sekretem. Tego, co regularnie działo się w moim domu – kompletnego chaosu – nigdy nie ujawniałam przed kolegami ani nauczycielami. Prowadziłam podwójne życie. W domu byłam żołnierzem na wojnie. W szkole byłam małą, psotną dziewczynką, kupującą sobie czas w bezpiecznej przystani, w której nikt mnie nie pytał, co dzieje się w domu. W miarę trwania wojny czułam jednak narastającą potrzebę, żeby moi nauczyciele trochę bardziej się mną zainteresowali. Stopnie miałam dobre, ale w klasie trudno było nade mną zapanować. Wiele popołudni przesiedziałam w szatni albo na pustych korytarzach, zastanawiając się, co będzie się tego wieczoru działo między rodzicami. Czy Tata znowu wróci do domu pijany? Czy matka go zaczepi i rozpęta awanturę? Po czyjej stronie stanę? Życie było bardzo skomplikowane. Ani przez chwilę go nie rozumiałam. Wydawało się, że układa mi się tylko z tatą. Dlaczego nie czułam się bezpiecznie przy matce? Miałam wrażenie, że matka i obaj bracia mnie nie znosili. Tata stworzył mi dzieciństwo złożone z narciarstwa, softballu, łażenia po górach, wypadów na plażę, obozów koszykarskich, długich przejażdżek w kabriolecie, oglądania przedstawień i wyjść do restauracji. Gdy we dwójkę wychodziliśmy z domu, wszystkie zgliszcza domowych wojen zostawały za nami. Matka szalała z zazdrości, kiedy widziała, jak każdego dnia wychodzimy; mój ojciec nigdy nie obdarzał jej pozytywną uwagą – nie było przytulania czy całusów, żadnej czułości ani miłości. Tylko niedotrzymane obietnice i fizyczny ból. Bracia mieli poczucie, że ojciec ich porzucił, więc nie byłam ich ulubioną siostrzyczką. Gdy nie byłam z ojcem albo w szkole, stawałam się celem docinków i odreagowywania złości. Matka widziała siniaki i zadrapania na moim ciele, ale chyba uważała, że sobie na nie zasłużyłam. Kiedy w trakcie rytualnego bicia brat złamał mi rękę, nawrzeszczała tylko na mnie i jeszcze przez parę godzin zwlekała z zabraniem mnie do szpitala. W wieku jakichś siedmiu lat nauczyłam się być twardą chłopczycą po to, żeby się bronić. Poza tym miałam w głowie swoją wymarzoną rodzinę, której wizję hołubiłam przez lata. Ta rodzina zachęcała mnie do śpiewania piosenek z musicalu Annie (miałam jasnorude włosy) w ogródku przed domem w nadziei, że zostanę „odkryta” i zagram w filmie. Chciałam także dostać się do olimpijskiej drużyny narciarskiej i pojechać na igrzyska, więc członkowie mojej wymarzonej rodziny gorąco kibicowali mi na wszystkich zawodach alpejskich, w których startowałam, bez względu na to, czy wygrywałam czy nie. Ten świat wyobraźni pomagał mi się odcinać i utrzymać przy życiu dzięki zachowaniu tajemnicy. Moi rodzice w końcu się rozwiedli. Miałam dziewięć lat i bez żadnego wyjaśnienia oprócz: „Nie chciał cię” zamieszkałam sama z matką i braćmi. Wojny toczyły się dalej, ale nie było już taty, który by mnie bronił. Moje zachowanie w szkole pogorszyło się i nauczyciele wreszcie zaczęli przyglądać się mojej sytuacji domowej. Ale nie znaleźli tam wiele ponad zwykły smutek po rozwodzie; współczuli mojej matce. Ogromnie chciałam powiedzieć im prawdę o swojej rodzinie, ale zachowywałam lojalność, tak jak mnie nauczono. W końcu dzieciństwo dobiegło kresu. Wyrastając w domu pełnym przemocy, nie masz poczucia bezpieczeństwa. Kiedy wybuchała kłótnia lub bójka, wspinałam się na wielkie drzewo przed naszym domem, żeby od wszystkich uciec. Zwykle nikt za mną nie szedł, więc mogłam sobie w spokoju popłakać, jeśli tego potrzebowałam. Siedziałam oparta o konary przez kilka godzin, licząc przejeżdżające samochody, śpiewając sobie piosenki, strugając gałązki scyzorykiem, aż wychodziła matka i krzyczała na mnie, żebym „w tej chwili wracała”. Czasem wracałam, a czasem nie. Tę decyzję podejmował zwykle za mnie ton jej głosu. Pomimo problemów rodzinnych i mojego kiepskiego zachowania w szkole ogrom odporności, jaką wykazywałam na co dzień, był godny podziwu. Dostawałam dobre stopnie. W każdym sezonie odnosiłam sukcesy sportowe i należałam do kilku klubów. Weekendy i wakacje spędzałam z kolegami, którzy mieli różne ambicje. Rzecz jasna eksperymentowaliśmy z narkotykami i alkoholem, ale mieliśmy dość szczęścia, by nie wpakować się w żadne kłopoty w latach, w których się to działo. Upuszczałam z siebie parę, ale bez wyjawiania rodzinnych tajemnic, więc moi koledzy nie mieli pojęcia, że mój tata jest chronicznym alkoholikiem. Nie wiedzieli też o konfliktach, jakie miałam z moją współuzależnioną matką. Lubili ją, bo wydawała się im „fajna”. Rzeczywiście umiała przy nich dobrze grać. Obie strzegłyśmy naszego sekretu. Dlatego patrząc na siebie z perspektywy mojego nauczyciela czy trenera, widziałabym życie Shelley jako stosunkowo ustabilizowane. W rzeczywistości jednak czułam się tak, jakbym z największym trudem utrzymywała głowę nad powierzchnią wody. Ciężko pracowałam na wszystkie swoje sukcesy, by zasłużyć sobie na uwagę rodziców; wszystkie zwycięstwa odnosiłam dla nich. Jednak gdy pojechałam na studia i się usamodzielniłam, dość szybko straciłam kontrolę. Po ukończeniu szkoły średniej nie zostałam od razu przyjęta na uczelnię. Dlaczego? Bo na żadną nie aplikowałam. Rodzice nie odkładali nic na moją wyższą edukację. Ponadto z ledwością zaliczyłam ostatni rok szkoły. Nie wiedziałam, jak odbyć żałobę po niedawnej śmierci ojca i starszego brata. Ukrywałam swój ból i „trzymałam się” dla matki. Taka zasada panowała w naszym domu. Przypominam sobie ten rok i czuję wielki gniew na swoją rodzinę i nauczycieli za to, że nie zajęli się mną lepiej. Dlaczego nie zdawali sobie sprawy, że gram wyznaczoną mi rolę w horrorze reżyserowanym przez Boga i moją matkę? Miałam głęboką depresję, ale nikt nie wydawał się tym specjalnie przejęty. Wszystkie oczy były zwrócone na moją matkę – liczyło się to, jak ona radzi sobie po stracie syna. Rozumiałam to. Rodzice rozwiedli się lata przed śmiercią ojca, więc nie była tak przygnębiona z powodu jego odejścia. Byłam zaprzątnięta przede wszystkim nią, bo nie wierzyłam, że potrafi zadbać o siebie. Poza tym nie chciałam jej stracić. Znaczną część swojej młodości w tamtym roku poświęciłam na troszczenie się o matkę, nie o siebie. Trzeba było, żebym wtedy, 1981 roku, przeczytała Wyrosnąć z DDA. Dziękuję, że napisał Pan tę książkę. Z poważaniem Shelley Dzień dobry! Kilka tygodni temu byłam na jednym z Pańskich warsztatów. Zawsze rozbudza Pan we mnie multum emocji. Przetwarzam je potem przez wiele dni. Jestem dorosłą córką ojca alkoholika. Poza tym doświadczyłam kazirodztwa oraz leczę się z alkoholizmu, współuzależnienia, narkomanii, seksoholizmu i pracoholizmu. Mam za sobą trzy małżeństwa oraz dwa długotrwałe związki z mężczyznami – wszystkie chorobliwe. W wieku trzydziestu siedmiu lat jestem matką dwojga dzieci i pracuję w opiece społecznej, zajmując się osobami niepełnosprawnymi. Powiedziawszy to wszystko, za najsmutniejsze w sobie uznaję swoje poczucie winy, które wciąż się we mnie odzywa, jeżeli poświęcam sobie czas, oraz niemal kompulsywne odczuwanie, że muszę nad sobą pracować. Boże, jak ja potrzebuję odpocząć! Jeśli Pan zechce, z radością bym z Panem korespondowała. Zawsze uwielbiałam Pana działania i nie znosiłam ich. Proszę przyjąć to w duchu, w jakim to piszę – z humorem. Z poważaniem Kelly Szanowny Panie Doktorze! Mam na imię Christina. Jestem czytelniczką Pana książki Wyrosnąć z DDA. Rzadko robię coś takiego, ale musiałam do Pana napisać i podziękować za napisanie tej książki. Zachowam ją i przeczytam więcej niż jeden raz, by utrzymać się na drodze zdrowienia. Mam dwadzieścia cztery lata, jestem singielką. Zarówno mój ojciec, jak i moja matka byli alkoholikami. Tata rozszedł się z matką, gdy miałam trzy lata. Zachowywał trzeźwość aż do zeszłego roku. Moja mama nie uczestniczyła w moim życiu; zmarła, kiedy miałam szesnaście lat. Dopóki około sześciu miesięcy temu nie zaczęłam chodzić na konsultacje psychologiczne, nie miałam pojęcia, co ze mną jest. Czułam się zagubiona, samotna, zmęczona ciągłym wysiłkiem wkładanym w utrzymywanie związków i ciągłym zastanawianiem się, dlaczego czuję się taka pusta w środku. Tata był dla mnie zbawcą. Nigdy nie mówił o swoim alkoholizmie; słyszałam o tym od innych. Zawsze winna była moja mama. Obecnie, będąc w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat, trzeźwy od dwudziestu, znowu w tym tkwi. Myślałam, że mój świat się wali. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek widziała go pijanego, tylko moją matkę. W trakcie swojego zdrowienia odkryłam, że nie łączy mnie z nim taka więź ojciec-córka, jak myślałam. Patrzę na nią teraz realistycznie, nie tak jak było w dzieciństwie. Zmieniłam przynajmniej swój sposób patrzenia. Trzy czy cztery lata temu zorientowałam się, że jestem zła na ojca, i pytałam siebie dlaczego. W naszym domu nie było alkoholu, odkąd skończyłam cztery lata, aż do mojej wyprowadzki w wieku lat dziewiętnastu. To okropne – po poprzednim razie tata przestał pić na dziewięć tygodni. Teraz znowu wrócił do alkoholu i nie pracuje już od czterech dni (prowadzi własną firmę). Ale zadzwoniła jego dziewczyna i mnie powiadomiła. Powiedziałam: „Co chcesz, żebym z tym zrobiła? Nie mogę go z tego wyciągnąć ani go pilnować. Kocham go, jest moim ojcem, ale teraz zamierzam zatroszczyć się o Christinę. To coś, czego nie robiłam przez wszystkie dwadzieścia cztery lata mojego życia”. Pana książka mnie zainspirowała. Jest przerażająca, smutna i przynosi ulgę. Nie ulegam wyparciu – nie wolno, jeśli człowiek chce się naprawdę zmienić. Nigdy nie miałam na poważnie chłopaka. Zawsze pragnęłam zdrowego, sensownego związku z mężczyzną i dziwiłam się, dlaczego go nie mam. Wiążę się z mężczyznami, którzy są w jakiś sposób niedostępni, a odpycham facetów gotowych poznać prawdziwą mnie. Zanim do tego dochodzi, tracę zainteresowanie – to jest kolejna rzecz, którą chcę zmienić. Wiem, że potrafię to zrobić. Jestem wciąż młoda, wolna, atrakcyjna, bez dzieci, gotowa mierzyć się z całym światem. Czuję się teraz świetnie, wiedząc, dlaczego tak długo byłam taka zawieszona w próżni i zagubiona. Teraz rozumiem powody. Odkąd chcę się zmienić, nie mogę się już doczekać. Chcę w końcu wrócić do szkoły. Pragnęłabym prowadzić doradztwo psychologiczne dla dzieci albo jeździć z prelekcjami, coś w tym rodzaju. Chciałabym docierać do dzieci, zanim różne okropne wzorce wejdą im w krew – zapobiegać powstawaniu nawyków, zanim te dzieci staną się DDA. Jeszcze raz dziękuję, dziękuję, dziękuję! Z poważaniem Christina 1. Dorosłe dzieci alkoholików (przyp. tłum.). [wróć] Refleksje Jeśli jest jakaś książka, którą bardzo chcesz przeczytać, ale która nie została jeszcze napisana, musisz ją napisać. Toni Morrison Kiedy piszę, rozwieszam na sznurku swoje pranie. Joni Mitchell Życie częściej przypomina powieść, niż powieść przypomina życie. George Sand Lepiej pisać dla siebie i nie mieć czytelników, niż pisać dla czytelników i nie mieć siebie. Cyril Connolly Piszę dla siebie i dla obcych. Ci obcy, drogi Czytelniku, są jednak dodatkiem. Gertrude Stein Rozdział 2 Ciche jęknięcia – córki w rodzinach alkoholowych B ardzo, bardzo dawno temu w królestwie dzieciństwa żyła sobie mała dziewczynka. Nazywano ją „księżniczką”. Jej królestwo było takie samo jak wszystkie inne królestwa; przynajmniej tak jej mówiono, a ona chętnie w to wierzyła. Jednak nieraz trudno było jej zrozumieć sygnały wysyłane przez króla i królową, bo nie zawsze brzmiały dla niej sensownie. Może to z nią jest coś nie w porządku. Może różni się od pozostałych dziewczynek. Dlaczego nie potrafi zrozumieć tego, co widzi i słyszy? Bardzo chciała wierzyć, że ona sama i jej królestwo są doskonałe. W końcu była księżniczką. „Wiem – pomyślała sobie – sama sprawię, że wszystko stanie się doskonałe i idealne dla każdego, i wtedy nic już nie będzie mogło pójść źle”. I tak przez całe swoje dzieciństwo księżniczka magicznie sprawiała, że wszystko, co było złe w królestwie, wyglądało na dobre. Nie było to łatwe, ale nigdy się nie skarżyła. Poza tym komu miałaby się poskarżyć? To ona była księżniczką i do niej należała troska o królestwo. Kiedy zadawała pytania członkom rodziny królewskiej, odpowiadano jej: „O czym ty mówisz?” albo „Nie przejmuj się takimi rzeczami. Małe dziewczynki powinny być wesołe”. Cóż, skoro takie powinny być małe dziewczynki, taka będzie. Pokaże wszystkim, że potrafi to robić lepiej niż ktokolwiek inny, i będzie najlepszą małą królewną na świecie. Jednak mimo że starała się ze wszystkich sił, sygnały z dworru królewskiego pozostawały dla niej niejasne i wciąż się gmatwały, szczególnie te otrzymywane od jej rodziców: króla i królowej. Widzisz, król i królowa nie żyli ze sobą zgodnie. Wychodząc poza mury zamku albo będąc w obecności poddanych, monarchowie udawali najlepszą parę małżeńską w całym królestwie. Jednakże król nie zawsze był tak wspaniały. Wiele w jego zachowaniu zadziwiało królewnę, był on bowiem królem nieprzewidywalnym. W niektóre dni wszyscy na dworze królewskim go uwielbiali, a w inne, zwłaszcza kiedy wypijał wino, wszyscy schodzili mu z oczu. Nawet królewnę traktował czasem w inny sposób. Niekiedy mówił jej, że ją kocha, a niekiedy się go bała. „No cóż – myślała sobie – pewnie tacy właśnie są królowie”. Poza tym nikt nie mówił ani jednego złego słowa o królu. Był trochę podobny do cesarza, któremu nikt nie chciał powiedzieć o jego nowych szatach. „Wiem – myślała dalej dziewczynka – powiem królowej o królu. Ona na pewno zrozumie i mi pomoże”. Ale niestety królowa również nie widziała spraw przejrzyście. Ona też nauczyła się udawać. W końcu ona także kiedyś była królewną. Powiedziała małej dziewczynce tylko tyle: „Życie w naszym królestwie jest ciężkie. Nic nie mów królowi ani jego poddanym o piciu wina, a poza tym pewnego dnia znajdziesz sobie księcia, który cię od tego wszystkiego zabierze”. Stropiona teraz jeszcze bardziej niż przedtem królewna wpadła na inny pomysł, jak lepiej zrozumieć królestwo swojego dzieciństwa. Uznała, że prawdziwym powodem, dla którego różne rzeczy wydają się dziwne, choć naprawdę takie nie są, jest to, że mieszka ona w magicznym królestwie. „Tak, to jest to! – wykrzyknęła w duchu. – To wszystko jest złudzenie. To nie dzieje się naprawdę, a skoro nie dzieje się naprawdę, kiedyś zniknie. Co takiego zniknie? Te rzeczy, których tu w rzeczywistości nie ma”. Wkrótce życie księżniczki stało się lepsze, bo zaczęła myśleć tak jak każdy inny w jej królestwie. Lepiej dogadywała się ze wszystkimi, nawet z królową. Opanowała magiczną grę i stała się częścią królestwa wewnętrznego współuzależnienia. Choć była inteligentniejsza od pozostałych mieszkańców królestwa, nie mogła pozwolić, by inni dowiedzieli się tego, co wiedziała. Świetnie wprawiła się więc w magicznej grze i trzymała swoje uczucia zamknięte w tajnym schowku. Schowek ten był tak bardzo tajny i tak dobrze zamknięty, że wkrótce nawet sama królewna zapomniała, gdzie on jest i co się w nim znajduje. Lata życia w królestwie płynęły i dziewczynka stała się mistrzynią w swojej roli „idealnej królewny”. Nadal pojawiały się sprzeczne zarządzenia królewskie, a ona chowała je głęboko w sercu i wciąż zastanawiało ją, co naprawdę znaczą i kim ona sama w rzeczywistości jest. Co się stało z małą dziewczynką z tego królestwa? Wyrosła i stała się kobietą. Nie wolno mi było płakać, kiedy byłam mała. To był hałas, którego tata nie chciał słyszeć. Mówił nam, że mamy to przełknąć albo da nam zaraz prawdziwy powód do płaczu. Bałam się go, więc dusiłam w sobie łzy. W dzieciństwie nie pozwalałam też sobie odczuwać lęku, więc zmieniałam go w coś innego. Szłam do swojego pokoju i zmyślałam, udawałam, że jestem królewną, która mieszka w zamku, i że wszystko jest w porządku. Kiedy teraz przypominam sobie, jak wyglądało moje dzieciństwo, odczuwam te lęki, odczuwam smutek, odczuwam krzywdę i odczuwam gniew. W trakcie dorastania w dysfunkcyjnej rodzinie, w której oboje rodzice byli alkoholikami, wydawało mi się, że krzyki, wrzaski, awantury i bójki są zupełnie normalne. Tym była dla mnie normalność. Łatwo było wypierać wszelkie problemy, bo żyłam w złudnym przekonaniu, że tak samo dzieje się w każdym domu. W ten sposób byłam w stanie to przetrzymać. Szłam do domu koleżanki i widziałam, jak inaczej wyglądają różne sprawy u mnie, ale wychodziłam i mówiłam sobie: „O, u niej jest całkiem tak samo. Po prostu nie robią tego przy obcych ludziach”. Moja matka piła. Wracałam ze szkoły do domu i znajdowałam ją nieprzytomną. Według mnie po prostu sobie drzemała i w ten sposób wypierałam, że moja matka była alkoholiczką. Albo jeśli wracałam, gdy ona właśnie piła, a ja byłam z koleżanką, żartowałyśmy na ten temat. Mówiłam, że to akurat pora koktajlowa i że wszystko jest w porządku. Potrzebowałam wielu lat, by przyjąć do wiadomości, że moja matka jest alkoholiczką. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, czy w ogóle i jak bardzo odcisnęło się to na moim życiu. Kiedy matka mówiła nam, że jej picie nikomu nie szkodzi, wierzyłam w to. Dopiero kilka miesięcy temu – mimo że od sześciu lat nie potrafiłam wyjaśnić depresji, którą przechodziłam, i nie potrafiłam się zebrać na sesje psychoterapii, bo brakowało mi woli, by tam iść – zrozumiałam, że coś jest ze mną nie tak. Kiedy nie mogłam się już połapać ze swoją pracą i spójnie zachowywać w stosunku do swoich dzieci, zrozumiałam, że mam problem. A kiedy obudziłam się pewnego dnia i chciałam już tylko umrzeć, a śmierć była łatwiejsza od bólu, wtedy zwróciłam się o pomoc. Donna Czy opowieść Donny albo bajka o królewnie i jej królestwie przypominają ci ciebie i twoje dzieciństwo? Jeżeli tak, być może jesteś jedną z milionów kobiet, które wyrastały w rodzinie alkoholowej lub w inny sposób dysfunkcyjnej. Choć możesz mieć poczucie, że twoje dziecięce doświadczenia są wyjątkowe i separują cię od sytuacji innych ludzi, nie jesteś sama. W rzeczywistości tylko w Stanach Zjednoczonych ponad dwadzieścia dwa miliony kobiet były wychowywane przez jednego lub oboje rodziców będących alkoholikami. Te z was, które są świadome istnienia ruchu dzieci alkoholików, wiedzą, że dzieci takich rodziców, które są obecnie dorosłe, są nazywane „dorosłymi dziećmi alkoholików” (DDA) czy w skrócie „dorosłymi dziećmi”. Kobiety dorastające w rodzinach alkoholowych określa się jako „dorosłe córki” i stanowią one główny temat tej książki. Jeżeli zaś nie zetknęłaś się jeszcze z tymi określeniami i tym ruchem, ale masz za sobą doświadczenia życia z rodzicem alkoholikiem, pozwól, że cię powitam. Działalność ruchu dorosłych dzieci koncentruje się wokół dwóch procesów: rozwoju i zdrowienia. Aby się rozwijać, potrzebne są zrozumienie, akceptacja i przepracowanie doświadczeń swojego dzieciństwa. Ozdrowienie pozwala ci wykroczyć poza te doświadczenia i stać się taką dorosłą kobietą, jaką chciałabyś być. Mimo że miałaś negatywne dzieciństwo, możesz się z niego otrząsnąć i prowadzić zdrowe, pozytywne życie dorosłe. Czy możesz się utożsamić z licznymi dorosłymi dziećmi, które dołączyły do tego ruchu? Na przykład: Czy kiedy dorastałaś, po cichu czułaś, że jesteś inna od reszty dziewczynek? Czy nadal czujesz się inna jako kobieta? Czy jesteś typem dorosłej córki, u której występuje wiele nierozwiązanych problemów z dzieciństwa? Czy masz poczucie, że czegoś w twoim życiu brakuje, ale nie wiesz, co to jest? Czy jesteś ogromnie kompetentna w pewnych obszarach życia, ale w innych czujesz się całkiem bezradna? Czy masz problemy w związkach i zawsze ciągnie cię do niewłaściwych osób? Czy starasz się ukrywać niskie poczucie własnej wartości? Udzielane przez ciebie odpowiedzi zależą od twojego dzieciństwa, od tego, jak głęboko na ciebie wpłynęło, jak radzisz sobie w dorosłym życiu oraz jak dobrze rozumiesz siebie i swoje pragnienie ozdrowienia. Wszystkie te pytania i odpowiedzi mogą brzmieć dezorientująco, zwłaszcza jeżeli uważasz, że twoje dzieciństwo jest już za tobą i obecnie nie ma na ciebie wpływu. Czy doświadczasz dzisiaj pewnych problemów, ale nie jesteś pewna, skąd się one biorą? Czy naprawdę różnisz się od innych kobiet lub innych dorosłych córek? Rodzina – muzeum twoich wspomnień W dzieciństwie nie wolno mi było wyrażać złości. Mogłam tylko okazywać zadowolenie i radość. To było akceptowalne. Gniew, smutek i frustracja były niedozwolone. Jedyny sposób zyskania akceptacji moich rodziców polegał na tym, żebym była idealna, idealnie wyglądała, idealnie się zachowywała, cieszyła się i ogólnie była wzorowym dzieckiem. Niektórzy dorośli nie pamiętają dużo ze swojego dzieciństwa. Dla części jednak problemem jest to, że nie potrafią go zapomnieć. Wiele dorosłych córek alkoholików ma bardzo żywe wspomnienia ze swojego dorastania. Pamiętają wydarzenia z przeszłości, tak jakby rozgrywały się dzisiaj. Inne mówią, że niewiele pamiętają i zablokowały wspomnienia z dzieciństwa. Jeszcze inne zaczynają sobie przypominać epizody i emocje z dzieciństwa, w miarę jak więcej o nich rozmawiają. Wiele dorosłych córek, które mówią, że mało pamiętają, obawia się, że ten brak pamięci wskazuje u nich na jakieś zaburzenie. Jednak mnóstwo ludzi blokuje nieprzyjemne wspomnienia ze swego życia. Jeżeli nie pamiętasz całego swojego dzieciństwa albo nie możesz przypomnieć sobie wszystkiego, nie martw się tym. W końcu nie musisz mieć idealnej pamięci! Jestem pewien, że podczas wspominania swojej alkoholowej rodziny będziesz miała mieszane uczucia, co jest naturalne, bo większość takich rodzin posyła swoim dzieciom mieszane sygnały, na przykład: „Kocham cię, idź stąd”, „Wszystko jest w porządku, ale nikomu nie mów” albo niewypowiadany przekaz: „Wypieraj emocjonalnie to, co widzisz i jak wygląda twoje życie”. Wiele twoich mieszanych uczuć i percepcji wynika ze świadomości, że twoja rodzina nie była stuprocentowo taka czy inna. Żadna rodzina dysfunkcyjna nie jest całkowicie negatywna czy pozbawiona dobrych chwil. Z drugiej strony nawet w zdrowych rodzinach trafiają się dysfunkcyjne zachowania i stresujące okresy – no chyba że wychowywałaś się u Cleaverów, Andersonów, Nelsonów 1 czy u Brady’ego 2 albo Huxtable’a 3, a na weekendy jeździłaś do swoich kuzynów Waltonów 4. Być może pamiętasz, jak w dzieciństwie porównywałaś swój dom z serialowymi rodzinami i żałowałaś, że tak nie wygląda. Niespodzianka: takie same porównania robiło wiele dzieci wychowujących się w „normalnych” rodzinach. Byliśmy i jesteśmy „dobrze prezentującą się” rodziną i porzucenie tej fantazji stanowiło chyba najboleśniejszy element mojego zdrowienia, ale jednocześnie właśnie dzięki temu doświadczyłam największego rozwoju i wyzwolenia. Mary W swoim domu prawdopodobnie stykałaś się zarówno z negatywnymi, jak i pozytywnymi zachowaniami członków rodziny. Niestety w rodzinach alkoholowych, podobnie jak w innych dysfunkcyjnych domach, negatywne zachowania zwykle przeważają nad pozytywnymi. Dlatego pojawiają się mieszane uczucia, bo przypominasz sobie to, co było złe, i to, co było dobre. Możesz pamiętać, co robił albo jak agresywnie odzywał się twój ojciec, kiedy pił. Jednak ten sam człowiek mógł mówić ci, że jesteś prześliczna, i nazywać cię swoją najulubieńszą córeczką. Możesz odczuwać wstręt do alkoholizmu, ale kochać osobę. Może trudno było ci przyznać, że twoja matka była alkoholiczką, bo w końcu chodzi o twoją matkę i mówienie o niej przykrych rzeczy nie jest łatwe. Choć wiem, że moja mama miała problem alkoholowy i prawdopodobnie w dużym stopniu przyczynił się on do jej śmierci, wciąż nie potrafię przyznać na głos, że była alkoholiczką. Nie chcę i nie chciałam, żeby mama była alkoholiczką. Była zbyt drogą mi osobą, żeby mogła być alkoholiczką. Chyba nigdy nie będę w stanie przyznać tego faktu. Candice Oczywiście tym, co wywiera teraz na ciebie negatywny wpływ, są negatywne doświadczenia. Allen Morehouse, współzałożycielka Krajowego Stowarzyszenia Dzieci Alkoholików w USA, mówi nam, że bez względu na typ alkoholika obecnego w rodzinie większość dzieci alkoholików doznaje w trakcie dorastania lęków i zmartwień co najmniej w siedmiu obszarach życia. Obejmują one: 1. Niepokój o zdrowie pijącego rodzica. 2. Stres i złość z powodu nieprzewidywalnego i niespójnego zachowania tego rodzica oraz braku wsparcia ze strony drugiego z rodziców. 3. Martwienie się awanturami i bójkami rodziców. 4. Strach i stres z powodu stosowania przemocy lub możliwości stosowania przemocy w domu. 5. Wzburzenie z powodu nieodpowiedniego postępowania rodziców, takiego jak przestępczość lub niewłaściwe zachowania seksualne. 6. Rozczarowanie niedotrzymywanymi obietnicami i niedoświadczaniem miłości. 7. Odczuwanie odpowiedzialności za picie alkoholu przez rodziców. Wiele lat temu Margaret Cork, pracownik socjalny i pionierka pracy z dziećmi alkoholików w Kanadzie, donosiła, że dzieci alkoholików silniej przeżywają awantury i bójki między rodzicami niż samo picie alkoholu. Nie wszystkie rodziny alkoholowe są takie same. Zresztą nawet nie wszyscy członkowie tej samej rodziny ulegają takiemu samemu wpływowi. Jeżeli masz rodzeństwo, czy postrzega ono waszych rodziców, ich alkoholizm i swoje doświadczenia z dzieciństwa tak samo jak ty? Wiele dorosłych córek ma braci i siostry, którzy nie przyznają się do bycia dziećmi alkoholików. Choć możesz mieć wiele wspólnego z innymi dorosłymi córkami, twoje przeżycia w rodzinie alkoholowej mogły odcisnąć się na tobie inaczej. Poniżej omawiam niektóre przyczyny tych różnic. Twój wiek Córki urodzone w rodzinie alkoholowej mogą mieć zupełnie inne spostrzeżenia i doświadczenia niż te, których rodzice stali się alkoholikami, gdy miały na przykład czternaście lat. Im młodsza byłaś, kiedy rodzic wpadł w alkoholizm, tym dłużej byłaś narażona na kontakt z aktywnym alkoholizmem i tym wyższe jest prawdopodobieństwo, że miało to na ciebie negatywny wpływ. Ponadto na postrzeganiu przez ciebie alkoholizmu w dzieciństwie mógł zaważyć twój etap rozwoju. Pięciolatek dostrzega tylko behawioralne aspekty alkoholizmu, które utożsamia z zachowaniami po pijaku. Piętnastolatka może utożsamiać alkoholizm nie tylko z upijaniem się, ale również z rozmaitymi subiektywnie postrzeganymi motywacjami alkoholika do sięgania po kieliszek. Dzieci nie rozpoznają automatycznie, że ich rodzic jest alkoholikiem. Zresztą wiele dorosłych dzieci nawet teraz nie przyjmuje do wiadomości, że jedno z ich rodziców bądź oboje byli lub są alkoholikami. Aby stwierdzić, że rodzice mają problem alkoholowy, dziecko potrzebuje trzech etapów. W pierwszym stadium dziecko zaczyna sobie uświadamiać, że jego dom różni się od domu kolegów i koleżanek. Jednak samo istnienie różnic nie świadczy o tym, że coś jest nie w porządku. W drugim stadium córka zaczyna podejrzewać, że różnica dzieląca jej dom od domów rówieśników jest czymś, co należy tuszować czy negować, bo nie chce, żeby koledzy i koleżanki się dowiedzieli. W trzecim stadium córka uświadamia sobie, na czym polega ta różnica: że jej rodzic za dużo pije. Większość córek alkoholików wchodzi w to stadium około trzynastego roku życia, co nie sprawia jednak, że córka komukolwiek o tym mówi, lecz po prostu przyznaje przed sobą, że wie, jaki problem występuje w jej domu. Niemniej wiele córek dopiero w dorosłości, długo po zakończeniu okresu dzieciństwa, przyznaje, że problem alkoholowy istnieje. Na wejście w ten trzeci etap wpływają różne czynniki. Należą do nich płeć rodzica będącego alkoholikiem oraz to, czy alkoholikiem jest jeden z rodziców, czy oboje. Większość córek pijących ojców wkracza w etap trzeci w wieku dwunastu lat. (W przypadku około 60 procent dorosłych córek objętych badaniem, które stało się podstawą tej książki, pił tylko ojciec). Córki dwojga alkoholików zwykle przyznają istnienie problemu alkoholowego u rodziców, gdy kończą czternaście lat. Być może rodzice nie stali się alkoholikami jednocześnie albo skoro oboje są alkoholikami, córka nie miała wzorca zdrowej dorosłej osoby, z którym mogłaby porównywać rodziców. Zdanie sobie sprawy z niestosownych zachowań rodziców może trwać nieco dłużej, ponieważ oboje postępowali tak samo i córka dostrzegła różnice dopiero po poznaniu innych wzorców rodzicielstwa. (Tylko 20 procent przebadanych tu dorosłych córek miało oboje rodziców alkoholików). Z kolei córki alkoholiczek często osiągają trzeci etap dopiero nieco przed dziewiętnastym rokiem życia. Dzieje się tak być może dlatego, że u kobiet problemy alkoholowe rozwijają się zazwyczaj w późniejszym wieku niż u mężczyzn, albo dlatego, że córka chce dłużej negować istnienie takiego problemu u matki niż u ojca. Powód może być również taki, że dorosłe córki alkoholiczek mają dużo mniejszą szansę znać kogoś innego w podobnej sytuacji, skoro tylko u 20 procent córek alkoholików chora jest właśnie matka w odróżnieniu od 60 procent, które mają pijącego ojca. Matka alkoholiczka, ojciec alkoholik Czy córki alkoholiczek podlegają innemu wpływowi niż córki alkoholików? Zależnie od płci rodzica będącego alkoholikiem można mieć zupełnie inne wspomnienia, percepcje i przeżycia z dzieciństwa. Ponadto jeśli oboje twoi rodzice byli alkoholikami, prawdopodobnie różnie odbierałaś skutki alkoholizmu każdego z nich, to znaczy zapewne silniej identyfikowałaś się z alkoholizmem jednego z nich i on wpływał na ciebie bardziej niż drugi oraz doświadczałaś więcej pozytywnych lub negatywnych uczuć od jednego z nich. Wpływ na dorosłe córki alkoholiczek i alkoholików oraz ich uczucia będą omówione w dalszych rozdziałach. Udział innych osób Czy kiedy dorastałaś, miałaś w swoim otoczeniu jakąś wyjątkową osobę, z którą mogłaś podzielić się odczuciami związanymi ze swoim życiem rodzinnym? Mógł to być krewny, najlepsza przyjaciółka, nauczyciel, sąsiad lub w niektórych przypadkach rodzic niebędący alkoholikiem. Jeżeli miałaś kogoś, kto troszczył się o ciebie i twoje sprawy, osoba ta wniosła wkład w twoje życie, pomagając ci uporać się z pewnymi uczuciami. Ta szczególna osoba dawała ci szansę podzielenia się rodzinną tajemnicą. Być może nie udało się wam niczego rozwiązać, ale pomocne było już samo towarzystwo, świadomość, że jest ktoś, kto troszczy się o ciebie oraz cię wspiera. Niestety tylko 13 procent dorosłych córek wyznaje, że miało kogoś, z kim mogło podzielić się w dzieciństwie swoimi uczuciami. Córki, które miały taką osobę, znacznie rzadziej zgłaszały się w dorosłym życiu na terapię niż te, które nie miały innego wyboru niż trzymać wszystkie swoje emocje i odczucia w sobie. Jeżeli miałaś taką przyjaciółkę, krewnego czy powiernika, to w miarę zdrowienia z traumy swego dzieciństwa będziesz coraz lepiej zdawać sobie sprawę, jak dużo ta osoba wniosła do twojego życia. Żałuję, że nie miałam prawdziwych rodziców. Zawsze zastanawiałam się, jakby to było mieć kogoś, kto się mną przejmuje, z kim mogę się dzielić swoimi największymi troskami, tajemnicami i sukcesami. Nancy Zachowania i style rodzicielskie Jacy byli twoi rodzice oprócz tego, że w okresie twojego dorastania jeden z nich lub oboje byli alkoholikami? Na przykład w jaki sposób alkoholizm wpływał na zdolność alkoholika do odgrywania roli rodzicielskiej? I z drugiej strony, jak alkoholizm w rodzinie wpływał na zdolność niepijącego rodzica do odgrywania swojej roli? Wiele dorosłych córek mówi, że ich najsilniejsze negatywne uczucia związane z dzieciństwem dotyczą w większym stopniu zachowania alkoholika w stosunku do nich niż samego picia. Innymi słowy, opieka rodzicielska, jaką otrzymałaś lub jakiej nie otrzymałaś, może być w twoich wspomnieniach z dzieciństwa istotniejsza niż samo picie. Dla dziecka ważne jest to, jak bardzo rodzic alkoholik mimo wszystko próbuje być rodzicem. Być może miałaś rodzica, który podejmował starania, by być efektywnym w swej roli, ale nie potrafił wyrwać się z uzależnienia alkoholowego. Nie wszyscy rodzice – alkoholicy i niealkoholicy – wykazują takie same zachowania czy takie same style rodzicielstwa. Niezależnie od spożycia alkoholu dorastanie z rodzicem, który cię ignoruje, różni się od życia z takim, który dąży do tego, żeby cię kontrolować. Czuliśmy, że ojciec nas naprawdę kochał; po prostu nie bardzo mu to wychodziło. Potrafił zepsuć wszystko, co starał się zrobić, ale się starał. Carol Inne córki były przekonane, że ich rodzic alkoholik jest gotów nie spać po nocach, by obmyślać, w jaki jeszcze sposób mógłby dokuczyć swoim dzieciom! Kiedy ojciec zrywał nas z łóżek w środku nocy i kazał maszerować po domu z pieśnią Naprzód, młodzi chrześcijanie na ustach, myśleliśmy tylko, że jest przecież środek tygodnia i powinniśmy się wyspać przed szkołą jak normalne dzieci. Wołaliśmy: „Mamusiu, chodź, pomóż nam, ratuj”, ale mama nigdy nie przyszła. Cathy Dorosłe córki wskazują, że spośród rożnych zachowań pijącego rodzica najbardziej utkwiła im w pamięci napastliwość słowna. Tego rodzaju rodzic alkoholik jest kłótliwy i agresywny werbalnie, depcze zaufanie i samoocenę wszystkich wokół siebie. Inne córki deklarują, że rodzic alkoholik naruszał ich godność, i wskazują na zachowania obejmujące czyny od zawstydzania ich przed rówieśnikami po przemoc fizyczną i seksualną. Trzydzieści jeden procent dorosłych córek doznało w dzieciństwie przemocy fizycznej, 19 procent było ofiarami przemocy seksualnej, a 38 procent było świadkami przemocy małżeńskiej w swych rodzinach. Odsetki te były trzy do czterech razy wyższe niż w rodzinach niemających problemu alkoholowego. Córki, które doświadczyły nie tylko alkoholizmu rodziców, lecz również przemocy, ucierpiały w większym stopniu i inaczej niż dzieci nieagresywnych alkoholików. W trakcie swojego zdrowienia zaczęłam powoli doświadczać gniewu na Tatę za jego pijackie napady agresywnego szału i znajdować sposoby jego wyrazu. Zaskoczyło mnie to, że przez te wszystkie lata postrzegałam swoją matkę jako ofiarę i nigdy nie pociągnęłam jej do odpowiedzialności za piekło, jakiego doświadczali moi bracia i ja. Valerie Niektóre dorosłe córki podają, że ich rodzic alkoholik był bierny i nie zwracał większej uwagi na nie ani na innych członków rodziny. Inne twierdzą, że alkoholik udawał beztroskę i niczym się nie przejmował. Taka postawa życiowa mogła wydawać się najmądrzejsza w przekonaniu alkoholika, ale dorosłe córki adaptowały się do niej przez zamartwianie się wszystkim w swoim życiu, być może nawet za bardzo. Jak pewnie podejrzewasz, agresja słowna i przemoc fizyczna pojawiają się wśród pijących rodziców częściej niż postawy bierne i beztroskie. Ponadto córki, które doświadczyły napaści słownych i przemocy, donoszą o poniesieniu znacznie poważniejszych strat niż córki biernych, beztroskich alkoholików. Twoja percepcja sytuacji Osiemdziesiąt procent dorosłych córek uznaje, że bardzo ucierpiało z powodu obecności w ich życiu rodzica alkoholika. Dwanaście procent twierdzi, że ucierpiało umiarkowanie, a 8 procent uważa, że nie ucierpiało wcale. Jakie jest źródło tych percepcji? Czy są to percepcje z okresu dzieciństwa, czy też pochodzą z ich doświadczeń jako dorosłych córek, które inaczej widzą teraz rzeczywistość? Twój sposób rozumienia swojego dzieciństwa, gdy byłaś dzieckiem, może diametralnie różnić się od tego, jak je pamiętasz dzisiaj. Zazwyczaj, gdy cokolwiek uznajemy za prawdziwe, reagujemy na to tak, jakby istniało. Niezależnie czy rzecz ta jest rzeczywista czy nie, reagujemy na nią na podstawie swoich percepcji. Córki alkoholików w różny sposób postrzegają swoje doświadczenia. Podrozdział ten zaczyna się od pytania, jak było ci w dzieciństwie w twoim domu. Jaką opinię miałaś o swojej rodzinie, gdy byłaś dzieckiem? Czy dostrzegałaś i uważałaś, że w twojej rodzinie nie tylko dzieje się coś złego, ale że na dodatek przynosi ci to szkodę? Jeśli sądziłaś, że coś jest nie w porządku, czy wiedziałaś, na czym to polega, czy też myślałaś, że chodzi o ciebie? Przez cały czas, kiedy dorastałam, czułam się bardzo samotna. Czułam, że nie mam żadnych przyjaciół, że życie przepływa obok mnie, i często wpadałam w przygnębienie. Nie mogę powiedzieć, że wtedy doświadczałam tego właśnie w taki sposób; uważałam raczej, że to chorobliwe. Myślałam po prostu, że coś jest ze mną nie tak. Paula Trudno jest mieć adekwatny i spójny obraz sytuacji, gdy jest ona chaotyczna i zmienna, gdy niesie ze sobą sprzeczne przekazy lub gdy nie jesteśmy w stanie zrozumieć, co się dzieje. Wiele dorosłych córek mówi o poczuciu dezorientacji w dzieciństwie nie tylko w sprawie alkoholu, lecz także tego, jak powinny zachowywać się we własnej rodzinie. Jeśli chciałaś na przykład mieć obraz domu, w którym twoja matka nie ma problemu alkoholowego, starałaś się zachowywać tak, jakby nie była alkoholiczką. Jednak starania te stawały się dla ciebie dezorientujące, gdy okazywało się, że robisz różne rzeczy, by kompensować czy tuszować problem, który twoim zdaniem nie istnieje. Sposób postrzegania przez nas tego, że mamy rodzica alkoholika, może zależeć od różnych czynników. Pierwszym i najważniejszym jest wyparcie. Jeśli w okresie dorastania chciałaś wyprzeć to, że twój rodzic jest alkoholikiem, prawdopodobnie negowałaś również istnienie jakichkolwiek problemów wynikających z picia. Ewentualnie mogłaś wypierać szkody wyrządzane przez alkohol, wmawiając sobie, że dysfunkcyjne zachowania w twojej rodzinie nie mają nic wspólnego z piciem. Innym sposobem przeinaczania percepcji jest minimalizacja. Stwierdzenia takie jak: „Nie było jeszcze najgorzej”, „Nie ucierpiałam na tym” albo „Nie jest pijany, po prostu źle się czuje” są przykładami prób umniejszania wpływu, jaki alkoholizm wywierał na twoje życie. Jak dobrze rozumiałaś, co dzieje się w twojej rodzinie, gdy byłaś dzieckiem? Innymi słowy, czy wiedziałaś, że powodem cierpień twojej rodziny są alkoholizm lub problemy alkoholowe? Jeżeli nie rozumiałaś w pełni, co się dzieje, prawdopodobnie nie postrzegasz sytuacji adekwatnie. W dzieciństwie twoja niepewność co do niej mogła wyjaśniać różnice zdań na temat tego, co się działo. Wszystkie te sposoby postrzegania i ich przyczyny mogą tłumaczyć, dlaczego wiele dorosłych córek twierdzi, że zauważyło alkoholizm rodzica już w wieku dziecięcym albo nastoletnim, podczas gdy inne mówią, że dostrzegły problem alkoholizmu dopiero jako dorosłe osoby. Moja matka była alkoholiczką, ale w dzieciństwie o tym nie wiedziałam. Dlatego dla mnie bycie dzieckiem alkoholika zaczęło się dopiero, kiedy miałam piętnaście lat. Przedtem było to raczej doświadczenie bycia niekochanym dzieckiem, które tylko sprawia kłopoty i jest niemile widziane w rodzinie. Z tego powodu uznałam, że to moja wina, gdy zorientowałam się, że matka jest alkoholiczką. Renee Twoja psychiczna odporność W społeczeństwach anglosaskich często wyraża się pogląd, że dzieci są z natury odporne psychicznie i zawsze sobie poradzą. Choć funkcjonuje on od długiego czasu, dopiero w ostatnich dziesięcioleciach psychoterapeuci i naukowcy zaczęli analizować jego słuszność. Do tego zainteresowania w dużym stopniu przyczyniła się troska o dzieci „wysokiego ryzyka”. Dzieci wychowujące się w rodzinach z problemami – alkoholowych, agresywnych, stresujących emocjonalnie, z konfliktem między rodzicami – lub w otoczeniu fizycznego zagrożenia uznawano często za narażone na emocjonalne, fizyczne i rozwojowe ryzyko powstania wielu problemów w ich własnym życiu. Córki alkoholików zdecydowanie wpisują się w tę kategorię. Niemniej niektóre dorosłe córki potrafiły gładko przejść przez swoje dzieciństwo i okres młodości. Wydaje się, że umiały przystosować się do sytuacji, zachować poczucie ukierunkowania w dążeniach życiowych i nade wszystko utrzymać pozytywną postawę. Alkoholizm rodziców nie miał prawa rzucać cienia na ich triumfalny marsz; zabezpieczała je odporność psychiczna (rezyliencja). W użyciu jest wiele definicji takiej odporności; można ją opisać jako zdolność do rozkwitania pomimo przeciwności. Odporność psychiczna pozwala ludziom w każdym wieku i każdego pochodzenia na prowadzenie zdrowego i spełnionego życia mimo napotykania przez nich ogromnych przeszkód. Wykształcona w dzieciństwie odporność psychiczna może owocować dla wielu dorosłych córek rozmaitymi pożytkami behawioralnymi i emocjonalnymi. Czy gdy dorastałaś, znalazły się w twoim otoczeniu jakieś osoby lub instytucje, które służyły ci pomocą? Czy mogłaś pójść w jakieś miejsce, w którym było ci dobrze albo gdzie przynajmniej zapominałaś o tym, co dzieje się w domu? Avis Brenner uważa, że wszystkie dzieci podlegające stresowi potrzebują „emocjonalnej oazy” . Takie dziecko musi zaznać gdzieś chwili wytchnienia od traumy. Na szczęście niektóre dorosłe córki miały takie miejsca oraz pozytywnych ludzi w swoim otoczeniu. Wiele badań nad odpornością psychiczną wykazuje, że w życiu dzieci wysokiego ryzyka pojawiają się pewne czynniki ochronne, pomagające owym dzieciom skutecznie radzić sobie w ich sytuacji. Dzieci dysponujące tymi czynnikami ochronnymi są w stanie lepiej wytrzymywać dysfunkcyjne sytuacje życiowe i pozostawać pomimo nich stosunkowo kompetentnymi i zadowolonymi. Poniżej podaję sześć najczęstszych czynników ochronnych zidentyfikowanych w życiu odpornych psychicznie dzieci. 1. Dzieci te potrafią uzyskać i spożytkować wsparcie ze strony dorosłych Jeżeli miałaś w swoim życiu ludzi, którzy ci pomagali i cię wspierali, być może wynikało to nie tylko z tego, że oni byli gotowi do służenia pomocą, ale również z tego, że ty byłaś dziewczynką, którą miło mieć koło siebie. W twoim otoczeniu byli różni nauczyciele, instruktorzy czy dorośli krewni, a ty potrafiłaś przyjąć i wykorzystać wsparcie z ich strony. Wiele dorosłych córek twierdzi, że gdyby nie obecność pewnego dorosłego lub pewnej grupy osób w ich życiu, nie udałoby się im wyjść na prostą. 2. Podejmują aktywne próby zapanowania nad swoim otoczeniem, mają poczucie swojej siły i często oferują pomoc innym Niewiele dzieci jest w stanie opanować mechanizmy funkcjonowania w środowisku rodziny alkoholowej. Niemniej te, które zdołały zgłębić tajniki działania w innych poznanych środowiskach, zmniejszały szkody wyrządzone im przez rodzinę. Dzieci te potrafiły na przykład odnaleźć się w szkole i parafii, organizacjach młodzieżowych i grupach rówieśniczych. Kiedy człowiek opanuje mechanizmy funkcjonowania swojego otoczenia i swobodnie się w nim czuje, zyskuje wewnętrzne przekonanie, że może coś do niego wnosić oraz że przebywanie w nim jest wartościowe. Co najważniejsze, dzięki temu ma dobre odczucia na swój temat. Córki alkoholików, które były w tej sytuacji, zyskiwały nie tylko miejsce, w którym mogły być z siebie zadowolone, lecz także emocjonalną oazę, dającą wytchnienie od rodziny. 3. Wykształcają w sobie znaczny stopień autonomii na wczesnym etapie życia Nie można całkiem odgrodzić się od rodziny alkoholowej. Jednak te dzieci, które potrafiły wypracować sobie tożsamość inną niż córki alkoholika, były w stanie uzyskać pewien stopień autonomii. Nazywałem to kiedyś „fenomenem drzwi”. Ilekroć przebywałem w swoim domu, moje „ja” było wyłączone. Pod ciężarem nadmiaru napięcia i dysfunkcji człowiek, chcąc nie chcąc, staje się elementem dysfunkcyjnego systemu. Bycie niezaangażowanym widzem nie wchodzi w grę. Wpadałem w to, czy sobie tego życzyłem, czy nie. Kiedy jednak wychodziłem z domu i zamykałem za sobą drzwi, doznawałem olbrzymiej ulgi; miałem poczucie, że przez jakiś czas mogę być prawdziwym sobą. A jak było u ciebie? Czy miałaś szansę na moment się odseparować, czy też bycie członkiem rodziny alkoholowej rzucało cień na całą twoją tożsamość? 4. Angażują się w różne działania czy projekty i dobrze wypadają w większości podjętych przedsięwzięć Zaznanie odrobiny sukcesu na jakimś polu stanowi znakomity sposób równoważenia części domowych cierpień. Dzisiaj córki alkoholików mają znacznie więcej możliwości podejmowania działań niż wiele kobiet biorących udział w pierwotnym badaniu, na którym opiera się ta książka. Dorosłe córki często wyznają, że w domu czuły się niczym i że były deprecjonowane przez alkoholika. Aktorka Suzanne Somers, córka alkoholika, publicznie wyjawia swoją historię i twierdzi, że jej ojciec ciągle mówił o niej „zero, wielkie, okrągłe nic”, co było dla niej szalenie bolesne. Córki, które angażowały się w różne działania i dobrze sobie z nimi radziły, miały szansę doświadczania osobistych sukcesów. Pomimo doznawanych cierpień potrafiły wykorzystać swoje uzdolnienia i zyskać dobre zdanie o sobie. W musicalu Chór pewna kobieta opowiada o bolesnych problemach w swoim domu i o niewierności męża, który porzucił rodzinę, ale twierdzi: „Na balecie wszystko było piękne”. Przez kilka godzin w tygodniu chodziła na zajęcia taneczne i świat tańczył wtedy razem z nią. 5. Swobodnie zachowują się w towarzystwie i sprawiają, że ludzie dobrze czują się w ich obecności Uważam, że dużo zrobiłem dla dzieci. Opracowałem programy dla dzieci wysokiego ryzyka, doradzałem pracownikom poradni zdrowia psychicznego dla młodzieży, pomagałem w zakładaniu organizacji działających na rzecz nieletnich i wysłuchałem tysięcy dzieci. Absolutnie nie powiedziałbym jednak, że uwielbiam każde dziecko. Gdybym spędził dłuższy czas w towarzystwie kilkorga dzieci, słowo „kocham” nie padałoby między nami zbyt często. Pewnym dzieciom łatwiej udziela się pomocy niż innym. Dzieci mają większą szansę skorzystać z pomocy, jeżeli czują się swobodnie w sytuacjach społecznych, a inni czują się swobodnie przy nich. Bez względu na to, czy osoba udzielająca pomocy zdaje sobie z tego sprawę, czy nie, podzieli się z dzieckiem wszystkim, co ma do zaoferowania, tylko jeśli dobrze się przy nim czuje. Jeśli natomiast coś w dziecku jej nie odpowiada, będzie miała więcej wahań i oporów, nawet jeżeli nie uświadamia sobie, że tak jest. Wiele dorosłych córek wykazuje znakomite umiejętności społeczne. Świetnie wiedzą, jak zachowywać się w otoczeniu innych ludzi, toteż ludzie czują się dobrze w ich obecności. Jeżeli te dorosłe córki dysponowały tymi cechami już jako dziewczynki, prawdopodobnie miały wokół siebie więcej osób gotowych do interakcji z nimi, a w konsekwencji do udzielenia im wsparcia. Córki, które miały trudności towarzyskie, mogły nie mieć takiego szczęścia. 6. Rozwija się u nich zdrowe poczucie humoru Tradycyjnie zawsze uważało się, że wykazywanie się zdrowym poczuciem humoru w warunkach stresu to cecha wieku dorosłego. Obecnie wiemy jednak, że dzieci mające zdrowe poczucie humoru są bardziej odporne psychicznie na stres. Nie mówię tu o sarkazmie. Sarkastyczne postrzeganie swojej sytuacji jest czymś zupełnie innym od posiadania zdrowego poczucia humoru. Sarkazm nie wskazuje, że masz zdolność do przekierowania czy zmniejszenia emocjonalnego obciążenia stresem. Sarkazm sygnalizuje raczej, że ból tkwi bardzo głęboko. Słuchałem wielu dorosłych córek, które sypią żartobliwymi uwagami czy celnie puentują życie swojej alkoholowej rodziny, ale w tle czuje się cierpienie. Zdrowe poczucie humoru oznacza nie tyle, że potrafiłaś się śmiać ze wszystkiego, ile że byłaś zdolna do przyjmowania alternatywnego spojrzenia na swoją sytuację. Ponadto dysponowanie zdrowym poczuciem humoru w dzieciństwie oznaczało, że czasami wiedziałaś, iż najlepsze, co można zrobić, to „rozpogodzenie się”. Wiedziałaś, że nie zdołasz odmienić sytuacji, ale być może uda ci się zmniejszyć jej opresyjność. Brytyjski myśliciel G.K. Chesterton powiedział kiedyś, że anioły potrafią latać, bo zachowują lekkość w podejściu do siebie. Czy w trakcie dorastania dysponowałaś którymiś z powyższych czynników odporności psychicznej? Takie cechy osobowości mogą pomagać w wyjaśnianiu różnic między dorosłymi córkami. Zastanowienie się nad czynnikami odporności może przypomnieć ci nie tylko twoje dzieciństwo w rodzinie, lecz również doświadczenia poza domem. Niekiedy musimy cofnąć się pamięcią, by zobaczyć, kto nam dopomógł, a niekiedy po prostu pamiętamy dobrych ludzi i pozytywne sytuacje. Musisz teraz znaleźć ich więcej. 1. Bohaterowie sitcomu z lat sześćdziesiątych My Three Sons (przyp. tłum.). [wróć] 2. Day By Day (przyp. tłum.). [wróć] 3. The Cosby Show (przyp. tłum.). [wróć] 4. The Waltons (przyp. tłum.). [wróć] Refleksje Kto dopytuje o nasze dzieciństwo, chce dowiedzieć się czegoś o naszej duszy. Erika Burkhart Myślę, że mój ojciec i cała reszta wymyślili szczęśliwą rodzinę i wprowadzili do kina, żeby grać wszystkim na nerwach. Jill Robinson Zanim sekret zostaje wyjawiony, często czuje się jego ciężar w powietrzu. Susan Griffin Jedną z form samotności jest mieć wspomnienie, ale nie mieć komu o nim opowiedzieć. Phyllis Rose Wspomnienia nie są kluczem do przeszłości, ale do przyszłości. Corrie Ten Boom Rozdział 3 Czego się nauczyłaś w domu? C zego nauczyłaś się w dzieciństwie? Nie mówię o tym, czego nauczyłaś się w szkole, ale raczej czego nauczyłaś się o sobie, a w szczególności czego nauczyłaś się od swojej rodziny. Bez względu na to, czy zdawałaś sobie z tego sprawę, lekcje, jakie pobierałaś w domu, oddziaływały na ciebie nie tylko w okresie dzieciństwa, lecz wiele z nich pozostaje w tobie do dzisiaj. Zgodnie z raportem Keriego „Pewność siebie a Amerykanki” około 40 procent kobiet twierdzi, że ich pewność siebie jest rezultatem wychowania. Zabarwione twoją sytuacją rodzinną lekcje życiowe, które otrzymywałaś w dzieciństwie, miały wpływ na wyznawane przez ciebie wartości oraz na twoje poglądy o partnerstwie, bliskości, wychowywaniu dzieci i wyborze drogi zawodowej, a przede wszystkim na twoje poczucie własnej wartości. Będąc córką alkoholika, odebrałaś w dzieciństwie równolegle trzy „lekcje”, z których dwie są też powszechnymi doświadczeniami dziewcząt z rodzin niealkoholowych. Po pierwsze, uczyłaś się, jak dorastać jako dziecko i człowiek. Po drugie, uczyłaś się być dziewczyną i młodą kobietą. I po trzecie, uczyłaś się, jak przystosować się do życia w rodzinie alkoholowej. Naukę tego, jak stawać się dzieckiem i człowiekiem, określa się jako naturalne zadania rozwojowe. Wielu teoretyków, w tym Erik Erikson, uważa, że ludzie przechodzą w swoim życiu przez pewne etapy i na każdym z nich stają wobec określonego zadania. Gail Sheehy w książce Passages (Transformacje) pisze, że wszyscy doświadczamy różnych okresów czy transformacji życiowych, a każda taka faza charakteryzuje się określonymi emocjami, cechami i wyzwaniami. Według teorii Eriksona życie stawia przed nami zadania w ośmiu etapach. Na każdym z nich stajemy przed koniecznością zajęcia się określonym konfliktem. Jeśli robimy to z powodzeniem, dochodzimy do rozwiązania. Jeżeli zaś w dzieciństwie nie możemy dostatecznie przepracować danego etapu czy konfliktu, zadanie to przechodzi jako nierozwiązane do życia dorosłego. Zanim omówimy poszczególne etapy i ich zadania, trzeba zaznaczyć, że zgodnie z tą teorią, to jak dobrze radzimy sobie na danym etapie, decyduje nie tylko o wykonaniu samego zadania, lecz również o tym, jak bardzo powiedzie nam się realizacja następnego etapu życiowego. Każde stadium staje się warunkiem wstępnym dla kolejnego. Dorosłe córki często mówią o poczuciu, jakby etapy te nie następowały u nich we właściwej kolejności. Wiele skarży się, że zmuszono je do przedwczesnego dorośnięcia czy że nigdy nie doświadczyło emocji dzieciństwa. Choć książka ta jest pisana dla dorosłych córek i o dorosłych córkach, to, kim jesteś, jak myślisz i co odczuwasz, w znacznym stopniu zostało określone na etapie dzieciństwa. Gdyby okres dziecięcy nie miał na nas wpływu w życiu dorosłym, nikt nie potrzebowałby programów dla dorosłych dzieci alkoholików! Choć możemy sobie życzyć, aby wspomnienia z dzieciństwa urywały się wraz z jego końcem, nie wygląda to tak w praktyce. Gdy kończy się dzieciństwo, człowieka, który się z niego wyłania, nazywamy dorosłym. Pomyśl, jak piękne byłoby twoje dzieciństwo, gdybyś mogła powiedzieć swojej rodzinie: „Jestem dzieckiem i dopóki wszystkie moje potrzeby rozwojowe i emocjonalne nie zostaną odpowiednio zaspokojone, nie wchodzę w okres dorastania!”. Osiem stadiów rozwoju obejmuje okresy dziecięcy, młodzieńczy i dorosły. Na każdym z etapów ludzie poszukują pozytywnego rozwiązania pewnego normalnie występującego konfliktu. W razie nieznalezienia tego rozwiązania pojawiają się negatywne konsekwencje. Zadania dzieciństwa Zaufanie albo nieufność Pierwszym zadaniem w naszym życiu jest wykształcenie zaufania i według Eriksona jest to sprawa o absolutnie podstawowym znaczeniu. Rozwój zaufania kładzie fundament, od którego zależy powodzenie w realizacji wszystkich pozostałych zadań. Erikson uważał, że w przypadku dzieci, które nie zdołają wypracować u siebie zdrowego poczucia zaufania do siebie i innych, powstanie jego przeciwieństwo, czyli staną się one nieufne. By wykształcić zaufanie w dzieciństwie, dzieci alkoholików – podobnie jak wszystkie – muszą mieć kontakt z godnymi zaufania dorosłymi. Ile zaufania było w twojej rodzinie? Czy było ono odwrotnie proporcjonalne do ilości spożytego alkoholu? Czy sytuacja wyglądała w ten sposób, że im więcej wypijano, tym mniej wszyscy sobie wzajemnie ufali? Co ważniejsze, czy dzisiaj potrafisz mieć zaufanie do ludzi? Mówi się, że w kwestii obdarzania zaufaniem wiele dorosłych dzieci alkoholików przybiera postawę albo-albo. Albo odmawiamy go wszystkim, albo obdarzamy nim innych zbyt łatwo, co zwykle powoduje cierpienie. Jedna z form zaufania, którą wyjątkowo trudno jest przyswoić dorosłym dzieciom, sprowadza się do umiejętności powierzenia innym informacji o nas. Takie zaufanie budzi lęk i wiąże się z ryzykiem, bo musimy zawierzyć, że w późniejszym okresie znajomości osoba ta nie wykorzysta wyjawionych przez nas wiadomości wbrew naszej woli czy przeciwko nam. W większości rodzin alkoholowych zasada dotycząca przekazywania osobistych informacji brzmiała: „Zachowuj je dla siebie". Nie wiedziałam, co to jest zaufanie. Za każdym razem gdy postanawiałam zaufać komuś w domu czy uwierzyć mamie, że nie będzie już piła albo będzie realizować swój program, byłam załamana, kiedy tego nie robiła. Zaufanie wyfrunęło więc u mnie przez okno. Veleta Autonomia albo wstyd i zwątpienie Dzieci muszą się nauczyć, że mogą robić różne rzeczy samodzielnie i nie będą nadmiernie kontrolowane. Jednocześnie potrzebują spójnego przewodnictwa, aby mogły się uczyć. Jeżeli nie występuje zdrowa równowaga między autonomią a podległością, człowiek zaczyna postrzegać siebie jako pełnego niedociągnięć i pogrąża się we wstydzie. Pojawia się tu owo słynne, dobrze znane każdemu dorosłemu dziecku słowo „kontrola”. W większości rodzin alkoholowych każdy stara się zachować pewną kontrolę nad niedającą się opanować sytuacją. Na przykład twój ojciec próbuje zapanować nad swoim piciem, matka próbuje zapanować nad ojcem, a ty (jeśli byłaś „dobrym” dzieckiem) próbujesz zapanować nad nimi obojgiem. Dzieci w rodzinach alkoholowych żyją w warunkach nadmiernej kontroli. Albo inni starają się zbytnio je kontrolować, albo one próbują za wszelką cenę wpłynąć na rodzinę. Prawdopodobnie nie dano ci okazji do wyrobienia sobie zdrowego poczucia samokontroli. Bez rozwoju samokontroli rozwija się wstyd i zaczynamy wątpić we własną zdolność do sprawowania kontroli. Kontrola idzie dla mnie w parze ze strachem przed porzuceniem. Kiedy miałam szesnaście lat, byłam niemal w pełni odpowiedzialna za swoich braci i siostry i specjalnie się nad tym nie zastanawiałam. Uważałam za całkowicie normalne, że po powrocie ze szkoły idzie się do opiekunki odebrać młodsze rodzeństwo, karmi je, sprząta w domu, kładzie maluchy do łóżek, pierze ich ciuchy i tak dalej. Nie wydawało mi się to nienormalne i sądzę, że właśnie w tym wieku zaczął się mój problem z kontrolą, bo wszystko było odjechane. Nic nie było wiadomo. Wchodziłam do domu i nigdy nie wiedziałam, czego się spodziewać. Czy będzie się toczyła wojna? Czy będzie panował karnawał? Nic nie było wiadomo. Więc zwiałam i wyszłam za mąż. Znalazłam kogoś, kto był bezradny, i wzięłam z nim ślub. Miałam kontrolę nad sytuacją. W wieku szesnastu lat zapewniłam sobie kompletną kontrolę. Audrey Czy miewasz czasem poczucie, jakby twoje życie wymknęło się spod kontroli albo jakby inni sprawowali nad tobą kontrolę wbrew twojej woli? Paradoksalnie na niedostatek kontroli często reagujemy próbami zapanowania nad innymi. Poza tym często uważamy, że jednym z najlepszych sposobów opanowania chaosu jest przejęcie roli kierowniczej. Kto zarządzał twoją rodziną w okresie, gdy dorastałaś? Czy ta kontrola była równo, rozsądnie podzielona? Co ważniejsze, czy tobie przyznawano rozsądny zakres odpowiedzialności, żebyś mogła wypracować sobie zdrowe poczucie autonomii? Inicjatywa albo poczucie winy Podejmowanie przez ciebie inicjatywy mogło zderzyć się z doznawaniem poczucia winy, jeśli dorośli uważali twoją ciekawość świata za niestosowną. Jeżeli twoje pytania ignorowano lub uciszano, a twoje normalne dziecięce zabawy ograniczano, prawdopodobnie często z nieznanego ci powodu nachodziło cię poczucie winy. Po to byś mogła wyrobić sobie zdrowy zmysł inicjatywy, twoi rodzice powinni zachowywać równowagę między wyznaczaniem reguł a udzielaniem zgody na różne zachowania. Kluczem do rozwoju właściwego poczucia inicjatywy jest konsekwentne postępowanie rodziców. Erikson uważał, że brak spójności czyni więcej szkody niż nadmierna restrykcyjność. W jaki sposób radziłaś sobie z niespójnymi sytuacjami w swoim domu? Wiele dorosłych córek reagowało na nie zachowaniami nadmiernie konformistycznymi czy nastawionymi na przypodobanie się, co często skutkowało tłumieniem normalnej aktywności dziecięcej. Innym powszechnym schematem na tym etapie jest naśladowanie przez dziecko postępowania, jakie obserwuje u otaczających je dorosłych. Nie trzeba dodawać, że daje to początek powielaniu niestosownego zachowania dorosłych, na których dziecko się wzoruje. Z jakich powodów dzisiaj pojawia się w tobie poczucie winy? Jeżeli wywołuje je to, że po prostu jesteś sobą, być może normalna dziecięca ciekawość została u ciebie wyparta przez niestosowne odczucia na swój temat. Jeżeli masz poczucie winy, gdy nie stawiasz wszystkich innych przed sobą, być może poświęciłaś swoje normalne zainteresowania i rozwój. Jeszcze gorsze jest odczuwanie winy z powodu postępowania ludzi, na których zachowanie nie masz wpływu, ale mimo to bierzesz za nich odpowiedzialność. Przydatność albo poczucie niższości Jeśli ciągle czujesz swoją niższość, przeszkadza to w każdej relacji międzyludzkiej. Robyn Na tym etapie dzieciństwa mamy wypracować w sobie poczucie swojej użyteczności. Niestety w wielu domach alkoholików dzieci wyrabiają sobie przekonanie, że są bezużyteczne albo że to, co robią, jest zawsze drugoplanowe w stosunku do problemów alkoholowych. Aby dziecko mogło z powodzeniem zaliczyć to zadanie rozwojowe, rodzice muszą przejawiać zainteresowanie jego dokonaniami. Samo wykonywanie różnych prac w domu nie przyczynia się do osobistego poczucia użyteczności u dziecka. Wykonywanie takich prac pozbawione szerszego kontekstu przyczynia się raczej do poczucia, że jest się wykorzystywanym albo cenionym tylko za to, co się robi, a nie za to, jakim się jest. W obliczu powtarzającego się odrzucenia dzieci zaczynają mieć wrażenie, że nie da się ich pokochać. Wielokrotne doświadczanie odrzucenia równa się niskiemu poczuciu własnej wartości. Tak, miałam swoje sposoby na zwrócenie na siebie uwagi, ale to nigdy nie wystarczało. Wciąż czułam, że jestem sama. Pamiętam bardzo wiele sytuacji, kiedy próbowałam zaskarbić sobie uwagę taty. Nie wiem, czy to było nienormalne czy jakie, ale pamiętam, jak w gimnazjum myślałam, że gdybym po drodze do szkoły została potrącona przez samochód, ktoś wreszcie by się mną zainteresował. Rozumiesz, takie poczucie, że gdybym umarła, to wtedy wszyscy by się przejęli. Ada Zadania młodzieńcze Tożsamość albo rozproszenie Pamiętasz, jaką reputację miałaś w szkole średniej? Niektórzy z nas woleliby o tym zapomnieć. Nikt nie jest tak mocno świadomy swej tożsamości jak dzieci w wieku nastoletnim, na co składa się przede wszystkim pragnienie, by się wpasować, znaleźć jakieś miejsce, do którego można przylgnąć. Wypracowywanie tożsamości nie rozpoczyna się ani nie kończy w wieku młodzieńczym, zaczyna się w nim jednak cementować. Dostatecznie trudne jest już samo przechodzenie przez ten proces przy jednoczesnym zamęcie wieku dojrzewania, a co dopiero, gdy próbuje się tego dokonać w kontekście sprzecznych przekazów rodzinnych i chaosu w domu. Negatywna tożsamość rodzinna zaczyna górować nad rodzącym się poczuciem indywidualnej tożsamości. Jeśli ten etap naszego życia rozpoczyna się, gdy obciąża nas bagaż nierozwiązanych spraw z dzieciństwa, zadania młodzieńcze stają się jeszcze trudniejsze do wykonania. W dzieciństwie zawsze byłam wyśmiewana i zawsze ustępowałam pola innym ludziom, innym dzieciakom. Bez względu na to, co mi mówiły, zawsze czułam, że są ode mnie silniejsze i ważniejsze, dlatego wierzyłam we wszystko, co o sobie słyszałam. Po prostu izolowałam się i grałam małą twardzielkę, która nikogo nie potrzebuje. Wciąż tak robię. Barbara Bliskość albo izolacja Wyrobienie sobie umiejętności koniecznych do nawiązywania pozytywnej bliskości emocjonalnej jest najważniejszym zadaniem rozwojowym, jakie staje przed dziećmi alkoholików. Problemy z bliskością zaczynają się, kiedy ludzie nas odpychają i odrzucają. Sednem wszystkich problemów w tym zakresie jest strach przed opuszczeniem. Jeśli z powodzeniem przeszłaś ten etap, masz w rezultacie zdrowe poczucie miłości do siebie oraz zdolność do tego, by lubić i szczerze kochać innych. Jeżeli zaś ta umiejętność i bliskość emocjonalna się u ciebie nie rozwinęły, stałaś się prawdopodobnie odcięta emocjonalnie od własnych uczuć oraz od otaczających cię ludzi. Inne ryzyko na tym etapie pojawia się wtedy, gdy mylisz bliskość z czymś innym. Tak na przykład ciągła uczynność w stosunku do ludzi z nadzieją otrzymania czegoś w zamian nie wprowadza bliskości między wami, zwłaszcza jeśli niczego nie dostajesz, choć dalej się starasz, bo masz poczucie, że brak bliskości jest zawiniony przez ciebie. Taka relacja nie oznacza bliskości, a raczej to, że pozwalasz się wykorzystywać. Robin Norwood wielokrotnie zwraca uwagę na ten problem w książce Kobiety, które kochają za bardzo. Nie przypominam sobie, żeby mnie przytulano w dzieciństwie. Nie przypominam sobie, żebym słyszała, że mnie kochają, że jestem kochana. Więc nigdy się taka nie czułam. Sue Zadania dorosłe Choć zadania te nie dotyczą dzieciństwa, opisujemy je tutaj, bo nasze dzieciństwo w oczywisty i znaczący sposób wpływa na to, jak dobrze umiemy poradzić sobie z zadaniami wieku dorosłego. Generatywność albo zasklepienie w sobie Generatywność (życiodajność), będąca podstawą umiejętności rodzicielskich, jest zdolnością do dawania z siebie dla przyszłego pokolenia 1. Abyśmy mogli być skutecznymi rodzicami, powinniśmy opanować wszystkie poprzednie umiejętności. Tymczasem wiadomo, że jeden z najczęściej wymienianych problemów dorosłych córek wiąże się z ich obawą, czy są zdolne do zdrowego macierzyństwa. Nasze postawy i wartości w roli rodziców w ogromnej mierze biorą się z dzieciństwa, a szczególnie z wzorców, które wtedy obserwowaliśmy. Najbardziej boję się tego, że skrzywdzę swoje dzieci (…). Będą powtarzać albo już powtarzam zachowania tego samego typu, jakie stosowali moi rodzice, a które – jak czułam – mnie krzywdziły. Gayle Osobista prawość albo poczucie odrazy Osobista prawość wiąże się z tym, że przyjmujemy odpowiedzialność za własne życie i nie obarczamy winą za nie innych; że potrafiliśmy polubić to, kim jesteśmy i w co wierzymy; oraz że wypracowaliśmy zdrowe pojęcie o sobie. Postrzegam ją jako synonim koncepcji samorealizacji u Maslowa, w której stajemy się tacy i prowadzimy takie życie, jakiego naprawdę sobie życzymy. Czy lubisz siebie? Czy kochasz siebie? Niestety najbardziej negatywnym dziedzictwem rodzin alkoholowych jest „tworzenie” dorosłych, którzy nie lubią siebie. Powiedziałbym, że jeśli nie lubisz tego, kim jesteś, to życie ze sobą staje się dla ciebie dalece trudniejsze od życia z rodzicem alkoholikiem! Często przez długi czas tolerujemy krzywdzące zachowania innych. Jednak nie znosimy, gdy sami robimy coś, co się nam nie podoba albo czego byśmy nie chcieli. Po latach negatywnych doświadczeń możemy stać się ludźmi, którzy niespecjalnie siebie lubią, a to stwarza dla większości z nas wielki dylemat. Chcielibyśmy utrzymywać zdrowe relacje z innymi, ale co możemy zrobić, gdy nie podoba nam się to, co im oferujemy? Istota zdrowienia wiąże się właśnie z tym ostatnim etapem. Jeśli przepracujemy wszystkie wcześniejsze stadia i staniemy się takim człowiekiem, jakim chcielibyśmy być, możemy otrząsnąć się z alkoholizmu, z pominięcia niektórych etapów rozwojowych i z siebie samych. Jesteśmy w stanie spojrzeć w lustro i uznać, że podoba nam się to, co widzimy. Gdy czytałaś o tych stadiach rozwojowych, czy cokolwiek wydało ci się oczywiste w odniesieniu do ciebie lub dorosłych dzieci alkoholików? Zastanówmy się jeszcze raz nad cechami, które mają być efektem nierozwiązanych zadań rozwojowych. Nieufność, wstyd i zwątpienie, poczucie winy, poczucie niższości, niejasna tożsamość, izolacja, brak umiejętności rodzicielskich oraz zostanie nie taką osobą, jaką chciałabyś być – wszystko to są skutki nieudanego rozwiązania konfliktów rozwojowych. Gdzie natknęłaś się już na te cechy? Czy nie należą one do tych, które często wymieniają dorosłe dzieci? Czy to możliwe, by do tych problemów u dorosłych przyczynił się ich brak zdrowego dzieciństwa? Cóż, odpowiedź jest oczywista. Jednak aby wyjaśnić problemy dorosłych dzieci, zbyt często patrzymy na sam alkohol, nie zaś ogólnie na ich doświadczenia z dzieciństwa oraz na pozytywny i negatywny wkład tych przeżyć w rozwój. Nawet po uwzględnieniu pewnych różnic dzieci alkoholików mają mnóstwo wspólnego z pozostałymi dziećmi. Wszystkie przechodzą przez powszechne dziecięce doświadczenia i zadania rozwojowe. Choć sytuacja życiowa mogła wówczas sugerować coś innego, alkoholizm w rodzinie zwykle nie jest czynnikiem absolutnie determinującym życie ani nie nakłada na nie niewzruszonych granic. Dorosłe córki alkoholików mają z resztą kobiet więcej cech wspólnych niż odrębnych. Jednak dorosłe córki znają też ból, który jest obcy pozostałym kobietom. Znają głęboko zakorzenione cierpienie, które zostało w nie wszczepione w dzieciństwie. 1. Jest to termin ukuty przez Erika Eriksona (przyp. tłum.). [wróć] Po pewnym czasie Po pewnym czasie uczysz się że trzymanie drugiego za rękę różni się od skucia go kajdanami i uczysz się że miłość nie oznacza podpierania się a bezpieczne towarzystwo. I zaczynasz się uczyć że pocałunki to nie są umowy a prezenty nie są przyrzeczeniami i zaczynasz przyjmować swoje porażki z podniesionym czołem i wzrokiem skierowanym przed siebie z gracją kobiety, nie ze smutkiem dziecka i uczysz się budować wszystkie swoje drogi na dniu dzisiejszym bo grunt jutra jest zbyt niepewny by planować a ptaki przyszłości potrafią spadać w trakcie lotu. Po pewnym czasie uczysz się że słońce też potrafi sparzyć jeśli jest go za wiele więc zakładasz swój własny ogród i sama przyozdabiasz swoją duszę zamiast czekać na kwiaty od kogoś. I uczysz się że potrafisz naprawdę to znieść naprawdę jesteś silna naprawdę jesteś kimś i uczysz się uczysz się z każdym rozstaniem się uczysz… Veronica A. Shoffstall, 1971 Refleksje Słowa są potężniejsze, niż bodaj ktokolwiek sobie wyobraża, i gdy raz zostaną wyryte w umyśle dziecka, niełatwo jest je wymazać. May Sarton Opowieść przekazuje się milczeniem nie mniej niż mową. Susan Griffin Bój się i działaj mimo to. Susan Jeffers Gdy miałam trzynaście lat i nosiłam białe rękawiczki oraz półbuciki z klamerką, i chodziłam na lekcje tańca, przyszło mi na myśl, że nikt nie powinien być zmuszony przez całe życie stawiać kroków tanecznych do tyłu. Jill Ruckelshaus Nic nigdy nie przepada. Po prostu leży nie na swoim miejscu. Suzanne Mueller Rozdział 4 Tego się nauczyłam Nigdy jej nie miałam dla siebie, bo zawsze była odurzona albo alkoholem, albo narkotykami. Widziałam rzeczy, jakich jako mała dziewczynka nigdy nie powinnam widzieć czy robić, wszystko z powodu mojej matki i tego, do czego byłam zmuszona. Pat Jak wpłynęło na ciebie dorastanie w sytuacji kryzysowej? Omawiane w poprzednim rozdziale problemy rozwojowe nie wynikają tylko z jednego źródła, takiego jak niepowodzenie w przepracowaniu zadań rozwojowych. Są raczej skutkiem oddziaływania wielu czynników. W rozdziale 2 wskazano na wiek jako jeden z czynników wyjaśniających, dlaczego dorosłe córki alkoholików różnią się między sobą. Można by zastanawiać się, czy określone problemy dorosłej córki nie są związane z samym wiekiem, w którym była, gdy rozwinął się alkoholizm w rodzinie, lecz również z zadaniem rozwojowym, które próbowała wtedy przepracować. Czy na przykład dorosłe córki mające problem z obdarzaniem ludzi zaufaniem urodziły się od razu w rodzinie alkoholowej, czy raczej alkoholizm pojawił się w ich domu, gdy były bardzo małe i próbowały budować zaufanie, stanowiące ich pierwsze zadanie rozwojowe? Albo czy większość dorosłych córek, mających problemy z bliskością, miała rodzica w czynnym stadium alkoholizmu, kiedy one były w wieku nastoletnim i starały się wypracować umiejętności pielęgnowania bliskiej więzi? Problemy córek alkoholików są kombinacją życia w rodzinie alkoholowej oraz ich sukcesów i porażek w przepracowywaniu klasycznych zadań rozwojowych. Przystosowywanie się do swojej rodziny W swojej książce People in Crisis (Ludzie w kryzysie) Lee Ann Hoff wyraża pogląd, że u osoby przechodzącej kryzys może pojawić się jeden z trzech tego skutków. Pierwszy polega na tym, że osoba ta stara się ograniczyć niepokój i napięcie przez wyrobienie wzorców negatywnych zachowań. Wiele dorosłych córek mówi, że przystosowywało się do swojej sytuacji, podejmując w reakcji na alkoholizm określone zachowania, takie jak izolowanie się, wycofywanie, sprawowanie nadmiernej kontroli lub przypodobywanie się. Jednocześnie były one świadome, że zachowania te nie tylko są nieskuteczne w hamowaniu alkoholizmu, ale także podkopują ich własne zdrowie i potrzeby emocjonalne. Druga reakcja na kryzys zakłada, że przechodząca go osoba może powrócić do stanu przedkryzysowego – że człowiek pozostanie taki, jak był, zanim kryzys się rozwinął, i że kryzys nie będzie miał trwałych następstw. Niestety bardzo niewiele dorosłych córek wskazuje, że są zdolne wrócić do stanu przedalkoholowego. Jednym z warunków wystąpienia takiej sytuacji jest to, by alkoholik wytrzeźwiał. Tymczasem z badań wynika, że trzeźwieje tylko około 10 procent alkoholików. Dlatego zaistnienie stanu przedkryzysowego jest mało prawdopodobne, a ekspozycja na alkoholizm będzie zapewne w dalszym ciągu wywierać na ciebie wpływ. Przypomnij sobie, że jedynie 8 procent dorosłych córek uznało, iż alkoholizm w rodzinie się na nich nie odcisnął. Trzeci skutek kryzysu pojawia się wtedy, gdy człowiekowi nie tylko udaje się go przetrwać, ale też wychodzi z niego bogatszy o umiejętności i siłę, których by w sobie nie wyrobił, gdyby tego kryzysu nie doświadczył. Rzecz jasna u każdej dorosłej córki może wystąpić dowolny z trzech wymienionych skutków. Wydaje się, że u większości z nich spotykamy się z kombinacją pierwszej i trzeciej reakcji. W rezultacie styczności z rodzicem alkoholikiem rozwijają się zarówno pozytywne, jak i negatywne zachowania i emocje. Jednak najczęściej zaczynają dominować te negatywne efekty albo człowiek jest tak przyzwyczajony do skupiania się na takich zachowaniach, że rzadko w ogóle zastanawia się nad swymi zaletami. Nie trzeba dodawać, że wszelkie przymioty wynikające z wychowywania się w rodzinie alkoholowej zostały okupione wysokim kosztem. Kryzys oznacza zagrożenie, ale oznacza także szansę. Dzięki interwencji i terapii bolesne lekcje dzieciństwa mogą stać się fundamentem rozwoju i siły dorosłego człowieka. Jeśli w dzieciństwie nie miałaś na przykład innego wyboru niż sama zatroszczyć się o siebie, bo inni tego nie robili, teraz wiesz, że potrafisz zatroszczyć się o siebie. Jak już pisałem, dorosłe córki, podobnie jak wszystkie dzieci alkoholików, potrafiły przetrwać w ekstremalnych warunkach. Aby je przetrzymać, musiałaś wykształcić w sobie pewne zalety. Możesz sobie zdawać z nich sprawę lub nie, albo może nie zastanawiałaś się nad tym, że wiele z twoich zachowań niesie potencjalne korzyści. Paradoksalnie czasem robimy różne rzeczy, zanim „dociera” do nas, cośmy zrobili. Bycie dorosłą córką to sytuacja pełna wewnętrznych sprzeczności, szczególnie jeśli uświadamiasz sobie swoje położenie dopiero w późniejszym okresie życia. Z jednej strony czujesz, że nareszcie odkryłaś, dlaczego przez całe życie byłaś inna. Jesteś też zła, że tyle cię ominęło, ale również szczęśliwa, że udało ci się przeżyć, zrobić coś z sobą i w końcu osiągnąć „pokój”. Toni Tożsamość płciowa Zajmując się powyższymi zadaniami życiowymi, rozwijałaś też w sobie tożsamość płciową jako dziewczyna i młoda kobieta. Choć w naszej kulturze opowiadamy się za zmianą pojmowania ról kobiecych i męskich, nie dążymy do odrzucenia samych pojęć żeńskości i męskości. Zamiast zmierzać ku zamianie ról płciowych, staramy się raczej o ich konwergencję, do której dochodzi wówczas, gdy przedstawiciele dowolnej płci potrafią odgrywać role równie kompetentnie i z równym szacunkiem, zachowując przy tym swoją tożsamość płciową. Inna sprawa związana z socjalizacją płciową wynika z tego, jak przebiegało twoje dzieciństwo i czego oczekujesz od siebie dzisiaj. Twoje lata dziecięce mogły na przykład przypadać na okres, kiedy wzorce płci w społeczeństwie były bardzo sztywne, co zaszczepiło w tobie pewien nieświadomy zestaw oczekiwań na temat kobiecości. Jednak teraz, gdy jesteś dorosła, modele te mogą nie mieć już zastosowania. Jeśli wzorce z dzieciństwa różnią się od tych z dorosłości, masz do czynienia z rozdźwiękiem pomiędzy tym, jak byłaś wychowywana, a tym, jak dzisiaj chciałabyś prowadzić życie dorosłej kobiety. Podobny problem widać, jeśli zastanowisz się, w jaki sposób przystosowałaś się do życia w rodzinie alkoholowej, gdy byłaś mała, a jak chcesz żyć obecnie jako osoba dorosła. Twoje dziecięce zachowania mogły przenieść się do dorosłości i powstrzymywać cię przed rozwojem. Nieświadomie możesz wciąż reagować na innych ludzi, tak jakbyś nadal żyła w swoim domu rodzinnym. Obie te okoliczności – socjalizacja płciowa oraz dziecięce zachowania przystosowawcze – mogą wysyłać wiele sprzecznych sygnałów, które cię nieświadomie hamują. Sygnały te zaczęły się pojawiać w dzieciństwie. Jakie konkretnie są? Jak przebiega rozwój tożsamości płciowej dziewczyn w rodzinie alkoholowej? W Stanach Zjednoczonych doświadczaliśmy socjalizacji „ekspresywnej” roli kobiety. W ujęciu historycznym wzorzec ten skutkował rozwojem postaw otwarcie emocjonalnych, opiekuńczych, nakierowanych na innych i niosących wsparcie. Czy styczność z nałogowo pijącym rodzicem zmienia ten wzorzec? W swej książce Responsibility Trap (Pułapka odpowiedzialności) Claudia Bepko twierdzi, że w rodzinie alkoholowej dokonuje się rozwój wyraźnie zarysowanej tożsamości płciowej. Na przykład zamiast dopuszczać do przemian typowych wzorców płciowych dla dziewczynek, w rodzinie alkoholowej często oczekuje się od dziewczyny jeszcze większej wyrozumiałości, opiekuńczości i nastawienia na zaspokajanie potrzeb innych, niż jest to w pozostałych rodzinach. Autorka twierdzi, że „kobiety uczą się, że muszą być opiekunkami, które nigdy same nie zwracają się o opiekę” oraz że „są socjalizowane do nadodpowiedzialności emocjonalnej (…). Sygnały na temat akceptowalnych potrzeb wzajemnej zależności dorosłych są sprzeczne i paradoksalne – kobiety mają być jednocześnie zależne i być głównymi opiekunkami emocjonalnymi, ale w ogóle nie uzewnętrzniać własnych potrzeb emocjonalnych”. Obserwacje kliniczne oraz rozliczne relacje dorosłych córek w pełni potwierdzają tę teorię. Wiele dorosłych córek mówi, że stawały się ekspresywnym centrum swojej rodziny i miały poczucie, iż ich obowiązkiem jest zapewnienie kontroli i emocjonalnego zaspokojenia w zakresie wszystkich rodzinnych spraw. Ciągle mówiłam każdemu, że wszystko jest w porządku. To nie jest wina ojca; zostawcie to mnie, ja się tym zajmę. Ruth Wydaje się, że w przypadku wielu dorosłych córek wyłania się pewien wspólny wzorzec. Wiąże się on z tak wielkim zaakcentowaniem tożsamości wynikającej z roli płciowej, że trudne staje się zaspokajanie własnych indywidualnych potrzeb. Dziewczyna w rodzinie alkoholowej jest narażona na zachwianie równowagi swojej osobowości, ponieważ oczekuje się od niej nieproporcjonalnie wielkiego zaspokajania potrzeb innych, co utrudnia jej przepracowanie poszczególnych zadań rozwojowych. Wiele z cech, które ceni ona jako kobieta, takich jak zdolność do emocjonalnego i praktycznego utożsamiania się z obowiązkami i ludźmi, może narazić ją na to, że otoczenie będzie ją wykorzystywać z powodu jej niezdolności do zajęcia się swoimi sprawami. Dorosłe córki systematycznie skarżą się na to, iż alkoholizm w rodzinie zmuszał je do przyjęcia roli zastępczego rodzica czy małżonka, podczas gdy w rzeczywistości chciały mieć „normalne” dzieciństwo. Być może niektóre z takich sytuacji pojawiły się także w twoim życiu. Jeśli miałaś poczucie, że jesteś odpowiedzialna za wiele z tego, co dzieje się w twojej rodzinie, albo że ponosisz za to winę, znaczy to, że nadmiernie identyfikowałaś się ze swoimi subiektywnie postrzeganymi powinnościami. Lynn Sanford, współautorka Women and Self-Esteem (Kobiety i poczucie własnej wartości), uważa, że średnio kobiety w większym stopniu niż mężczyźni poczuwają się do odpowiedzialności, gdy coś idzie nie tak. Zdaniem Sanford, kiedy coś złego dzieje się w środowisku mężczyzny, jest bardziej prawdopodobne, że z początku będzie on poszukiwał przyczyny tego poza sobą. Będzie szukał zewnętrznych powodów problemów. Kobiety natomiast częściej patrzą wewnętrznie i gdy dzieje się coś złego, oskarżają o to siebie, zanim wezmą pod uwagę potencjalną odpowiedzialność innych. Niestety rodziny alkoholowe są hodowlami tego typu wzorców u córek. Lekcje dzieciństwa Spoglądając wstecz na swoje życie, zastanów się, jak dobrze radziłaś sobie ze swoimi zadaniami rozwojowymi w trakcie przystosowywania się do rodziny alkoholowej i w miarę stawania się kobietą. Czy masz świadomość wzajemnego oddziaływania na siebie wszystkich tych obszarów? Czy jesteś świadoma pozytywnych i negatywnych lekcji, które przyswoiłaś sobie w dzieciństwie? Czasem możemy nie zdawać sobie sprawy z czegoś, czego się nauczyliśmy. Kiedy przyswajamy sobie jakąś wiedzę, zwykle uczymy się dwóch rzeczy jednocześnie. Pobieramy zamierzone lekcje, które celowo są przekazywane, oraz niezamierzone lekcje, czyli nieprzewidziane konsekwencje procesu nauki. W dzieciństwie uczyłaś się na przykład czytać. Ktoś poświęcał ci czas konkretnie w tym celu – żeby nauczyć cię czytania. Fakt, że doszłaś w lekturze tej książki aż do tej strony, dowodzi, że opanowałaś naukę czytania. Ale czego nauczyłaś się o samym czytaniu? Czy nauczyłaś się, że lubisz czytać, czy też że czytanie jest czymś, co musisz robić? Dla niektórych dzieci proces nauki czytania był ogromnie trudny i zawstydzający, ponieważ sztuka ta nie wychodziła im równie dobrze jak ich kolegom. W końcu opanowały czytanie, ale przy okazji nauczyły się też go nie znosić. Na tej zasadzie przyswoiłaś sobie w dzieciństwie wiele zamierzonych i niezamierzonych lekcji od swojej rodziny alkoholowej. Normalny rozwój człowieka powinien zawierać zamierzone lekcje życiowe, jednak dorastanie w rodzinie alkoholowej udziela też wielu lekcji niezamierzonych. Mogą one być bolesne i wywierać na ciebie wpływ przez całe życie, o ile się ich nie oduczysz lub nie zmienisz z obciążeń dzieciństwa w przymioty dorosłości. Czy będąc córką w rodzinie alkoholowej, niechcący przyswoiłaś sobie któreś z następujących lekcji? Jeśli nad wszystkim zapanuję, mogę oszczędzić swojej rodzinie nerwowych sytuacji. Jeśli dla każdego będę robić coś miłego, wszyscy będą szczęśliwi. Jestem odpowiedzialna za wszystko, co się dzieje, i ja jestem winna, gdy dochodzi do kłopotów. Ci, którzy najbardziej cię kochają, przysparzają ci najwięcej cierpień. Jeżeli nie zbliżę się zanadto do ciebie pod względem emocjonalnym, nie będziesz mógł mnie zranić. Moim obowiązkiem jest czuwanie nad tym, by wszyscy w rodzinie żyli zgodnie. W pierwszej kolejności zadbaj o innych. Nie dzieje się nic złego, ale ogólnie nie czuję się zadowolona. Nie należy wyrażać gniewu. W moim życiu czegoś brakuje. Nikt nie jest do mnie podobny, a moja rodzina różni się od wszystkich pozostałych. Mogę wszystko wyprzeć. Nie jestem dobrym człowiekiem. Jestem odpowiedzialna za sukces związku. Żeby można było coś zaakceptować, musi to być zrobione idealne. Wszystkie powyższe przekazy mają jedną wspólną cechę: negatywne konsekwencje dla twojego rozwoju i zdrowienia jako dorosłej córki. Te lekcje z dzieciństwa stają się wdrukowanymi przekonaniami, jakie masz na swój temat, i zaczynają ci dyktować oczekiwania co do ciebie i twojego zachowania. Jeżeli głębiej je przeanalizujesz, zobaczysz, że kierowanie się tymi „regułami” na co dzień prowadzi do zachwiania równowagi w życiu. Niemniej przeżyłaś i w jakiś sposób zachowałaś w swoim życiu równowagę. Musiałaś zatem przyswoić sobie także inne lekcje, które ci służyły, a przynajmniej pozwoliły przetrwać. Tych drugich lekcji także możesz sobie w pełni nie uświadamiać. W przypadku wielu dorosłych córek są one nie tylko niezamierzone, lecz często pozostają również nieodkryte. Są to pozytywne, bolesne nauki wyniesione z dzieciństwa. Innymi słowy, mogą mieć dla ciebie pozytywne skutki, choć zostały przyswojone w rezultacie doświadczanego cierpienia. Dlaczego te bolesne, pozytywne lekcje pozostają w ukryciu? Zwykle dlatego, że w trakcie gdy pochłania nas kryzys, nie mamy czasu ani głowy, by rozglądać się za płynącymi z niego pożytkami. Za bardzo zaprząta nas to, by utrzymać się na powierzchni. Niewypowiedzianym mottem wielu dzieci alkoholików mogłyby być słowa: „Na razie przeżyć, potem goić rany”. Ilu z nas w trakcie życia w rodzinie alkoholowej zastanawiało się nad tym, czy dzieje się właśnie coś pozytywnego albo czy coś pozytywnego może potencjalnie wyniknąć z bieżących doświadczeń? Choć wychowywanie się w rodzinie alkoholowej zasadniczo nie jest pozytywnym doświadczeniem, myśl Lee Ann Hoff, że niektórzy ludzie, przechodząc kryzys, uczą się zachowań i umiejętności, których inaczej by nie nabyli, nie jest pozbawiona wartości. Jeśli cokolwiek zyskujemy w rezultacie doświadczenia kryzysowego, uświadamiamy to sobie raczej dopiero po ustaniu samego kryzysu. Dlatego jako dorosła córka jesteś teraz w sytuacji pozwalającej ci ocenić, czy na podstawie swoich negatywnych doświadczeń dziecięcych nauczyłaś się czegoś, co możesz wykorzystywać z pożytkiem dla siebie w dorosłości. Tak na przykład wiele dorosłych córek, które przyswoiło sobie poniższe lekcje, jest w trakcie odkrywania nie tylko tej wiedzy, ale także najlepszych cząstek siebie. Czy możesz utożsamić się z następującymi nieuświadomionymi cechami? Jestem odporna. Potrafię przetrwać. Mam kompetencje w wielu obszarach swojego życia. Potrafię radzić sobie z kryzysami. Dysponuję wyczulonym zmysłem empatii. Umiem sama zatroszczyć się o siebie. Niełatwo się zniechęcam. Potrafię znajdować alternatywne rozwiązania. Nie boję się polegać na sobie. Potrafię przyjmować zdrową postawę, gdy inni tego nie umieją. Mam różne możliwości. Można na mnie polegać. Doceniam swoją wewnętrzną siłę. Wiem, czego chcę. Jestem dobrym człowiekiem. Nie jestem ideałem, ale pewne cząstki mnie są wspaniałe. Nauczyłam się być wdzięczna za doświadczenia swojego dzieciństwa. Wiem, że potrafię się utrzymać na powierzchni i mam wspaniałe umiejętności, które dobrze mi służą (…). Kocham siebie. Jestem podekscytowana swoją przyszłością i jestem podekscytowana swoim DZIŚ. Karen Być albo nie być dobrym dorosłym dzieckiem Innym wyzwaniem w twoim dzieciństwie mogło być dokonywanie wyboru między dwoma opcjami: przystosować się do alkoholizmu i starać się być „dobrym dzieckiem” alkoholika albo próbować mieć normalne dzieciństwo i zaspokoić swoje potrzeby rozwojowe. Niestety trudno było dokonać jednego i drugiego jednocześnie. Jeśli byłaś dobrym dzieckiem alkoholika, to nauczyłaś się wielu zachowań, które prowadziły do przyswojenia sobie negatywnych lekcji opisanych na s. 106 i 107. Zobowiązywano cię do negowania alkoholizmu i innych problemów w rodzinie, lekceważenia swoich potrzeb rozwojowych, ukrywania emocji, zadowalania innych oraz udawania wesołej i „wzorowej córeczki”. Takie zachowania nie zapewniają szczęśliwego dzieciństwa, a co dopiero szczęśliwej dorosłości. Jednocześnie prawdopodobnie niepowodzeniem kończyły się też twoje starania, by mieć „normalne” dzieciństwo. Aby doświadczać zdrowego dzieciństwa, trzeba mieć wokół siebie ludzi zdolnych do odegrania różnych ról wspierających. Tymczasem większość członków rodzin alkoholowych jest tak wyczerpana emocjonalnie, że nie jest w stanie systematycznie zaspokajać potrzeb dziecka. Dlatego jeżeli próbowałaś być idealną córką, spełnianie własnych potrzeb nie wchodziło w grę. Jeżeli zaś próbowałaś się rozwijać i mieć podobne doświadczenia jak dzieci z rodzin bez problemu alkoholowego, szybko odkrywałaś, że twoje możliwości normalnych zachowań są bardzo ograniczone. W obu przypadkach skutki były bolesne. Jeśli jednak jesteś podobna do większości dorosłych córek, zapewne próbowałaś obu podejść. Oczywiście niektóre osoby miały możność funkcjonowania w pewnych aspektach każdej z tych opcji z większym powodzeniem niż inne. Bez względu jednak na to, jak dobrze odgrywałaś obie role, doświadczałaś cierpienia, wyparcia emocji oraz poczucia braku panowania nad swoim życiem. Te dwie lekcje z dzieciństwa, podobnie jak wszystkie pozostałe, tkwią w tobie do dzisiaj. Twój dziecięcy duch Erikson pisze, że największą zbrodnią ludzkości jest zabicie ducha dziecka. W każdym z nas tkwi duch dziecięcości. W przypadku niektórych dorosłych córek był on głodzony, maltretowany i raniony, zdołał jednak przetrwać. Inne dorosłe córki mają świadomość, że duch ten wyłania się z mgieł ich dzieciństwa, otrzepuje z kurzu i oznajmia światu: „Wciąż żyję”. Duch dziecięcości jest tą naszą cząstką, która pragnie doświadczać życia i korzystać z niego w całej pełni, na jaką pozwala nasz potencjał. Nieustannie mobilizuje nas do podejmowania ryzyka, doznawania emocji, otwierania się ku ciepłu i nawiązywania kontaktu z wewnętrznymi cząstkami nas samych, które zbyt długo były uciszane. Duch dziecięcości mówi ci, że dzisiejszy dzień nie pojawi się już ponownie, należy więc w pełni spożytkować jego wartość – bo życie nie toczy się na próbę. Jeśli jako osoba dorosła nie masz łączności z duchem dziecięctości, prawdopodobnie był on zaniedbywany lub wypierany, a co najważniejsze, obecnie nie może uczestniczyć w procesie zdrowienia. Jaki może być powód jego nieobecności? Poszukując przyczyn, zwykle zadajemy pytanie: „Co działo się z tobą w dzieciństwie?”. Analizujemy, w jaki sposób byłaś krzywdzona. Jest jasne, że w tym okresie dorosłe córki padały ofiarą wielu czynników i zdarzeń. Jednakże największa szkoda poniesiona przez wiele dorosłych dzieci alkoholików może wcale nie polegać na tym, co się z nimi działo w dzieciństwie, zwłaszcza jeżeli nie były świadome wielu form wiktymizacji, którym ulegały. Największe cierpienie emocjonalne pojawia się u dorosłych dzieci nie wtedy, gdy uświadamiają sobie, jak zostały skrzywdzone, lecz wówczas, gdy zdają sobie sprawę z tego, czego nie zaznały. Czego nie zaznałaś w dzieciństwie? Jeśli twoi rodzice byli wycofani, nie zaznałaś troskliwości. Jeśli w rodzinie panowała przemoc, nie zaznałaś życia wolnego od strachu. Jeśli ojciec cię poniżał, nie zaznałaś akceptacji. Jeśli cała energia twojej rodziny była zwrócona na alkoholika, nie zaznałaś poczucia, że jesteś kochana. Gdy zbierałem materiały do tej książki, na końcu każdego przeprowadzanego wywiadu zadawałem wszystkim dorosłym córkom alkoholików to samo pytanie: „Czy chciałaby pani jeszcze coś dodać?”. Zaskoczyło mnie, ile razy padała niemal identyczna odpowiedź, bez względu na to, gdzie wywiad był przeprowadzany. Zacząłem podejrzewać, że wszystkie dorosłe córki są swoimi dobrymi znajomymi! W odpowiedzi na to pytanie często słyszałem: „Teraz mam się dobrze, naprawdę dużo lepiej sobie radzę. Ale nie wiem… Czasem mam takie wrażenie, jakby czegoś mi było brak”. Usłyszawszy około pięciuset razy od dorosłych córek o tym braku, w końcu zrozumiałem, dlaczego to mówiły. W ich życiu rzeczywiście czegoś brakowało! Wszystkie miały tchnące pustką poczucie, że życie powinno zaoferować coś więcej albo że one powinny „więcej dostać od życia”. W przypadku dorosłych córek brakowało wielu rzeczy: ducha dziecięcości, poczucia zadowolenia, bliskości w relacjach międzyludzkich, dobrego zdania o sobie samych. Niektóre dorosłe córki odczuwały bolesną świadomość tego, że nie zaznały rodzinnej troskliwości, gdy były małe, i że tej przeszłości nie da się już odmienić. Czegoś brakuje. Czujesz to, ale nie możesz znaleźć. Te „doświadczenia braku” pojawiają się w życiu, gdy widzisz u innych coś, co uprzytamnia ci, czego sama nie masz. Mijasz na przykład na ulicy parę zakochanych. Nieważne, czy mają po osiemnaście lat, czy po osiemdziesiąt. Widzisz, że łączy ich głęboka relacja, i dobrze im życzysz. Jeżeli jednak twój związek jest w ruinie albo nigdy nie nawiązałaś serdecznej relacji, jakość ich związku uprzytomni ci, czego brakuje tobie. Odkrywanie tego, czego ci brak, oraz sposobu, w jaki można to znaleźć lub odzyskać, stanowi jeden z elementów zdrowienia. Nauka odkrywania tego, czego nie zaznałaś się w dzieciństwie, jest kolejną lekcją z tego okresu, jednak dostrzeżenie tego, co cię wtedy ominęło, jest łatwiejsze teraz, gdy jesteś dorosła. Jeśli zdołasz wyciągnąć lekcje ze wszystkich kwestii, które omawialiśmy w tym rozdziale, możesz dowiedzieć się i odkryć, że twój duch dziecięcości, ulokowany w dorosłym ciele, nadal żyje i ma się dobrze. Tak, lata dzieciństwa się już skończyły, lecz jego duch pozostaje wciąż dla ciebie dostępny. Pobrałaś wiele lekcji, przeszłaś przez ogrom cierpienia i wypracowałaś sobie wiele umiejętności. Prawdziwe lekcje z naszej przeszłości polegają nie na tym, czego się uczyliśmy, ale na tym, co z tego, co zapamiętaliśmy, może nam pomóc dzisiaj się rozwijać. Większość z tego, co naprawdę mi potrzebne w życiu – wiedza, co robić i jakim być – wyniosłem z przedszkola. Mądrość nie spoczywała wtedy na wyżynach studiów doktoranckich, lecz w naszej piaskownicy. Oto czego się nauczyłem: wszystkim się dziel. Postępuj uczciwie. Nikogo nie bij. Odkładaj rzeczy na miejsce, z którego je wziąłeś. Sprzątaj po sobie. Nie bierz niczego, co do ciebie nie należy. Przepraszaj, kiedy wyrządzisz komuś przykrość. (…) Każdego dnia troszkę się poucz, troszkę pomyśl, troszkę porysuj, pomaluj i pośpiewaj, potańcz, pobaw się i popracuj. (…) Kiedy wychodzisz w szeroki świat, uważaj na jadące ulicami samochody, trzymaj się z innymi za ręce i nie oddalaj się od nich. Miej świadomość cudu. (…) O ileż lepszy byłby nasz świat, gdybyśmy wszyscy – na całej ziemi – dostawali o trzeciej ciasteczka i mleko, a potem kładli się na drzemkę pod kocem. Albo gdybyśmy u nas i w innych krajach przestrzegali zasady, że wszystko odkłada się z powrotem tam, skąd się to wzięło, i że zawsze sprząta się bałagan, który samemu się zrobiło. Prawdą jest nawet to, że kiedy wychodzimy w świat, najlepiej jest trzymać się za ręce i nie oddalać się od siebie niezależnie od tego, w jakim jesteśmy wieku. Robert Fulghum Refleksje Wydarzenia z dzieciństwa nie mijają, tylko powtarzają się jak pory roku. Eleanor Farjeon Najlepszy środkiem zmieniającym świadomość jest prawda. Lily Tomlin Nie boję się mroku na zewnątrz. Ale nie lubię mroku wewnątrz domów. Shelagh Delaney Wiem, że jestem pomostem łączącym dwa światy. Jedyne, o co proszę innych, to żeby myli nogi, zanim będą po mnie chodzić. Alanis Obamsawin Niewidzialność nie jest naturalnym stanem żadnego człowieka. Mitsuye Yamada Część druga Gromadzenie bagażu emocjonalnego Rozdział 5 Pijące matki – ból wkupywania się w łaski W dzieciństwie było tak, jakby moja matka zawsze tylko się złościła albo obsypywała miłością. Wracając do domu, nigdy nie wiedziałam, jaką ją zastanę. Mogła być serdeczna i kochana albo zimna i zła jak osa. Ze strachem żyło się w takim domu. Nie miało się nad niczym kontroli. Nigdy nie było wiadomo, czego się spodziewać. Doszło do tego, że starałam się izolować i być niewidzialna, kiedy wiedziałam, że nie robię czegoś, czego się ode mnie oczekiwało, czy czegoś, co spotykałoby się z akceptacją. (…) Nie spędzała ze mną dużo czasu ani nie mówiła mi dużo o sobie. Nie wiedziałam, dlaczego tak się dzieje. Myślałam, że to przeze mnie 1. Miriam Dorosłe córki mające matkę alkoholiczkę wskazywały, że z sytuacji tej wyniosły liczne, często sprzeczne i bolesne lekcje. Wiele z nich opisywało swoje doświadczenia dorastania jako przepełnione gniewem, odrazą i rozczarowaniem oraz pozbawione bliskości i opiekuńczości. Dorosłe córki alkoholiczek częściej niż córki pijących ojców miały tendencję do napastliwości w swoich wypowiedziach. Jednocześnie niewielka część dorosłych córek matek z problemem alkoholowym jeszcze dobitniej negowała to, że ich matka była alkoholiczką, i była gotowa jej bronić. Te dorosłe córki nie chciały przyjąć do wiadomości, że ich matka mogła mieć chorobę alkoholową, i starały się utrzymywać z nią bliskie więzi pomimo jej nałogu. Proszę, żeby powiedział pan, że samo to, że moja matka była alkoholiczką, nie oznacza, że była „złym człowiekiem”. Zawsze była przy mnie, gdy jej potrzebowałam, i robiła wszystko, a nawet więcej, niż oczekuje się od matki. Janine Dorosłe córki alkoholiczek wynoszą więc pewne wspólne lekcje z dzieciństwa, zależne od tego, czy były oburzone na swoją matkę, czy też starały się jej bronić. Tak czy tak, przyswajały sobie niektóre z poniższych lekcji: Jestem zagniewana na matkę. Chciałam kochać matkę, ale ona i jej sposób zachowania mnie odpychały. Zawiodłam się na matce i zaczęłam czuć do niej odrazę. Trudno jest mi ją szanować. Nauczyłam się przejmować obowiązki matki i miałam żal o to, że zawsze muszę o wszystko zadbać. Byłam pozbawiona informacji o mojej tożsamości płciowej, o tym, jak być kobietą i jak przygotować się do swoich przyszłych ról. Nauczono mnie niezdrowych sposobów układania relacji z ludźmi. Nie miałam przykładu dobrych umiejętności rodzicielskich i nie jestem pewna swoich. Trudno jest mi ufać innym kobietom. Czułam się zostawiona samej sobie i zawiedziona. Nie jestem pewna, w jaki sposób okazuje się troskę i przyjmuje ją od innych, bo tego nie doświadczyłam. Jeżeli twoja matka była alkoholiczką, niewykluczone, że czułaś się jeszcze bardziej wyizolowana niż córki ojców alkoholików. Prawdopodobnie masz też inne problemy niż córki, które miały nałogowo pijącego ojca. Czy miałaś kiedyś poczucie, że córki pijących ojców mają przynajmniej możliwość porozmawiania o swoich sprawach z innymi córkami będącymi w takiej samej sytuacji? Ze statystyk wynika, że tylko jedna na pięć dorosłych córek alkoholików miała matkę z chorobą alkoholową. Nie ma pewności, jak wiele alkoholiczek żyje w Stanach Zjednoczonych, wiadomo jednak o licznych podwójnych standardach, które składają się na silniejsze negowanie alkoholizmu u kobiet niż u mężczyzn. Jeżeli jesteś dorosłą córką alkoholiczki prawdopodobnie bardzo trudno było ci zdobyć jakiekolwiek informacje o swojej sytuacji, gdyż badania naukowe nad dorosłymi dziećmi z rzadka obejmują porównania między synami a córkami alkoholików, a co dopiero między córkami pijących matek i córkami pijących ojców. Aby zrozumieć czynnik płci w przypadku dorosłych dzieci alkoholików, trzeba rozważać nie tylko płeć dziecka, lecz również płeć alkoholika. W badaniu dorosłych córek, na którym opiera się ta książka, nie stwierdzono istotnych różnic pomiędzy córkami alkoholiczek a córkami alkoholików w odniesieniu do stopnia, w jakim obie grupy utożsamiały się z charakterystycznymi cechami dorosłych dzieci alkoholików (które omawiamy w dalszym rozdziale). Sumaryczne wyniki uzyskiwane przez córki pijących ojców i córki pijących matek są mniej więcej takie same, różnice ujawniają się jednak, gdy analizujemy, z jakimi konkretnie cechami i zachowaniami identyfikowały się poszczególne grupy. Innymi słowy, zależnie od tego, który z rodziców był alkoholikiem, grupy te różnią się pod względem najbardziej doskwierających im problemów. Statystyki nie pokazują całego obrazu. Natomiast wysłuchanie spostrzeżeń dorosłych córek o tych różnicach wypełnia wiele luk. Z wywiadów i obserwacji klinicznych wynika, że wyraźne różnice między córkami alkoholiczek a córkami alkoholików występują w takich kwestiach jak poziom emocji, samodzielnie wskazywane problemy, nastawienie do rodzica z chorobą alkoholową oraz problemy do przepracowania w trakcie zdrowienia. Dorosłe córki alkoholiczek wyznawały, że picie alkoholu przez ich matkę silnie odcisnęło się na siedmiu obszarach ich życia. Niektóre z tych obszarów bezpośrednio wiążą się z relacją z matką, inne zaś są bliższe poczuciu własnej wartości córki oraz jej zdolności do wchodzenia w relacje z innymi ludźmi. Czytając o sprawach poruszanych przez dorosłe córki, można odnieść wrażenie, że są to problemy powszechnie występujące w wielu relacjach matka-córka, również w rodzinach niealkoholowych. Obserwacja ta jest słuszna, jednak stopień nasilenia tych problemów oraz powstanie ich z powodu alkoholizmu sprawiają, że mają one wyjątkowy rys i są trudniejsze dla dorosłych córek. Jak pisałem w poprzednich rozdziałach, alkoholizm wypacza normalne wzorce interakcji. Siedmioma problemami, na których najczęściej skupiają się córki alkoholiczek, są: kwestia wzorów do naśladowania, relacje międzyludzkie, rodzicielstwo, tożsamość, zaufanie, skłonność do przypodobywania się oraz wstyd. Omówimy teraz każdy z nich zgodnie z częstotliwością, z jaką pojawiały się w wypowiedziach córek pijących matek. Wzory do naśladowania Nie dziwi to, że jako swój najczęstszy problem dorosłe córki alkoholiczek wymieniają trudności z wzorowaniem się. Nasza identyfikacja płciowa zazwyczaj jest efektem utożsamiania się z przedstawicielami tej samej płci. Córki alkoholiczek powszechnie twierdzą, że role odgrywane przez ich matkę powodowały u nich gniew, rozczarowanie i dezorientację. Część tego gniewu mogła kierować się do wewnątrz, stwarzając dla dorosłej córki dodatkowe problemy. Jednym z przykładów, jakie dawała matka, były oczywiście zachowania związane z piciem alkoholu. Nic dziwnego, że największe zaniepokojenie w związku z używaniem przez siebie alkoholu i narkotyków wyrażały właśnie córki mające matkę alkoholiczkę. Wiele dorosłych córek narzeka na niezdolność swojej matki do odpowiedzialnego wypełniania funkcji rodzicielskich. Często twierdzą, że nie zaznały prawidłowej opieki czy nie otrzymały wsparcia materialnego. Nierzadko mają poczucie wręcz odwrócenia ról odgrywanych przez nie i przez ich matkę. Dorosłe córki nieraz mówią, że niczego nie otrzymywały od swojej matki, natomiast od nich samych oczekiwano ciągłego sprawowania opieki. Pragnęłam pocieszenia i miłości od niej, ale albo była zła, rozżalona i rozdrażniona, albo pijana i to nią trzeba było się zajmować, kłaść ją do łóżka i tak dalej. Czułam i czuję duży wstręt do swojej matki jako alkoholiczki. Mickey Ze względu na niezdolność matki do wywiązywania się z jej obowiązków wiele dorosłych córek mówi, że miało żal o to, iż musiało samodzielnie wykonywać liczne zadania w młodym wieku. Często twierdzą one, że zostały zmuszone do przejęcia roli kobiety w domu. „Musiałam stać się matką” – to raz po raz przewijający się komentarz. Niestety sytuacja ta naraziła też wiele córek na duże ryzyko kazirodztwa. Musiałam przejąć wiele kobiecych ról w rodzinie – opiekę nad młodszym rodzeństwem, sprzątanie, gotowanie i czasem służenie jako partnerka seksualna dla Taty. Beverly Wiele córek pijących matek zadawało sobie po cichu pytanie: „Co mogę zrobić, jeśli nikt niczego mnie nie nauczył i nie dostałam emocjonalnego wsparcia?”. Odpowiadały sobie: „Liczyć, że poradzę sobie najlepiej, jak umiem”. Relacje międzyludzkie Brak zdrowej relacji z matką stanowi najczęstszy typ problemów relacyjnych, które wymieniają dorosłe córki alkoholiczek. Mówią o tym, że nie wiedzą, jak odnosić się do swojej matki, nie chcą utrzymywać z nią kontaktu albo czują się całkowicie przez nią zdominowane. Matka ukrywała swój nałóg. Zawsze wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie potrafiłam tego w pełni uchwycić. Zawsze starałam się „pogodzić” z matką i nigdy do końca mi to nie wychodziło. Jak mogę się na niej wzorować, skoro wiem, że ma problem? Kiedy to, co mówi, ma jakąś wartość, a kiedy nie? Jane Inne córki twierdzą, że z powodu swoich problemów w kontaktach z matką trudno jest im teraz wchodzić w interakcje z innymi kobietami i obdarzać je zaufaniem. Trudno mi się przyjaźnić z innymi kobietami, bo nie ufam czy nie wierzę, że kobieta może cenić kogoś jako przyjaciółkę. Zawsze mam poczucie, że kobiety są „wrogami”. Stawiam kobietę na piedestale, ale nigdzie nie natrafiam na tę „doskonałą”. Joyce Wspólnym wątkiem wśród części dorosłych córek alkoholiczek jest złość na matkę za to, że pośrednio nauczyła je tolerowania agresywnych relacji z mężczyznami. Temat ten jest o tyle istotny, że prawie połowa alkoholiczek, które poddają się leczeniu, padała ofiarą przemocy w związkach. Jeśli byłaś świadkiem pozostawania twojej matki w pełnej przemocy relacji, czy nieświadomie rozwinęłaś w sobie postawy, które narażają cię na tolerowanie agresywnych mężczyzn? Niektóre dorosłe córki uważają, że tak, i czują gniew na swoją matkę za wpojenie im tolerancji dla takiej przemocy. Chcę wybaczyć swojej mamie to, że nauczyła mnie dopuszczać do mojego życia emocjonalnie i werbalnie agresywnych mężczyzn. Mama akceptowała nieodpowiednie zachowania mojego taty i ja nauczyłam się postępować tak samo. Cher Umiejętności rodzicielskie Czy przejęłaś od swojej matki jakieś umiejętności rodzicielskie? Dorosłe córki alkoholiczek twierdzą, że albo nie nabyły od matki żadnych kompetencji tego typu, albo te, których się nauczyły, są negatywne. Dopiero gdy skończyłam trzydzieści sześć lat, a moja matka nie żyła już od trzech lat, zdołałam przekonać siebie, że mam jakąś szansę być dobrą matką. (…) Moja matka powtarzała mi, że ma nadzieję, iż nigdy nie będę mieć dzieci, bo to okropni niewdzięcznicy. (…) Czuję się tak, jakby mnie wyklęła. Jeżeli mój brat czy ja zrobiliśmy cokolwiek, co jej się nie podobało, mówiła nam, że odda nas do poprawczaka albo do psychiatryka. (…) Nie żyje już od czterech lat, ale wciąż mam po niej kaca. Claudia Zakres odpowiedzi dorosłych córek pijących matek na pytanie o ich własne rodzicielstwo rozciąga się od niechęci do tego, by w ogóle mieć dzieci, po pragnienie, by być idealnym rodzicem. Wiele dorosłych córek twierdziło, że chce poświęcać czas swoim dzieciom i być przy nich, bo nie zaznało tego od własnej matki. Niemniej takie odpowiedzi jak: „Wcale nie chcę mieć dzieci”, „Nie wiem, jak wychowywać dzieci”, „Jak miałabym troszczyć się o swoje dzieci, skoro nikt nie troszczył się o mnie?”, „Postępuję dokładnie tak samo jak moja matka i nie znoszę tego” albo „Jak mam odnosić się do swojej córki?” wskazują na wspólne trudności dorosłych córek alkoholiczek związane z umiejętnościami rodzicielskimi. Wypowiedzi te są naznaczone bolesnym pytaniem: „Jak mam coś robić, skoro nie widziałam, jak się to robi?”. Tożsamość Alkoholizm matki pociągał za sobą u dorosłych córek wiele problemów dotyczących tożsamości płciowej – problemów niezwiązanych z preferencjami seksualnymi, tylko z poczuciem swobody w swojej żeńskiej tożsamości. Najczęściej zadawanym pytaniem było: „Jak rozwija się swoją tożsamość płciową i kobiecość?”. Większość dorosłych córek mówiła, że nie otrzymała pozytywnych wzorców płciowych od swojej matki. Mają poczucie, że nie stworzono im warunków pozwalających na to, by wypracowały uznanie dla własnej kobiecości, co często skutkowało kiepskim obrazem własnym dorosłej córki nie tylko jako niej samej, lecz ogólnie jako kobiety. Intymne rozmowy i pytania dotyczące płciowości w życiu wielu córek nigdy się nie pojawiły. Ponadto część dorosłych córek przejmowała wątpliwości i problemy, jakie ich matki miały z własną tożsamością płciową, która mogła zostać nadszarpnięta przez alkoholizm. Wiele alkoholiczek powątpiewa w swoją kobiecość czy w prawidłowe wywiązywanie się ze swojej roli. To poczucie mogło zostać przeniesione na córki, które pozostały w rezultacie z wątpliwościami zarówno swoimi, jak i swoich matek. Zdałam sobie sprawę, że odrzucając alkoholizm swojej matki, odrzuciłam też ją i nie przyjęłam całości tego, co znaczy być kobietą i być kobiecą (…). Czułam się porzucona emocjonalnie. Nigdy nie miałyśmy „rozmów matki z córką”. Kathleen Zaufanie Jak już wspomniano, wiele dorosłych córek przyznaje się do problemów z obdarzaniem innych kobiet zaufaniem. Wydaje się, że uczucie to wiąże się z niemożnością zaufania swojej matce i zrównaniem z nią wszystkich kobiet. Inne dorosłe córki mają wrażenie, że ich problemy z ufnością mają większy związek z nimi samymi. Nie potrafią swobodnie zaufać własnym odczuciom czy wierzyć, że adekwatnie postrzegały sytuacje i ludzi, tak jakby inni dyktowali warunki, na jakich buduje się lub rozpada zaufanie w ich życiu. Efektem jest przegrana sytuacja dorosłych córek matek alkoholiczek, które nauczyły się nie ufać sobie, a jednocześnie nie mogły ufać matce. Kładłam się do łóżka pełna ufności, że rano wszystko będzie dobrze. Następnego dnia budziłam się i wstrzymywałam oddech, aż usłyszałam jakieś słowa wypowiadane przez matkę. Jeśli mówiła je łagodnym głosem, nabierałam pełne płuca powietrza, wydawałam westchnienie ulgi i mogłam rozpocząć swój dzień. Lynda Próby przypodobania się Czy czułaś się kiedyś do niczego, bo z całych sił starałaś się kogoś zadowolić, ale on nigdy nie był w pełni usatysfakcjonowany? Jeśli tak, możesz podać rękę tym dorosłym córkom pijących matek, które mają podobny problem. Wiele dorosłych córek znalazło się w sytuacji, w której nie tylko musiało przejąć różne obowiązki matki, lecz także spotykało się z krytyką za niewywiązywanie się z nich dostatecznie dobrze. Mówiły, że często czuły się w emocjonalnym potrzasku, starając się zadowalać kogoś, kto wzbudzał w nich gniew. Wyobraź sobie, że bierzesz udział w grze, w której wygrywa ten, kto najwięcej daje, tyle że kolejne tury tej gry nigdy nie ustają. Wiemy, że jednym z problemów najczęściej wymienianych przez dorosłe córki jest życie według zasady: „Muszę wszystkich zadowolić”. Czym innym jest staranie, by usatysfakcjonować innych i być za to docenionym, a czym innym próby zadowolenia kogoś, kto nie tylko odmawia ci wsparcia, lecz jeszcze mówi, że sobie nie radzisz. To bardzo bolesne. „Nieważne, co zrobię, nigdy nie jest dość dobrze” wkrótce zmienia się w: „Ja nie jestem dość dobra”. Wstyd i strach Wiele dorosłych córek wyznaje, że bardziej wstydziło się matki alkoholiczki niż ojca alkoholika (kolejny przykład podwójnych standardów społecznych), jednak uświadomienie sobie tego nie zmniejsza ich bolesnych odczuć. Mówią one, że potrafiły zadać sobie spory trud, aby tuszować picie alkoholu przez matkę. Potwierdzeniem tego jest również odkrycie, że dorosłe córki niemal do ukończenia dziewiętnastego roku życia nie chciały przyznać, że ich matki są alkoholiczkami. Czego najbardziej boją się dorosłe córki pijących matek? Upodobnienia się w dorosłości do swojej matki. Stanie się alkoholiczką, powielenie matczynego wzorca oraz wejście w złe relacje partnerskie to największe lęki dorosłych córek. Wiele z nich twierdzi, że lepiej uświadomiło sobie chorobliwość zachowań swojej matki dopiero wtedy, gdy zaczęło je powtarzać. Kiedy robi się naprawdę nerwowo, moja matka przełącza się w „tryb mętny”, jak to nazywam – udziela błędnych odpowiedzi na najprostsze pytania, wydaje się rozkojarzona i rozumuje na poziomie przedszkolaka. A najgorsze jest to, że ze mną dzieje się tak samo. Nie znoszę tego. Lisa Jeśli twoja matka była alkoholiczką, doświadczyłaś zapewne ogromu bólu i otrzymałaś niewiele wsparcia. Oprócz poruszonych powyżej kwestii w dynamice rodzinnej rzuca się w oczy jeszcze jeden fakt: niewiele córek alkoholiczek wspomina o swoim ojcu. Żadna z nich nie wskazała, że mogła liczyć na pomoc z jego strony czy rekompensowanie wpływu wywieranego przez alkoholizm matki. Wiemy, że tylko 10 procent mężczyzn pozostaje w związku z żoną będącą alkoholiczką. Ci zaś, którzy pozostają, nie potrafią – jak się zdaje – ulżyć swoim córkom w bólu z powodu obarczonej alkoholizmem matki. Jeśli miałaś matkę alkoholiczkę, twoje uczucia skrajnego wyobcowania, problemy z tożsamością płciową, niepewność w roli rodzicielskiej oraz powątpiewanie w siebie są w pełni usprawiedliwione. W odróżnieniu od córek, których ojciec był alkoholikiem, w trakcie zdrowienia zapewne częściej natkniesz się na kwestie związane z twoją płcią oraz częściej będziesz czuła gniew w stosunku do pijącego rodzica. Twoim największym wyzwaniem podczas zdrowienia będzie to, byś sama stała się dla siebie zdrowym wzorem do naśladowania. Nie musisz jednak zdrowieć w samotności. Poszukaj zdrowych kobiet, z którymi mogłabyś spędzać czas. Niechaj ich pozytywne postawy otoczą cię i dadzą ci oparcie. Pozwól sobie brać z nich przykład zdrowych sposobów traktowania siebie oraz innych. Możesz cenić swoją tożsamość i – co ważniejsze – siebie. W miarę jak będziesz coraz zdrowsza, będzie przygasał też gniew, jaki czujesz w stosunku do matki. Była ona szalenie wpływową i ważną postacią w twoim życiu, a w dzieciństwie wręcz dominującą. Dzieciństwo co prawda się skończyło, ale czy masz za sobą także jej dominację i przykład? Kto jest w tej chwili najważniejszą kobietą w twoim życiu? Ty nią jesteś! Przepełnia mnie nadzieja, bo wiem, że zza gniewnej feministki, zza potulnej gospodyni, zza świątynnej prostytutki, zza zlęknionej dziewczynki wyłania się kobieta. Jest wrażliwa i silna, stanowcza i otwarta, aktywna i głęboka, jest matką, żoną, osobą. Potrafi płakać, kochać, tańczyć i wybaczać. Cindy 1. Wszystkie cytaty w tym rozdziale pochodzą od dorosłych córek, których matki były alkoholiczkami. [wróć] Refleksje Matka kochała całą ludzkość, ale nie wiedziała, jak sprawić, by pokochały ją jej dzieci. Anna Roosevelt Nienawiść jest normalnym ludzkim uczuciem, a uczucie nigdy nikogo nie zabiło. Alice Miller Mam prawo do swojego gniewu i nie życzę sobie, żeby ktokolwiek zabraniał mi go odczuwać, mówił, że to nieładnie i że coś jest ze mną nie tak, skoro go czuję. Maxine Waters Nie trzeba zapisywać się do klubów dyskusyjnych. Jeśli lubisz być zrównana z ziemią, zadzwoń do matki. Liz Smith Rozdział 6 Pijący ojcowie – najdroższa córunia Tata był wesoły, kiedy pił. Dokazywał wtedy ze mną i mogłam dostać wszystko, czego dusza zapragnie. Szybko nauczyłam się „owijać go sobie wokół małego paluszka”, bo byłam „córunią Tatunia”. Obecnie jest trzeźwy, ale wciąż trudno mi się z nim porozumieć, bo nie chce rozmawiać o tym, jak wszystko wyglądało, gdy byłam mała. Jest tak, że on rozwiązał swoje problemy, ale ja nie dostaję takiej samej szansy 1. Debbie Kiedy w różnych miejscach w kraju prowadzę warsztaty na temat dorosłych dzieci alkoholików, zawsze odnoszę się do kwestii płci. Jeśli to możliwe, dzielę słuchaczy na podgrupy. Każda z nich zawiązuje się wokół określonych kombinacji, na przykład matka alkoholiczka i dorosła córka, ojciec alkoholik i dorosła córka, matka alkoholiczka i dorosły syn i tak dalej. Grupa „ojciec alkoholik i dorosła córka” jest zawsze najliczniejsza. Z reguły jest tak duża, że trzeba ją podzielić jeszcze na podzespoły. Po zauważeniu tego nieproporcjonalnie wielkiego zainteresowania ze strony dorosłych córek ojców alkoholików zacząłem się zastanawiać, czy może rodziny alkoholowe specjalizują się w płodzeniu córek… Ale jak już ustaliliśmy, kobiety są bardziej skłonne do tego, by wspierać rozwój ruchu dzieci alkoholików, ponadto wydaje się, że są bardziej chętne niż dorośli synowie do zajmowania się własnym rozwojem. Jednocześnie wiadomo, że w naszym społeczeństwie alkoholizmem obciążonych jest więcej ojców niż matek. Co więcej, wiemy, że 90 procent niepijących małżonek alkoholików pozostaje z mężem, zwykle z braku rozsądnej alternatywy utrzymania. Dlatego wyraźna nadreprezentacja dorosłych córek ojców alkoholików nie jest zaskoczeniem. Bez względu na to, czy lepiej uświadamiają sobie one swoje problemy niż córki pijących matek, czy nie, są znacznie bardziej gotowe, by rozmawiać o tych sprawach, i z większą otwartością dzielą się swoimi uczuciami. Być może łatwiej jest mówić o ojcu niż o matce. A może dorosłe córki ojców alkoholików nie czują się tak wyalienowane jak te drugie lub po prostu posiadanie pijącego ojca jest powszechniejszym zjawiskiem. Jeżeli jesteś dorosłą córką z rodziny alkoholowej, prawdopodobnie alkoholikiem był w niej właśnie ojciec. Czy obecność pijącego ojca w twoim dzieciństwie pozostawiła w tobie określone uczucia, sprawy i nauki? Zgodnie z relacjami wielu dorosłych córek ojców alkoholików, które wypowiadały się w trakcie przeprowadzanego badania, odpowiedzią jest donośne „tak”. Czy utożsamiasz się z którymiś z poniższych lekcji wyniesionych przez inne dorosłe córki mające ojca alkoholika? Ciągle chcę zrozumieć swojego ojca. Ciągle chcę akceptacji i aprobaty z jego strony. Chcę go kochać, ale nienawidzę tego, co robi. Mam kiepskie zdanie o małżeństwie i związkach. Obawiam się, że nie zdołam mieć udanego związku. Jestem świadoma, że mnie i moją niepijącą matkę dzielą pewne sprawy. Trudno jest mi utrzymywać pozytywne relacje z mężczyznami. Nauczyłam się za bardzo tolerować niestosowne zachowania u mężczyzn. Czy zasługuję na to, by ktoś mnie pokochał? Najlepsza jest ta, która najwięcej daje. „Zdrowi” faceci okazują się dla mnie nudni, a „niewłaściwi” są zawsze na wyciągnięcie ręki. Nigdy nie poświęcano mi dość uwagi. Żałuję, że nie miałam relacji „ojciec-córka”. Trudno jest mi wyrażać gniew w stosunku do ojca. Oprócz powyższych lekcji uwidoczniają się też inne charakterystyczne różnice dotyczące dorosłych córek ojców alkoholików. (Ponownie powtórzę, że choć wiele takich problemów można też spotkać w innych konfiguracjach relacji ojciec-córka, stopień ich nasilenia oraz zdominowanie ich przez alkoholizm sprawiają, iż są one wyjątkowe w przypadku dorosłych córek pijących ojców). Dorosłe córki zupełnie inaczej mówią o swoich pijących ojcach niż o pijących matkach. Nie chodzi o to, że grupy te wskazują na istnienie innych problemów, tylko o to, w jaki sposób o nich mówią. Jak sobie przypominasz, dorosłe córki alkoholiczek wyrażają dużo gniewu i pretensji oraz wydają się „ofensywne”, gdy wypowiadają się o swoich matkach. Wydaje się, że z kolei dorosłe córki pijących ojców są bardziej „defensywne” w wypowiedziach o ojcu i wyrażają potrzebę zrozumienia jego postępowania. Mimo że wielu ojców podejmowało wysoce dysfunkcyjne zachowania i przysparzało córkom ogromnych cierpień, w większości przypadków u córek wciąż występuje pragnienie nawiązania z nimi więzi. Niemniej u niektórych spośród takich kobiet pragnienie to nie było obecne. Są one całkowicie zagniewane na swoich ojców i chcą się od nich maksymalnie odciąć. Jeżeli nie została nawiązana poprawna relacja ojciec-córka – a zwykle nie została – wiele dorosłych córek bierze na siebie część odpowiedzialności za jej brak. W skrócie, dorosłe córki z reguły nie obarczają pijących ojców pełnią odpowiedzialności za ich zachowanie, choć pijące matki są rozliczane i atakowane za wszystko. Powody innego traktowania pijących matek mogą wynikać ze społecznego postrzegania typu „winna jest zawsze matka”, co stanowi kolejny przykład naszych podwójnych standardów. Ponadto być może łatwiej przychodzi nam oskarżanie własnej płci niż przeciwnej albo po prostu wśród dorosłych córek występuje większa tolerancja zachowań ojców. Potrzeba aprobaty ojca Wiele dorosłych córek wyraża potrzebę uzyskania akceptacji i aprobaty ojca. W konsekwencji mniej prawdopodobne jest stałe negatywne postrzeganie przez nie tej samej osoby – czy zmasowane ataki na nią – której przychylność chcą sobie zaskarbić. Poszukiwanie aprobaty ze strony kogoś, kogo się atakuje, rzucałoby cień na nie same. Cóż to za człowiek, który jawnie, publicznie potępia kogoś, a zaraz potem wyraża potrzebę uzyskania od niego aprobaty? Dlatego, aby chęć uzyskania tej aprobaty nie wzbudzała w tobie rozdźwięku, musisz nieco bagatelizować negatywne zachowania tej osoby. Sytuacja ta jest swoistym potrzaskiem emocjonalnym i może łatwo doprowadzić u nas do przeciążenia, gdy się nad nią zastanawiamy. (Scarlett O’Hara z Przeminęło z wiatrem musiała być DDA. Kto inny wpadłby na: „Nie mogę już o tym teraz myśleć. Jeśli choć przez chwilę jeszcze będę się nad tym zastanawiać, to zwariuję. Pomyślę o tym jutro”). W twoim dzieciństwie ojciec alkoholik dostarczał ci wielu sprzecznych przekazów, na przykład: „Kocham cię, odejdź i zostaw mnie w spokoju” lub „Ty masz mnie kochać, a ja mam prawo robić, co mi się podoba”. Teraz, gdy jesteś dorosła, różne sprzeczne sygnały wciąż mogą ciążyć na twojej relacji z nim. Tata był dla mnie źródłem niespójnych przekazów: kocham cię, dbam o ciebie, nazywam cię Laleczką, ale nie mogę z tobą rozmawiać, tak na poważnie. Nie akceptuję gniewu ani konfliktu, a jednak wydaję się wciąż zagniewany i skonfliktowany z każdą osobą w rodzinie, łącznie z tobą. Renee W dorosłym życiu możesz dalej nosić w sobie te sprzeczne przekazy. Być może czujesz, że chciałabyś przyjąć do wiadomości ból, jaki zadał ci jego alkoholizm, ale jeśli to zrobisz, nie będziesz go już uważała za osobę godną udzielenia ci aprobaty. „Pułapka aprobaty” była bardzo silna i po cichu sprawowała nad tobą kontrolę. Nie chcesz, by ojciec dalej miał nad tobą władzę emocjonalną, jednak odnosił się on do ciebie wyłącznie we władczy sposób. Dlatego niezależnie, jaka łączyła was relacja, oznacza to, że jeśli chcesz zachować bliskość, masz siedzieć cicho. Dlaczego szukałaś aprobaty u kogoś, kto cię krzywdził? Czy dlatego, że miał nad tobą władzę? Większość pijących ojców okazuje się osobami bardzo władczymi – kontrolującymi emocjonalnie lub fizycznie, albo i tak, i tak. Pragnienie aprobaty ze strony osoby, która cię krzywdzi, jest modelowym przykładem pozostawania w relacji kontrolującej. Prawdopodobnie zostałaś usidlona sprzecznymi przekazami lub znalazłaś się w sytuacji bez wyjścia. Jak masz się do niego zbliżyć, nie podlegając kontroli, skoro jedyne zachowania, jakie aprobował, miały na celu zadowalanie go? Emocjonalne odseparowanie się od silnego i kontrolującego ojca jest bardzo trudne. Jednakże władza ojca nad tobą może nie być jedyną formą kontroli, jaką odczuwasz. Sama możesz po cichu się kontrolować, bo uważasz, że jesteś częściowo odpowiedzialna za jakość twojej relacji z ojcem. Jeśli więc ta relacja pozostawia wiele do życzenia, a ty – niezależnie od stanu faktycznego – czujesz się za to odpowiedzialna, cierpisz na „usprawiedliwione zabójstwo emocjonalne”. Podlegasz zewnętrznej kontroli sprawowanej przez niego oraz wewnętrznej kontroli sprawowanej przez siebie. Kiedy dochodzi do takiej sytuacji, niespójne przekazy z dzieciństwa zostają zinternalizowane. Stają się częścią nas i mamy trudności z uwolnieniem się od nich w dorosłym życiu. Te błędne sygnały zostały skierowane do nas. Uwewnętrzniamy je, a następnie kierujemy je sami do siebie. Czy nie byłoby pięknie, gdybyśmy mogli je oddać i powiedzieć nadawcy, żeby zachował je sobie, bo jesteśmy zbyt zdrowi na to, by słuchać czegoś podobnego? Inna różnica dzieląca córki pijących ojców od córek pijących matek polega na tym, że ojcowie alkoholicy zwykle wzbudzali w córkach „tęsknotę”. Ta tęsknota jest wołaniem o akceptację i pokochanie. Jest głodem, niezaspokojoną potrzebą emocjonalną. Nade wszystko zaś jest miłością. Wiele dorosłych córek mówiło o przejmującym pragnieniu pozytywnej relacji ojciec-córka i miało świadomość, że potrzeba ta nie była zaspokojona. Ta tęsknota może wyjaśniać, dlaczego córki często stają w obronie zachowań ojca. Głód emocjonalny może wypaczyć nasze postrzeganie. Dlatego wiele córek życzy sobie postrzegać swojego ojca nie takim, jaki jest, lecz takim, jaki być powinien. Ten wyidealizowany obraz ojca jest bardzo silnie osadzony u licznych dorosłych córek. Chciałam, żeby był moim „rycerzem w lśniącej zbroi”. Nie dorastał do tego i jak dotąd żaden mężczyzna nie zdołał dorosnąć do mego ideału. Jennifer Stosunki z niepijącą matką Co myślałaś o swojej matce, gdy dorastałaś w domu z ojcem alkoholikiem? Omawianie relacji z drugim rodzicem stanowi kolejną istotną różnicę między córkami alkoholiczek a córkami alkoholików. Córki pijących matek rzadko wspominają swoich ojców. Natomiast wiele córek alkoholików otwarcie rozmawia o swojej relacji z matką oraz charakteryzujących ją cechach. Stosunek do matki waha się od doceniania tego, w jak wielkim stopniu potrafiła rekompensować problemy stwarzane przez ojca alkoholika, po obarczanie jej odpowiedzialnością za sytuację rodzinną. Często pada uwaga, że wiele zachowań matki stanowiło negatywne wzorce dla córek. Dorosłe córki świetnie zdają sobie sprawę, jak reakcje ich matek na pijącego męża pogarszały nie tylko ich opinię o matce, lecz również ich ogólne pojęcie o relacjach małżeńskich, zmieniały oczekiwania w stosunku do małżeństwa oraz postawy związane z odnoszeniem się do mężczyzn. Świadomość ta była szczególnie ostra, jeśli matki były w dużym stopniu współuzależnione i wykazywały wiele zachowań dysfunkcyjnych. Badania wskazują wręcz, że jeżeli niepijący rodzic jest silnie współuzależniony, wywiera to na dziecko taki sam wpływ, jak gdyby oboje jego rodziców było alkoholikami. Wiele moich pretensji i najgorszych wspomnień dotyczy mojej niepijącej matki, która była jeszcze bardziej pokręcona niż tata. Nie mam dobrego kontaktu z tatą i smutno mi z tego powodu. Uważam, że ogólnie stało się to przyczyną moich problemów w relacjach z mężczyznami. Susan W trakcie obserwacji dorosłych córek ojców alkoholików i rozmów z nimi wyłoniły się następujące kwestie: związki międzyludzkie, pomieszanie ról, bliskość, poczucie siebie, wykorzystywanie seksualne i perfekcjonizm. Związki międzyludzkie Czy relacja, jaką miałaś w dzieciństwie z ojcem, ma wpływ na twoje obecne stosunki z mężczyznami? Według dorosłych córek reprezentowanych w tej książce odpowiedź brzmi: „tak”. Kłopoty dotyczące związków – najczęściej wymieniany problem dorosłych córek ojców alkoholików – dzielą się na dwie kategorie. Pierwsze odnoszą się do relacji, jaką miałaś z ojcem, drugie do dzisiejszych, dorosłych relacji męsko-damskich. Dla wielu dorosłych córek nie są to osobne kwestie, tylko dwa fundamentalne zagadnienia, które się wzajemnie przenikają. Ojciec mnie odrzucał. Miałam czterdzieści osiem lat, gdy pierwszy raz dostałam od niego prezent urodzinowy czy kartkę z życzeniami, i zastanowiło mnie tylko, dlaczego to zrobił. W moim małżeństwie z alkoholikiem odnalazłam tę samą wściekłość na męża, jaką czuję w stosunku do ojca. Mary Lou Jaka jest czy była twoja relacja z ojcem? Czy masz wrażenie, jakby były dwie takie relacje: jedna prawdziwa, którą faktycznie z nim miałaś, i druga, która była twoim wyobrażeniem, jak wszystko powinno wyglądać? Jeśli zgadzasz się z powyższym, odpowiadasz tak jak większość dorosłych córek. Jednym z głównych zarzutów do ojców alkoholików ze strony ich córek było to, że wcale z nimi nie rozmawiali. Komunikowali się bardzo skąpo i wytworzyli u córek poczucie, że tak naprawdę zupełnie ich nie „znali”. Ojcom tym często brakowało umiejętności rodzicielskiego współodczuwania i byli nieprzystępni emocjonalnie. Na przykład, czy wystarczy ci palców jednej ręki, żeby policzyć, ile razy w twoim domu odbyły się ważne rozmowy ojca z córką? Mogłaś chcieć takich rozmów jak najczęściej, ale on nie był na nie emocjonalnie gotowy czy otwarty. Ten niekomunikujący się mężczyzna potrafi jednak wywierać ogromny wpływ na swoją córkę. „Czyny przemawiają głośniej niż słowa” to mało powiedziane, gdy chodzi o opis wielu relacji alkoholików z ich dorosłymi córkami. Jeśli postępujesz tak jak większość dorosłych córek, prawdopodobnie nie opuściłaś go i nadal masz nadzieję, że pewnego dnia będziecie mieli bardziej pozytywną relację. Co podtrzymuje w tobie tę nadzieję? W końcu zaczęłaś bardzo niewiele od niego oczekiwać, toteż każdy najmniejszy przejaw kierowanej na ciebie uwagi nabierał wielkiej wartości. Wiele dorosłych córek twierdzi, że z czasem uważało, iż potrafi „zrozumieć” swego ojca lepiej niż ktokolwiek inny. Empatia ta często obejmowała branie w obronę jego postępowania przed innymi. „Rozumienie” go mogło wynikać z twojej zdolności do poprawnego odczytywania i przewidywania jego nastrojów oraz zachowań. Umiejętność ta wykształca się we wczesnym wieku u wielu dzieci alkoholików, ponieważ nasz byt fizyczny i emocjonalny każdego dnia zależy od przeczuwania, jak należy się zachowywać i reagować. Niestety są to zachowania zbieżne z tymi, które prowadzą do współuzależnienia. Ojcowie często wzmacniali te zachowania u swoich córek. Zwykle nieuświadamiali oni sobie motywacji córek, którą było zaradzenie nieefektywnemu wykonywaniu przez nich zadań rodzicielskich. Córki robiły, co w ich mocy, by nawiązać jakąś formę relacji. Jeżeli tak postępowałaś, prawdopodobnie angażowałaś się w wiele zachowań, których celem było wyłącznie dogodzenie ojcu. Gdy zdołałaś sprawić mu przyjemność swoimi czynami lub słowami, przynajmniej coś ci komunikował. Interpretował te zachowania nie jako przypodobywanie się mu, lecz okazywanie mu zrozumienia. Zwykle wykorzystywał to też w kłótniach z twoją matką, mówiąc: „Przynajmniej moja córka mnie rozumie”. Jego motywacja do akceptowania twojego zachowania była zazwyczaj samolubna i nakierowana na podtrzymywanie wyparcia alkoholizmu. Twoją motywacją było prawdopodobnie to, by być bliżej niego. Jeżeli ojciec skąpił ci uwagi i aprobaty, mogłaś poszukiwać sposobu na ich zyskanie. Niektóre córki w końcu się poddały, inne nadal tego szukają. Dziedzictwo pozostawione przez ojca alkoholika można odnaleźć w opiniach, jakie większość dorosłych córek wyraża na temat mężczyzn, oraz w ich związkach męsko-damskich. Zresztą podczas rozmów z dorosłymi córkami o związkach problemy w relacjach z innymi mężczyznami są poruszane częściej niż problemy z ojcem. To takie dziwne, wręcz nie do opisania. Mój ojciec jest alkoholikiem. Mąż nie, ale często przyłapuję się na tym, że czekam, aż zacznie wykazywać pewne zachowania ojca; spodziewam się tego. Czasami wydaje się, jakbym nakłaniała go, aby postępował tak jak mój ojciec, chociaż nienawidziłam tego, co on robił. Kelly Jak zapewne podejrzewasz, ze względu na wpływ ojca większość dorosłych córek wyraża niepewność co do tego, jak postępować z mężczyznami. Jakie jest twoje zdanie o relacjach męsko-damskich? Jaką masz opinię na temat mężczyzn? Czy zdrowi mężczyźni przyciągają cię, czy też okazują się dla ciebie nudni? Czy pociągają cię niedostępni mężczyźni? Czy uważasz, że powinnaś mieć męża, ale w sumie nie jesteś pewna dlaczego? Twoje odpowiedzi na te pytania mogą wynikać z tego, jak twój ojciec pośrednio i bezpośrednio ukształtował twoje pojęcie o mężczyznach. Najczęściej wyrażaną przez dorosłe córki obawą jest to, że mogą wplątać się w relację, która będzie podobna do związku ich rodziców. To nie zaskakuje, skoro tylko 11 procent z nich oceniało jakość związku swoich rodziców powyżej przeciętnej. Dorosłe córki mówiły o następujących problemach i wątpliwościach związanych z mężczyznami: jak odnosić się do władczych mężczyzn, istota zdrowych związków, nieufność wobec mężczyzn, poszukiwanie ojca w związkach męsko-damskich, jak zaprzyjaźnić się z mężczyzną, żaden facet nie jest dostatecznie dużo wart, wyszukiwanie niedostępnych mężczyzn, uzależnienie od związków. Pomieszanie ról Dorosłe córki alkoholiczek ze złością mówią o fatalnym przykładzie, jakiego dostarczały im matki. Dorosłe córki ojców alkoholików również uważają, że dawali oni zły przykład, jednak więcej mówią o dezorientacji w kwestii własnej roli. Innymi słowy, twierdzą, że nie były pewne zajmowanego przez siebie miejsca w rodzinie. Poczucie to było w dużym stopniu skutkiem niejasnych emocjonalnych i fizycznych granic rodzinnych interakcji między ojcem, matką i nimi samymi. Czy zdarzało ci się poczucie, że jesteś wrzucona w środek relacji twoich rodziców? Wiele dorosłych córek mówi o pomieszaniu ról, ponieważ przy ojcu alkoholiku często czuły się tak, jakby zajmowały miejsce swojej matki. Niektóre twierdzą na przykład, że ich matka była nieobecna emocjonalnie i przepełniona pretensjami do męża. Sytuacja ta sprawiała, iż ojciec oczekiwał, że córka będzie go rozumieć i wspierać. Pod wieloma względami ojcowie uprawiali w stosunku do córek tak zwane emocjonalne kazirodztwo. Emocjonalne kazirodztwo występuje wówczas, gdy rodzic dzieli się z dzieckiem informacjami, którymi powinien dzielić się z małżonkiem. Wiele córek mówi, że stało się powierniczkami emocji swojego ojca. Taki rodzaj interakcji wywoływał dezorientację córki co do tego, gdzie kończy się jej rola dziecięca, a zaczyna dorosła rola osoby będącej wsparciem emocjonalnym. Dla dziecka czy młodej dziewczyny jest to rola nieodpowiednia. Po czterdziestce mama odrzuciła Tatę na płaszczyźnie seksualnej, więc zaczęliśmy uprawiać z Tatą kazirodztwo emocjonalne. Muszę nauczyć się zakreślać emocjonalne i seksualne granice w relacjach z mężczyznami. Muszę asertywnie wyrażać swoje potrzeby w stosunku do mężczyzn i nie bać się, że ich stracę. Marian Bliskość „Brakuje mi poczucia własnej wartości przy mężczyznach”. „Boję się porażki w związkach”. „Domagam się od mężczyzny miłości”. „Brak mi bliskości z mężczyznami i poświęcam się, żeby utrzymywać związek”. Czy któreś z tych uwag brzmią dla ciebie znajomo? Odzwierciedlają one liczne obawy dorosłych córek co do ich zdolności wejścia w prawdziwie bliską relację. Wiele dorosłych córek przyczyn tych problemów upatruje w swej relacji z ojcem. Moje poszukiwania intymności? Wiele lat życia, zwłaszcza okresu dorastania, upłynęło mi na rozglądaniu się za chłopcem, który by mnie kochał, ale nie chodziło mi o seks. Mój ojciec nigdy ze mną nie rozmawiał. Praktycznie wcale się do mnie nie odzywał, chociaż mnie kochał. Wiem to. (…) Musiałam sięgać po zewnętrzne źródła akceptacji, rad i siły. Colleen Czy miałaś poczucie, że ojciec naprawdę cię kochał, ale nie umiał tego wyrażać? Jeśli tak, jakie wnioski wyciągnęłaś z tego na temat bliskości? Czy uznałaś, że bliskość jest trudna do okazania? Nauczyłaś się, że sama potrafisz ją wyrażać, a jeśli on jej nie okazuje, to nie szkodzi? Nauczyłaś się, że twoje potrzeby bliskości nie są tak ważne jak jego? W takich warunkach bliskość staje się drogą jednokierunkową. Możesz wyjść od siebie i gdzieś pójść, ale nie możesz już wrócić. Być może ojciec cię kochał, ale ty nie rozwinęłaś w sobie najważniejszego składnika koniecznego do stworzenia bliskości, którym jest zdolność jej przyjęcia. Jestem wściekła, bo ojciec zmienił mnie emocjonalnie w swoją żonę. Nigdy nie mogłam być sobą, nie mogłam być smutna, zła czy mieć jakichkolwiek negatywnych uczuć, bo on był egoistyczny i niezaspokojony. Marla Czy boisz się bliskości? Strach przed bliskością jest następnym wspólnym problemem dorosłych córek alkoholików. Twierdzą one, że wyrobiły sobie bardzo marne zdanie czy oczekiwania dotyczące bliskości. Inne wskazują z kolei, że bliskość kojarzy się im z utratą kontroli i z nadmierną bezbronnością. Strach przed bliskością wziął się z braku akceptacji przez ojca lub z odrzucenia starań podejmowanych przez dziecko, aby się do niego zbliżyć. Zdałam sobie sprawę, że powstał we mnie lęk przed bliskością i że podświadomie trzymałam męża na dystans. Bałam się zbytnio zbliżyć i całkowicie mu oddać, ponieważ w głębi ducha wiedziałam, że zostałabym odrzucona. Jeżeli zaś nie oddawałam się do końca, nie mogłam zostać do końca zraniona. Estelle Poczucie siebie Myślę, że trzeba zaakceptować siebie jako kobietę, a pewnie jeszcze ważniejsze jest to, aby zaakceptować siebie jako człowieka. Musisz uświadomić sobie, że jesteś ważna jako ty sama, a nie przedłużenie jakiejś innej osoby. Sherri Niepewność co do opinii na swój temat nie należy u dorosłych córek do rzadkości. Ojcowie alkoholicy często zasiewają u nich wątpliwości co do ich obrazu siebie i poczucia własnej wartości. Dorosłe córki ojców alkoholików mówią, że trudno jest im docenić siebie – mieć poczucie wewnętrznego zadowolenia z siebie – co może tłumaczyć ich silną potrzebę aprobaty i akceptacji ojca. Kiedy ta aprobata i akceptacja są wstrzymane, zostajemy z własnymi interpretacjami siebie. Jeżeli brak nam adekwatnego poczucia własnej wartości, tracimy pewność, czy dobrze sobie radzimy. W obliczu tego braku poczucia bezpieczeństwa szukamy swojej tożsamości i wartości poza sobą. Ciągłe pragnienie uzyskania aprobaty ojca po to, byś mogła poczuć zadowolenie z siebie, sprawia, że jesteś nieustannie nakierowana na zewnątrz. Mój ojciec był milczącym, nieśmiałym, pasywnym alkoholikiem, więc nigdy nie wiedziałam, na czym z nim stoję. Zwykle myślałam, że ocenia mnie krytycznie. Zaskoczyło mnie, kiedy powiedział mojemu mężowi, że jestem jego ulubionym dzieckiem. Mam trójkę młodszego rodzeństwa. Michelle Jaki masz stosunek do zaspokajania własnych potrzeb? Czy dobrze czujesz się, zaspokajając je, czy też lepiej czujesz się, reagując na potrzeby innych? Czy masz wyrzuty sumienia, gdy stawiasz siebie na pierwszym miejscu? Wiele dorosłych córek ojców alkoholików przejawia nadmierne poczucie winy. Wiąże się ono z tym, kim jesteś, jaką masz wartość, a nawet z twoją seksualnością. Silne poczucie siebie wynika ze zintegrowania elementów swojej emocjonalności. O dobrze zrównoważonym poczuciu siebie świadczy na przykład to, że człowiek jest w stanie sobie ufać, jest zadowolony ze swojej umiejętności przydawania się innym i zadbania o siebie oraz ogólnie usatysfakcjonowany swoją osobą. Wiele dorosłych córek twierdzi, że ich interakcje z ojcem wytrącały je z takiej równowagi. Ojciec zniszczył mój zdrowy seksualny obraz siebie samej. Kiedy byłam nastolatką, miałam dwanaście czy trzynaście lat, i zaczęli mi się podobać chłopcy, powiedział, że jeśli wykazują jakieś zainteresowanie, to są jak węszące psy. Zaczęłam się wstydzić swoich emocji seksualnych, a potem czuć się całkiem jak zero. Na studiach nawiązałam relację seksualną z pewnym chłopakiem, bo nie miałam dla siebie żadnego szacunku. Robiłam wtedy wiele rzeczy, których się dziś wstydzę, i widzę teraz, że wynikało to z całkowitego braku poczucia własnej wartości. Wciąż do końca sobie jeszcze nie wybaczyłam. Dawn Wykorzystanie seksualne Niestety blisko 20 procent dorosłych córek alkoholików ujawnia, że w okresie, gdy wzrastały, w ich rodzinach dochodziło do aktów przemocy seksualnej. Córki te wychowywały się w warunkach podwójnego zagrożenia i doświadczyły dwukrotnie większej wiktymizacji. Ich dzieciństwo było zdominowane przez strach, wściekłość, gniew i ból emocjonalny spowodowany uleganiem przemocy seksualnej. Choć praktycznie wszystkie dorosłe dzieci alkoholików uważają, że zostały pozbawione dzieciństwa, wykorzystywane seksualnie dorosłe córki doznały również utraty tożsamości, granic siebie, wsparcia emocjonalnego i poczucia osobistego bezpieczeństwa. Jeśli w dzieciństwie byłaś wykorzystywana seksualnie, twój proces zdrowienia daleko wykracza poza kwestię alkoholizmu rodzica. Seksualnie wykorzystane dorosłe córki czują, że ich ojcowie całkowicie je zdradzili i porzucili emocjonalnie. Wyniki badań wskazują, że im bliższa emocjonalnie jest ofiara przemocy w stosunku do jej sprawcy, tym większa krzywda emocjonalna zostaje wyrządzona. Większość wykorzystywanych dorosłych córek mówi, że w trakcie dorastania nie wiedziała, dokąd mogłaby się zwrócić po pomoc. Ponadto z powodu dysfunkcjonalnych zachowań w rodzinie alkoholowej dorosłe córki czuły się jeszcze bardziej wyalienowane. Perfekcjonizm Czy jesteś perfekcjonistką? „Ależ skąd! Po prostu robię różne rzeczy lepiej niż inni”. Czy brzmi to znajomo? Ciągłe dążenie, by zadowalać innych, sprawia, że starasz się z całych sił. Niemniej prawdopodobnie nigdy nie jesteś usatysfakcjonowana, o ile wynik nie jest „idealny”. Jeśli pragnęłaś aprobaty ojca, w jaki sposób ją zyskiwałaś? Dzięki temu, że byłaś najlepsza? A jeśli nie otrzymywałaś jego aprobaty, czy działo się tak dlatego, że nie wypadłaś dostatecznie dobrze? Poszłam w ślady zawodowe swego ojca. Zawsze miałam świetne wyniki, wybrałam się na studia prawnicze i pracowałam w kancelarii, gdzie starałam się wykonywać wszystko doskonale. (…) To był chyba najlepszy sposób, w jaki mogłam zaskarbić sobie jego uwagę i aprobatę. Przejmowałam wszystkie jego poglądy i przekonania, bo wiedziałam, że wtedy jestem bezpieczna. Jeżeli się z nim zgadzałam, był zadowolony. Marcy Źródłem perfekcjonizmu jest pragnienie, by być doskonałym – ale doskonałym w czyich oczach: twoich czy kogoś innego? Zwykle odpowiedź brzmi: „Kogoś innego”. Czy zdarza się, że czasem wykonujesz jakąś pracę i ktoś zauważa, jak świetne, wręcz doskonałe są jej rezultaty? Jak na to reagujesz? Przytakujesz czy pokazujesz mu niedostatki, z których istnienia zdajesz sobie sprawę? Jeśli wskazujesz na te niedociągnięcia, prawdopodobnie chcesz być idealna dla kogoś innego. W przypadku dorosłych córek alkoholików osobą tą jest ich ojciec. Być może starałaś się dorosnąć do jego standardów idealnej córki. Pokonanie perfekcjonizmu nie jest łatwą sprawą, zwłaszcza jeżeli z natury masz skłonność do tego, aby robić wszystko doskonale. Dlaczego perfekcjonizm prześladuje tak wiele dorosłych dzieci alkoholików? Być może nie opanowaliśmy różnych sposobów, by być docenianymi czy czuć się zadowolonymi z siebie. Dlatego kiedy jesteśmy doskonali w oczach kogoś innego, we własnych stajemy się przynajmniej akceptowalni. Zawsze starałam się z całych sił, ale to nigdy nie wystarczało. Jeśli dostałam piątkę, powinnam była dostać szóstkę. Jeśli naprawdę pięknie posprzątałam w domu, tata odsuwał jakiś mebel i mówił, że tam nie zamiatałam, więc wcale nie jest tak dobrze. Dlatego w moim życiu wszystko jest na swoim miejscu, bo to oznacza, że wszystkiego dopilnowałam i jest zrobione jak należy. Jeśli coś jest przełożone, wszystko się psuje. Althea Pomimo licznych zadrażnień, pomimo całego bólu, pomimo zachowań ojca, pomimo tego, jak traktuje twoją matkę – czy wciąż chcesz relacji ojciec-córka? Czy wciąż zależy ci na jego akceptacji i aprobacie? Czy chciałabyś wiedzieć, że kocha cię i szanuje taką, jaka faktycznie jesteś? Jeżeli odpowiadasz „tak", jesteś podobna do większości dorosłych córek ojców alkoholików. Jednak najważniejsze pytanie jest chyba inne. Jeśli nie możesz albo nie będziesz mogła nawiązać tej relacji, czy pójdziesz dalej i staniesz się maksymalnie zdrowa? Nie będzie łatwo się zmienić. W miarę jak się zmieniamy, dalej pragniemy aprobaty innych. Ale w tym twoja nadzieja. Choć aprobata ojca była i wciąż jest dla ciebie ważna, to jeżeli nie jest dostępna albo przychodzi w niezdrowej postaci, wiele innych źródeł i wiele innych osób może zapewnić ci zdrowe poczucie aprobaty. Otrzymywanie tej aprobaty z innych źródeł nie umniejsza twojego pragnienia relacji z ojcem ani nie czyni z ciebie mniej idealnej córki. Po prostu stajesz się zdrowszym człowiekiem, wiedząc, że masz alternatywne opcje i potencjał rozwoju, którego nie ograniczy czyjaś niezdolność do zaoferowania aprobaty. Ze wszystkich ludzi obecnych dziś w twoim życiu, kto ma największą szansę udzielić ci zdrowej i najuczciwszej aprobaty ciebie i twojego postępowania, tak byś mogła się rozwijać? Ty sama! Spośród wszystkich osób, od których potrzebuję miłości i aprobaty, ja jestem najważniejsza. Daj sobie spokój z poszukiwaniem miłości i aprobaty na zewnątrz i zaoferuj je sobie sama. (…) Dzięki temu odkryłam tkwiącą głęboko we mnie siłę. Potrafię zatroszczyć się o siebie na poziomie emocjonalnym. Być może sposoby, w jakie to czyniłam, nie zawsze najlepiej służyły mojemu rozwojowi, lecz skoro nauczyłam się pewnych zachowań, mogę się też nauczyć innych. (…) Odkryłam wiele dobra skrytego pod powierzchnią i jeżeli przejście przez to wszystko było konieczne, żebym to sobie uświadomiła, niechaj i tak będzie. Przynajmniej lepiej znam teraz swoją wartość. Elizabeth 1. Wszystkie cytaty w tym rozdziale pochodzą od dorosłych córek, których ojcowie byli alkoholikami. [wróć] Refleksje Mój ojciec często złościł się wtedy, gdy najbardziej się do niego upodabniałam. Lillian Hellman „Zgubiłeś się, tatusiu?” – spytałam cichutko. „Przymknij się” – powiedział. Ring Lardner Chciałam, żeby się mną cieszył i mnie pochwalił, nie tak jak wtedy, gdy byłam dzieckiem, tylko teraz, gdy byłam już kobietą, która ma własne zdanie i dokonała własnych wyborów. Adrienne Rich Najwyraźniej większość dzieci w Ameryce cierpi na nadmiar matki i niedobór ojca. Gloria Steinem Ojciec jest w domu, robi coś w piwnicy. Siedzę na schodach i się przyglądam. Pyta, dlaczego nie wyjdę na dwór pobawić się, ale zabawa jest nudna w porównaniu z ekscytacją wynikającą z bycia z nim. Momenty, w których zostaję dopuszczona do jego świata, wyróżniają się jak zdania zakreślone żółtym markerem. Deborah Tannen Rozdział 7 Dwójka pijących rodziców – mnożenie, nie dodawanie Jestem dorosłą córką dwojga alkoholików, która stara się zatroszczyć o cały świat. Wiem, że muszę trochę odpuścić, jeśli mam żyć. Traktuję wszystko zbyt poważnie. Boję się mieć dzieci. Nie wiem, jak je wychowywać. Mój mąż ostro pije. Znajduję się w błędnym kole. Powielam stare wzorce i jestem tym zmęczona. Ale nie wiem, czy starczy mi odwagi, żeby się zmienić. Wiem, jakie są kroki. Jako porządna dorosła córka z rodziny alkoholowej przeczytałam wszystkie książki, ale tym razem nie wiem, czy uda mi się to naprawić 1. Winifred Niemal wszystko z tego, co napisałem w dwóch ostatnich rozdziałach o pijącej matce i pijącym ojcu, stosuje się także do dorosłych córek, których oboje rodzice są czy byli alkoholikami. Natężenie doświadczeń tych kobiet jest jednak dużo większe. Dorosłe córki obojga pijących rodziców zgodnie donoszą, że ich problemy były bardziej dramatyczne, że doznawały większej rozpaczy i jeszcze trudniej było im dostrzec drogę do ozdrowienia niż córkom jednego rodzica alkoholika. Jeżeli jesteś córką dwojga alkoholików, z pewnością utożsamiasz się z wieloma problemami wszystkich DDA. Podobnie jednak jak córki matki alkoholiczki oraz córki ojca alkoholika mają swoje charakterystyczne problemy, tak jest również w twoim przypadku. Jako córka dwojga alkoholików należysz do jednej piątej wszystkich dorosłych córek alkoholików. Z tego powodu doświadczasz prawdopodobnie jeszcze silniejszego poczucia izolacji i odrębności. Dzieci, których tylko jeden rodzic był alkoholikiem, miały drugiego, niepijącego nałogowo rodzica, który mógł się nimi zajmować. Ty prawdopodobnie nie uzyskałaś takiej pomocy i w jeszcze większym stopniu musiałaś polegać tylko na sobie. Czy czułaś się przez to dodatkowo wyalienowana? Jak nauczyć się poczucia własnej wartości? Jak dodać sobie pewności siebie? Czy kiedykolwiek uwierzę, że do czegoś się nadaję? Dziękuję Bogu za mityngi DDA i książki na ten temat. Vickie Według Carol Williams i jej badań nad rodzinami alkoholowymi, obecność dwojga pijących rodziców dużo bardziej naraża dziecko na przemoc fizyczną. Mogłaś doznawać zatem nie tylko krzywd emocjonalnych, ale i fizycznych. Ponadto Williams stwierdziła, że jakość opieki nad dzieckiem w rodzinach z dwojgiem rodziców alkoholików była oczywiście niższa. Córki dwojga alkoholików nie identyfikują się z problemami każdego z nich po równo. Z reguły silniej utożsamiają się z trudnościami rodzica płci przeciwnej. Choć prawdopodobnie niepokoiłaś się matką, a co najmniej ulegałaś wpływom jej zachowania, zapewne bardziej skupiałaś się na problemach związanych z piciem alkoholu przez ojca. Niemniej niektóre dorosłe córki mówią, że jest im niezwykle trudno podzielić problemy na te dotyczące matki i te dotyczące ojca. Moja matka już nie żyje, co pozwala mi spojrzeć z innej perspektywy na moje problemy. Dziwna sprawa: biorą się one bardziej z relacji z moim ojcem. Jestem jedynaczką starszych rodziców. Czy oczekiwał, że też będę mu we wszystkim usługiwać? Pije codziennie. W późniejszych latach rozmawialiśmy o problemie Mamy, kiedy nie odżywiała się należycie. Myślę, że wciąż staram się nawiązać z nim relację – co za głupota! Florence Nie będziemy w tym rozdziale omawiać tych samych spraw, które ujawniliśmy już w odniesieniu do córek jednego pijącego rodzica, skupimy się natomiast na nich w kontekście sytuacji córki dwojga alkoholików, w której trudności te są intensywniejsze i oczywiście dużo boleśniejsze. Z badań naukowych wynika, że dorosłe córki dwojga alkoholików silniej niż córki jednego pijącego rodzica identyfikują się z problemami w następujących sześciu obszarach: relacje międzyludzkie, dzieci, relacje z rodzicami, nadużywanie alkoholu lub narkotyków, nadużywanie alkoholu lub narkotyków przez małżonka, trzeźwość rodziców. Relacje międzyludzkie Posiadanie obojga pijących rodziców prowadziło oczywiście do jeszcze niższego poziomu zaspokojenia emocjonalnego niż w przypadku jednego rodzica alkoholika. Jeśli oboje twoi rodzice byli alkoholikami, jak radziłaś sobie z własnymi relacjami? Wskaźnikiem problemów w tej mierze jest to, że dorosłe córki dwojga alkoholików rzadziej wychodzą za mąż, a zamężne częściej się rozwodzą. Wiele dorosłych córek twierdziło, że bało się stworzenia związku, bo nigdy nie widziało nawet namiastek zdrowej relacji. Gdy odpowiadałam na te pytania z perspektywy dorosłej córki, zdałam sobie sprawę, jak trudno było wyróżnić problemy, które wynikały z tego, że moi rodzice byliby dysfunkcyjnym małżeństwem nawet bez alkoholu. Wnieśli ze swojej przeszłości wypaczony model małżeństwa i nie byli w stanie pomóc sobie wzajemnie w rozwoju. Alkohol nadał temu kolejny wymiar. Myrtle Dzieci U dorosłych córek dwojga alkoholików występuje silny lęk przed wychowywaniem dzieci. Wiele z nich wyraża obawy rozciągające się od całkowitej niechęci, żeby mieć dzieci, do wątpliwości, jak wychować zdrowe dzieci, mając ograniczone umiejętności rodzicielskie. Ta dorosła córka miała tak dość sprawowania rodzicielskiej opieki nad moimi rodzicami, że przysięgłam sobie nie mieć dzieci i ich nie miałam. Patricia Inne wątpliwości rodzicielskie dorosłych córek dwojga alkoholików dotyczą nadmiernie kontrolującej postawy, nieumiejętności wychowywania, braku systematyczności oraz niezdolności do zatroszczenia się o dzieci. Choć niemal wszystkie dorosłe córki wyrażały takie obawy, były one szczególnie wyraźne u córek dwojga alkoholików. Najbardziej boję się tego, że skrzywdzę swoje dzieci i będę powielać albo już powielam zachowania moich rodziców, które były dla mnie bolesne. Jestem ogromnie świadoma swoich emocji i odczuć i bardzo staram się pomóc moim dzieciom, by umiały wyrażać własne. Eileen Relacje z rodzicami Jak dobrze dogadujesz się ze swoimi rodzicami? Jak dobrze oni dogadują się ze sobą? Obie te sprawy są dla dorosłych córek dwojga alkoholików ważnymi kwestiami. Mówią one, że pomimo wszelkich problemów chciałyby utrzymywać relację z rodzicami, o ile to tylko możliwe. Dorosłe córki dwójki alkoholików są dużo bardziej wyczulone na brak dobrych stosunków z nimi. Dobre momenty między tobą i rodzicami czy choćby jednym z nich były bardzo nieliczne, jeśli w ogóle się pojawiały. Brak krytyki to była największa pochwała, jaką mogłam dostać. Chooch Czy wciąż masz nadzieję, że twoi rodzice naprawią swój związek, i podejmujesz różne działania z myślą, by w tym dopomóc? Problemy małżeńskie w rodzinach alkoholowych są normą, jednak w przypadku, gdy piją oboje małżonkowie, słowo „problem” bywa niedopowiedzeniem. Córki dwojga alkoholików doświadczają jeszcze więcej małżeńskich napięć i kłopotów w domu rodzinnym. Wiele z nich uważa, że poprawa jakości związku ich rodziców dużo zmieniłaby na lepsze. Czy brzmi to znajomo? Wiele młodych dzieci alkoholików idzie tym tropem. Czy w młodości robiłaś różne rzeczy z nadzieją, że zdołasz naprawić związek swoich rodziców? Wiele dorosłych córek dwojga alkoholików wciąż tego próbuje i wciąż ma taką nadzieję. NADUŻYWANIE ALKOHOLU I NARKOTYKÓW Wśród dorosłych córek dwojga alkoholików notuje się częstsze występowanie problemów z alkoholem i narkotykami niż u dorosłych córek mających tylko jednego pijącego rodzica. Przypomnijmy, że córki alkoholiczek były bardziej zagrożone alkoholizmem niż córki alkoholików. W omawianym przypadku z jednej strony posiadanie matki alkoholiczki powodowało więc u córki większe ryzyko genetyczne, z drugiej zaś dołączała się obecność ojca alkoholika, która pogłębiała ryzyko naśladowania niezdrowych zachowań. Ponadto Sharon Wilsnack odkryła, że wzorce picia alkoholu przez kobiety są silnie powiązane z wzorcami spożywania alkoholu przez mężów, rodzeństwo i przyjaciół. Ustalenie to potwierdza, że dorosłe córki dwojga alkoholików są bardziej narażone na nadużywanie alkoholu i narkotyków, gdyż wiele z nich wyszło za mężczyznę, u którego z czasem rozwinął się alkoholizm. Jestem trzeźwiejącą od dwóch lat alkoholiczką. Przez trzy lata uczestniczyłam w indywidualnej terapii, a całkiem niedawno rozpoczęłam zajęcia w kobiecej grupie terapeutycznej DDA. Dzięki programowi AA, psychoterapii i mojemu ostatniemu związkowi w końcu zaczynam sobie uświadamiać prawidłowości swoich relacji oraz to, że muszę się teraz zająć głównie sobą. Bardzo się boję, że jestem sama, ale jest we mnie nadzieja. Na każdy możliwy sposób uciekałam od siebie i teraz zaczynam się zatrzymywać. Lee Nadużywanie alkoholu i narkotyków przez męża Panuje powszechne przekonanie, że dorosłe córki z rodzin alkoholowych nieproporcjonalnie często wychodzą za alkoholików. Stwierdzenie to jest częściowo słuszne, lecz jednocześnie tendencyjne. Choć wiele dorosłych córek tkwi w małżeństwie z alkoholikiem, nie szukały one sobie narzeczonego alkoholika! Niewiele kobiet bierze ślub z aktywnym alkoholikiem. Dorosłe córki alkoholików nieproporcjonalnie często wychodzą za mężczyzn, którzy zostają alkoholikami. Nieświadomie dorosłe córki, zwłaszcza dwojga pijących rodziców, mogą zawierać małżeństwo z mężczyznami silnie zagrożonymi alkoholizmem. Zważywszy na wysokie ryzyko, nic dziwnego, że możesz być w związku z osobą uzależnioną lub nadmiernie kontrolującą. Być może jesteś w relacji z wysoce zagrożonym mężczyzną, na przykład z synem alkoholika. Bez względu na sytuację wiadomo, że dorosłe córki dwojga alkoholików bardzo się martwią używaniem alkoholu i narkotyków przez swojego męża. To było tak, jakbym miała klapki na oczach. Nakładałam je po to, żeby przeżyć, ale nie pozwoliły mi dostrzec, że u męża rozwijał się alkoholizm, ani nie potrafiłam rozmawiać o tym ze swoimi córkami. Mimi Trzeźwość rodziców Podobnie jak w przypadku wszystkich dorosłych córek alkoholików istotną sprawą jest oczywiście pragnienie, by rodzice wytrzeźwieli. Gdy oboje są alkoholikami, sprawa ta jest jeszcze bardziej paląca. Jednak dorosłe dzieci nie mogą wytrzeźwieć za swoich rodziców, niezależnie od tego, jak żarliwie tego pragną i jakie wysiłki w tym celu podejmują. Gdybyś mogła wytrzeźwieć w ich zastępstwie, zrobiłabyś to już dawno temu. Czy przyjmujesz do wiadomości to, że nie możesz wyzdrowieć za nich, czy też nadal obarczasz się odpowiedzialnością za doprowadzenie ich do trzeźwości? Pamiętaj, że poza wymienionymi wyżej kwestiami dorosłe córki dwojga alkoholików doświadczają też problemów z bliskością, pomieszaniem ról, swoją seksualnością, perfekcjonizmem, tożsamością, zaufaniem i dążeniem do zadowalania innych, które pojawiają się także wśród dorosłych córek mających ojca alkoholika albo matkę alkoholiczkę. Jeśli jesteś dorosłą córką dwójki alkoholików, twoja droga była jednak dużo trudniejsza, twoje problemy bardziej natężone, a przeżycia o wiele bardziej wyczerpujące. Jako dorosła córka dwojga „weekendowych alkoholików” czuję się emocjonalnie wypalona. Z największym trudem zmagam się z osobistymi problemami w życiu. Jestem ogromnie zmęczona fizycznie i emocjonalnie, co nie jest niczym niezwykłym u kogoś, kto był cały czas aktywny i gotowy do brania się z życiem za bary. Czuję się oszukana, ponieważ skradziono mi dzieciństwo i odkąd byłam mała, musiałam brać na siebie dorosłe obowiązki. Diane Dorosłe córki dwojga alkoholików mówiły, że ozdrowienie zależy od zdolności do oparcia się na swojej wewnętrznej sile. Jednocześnie podkreślały one, że są świadome potrzeby przebywania w otoczeniu zdrowych ludzi, którzy odciągają je od ich położenia i zapewniają zdrowe wzorce. Bądź cierpliwa, bądź wyrozumiała i szanuj proces własnego rozwoju. Podejmuj świadome decyzje, aby być w stu procentach odpowiedzialną za swoje życie, i skoncentruj się na wchodzeniu w związki oparte na wzajemności, które dają ci siłę i wsparcie. Pozwól sobie odczuwać swoje emocje, szczególnie gniew, i otaczaj się wspierającymi ludźmi. Poszukuj informacji, ale w sprawie kierunku i celu swego życia ufaj swojemu wewnętrznemu głosowi. Toby 1. Wszystkie cytaty w tym rozdziale pochodzą od dorosłych córek, których oboje rodzice byli alkoholikami. [wróć] Refleksje Jeśli nie możesz zaufać, że ojciec i matka będą cię kochać, akceptować i opiekować się tobą, to jesteś sierotą, nawet jeżeli twoi rodzice śpią w swojej sypialni na piętrze. Elizabeth Feuer Uważaj na to, co ludzie radzą ci zapomnieć. Muriel Rukeyser Ten rodzaj piękna, którego najbardziej pragnę, to trudne do zdobycia skarby, wywodzące się z wnętrza: siła, odwaga i godność. Ruby Dee Nie ma beznadziejnych sytuacji; są tylko ludzie, którzy stracili nadzieję. Clare Boothe Luce Mój ojciec wracał do domu i mówił: „Dobrze ci poszło, ale czy mogło pójść jeszcze lepiej? Świat jest bezwzględny”. Wracałam do domu z dobrym stopniem ze szkoły i ojciec mówił: „Widocznie zadanie było łatwe”. Hillary Rodham Clinton Rozdział 8 Sekrety, sekrety i jeszcze raz sekrety Gdyby chodziło tylko o alkohol, myślę, że nic by mi dziś nie było. Lillian Pewne sprawy w rodzinach alkoholowych są jeszcze większym sekretem niż sam alkoholizm. Zachowania z nim powiązane często przyczyniają się do powstawania w tych rodzinach dodatkowych problemów, a te z kolei powodują jeszcze większe cierpienie i dezorientację u dorosłych córek. Istnieją trzy takie kwestie: rozwód rodziców, przemoc w rodzinie i zaburzenia jedzenia. Omówimy je w tym rozdziale i przekonamy się, że wszystkie mają wiele wspólnego ze sobą nawzajem oraz z alkoholizmem. Jedną z ich najważniejszych cech wspólnych jest jednakże to, że córki często starały się je ukrywać przed postronnymi osobami. Dorosłe życie tych córek staje się przepełnione wszechobecnymi sekretami. Posiadanie i dochowywanie tajemnic może stanowić magiczny element dzieciństwa. Wiele kobiet, z którymi przeprowadzałem wywiady, mówiło mi, że było to ważną częścią ich dorastania i wieku dziewczęcego. Miały tu jednak na myśli pozytywną stronę sekretów. Tak na przykład wspólny sekret często cementuje bliską i wiarygodną relację między przyjaciółkami. Spaja dziewczęta. Ludzie, którzy są w niego wtajemniczeni, mogą mieć poczucie wspólnoty i siły. Rozpoznawanie, komu można powierzyć swój sekret, rozwija umiejętności oceny charakteru. Aby dochowywać tajemnicy, trzeba się nauczyć, jak ją chronić oraz co oznacza wierność przyjacielowi. Pewne kobiety mówiły mi, że do dziś ich najlepszymi przyjaciółkami są te, którym powierzały swoje sekrety w młodości. Wreszcie pozytywną stroną sekretu jest to, że może sprawiać frajdę, choćby na zasadzie: „A ja mam sekret… na na, na na, na!”. Jednakże negatywna strona sekretów może powodować różne cierpienia. W odróżnieniu od ich aspektu pozytywnego, który spaja ludzi, ich negatywna strona może odcinać cię od innych. Zamiast budować bliskość, tajemnice wytwarzają wtedy poczucie izolacji. Sytuacjami, w których ujawnia się negatywna strona sekretów, są alkoholizm, rozwód, przemoc i zaburzenia jedzenia. W przeciwieństwie do sekretów z dzieciństwa, które na ogół pociągają za sobą wzajemne dziewczęce zwierzenia, te tajemnice często wiążą się z dochowywaniem ich wraz z dorosłymi oraz dotyczą dorosłych. Nie jest to złe samo w sobie, jednak w przypadku negatywnego sekretu dziecko dużo traci; na przykład podporę w postaci kochającego dorosłego w jego życiu. Zdruzgotane zostaje zaufanie. Twoja relacja z tym dorosłym zaczyna się opierać na strachu przed ujawnieniem sekretnej sytuacji. Bez względu na to, co razem robicie – nawet jeżeli ma to być dobra zabawa – ciężar tajemnicy jest wciąż obecny i staje się punktem, wokół którego koncentruje się wasza relacja. Moje życie jako córki alkoholika było jednym wielkim sekretem. O tym, co działo się na co dzień w moim domu – totalny chaos – nigdy nie słyszeli moi nauczyciele czy koleżanki. Prowadziłam podwójne życie. Kathy Dorosłe córki alkoholików, które doświadczyły wykorzystania seksualnego, są jeszcze bardziej świadome bólu i destrukcyjnej mocy sekretów w ich życiu. Catherine Cameron pisze w swojej książce Resolving Childhood Trauma (Rozwiązywanie traumy z dzieciństwa), że kobiety wykorzystywane seksualnie często stawiano w roli wspólnika tajemnicy. Nie tylko czuły one, że tajemnica ta rzucała na nie cień, lecz również że ujawnienie jej byłoby kosztowne dla nich oraz dla innych. Osoby wykorzystane seksualnie obawiają się, co ludzie mogą o nich pomyśleć, boją się stygmatu gwałtu. Ponadto martwią się, że jeśli komukolwiek powiedzą o zaznanej przemocy, doprowadzą swoją rodzinę do jeszcze większej ruiny, ktoś zostanie aresztowany albo rodzice będą musieli się rozejść. Zauważ, ile sekretów ukrywa się w historii, którą podzieliła się Laurie, dorosła córka pijącego ojca. Wykorzystywanie seksualne rozpoczęło się, gdy miałam dwanaście lat. Trwało mniej więcej przez rok. Myślałam, że robię coś, co doprowadza do tych aktów. Ojciec powiedział mi, że jeśli nie będę siedziała cicho, odejdzie od mojej matki. Dezorientowało mnie to, że kiedy nie pił, to był naprawdę porządny człowiek. Nie mogłam usnąć w nocy, dopóki nie wiedziałam, że jest już w domu i padł nieprzytomny. Bałam się komukolwiek powiedzieć. W wieku trzynastu lat planowałam go zabić. Obmyślałam, jak to zrobię, kiedy był na mnie. Pewnej nocy wrócił pijany i wszedł do mnie do pokoju. Zawsze wołał do mnie przyciszonym głosem: „Laurie”. Wyciągnęłam pistolet spod kołdry i wypaliłam. Postrzeliłam go w bark. Teraz mam czterdzieści cztery lata. Ojciec zmarł trzy lata temu, tuż przed Bożym Narodzeniem. Zawsze utrzymywał, że sam się postrzelił. Nigdy więcej nie przyszedł do mojego pokoju. Bez względu na to, jak to sobie tłumaczę i ile rozumiem, muszę żyć z faktem, że strzeliłam do swojego ojca. Byłam najstarsza z rodzeństwa i byłam jedyną dziewczyną. Laurie W historii Laurie jest wiele sekretów i żaden z nich nie jest dobry. Przez wiele lat utrzymywała w tajemnicy uleganie przemocy seksualnej. Pisze, że bała się o tym powiedzieć. Nie ujawniła tego sekretu matce. Zachowała w tajemnicy, że osobą, która ją wykorzystywała, był jej własny ojciec. Potajemnie zaplanowała zabicie go. Czy wyobrażasz sobie, jak przerażona i bezradna musiała być, skoro czuła, że jedynym wyjściem jest zabicie ojca? Nikt oprócz niego nie wiedział, że to ona go postrzeliła, co było sekretem wiążącym ją z nim w niezdrowy sposób. Rzecz jasna, ojciec Laurie też miał wiele swoich tajemnic do pilnowania. Historia ta pokazuje również, w jaki sposób dorosłe córki są stawiane w sytuacji, w której czują się jak wspólniczki. Laurie pisze, że myślała, iż robi coś, co prowokuje te akty. Nie mówiąc nikomu o tym, przez co przechodzi, stała się wspólniczką w dziele chronienia swej matki przed odejściem męża. W chwili przeprowadzania tego wywiadu Laurie miała czterdzieści cztery lata. Aktywnie działała w ramach programu pomocy dla kobiet, które padły ofiarami przemocy seksualnej i kazirodztwa. Mimo wysłuchania wielu historii o wykorzystywaniu seksualnym i kazirodztwie oraz mimo że sama była ofiarą, trudno jej było pozbyć się poczucia współuczestnictwa – nie tylko w wykorzystywaniu seksualnym, lecz także w oskarżaniu siebie. Widzimy też, że Laurie stara się bronić swojego ojca. Pomimo krzywd, które jej wyrządził, mówi nam, że kiedy nie pił, był całkiem porządnym człowiekiem. To stwierdzenie pokazuje ostateczne wyparcie zachowania ojca przez Laurie i jej pragnienie dochowania tajemnicy. „Naprawdę porządni” ludzie nie gwałcą swoich córek! Niepisane reguły w rodzinach z problemami Dochowywanie tajemnic w rodzinie i wobec innych wymaga stosowania się do pewnego zestawu rodzinnych reguł. Reguły te są podobne do sekretów w tym sensie, że przyjmuje się je milcząco. Nikt nigdy nie poddawał ich pod głosowanie ani nie dyskutował nad ich kształtem, jednak wszyscy w rodzinie współpracują przy ich przestrzeganiu. Reguły te stanowią rdzeń rodzin dysfunkcjonalnych i obarczonych problemami. Im więcej problemów pojawia się w rodzinie, tym więcej reguł potrzeba do tego, by dochowywać tajemnicy. Rozwód, przemoc i zaburzenia jedzenia, które omawiamy w tym rozdziale, nie są wyjątkami. Niepisane zasady rodzinne są często oparte na wstydzie, co oznacza, że twoim zdaniem to, co się dzieje, rzutuje na ciebie i twoje poczucie własnej wartości. Prawdopodobnie wstydzisz się sytuacji u siebie w domu i nie chcesz, żeby ktokolwiek się o niej dowiedział. W przypadku wielu dorosłych córek dochowywanie tajemnic idzie w parze z odczuwaniem wstydu. Próbując uniknąć doznawania tych uczuć, członkowie rodziny często stosują zestaw reguł, które zmniejszają ryzyko konfrontacji z sekretami i związanym z nimi wstydem. Członkowie rodzin dysfunkcyjnych nie tylko przyswajają sobie te reguły, ale też uczą się je internalizować, tak że zasady rodzinne stają się indywidualnymi zasadami każdej osoby. Złamanie ich jest równie niehonorowe jak wyjawienie powierzonej tajemnicy. Mimo że reguły te są niezdrowe, członkowie rodziny przestrzegają ich po to, by chronić emocjonalnie siebie i innych. Niektóre z najpowszechniej występujących zasad w rodzinach z problemem alkoholowym, rozwodem, przemocą i zaburzeniami jedzenia są podobne do ośmiu reguł „rodzin zniewolonych wstydem”. Zaliczają się do nich: 1. W każdym momencie zachowuj kontrolę Aby utrzymać tajemnicę, musisz mieć kontrolę nad tym, kto ją poznaje, pilnując się, by nie wyjawiać jej każdemu. Wcześniej w tej książce była już mowa o kontroli; widzieliśmy, jak ludzie znajdujący się pod silną kontrolą starają się zachować równowagę dzięki temu, że sami zaczynają nadzorować. Wiele dorosłych córek odczuwało silną potrzebę kontrolowania dostępu do informacji o tym, co dzieje się w ich rodzinie i z nimi samymi, starając się we wszystkich okolicznościach trzymać swoje emocje na wodzy. Uważały, że jeśli dałyby wyraz swoim uczuciom związanym z traumą, jakiej doświadczają, „straciłyby głowę” i wyjawiłyby przed kimś rodzinną tajemnicę. 2. Zawsze zachowuj się poprawnie, rób to, co należy Z pozoru „robienie tego, co należy” wydaje się jak najwłaściwszą radą dla rodziny dysfunkcyjnej. Niemniej nie zawsze oznacza to robienie czegoś zdrowego. W tym kontekście sprowadza się zwykle do zadowalania osoby sprawującej władzę czy kontrolującej sytuację. Innymi słowy, wiele dorosłych córek było zmuszonych dostosować się, aby przetrwać. W tych warunkach chronienie tajemnic rodzinnych było postrzegane jako najstosowniejsze postępowanie. Może i przetrwałaś dzięki tej taktyce, ale na pewno cię nie zmyliła. Każdy, kto doznaje krzywdy, wie, że to, co się dzieje, nie powinno mieć miejsca. 3. Jeśli coś nie przebiega zgodnie z planem, znajdź winnego – siebie lub inną osobę Wskazanie winnego nie zastępuje znalezienia rozwiązania. Oskarżanie jedynie to opóźnia. Aby nie zajmować się nieprawidłowością w rodzinie, osoby sprawujące władzę odwracają uwagę od prawdy, znajdując kogoś, na kogo zrzuca się winę. Niestety wiele dorosłych córek zaczęło się obwiniać za to, co działo się w ich rodzinach. To wskazanie winnych, choćby siebie samej, powstrzymywało je od poszukiwania pomocy, ale przynajmniej miały przekonanie, że przestrzegają rodzinnych reguł. Jednocześnie zaś dochowywały sekretów i ukrywały swoje cierpienie. 4. Wypieraj uczucia, zwłaszcza negatywne czy bolesne, takie jak lęk, strach, osamotnienie, smutek, odrzucenie, niezaspokojenie Dorosłe córki często twierdziły: „Czułam się zupełnie bezbronna, nie potrafiłam nic zrobić”. Negatywne emocje mogą wywołać poczucie bezbronności, a ich wyparcie jest sposobem uniknięcia tego poczucia. Mówiły to te same osoby, które wcześniej w tej książce twierdziły: „Nie dzieje się nic złego, ale ogólnie nie czuję się zadowolona”. Starały się werbalnie zaprzeczyć swoim emocjom, zostawało w nich jednak poczucie, że coś jest nie tak. 5. Nie oczekuj oparcia czy stałości w relacjach Życie w rodzinach nałogowych jest nieprzewidywalne. Partnerzy zwykle nie postępują w spójny sposób. Członkowie rodziny często różnie reagują na alkoholika czy alkoholiczkę, zależnie od tego, czy w danej chwili jest w stanie upojenia, czy nie. W rodzinach zaznających przemocy sytuacja jest jeszcze bardziej płynna. Skutkiem napiętych relacji między rodzicami jest brak konsekwencji w wychowywaniu dzieci. Dorosłe córki wspominają, że oprócz tego, iż nie mogły polegać na członkach rodziny w sensie behawioralnym, trudne były dla nich również pojawiające się w domu wahania nastroju. Przykładem może być sytuacja, w której rodzina reaguje na kryzys dojmującymi emocjami, po czym niemal natychmiast wszyscy zaczynają się zachowywać tak, jakby nic się nie wydarzyło. Wiele dorosłych córek nauczyło się we wczesnym wieku, by na nikogo nie liczyć. Inne nauczyły się nie oczekiwać, że cokolwiek dobrego będzie trwało przez długi czas. Zawsze czekały, aż spadnie drugi but. Normą rodzinną stało się: „Nie spodziewaj się, że dobre chwile długo w tym domu potrwają”. 6. Nie doprowadzaj spostrzeżeń czy sporów do zakończenia albo rozwiązania W rodzinie z problemami nic nigdy nie znajduje rozwiązania. Cierpienie jest dalej zadawane bez przeprosin, argumenty są ignorowane, pretensje się nawarstwiają, a ludzie coraz bardziej oddalają się od siebie. Gdy w rodzinie nie rozwiązuje się żadnych problemów, tworzą się kolejne sekrety, rodzi się bowiem następna wielka tajemnica: „Jestem na ciebie wściekła, jestem przez ciebie sfrustrowana i czuję się przez ciebie opuszczona, ale nie mogę ci tego powiedzieć. Zresztą, co by to dało? Nigdy niczego nie zmieniamy”. Zasada ta jest także formą wyparcia, która powstrzymuje ludzi przed wyciąganiem wniosków. Nikt nie chce przyznać oczywistych faktów. Motywacją, która stoi w tle tej reguły, jest to, że nikt nie chce się zająć konfliktem. Ponadto każda nierozwiązana sprawa nakłada się na pozostałe i członkowie rodziny obawiają się, że tknięcie dowolnej z nich spowoduje otwarcie puszki Pandory. 7. Nie rozmawiaj otwarcie i wprost o wstydliwych, agresywnych czy kompulsywnych zachowaniach w swojej rodzinie Jest to podstawowa zasada „słonia w pokoju stołowym”. Nikt nie chce przyznać, że w pokoju zadomowił się słoń, ale wszyscy czują jego obecność i go omijają. Nikt nie chce otwarcie poruszyć tematu alkoholu, przemocy, awantur, napięcia i innych problemów, będących codziennością rodziny. Powszechne są stwierdzenia: „Nie rozmawiamy o takich sprawach” albo „O czym ty mówisz? Nie ma żadnego problemu”. W rezultacie stosowania tej reguły wszyscy znoszą swoje cierpienie w milczeniu. Będąc dzieckiem w takiej rodzinie, dorosła córka szybko nauczyła się, że nie ma przestrzeni na to, by rozmawiać o rzeczach, które dzieją się w jej otoczeniu; dom jest zbyt przepełniony wyparciem. Pewne tematy – sprawy wstydliwe i żenujące – uznaje się za tabu. 8. Kiedy dochodzi do żenujących zdarzeń, aktów przemocy czy zachowań kompulsywnych, zbagatelizuj je, zaneguj albo przedstaw w innym świetle Skutek jest tu taki, że udaje się, iż oczywisty fakt jest czymś innym. „Tata nie wydarł się na mamę i nie uderzył jej, tylko jest bardzo zestresowany” albo „Mama nie jest alkoholiczką, po prostu wypija drinka, żeby się odprężyć przed kolacją” – to przykłady stwierdzeń bagatelizujących. Myśl jest taka, że jeśli się coś powie w sposób zawoalowany, być może nie będzie trzeba stawiać temu czoła. Jedno z najczęstszych stwierdzeń bagatelizujących na temat alkoholika w rodzinie brzmi: „Nie jest z nim (nią) jeszcze tak źle”, a pojawia się ono, gdy chcemy zaprzeczyć, że ewidentnie osoba ta ma problem alkoholowy. Przy okazji nikt nie ma ochoty definiować czy wyjaśniać tego „jeszcze”. Wyparcie w tej postaci nadaje się do zastosowania w każdej sytuacji. Dorosłe córki alkoholików dobrze znają wszystkie wymienione reguły domu zniewolonego wstydem. Te zaś z nich, które doświadczyły ponadto rozwodu rodziców, przemocy w rodzinie i zaburzeń jedzenia, znają je jeszcze lepiej. Wiele z tych zasad jest przekazywanych w dysfunkcyjnych rodzinach z pokolenia na pokolenie. W licznych przypadkach dorosłe córki nie sądziły, że reguły te obowiązują tylko u nich w domu, uważając, że są to obiektywne prawa, z jednej strony powodujące cierpienie i poczucie nieszczęścia w życiu, a z drugiej warunkujące bezpieczeństwo i przetrwanie. Reguły te stanowią element rodzinnego dziedzictwa i u niektórych córek dominowały nad całym życiem, od dzieciństwa do dorosłości. Dorosłe córki, które były wykorzystywane jako dzieci, ze względu na ich przestrzeganie nie miały dostępu do żadnej pomocy, a niektóre z nich były świadkami, jak zasady te doprowadziły do rozstania ich rodziców. Dorosłe córki, u których rozwinęły się zaburzenia jedzenia, same zachowują i stosują te zasady w dorosłości. Maltretowane córki We wszystkich rodzinach alkoholowych dochodzi do maltretowania, ponieważ alkoholizm sam w sobie jest jego aktem wobec innych ludzi. Jednak dodatkowo wiele dorosłych córek zaznało w dzieciństwie przemocy w postaci agresji fizycznej, wykorzystywania seksualnego, zaniedbania oraz przemocy emocjonalnej. Również te córki, które były świadkami przemocy między małżonkami, doświadczyły jej niejako na sobie, gdyż skrzywdzenie kogoś, kogo dziecko kocha, jest skrzywdzeniem samego dziecka. Wreszcie nie można też pomijać przemocy między rodzeństwem. Pamiętasz list z rozdziału 1? Dlaczego nie czułam się bezpiecznie przy matce? Miałam wrażenie, że matka i obaj bracia mnie nie znosili. (…) Matka szalała z zazdrości, kiedy widziała, jak każdego dnia wychodzimy; mój ojciec nigdy nie obdarzał jej pozytywną uwagą (…). Moi bracia mieli poczucie, że ojciec ich porzucił, więc nie byłam ich ulubioną siostrzyczką. (…) Matka widziała siniaki i zadrapania na moim ciele, ale chyba uważała, że sobie na nie zasłużyłam. Kiedy brat w trakcie rytualnego bicia złamał mi rękę, nawrzeszczała tylko na mnie i jeszcze przez parę godzin zwlekała z zabraniem mnie do szpitala. Shalley Porównanie dorosłych córek alkoholików z kobietami, które wychowywały się w rodzinach niepijących nałogowo, wskazuje, że dorosłe córki były trzy razy bardziej narażone na przemoc fizyczną, cztery razy bardziej na wykorzystanie seksualne, dwa razy bardziej na maltretowanie emocjonalne, cztery razy bardziej na zaniedbanie i sześć razy bardziej na oglądanie scen przemocy małżeńskiej (patrz Dodatek). Choć w rodzinie alkoholowej może dochodzić do wielu form przemocy, poniższe omówienie koncentruje się na tych jej postaciach, które dotknęły wielu dorosłych córek. Czy alkoholizm powoduje przemoc wobec dzieci? Statystyki w wielkim stopniu zależą od źródła. Niemniej alkoholizm i maltretowanie dzieci często ze sobą współistnieją. Ponadto niekoniecznie to alkoholik jest tą osobą w rodzinie, która dopuszcza się przemocy. Niekiedy niepijący małżonek źle traktuje dziecko z powodu własnej frustracji i napięcia. Tak czy tak, wielka liczba dorosłych córek wychowywała się w sytuacji podwójnego zagrożenia z powodu zarazem alkoholizmu, jak i złego traktowania, a teraz usiłuje pokonać ich skutki. Według Fundacji Dzieci Alkoholików dzieci, w których rodzinach pojawiają się alkoholizm i przemoc, częściej borykają się ze znacznym natężeniem następujących problemów: emocjonalnych i psychicznych, takich jak lęk, depresja, zaburzenia jedzenia oraz poczucie zagrożenia i zależności; somatycznych, takich jak widoczne obrażenia fizyczne oraz rozmaite dolegliwości zdrowotne wynikające z zaniedbania; behawioralnych, takich jak ucieczki z domu, ciąża w wieku nastoletnim, kłopoty z nauką, agresja. Choć samo maltretowanie mogło zakończyć się w dzieciństwie, w przypadku wielu córek uraz emocjonalny jest obecny również w dorosłym życiu. Maltretowane dorosłe córki mówiły, że czują się tak, jakby nadal były narażone na wiele niepożądanych emocji i powodowanych nimi zachowań, co było szczególnie nasilone u kobiet, które doświadczyły wykorzystania seksualnego. Często wyjawiają one, że gnębią je liczne dodatkowe problemy. Dorosłe córki, które zaniedbywano, wskazują na obecne trudności z zaufaniem innym ludziom i sobie, na swoje zaburzone umiejętności społeczne, niską samoocenę, nadużywanie alkoholu i narkotyków oraz dolegliwości fizyczne. Również ofiary przemocy fizycznej wymieniały wiele z tych problemów, a także poczucie bezsilności i problemy z mechanizmami adaptacyjnymi. Natomiast ofiary wykorzystywania seksualnego były obciążone wieloma dodatkowymi trudnościami, wykraczającymi poza zaniedbanie i przemoc fizyczną. Borykały się z poczuciem zdrady i stygmatyzacji oraz często ponownie ulegały przemocy. Badania wskazują, że ofiary kazirodztwa lub wykorzystania seksualnego są narażone na kolejne ataki. W dzieciństwie padłam ofiarą maltretowania. Ulegałam przemocy fizycznej i werbalnej ze strony matki oraz byłam wykorzystywana seksualnie przez ojca. Mój psycholog pracuje teraz ze mną nad aspektem wykorzystania seksualnego, ponieważ większość tych doświadczeń odcięłam w swojej psychice. Przypominanie sobie tych spraw jest bardzo bolesne, ale zdjęcie z siebie ciężaru winy przynosi mi ulgę. Mimi Najtrudniejsze dla dorosłych córek, które padły ofiarą molestowania seksualnego, jest prowadzenie zdrowego życia płciowego w dorosłości. Dla ofiar przemocy seksualnej trudne jest rozgraniczenie między seksem a uczuciem. Czym tak naprawdę jest intymna więź? Jak można ją nawiązać, gdy człowiek boi się zaufać? Jak pokonuje się strach przed intymnością, gdy nie dość, że zostało się wprowadzonym w seks wbrew swojej woli, to jeszcze stało się to zbyt wcześnie? Cierpienie i gniew wykorzystanych seksualnie dorosłych córek są powiązane z poczuciem, że zostały przez kogoś użyte jak przedmiot. Ofiara czuje się dosłownie wykorzystana, bo wie, że potraktowano ją jak rzecz. Skradziono jej niewinność i choć chce krzyczeć z wściekłości, to łzy duszą jej głos. Słychać tylko nieme łkanie. Byłam przekonana, że miłość jest seksem. Kiedy nie uprawiałam seksu, nie czułam się kochana. Kayla Wreszcie, niezależnie od typu doznanego wykorzystania, dorosłe córki poruszają sprawy związane z następującymi dwoma problemami: 1. Obawa przed powieleniem przykładu rodziców Wiele dorosłych córek jest świadomych, że wykorzystanie ma charakter dziedziczny, to znaczy przechodzi z jednego pokolenia na następne. Lęki przed odwzorowaniem zachowań rodziców często wynikają z kiepskiego wzorca rodzicielstwa, o którym była już mowa. Dorosłe córki często deklarują, że chcą być dobrymi matkami, ale czują się do tego nieprzygotowane. Ponadto wiele dorosłych córek ma świadomość, że musi przepracować własne problemy, zanim zdoła poczuć się na tyle komfortowo ze sobą, by być dobrymi rodzicami. Nikt nie chronił mnie – emocjonalnie, psychicznie ani fizycznie – przed przemocą i wykorzystaniem seksualnym. Z tego powodu mam w sobie coś takiego, że zabiłabym każdego, kto źle traktowałby moje dziecko, w tym siebie samą. Dlatego postanowiłam nie mieć dzieci. Tilly 2. Obawa przed związaniem się z agresywnym lub uzależnionym partnerem Wiele wykorzystywanych dorosłych córek nie chce znaleźć się w związku ze zdolnym do przemocy partnerem. Często twierdzą, że ich przepełnione agresją dzieciństwo ogromnie utrudnia im nawiązywanie relacji. To paradoksalne. Kiedy dorastałam, a moi rodzice awanturowali się i mama była bita, myślałam: „Nigdy nie pozwolę, żeby coś takiego spotkało mnie”. Ale byłam dzieckiem i nie miałam dokąd uciec. A jako zamężna kobieta jestem teraz w takiej samej sytuacji. Nie chciałam, żeby to mnie spotkało, ale czuję, że nie mam dokąd uciec – że jestem na to skazana, dokładnie tak samo jak w dzieciństwie. Lee Ann Złe traktowanie w dzieciństwie dotykało dorosłych córek osobiście. Alkoholizm rodzica należy do niego, jest czymś, co on robi. Kiedy jednak jesteś maltretowana, przydarza się to tobie, przez co trauma jest jeszcze trudniejsza do udźwignięcia. Można odejść od alkoholika, ale nie można odejść od siebie. Tłumione wspomnienia wielu dorosłych córek nie ograniczają się do kwestii przyznania, że rodzic był alkoholikiem czy stosował przemoc, ale obejmują też stwierdzenie, że skutki jego działań bardzo osobiście je dotykały. Zawsze czułam się ułomna, jakby brakowało jakiegoś kawałka mnie, jakbym była zboczkiem, którego nie chciałby żaden „normalny” facet, gdyby wiedział o tych sprawach. Czułam, że nigdy nie zdobędę tego, czego pragnęłam: nie będę prawdziwie kochana przez mężczyznę jako ja, mała dziewczynka, której skradziono niewinność. Glenda Rozwód Byłam i nadal jestem ofiarą nadużywania alkoholu i narkotyków. Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Oboje moi rodzice pili, a kiedy się upijali, zaczynali się awanturować. Rzucali w siebie przedmiotami i bili się pięściami. Claire Alkoholizm jest bardzo często obecny, gdy pary się rozwodzą. Wiele dorosłych córek wie o tym aż za dobrze, dorastając z pełną świadomością problemów małżeńskich swoich rodziców. Gdy zapytano dorosłe córki alkoholików o jakość związku ich rodziców, jedynie 11 procent oceniło ją powyżej przeciętnej. Dorosłe córki niepijących nałogowo rodziców oceniły związki matki i ojca powyżej średniej w 41 procentach. Najwyraźniej problemy rozwodzących się rodziców nie tylko wpływają na relację ich samych, lecz są także czytelne dla dzieci. Ponadto córki rozchodzących się rodziców są bardziej niż synowie świadome trudności jeszcze przed ostatecznym rozstaniem. Co więcej, problemy córek, które stwarza ta świadomość, zwykle nie zmieniają się po rozwodzie. Synowie rozwodników częściej miewają problemy związane z zaburzeniami zachowania, podczas gdy dziewczynki wpadają raczej w depresję lub przejawiają nadmiernie kontrolowane zachowanie. Skutki te są wstępem do perfekcjonizmu i dążenia do pełnej kontroli nad życiem własnym oraz ludzi w ich otoczeniu. Gdy rodzice się rozwiedli, miałam dziewięć lat i nie usłyszałam żadnego innego wyjaśnienia oprócz: „Nie chciał cię”. Brenda W dzieciństwie dorosłe córki rozwodników stawały w obliczu takich samych kwestii jak wszystkie córki rozwodników, ale dodatkowo były obarczone ciężarem alkoholizmu. Najczęstszymi problemami tych osób w dzieciństwie były między innymi: utrata rodzica, spadek stopy życiowej, zwiększenie stresu, złe przystosowanie się rodzica do nowej sytuacji, brak kompetencji rodzica, obserwowanie konfliktu rodziców. Wskutek tych trudności związanych z rozwodem córki stawały przed następującymi zadaniami przystosowawczymi: przyjęcie do wiadomości rozpadu małżeństwa rodziców, odzyskanie poczucia celowości oraz swobody wykonywania zwyczajowych czynności, poradzenie sobie z zaznaną stratą i uczuciami odrzucenia, wybaczenie rodzicom, zaakceptowanie nieodwołalności rozwodu i porzucenie tęsknoty za rodziną sprzed niego, rozwiązanie problemów dotyczących relacji. Jeżeli jesteś dorosłą córką, która doświadczyła rozwodu rodziców, w jaki sposób sprawy te odciskają się na tobie teraz, w dorosłym życiu? Czy masz wątpliwości co do samego małżeństwa? Czy jesteś zdystansowana w relacjach, bo boisz się całkowicie zaangażować w związek? Czy koło się zamknęło i sama jesteś już po rozwodzie? Wszystko to są następstwa rozwodu rodziców dla wielu ich dorosłych dzieci, ale czy dręczyły cię także dodatkowe kwestie związane z sytuacją córek alkoholików? Czy myślałaś może, że gdyby udało się ukrócić picie, twoi rodzice by się nie rozstali? Czy przychodziło ci na myśl, że gdybyś ty sama była lepsza, rodzice mogliby się nie rozstać? Czy zastanawiałaś się, dlaczego w waszej rodzinie musiało do tego dojść? Te trudne i natrętne pytania są jeszcze bardziej przykre dla dorosłych córek, ponieważ nie ma na nie odpowiedzi. Dziedzictwo to wkracza do ich dorosłego życia i wiele z tych kobiet nie jest w stanie wziąć rozwodu z rozwodem. Zaburzenia jedzenia Ze wszystkich omawianych tu sekretów związanych z alkoholizmem, przemocą i rozwodem, zaburzenia jedzenia były tajemnicą najpilniej strzeżoną przez dorosłe córki, być może dlatego, że sekret ten dotyka ich najbardziej osobiście. Pozostałe problemy rodzinne obejmowały inne osoby. Alkoholizm i rozwód zdarzyły się rodzicom, a dorosłe córki były zmuszone znosić nieprawidłowości rodzinne. Co prawda te z nich, które padły ofiarą wykorzystania, osobiście doświadczyły tych aktów, jednak byli w nie zaangażowani również inni ludzie. Utrzymywanie sekretu o przemocy, rozwodzie i alkoholizmie było strzeżeniem sekretów o innych. Natomiast w przypadku zaburzeń jedzenia tajemnica dotyczyła ich samych. Miałam wiele sekretów, których trzeba było strzec, więc nie wchodziło w grę posiadanie jakichkolwiek przyjaciółek, przynajmniej bliskich. Schowałam się w sobie i w ogóle się nie odzywałam, jeśli nie było to konieczne. Elizabeth Trudno jest wytropić przyczyny zaburzeń jedzenia u kobiet. Większość piśmiennictwa i badań naukowych wskazuje, że mogą one wynikać z kombinacji czynników biologicznych (genetycznych), środowiskowych (społeczno-kulturowych) oraz psychologicznych. Jednak jednym z najczęściej przewijających się wątków we wszystkich wyjaśnieniach przyczynowych jest wpływ rodziny. Osiemdziesiąt pięć procent zaburzeń jedzenia u kobiet zaczyna się, gdy mają one kilkanaście lat, jest więc duże prawdopodobieństwo, że w chwili, gdy pojawia się problem, mieszkają wciąż w domu rodzinnym. Wydaje się, że zaburzenia te występują częściej u córek, których matki też na nie cierpią. W tle nierzadko występuje także wykorzystanie seksualne. Do innych czynników zaliczają się pochodzenie z rodziny dysfunkcyjnej oraz doświadczanie osobistych problemów w relacjach. Rozwojowi zaburzeń jedzenia towarzyszą często takie rysy psychiczne jak perfekcjonizm oraz nadmierne akcentowanie niezależności, kontroli i autonomii. Innymi elementami charakterystyki psychicznej są depresja, lęk, gniew, samotność, poczucie nieadekwatności i niska samoocena. Te cechy i czynniki występują nie tylko u kobiet z zaburzeniami jedzenia, lecz są również powszechne wśród dorosłych córek alkoholików, zwłaszcza w kontekście przemocy i rozwodu. Korelacja wychowywania się w rodzinie alkoholowej z zaburzeniami jedzenia nie jest zaskoczeniem. Choć nie ma teorii w pełni wyjaśniającej przyczyny zaburzeń jedzenia, w przypadku niektórych dorosłych córek jeden aspekt życia ewidentnie prowadził do drugiego. Zaburzenia jedzenia mogły powstać jako rezultat doświadczeń życiowych córki alkoholika. Wiele kobiet jest dorosłymi córkami alkoholików. W tej szerszej grupie są kobiety będące dorosłymi córkami alkoholików, które doznały złego traktowania w dzieciństwie; dorosłe córki alkoholików, które doznały złego traktowania i rozwodu rodziców; dorosłe córki, które doznały dowolnej kombinacji tych czynników i u których dodatkowo powstały zaburzenia jedzenia. Dorosłe córki mające te zaburzenia są pokrzywdzone na wiele sposobów, najgorsze jest jednak to, że zaburzenie towarzyszy im na każdym kroku. Wszystkie dorosłe córki alkoholików są przepełnione wielkim emocjonalnym cierpieniem, jednak kobieta z zaburzeniem jedzenia musi zmierzyć się nie tylko z tym, co wyrządzili jej inni ludzie, lecz także z tym, jak krzywdzi się sama. Życie wielu dorosłych córek z zaburzeniami jedzenia stało się jeszcze bardziej skryte. Bulimiczki często kryją się ze swoimi zachowaniami, a potem mają w związku z tym poczucie winy. Kobiety cierpiące na anoreksję psychiczną zdają się nigdy nie ustawać w pogoni za standardami szczupłości, które tylko one potrafią wyznaczyć. U kobiet z zaburzeniami jedzenia ujawnia się jeszcze jeden sekret, który można określić mianem „głodu ojca”. Jak zostało to wspomniane w rozdziale o pijącym ojcu, dorosłe córki często wskazują, że pragnęły akceptacji i aprobaty ze strony ojca. Wielu ojców alkoholików nie potrafiło zaspokoić tej potrzeby, jednak nie zmniejszało to tęsknoty ich córek do bliskiej relacji z nimi. W swej książce Father Hunger (Głód ojca) Margo Maine omawia znaczenie ojca w rozwoju dziewczynki. Autorka pisze o roli, jaką odgrywają łączność emocjonalna i nieodwzajemniona miłość. Córki, które nigdy nie miały poczucia, że są dostatecznie dobre w oczach swego ojca, lub których ojcowie nie byli zdolni do nawiązania z nimi aprobującej więzi, doznają wielkiego bólu. Dorosłe córki z zaburzeniami jedzenia z reguły miały pijącego ojca, a nie pijącą matkę. Ponadto dorosłe córki cierpiące na zaburzenia jedzenia, które miały ojca alkoholika, częściej opisują go jako zdystansowanego emocjonalnie niż te, które nie mają takich zaburzeń. Wspólne wątki traumy Maltretowanie w dzieciństwie, rozwód rodziców i zaburzenia jedzenia mają wspólną cechę ze sobą nawzajem i z alkoholizmem rodziców: powodowaną u ofiar traumę. Ludzie, którzy przeżyli traumę, często wychodzą z niej z wieloma uczuciami i problemami. W swej książce na temat traumy u kobiet psycholożka Tian Dayton opisuje niektóre z najpowszechniejszych cech kobiet, które doznały urazu psychicznego. Alkoholizm rodziców, ich rozwód, maltretowanie w dzieciństwie oraz zaburzenia jedzenia niewątpliwie straumatyzowały wiele dorosłych córek, doprowadzając do wystąpienia u licznych spośród nich poniższych właściwości. Charakterystyka Wyznacznik Wyuczona bezradność Utrata poczucia, że masz wpływ na przebieg wydarzeń i że możesz je zmieniać Depresja Niewyrażone emocje, pobudzenie, niepokój, brak energii Zawężenie emocjonalne Odrętwienie i wyłączenie się jako mechanizm obronny przed dojmującym bólem i zagrożeniem oraz wąski zakres ekspresji emocjonalnej Zaburzone rozumowanie Karkołomne próby nadania sensu bezsensownemu cierpieniu Utrata zaufania i wiary Głębokie rozdarcie w pierwotnych relacjach zależnościowych i załamanie się uporządkowanego świata Hiperczujność Lęk, czekanie, „aż spadnie drugi but” – ciągłe sondowanie otoczenia i relacji pod kątem oznak potencjalnych niebezpieczeństw czy ponownego zerwania więzi Traumatyczne przywiązanie Niezdrowy styl przywiązania wynikający z nierówności sił w relacjach oraz z braku innych źródeł wsparcia Utrata zdolności do przyjmowania pomocy Strach przed zaufaniem i uzależnieniem się od relacji oraz wyłączenie emocjonalne Utrata zdolności do modulowania emocji Przechodzenie od 0 do 10 i od 10 do 0 bez stopni pośrednich, pochopność, tracenie panowania nad sobą, myślenie czarno-białe Aktywne punkty spustowe Bodźce przypominające traumę – np. krzyk, hałasy, krytyczne uwagi, dźwięk tłuczonego szkła – uruchamiają zamknięcie się, wybuch lub intensywne stany emocjonalne Zachowania ryzykowne Szybka jazda samochodem, odreagowywanie emocji za pomocą seksu, bójki, ryzykowne relacje Dezorganizacja świata wewnętrznego Zaburzone poczucie trwałości relacji, scalenie uczuć takich jak gniew i pociąg seksualny Poczucie winy w związku z wyjściem z traumy Z powodu bycia świadkiem przemocy oraz traumy i wyjścia z nich; z powodu „wyrwania się” z określonego systemu rodzinnego Utrwalenie się sztywnych Dysocjacja, wyparcie, rozszczepienie, wycofanie, mechanizmów obronnych agresja Cykle odtwórcze Nieświadome powtarzanie bolesnej dynamiki Skłonność do używek Próby okiełznania i wyciszenia fal wzburzonego, znękanego wewnętrznego świata za pomocą narkotyków i alkoholu Refleksje Pokonanie dalekosiężnych skutków złego traktowania w dzieciństwie jest bolesnym zadaniem na całe życie. Ale musi się zacząć od pierwszego kroku: prawdy. LaToya Jackson Najbardziej kompulsywne łakomczuchy ukrywają swoje uczucia tak samo jak łakocie. Geneen Roth Madison Avenue nie ma do zaoferowania niczego, co mogłoby nas uczynić piękniejszymi. Jesteśmy piękne, bo takimi nas stworzył Pan Bóg. Marianne Williamson W pierwszej młodości zgnębieni najbardziej upokarzającą rozpaczą myślimy, że jesteśmy sami. Z biegiem lat przekonujemy się, że inni też cierpieli. Suzanne Moarny W naturze tego kwiatu jest kwitnąć. Alice Walker Część trzecia Współuzależnienie Rozdział 9 Ja, ja sama i całkiem ja – jak dobrze znasz tych ludzi? C zy naprawdę różnisz się od pozostałych kobiet? A jeśli tak, to co cię odróżnia? Chodzi o twoją osobowość, zachowania i cechy, czy raczej „czujesz się” inna, nie wiedząc dlaczego? Jeżeli zaś nie uważasz, że jesteś inna od pozostałych, a jesteś dorosłą córką, w jaki sposób pokonałaś liczne uczucia i cechy powszechnie przypisywane dorosłym dzieciom alkoholików? Powyższe pytania mają pewną wspólną cechę: wszystkie wiążą się z tym, jak dobrze znasz samą siebie. Czy masz świadomość, jak doświadczenia z dzieciństwa wpłynęły na twoje zachowanie i cechy osobowości? Czy podoba ci się to, co wiesz o sobie, czy też stałaś się kimś, kogo istnienia w sobie nigdy nie podejrzewałaś? Rozdział ten omawia i ujawnia cechy twojej osobowości oraz stopień, w jakim są one podobne lub różne od analogicznych cech u kobiet z rodzin wolnych od alkoholizmu oraz u innych dorosłych córek. Po co trudzić się poznawaniem swoich cech i zachowań? Jeśli chcesz się zmienić czy otrząsnąć z doświadczeń dzieciństwa, powinnaś wiedzieć, w jaki sposób i pod jakimi względami ulegałaś wpływom. Zmienianie siebie przychodzi łatwiej, gdy wiadomo, od czego zacząć. Ponadto czy zdajesz sobie sprawę, że wiele z tego, co uznajesz za swoje negatywne zachowania, można zmienić się w mocne strony? Może nigdy nie traktowałaś siebie jak osoby, która ma dużo do zaoferowania, czy kogoś obdarzonego różnymi kompetencjami i osobistymi zaletami. Może w ogóle za dużo o sobie nie myślałaś, bo nie było na to czasu, gdy trzeba było starać się jakoś przeżyć i ciągle myśleć o innych oraz reagować na wywoływane przez nich sytuacje. Ale teraz dość myślenia o innych i troszczenia się o nich. Porozmawiajmy o tobie. Po tym, jak niedawno przeczytałam książkę o dorosłych dzieciach, wprost niewiarygodnie, całkowicie utożsamiłam się z dorosłymi dziećmi alkoholików (…). Po raz pierwszy zdałam sobie sprawę i zrozumiałam, w jakim obszarze i w jaki sposób mnie to dotknęło. Och, płakałam, ale szokiem było zobaczyć, jak to się na mnie odbiło i do jakiego profilu pasują moje cechy. Sądzę, że łzy, które popłynęły, były częściowo łzami ulgi. (…) Nie bez powodu czułam się osamotniona. Madeline Od wczesnych lat osiemdziesiątych klinicyści obserwowali pewne cechy osobowości, które przypisywali dorosłym dzieciom alkoholików. Liczba tych cech zamykała się z reguły w około dwudziestu. Czy jednak tych samych cech nie spotykamy także u reszty dorosłych? I tak na przykład za cechę dorosłych dzieci alkoholików uznawane jest ciągłe zachowywanie powagi. Ale czy nie ma też innych dorosłych, którzy tak się zachowują? Czy pewna doza powagi nie stanowi wręcz elementu dorosłości? Jak widzimy w całej tej książce, jeżeli dorosłe dzieci alkoholików rzeczywiście różnią się od pozostałych dorosłych, to owe różnice dotyczą nie tyle szczególnych cech, ile stopnia nasilenia pewnych cech. Dlatego bardziej poprawnie można by powiedzieć, że te cechy osobowości są obecne u wszystkich dorosłych, jednak są nadmiernie rozwinięte u dorosłych dzieci alkoholików. Zbyt silne zaakcentowanie tych konkretnych cech zwiększa ryzyko powstania określonych problemów. Do jakiego stopnia identyfikujesz się z cechami dorosłych dzieci? Przyjrzyjmy się dwudziestu najczęściej opisywanym z nich i spróbujmy odnieść je do ciebie. W szczególności przyjrzymy się siedmiu „poczuciom”, które są determinowane przez owe cechy. Innymi słowy, jeżeli wykazujesz pewne cechy, jak się z nimi czujesz? Ponadto wiele cech dorosłych dzieci jest wzajemnie powiązanych. Tak na przykład zachowywanie powagi łączy się z tym, że człowiekowi jest trudno swobodnie się bawić. Jeżeli silnie identyfikujesz się z pewnymi cechami, prawdopodobnie silnie odczuwasz też swoje potrzeby dorosłego dziecka. Jak oczywiste są te cechy w twoim przypadku i w jakim stopniu uświadamiasz sobie towarzyszące im poczucie? Zadaj sobie te pytania w każdym podrozdziale, a odpowiadając, użyj poniższej skali: 5 = zawsze, 4 = często, 3 = czasami, 2 = rzadko, 1 = nigdy. Poczucie wyobcowania Muszę się domyślać, co oznacza normalność. Czuję się inna od reszty ludzi. Mam trudności z bliskimi relacjami. Do najpowszechniej zgłaszanych przez dorosłe córki alkoholików spraw należą poczucie inności oraz poczucie emocjonalnego wyobcowania. Oba te wrażenia wzajemnie się zasilają. Kiedy czujesz się nietypowa, inna od pozostałych, stajesz się bardziej wyobcowana. Jeśli nie miałaś wokół siebie adekwatnych wzorców w dzieciństwie, musiałaś sama oceniać, jak zachowują się „normalni” ludzie w relacjach między sobą, w przyjaźni, wychowywaniu dzieci, bliskich kontaktach. Nigdy nie miałam siebie za aktywną uczestniczkę gry. Starałam się obserwować, co robili inni ludzie w celu podtrzymania relacji. Miałam wzorzec matki oczadzonej alkoholem i ojca, zanadto oczadzonego moją matką. Nie widziałam, jak wygląda normalny związek dwojga ludzi. Dlatego obserwowałam innych i ich naśladowałam. Podpatrywałam, jakie zachowania sprawdzały się u postaci oglądanych w telewizji czy w kinie albo u moich zdrowych koleżanek, i autentycznie to naśladowałam. A potem nigdy nie potrafiłam dojść, dlaczego u mnie to nie działało. Teresa Niekonsekwencja Trudno jest mi doprowadzać przedsięwzięcia do finału. Poszukuję natychmiastowej gratyfikacji, nie zaś odroczonej. Kiepsko zarządzam czasem i nie ustawiam priorytetów z korzyścią dla siebie. Czy miewasz czasem poczucie, że jesteś równie bezładna, jak było twoje dzieciństwo? Jakże możemy jednocześnie dążyć do zachowywania kontroli i postępować niekonsekwentnie? Jeżeli poświęcałaś dużo czasu na zaspokajanie potrzeb innych ludzi, niewiele zostawało go dla ciebie. Finalizowanie własnych przedsięwzięć i zajmowanie się swoimi priorytetami zawsze zostawało na koniec albo było odbywało się w pośpiechu, gdy trafiała się „wolna” chwila. Rzadko zajmowałaś się tymi sprawami w logicznym czy optymalnym układzie. Inny powód braku systematyczności może wiązać się z dozą chaosu, która zwykle towarzyszy życiu w rodzinie alkoholowej. Judy Seixas określa rodzinę alkoholową jako „rodzinę bezładnego porządku”. Wszyscy próbują wprowadzić spójność w niespójne środowisko, co nie udaje się w większości rodzin alkoholowych. Żaden kryzys nie przebiega przecież w sposób uładzony i systematyczny. Samopotępienie Osądzam się bez litości. Nie potrafię się bawić. Zachowuję nadmierną powagę. Czy jesteś surowsza dla siebie niż inni ludzie? Czy masz dwa zestawy standardów? Jeden zestaw, wyrozumiały i serdeczny, stosujesz wobec reszty ludzi. Drugi zestaw, pełen nadmiernych wymagań i nieznający wybaczenia, stosujesz wobec siebie. Jeżeli jesteś zbytnio samokrytyczna i traktujesz siebie z nadmierną powagą, narażasz się na samopotępienie. Możemy być tak bardzo krytyczni wobec własnych zachowań, że nigdy nie potrafimy siebie zadowolić. Nawet gdy dobrze sobie radzimy, nie wierzymy w to z powodu negatywnego obrazu siebie. Sednem samopotępienia jest niskie poczucie własnej wartości. Potępianie siebie wynika z poczucia, że nie dorastasz do zadań, a jeśli cokolwiek dzieje się nie tak, jest to twoja wina. Kiedy okoliczności nie okażą się sprzyjające, potępiasz siebie. Występowanie tej cechy częściej stwierdzano u dorosłych córek pijących ojców niż u dorosłych córek pijących matek. Dopiero uczę się bawić. Pociąga to za sobą także pewne ryzyko. Trudno jest mi usiąść i spisać listę choćby dziesięciu rzeczy, które mogłabym robić i które uznałabym za rozrywkę. Wiele z tego, co postrzegam w takiej kategorii, to coś, co robi się w pojedynkę. Marge PotrzebA sprawowania kontroli Bardzo silnie przeżywam zmiany, nad którymi nie mam kontroli. Jestem albo superodpowiedzialna, albo nieodpowiedzialna. Czy masz silną potrzebę sprawowania kontroli w każdym momencie? Czy myślałaś kiedyś o tym, nad czym tak naprawdę chcesz zapanować? Pragnienie kontroli było oczywiste dla większości dorosłych córek. Jednakże to, co chcą mieć pod kontrolą, już tak oczywiste nie było – miały one w sobie poczucie, że muszą być ciągle u steru, nie były jednak pewne, co chcą kontrolować. Związane z tym problemy pojawiały się u dorosłych córek najczęściej w jednym z trzech obszarów. Wiele dorosłych córek chce mieć kontrolę nad bieżącą sytuacją i swoim otoczeniem. Ta forma kontroli jest ściśle związana z twoim dzieciństwem, szczególnie jeśli byłaś typem córki, która stara się zmniejszyć chaos w rodzinie dzięki zarządzaniu wszystkim. Kiedy zarządzałaś, miałaś poczucie sprawowania kontroli. Kiedy zaś sprawowałaś kontrolę, mogłaś doprowadzić chaos do ładu. Czy nadal czujesz potrzebę sprawowania kontroli nad sytuacjami? Druga forma kontroli występuje wtedy, gdy chcesz panować nad relacjami – albo przez gotowość do tego, by wykonywać więcej zadań, niż wynikałoby ze sprawiedliwego ich podziału w związku, albo przez domaganie się od ludzi gwarancji, że „nigdy cię nie zostawią”. Jeżeli na przykład robisz 75 procent tego, co konieczne, by utrzymać relację, możesz żywić przekonanie, że masz ją pod kontrolą. Jednakże czy przy takim podziale pracy nie jesteś przypadkiem stroną, która jest kontrolowana? Niestety wielokrotnie zdarza się, że dorosłe dzieci mają wrażenie, iż w pełni panują nad różnymi sprawami, podczas gdy jest to tylko złudzenie. Gdybyśmy rzeczywiście mieli wszystko pod kontrolą, wiele dysfunkcyjnych zdarzeń w ogóle by się w naszym życiu nie pojawiało. Starałam się zapanować nad skutkami i w konsekwencji stałam się silnie współuzależniona, bo próbowałam kontrolować inną osobę – nie tylko następstwa sytuacji, ale też samą osobę. Było to bardzo wyczerpujące, ale dzięki temu nie musiałam patrzeć na siebie. Hannah Trzeci rodzaj kontroli występuje wówczas, gdy chcesz całkowicie panować nad swoimi emocjami. Ten typ mógł się sprawdzać przez pewien czas, gdy byłaś dzieckiem w rodzinie alkoholowej, jednak zapędy takie nie służą twojemu dobrostanowi w dorosłości. Co robisz ze swoimi emocjami? Jeżeli całkowicie nad nimi panujesz, czy oznacza to, że ich w ogóle nie wyrażasz? Prawdopodobnie tak. A zatem czy to ty kontrolujesz swoje emocje czy też w rzeczywistości to one mają kontrolę nad tobą? Dążenie do zapanowania nad swoimi emocjami może opierać się na strachu, że jeśli pozwolisz sobie na ich wyrażenie, wydobędzie się ich tak wiele, że stracisz kontrolę nad sobą. Poza tym być może przez całe życie słyszałaś, że nie powinnaś „tak bardzo ulegać emocjom”, podczas gdy w rzeczywistości je powściągałaś. „Nie ulegaj tak bardzo emocjom” oznacza: „Zaneguj swoje emocje”. Trochę boję się uszanować swoje uczucia. Boję się, że jeśli zacznę czuć smutek, pogrążę się w depresji. (…) Boję się, że się rozlecę. Jest z tym coraz lepiej. Częściej potrafię teraz się rozpłakać i pozwalam sobie na to. Nie rozlatuję się. Odczuwanie smutku jest akceptowalne i nie szkodzi. Jest wielka różnica między odczuwaniem smutku w danej sytuacji a litowaniem się nad sobą. Agnes Zadaj sobie pytanie: „Co najgorszego mogłoby się stać, gdybym wypuściła swoje emocje na wolność?”. Odpowiedź prawdopodobnie odzwierciedli twoją największą obawę. Uzewnętrznienie swoich emocji będzie zapewne dla ciebie pozytywnym doświadczeniem. Nie tylko uwolnisz te emocje, ale odkryjesz cząstki siebie, które zostały wyparte. To są twoje emocje: wyraź je, zrób z nimi to, co chcesz. Zastąp kontrolę i strach wyswobodzeniem i rozwojem. PotrzebA aprobaty Nieustannie poszukuję aprobaty i potwierdzeń. Jestem skrajnie lojalna nawet wtedy, gdy wiem, że druga strona na nią nie zasłużyła. Kłamię, gdy z równą łatwością można by mówić prawdę. Kiedy ciągle pragniemy aprobaty innych, możemy być wobec nich lojalni nawet wtedy, gdy na to nie zasługują. Często mówimy im to, co chcą usłyszeć, nawet jeśli musimy w związku z tym kłamać. Zasadniczo świadczy to o tym, że jakakolwiek relacja jest według nas lepsza od żadnej. Jeżeli pragniesz aprobaty innych, jakie znaczenie ma ona dla ciebie? Czy pytałaś kiedyś siebie, dlaczego ta aprobata jest dla ciebie tak ważna? Wiele dorosłych córek ma wrażenie, że zyskanie aprobaty innych wpłynie na ich poczucie własnej wartości. Dzięki temu uznaniu poczują, że ich postępowanie było należyte i że są akceptowane. Niższy poziom samooceny może sprawić, że będziesz polegać na innych w kwestii uzyskiwania potwierdzenia siebie, dającego ci poczucie osobistej wartości. Napawało mnie to wielkim lękiem, bo nigdy nie wiedziałam, jakie są moje odczucia, skoro zawsze się od nich odwracałam. Zakopałam je głęboko i zepchnęłam na margines, aby zadowalać inne osoby i zyskiwać ich aprobatę. W konsekwencji musiałam zaznać dużo cierpienia i wciąż go zaznaję. Margaret Dylematem większości dorosłych córek jest jednak to, że ludzie, których aprobaty łakną, często nie należą do najzdrowszych w ich otoczeniu. Dorosłe córki wyznają, że często pragną uznania na przykład ze strony nałogowo pijącego rodzica albo osoby, z którą są związane, mimo świadomości, że alkoholik czy partner sprawia im wiele bólu. Pragnienie aprobaty osoby, której zachowania sama nie aprobujesz, stanowi wewnętrznie sprzeczny przekaz. Wyrwanie się z „potrzasku aprobaty” ma decydujące znaczenie dla ozdrowienia dorosłych córek. Usztywnienie Wpadam w koleinę jakiegoś działania, nie zastanawiając się poważnie nad rozwiązaniami alternatywnymi czy konsekwencjami. Dążę do napięć i kryzysu, a potem na nie narzekam. Unikam konfliktu albo go podsycam, ale rzadko staram się go rozwiązać. Kiedy coś ci nie wychodzi, znajdujesz najlepsze rozwiązanie czy akceptujesz pierwsze z brzegu? Czy stosujesz takie same strategie w odniesieniu do wszystkich problemów? Wiele dorosłych córek niestety twierdzi, że odziedziczyło te same umiejętności rozwiązywania problemów, które były stosowane u nich w domu. Jeżeli masz takie przekonanie, zamykasz się w sztywnym nastawieniu, które bardzo trudno przełamać. Jak dobrze radzisz sobie na przykład w obliczu kryzysu? Wiele dorosłych córek uważa, że swobodniej czuje się w sytuacji kryzysowej niż w codziennej, zwyczajnej. Czy nawykłaś do życia na emocjonalnej krawędzi? Czy znajdując się w „normalnych” okolicznościach, masz wrażenie, że czekasz, aż stanie się coś złego? A jeśli coś rzeczywiście dzieje się nie tak, jak powinno, czy nie potrafisz przestać o tym mówić? Można być zamkniętym w sztywnych wzorcach i wcale nie zdawać sobie z tego sprawy. Prawdopodobnie postępujesz w sposób, który najlepiej znasz i z którym najlepiej się czujesz, jednak reakcje te nie są dla ciebie najzdrowsze. W rodzinie dysfunkcyjnej to, że wiele rzeczy przebiega nieodpowiednio, staje się normą. Kiedy później jesteś w faktycznie normalnej sytuacji, ciągle czekasz na jakieś negatywne zdarzenie. Dorosłe córki często mówią, że muszą nauczyć się nowych sposobów zachowania i zerwać ze starymi, negatywnymi wzorcami, tak by móc poczuć się swobodnie i dobrze w zdrowym otoczeniu i wśród zdrowych ludzi. Lęk przed porażką Boję się odrzucenia, jednak odrzucam innych. Boję się porażki, ale umniejszam znaczenie swoich sukcesów. Boję się krytyki i osądu, jednak krytykuję innych. Zawsze szukałam w sobie fatalnego defektu. Zawsze podejrzewałam, że ludzie chcą tylko czegoś ode mnie, ale tak naprawdę nie chcą mnie. (…) I w końcu coś zawsze strzela. Wyszłam za mąż, rozwiodłam się i miałam kilka innych związków, które okazały się pomyłką. Nora Cechy opisane w tym podrozdziale są dwuaspektowe, to znaczy, że powodują robienie jednej rzeczy w opozycji do drugiej. Wiele dorosłych córek alkoholików obawiających się porażki twierdzi, że jednym z powodów ich stylu zachowania jest to, iż brak im pewności siebie. Inna cecha, której nie ma na tej liście, ale która bywa często wymieniana przez dorosłe córki, to ich trudności z samodzielnym podejmowaniem decyzji. Jak dobrze radzisz sobie z podejmowaniem decyzji? Czy pytasz wszystkich naokoło, jak powinnaś postąpić? Czy w dzieciństwie byłaś krytykowana za samodzielne podejmowanie decyzji albo czy twoje decyzje uznawano za kiepskie? Jeżeli boisz się niepowodzenia, czy strach ten wynika z samej obawy przed porażką, czy też z obawy, że w razie porażki ludzie cię odrzucą i pozostawią samą? Inny aspekt obawy przed niepowodzeniem wiąże się ze strachem przed krytyką. Jak dobrze radzisz sobie z krytyką? Kiedy jesteś krytykowana, czy przyjmujesz uwagi do tego stopnia osobiście, że niszczy cię to emocjonalnie? Czy może masz wtedy poczucie, że zostajesz zarówno odrzucona przez krytykującą cię osobę, jak i ty sama siebie odrzucasz? Co wynika z twoich odpowiedzi na powyższe pytania? Czy utożsamiałaś się z wszystkimi powyższymi kwestiami czy tylko z nielicznymi? Jeżeli silnie identyfikowałaś się z wieloma tymi sprawami i często mówiłaś sobie w duchu: „Tak właśnie robię”, nie różnisz się za bardzo od innych dorosłych córek alkoholików. Ogólnie dorosłe córki identyfikują się z tymi cechami o 20 procent częściej niż kobiety, które wychowywały się w rodzinie wolnej od alkoholizmu. Ponadto dorosłe córki przy każdej z tych cech zwykle mają wyższą punktację niż kobiety z rodzin, w których nie pije się nałogowo. (Bardziej szczegółowa tabela z porównaniem cech dorosłych córek zawarta jest w Dodatku). Jeżeli utożsamiasz się z powyższymi cechami, czy coś jest z tobą nie w porządku? Nie. Taka identyfikacja można oznaczać różne sprawy. Po pierwsze, być może jesteś bardzo świadoma swoich zachowań i uczciwa w ich postrzeganiu. Po drugie, jako córka alkoholika lokujesz się w „normie” w zestawieniu z innymi córkami alkoholików. Czy nie jest to pocieszająca wiadomość, że przynależysz do społeczności i nie jesteś sama jak palec? Po trzecie, być może pewnym obszarom twojego życia brakuje równowagi, jednak okoliczność ta nie sprawia, że jesteś dysfunkcyjną osobą. Tak na przykład cechą, z którą utożsamia się najwięcej dorosłych córek, jest nadmierna powaga. A wiesz, z jaką cechą najczęściej utożsamiają się kobiety wychowane w rodzinach niepijących? Z nadmierną powagą. Niemniej różnica między tobą a kobietą z rodziny niealkoholowej może polegać na stopniu, w jakim tę cechę przejawiacie. W końcu pewien stopień powagi występuje u wszystkich dorosłych ludzi i stanowi jeden z aspektów dojrzałości. W związku z tym nie musisz stać się przeciwieństwem osoby, jaką jesteś teraz. Możesz natomiast odbudować się w taki sposób, by osiągnąć wewnętrzną równowagę. Czy zauważyłaś, że wspólne dla większości powyższych cech jest ukierunkowanie na zewnątrz? W kontekście każdej cechy, z którą się utożsamiamy, poszukujemy odpowiedzi poza sobą lub przyznajemy, że w dużym stopniu podlegamy zewnętrznej kontroli. Im silniej identyfikujesz się z tymi charakterystykami, tym bardziej utożsamiasz się z innymi ludźmi, a mniej ze sobą. Ukierunkowanie zewnętrzne oznacza zachwianie równowagi, jednak ukierunkowanie na siebie i ograniczenie przesadnego uzależnienia od innych nie tylko pozwoli ci zredukować te cechy w sobie, lecz także pomoże w osiągnięciu poczucia osobistej równowagi. Inny sposób interpretacji tych wyników może koncentrować się na tym, co oznaczają one dla dorosłych córek starających się zmienić siebie czy otrząsnąć się ze swojego dzieciństwa. Wiele dorosłych dzieci alkoholików czytających listę przypisanych im cech myśli, że zmiana oznacza wyeliminowanie wszystkich tych rysów. Skoro jednak wszyscy dorośli do pewnego stopnia utożsamiają się z tymi charakterystykami, zmiana nie oznacza pozbycia się tych cech, tylko odpowiednie ich „przytemperowanie”. Nie musisz pozbywać się wszystkich aspektów osoby, jaką dzisiaj jesteś, tylko tych skrajnie nasilonych i bolesnych. Refleksje Jeśli masz kiedyś spojrzeć w przeszłość i pośmiać się z czegoś, równie dobrze możesz zacząć się śmiać już teraz. Marie Osmond Miej twarz zwróconą zawsze w słoneczną stronę, a nie będziesz widziała cieni. Helen Keller Kobieta jest jak herbata w torebkach. Dopiero po włożeniu do wrzątku widać, jak jest silna. Nancy Reagan Najlepszym obrońcą, jakiego może mieć kobieta, jest… odwaga. Elizabeth Cady Stanton Rozpadamy się wewnętrznie i to dlatego rozpadamy się na zewnątrz. Marianne Williamson Rozdział 10 Jakim typem dorosłej córki jesteś? Tak, wciąż słyszysz te taśmy, stare taśmy odtwarzające się w twojej głowie i bardzo ci to przeszkadza. Bo w głębi ducha wiesz, że nie chcesz już prowadzić życia w taki sposób. Marcia Jakim typem dorosłej córki jesteś obecnie? Czy przeniosłaś jakieś wzorce z dzieciństwa do swojego życia dorosłego? Jeśli tak, to czy te wzorce są dla ciebie pomocą, czy przeszkodą? W dzieciństwie prawdopodobnie przystosowywałaś się do zastanej sytuacji najlepiej, jak się dawało. Zwykle przystosowanie się do życia z alkoholikiem wymaga wypracowania pewnych zachowań pozwalających dostosować się do okoliczności. Czy wiesz, jakie były twoje zachowania przystosowawcze? Czy potrafisz je nazwać, czy też zachodziły „same z siebie”? Większość dorosłych córek nie miała rozbudowanych planów adaptacji do rodziny alkoholowej, tylko wykorzystywała pewne zachowania i cechy osobowości w celu minimalizowania cierpienia i zapewnienia sobie przetrwania w rodzinie. Czy kiedyś w dzieciństwie zastanawiałaś się, czy twoje zachowania przystosowawcze były dla ciebie pożyteczne, czy szkodliwe? Prawdopodobnie nie. Gdybyś jednak mogła spojrzeć na siebie z zewnątrz i przeanalizować swoje domowe „strategie zachowawcze” z dzieciństwa, uznałabyś zapewne, że twoje wzorce zachowań w tamtym czasie działały z pożytkiem dla ciebie. Innymi słowy, pomagały ci one dostosować się do alkoholizmu w rodzinie. Według Susan Volchok twoje schematy zachowań były dla ciebie punktami odniesienia i pod wieloma względami cię wspierały. Schematy tych zachowań między innymi: chroniły cię przed porzuceniem, dostarczały ci wskazówek co do akceptowalnego postępowania, były zbieżne z oczekiwaniami otoczenia, wprowadzały nieco równowagi do twojego życia, pomagały ci pokonywać niespójność i chaos. Czy teraz, gdy jesteś dorosła i nie znajdujesz się już w takiej sytuacji jak dawniej, nadal stosujesz te same wzorce w interakcjach z innymi ludźmi? Jeżeli tak, przeniosłaś swoje dziecięce zachowania do dorosłości. Czy zachowania te wciąż są dla ciebie pożyteczne? Prawdopodobnie nie. Według Volchok dalsze posługiwanie się tymi schematami pociąga za sobą następujące negatywne konsekwencje: powstrzymuje cię przed byciem w pełni sobą, przeszkadza w wypracowaniu alternatywnych zachowań, szkodzi twojemu obrazowi siebie, wywiera presję na ciebie, byś stosowała się do dawnych wzorców. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że te wzorce są w pełni pozytywne bądź negatywne. Łączą w sobie obie cechy. Prawdopodobnie na przykład przejawiasz wyniesione z domu zachowania, które nadal pomagają ci się przystosowywać, przetrwać i dochodzić do porozumienia z ludźmi. Choć nabycie tych umiejętności mogło pociągać za sobą mnóstwo twojego cierpienia lub było skutkiem przymusu, możliwe, że wciąż są one dla ciebie korzystne. Jednocześnie nie potrzebujesz już wielu zachowań, które pomagały ci w kryzysie, bo nie znajdujesz się w sytuacji kryzysowej. Jeżeli dalej je stosujesz, działają one negatywnie albo wywołują nowe kryzysy w twoich teraźniejszych relacjach. Tak na przykład sprawowanie żelaznej kontroli mogło się kiedyś sprawdzać w rodzinie alkoholowej, ale dziś, w normalnej relacji niewątpliwie przysporzy ci kłopotów. Większość twoich schematów działania rozwijała się stopniowo w trakcie dzieciństwa. Jeśli ciągle z nich korzystasz, nieustannie je wzmacniasz. Nie są ci już teraz potrzebne; są to po prostu dawne schematy i przyzwyczajenia. Czy potrafisz odejść od tych starych wzorców, czy też jesteś uwięziona w emocjonalnej „klatce nawyku”? Czy masz poczucie, że skoro raz wypracowałaś określone zachowania, to zawsze będziesz je przejawiała, czy też wierzysz, że możesz się zmienić? A co ważniejsze, czy chcesz się uwolnić od swoich dziecięcych zachowań i ról? Jeżeli cię one hamują i nie pozwalają na rozwój, wiadomo, że nie są wzorcami potrzebnymi do twojego zdrowienia. Jednak jedną sprawą jest to, czy chcesz zmienić swoje schematy postępowania, a inną jest pytanie, czy w ogóle je sobie uświadamiasz. W rozdziale tym omawiamy wzorce czy typy dorosłych córek oraz pozytywne i negatywne atrybuty każdej z nich. Czy wiesz, które cząstki siebie chciałabyś zachować jako wartościowe, a które wolałabyś zmienić? Dalsza część tego rozdziału pomoże ci uporządkować te kwestie. Typologia dorosłych córek Istnieje co najmniej osiem schematów postępowania dorosłych córek alkoholików wywodzących się z dzieciństwa. Te różniące się między sobą wzorce pomogą ci pełniej odkryć i zrozumieć siebie. Chęć dokonania zmiany to jedno, ale trzeba też wiedzieć, co chciałoby się zmienić. Jak dobrze znasz siebie i swoje zachowania? Czytając o kolejnych schematach, co pewien czas będziesz przyznawać: „Robię tak”. Podczas omawiania tych wzorców i ich charakterystyki powinnaś pamiętać o kilku poniższych kwestiach. 1. Każdy typ ma swoje pozytywne i negatywne implikacje Przetrwałaś w ekstremalnych warunkach, masz więc umiejętności samozachowawcze. Dysponujesz wieloma pozytywnymi cechami bez względu na to, czy jesteś ich świadoma. Masz wiele przymiotów, które pozwalają na wykorzystanie ich z pożytkiem dla ciebie. Jednocześnie pewne cechy każdego z typów mogą być przyczyną cierpienia i nie pozwalać ci w pełni cieszyć się życiem. Każdy typ dorosłej córki ma pozytywne i negatywne cechy. Kluczem do ozdrowienia jest pokonywanie w sobie negatywnych cech i obracanie ich w zalety. Masz ten klucz? Niektóre z was być może mówią: „Jaki klucz? Nie wiem, czy umiałabym nawet znaleźć zamek”. 2. Typy te częściowo na siebie nachodzą Nie da się opisać żadnej dorosłej córki, bazując tylko na jednym typie. Można się raczej spodziewać, że z częścią z nich utożsamisz się bardziej niż z pozostałymi. Zapewne rozpoznasz się w pewnych elementach każdego typu. Niemniej większość dorosłych córek wyraźnie dostrzega swoje zachowania i poznaje, który typ czy sposób postępowania mają do nich zastosowanie. 3. Nie wszystkie zachowania można „alkoholizować” Nie wszystkie twoje cechy można wywieść z faktu, że jesteś córką alkoholika. Na to, kim jesteś, składają się również inne czynniki. Jednym z nich może być na przykład kolejność przyjścia na świat wśród rodzeństwa; pewne cechy osobowości występują u dzieci zależnie od tego, w jakiej kolejności pojawiły się one w rodzinie. Tak na przykład najstarsze czy pierworodne dziecko często cechuje się pewnością siebie, jest odpowiedzialne i skuteczne, spragnione uznania ze strony innych oraz nastawione na semantykę i analityczne rozwiązywanie problemów. Jeżeli byłaś drugim dzieckiem w kolejności, możesz odczuwać brak poczucia bezpieczeństwa, dopóki nie znajdziesz miejsca, do którego pasujesz, masz umiejętność wyczuwania emocjonalnych potrzeb innych oraz jesteś dobrym słuchaczem, choć pewnie zdystansowanym emocjonalnie. Trzecie w kolejności urodzenia dziecko zwykle zachowuje swobodę wśród ludzi, dysponuje rozwiniętymi umiejętnościami społecznymi, powoli wchodzi w głębsze związki, z trudem odcina się od relacji, a w razie konfliktu wycofuje się, dopóki nie znajdzie rozwiązania. Czwarte dziecko w rodzinie jest często bardzo towarzyskie, obdarzone fantazją, mniej ambitne, a także dość impulsywne i gotowe do okazywania uczuć. Zwykle łatwo nawiązuje przyjaźnie oraz przyjmuje na siebie stres innych, by złagodzić napięcie w relacji. Badacze wskazują, że począwszy od piątego dziecka, charakterystyka zaczyna się powtarzać. I tak piąte dziecko ma cechy pierwszego, szóste jest bardziej podobne do drugiego i tak dalej. Opisując poszczególne typy dorosłych córek alkoholików, omawiamy sposób powstania charakterystycznych dla nich schematów zachowań. Możesz jednak uzupełnić ten obraz, zastanawiając się nad tym, jak kolejność twojego przyjścia na świat mogła wpływać na twoje przystosowanie. Gdy weźmiemy pod uwagę kolejność urodzenia oraz rozwój tożsamości płciowej, dostrzeżemy, że część cech występuje zarówno u dorosłych córek, jak i u kobiet z najzdrowszych rodzin. Nie wszystko można przypisać alkoholizmowi. 4. Schematy można zmienić Twoje schematy postępowania i cechy można zmienić, zmodyfikować lub zostawić za sobą. Przy każdym typie omawiamy taktyki potrzebne do przemiany obciążeń z przeszłości w twoje przyszłe zalety. Czy jesteś gotowa odszukać siebie? Zaczynamy. Mistrzyni skuteczności „Panie i panowie, przedstawiamy wszystkowiedzącą, ze wszech miar kompetentną, zawsze opanowaną i najbardziej odpowiedzialną kobietę świata oraz idealną dorosłą córkę!” Czy brzmi to jak anons twojej osoby? Czy właściwie (wręcz perfekcyjnie) grasz tę rolę? Dobrze prezentuje się przed światem, prawda? A jak wygląda z twojej perspektywy? Jak się z nią czujesz? Skuteczna dorosła córka jest nastawiona na dokonania. Jeśli opis ten do ciebie pasuje, dobrze znasz ten schemat. Ludzie rozpoznają cię po dokonaniach. Uważasz, że masz jakąś wartość, gdy twoje działanie jest cokolwiek warte. Problem z takim sposobem myślenia polega na tym, że twoja wartość ma zawsze charakter zewnętrzny. To inni ludzie cię weryfikują i jedynym sposobem na pozytywny wynik tego testu jest postępowanie w sposób, który uznają za wartościowy. Otrzymanie takiego uznania zwykle nie jest dla ciebie trudne, bo jesteś nadzwyczaj kompetentna i wykwalifikowana. Problemy pojawiają się u ciebie dlatego, że zdajesz sobie sprawę, iż nie potrafisz docenić się wewnętrznie. Motywacją emocjonalną u większości mistrzowsko skutecznych dorosłych córek jest poczucie nieadekwatności, przekonanie, że nie są dostatecznie doskonałe. Ileż to razy od dorosłych córek słyszy się, że wszystko, co robią, jest niewystarczająco dobre? Jak na to reagują? Dokładają jeszcze więcej starań. Bycie nie dość doskonałą może też oznaczać, że czujesz się gorsza od innych ludzi. W głębi ducha masz wrażenie, że inni zawsze są od ciebie lepsi, i nieustannie próbujesz się wykazać – tyko przed kim: przed nimi czy przed sobą? Jak pewnie podejrzewasz, klasyczną cechą mistrzyń skuteczności jest perfekcjonizm. Czy dana rzecz musi być bezbłędna, żebyś uznała, że jest w porządku? I czy wystarczy jedno małe niedociągnięcie, by ta rzecz wydawała się niedostateczna? Sama jestem swoim najgorszym wrogiem, jeśli chodzi o dowalanie sobie. Potrafię to robić bez najmniejszej pomocy z niczyjej strony. Gdybym zrobiła coś inaczej, niż tak, jak to zrobiłam, efekt byłby dużo lepszy. Ale zrobiłam to tak, jak zrobiłam, popełniłam błąd, zostałam na tym przyłapana i teraz świat da mi popalić. Dlatego staram się nie popełniać żadnych błędów w pracy, w domu, w relacjach. Mary Carol W związkach międzyludzkich mistrzyni skuteczności chce mieć wszystko pod kontrolą i zwykle w tym celu jest gotowa wykonywać więcej zadań, niż na nią przypada. Jeżeli należysz do osób tego typu, czy zwykle uciekasz w intelektualizowanie, zamiast wyrażać swoje uczucia? Czy masz wizję tego, jak powinna wyglądać „idealna relacja”, ale z rzadka trafia ci się ktoś, kto dorasta do twoich oczekiwań? Czy kiedy w związku masz jakieś problemy, to zamiast się nimi zająć, robisz to, co ci najlepiej wychodzi – na przykład więcej pracujesz. Takie podejście wzmacnia twoje ukierunkowanie zewnętrzne. Zachowujesz emocjonalny dystans do ludzi i ze względu na to rzadko zdarza się, żeby twoje potrzeby zostały zaspokojone. Wszystkie te zachowania pozwalają ci poczuć kontrolę i bezpieczeństwo. Czy jednak pozwalają też na nawiązywanie takich relacji, jakich byś pragnęła? Mistrzowsko skuteczne dorosłe córki z powodu swoich umiejętności i wiedzy ciągle działają. Taka osoba może się skutecznie uleczyć, jeśli nieznacznie się przestawi i wypracuje w sobie umiejętności wewnętrznego docenienia siebie za to, że jest zdrową kobietą, a nie za to, czego dokonała. Pamiętaj jednak, że dobre uleczenie się nie oznacza uleczenia idealnego… Poniżej znajdziesz zarówno potencjalnie pozytywne cechy i zachowania występujące u mistrzyni skuteczności, jak i pozostałości tych negatywnych. Pozytywne Negatywne Kompetentna Wiarygodna Nadmiernie rywalizuje Ma trudności z odprężeniem się Realizuje cele Silna, ma wszystko pod kontrolą Osiąga sukcesy Wytrzymała Motywuje siebie i innych Zapomina o zadbaniu o siebie Nie potrafi wyrażać uczuć Czerpie uznanie tylko z zewnątrz Pracoholiczka Nigdy się nie myli Wychodzi za osobę zależną Kompulsywna Boi się porażki Niezdolna do zabawy Aby mistrzowsko skuteczna dorosła córka mogła ozdrowieć, powinna: rozwinąć w sobie wewnętrzny zmysł weryfikacji siebie, nauczyć się mówić „nie” sobie i innym, znaleźć czas dla siebie, nauczyć się odprężać i wyhamowywać, nauczyć się cenić siebie. Triangulatorka Dorosła córka będąca triangulatorką 1 nigdy nie podchodzi do spraw czy ludzi w bezpośredni sposób. Jeśli należysz do tej grupy, niewykluczone, że kiedy coś dzieje się nie tak jak należy, chcesz raczej znaleźć dla tego zewnętrzny powód czy wymówkę, zamiast przyjrzeć się sobie. Na przykład wpakowałaś się w kłopotliwą sytuację i winę za to zwalasz na pogodę. Albo masz problem w związku, ale zamiast się nim zająć, odkładasz tę sprawę, bo obawiasz się, że może to zdenerwować jakąś inną osobę. Ludzi stosujących triangulację poznaje się zwykle po tym, że gdy wpadają w tarapaty, mają zaburzenia zachowania czy trafiają na problemy w relacjach, nie zajmują się żadną z tych spraw bezpośrednio. Dorosła córka triangulatorka zapewne podpatrzyła te zachowania w relacji swoich rodziców. W dzieciństwie mogła być ustawiana w punkcie stycznym pomiędzy małżonkami, którzy nie chcieli wchodzić w bezpośredni konflikt. Używali córki jako wymówki – zewnętrznego ośrodka skupiającego uwagę – po to, by nie zajmować się swoimi problemami. Czy tak działo się w twoim przypadku i czy powielasz ten schemat? Piętnaście lat temu oskarżałam matkę o zrujnowanie mi życia. Nigdy nie wyszłabym za tego kretyna, gdyby nie jej rozwód, potem ślub z moim ojczymem i zrobienie takiego piekła z mojego życia, że musiałam się wynosić. Obwiniałam ją za to i byłam na nią bardzo wściekła. Gloria Emocjonalnymi motywacjami triangulacji często są gniew, pretensje, krzywda i strach przed porzuceniem. Emocje te nierzadko skłaniają dorosłą córkę do niestosownych zachowań, za które zasadniczo ponosi teraz odpowiedzialność, ale wolałaby ją zrzucić na innych. Postawa triangulatora jest blisko powiązana z koncepcją Lee Ann Hoff, według której niektórzy ludzie reagują na kryzys przez skanalizowanie swoich emocji w negatywne zachowania. W dzieciństwie nieraz bardzo się wściekałam i byłam odsyłana do swojego pokoju. Siedziałam tam, gotowałam się w sobie i dalej gniewałam. Teraz próbuję dowiedzieć się, co kryje się pod moim gniewem, i go przepracować. Ogólnie mówiąc, są to strach i samotność. Strach przed odrzuceniem, strach przed doznaniem porzucenia i strach przed doznaniem krzywdy. Adele Niewiele dorosłych córek alkoholików wpada w schemat triangulacji, te jednak, które należą do tego typu, mają z reguły problemy w relacjach. Czy realnie zajmujesz się problemami w swoim związku, czy raczej po prostu oskarżasz drugą stronę? Czy dostrzegasz, że często manipulujesz, aby postawić na swoim? Czy twój partner oskarżał cię o brak odpowiedzialności i niewnoszenie należnego wkładu w waszą relację? Czy trudno jest ci być blisko z kimkolwiek, bo uważasz, że nikt cię nie rozumie? Z tego schematu mogą wynikać zarówno pozytywne, jak i negatywne cechy i zachowania. Pozytywne Negatywne Kreatywna Odważna Dobrze działa pod presją Ma dużo przyjaciół Zwraca na siebie uwagę Żyje z fantazją Wykazuje zaburzenia zachowania Ma słabe umiejętności komunikacyjne Oskarża świat o swoje problemy Manipuluje Gniewna Nieodpowiedzialna Nadużywa używek Pasywnie agresywna Aby ozdrowieć, dorosła córka stosująca triangulację powinna: nauczyć się brać odpowiedzialność za swoje postępowanie, opanować stosowne sposoby radzenia sobie z gniewem i wyrażania go, nauczyć się bezpośredniej komunikacji, nauczyć się korzystania z alternatywnych sposobów opanowywania stresu. Bierna Jeśli należysz do biernych dorosłych córek, schematy twojego postępowania są trudne do uchwycenia. W odróżnieniu od innych typów wyróżnia cię nie to, co robisz, lecz raczej to, czego nie robisz. O ile dorosłe córki należące do innych grup są charakteryzowane przez swoje czyny i postępowanie, bierne córki można poznać po tym, co jest robione z nimi, lub po tym, że zwykle godzą się na wszystko, co przychodzi. Nigdy nie biorą udziału w rozgrywce, zawsze są tylko widzami. Nie są aktywne, a jedynie reaktywne. W biernej postawie milcząco zakłada się, że życie jest tylko próbą kostiumową. Czy masz niskie zdanie o sobie albo poczucie, że twoje potrzeby nie są tak ważne jak potrzeby innych? Czy zbyt często w imię spokoju się na coś godzisz? Czy często masz wrażenie, że gdyby inni wszystko o tobie wiedzieli, nie podobałabyś się im? Jeżeli tak, masz pewne cechy biernej dorosłej córki. Emocjonalną motywacją takich zachowań jest poczucie, że jesteś nieważna, a twoje pragnienia się nie liczą. W kryzysie często opuszcza cię wszelka nadzieja. Przy niskim poczuciu własnej wartości ciągle obsadzałam się w roli służącej swego pana. Dawanie, dawanie, dawanie, aż nic ci już nie zostaje na twój własny rozwój i wzrastanie. Czułam zadowolenie tylko wówczas, gdy wszyscy wokół mnie byli radośni i szczęśliwi. Całkowicie zdusiłam swoje potrzeby i uczucia. (…) Głos wyparcia podjudza mnie: „Twoje życie dało ci wiele okazji. Nie było tak źle”. Nie miałam tożsamości i dlatego zostałam dodatkiem do swojego męża. Jeannie W związkach bierne dorosłe córki często tolerują całe mnóstwo niestosownych zachowań, są zawsze gotowe schodzić na drugi plan i rzadko sygnalizują jakiekolwiek potrzeby. W razie konfliktów zwykle obierają drogę po linii najmniejszego oporu, co najczęściej oznacza robienie tego, czego życzy sobie druga strona. Bierne dorosłe córki internalizują problemy w relacjach, ale nie poruszają ich z obawy przed rozstaniem. Ponadto są bardziej narażone na rozwój zaburzeń jedzenia. Do cech biernych dorosłych córek należą: Pozytywne Negatywne Tolerancyjna Gotowa służyć pomocą Przystosowuje się Lojalna w przyjaźni Niezależna Potrafi wysłuchać Empatyczna Nie upomina się o swoje Ma niskie poczucie własnej wartości Zawsze stawia innych przed sobą Samotna Boi się rzeczywistości Przygnębiona Pozbawiona radości Wykorzystywana w relacjach międzyludzkich Narażona na zaburzenia jedzenia Nieogarnięta Nieśmiała Aby ozdrowieć, bierna dorosła córka powinna: nauczyć się zadbać w pierwszej kolejności o siebie, podejmować działania podnoszące poczucie własnej wartości, nauczyć się odczuwania satysfakcji z siebie, nauczyć się akceptacji przyjaznych gestów otoczenia w stosunku do siebie, skończyć z nierobieniem tego, czego nie robi – zacząć działać. Ukierunkowana na innych Dorosłe córki, które są ukierunkowane na innych, w dużym stopniu uzależniają swoje postępowanie od opinii otoczenia; ukrywają swoje uczucia, okazując całkowite przeciwieństwo swoich emocji; mają wrażenie, jakby ich życie było poza ich kontrolą. Jeżeli jesteś dorosłą córką ukierunkowaną na innych, czy uważasz, że musisz prezentować obraz swoich odczuć dokładnie odwrotny do rzeczywistego? Dlaczego miałabyś to robić? Zwykle sądzisz, że gdybyś nie prezentowała się przeciwnie, niż się czujesz, zostałabyś odrzucona czy pozostałabyś sama. Emocjonalna motywacja tej postawy wynika z obawy przed ujawnianiem swoich uczuć i potrzeb – ze strachu przed porzuceniem. Odkryłam, że dorastałam z obawą, iż mój ojciec odejdzie. Był to lęk przed porzuceniem i utratą ważnej osoby. Zdałam sobie sprawę, że wniosłam ten lęk do swojego małżeństwa. Tak jakbym od dnia naszego ślubu podświadomie myślała: „Wiem, że on ode mnie odejdzie. Nie będzie mnie kochał aż tak, żeby ze mną zostać”. Zaczęłam więc tworzyć mechanizmy obronne, a jednocześnie robić wszystko tak, jak sobie życzy, żeby zapobiec rozstaniu. Na razie wciąż jesteśmy razem. Denise Dorosła córka, która jest ukierunkowana na innych, ma przekonanie, że w celu zyskania akceptacji powinna postępować tak, jak życzą sobie tego inni ludzie. Jeśli cierpi, nie pokazuje tego po sobie, bo jej zdaniem cierpienie jest dla innych nieakceptowalne. Zwykle ukrywasz swoje cierpienie, okazując coś zupełnie przeciwnego do tego, jak rzeczywiście się masz. Kiedy udajesz radosną, nikt nie zauważy twojego roztrzęsienia – a przynajmniej tak sądzisz. Czy często masz poczucie, jakbyś była „zaprogramowana”? Czy uważasz na przykład, że musisz nieustannie spełniać oczekiwania wszystkich naokoło, lecz nigdy swoje? Gdy jesteś ukierunkowana na innych, stajesz się zogniskowana zewnętrznie. Często mówisz do siebie: „Czuję się tak, jakbym zawsze robiła wszystko dla innych, a nigdy nic dla siebie”. Osoby tego typu mają ograniczone poczucie swojej tożsamości oraz problemy z zarysowaniem granic swojej osoby. Nie są na przykład w stanie dokładnie rozgraniczyć swojej tożsamości od tożsamości kogoś innego, bo zanadto identyfikują się ze zdaniem tej osoby o tym, jak powinny postępować. Ukierunkowana na innych dorosła córka patrzy w lustro i znajduje w nim swoje odbicie nie takie, jak sama siebie widzi, ale jak w jej przekonaniu jest postrzegana przez innych. Jeżeli jesteś dorosłą córką ukierunkowaną na innych, jak zachowujesz się w relacjach z innymi ludźmi? Czy masz trudności z podejmowaniem w nich decyzji? Czy ciągle ustępujesz drugiej osobie, mówiąc: „Chcę wszystko tak jak ty”? Czy masz poczucie, że zatrzymałaś się behawioralnie w swoich relacjach – inaczej mówiąc, nie możesz zachowywać się tak, jakbyś chciała, i ograniczasz się wyłącznie do takich zachowań, jakie aprobuje partner? Czy twoje relacje cechują się przewrażliwieniem na krytykę, negowaniem twoich własnych uczuć i trudnościami w ustalaniu granic? Do pozytywnych i negatywnych cech córek ukierunkowanych na innych należą: Pozytywne Negatywne Zwraca na siebie uwagę Czarująca Ma poczucie humoru Potrafi przewidywać potrzeby innych Łatwo się przystosowuje Nastawiona zespołowo Współpracuje Radosna Energiczna Podlega nadmiernej kontroli zewnętrznej Spięta, zaniepokojona Silnie reaguje Tworzy płytkie relacje Niezdecydowana Nie ma poczucia siebie Nadmiernie zależna Chce tylko zadowalać innych Potrzebuje ciągłej aprobaty Ma słabe poczucie granic siebie Aby ozdrowieć, dorosła córka ukierunkowana na innych powinna: nauczyć się rozpoznawać, co odpowiada jej samej, wyzwolić się spod kontroli innych, nauczyć się wyrażania swoich potrzeb i sądów, zyskać poczucie siebie i wyznaczyć granice, zacząć robić to, co chce robić. Unikająca konfliktów Mam odruch, by zadowalać wszystkich wokół siebie, być jak „siostra miłosierdzia”. Wyszukuję ludzi, którym mogę pomóc i których mogę wyratować. Kiedyś najlepiej czułam się w środku chaosu i między wyzwaniami, ale teraz uczę się doceniać spokój, porządek i ciszę w życiu. Bardzo trudno jest nauczyć się kochać siebie. Musiałam nauczyć się nie wtykać nosa w każdy szczegół życia mojego męża i dzieci. Stephanie Czy masz poczucie, że jesteś głęboko wprowadzona w problemy wszystkich wokół siebie? Czy jesteś gotowa każdemu służyć pomocą w jego kłopotach, ale unikasz zajmowania się swoimi? Jeśli tak, być może jesteś dorosłą córką unikającą konfliktów. Osoba tego typu sprawia wrażenie gotowej, by wszystkim pomagać. Działa w radzie osiedla i jest człowiekiem, do którego inni zwracają się z pytaniami. Paradoks polega na tym, że największym pragnieniem tej dorosłej córki jest uniknięcie konieczności zmierzenia się z konfliktami w jej własnym życiu. Dlaczego pomaga innym w radzeniu sobie z ich problemami? Bo są to cudze problemy i dzięki nim może uniknąć konfrontacji ze swoimi. Może myśleć na przykład: „Im bardziej pomagam tobie – oraz moim kuzynom, moim sąsiadom i tak dalej – tym większy dystans do ciebie zachowuję i tym mniej muszę się zajmować swoimi problemami”. Emocjonalną motywacją osoby unikającej konfliktu jest strach przed sporem i osobistymi zatargami. Zrobi ona wszystko, by uniknąć kłótni – czy to jej, czy kogoś innego. Jeżeli więc należysz do tego typu, zapewne angażujesz się w wiele zachowań nastawionych na zadowalanie innych. Dorosła córka unikająca konfliktu uważa, że nie ma czegoś takiego jak zdrowa różnica zdań. Sądzi, że należy unikać wchodzenia w jakiekolwiek spory. Jednocześnie potrafi dostrzegać kłopoty, zanim się pojawią, jest bowiem uwrażliwiona na sygnały ostrzegawcze. Jak reaguje, kiedy zauważa zbliżające się problemy? Wyciąga podręczną apteczkę z „plastrami emocjonalnymi” i nakleja je, zanim ze skaleczeń zrobią się rany. Najczęściej takie podejście prowadzi jednak do odsuwania kłopotów w czasie, wypierania ich istoty i pozostawienia wszystkich spraw bez rozwiązania. W relacjach międzyludzkich dorosła córka unikająca konfliktu jest wysoce narażona na bycie wykorzystywaną. Nieproporcjonalnie angażuje się w problemy drugiej strony i zrobi niemal wszystko, by zapobiec kłótniom, których nie cierpi. Kiedy jednak już do nich dojdzie, ma poczucie, że jej obowiązkiem jest doprowadzenie do ich zakończenia. Jak tego dokonuje? Minimalizując znaczenie sporu, wypierając go albo unikając podjęcia działań mających na celu rozwiązanie danego problemu. W swoich związkach często ma poczucie, że ugłaskuje innych, i zwykle nisko ocenia własną wartość. Postrzega siebie poprzez „uzasadnioną uwagę negatywną”, czyli sądzi, że zainteresowanie nią samą jest uzasadnione tylko w wyjątkowych, „awaryjnych” sytuacjach – uważa na przykład, że jest uprawniona do otrzymywania od innych wsparcia emocjonalnego tylko wtedy, kiedy ulega jakiemuś zdarzeniu pozostającemu poza jej kontrolą, takiemu jak wypadek czy choroba. W takiej sytuacji bycie przedmiotem czyjejś uwagi jest dopuszczalne. Takie podejście powoduje nierzadko, że musi ona manipulować innymi, aby otrzymać to, czego pragnie czy potrzebuje. Nie ma dobrego zdania o sobie i w konsekwencji trudno jest jej przyjmować dobre opinie innych na swój temat. Oto niektóre z pozytywnych i negatywnych cech osoby unikającej konfliktu : Pozytywne Negatywne Chętna do niesienia pomocy Dobrze sprawdza się w kryzysach Dobra negocjatorka Potrafi rozwiązywać problemy Wytrwała Wrażliwa na innych Myśli wariantowo Dobrze się komunikuje Ma nierealistyczne zdanie na temat sporów Ciągle wszystkich ugłaskuje Bezsilna Ma skłonności do depresji Stosuje wyparcie Bierze na siebie zbyt wiele problemów Rzadko się cieszy Zastraszona Nie umie przyjmować Wchodzi w związki typu użytkowego Aby ozdrowieć, dorosła córka unikająca konfliktu powinna: poznać własne problemy i się nimi zająć, zaprzestać brania na siebie cudzych kłopotów, nauczyć się akceptować troskę ze strony innych, nauczyć się odróżniać pomaganie komuś od przyjmowania na siebie odpowiedzialności za rozwiązanie jego problemów, nauczyć się przyjmować pomoc od innych. Hiperdojrzała Czy wykazujesz się wielką powagą? Czy zawsze trzymasz emocje na wodzy? Czy trudno jest ci się rozluźnić i autentycznie się bawić? Czy zawsze miałaś poczucie, że jesteś dojrzalsza od swoich rówieśników? Jeśli tak, prawdopodobnie będziesz mocno identyfikować się z cechami hiperdojrzałej dorosłej córki. Podchodziłam do swojej roli ze zbyt wielką powagą. Przesadzałam w chronieniu synów przed narkotykami i alkoholem. Miałam nastawienie albo-albo, które nie zostawiało miejsca na żadne odcienie szarości. Za bardzo starałam się ukierunkować dzieci na osiąganie celów i skłonić je do szybkiego dorośnięcia. Kochałam je w ich dokonaniach i żyłam zastępczo ich życiem. Skupiłam całą swoją energię na dzieciach, a pomijałam męża. Cleo Hiperdojrzałość różni się od pozostałych typów tym, że mówi więcej o postawach danej osoby niż o jej zachowaniach. Większość pozostałych wzorców dotyczy przede wszystkim schematów behawioralnych związanych z poszczególnymi typami dorosłych córek. Natomiast hiperdojrzała córka cechuje się innym sposobem myślenia o sobie, jest bardzo powściągliwa i stara się zachować całkowitą kontrolę nad swoimi emocjami. Motywacją w tle hiperdojrzałości jest trzymanie emocji na wodzy i bycie zawsze na wszystko przygotowaną. Jeżeli jesteś hiperdojrzałą dorosłą córką, nie tylko zachowujesz się bardzo poważnie, lecz równie poważnie traktujesz wszystko, co robisz. W grupie jesteś „wiecznym rodzicem”. Zawsze to ty o wszystkim myślisz i masz plan na wypadek, gdyby sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Twoja zdolność przewidywania działań innych ludzi jest wprost zdumiewająca. Można na tobie w pełni polegać, sama jednak niechętnie pozwalasz, by ktokolwiek zrobił coś dla ciebie. Poza tym prawdopodobnie uważasz, że nie zrobiłby tego tak dobrze jak ty. Ponadto ludzie, którzy nie podchodzą do wszystkiego równie poważnie jak ty, mogą cię irytować. Jednym z najpowszechniej występujących problemów u hiperdojrzałych dorosłych córek jest ich ogólne poczucie „wypalenia” oraz wrażenie, że coś im w życiu ucieka. Najczęściej zbyt wcześnie wchodziły one w dorosłe role. Być może już w wieku nastoletnim brały na siebie bardzo poważne zobowiązania i teraz dopada je przeciążenie emocjonalne. Nie miały czasu na to, aby być dziećmi. „Kiedy byłam mała, nigdy nie byłam dzieckiem” – takie stwierdzenie często pada z ust hiperdojrzałych dorosłych córek. Trudno jest im zachowywać się zgodnie ze swoim wiekiem, nawet teraz, w dorosłości. W końcu nikt nie twierdzi, że w dorosłym życiu nie wolno nam się śmiać czy cieszyć albo że radość z bycia dzieckiem jest zarezerwowana dla lat dziecięcych. Najzdrowsi ludzie są pod względem wieku „hermafrodytami”, to znaczy dysponują jednocześnie optymalnymi aspektami młodości i dojrzałości. Jednym z najlepszych wskaźników ozdrowienia jest rozwój zdrowego poczucia humoru. Hiperdojrzała dorosła córka często myli intelektualny sarkazm z humorem. Tymczasem śmiech, ciepło i czas dla siebie powinny stanowić powszednie elementy życia na każdym jego etapie, dlatego pamiętaj, by zachowywać się zgodnie ze swoim wiekiem! Jeżeli jesteś hiperdojrzałą dorosłą córką, jak wpływa to na twoje relacje? Zwykle wszystko, czym się zajmujesz, robisz na sto procent i dotyczy to również twoich związków z innymi ludźmi. Trudno jest ci podchodzić do relacji na luzie i wszystkiemu nadajesz zbyt duże znaczenie. Od innych osób często słyszysz, że jesteś zbyt poważna: „Odpuść trochę, dobra?”. Pozwalasz sobie na poczucie nieproporcjonalnie dużej odpowiedzialności za powodzenie relacji. Jeśli się ona psuje, osądzasz się za to bez litości. W twoich relacjach często nie ma miejsca na zabawę i lekkość. Nawet kiedy wygospodarujesz jakiś czas dla siebie, nieustannie wszystko analizujesz albo martwisz się tysiącem rzeczy, które masz jeszcze do zrobienia. W relacjach jesteś z reguły narażona na przeciążenie i emocjonalne wyczerpanie. Jeżeli hiperdojrzała dorosła córka zdoła nauczyć się traktować życie na większym luzie i nie podchodzić do siebie oraz wszystkich swoich spraw z tak śmiertelną powagą, może zmienić swoje negatywne cechy w zalety. Do pozytywnej i negatywnej charakterystyki hiperdojrzałej dorosłej córki należą: Pozytywne Negatywne Zorganizowana Analityczna Przygotowana Dojrzała Wiarygodna Ma dobrą intuicję Realizuje cele Uważna Zbyt poważna Trudno jej wyrażać emocje Chce mieć zawsze wszystko pod kontrolą Cierpi na choroby powiązane ze stresem Ma w życiu mało rozrywki Lękliwa Zbyt zdeterminowana Unika podejmowania ryzyka Krytyczna Obwinia się za zbyt wiele spraw Aby ozdrowieć, hiperdojrzała dorosła córka powinna: nauczyć się odprężać i dobrze bawić, pozwolić innym na kierowanie, pozwolić sobie na wyrażanie emocji, przyjąć takie priorytety, które pozwolą jej zmniejszyć poczucie przeciążenia, więcej się śmiać. Odcinająca się Odcinająca się dorosła córka chce wycofać się emocjonalnie i psychicznie z wszelkich sytuacji, które odczuwa jako niepożądane. Schemat ten zaczyna się zwykle w wieku nastoletnim, gdy dziewczyna decyduje, że chociaż musi żyć ze swoją dysfunkcyjną rodziną, to nie będzie to już jej „nic a nic obchodzić”. Takie dorosłe córki próbowały odciąć się od sytuacji emocjonalnie, a potem jak najszybciej oddalały się też fizycznie, gdy tylko było to możliwe. Założenie było takie: „Jeżeli tylko uda mi się odejść, wszystko to zostawię za sobą”. Uświadomienie sobie, kiedy należy się odciąć od niezdrowej sytuacji, może być zdrową reakcją. Ten rodzaj odcięcia się, który może powodować dla ciebie problemy, opiera się na zjawisku zwanym przedwczesnym zamknięciem. Do przedwczesnego zamknięcia dochodzi wówczas, gdy nie chcesz mieć do czynienia z czymkolwiek ani kimkolwiek, z czym/kim nie czujesz się dobrze, i twoją pierwszą reakcją jest odejście. Postawa ta nie daje ci szansy przepracowania tych spraw ani znalezienia rozwiązań. Zaczynasz tak samo reagować w konfrontacji z każdą trudną sytuacją – chcesz po prostu odejść. Emocjonalną motywacją odcinającej się dorosłej córki jest unikanie doznania krzywdy. Dąży ona do uniknięcia bólu, stając się nieczuła czy emocjonalnie odrętwiała. Czy udajesz, że nic cię nie rusza? Czy uważasz, że potrafisz odciąć się emocjonalnie od sytuacji, które ci nie odpowiadają? Czy szukasz rozwiązań problemów pojawiających się w relacjach, czy też gdy coś się psuje, chcesz je po prostu zakończyć? Czy wypierasz nieprzyjemne zdarzenia? Jeśli tak, być może masz zwyczaj odcinać się, nie dając sobie okazji do rozwiązania spraw lub wyrażenia emocji. Kiedy odcinasz się fizycznie, wierzysz, że zdołasz się też odciąć emocjonalnie, i w tym właśnie tkwi problem większości dorosłych córek należących do tego typu. Sądzą na przykład, że skutecznie oderwały się od swojej alkoholowej rodziny, tylko niech nikt nie porusza już tego tematu! Skoro twoje oderwanie chroni cię przed zaangażowaniem uczuciowym, to skąd te silne emocje? Prawda jest taka, że odcinające się osoby wcale się nie odcinają, tylko unikają w ten sposób konieczności skonfrontowania się z emocjonalnym bagażem, którego istnienie chcą zanegować. Ten sposób myślenia i postępowania wpędza cię w emocjonalną pułapkę. Gdybyś skutecznie się odcięła, nie miałabyś żadnych emocji z przeszłości, skoro zaś te uczucia się utrzymują, czy nie oznacza to, że odcięcie nie było skuteczne? Jak pewnie podejrzewasz, jeżeli jesteś odcinającą się dorosłą córką, bardzo trudno jest do ciebie dotrzeć. Wierzysz, że dzięki odcięciu się zapewniłaś sobie ochronę. Uważasz, że jeśli nie będziesz się dystansować, staniesz się bezbronna oraz stracisz kontrolę nad swoimi emocjami. Dlatego aby skutecznie pracować ze swoimi zaszłościami, musisz przyjąć do wiadomości, że pewne sprawy odcisnęły na tobie piętno, a twoje węzły emocjonalne nie są rozwiązane. Będziesz musiała zająć się pewną bardzo przestraszoną osobą – samą sobą. W relacjach odcinająca się dorosła córka chce natychmiast uciekać od każdej niewygodnej sytuacji. Wystarczy, że tylko przeczuwa zbliżające się kłopoty, a już chce zmykać. Jednocześnie jej pojęcie o tym, co składa się na zdrową relację, nie jest realistyczne. Jej zdaniem „dobra” relacja jest całkowicie wolna od jakichkolwiek trudności. Z tego powodu prawdopodobnie przeskakuje z jednego związku do innego – albo poszukując tego dobrego, albo zawczasu kończąc aktualny, bo widzi już gromadzące się na horyzoncie czarne chmury. Ciągłe odcinanie się pozbawiło ją umiejętności rozwiązywania konfliktów międzyludzkich. Jej zdaniem problemy w relacji powstają dlatego, że powoduje je druga strona. Weźmy na przykład odcinającą się kobietę, która ma za sobą sześć nieudanych związków z mężczyznami. Jakie wnioski wyciąga ze swoich doświadczeń? Mężczyźni mają nie po kolei w głowie, i to wszyscy bez wyjątku. Teraz jest w swoim siódmym związku i znowu zaczynają się pojawiać te same problemy. Typową reakcją osoby tego typu będzie: „Słuchaj, jeżeli masz jakieś problemy z tym związkiem, to są twoje problemy. Jeśli nie umiesz sobie z nimi poradzić, to ja się zmywam”. Być może myślisz teraz, że czekałaś całe lata, zanim powiedziałaś to jakiemuś facetowi, zastanów się jednak nad tym, czego odcinająca się osoba się pozbawia. Pozbawia się wypracowania umiejętności, które są pomocne w relacjach. Pozbawia się własnych uczuć, a także możliwości poznania zdrowego obrazu tego, czym jest dobry związek. Staje się oderwana od własnych potrzeb. Moim największym problemem było to, że nie lubiłam siebie. Nigdy nie wierzyłam, że inni naprawdę mnie lubią czy kochają, i zawsze byłam podejrzliwa w kwestii kierujących nimi powodów. Mam w sobie strach przed gniewem swoim i innych. Brakuje mi zaufania. Zawsze stawiam ścianę między sobą a resztą ludzi, żeby mieć pewność, że mnie nie skrzywdzą. Grace Do pozytywnych i negatywnych cech i schematów zachowań odcinających się dorosłych córek należą: Pozytywne Negatywne Spostrzegawcza Wyznacza granice Potrafi dostrzegać problemy Niezależna Zmotywowana Podróżniczka Nonkonformistka Prezentuje sztywne postawy Zazdrosna, podejrzliwa Wyzywająca Samotna Nieodczuwająca O wysokim ryzyku uzależnienia Skryta Pełna wewnętrznego gniewu Boi się zranienia Stosuje wyparcie Aby ozdrowieć, odcinająca się dorosła córka powinna: opanować umiejętności interpersonalne w relacjach, wypracować realistyczne pojęcie o zdrowych relacjach, rozwinąć alternatywne metody postępowania ze stresem, nauczyć się identyfikować i wyrażać swoje emocje, nauczyć się akceptować pomoc i wsparcie od innych. Odporna Czy istnieją jakiekolwiek zdrowe dorosłe córki? Oczywiście! Spójrz na typ odpornej córki. W wielu badaniach naukowych ustalono, że niektóre dzieci wychowujące się w skrajnie dysfunkcyjnych rodzinach stają się bardzo zdrowymi dorosłymi. Tajemnicą pozostaje dla mnie, dlaczego wszyscy konsekwentnie opisują dorosłe dzieci alkoholików wyłącznie w negatywnych kategoriach. Gdzie przynależą ci zdrowi i co ze zdrowymi cząstkami osobowości obecnymi u wszystkich dorosłych dzieci? Schemat odporności może rozwinąć się u dorosłych córek trojako. W pierwszej wersji córka alkoholika wyrasta na zdrową dorosłą osobę bez żadnej formalnej interwencji. W drugiej dorosła córka z powodzeniem przepracowuje swoje liczne zaszłości i trudne uczucia. Staje się odporna dzięki przejściu indywidualnego procesu zdrowienia. W trzeciej sytuacji dorosła córka zaczyna rozpoznawać i akceptować w sobie te cząstki, które są zdrowe i kompetentne. Pewne cząstki ciebie są wolne od urazu. W każdym z poprzednich siedmiu typów można wskazać pozytywne cechy, ponieważ pewne części ciebie są pozytywne. Co istotniejsze, masz zdolność rozwijania się dalej. Co oznacza „odporność”? To, że nic się ciebie nie ima i jesteś niezniszczalna? Nie o to chodzi. Prawdziwie odporną dorosłą córką jest ta, która nie wypiera swoich uczuć i doświadczeń ani swojego bólu. Przyjmuje do wiadomości wszystkie swoje emocje i przeżycia. Kiedy czuje się zagrożona, nie tylko przyznaje się do tego przed sobą, ale też prosi o pomoc i ją akceptuje. Wiele innych typów neguje swoje odczucia, kiedy potrzebna jest im pomoc, i w konsekwencji rezygnuje ze wsparcia. Odporna dorosła córka nie neguje ich, tylko przyjmuje do wiadomości, a następnie robi to, co ma służyć jej zdrowiu. Jak dobrze troszczysz się o swoje ja emocjonalne? Czy jesteś gotowa przyznawać się do istnienia momentów i sytuacji, w których stajesz się szczególnie wrażliwa na ból? Czy kiedykolwiek prosisz o pomoc i pozwalasz sobie na jej przyjęcie? Czy umiesz wskazać swoje zdrowe cechy? Czy obracasz swoje obciążenia z dzieciństwa w dojrzałe cechy, które działają na twoją korzyść? Odporność jest nabyta; człowiek się z nią nie rodzi. Stajesz się odporna dzięki swoim zachowaniom i postawom. Uczysz się korzystać z pozytywnych cech, które występują u każdego typu dorosłych córek. Przekonujesz się, że wcale nie straciłaś zdolności do tego, by mieć nadzieję, ryzykować, wybaczać, wznosić się ponad doznane urazy, dzielić się, kochać i widzieć, że jesteś dobrym człowiekiem. W relacjach odporne dorosłe córki alkoholików umieją zachowywać równowagę. Jeżeli jesteś odporną dorosłą córką, twoje związki z innymi ludźmi są z reguły zdrowe. Umiesz dawać i przyjmować. Twoje potrzeby emocjonalne i fizyczne są zaspokajane. Potrafisz wyrażać swoje potrzeby i otwarcie negocjować ze swoim partnerem. Możesz być sobą bez lęku przed odrzuceniem i jesteś kochana za to, jaka jesteś. Co więcej, jesteś świetnym partnerem w związku. Twoje zdrowie uwidacznia się na zewnątrz i jest zaraźliwe. Ponieważ osoby odporne prezentują się zupełnie inaczej niż pozostałe typy, pomocna może być świadomość pewnych cech występujących u odpornych dorosłych córek. Nie muszą one dokonywać w sobie zmian na takie samej zasadzie jak inne typy, ponieważ odporne dorosłe córki same ciągle się rozwijają. Ile z następujących zdrowych zachowań rozpoznajesz u siebie? Umiesz przyciągnąć i spożytkować wsparcie ze strony otaczających cię ludzi. Wypracowałaś sobie zdrowe poczucie humoru. Rozwinęłaś zrównoważone poczucie swojej autonomii. Masz swobodę towarzyską i ludzie dobrze się przy tobie czują. Jesteś gotowa identyfikować i wyrażać swoje uczucia. Potrafisz przepracować swoje problemy. Nie jesteś ani kontrolowana, ani kontrolująca. Nie żyjesz w cieniu lęku przed przeszłością, tylko w radości dnia dzisiejszego. Lubisz siebie. Dzisiaj kocham siebie. Dzisiaj jestem naprawdę kimś wyjątkowym. (…) Postrzegam siebie jako różę albo ujmę to jeszcze lepiej: gdy założono ogród i wysiano nasiona, jedno z nich trafiło do mojego wnętrza i wyrasta z niego kwiat, i ten kwiat rozkwita. W miarę jak się otwiera, otwierają się drzwi w moim życiu. Za każdymi nowo otwartymi drzwiami stoi nowe doświadczenie. Z tego doświadczenia czerpię wewnętrzny spokój i miłość do siebie, na którą wszyscy zasługujemy. Ja na pewno zasługuję (…) dziś. Czuję się dobrze. Całkiem dobrze. Lillian 1. Odwołanie do znanego w psychologii zjawiska triangulacji, czyli włączania trzeciego ogniwa do relacji, która z natury powinna być dwubiegunowa, np. ustawianie przez rodziców dziecka w roli uczestnika ich konfliktu albo wykorzystywanie osób trzecich do celowego wzbudzania zazdrości u partnera (przyp. tłum.). [wróć] Refleksje Pozwól światu poznać cię taką, jaka jesteś, nie taką, jaka sądzisz, że powinnaś być, bo jeśli przybierasz pozę, prędzej czy później o niej zapominasz i kim wtedy jesteś? Fanny Brice Zwykle ból zadają innym ci najbardziej poranieni. Patti Davis Życiowe wyzwania nie powinny cię paraliżować; powinny pomagać ci w odkrywaniu, kim jesteś. Bernice Johnson Reagon W głębi siebie jestem dosyć powierzchowna. Ava Gardner Złe nawyki nie znikają w cudowny sposób; to odwrotność metody „zrób to sam”: usuń to sam. Abigail Van Buren Rozdział 11 Nie jesteśmy współuzależnieni, prawda? C zy zdarza się, że stosujesz stare rozwiązania w odniesieniu do nowych problemów i okazuje się, że nie działają? Czy jesteś rozdarta między dawnymi schematami zachowań a jasną świadomością, że chcesz się zmienić, tylko nie masz pojęcia jak? Czy wiesz, co staje ci na przeszkodzie i powstrzymuje cię przed rozwojem? Czy boisz się być sobą, zwłaszcza w relacjach? Jeśli te sprawy odnoszą się do ciebie, masz w sobie wiele pozostałości z dzieciństwa, które naprowadzają cię na schematy niezdrowych zachowań. Schematy te mogą doprowadzić do współuzależnienia. Czy ciągle obracasz się za siebie i patrzysz, czy nie nadciąga burza? Melissa Współuzależnienie bywa różnie definiowane. Pojęcie to pojawiło się wraz z badaniami nad tym, jak niepijący nałogowo członkowie rodziny ulegają wpływowi nie tylko alkoholizmu innej osoby, lecz również ekspozycji na życie w rodzinie dysfunkcyjnej. Nawet współuzależnienie nie może zostać w pełni „zalkoholizowane”. Robert Subby definiuje je jako „stan emocjonalny, psychiczny i behawioralny, który rozwija się wskutek przedłużającej się ekspozycji jednostki na pewien zestaw opresyjnych reguł oraz długotrwałego ich stosowania – reguł, które uniemożliwiają otwartą ekspresję uczuć, a także bezpośrednią rozmowę o problemach osobistych i interpersonalnych”. Czy wychowywałaś się w rodzinie, która nie tylko była obarczona alkoholizmem, ale w której też jawnie i milcząco panowały różne opresyjne zasady? Nikt nigdy nie poddawał tych zasad pod głosowanie, niemniej i tak ich przestrzegano. Czy miałaś niekiedy poczucie, że żyjesz w warunkach dyktatu emocjonalnego? Czy nadal czujesz się wytrącona z równowagi przez te doświadczenia? Trudno jest odbudować wartości, zaufanie i miłość, bo to, czym według ciebie były, już nie istnieje. Byliśmy wychowywani do wielkiej samodzielności. Dopuszczanie innych do wglądu w to, co dzieje się w moim wnętrzu, sprawia mi teraz wielką trudność. (…) Trudno żyje się niezależnej osobie, która stara się, aby wszystko działało tak, jak uważa, że powinno, i składa porozrzucane elementy w całość. Wendy Zastanów się nad poprzednim rozdziałem o schematach postępowania dorosłych córek. Jeśli nieproporcjonalnie mocno utożsamiałaś się z negatywnymi cechami i większość swoich zachowań znajdowałaś w kolumnie negatywnej, prawdopodobnie wykazujesz wiele zachowań współzależnych. Współuzależnienie wytrąca cię z równowagi pod względem emocjonalnym i behawioralnym. Powoduje ciągłe ukierunkowanie zewnętrzne i nie pozwala ci na rozwinięcie zdrowego poczucia siebie, które prowadziłoby do zrównoważonego życia. Podobnie jak wszystko, co omawiamy w tej książce, twoje współuzależnienie zależy od tego, jak wielki wpływ wywarła na ciebie twoja alkoholowa rodzina. Kiedy masz zachwianą równowagę, oznacza to, że przechylasz się w jedną stronę albo w drugą, na przykład zbyt wiele dając w jakiejś sytuacji, a niedostatecznie dużo w innej. Wszystkie dorosłe córki wykazują pewne cechy, które można by przypisać współuzależnieniu, jednak sporadyczne epizody nie czynią jeszcze człowieka współuzależnionym. Decyduje o tym natężenie tych cech. Jeżeli wiele twoich zachowań jest dla ciebie bolesnych i ewidentnie utknęłaś w starych schematach, prawdopodobnie będziesz się głęboko identyfikować z cechami współuzależnienia. Cechy silnie grożące współuzależnieniem Czy jesteś współuzależniona? Czy grozi ci współuzależnienie? Jakie są jego cechy i czy mogą wystąpić u ciebie? Jak bardzo utożsamiasz się z następującymi stwierdzeniami? Mam nadmiernie / zbyt nisko rozwinięte poczucie odpowiedzialności i wolę zajmować się innymi ludźmi nawet za cenę ignorowania własnych uzasadnionych potrzeb. Blokuję swoje uczucia związane z dzieciństwem i nie potrafię już doznawać czy wyrażać uczuć, bo jest to zanadto bolesne. Jestem fizycznie lub emocjonalnie odizolowana od innych ludzi i boję się ich oraz osób mających jakąś władzę czy autorytet. Stałam się uzależniona od aprobaty lub ekscytacji i przez to zatraciłam swoją tożsamość. Czyjś gniew oraz osobista krytyka mnie przerażają. Prowadzę życie ofiary. Surowo się oceniam i mam niskie poczucie własnej wartości. Jestem bardzo zależna i panicznie boję się porzucenia. Mogę trzymać się dowolnej relacji, byle tylko uniknąć rozstania. Mam wyrzuty sumienia, kiedy ujmuję się za sobą. Stałam się uzależniona od używek lub mam kompulsywne zaburzenia jedzenia, bądź też znalazłam inną osobę z kompulsywną osobowością (na przykład pracoholika), która zaspokaja moje kompulsywne potrzeby. Powyższe zachowania – jeśli są praktykowane zbyt często – mocno narażają cię na współuzależnienie. Jednakże, mówiąc o współuzależnieniu, musimy uważać, aby nie wyciągać pochopnych wniosków i nie opatrywać tą etykietką zbyt wielu sytuacji. Mogłaś na przykład zauważyć, że wiele zachowań kojarzonych ze współuzależnieniem wiąże się z opieką, myśleniem o innych, udzielaniem pomocy w kryzysie, potrzebą aprobaty ze strony innych oraz postrzeganiem swojego życia przez pryzmat innych ludzi. Cóż złego jest w tych zachowaniach jako takich? Czy nie są to cechy, które chętnie widzielibyśmy u siebie i u swoich przyjaciół? Tak naprawdę pytanie brzmi: gdzie przebiega granica między byciem osobą serdeczną, kochającą i troskliwą a współuzależnioną? Jeżeli posuniemy się za daleko, twierdząc, że wszystkie twoje zachowania, którymi kogoś wspierasz, są współzależne, czy nie będziemy jednocześnie sugerować, że twoja troska o inne osoby jest zła? Samo współuzależnienie musi być oceniane ze zrównoważonego punktu widzenia. Niedawną tendencją było zbyt ogólnikowe i zbyt pojemne definiowanie współuzależnienia, co skutkowało włączaniem w jego obręb prawie wszystkich zachowań opiekuńczych. Niektórzy autorzy stwierdzali, że 96 procent rodzin w Ameryce jest współuzależnionych! W takiej sytuacji współuzależnienie staje się normą, czyż nie? Jakie jest wobec tego pozostałe 4 procent rodzin? Kiedy definicja współuzależnienia nie jest wystarczająco precyzyjna, stajemy się podatni na niesprawiedliwe oceny. Jeżeli chcesz się przekonać, czy cierpisz na współuzależnienie albo czy jesteś na nie narażona, musisz uczciwie przyjrzeć się swojemu zachowaniu oraz motywacji emocjonalnej. Przyjęcie zbyt pojemnej definicji może spowodować, że zaczniesz uważać, iż w procesie zdrowienia musisz stać się diametralnym przeciwieństwem osoby współuzależnionej. Być może jednak wcale nie chcesz stać się do tego stopnia niezależna, że nie będziesz potrzebować absolutnie nikogo albo że udzielanie komuś pomocy będzie oznaczać, iż jesteś zaburzona. Pamiętaj, że podstawą w procesie zdrowienia jest dążenie do równowagi, nie do skrajności. Według mnie, jeżeli poddamy się skłonności do traktowania współuzależnienia jako zjawiska, które „wszystko tłumaczy”, będziemy mieli zaburzone pojęcie o samym współuzależnieniu. Związki współzależne Po czym poznaje się brak równowagi w życiu? Przyjrzyjmy się temu, jakie są twoje reakcje w związkach międzyludzkich. Czy jako dorosła córka jesteś zdrową, ciepłą i serdeczną osobą, czy też współuzależnioną, starającą się to ukryć przez okazywanie wszystkim ciepła i serdeczności? Jeden z najlepszych wskaźników tego, czy jesteś współuzależniona, dotyczy stopnia, w jakim zaspokojone są twoje potrzeby. Jeżeli jesteś bardzo uczynnym człowiekiem, ale jednocześnie twoje potrzeby są autentycznie zaspokajane, to dajesz z siebie tyle ile trzeba i zachowujesz w życiu równowagę. Robin Norwood w swojej książce Kobiety, które kochają za bardzo opisuje zagadnienie nadmiernej miłości zwłaszcza u kobiet z rodzin dysfunkcyjnych. Tylko czy prawdziwym problemem jest kochanie za bardzo, czy też bycie niedostatecznie kochaną? Autorka mówi nam, że wiele kobiet, które nie są kochane i których potrzeby nie są zaspokajane, wpada w pułapkę dążenia do dawania tego, co pragną otrzymać. Obdarzając miłością, masz nadzieję dostać ją w zamian. Co się jednak z tobą dzieje, kiedy dajesz z siebie ogromnie dużo, a wraca do ciebie bardzo niewiele? Jeżeli uparcie trwasz w sytuacji, w której więcej dajesz, niż otrzymujesz, utknęłaś w związku współzależnym. W zdrowym związku powinny być spełniane potrzeby zarówno twoje, jak i drugiej osoby. W relacji współzależnej zaspokajane są potrzeby tylko jednej strony, i to kosztem drugiej. Nie zdając sobie z tego sprawy, zaczęłam wybierać potrzebujących mężczyzn. Grałam rolę starszej siostry i nie byłam w stanie dzielić się swoimi uczuciami, bo zawsze starałam się być lepsza. Jeśli będę wystarczająco dobra, może w końcu on będzie szczęśliwy. W praktyce wchodziłam w rolę, którą grałam w stosunku do swojego ojca. Naturalnie się to nie sprawdzało. Maureen Jeśli „dobrze się spisujesz” we współuzależnieniu, to świetnie radzisz sobie z zaspokajaniem potrzeb innych, a fatalnie – własnych. Jeżeli jednak chcesz być zdrowa i mieć zaspokojone swoje potrzeby, musisz porzucić ten styl. Czy angażujesz się w jakieś współzależne zachowania w swoich relacjach? Zadaj sobie pytanie, czy poniższe cechy związków współzależnych odnoszą się do ciebie. Zrobiłabym niemal wszystko, by uratować związek przed rozpadem, ponieważ nie chcę być sama. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak za dużo wysiłku czy za dużo czasu, które jestem gotowa włożyć w swój związek, aby pomóc drugiej osobie. Nigdy nie doświadczałam zbyt dużo miłości w swoich związkach, więc teraz też nie oczekuję cudów. Cały czas staram się ze wszystkich sił zadowalać partnera. Przeraża mnie, kiedy się gniewa. Często otaczam opieką ludzi w potrzebie, ale z trudnością przyjmuję troskliwość innych w stosunku do mnie. Raz po raz znajduję się w związkach z ludźmi, których – jak sądzę – mogę zmienić albo mam nadzieję, że sami się zmienią, ponieważ mnie kochają. Zwykle robię w związku więcej, niż powinno na mnie przypadać, i z jakiegoś powodu się tego trzymam. Nigdy nie mam poczucia, że jestem równie dobra jak człowiek, z którym się wiążę. W związku chcę mieć wszystko pod kontrolą, ale często okazuje się, że to ja jestem kontrolowana. Reaguję na to, zwiększając kontrolę. Jeśli pojawiają się jakieś problemy w moim związku, wolę myśleć o tym, jak mogłoby być, niż jak rzeczywiście jest. Jestem zakochana w byciu zakochaną. Zawsze znajduję się w związku z ludźmi będącymi „materiałem na psychoterapię” i zwykle zostaję poraniona emocjonalnie podczas prób ich naprostowywania. Łatwo wpadam w depresję w związkach, szczególnie gdy nie wszystko idzie dobrze. Nie jestem pewna, czy dobrze bym się czuła i czy bym długo pozostała w zdrowym związku. Przy każdym „tak” dawanym obok tych stwierdzeń mówiłaś „nie” sobie samej. To, jak bardzo odcisnęło się na tobie dzieciństwo, ile negatywnych schematów przeniosłaś do dorosłego życia i z jakim powodzeniem możesz się uzdrowić, zależy od stopnia twojego współuzależnienia. Choć współuzależnienie można opisywać na różne sposoby, pewne jest, że stanowi ono przeszkodę na drodze do otrząśnięcia się z przeszłości i uniemożliwia odzyskanie pełni zdrowia. Dorosłe córki doświadczające wielu problemów w swoim życiu są złapane w potrzask współuzależnienia. Współuzależnienie może dać o sobie znać w twoich związkach, postawach rodzicielskich, poczuciu własnej wartości oraz w wysiłkach, by wyzdrowieć. Jeśli nie jesteś pewna, czy wykazujesz jakieś cechy współuzależnienia, podzielmy je na poszczególne zachowania i przekonajmy się, czy się w nich rozpoznasz. Osoba, która jest „wprawiona” we współuzależnieniu, nie jest przecież na bieżąco świadoma swoich zachowań. Kiedy ciągle koncentrujesz się na innych, masz mało czasu dla siebie. Wyrwanie się z cyklu współuzależnienia zaczyna się od odkrycia, że pewne jego wzorce są u ciebie obecne. Zdanie sobie sprawy ze swojego współuzależnienia nie świadczy o tobie źle jako o człowieku, nie powinnaś też oskarżać się o naiwność, skoro wcześniej nie zdałaś sobie z tego sprawy. W dzieciństwie postępowałaś zapewne w sposób, który wydawał ci się najbardziej sensowny. Dziecięce „wyczucie sensowności” pomogło ci wytrwać w rodzinie alkoholowej. Teraz jednak te schematy są „bezsensowne” i uniemożliwiają ci rozwój. Nie są one już stosowne do sytuacji i przysparzają ci cierpień. Aby się od nich uwolnić, musisz je jednak poznać. Czy stosujesz któreś z następujących schematów? Pogłębiająca się porażka Czy czujesz rozpacz i bezsilność na myśl o zmianie siebie lub sytuacji, w której się znajdujesz? Czy postawę nadziei zastąpiła u ciebie postawa pesymizmu? Jeśli tak, to tworzy się u ciebie mentalność narastającej porażki, będąca wskaźnikiem współuzależnienia. Czy w sytuacjach, w których sobie z czymś radzisz, masz dobre zdanie o swoich dokonaniach, czy też trwasz w niskim poczuciu własnej wartości, które nie odzwierciedla adekwatnie twoich dokonań? Życie w strachu Życie w strachu miewa niejedno oblicze u dorosłych córek alkoholików. Być może jesteś zaprzątnięta problemami innych albo nie potrafisz ujmować się za sobą i swoimi potrzebami. Inne przejawy życia w strachu obejmują nadmiernie odpowiedzialną postawę, manipulowanie zachowaniami innych, utrzymujący się niepokój oraz uczucia strachu. Czy niepokoisz się o przyszłość? Czy często obawiasz się, że twoja sytuacja się nie poprawi? Czy czujesz, że utknęłaś w martwym punkcie i nigdy nie nauczysz się, jak można się wyrwać z więżących cię schematów? Te oznaki życia w strachu odgrywają istotną rolę we współuzależnieniu. NARUSZONA tożsamość Jak już pisałem, wychowywanie się w rodzinie alkoholowej mogło doprowadzić do tego, że twoja tożsamość jest w rozsypce. Utrata tożsamości oraz trudność z wytyczeniem granic oddzielających cię od innych odgrywają ważną rolę w utrzymywaniu współuzależnienia. Jeśli masz potrzebę, aby inni ciągle potwierdzali, kim dokładnie jesteś oraz jaką masz wartość, cierpisz na zaburzenie rozwoju tożsamości. Niezdolność do zachowania odrębności od innych i ustanowienia własnej tożsamości naraża cię na wysokie ryzyko współuzależnienia. Kiedy zaś jesteś współuzależniona, twoje życie nigdy nie jest naprawdę twoje. Należy ono do kogoś innego, choć możesz sobie z tego nie zdawać sprawy, bo zbyt głęboko identyfikujesz się z tą osobą. Współuzależnienie jest pułapką. Jego istotą jest rezygnacja człowieka z własnej tożsamości. Im bardziej jesteś współuzależniona, tym silniej identyfikujesz się z kimś innym. Im silniej identyfikujesz się z tym kimś, tym mniej myślisz o sobie. Niestety osoba, z którą nadmiernie się utożsamiasz, nie pomoże ci się uwolnić. Będzie samolubnie pozwalać ci na służenie jej twoim kosztem. Nadszedł jednak czas na deklarację: koniec ze składaniem ofiar z ludzi! Wstyd Jako swój problem dorosłe córki alkoholików często wymieniały wstyd, ale wstyd występuje w różnych formach. U niektórych dorosłych córek alkoholików wiąże się on z poczuciem winy nie tylko z powodu ich własnych zachowań, lecz także z powodu zachowań innych ludzi. Wstyd może skłaniać do tego, by bagatelizować czy negować rodzinne problemy, zwłaszcza alkoholizm. Najboleśniejsze postaci wstydu u dorosłych córek odbijają się w stwierdzeniach o odrazie do siebie czy samopotępieniu. Wypowiedzi takie jak: „Jestem do niczego”, „Nie umiem zrobić nic jak należy”, „Nikomu nie potrafię dogodzić” albo „Nie dorastam do innych ludzi” są przykładami tego, jak wstyd może zdominować twoją tożsamość i podsycać współuzależnienie. Dezorientacja Czy często ze zdziwieniem odkrywasz, że twoje pojęcie o rzeczywistości i normalności jest całkowicie błędne? Współuzależnienie może powodować odcięcie się nie tylko od siebie, lecz również od rzeczywistości. W końcu gdy uczciwie postrzega się dysfunkcyjną sytuację, trudniejsze staje się jej wypieranie. Wyparcie uniemożliwia ci zaakceptowanie rzeczywistości, co z kolei wywołuje u ciebie dezorientację. Innymi przejawami takiego pomieszania są łatwowierność (zespół „Uwierzę we wszystko”) oraz niezdecydowanie. Kiedy nie jesteśmy pewni, co jest rzeczywiste, możemy dawać wiarę wszystkiemu, co usłyszymy. Wstępem do udzielenia zgody na to, by ludzie nas wykorzystywali, jest pozwolenie innym, by kontrolowali nasze przekonania zarówno o nich, jak i o nas samych. Gniew Współuzależniona osoba jest często pełna gniewu, choć nie jest pewna, na co czy na kogo. Jak ty postępujesz z odczuwanym przez siebie gniewem? Wyrażasz go czy trzymasz w sobie? Zajmujesz się wprost jego przyczyną czy przekierowujesz go na jakąś osobę albo jakąś czynność, by go zatuszować? Przekierowywanie gniewu jest zachowaniem współzależnym. Niektóre dorosłe córki pisały, że doznają gniewu w wymiarze duchowym. Mają poczucie, jakby zostały opuszczone przez Boga – nie tylko w dzieciństwie, ale także w życiu dorosłym. Inną formą gniewu jest jego postać nieokreślona. Czy zdarza się tak, że bywasz pobudzona, czujesz się zła i mimo braku widocznego powodu jesteś rozstrojona? Obecność takiego nieokreślonego gniewu może wskazywać, że coś jest nie w porządku. Należy odkryć co. Gniew, którego z siebie nie wypuścimy czy którego przyczynami się nie zajmiemy, nie znika magicznie. Nie tylko w nas tkwi, lecz na dodatek rośnie. Współuzależnienie może przekierowywać twój gniew, ale nie uwalnia cię od niego. Jeśli wyraźnie rozpoznajesz się w co najmniej czterech z powyższych schematów, jesteś zagrożona współuzależnieniem. Współuzależnione dorosłe córki konsekwentnie wyrażały poczucie, że utknęły w określonym schemacie, który nie pozwala im się zmienić. Jednocześnie w miarę jak coraz lepiej uświadamiały sobie swoje współuzależnienie, zdawały sobie też sprawę, że hamuje ono proces ich zdrowienia. Najpoważniejszą konsekwencją współuzależnienia jest to, że uniemożliwia ci bycie sobą. Egofobia Karen Blaker w swojej książce Born to Please (Milutka z urodzenia) określa lęk przed byciem sobą jako „egofobię”. Czy często masz wrażenie, że jesteś oszustką emocjonalną? Czy boisz się wyjawić prawdziwą siebie? Egofobia nie pozwala ci być sobą i ujawnia się szczególnie wyraźnie, kiedy masz poczucie, że nie możesz być autentyczna w stosunkach z ludźmi. Sprawia, że odczuwasz ciągłą potrzebę pilnowania się, tak by zadowalać drugą osobę. Ponadto zawsze uważasz, by nie wymsknęła się prawdziwa ty. Po pewnym czasie stajesz się ekspertką od postępowania takiego, jakie odpowiada innym, jednocześnie maskując siebie. Jesteś przedłużeniem innych za cenę odcięcia się od siebie. Inną formą egofobii jest lęk przed samopoznawaniem. Co będzie, jeśli nie spodoba ci się to, co zobaczysz? Czy się zmienisz, czy też będziesz się dalej siebie bać? Egofobia i współuzależnienie zostały dla siebie stworzone. Będą żyły sobie współzależnie długo – ale na pewno nie będzie to życie szczęśliwe. A ty? Jeżeli istnieje u ciebie znaczne ryzyko współuzależnienia i chcesz je zmniejszyć albo zmodyfikować swoje zachowanie, musisz zacząć od siebie. Musisz rozprawić się z egofobią. To zaś może się okazać łatwiejsze, niż sądzisz. W całej tej książce oprócz wskazywania twoich negatywnych cech, konsekwentnie podkreślamy twoje cechy pozytywne. Ta sama zasada dotyczy współuzależnienia. Czy współuzależnienie jest realne? Oczywiście. Czy ten termin bywa nadużywany lub błędnie stosowany? Tak. Bycie serdeczną i kochającą osobą a bycie osobą współuzależnioną to dwa bardzo odmienne podejścia do życia. Pokonanie egofobii może być całkiem proste, gdyż wiele cząstek ciebie, potencjalnie jeszcze nieodkrytych, ma moc uczynienia z ciebie bardzo zdrowej osoby. Jak więc wygląda lekarstwo na współuzależnienie? Czy jest nim przejawianie zachowań diametralnie przeciwnych do tych, które na nie wskazują, i co by to miało oznaczać? Czy masz na przykład skończyć z emocjonalnością, ze zdolnością odczuwania, z umiejętnością obdarzania innych empatią, z troską o ludzi, z okazywaniem współczucia? Być może koncepcja współuzależnienia jest „męskocentryczna”. Przez pokonanie współuzależnienia często rozumie się odrzucenie zachowań i cech, które tradycyjnie są silniej kojarzone z kobietami niż mężczyznami. Jednakże współuzależnienie oznacza brak równowagi, a jego pokonanie wcale nie polega na pozbyciu się swoich potencjalnie najlepszych przymiotów. Wydaje się, że wiele cech współuzależnienia dotyczy kobiet, czy jednak jest tak dlatego, że kobiety są bardziej narażone na takie zachowania? Czy też kobiety są bardziej gotowe zauważyć u siebie brak życiowej równowagi i się do niego przyznać? Być może też męskie zachowania współzależne nie zostały jeszcze odkryte. Czy mogą istnieć odmienne, męskie i żeńskie formy współuzależnienia? Formy współuzależnienia u dorosłych córek mogą wywodzić się z nadmiernego utożsamiania się z innymi ludźmi. Postaci współuzależnienia u dorosłych synów mogą się brać z niedostatecznego utożsamiania się z innymi ludźmi. Dlatego sugerowanie dorosłym córkom, aby pozbyły się wszelkich typowych dla swojej płci zachowań, które można mylić ze współuzależnieniem, jest podejściem błędnym. Jeżeli boisz się korzystać ze swoich najlepszych cech, wciąż cierpisz na egofobię. Nie rezygnuj z takich przymiotów jak emocjonalność, współczucie, empatia, wrażliwość, czułość i serdeczność. Nie ryzykuj rozstania się z krainą emocji. Wielu mężczyzn przepuściło szansę wejścia do niej i teraz nie rozpoznałoby zdrowej relacji, nawet gdyby się im przypadkiem trafiła. Korzystaj ze swoich przymiotów emocjonalnych po to, by w pierwszej kolejności pomagać sobie. Rozsądnie powściągaj je, gdy zbyt swobodnie obdarzasz nimi innych, i pamiętaj, by obejmować nimi także siebie. Jeżeli dajesz z siebie wszystko innym i czujesz się wykorzystywana, jesteś współuzależniona. Jeżeli myślisz, że pokonałaś swoje współuzależnienie, bo całkowicie wyzbyłaś się wszystkich opiekuńczych i emocjonalnych zachowań, odmawiasz sobie własnego zdrowia emocjonalnego. W obu tych przypadkach pozostajesz odcięta od tego, co w tobie najlepsze. Spraw sobie serdeczny, pełen miłości prezent z siebie. Zdejmij z siebie opakowanie, odrzuć je, a zachowaj sam dar. Refleksje Można przeżyć całe życie i u jego kresu wiedzieć więcej o innych ludziach niż o sobie samym. Beryl Markham Szczere przebaczenie nie neguje gniewu, tylko bierze go za rogi. Alice Miller Tylu ludzi do odratowania i tak mało czasu. Jann Mitchell Kobieta niewyzwolona i kobieta współuzależniona to ta sama osoba. (…) W całości czerpie swoją tożsamość z zewnątrz. Anne Wilson Schaef Niebezpieczni są ludzie, których zajęciem staje się ktoś inny. Dorothy L. Sayers Część czwarta Codzienne zmartwienia Rozdział 12 Związki, czyli kogo takiego poślubiłaś? Nie mam pojęcia, co to jest zdrowy związek, co to jest małżeństwo, jeśli chodzi o role, obowiązki i moje prawa. Posyłam sobie sprzeczne sygnały. Przyciągają mnie mężczyźni, którzy będą się mną opiekować, ale są niedostępni emocjonalnie. Mam mieszane odczucia uwielbienia i strachu w odniesieniu do seksu. Ogólnie boję się mężczyzn. Mam poczucie winy, kiedy kieruję się własnym interesem, który może się nie pokrywać z interesem partnera. Marilyn Czy jesteś w związku z kimś będącym „materiałem na psychoterapię” albo za kogoś takiego wyszłaś? Czy walczysz o kontrolę w swoim związku, czy może walczysz o wydobycie się spod kontroli partnera? Czy masz poczucie, że czegoś brakuje w twojej relacji, ale nie jesteś pewna czego? Albo może jesteś w stosunkowo zdrowym związku, jednak ciągle czekasz, aż coś w nim trzaśnie i zostaniesz sama? Czy uważasz, że zasługujesz na zdrowy związek, czy też sądzisz, że jesteś właśnie w takim związku, na jaki zasługujesz? Jeżeli zadajesz sobie różne pytania na temat swoich relacji i masz co do nich wątpliwości, jesteś podobna do wielu dorosłych córek, które twierdziły, że jednym z ich głównych teraźniejszych zmartwień jest właśnie związek. Kłopoty partnerskie były najczęściej wymienianą przez dorosłe córki sprawą. W rozdziale tym omówimy przyczyny twojej podatności na problemy w związkach, typy takich problemów najczęściej wskazywane przez dorosłe córki oraz kwestię potrzeby sprawowania kontroli w relacji albo pozostawania w związku, w którym to ty jesteś kontrolowana. Zanim jednak przejdziemy do tych zagadnień, zacznijmy od twoich oczekiwań. Czego OCZEKUJESZ od związku? Czy kiedykolwiek zadałaś sobie szczerze pytanie, czego chcesz od związku? Usiądź, weź czystą kartkę i napisz na samej górze: „Moje oczekiwania oraz moje pragnienia dotyczące związku”. Teraz wymień, czego chcesz od relacji. Jak długa jest twoja lista? Jak bardzo świadoma jesteś tego, czego chcesz, oraz tego, co spodziewasz się otrzymać? Im większy jest rozziew między pragnieniami a oczekiwaniami, tym większe prawdopodobieństwo, że twoje związki okażą się rozczarowujące. Wiele dorosłych córek dostrzega olbrzymie różnice między tym, czego chce, a tym, czego zaznaje w swoich związkach, niemniej są one gotowe brać na siebie większą część winy, gdy coś nie przedstawia się tak, jak by sobie życzyły. Czy w twojej obecnej relacji i w dawniejszych związkach z ważnym partnerem życiowym lub romantycznym otrzymywałaś ostatecznie to, czego pragnęłaś? Nauczyłam się matkować mężczyznom i odchodzić od nich, gdy nie stawali się ojcami, jakich chciałam. Używałam, eksploatowałam i porzucałam mężczyzn oraz/lub byłam przez nich używana, eksploatowana i porzucana. Wyżywałam się seksualnie. Louise Jak wiele jest pozytywnych oczekiwań na twojej liście? Jak wiele negatywnych? Czy twoja lista jest zrównoważona, czy też oczekujesz albo samych pozytywnych, albo samych negatywnych zdarzeń? Żadna relacja nie jest w stu procentach dobra albo zła. Jednak wiele dorosłych córek wyjawiało, że ich oczekiwania – oraz liczne realne związki – były w większym stopniu negatywne niż pozytywne. Jak przedstawiają się twoje związki? Czy są lepsze niż gorsze, czy też na odwrót? Bez względu na twoje oczekiwania jedno jest pewne: żaden związek nie jest w stanie zastąpić utraconego dzieciństwa. Żaden związek nie może odwrócić przeszłości. Nie można stawiać takich oczekiwań w stosunku do swoich obecnych relacji. Jeśli to zrobisz, obciążysz je nierealistycznymi wymaganiami. Wiele dorosłych dzieci alkoholików mówi o pragnieniu zaopiekowania się „wewnętrznym dzieckiem”, będącym tą cząstką nas, którą często wypieramy lub której nie mieliśmy okazji radośnie doświadczać, gdy byliśmy mali. Musimy jednak pamiętać, że to wewnętrzne dziecko jest naszym wewnętrznym dzieckiem. Twój partner nie jest odpowiedzialny za zatroszczenie się o twoje wewnętrzne dziecko. To ty najlepiej nadajesz się do tego, by zająć się swoimi wewnętrznymi potrzebami związanymi z dzieciństwem i rozwojem. Jeśli trafisz na kogoś, kto zaopiekuje się twoim wewnętrznym dzieckiem, z początku może ci się to wydać kojące, gdy jednak zaczniesz wyrastać, takie traktowanie okaże się ograniczające i niezgodne z tym, jak chciałabyś być traktowana. Domaganie się, by ktoś dbał o ciebie jak o dziecko, bardzo utrudni mu traktowanie cię jednocześnie jak dorosłej kobiety. Jak realistyczne są twoje oczekiwania? Niektóre dorosłe córki mówią o szukaniu idealnego mężczyzny, mają więc co do niego bardzo duże oczekiwania. Oczywiście są one również nierealistyczne. Skoro jednak jesteś idealną córką, to czemu by nie mieć idealnego partnera? Tego typu wymagania prowadzą jedynie do nieustannych rozczarowań. Ani ty, ani on nigdy nie dorastacie do twojego ideału. Czy powinnaś się więc godzić w swoim związku na coś mniej? Absolutnie nie! Jednak wiele dorosłych córek twierdziło, że ponieważ ich relacje nigdy nie spełniały oczekiwań, znaczyło to, że coś musi być z nimi nie w porządku. Być może te kobiety miały wypaczone pojęcie nie tylko o tym, czym jest dobry związek, lecz również o tym, czego faktycznie chcą. Jednocześnie wiele dorosłych córek z powodu swoich oczekiwań oraz utknięcia w kontrolującym układzie zadowala się w swoim związku obniżonymi standardami. Niska samoocena wpływa na twoje przekonanie o tym, na jaki typ relacji swoim zdaniem zasługujesz – i następnie to tolerujesz. Może się wtedy okazać, że bardzo mało oczekujesz i bardzo dużo musisz znosić. Co to jest zdrowy związek? Miałam wypaczony obraz mężczyzn. Zgodnie z nim facet trzyma wszystkie swoje emocje w sobie. Miałam szczęście wyjść za mężczyznę, który nie był moim „wykapanym tatusiem”. Ale gdy pierwszy raz się rozpłakał, pomyślałam: „Co za mięczak. Jest taki zależny ode mnie”. Dopiero stopniowo zaczęło mi świtać, że mój mąż nie jest moim ojcem. Carmen Jak wygląda twoja definicja zdrowego związku? Jak bliskie tej definicji są twoje rzeczywiste związki? Czy to, czego spodziewasz się doznawać w swojej relacji, pokrywa się z twoją definicją? Ponownie mogą tu wystąpić znaczne różnice. Możesz mieć dobre pojęcie o zdrowym związku, jednak wiedza ta nie daje gwarancji, że taki związek znajdziesz. Ściślej mówiąc, rozpoznawanie zdrowego związku i zdolność do zdrowych zachowań w związku bywają dwiema różnymi sprawami. Gdybyś spisywała listę cech, które definiują zdrowy związek, co byś w niej zawarła? Czy na liście tej znajdowałyby się któreś z poniższych cech zdrowej relacji? Masz poczucie, że jesteś szanowana jako osoba. Zaspokajane są twoje potrzeby fizyczne i emocjonalne. Lubisz drugą osobę i czujesz, że ona lubi ciebie. Partner cię ceni i o ciebie zabiega. Nie obawiasz się być sobą. Możesz dogadać się z partnerem. Potraficie afirmować się i wspierać nawzajem. Obdarzacie się zaufaniem na każdym kroku. Waszemu związkowi nieobce są poczucie humoru i duch zabawy. Dzielicie się obowiązkami. Szanuje się twoją prywatność. Nie walczysz nieustannie o kontrolę. Ty i twój partner przyznajecie istnienie twoich problemów i poszukujecie w tej kwestii pomocy. Chcecie wspólnie spędzać czas. Miłość to bardziej działanie niż słowo. Ty wzrastasz i związek wzrasta. Jesteś zadowolona z siebie. Czynniki ryzyka w związku Czy jesteś podatna na problemy w relacjach? Dorosłe córki często mają poczucie, że są. Co naraża cię na trudny związek? Dorosłe córki nie wyszukują sobie świadomie kłopotów partnerskich, mogą jednak nie tylko lądować w niepożądanych relacjach, lecz także nie zdawać sobie sprawy, dlaczego się w nie wplątały. Mam zakodowane dawne przekonanie, że ludzie kochają we mnie tylko to, co robię, nie to, kim jestem (…) lęk, że nigdy nie okażę się wystarczająco dobra. Carrie Wysokie ryzyko trudności w relacjach u dorosłych córek jest spowodowane przez kilka czynników. Najoczywistszym jest dzieciństwo w rodzinie alkoholowej. Ponadto wzorce socjalizacji płciowej przyczyniają się do tego, że – jak już wspomniano – jedna płeć czuje na sobie większy ciężar odpowiedzialności za powodzenie związku niż druga. Twoje dzieciństwo i wzorce płciowe mogły stworzyć ryzyko wynikające z twoich doświadczeń życiowych. Na przykład, gdy jesteś w swojej najgorszej kondycji emocjonalnej, spotykasz kogoś i uważasz, że „on cię wyrwie z tego bagna”. Pozbawiona dobrego przykładu z uwagi na relację twoich rodziców, dysponujesz niewieloma informacjami o tym, co decyduje o zdrowym związku. Sytuacja ta często sprawia, że dorosłe córki natychmiast i całkowicie lgną do pierwszej osoby, która udziela im jakiegokolwiek wsparcia emocjonalnego. Zwykle nie jest to jednak najlepsza dla nich osoba, a tylko pierwsza z brzegu. Jeśli w dzieciństwie przyzwyczaiłaś się, że w relacji z kimś trzeba o wszystko dbać samodzielnie, to nauczyłaś się, że powinnaś bardzo mało oczekiwać, tolerować niestosowne zachowania, „siedzieć cicho” i wszystkim dogadzać. Lekcje te narażają cię na wejście w trudne związki. Dlaczego niektóre dorosłe córki uważają, że powinny wszystkim dogadzać? W takiej sytuacji jesteś zagrożona nawiązywaniem niezrównoważonych relacji, których ciężar dźwigasz w pojedynkę. Jeżeli należysz do takich osób, prawdopodobnie w trakcie wychowywania wpojono ci wiarę w następujące dotyczące ciebie przekazy: Aprobata oznacza miłość. Oczekujesz bardzo niewiele, ale jesteś gotowa dużo dawać. Zajmujesz się innymi, tak aby oni zajmowali się tobą. Jesteś socjalizowana do zależności i chęci zadowalania innych; boisz się porzucenia. Musisz się wszystkim podobać. Bycie idealną córką daje ci zadowolenie z siebie. Dbasz o innych za cenę zaniedbywania siebie. Potrafisz być jednocześnie niewidzialna i troskliwa. Jeżeli opisują cię te przekonania i zachowania, w stosunkach z ludźmi jesteś narażona na ciągłe dogadzanie innym. W konsekwencji z reguły nie jesteś zadowolona ze stanu zaspokojenia własnych potrzeb. Większość dorosłych córek będących w związkach nastawionych na „zadowalanie go” zostało wmanewrowanych w przekonanie, że jeśli będą robić wszystko według jego woli, zagwarantują sobie miłość i bezpieczeństwo. W rzeczywistości on otrzymywał wszystko, czego chciał, a one dostawały w zamian bardzo niewiele. Zdaniem Karen Blaker strategia ta się nie sprawdza, ponieważ naraża cię na przewagę mężczyzny, pozbawia cię szansy na rzeczywistą aprobatę, ogranicza twoją zdolność do przyjmowania miłości i w rezultacie powoduje utratę kontroli. Inny czynnik, który naraża cię na ryzyko problemów w związkach, wynika z wzorców twojej socjalizacji. Jakie słowa przychodzą ci do głowy, kiedy myślisz o relacji miłosnej? Dorosłe córki często wspominały ekscytację, romantyzm, wyzwania oraz sens życia. Wspaniale jest doznawać wszystkich tych uczuć w swoim związku. Jeżeli jednak są to jedyne składniki twoich związków, jesteś zagrożona wchodzeniem w relacje z nie całkiem zdrowymi mężczyznami. Czy ciągnie cię do facetów, którzy zawsze są trochę zdystansowani emocjonalnie? Nikt oprócz ciebie tak naprawdę ich nie rozumie, są wyjątkowo tajemniczy – „wyzwanie” to w ich przypadku mało powiedziane – i ich osobowość ma jakąś nieprzewidywalną stronę. A może przyciągają cię raczej mężczyźni stabilni, przewidywalni, opiekuńczy i zawsze lojalni? Rozumowo nie masz wątpliwości, który typ powinien być dla ciebie lepszy, ale czy w głębi serca nie wybierasz emocjonalnej ekscytacji? Czy nie ciążysz ku tym tajemniczym typom, a potem nie zastanawiasz się, dlaczego twoje związki zawsze są nieudane? Na trudności w związkach istotnie naraża cię także przekonanie, że rozpaczliwie potrzebujesz relacji. Zwykle godzisz się wtedy na mniej i łączysz się z ludźmi, którzy cię wykorzystują, a twój strach przed porzuceniem jest nie tylko dobrze widoczny, lecz również wystawia cię na pastwę manipulacji. Kiedy desperacko szukamy związku z kimś, nasza samoocena jest niska i pragniemy zyskać w życiu jakieś gwarancje. Paradoksalnie w tym momencie mamy największą szansę nawiązać relację z najmniej zdrowymi ludźmi. W związkach tego typu twoje intensywne potrzeby w końcu obracają się przeciwko tobie. Mogą się stać dla ciebie zbyt obciążające, a jednocześnie przeciążyć drugą osobę. Wtedy zwykle jej reakcją jest wycofywanie się, twoją zaś – coraz silniejsze naciskanie. Rozpaczliwe pragnienie związku i doznawanie dojmujących potrzeb ustawia cię podczas nawiązywania relacji na niższej pozycji, co zwiększa prawdopodobieństwo, że zostaniesz wykorzystana i że pojawią się jakieś inne problemy. Ryzykowne relacje – co w nich tak kusi? Czy przyciągają cię ryzykowne relacje? Czy coś w nich cię podnieca? Czy wiesz, że powinnaś się trzymać od nich z dala, ale i tak ich wypatrujesz? Jeżeli tak jest, znasz sytuację wielu dorosłych córek. Jak już wspomniano, ryzykowne relacje mogą być dla ciebie atrakcyjne z wielu powodów. Przyjrzyjmy się kilku z nim. 1. Ryzykowne relacje są ekscytujące Dużo można powiedzieć o ryzykownych związkach, ale nie to, że są nudne. Wiele dorosłych córek wyznaje, że w takich relacjach czuje, że naprawdę żyje i że zawsze ma przed sobą wyzwanie. Twierdzą też, że solidne relacje okazują się dla nich bezbarwne, choć jednocześnie chciałyby móc bardziej polegać na ryzykownym partnerze. 2. Ryzykowne relacje sprawiają, że czujesz się potrzebna Wszyscy chcemy czuć się potrzebni w związku. Jednak prawda jest taka, że w większości ryzykownych związków partner(-ka) potrzebuje kogoś, kto będzie tolerował jego (jej) zachowania. Sytuacja ta nie jest zdrową potrzebą, lecz pociąga za sobą wykorzystywanie ludzi. Jeżeli nie rozumiesz różnicy między byciem potrzebną a byciem wykorzystywaną, grożą ci poważne problemy. W końcu różnica ta odzywa się u większości dorosłych córek, gdy zaczynają odczuwać, że ich potrzeby nie są zaspokajane. Z początku jednak potrzeba bycia potrzebną przyciąga dorosłe córki do ryzykownych związków. 3. Ryzykowne relacje dają swobodę Powiedzmy otwarcie: u nieprzewidywalnych ludzi zawsze występuje pewien stopień nieokiełznania. Ich spontaniczne zachowania dają niemałą frajdę. Wiele dorosłych córek wskazuje, że nawiązuje relacje z niewłaściwych powodów. Częstym jest ucieczka od obecnej sytuacji i wyrwanie się na wolność. 4. Ryzykowne relacje oferują wyłączność Wyłączność występuje wówczas, gdy dwie osoby mają w związku ze sobą coś, czego żadna z nich nie zaznaje z nikim innym. Ta wyłączność może polegać na porozumiewawczym spojrzeniu, wspólnym przeżyciu czy wyjątkowym czasie spędzonym razem. U niektórych dorosłych córek widać nawiązanie do wyłączności w związku, gdy bronią one zachowania ryzykownego partnera słowami: „Nie znasz go tak dobrze jak ja”. Wszyscy inni uznają jego postępowanie za błędne i tylko dorosła córka uważa, że jego działania są akceptowalne, ponieważ tylko ona zna go naprawdę. To rozumowanie może sprawić, że dorosła córka odbiera swój związek jako wyłączny, ale prawdopodobnie czuje też, że musi nieustannie bronić zachowania partnera. Powyższe cztery cechy mogą odnosić się do każdego, kogo przyciągają ryzykowne relacje. Jednak w przypadku dorosłych córek w grę wchodzi jeszcze jeden czynnik. Może cię ciągnąć do ryzykownych relacji, bo sama należysz do kobiet wysokiego ryzyka! W kontekście relacji partnerskich oznacza to, że kobieta nie umie zatroszczyć się o siebie fizycznie, emocjonalnie lub duchowo; nie ma dobrego rozeznania, co składa się na zdrowy związek; jest gotowa brać na siebie zbyt dużo odpowiedzialności za powodzenie związku; za bardzo obwinia siebie, gdy coś w relacji się psuje; nawiązuje relacje z niewłaściwych powodów; obserwowała kiepskie wzorce partnerskie. Te i inne czynniki mogą dla niej stwarzać wysokie ryzyko wchodzenia w destrukcyjne związki oraz braku umiejętności wycofania się z nich. Ponadto dorosła córka prawdopodobnie będzie uznawać, że sama była przyczyną tej destrukcji. Dam pewien przykład. Moja znajoma udziela się w grupie wsparcia dla dorosłych córek alkoholików. Kiedy powiedziałem, że zamierzam napisać książkę o dorosłych córkach, panie pozwoliły mi posiedzieć z nimi i posłuchać rozmów toczących się w trakcie sesji. Tego wieczoru poruszano temat związków i problemów, jakie pociąga za sobą wybranie nieodpowiedniego partnera. Każda uczestniczka sesji opowiadała o swoich przejściach po związaniu się na pewnym etapie życia z niewłaściwą osobą. Kiedy padły już wszystkie wypowiedzi o wybieraniu złych partnerów, jedna z pań zapytała mnie o zdanie. Odpowiedziałem, że nie jestem pewien, czy mam swoje zdanie, natomiast podczas słuchania ich przyszło mi do głowy pewne pytanie. „Słyszałem, jak każda z was obwiniała się o wybranie nieodpowiedniego mężczyzny – powiedziałem – i zastanawiam się, skąd macie tę pewność, że to wy wybrałyście jego”. Być może mężczyźni, z którymi się wiązały, przechodzili przez relacje z wieloma kobietami i żadna z nich nie była w stanie znieść sposobu ich postępowania. W końcu trafili na kobiety z tej sali, z których każda ma doktorat z tolerowania niestosownego zachowania! Zanim dorosłe córki oskarżą siebie, muszą mieć pewność, że nie są wykorzystywane, bo niestety stanowią łatwy cel. Osoba, z którą jesteś w związku, jest prawdopodobnie niewłaściwa dla ciebie, jeśli zadajesz sobie pytanie: „Skoro to jest miłość, to dlaczego jest mi tak źle?”. Masz niewłaściwego partnera, jeżeli człowiek ten sprawia, że czujesz się: pod presją; zdezorientowana; winna, że nie jesteś dość dobra; skrępowana w jego towarzystwie; zastraszona przez niego; upokorzona; niezadowolona z siebie; schwytana w pułapkę; pełna obaw, co masz mówić. Powszechne problemy w związkach dorosłych córek Dorosłe córki, narażone na wysokie ryzyko problemów w związkach, powszechnie wskazują pięć konkretnych typów takich problemów (jednak nie wszystkie córki twierdzą, że doświadczają wszystkich pięciu). Omówimy każdy z nich w kolejności od najczęściej wymienianego. Zaufanie Jak bardzo powinnaś zaufać osobie, z którą jesteś w relacji? Co powinnaś jej zawierzyć? Czy ufasz sobie w relacjach? Dorosłe córki twierdzą, że brak zaufania nie tylko jest najczęściej występującym problemem w ich związkach, ale że przybiera też wiele postaci. Tak na przykład niektóre dorosłe córki nie pozwalają sobie nawet na to, by stać się zależne od kogoś innego pod względem zaspokajania jakichkolwiek swoich potrzeb. Uważają, że w każdych okolicznościach muszą zachowywać pewien emocjonalny dystans, tak by nie narażać się na potencjalne zranienie. Jednocześnie przyznają, że ich brak zaufania do siebie utrudnia im wchodzenie w bliskie relacje. Ten brak jest powiązany z omawianą wcześniej egofobią. Czy zawierzasz innym prawdziwą siebie? Czy raczej ją przed nimi kryjesz, bo nie ufasz, że zostaniesz zaakceptowana, a co ważniejsze, sama nie akceptujesz siebie i tego, co masz do zaoferowania w związku? Brak zaufania nie tylko oddala nas od innych ludzi, ale też trzyma nas zamkniętych w sobie. Pod względem emocjonalnym inni nie mogą się tu dostać, a my nie możemy się stąd wydostać. Niektóre dorosłe córki mówią, że ogólnie nie mają zaufania do mężczyzn ani kobiet. Inne donoszą o dokładnym przeciwieństwie tego – są zbyt ufne i zbyt łatwo obdarzają ludzi zaufaniem. Czy zauważyłaś u siebie kiedyś, że jesteś bardziej gotowa zaufać nowo poznawanym znajomym niż ludziom, których znasz już od dawna? Jeżeli obdarzasz kogoś zaufaniem, czy robisz to całkowicie i od razu? Naturalnie zarówno zbytnia ufność, jak i zbytnia nieufność stanowi dla ciebie przeszkodę w związkach. Wreszcie zaufanie może być powiązane z kwestią ciągłego zadowalania ludzi. Niektóre dorosłe córki ufają, że dostosowywanie się do widzimisię drugiej osoby będzie przepustką do ich szczęścia. Jednak w rzeczywistości prowadzi to tylko do zadowolenia tamtej osoby. Stan emocjonalny kogoś innego nie stanowi miary twojego szczęścia, ponieważ jest ono funkcją twojego stanu emocjonalnego. Zaufanie w relacji zaczyna się od zaufania sobie, jest odwzajemniane przez drugą osobę i stanowi wspólne doświadczenie w związku. Kiedy masz problemy z zaufaniem w relacji, dzielenie się nim jest nieproporcjonalne. Brak równowagi pod względem zaufania sprawia, że jesteś wytrącona z równowagi, bardziej przejmujesz się drugą stroną i jest mniejsza szansa na to, że twoje potrzeby będą zaspokajane. Bliskość Największe problemy związane z bliskością, o jakich mówią dorosłe córki, dotyczą tego, że nie dopuszczają one do zbliżenia się do nich kogokolwiek albo że same nie potrafią zdobyć się na prawdziwą bliskość w stosunku do drugiej osoby. Niektóre dorosłe córki zauważają występowanie obu tych barier w swoich relacjach. Czy trzymasz ludzi na dystans od siebie, a jednocześnie chciałabyś mieć kogoś, kto byłby przy tobie blisko? Czy zwykle zachowujesz pewien dystans emocjonalny, po to aby mieć kontrolę, nie czuć się bezbronna, unikać bólu odrzucenia lub z powodu lęku przed bliskością? Wiele dorosłych córek wyznaje, że jednym z ich wielkich pragnień jest nawiązanie prawdziwie bliskiej relacji, lecz jednocześnie podkreślają swoje wahania co do tego, by ktoś „zanadto” się do nich zbliżył. W tle sprzecznych wewnętrznych przekazów dotyczących bliskości u dorosłych córek leży wiele emocji. Niektóre z kobiet mówią o lęku przed bliskością. Te dorosłe córki precyzują, że chodzi między innymi o lęk przed mężczyznami, o lęk przed „ceną”, którą trzeba płacić za bliskość, o niezdolność do związania się z kimkolwiek, o niemożność odpuszczania sobie w związkach i o lęk przed odrzuceniem. Czy rozpoznajesz w tego typu obawach siebie? Jeżeli doświadczasz w związkach problemów dotyczących bliskości, zrób listę swoich lęków, by przekonać się, co staje ci na przeszkodzie. Powstrzymuje mnie strach przed porzuceniem. Jest to coś, co tkwi w mojej głowie. Dostrzegam, że z biegiem lat zbudowałam mury, które służą do odgradzania mnie od tego lęku. Mam po prostu coś takiego w swoim zachowaniu. Wspaniale jest więc słyszeć od niego: „Nigdzie nie odchodzę”, ale muszę rozwiązać swój problem tu, w głowie. Lea Ann Jednocześnie bliskość działa dwukierunkowo. Samo to, że ty jesteś na nią otwarta, nie sprawia automatycznie, że twój partner jest zdolny do okazywania zdrowej bliskości. Jak jednak pewnie podejrzewasz, dorosłe córki, które mają problemy z bliskością w relacji, zwykle przypisują odpowiedzialność za to sobie, a nie rozliczają swoich partnerów. Pamiętaj: on może być obarczony swoimi problemami, które nie mają nic wspólnego z tobą. Kathy opowiada, że około miesiąca temu ostro pokłóciła się ze swoim partnerem i teraz wszystko toczy się lepiej. Zauważyła wtedy, że gdy byli razem, zaczął zachowywać się „jakoś inaczej”. „Co się dzieje?” – zapytała, a on odpowiedział, że źle się czuje. Silnie współuzależniona Kathy nie wpadła nawet na pomysł, że może chodzić o chorobę. Założyła, że jego „złe samopoczucie” wynikało z czegoś, co zrobiła. Nie ustawała w dopytywaniu go o swoje zachowanie, odmawiając przyjęcia do wiadomości, że może być chory. W końcu zapytał ją, dlaczego nie może pogodzić się z tym, że po prostu się rozchorował i że nie ma to nic wspólnego z ich związkiem. Nie jesteś odpowiedzialna za jego problemy! Inne problemy dorosłych córek dotyczące bliskości obejmują trudność w porozumieniu się z partnerem. Niezdolność do wyrażenia uczuć stanowi barierę na drodze do budowania bliskości. Co robisz ze swoimi odczuciami dotyczącymi związku? Czy zachowujesz je dla siebie, dzielisz się nimi z partnerem czy może wyjawiasz je komuś poza tą relacją? W zdrowym związku można wyjawić swoje odczucia partnerowi. Większość dorosłych córek twierdzi jednak, że korzysta z dwóch pozostałych możliwości. Czy na przykład kiedy masz problem w swoim związku, zwierzasz się z niego najlepszej przyjaciółce i powierniczce zamiast partnerowi? Czy często obawiasz się, że partner nie zrozumiałby twoich uczuć albo w ogóle nie byłby nimi zainteresowany? Jeśli tak, macie w związku problemy z bliskością. Kiedy do nich dochodzi, czy odsuwasz od siebie drugą osobę, zanim mogłoby cię spotkać rozczarowanie? Czy trzymasz partnera na dystans, ponieważ sama czujesz się od niego odległa? Ostatni typ problemów powiązanych z bliskością pojawia się w postaci sprzecznego przekazu u wielu dorosłych córek, gdy chcą one być zostawione w spokoju, a jednocześnie nie chcą się czuć samotne. Kiedy najbardziej pragną być zostawione w spokoju? Zwykle wtedy, gdy ich emocje się najbardziej rozbujane, i najczęściej kiedy doświadczają negatywnych uczuć, takich jak smutek, wzburzenie, zawód lub uraza. Czy właśnie wtedy, kiedy doznajesz takich uczuć, najczęściej wycofujesz się w relacji? Paradoksalnie – gdy się nad tym zastanowić – są to akurat te momenty, w których najbardziej potrzebujesz wsparcia. Jeżeli nie potrafisz nikogo wpuścić do środka, nie możesz doświadczyć bliskości. Jedną z sytuacji, w których najsilniej odczuwamy pustkę, jest ta, gdy potrzebujemy innych ludzi i chcemy ich bliskości, ale nie umiemy ich wpuścić do swojego życia. Niekiedy brak doświadczania bliskości w życiu naraża nas na „uzależnienie się od miłości”, które może wyrażać się czworako. Można uzależnić się od miłości z tęsknoty za nią, co zwykle wynika z braku doznania miłości rodzicielskiej. Do uzależnienia, o którym mowa, może też prowadzić pragnienie zewnętrznego potwierdzenia – zrównujesz swoją wartość z aprobatą otrzymywaną od partnera, musisz zatem wciąż udowadniać mu, jak jesteś „miła”. Ryzyko uzależnienia się od miłości pojawia się również wtedy, kiedy twój związek opiera się na złudzeniu, że mężczyzna jest twoją odpowiedzią na bliskość. Partner staje się dla ciebie uosobieniem twojej wartości, toteż wpadasz w pułapkę poszukiwania idealnego mężczyzny. Wreszcie uzależnienie od miłości występuje też wtedy, kiedy jesteś zakochana w „byciu zakochaną”. Twoim nałogiem stają się romanse. Własna wartość Jakim cudem mój mąż ma mnie kochać bez zastrzeżeń? Jakim cudem mam wyciągnąć sobie emocjonalny haczyk z wnętrzności i nauczyć się wyrastać z paskudnych dialogów wewnętrznych i fatalnej historii poczucia mojej bezwartościowości? Muszę słyszeć raz po raz i jeszcze raz, że mam wytyczać nowe mapy swojego życia. Janice Z osiąganiem bliskości w relacjach ściśle powiązane jest postrzeganie swojej wartości. Samoocena może na wiele sposobów wpływać na twoje relacje. Dorosłe córki twierdzą, że to, co i jak myślą o sobie, odciska się nie tylko na sposobie ich postępowania w związkach, lecz również na typach relacji, jakie nawiązują. Czy masz wrażenie, że jesteś w związku, który adekwatnie odzwierciedla twoje poczucie własnej wartości? Na przykład jak dobrze się oceniasz, zakładając, że doświadczasz teraz problemów w relacji? Jeśli nie najlepiej, czy ocena pojawiła się przed wystąpieniem tych problemów, czy po nich? Czy masz wrażenie, że zdarza ci się angażować w dysfunkcyjne relacje szczególnie wtedy, gdy masz niskie poczucie własnej wartości? I w drugą stronę: czy twoje poczucie własnej wartości spada, kiedy zaczynają się problemy w związku? Wiele dorosłych córek tłumaczy swoje problemy w związkach poczuciem, że nie zasługuje na nic lepszego. Niskie poczucie własnej wartości działa na twoją niekorzyść podczas prób tworzenia zdrowej relacji. Ta niska samoocena nie zawsze jest łatwo zauważalna. Możesz mieć przekonanie, że jesteś bardzo „poskładana”, kiedy jednak pojawiają się kłopoty w związku, po cichu odczuwasz, że nie jesteś warta, by mieć cokolwiek lepszego, a problemy te są normalne ze względu na to, jakim typem osoby jesteś. Jak widać, niskie poczucie własnej wartości może w związku prowadzić do samospełniających się przepowiedni. Niska ocena siebie prowadzi do zaniżonych oczekiwań, kiedy zaś te się spełniają, twoja niska samoocena zyskuje potwierdzenie. Innymi sposobami, w jakie kiepskie poczucie własnej wartości może powodować problemy u dorosłych córek, są na przykład ciągłe poczucie nieadekwatności, niedocenianie siebie w ramach nawiązywanych relacji, dokonywanie niezbyt dobrych wyborów kandydatów na partnera, poczucie niższości oraz poczucie, że nie nadajesz się do pokochania. Czy na przykład czujesz się inna od pozostałych ludzi i dlatego oczekujesz, że będziesz inaczej traktowana? Czy oznacza to, że oczekujesz, iż będziesz w związkach otrzymywać mniej niż inni? Czy często zdarza ci się obserwować „zdrowe” związki innych ludzi i z głębokim westchnieniem zastanawiać się, dlaczego tobie się taki nie trafia? Innym wskaźnikiem wpływu niskiego poczucia wartości na twoje relacje jest to, co dzieje się z tobą w obecności partnera. Czy zauważasz, że zmieniasz się, kiedy jest przy tobie? Oczywiście wszyscy przystosowujemy się do osoby, z którą jesteśmy związani, ale czy czujesz się wyjątkowo „mała” w jego obecności? Czy masz poczucie, że tracisz resztki tożsamości, które ci pozostały? Jeżeli tak, przyczyną jest to, że nie masz o sobie dobrego zdania. Sytuacja ta może być znacznie gorsza, jeżeli jesteś w związku z władczym czy kontrolującym mężczyzną. Jego dominacja połączona z twoją niską samooceną może uwięzić cię w pozycji „małej dziewczynki”. On nie traktuje cię jak równej sobie i jawi się bardziej jak ojciec niż jak kochający partner. Ty nie doznajesz należnego ci jako kobiecie szacunku, a on łatwo tobą manipuluje. Jedną z najbardziej destrukcyjnych form sterowania z jego strony może być stosowanie różnych postaci przemocy. Niestety wiele dorosłych córek wyjawia, że tkwi w związkach pełnych przemocy i wykorzystywania. Długotrwałe efekty niskiego poczucia własnej wartości wiążą się z przyczynami, dla których pozostajesz w niezdrowej czy destrukcyjnej relacji. Niska samoocena jest po prostu magnesem, który cię do niej przyciąga. Dorosła córka może trwać w dysfunkcyjnym związku z wielu powodów. Wymówkami dla niej bywają brak sił do tego, by odejść, strach przed przyszłością, czekanie na ostatnią kroplę przelewającą czarę, liczenie na to, że on się zmieni, mówienie sobie: „Nie jest jeszcze tak źle”, „Robię to dla dzieci” albo „Lepsze to niż nic”. Źródła tych powodów można jednak zwykle znaleźć w niskim poczuciu własnej wartości. Jednym ze stwierdzeń, jakie najczęściej słyszy się od zdrowiejących dorosłych córek, jest to, że w miarę zachodzącej u nich poprawy domagają się coraz zdrowszych relacji. Podnieś swoją ocenę siebie, a wzrosną twoje oczekiwania wobec związków. Co ważniejsze, zaczniesz się czuć uprawniona do tego, by je mieć. W miarę podnoszenia się twojej samooceny spada także tolerancja dla niestosownych zachowań w związku. Żaden partner nie da ci twojego poczucia własnej wartości. Niemniej niska samoocena może zostać wykorzystana przeciw tobie po to, aby cię kontrolować. Z kolei zdrowe poczucie własnej wartości możesz wykorzystać do pogłębiania i utrwalania zdrowej relacji. Twoje zdrowie staje się drogowskazem dla rozwoju i wzrastania waszego związku. Poczucie własnej wartości jest składnikiem zadowolenia z siebie i swoich relacji, bez niego w twoich związkach brakuje czegoś koniecznego i zdrowego – ciebie. Odpowiedzialność i obowiązki Na kim spoczywa odpowiedzialność za powodzenie twoich związków? Na tobie, na drugiej stronie czy na was obojgu? Jeżeli jesteś „dobrą” dorosłą córką, odpowiedziałaś, że na tobie. Jednak w prawdziwej relacji oboje powinniście być zaangażowani. Tymczasem dorosłe córki zwykle mają poczucie, że jeśli nie będą robić więcej, niż na nie przypada, i brać na siebie większości zadań, to związek się rozpadnie. Co mówi to o ich stylu partnerskim? Wystarczająco złe jest obarczenie kogoś zbyt wielką liczbą obowiązków w dowolnej relacji, a co dopiero w związku dysfunkcyjnym. Niemniej wiele dorosłych córek czuje na sobie ogromny ciężar odpowiedzialności za powodzenie swojej relacji. Niektóre mają na przykład wrażenie, że bez względu na to, ile zrobią w ramach swojego życia partnerskiego, nigdy nie będzie dosyć. Poczucie to jest skojarzone z lękiem, że jeśli nie „postarają się dostatecznie”, wszystko zacznie się rozpadać. Poczucie odpowiedzialności wiąże się także z kontrolą. Czy masz na przykład przekonanie, że jeżeli weźmiesz na siebie większość obowiązków w życiu partnerskim i odpowiednio się postarasz, zdołasz zachować kontrolę nad związkiem? Jeśli tak, to zrównujesz przyjmowanie na siebie odpowiedzialności ze sprawowaniem kontroli, co obarcza cię koniecznością dźwigania wszystkich obciążeń w relacji. W przypadku dorosłych córek należą do nich: ciągłe dbanie o to, by partner był ze wszystkiego zadowolony, nadmierna lojalność oraz życie w strachu przed porzuceniem. Trudno mi się dogadać z mężem. Po dwudziestu jeden latach małżeństwa wciąż się boję, że wystarczy jeden mój błąd, a wszystko się zawali. Rozumowo wiem, że jest to mało prawdopodobne, ale bardzo się tego boję. Angela Inne dorosłe córki mówią o bardzo odmiennych sprawach dotyczących nadmiernego zakresu odpowiedzialności. Dostrzegają u siebie żal o to, że muszą się wszystkim zajmować. Czy masz czasem dosyć tego, że wszyscy liczą tylko na ciebie albo zarzucają cię swoimi problemami emocjonalnymi? Jak czujesz się z tym, że zawsze musisz być tą silną, odpowiedzialną i zaradną? Czy jesteś osobą, do której wszyscy ciągną po radę – i lepiej, żeby ta rada okazała się skuteczna? Ten rodzaj odpowiedzialności różni się od zwykłego zakładania, że to ty masz wszystko robić. W tym przypadku nie tylko przydziela ci się wszystkie zadania, ale jeszcze wymaga się, abyś im podołała. Problemem jest moja gotowość do dźwigania całego ciężaru wspólnego życia, a po długim czasie zdanie sobie sprawy, że było w tym dużo więcej dawania niż otrzymywania. (…) I w końcu złość, że tak mało z tego wyszło. Stacy Jakie są twoje oczekiwania dotyczące obowiązków we wspólnym życiu? Czy automatycznie oczekujesz, że jeżeli wszystko ma być jak należy, to więcej do zrobienia masz ty? Czy jesteś związana z osobą bardzo nieodpowiedzialną, przez co musisz wykazywać się nadmierną odpowiedzialnością? Jak dobrze radzisz sobie z dzieleniem się obowiązkami w związku? Na przykład czy nie masz problemu z podziałem zadań i kontroli? Czy nie zakładasz po cichu, że partner nie potrafi zrobić różnych rzeczy tak dobrze jak ty, więc zawsze robisz je sama? Jeżeli – czy to z powodu dawnych nawyków, czy może z braku wyboru – jesteś w relacji, w której ciąży na tobie nadmierny zakres odpowiedzialności, związek ten jest pozbawiony równowagi. Niestety również tobie brakuje wtedy równowagi. Kiedy nadmiernie utożsamiasz się z partnerem, wykonując obowiązki związane z nim i waszym wspólnym życiem, wówczas niedostatecznie utożsamiasz się z powinnościami wobec samej siebie. W zdrowej relacji działa zasada „przestrzegania praw jednostki”. Tymczasem w większości niezrównoważonych związków prawa te ulegają stopniowej erozji. Z początku mogłaś ochoczo zaoferować swoją gotowość do wykonywania większej liczby zadań, niż powinno na ciebie przypadać. Po pewnym czasie po prostu oczekuje się od ciebie ich wykonywania. W końcu czujesz się wykorzystywana i traktowana przedmiotowo i zaczynają ci ciążyć nie tylko nadmierne obowiązki, ale i sam partner. Na pewnym etapie rozwoju związku tracisz swoje prawa. Tracisz siebie. Odzyskaj swoje prawa. Są twoje! Wybieranie niewłaściwej osoby Jakiego rodzaju mężczyźni są dla ciebie atrakcyjni? Czy czujesz pociąg do zdrowych mężczyzn? Lubisz przebywać w ich otoczeniu i swobodnie się przy nich czujesz? Czy raczej odczuwasz pociąg do takich, którzy nie wydają się nadto zdrowi, ale nie potrafisz się oprzeć czemuś, co w nich znajdujesz? A może wiążesz się z mężczyznami, którzy z początku wydają ci się wspaniali, ale potem okazuje się, że próbujesz ich zmieniać albo kontrolować? Dorosłe córki twierdzą, że są w związkach ze wszystkimi powyższymi typami panów. Niestety więcej z nich nawiązuje relacje z mężczyznami, którzy nie traktują ich należycie i nie zaspokajają ich potrzeb, niż z tymi zdrowymi. Paradoksalnie wybór partnera znajduje się na piątym miejscu wśród najczęściej wymienianych przez dorosłe córki problemów w ich związkach. Gdy spojrzy się na cztery wcześniejsze, każdy z nich odnosi się do pewnych cech samych córek. Mimo że otwarcie wypowiadają się one o swoich trudnościach w związkach, obarczają się nieproporcjonalną odpowiedzialnością za nie. Jak już pisałem gdy cokolwiek idzie nie tak, często patrzą w pierwszej kolejności na siebie. Choć chwalebne jest poddawać się autoanalizie, taka lustracja może przeistaczać się w nieuzasadnione samopotępienie. Powstaje wrażenie, jakby partner w żaden sposób nie przyczyniał się do zaistnienia problemów w związku! Nie wybielaj jego udziału w powstałych trudnościach. Jeżeli masz problemy w swoim związku, nie patrz tylko w lustro. Patrz też na osobę siedzącą po drugiej stronie stołu. Mnóstwo dorosłych córek twierdzi, że zdaje sobie teraz sprawę, iż ma głos w kwestii wyboru partnera. Niemniej wiele z nich nie ma pewności, dlaczego dokonuje takich, a nie innych wyborów. Czy czynnik, który naraża cię na wskazywanie niewłaściwej osoby, tkwi w tobie, w wybieranych przez ciebie mężczyznach, czy może tu i tu? Wiele dorosłych córek wyznaje, że niecierpliwie oczekuje zbudowania wspaniałego związku. Obserwowanie rodziców dało im wyobrażenie, na czym polega niezdrowa relacja. Uzbrojone w tę wiedzę wierzą, że ich związek będzie inny, że znajdą się w kochającej i szczodrej relacji, która będzie odpowiedzią na ból ich dzieciństwa. A zatem wiele dorosłych córek żywi głębokie przekonanie, że „właściwy” dobór partnera wyrwie je z emocjonalnego tygla. Jednocześnie dorosłe córki często twierdzą, że są świadome, jakiego rodzaju mężczyzn chcą uniknąć. Naturalnie na czele tej listy są mężczyźni z problemami alkoholowymi. Na wysokiej pozycji znajduje się też strach przez osobą stosującą przemoc. Boję się związać z kimś, kto będzie miał problem alkoholowy. Kiedy poznaję faceta, jednym z pierwszych pytań, jakie mu zadaję, jest: „Czy lubisz wychodzić na miasto?” (…) z nadzieją, że zaprzeczy, bo „wychodzenie na miasto” kojarzy mi się z piciem. Ingrid Na liście do unikania są też mężczyźni, którzy nie potrafią otaczać kobiet emocjonalną troską. Wiemy jednak, że pomimo dobrych chęci dorosłych córek wiele z nich ląduje w związkach z dokładnie takimi partnerami, jakich najbardziej chciały uniknąć. Bez względu na konkretny typ mężczyzny – alkoholik, skłonny do przemocy czy zdystansowany emocjonalnie – wykazują oni jedną wspólną cechę: są wysoce kontrolujący. Jeżeli masz problemy w swoich relacjach, czy nie jest tak, że wiążesz się z nadmiernie kontrolującymi osobami? Czy prowadzisz nieustanne boje o to, kto ma dzierżyć stery w waszym życiu? Czy starasz się sama coraz więcej kontrolować, by uniknąć podlegania kontroli? Pozostawanie w związku z kontrolującym mężczyzną stoi u podłoża większości problemów doświadczanych przez dorosłe córki w relacjach. Gdy jesteś kontrolowana przez kogoś innego, wówczas – bez względu na to, czy stosuje on różne metody celowo, czy nieświadomie – wyzbywasz się swojej tożsamości, swoich potrzeb, swojej osobistej wartości oraz szansy na zdrowy związek. Partner kontroluje nie tylko wasze wspólne życie, lecz także twoje emocje. Jeżeli znajdujesz się teraz w kontrolującym związku, jak do tego doszło? Wiele dorosłych córek przyznaje, że ciągnie je do określonych mężczyzn, którzy w końcu zaczynają sprawować nad nimi kontrolę. Niektóre ciążą na przykład ku „znękanym” mężczyznom i przyznają, że szukały ludzi, których mogłyby ratować emocjonalnie. Jednocześnie dorosłe córki twierdzą, że relacje te z początku pozwalają im poczuć się potrzebnymi i pożytecznymi. Mężczyźni tego typu oczekują bardzo dużo aprobaty. Na początkowym etapie owo pragnienie sprawia, że kobieta czuje się dla takiego mężczyzny ważna, jednak dynamika związku szybko daje o sobie znać: partner ciągle musi być w centrum zainteresowania. Albo znajduję mężczyzn z różnymi słabościami, dla których mogę być wybawicielką, albo takich, którzy wydają się silni i zdolni do dania mi oparcia, lecz zaraz potem odkrywam, że są dysfunkcyjni. Camille Inne dorosłe córki podchodzą do związku w przeciwny sposób. Wyznają, że pociągają je mężczyźni wyglądający na silnych i opanowanych. Przy pierwszym spotkaniu sprawiają oni wrażenie bardzo otwarcie okazujących uczucia oraz wypowiadają opinie, które przychodzą też na myśl dorosłym córkom, lecz zanadto je przerażają, aby przeszły im przez usta. Ponadto mężczyźni ci wydają się zwykle wiarygodni i pewni siebie. Poza tym zazwyczaj są zdecydowani i potrafią przejmować rolę kierowniczą. Przymioty te są z początku atrakcyjne, jednak mężczyźni ci mają też dodatkowe cechy, które można wykorzystać do kontrolowania otoczenia. Są to więc silni mężczyźni, jednak nie trzeba wielkiej spostrzegawczości, by zobaczyć, że są również dysfunkcyjni. Wiele dorosłych córek twierdzi, że kiedy w ich związku pojawiają się problemy, trudno jest im je przepracować czy się od nich wyzwolić. Odsetek rozwodów jest wśród nich o 10 punktów procentowych wyższy niż wśród kobiet z rodzin nieobciążonych alkoholizmem. Zatem wiele dorosłych córek potrafi zakończyć złą relację, jednak statystyki wskazują, że często nie są one w stanie rozwiązać trudności małżeńskich. Inny problem dla dorosłych córek powstaje wtedy, gdy starają się albo całkowicie kontrolować swoje życie partnerskie, albo – jeśli same podlegają kontroli – walczyć z nią tą samą bronią, czyli przeciwkontrolą. Te pierwsze są w związkach z mężczyznami, którzy przekazują im pełnię władzy. Znów początkowo sytuacja ta wygląda atrakcyjnie. Jednak niebawem kobiety budzą się z poczuciem, że dostały pod opiekę „małego chłopczyka” i że oczekuje się od nich odgrywania raczej roli matki niż romantycznej partnerki czy żony. Wkrótce w związkach tych zaczynają dominować pretensje. Z kolei przeciwkontrola wywiązuje się w odpowiedzi na podleganie nadmiernej kontroli w relacji i jest aktem kontrataku. Dorosłe córki, które doświadczają związków tego rodzaju, mówią, że nieustannie walczą ze swoimi partnerami lub manipulują nimi, aby nie tylko zapanować nad ich dysfunkcyjnymi zachowaniami, lecz również ograniczyć sprawowaną przez nich kontrolę. Niestety tak czy tak kobiety te znajdują się w kontrolującym związku, który charakteryzuje się ciągłymi próbami sił. Wreszcie niektóre dorosłe córki znajdują się w zdrowych relacjach. Część z nich uświadamia sobie jakość swojego związku i w pełni się nim napawa. Inne dorosłe córki będące w zdrowych relacjach przyznają, że trudno jest im cieszyć się tą sytuacją, zwykle z powodu obaw, że związek nie potrwa długo, albo z powodu wątpliwości, czy postępują w nim należycie. Obawiają się, że mogą odstraszyć od siebie partnera. Bez względu na to, jak wygląda twój obecny związek, nie zasługujesz na to, by podlegać kontroli, żyć z alkoholikiem czy z innym typem osoby dysfunkcyjnej. Masz prawo do szczęścia w partnerstwie. Nie możesz brać na siebie odpowiedzialności za szczęście swojego partnera. Możesz je podsycać, przyczyniać się do niego i wraz z partnerem je dzielić, jednak nie możesz go zagwarantować. Nie da się uszczęśliwić kogoś, wszystko dla niego robiąc. W ten sposób można natomiast zatracić siebie i swoje własne szczęście. Czy dorosłe córki miewają zdrowe relacje? Tak. Czy ty możesz mieć zdrową relację? Tak. Pomyśl o tym, że jedną z najliczniejszych grup, które są głęboko świadome znaczenia zdrowych związków i szczerze pragną je tworzyć, są właśnie dorosłe córki alkoholików. Skorzystaj ze swojej wiedzy, tak by doprowadziła cię do tego, na czym ci zależy. Rozdział ten otwierał się pytaniem o twoje oczekiwania od związków oraz o twoją definicję zdrowego związku. Podnieś swoje oczekiwania. Odkryj, co jest zdrowe. Stań się najzdrowszą osobą, jaką możesz być. Odmów tolerowania w swoich związkach niezdrowych zachowań, a znajdziesz się na drodze do udanego, zdrowego pożycia. Niezdrowi i kontrolujący mężczyźni równają się kłopotom przez wielkie „K”. Będą składali ci swoje kontrolujące zaproszenia i liczyli na ich przyjęcie. Powiedz im, że jesteś zbyt zdrowa, by z nich skorzystać! Unikaj związków, które wydają się mieć wielki potencjał, „jeśli tylko on się trochę zmieni”. W relacji tego rodzaju zakładasz, że będziesz w stanie go zmienić. Tymczasem on będzie dalej postępował tak jak dotąd, a prawdopodobnie nawet śmielej, gdy będzie już miał cię przy sobie. Pamiętaj, że kiedy zaczynacie się ze sobą spotykać, on zwykle się pilnuje i stara się pokazać z dobrej strony. Trzymaj się z dala od przedsięwzięć pod tytułem „On się zmieni”. Prędzej to przedsięwzięcie może się zmienić – w piekło. A jedyną osobą, która się zmieni, będziesz ty, i wcale nie spodoba ci się ta przemiana. W rzeczywistości możesz skończyć z dokładnym przeciwieństwem tego, czego chciałaś od życia. Związanie się z mężczyzną wysokiego ryzyka jest pierwszym krokiem do ostatniej rzeczy, jaką chcesz zrobić. Spotkanie właściwej osoby jest łatwiejsze niż jej stworzenie. Nigdy nie wolno bagatelizować siły związków międzyludzkich. Relacja, jaką miałaś w dzieciństwie ze swoimi rodzicami, wciąż w tobie żyje. Nadzieje, jakie rozbudza nowy związek, są przeogromne. Miłość i piękno zdrowej relacji mogą bezmiernie wzbogacić życie, a ruina spowodowana dysfunkcyjnym związkiem może pozostać z tobą na zawsze. Twoje poszukiwania zdrowej relacji i dążenie do stworzenia pozytywnego związku zawsze muszą wspierać twoje zdrowie, a nie być jego substytutem. Zdrowa ty jesteś pierwszym krokiem do zdrowszych relacji. Zadbaj o siebie i miej pozytywną relację ze sobą. Zasługujesz na to! Dla mnie – miłość. Nie kochałam siebie, więc nie potrafiłam autentycznie pokochać kogoś. Dziś trochę siebie kocham i, Boże, jak dojrzałam! Nie mogę się doczekać, aż zacznę się bardzo kochać. Może to się stanie za minutę, za godzinę, za dzień albo za rok. Nieważne kiedy, bo wiem, że tak się stanie. Rhonda Wir Można krążyć i krążyć W związkach przypominających dzieciństwo. Myślisz, że próbujesz się wyrwać, Ale wszystkie moce twojej przeszłości Sprzysięgają się, aby cię wessać. Ani się obejrzysz, a jesteś tak zajęta wysiłkiem przetrwania, Że zapominasz, jak się tu znalazłaś, Dlaczego tu jesteś I czy w ogóle chcesz tu być. Dobrze znasz ten dawny ból. Więc cofasz się coraz bardziej, Myśląc, że jeśli zdołasz choćby raz Uchwycić to ulotne coś, którego łaknie dusza, Uleczy to całą przeszłość, Cały ból, wszystkie twoje problemy. Albo z tym walczysz, myśląc, że jeżeli tylko Uda ci się wygrać tę nieustającą bitwę, W końcu pokonasz odwiecznego wroga Triumfalnym finalnym NIE! ciśniętym W kogoś, kogo już dawno nie ma. Jedynym wyjściem jest się scalić. Alison Snow Jones Refleksje Najłatwiej jest mi nawiązać kontakt z dziesięcioma tysiącami ludzi. Najtrudniej z jednym. Joan Baez Ludzie się zmieniają i zapominają się o tym powiadomić. Lillian Hellman Mam niezbywalne, konstytucyjne i naturalne prawo kochać, kogo mi się podoba, kochać przez tak długi czy tak krótki czas, jak się da, i zmieniać te miłości co drugi dzień według życzenia! Victoria Woodhull Zdaje mi się, że mam straszny tłum ludzi w sobie. Edith Evans Trudno walczy się z wrogiem, który zdobył przyczółki w twojej głowie. Sally Kempton Rozdział 13 Idealne rodzicielstwo Nagle okazało się, że robię wszystkie te rzeczy, co do których zarzekałam się, że nigdy ich nie zrobię swoim dzieciom, i na dodatek nie znam zachowania alternatywnego. Dzieje się to szczególnie, kiedy jestem w dużym stresie, który nie ma z nimi nic wspólnego. Jessica Drugą sprawą najczęściej wymienianą przez dorosłe córki alkoholików po związkach są problemy z wychowywaniem dzieci. Bez względu na to, czy mają one dzieci, czy nie, dorosłe córki wyrażają zdecydowane opinie i emocje związane ze swoimi umiejętnościami rodzicielskimi. Ich postawy rozciągają się od niechęci do posiadania dzieci w ogóle po pragnienie, by być idealnymi matkami. Dorosłe córki, które nie chcą dzieci, mówią, że obawiają się je mieć z powodu emocjonalnego wypalenia z okresu własnego dzieciństwa, to znaczy braku energii (czy wyczerpania) spowodowanego koniecznością samodzielnego opiekowania się sobą lub rodzeństwem (albo tego i tego) w latach dorastania w rodzinie alkoholowej. Inne dorosłe córki bardzo pragną mieć dzieci lub już je mają. Ich niepokoje wiążą się z dążeniem do jak najlepszego sprawdzenia się w roli matki, z pragnieniem, by ich dzieci miały „normalne” dzieciństwo, oraz z lękiem, że one same nie będą potrafiły z powodzeniem wywiązać się z tego zadania. Bez względu na to, czy chcą mieć dzieci, czy nie, wspólnym wątkiem dotyczącym rodzicielstwa jest u dorosłych córek strach. Jeżeli jesteś już matką lub sądzisz, że nią będziesz, jakie są twoje oczekiwania i obawy związane z rodzicielstwem? Czy uważasz, że dysponujesz umiejętnościami koniecznymi do tego, by być zdrowym rodzicem? Czy chcesz wychowywać swoje dzieci inaczej, niż sama byłaś wychowywana? Czy przyrzekałaś sobie, że nigdy nie zgotujesz swoim dzieciom tego, co zgotowano tobie? Czy mimo to boisz się, że możesz powielić rodzinne wzorce ze swojego dzieciństwa? Jeśli tak, wiedz, że wszystkie te emocje są u dorosłych córek normą. Pomimo powyższych obaw dorosłe córki mogą być zdrowymi rodzicami. Wiele zdrowych matek jest córkami alkoholików. Dorosłe córki pozostają jednak boleśnie świadome nie tylko własnego dzieciństwa, lecz także jego wpływów, które mogą się uaktywnić w ich obecnej roli rodzicielskiej. Obawy te sprawiały, że dorosłe córki otwarcie mówiły o swoich uczuciach i niepokojach dotyczących rodzicielstwa. Czy rozważania na ten temat wzbudzają w tobie wątpliwości co do własnych umiejętności w tym zakresie? Nic nie przywołuje twoich wspomnień z dzieciństwa szybciej niż kierowanie dzieciństwem własnych dzieci. Być może nie pamiętasz teraz dużo ze swoich przeżyć w szkole podstawowej, ale gdy do szkoły pójdą twoje dzieci, wspomnienia wrócą do ciebie jak rwąca rzeka. Czy przypominasz sobie na przykład kredki świecowe i siedzenie nad kolorowankami w pierwszej klasie? Czy przypominają ci się sytuacje sprzed lat, kiedy dolatuje dziś do ciebie zapach takich kredek? Co ważniejsze, gdy będziesz opiekować się dzieckiem, a ono zacznie reagować emocjonalnie, ponownie odczujesz wiele własnych emocji z dzieciństwa. Bardzo istotna stanie się twoja zdolność do przepracowania tych zaszłości oraz skutecznego oddzielenia ich od swoich dzisiejszych umiejętności rodzicielskich. Twoja zdolność do efektywnego wychowywania dzieci jest powiązana z umiejętnością działania dla innych. Wspominałem już o tym, omawiając generatywność. W całej tej książce konsekwentnie przypominałem o tym, że dorosłe córki bardzo dużo dają z siebie innym ludziom. Niekiedy wydaje się, jakby pokazywały, że dawanie siebie jest czymś, co najlepiej potrafią robić. Gdy zaś twój talent do ofiarowywania się innym będzie najbardziej potrzebny, czy będziesz wtedy wyrażać największe wątpliwości, czy też zdołasz ofiarowywać się z powodzeniem? Wszyscy rodzice mają wątpliwości, czy nadają się do tej roli. Dorosłe córki bardzo otwarcie przyznają się do wahań, jednak niektóre z nich dzielą się także sprawami, które są ściśle powiązane z ich pochodzeniem z rodziny alkoholowej. Boję się, że będę jak moja mama. Boję się zrujnować poczucie własnej wartości mojego dziecka. Boję się, że będę zbyt kontrolująca i nadopiekuńcza, a potem będę to przesadnie kompensować i stracę wszelką kontrolę. Boję się, że moje dzieci mnie znienawidzą. Nie mam najmniejszego zaufania do swojego zdrowego rozsądku. (…) Oczekuję doskonałości od siebie i swoich dzieci. Cindy Czy wiesz, czym martwisz się, jeśli chodzi o rolę rodzica? Czy jesteś przesadnie świadoma starań, mających na celu zapewnienie swoim dzieciom normalnego dzieciństwa? Czy zbyt usilnie starasz się dać im maksymalnie normalne wychowanie, przez co niechcący sprawiasz, że takie właśnie nie jest? Czy chcesz, żeby twoje dzieci potrafiły wyrażać siebie i eksperymentować z nowymi zachowaniami, ale jednocześnie oczekujesz od nich posłuszeństwa? Czy milcząco mówisz: „Chcę, żeby moje dzieci miały inne dzieciństwo, niż ja miałam, ale oczekuję od nich takiego zachowania jak moje”? Takie poczucie nie jest wyjątkowe wśród dorosłych córek. Badania wskazują, że dorosłe córki będące matkami w większym stopniu oczekują posłusznego zachowania od swoich dzieci niż matki, które wychowywały się w rodzinach bez problemu alkoholowego. Do twoich dzieci dociera sprzeczny przekaz: bądźcie inne, ale bądźcie jak ja! Aby uzyskać od moich dzieci to, czego chcę, odruchowo wzbudzam w nich poczucie winy i emocje, które subtelnie stosowano wobec mnie. Lucille Dlaczego dorosłe córki oczekują od swoich dzieci tak dużego posłuszeństwa? Zwykle dlatego, że w dzieciństwie same były posłuszne z obawy przed rozhuśtaniem łodzi. Będąc córkami alkoholików, szybko nauczyły się czytać innych ludzi i być nadto wrażliwe. Nie martw się, jeśli twoje dzieci nie są takie jak ty. W sumie możesz traktować to jako sygnał, że dobrze się sprawdzasz. W rodzinach niepodlegających stresowi dzieci nie muszą się pilnować emocjonalnie i mogą robić to, w czym są najlepsze – czyli być dziećmi. Dorosłe córki wyrażają wiele obaw o swoje zdolności rodzicielskie. Omówimy cztery najpowszechniejsze w kolejności odzwierciedlającej częstotliwość ich wymieniania. Jeżeli utożsamiasz się z tymi problemami, jesteś zapewne normalną dorosłą córką, która wyraża swe normalne wątpliwości wychowawcze. Wyzwaniem jest teraz przekonać się, czy możesz być normalnym rodzicem! (Ale nie martw się, nie musisz być idealnie normalna). 1. KONTROLA No nie, znowu to samo? Kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola. Czy nie możemy się od tego oderwać? Wiele dorosłych córek wyznaje, że własne postawy związane z kontrolą zaburzają ich umiejętności rodzicielskie. Czy masz tego typu problemy w związku z wychowywaniem dzieci? Czy wiesz, na czym polegają? Kłopoty rodzicielskie w moim przypadku zostały spowodowane przez mój perfekcjonizm i problemy z „dziecięcą” cząstką mnie. Okazuje się, że mam trudności z tym, żeby się dobrze bawić. (…) Widzę, że powstrzymuję synka i nie cieszę się całym nim do końca, tak jak bym mogła. Muszę świadomie hamować siebie i pozwalać mu na swobodne zachowanie. Susie Kwestie kontroli odciskają się na umiejętnościach rodzicielskich dorosłych córek na kilka różnych sposobów. Wiele dorosłych córek przyznaje na przykład, że chce sprawować za dużą kontrolę nad swoimi dziećmi i boi się odpuścić. Kontrolują one, biorąc na siebie zbyt wiele zadań związanych z dziećmi. Inne dorosłe córki mówią, że trudno jest im pozwalać swoim dzieciom na swobodę. Nadmiernie je chronią, co skutkuje tym, że nie potrafią uchwycić równowagi między „troszczeniem się” o dzieci a „zagłaskiwaniem” ich. Twoja przesadnie rozrośnięta potrzeba sprawowania kontroli może zakłócać ich normalne procesy rozwojowe. Czy działasz nadmiernie kontrolująco? Zadaj sobie pytanie, czy pozwalasz, by różne sprawy w twojej rodzinie się docierały, czy raczej „przejmujesz wtedy stery”. Zmagam się z potrzebą nadopiekuńczości, bojąc się utraty kolejnej cennej cząstki siebie. Courtney Problemy na tle kontroli stają się ewidentne, kiedy uważasz, że musisz być „idealnym rodzicem”. Rola ta jest oczywiście kontynuacją innej, którą wiele dorosłych córek świetnie zna i z którą nigdy się nie rozstała. Wyznacznikiem tej sytuacji jest podchodzenie do swoich zadań rodzicielskich ze zbytnią sumiennością. Uczysz się zajmować swoim dzieckiem w sensie ilościowym, a nie jakościowym. Dzieciom potrzebne są śmiech, czas odprężenia, zabawa i wiele różnych sposobów ekspresji emocjonalnej. Zachowywanie nadmiernej powagi nie tylko odbiera im te możliwości, lecz pozbawia ich także ciebie. Czy obawiasz się, że wyrządzisz dziecku trwałą szkodę, jeżeli popełnisz błąd? Czy trudno jest ci czegokolwiek mu odmawiać, bo boisz się, że stracisz jego miłość? Czy czujesz się nieefektywna jako rodzic, gdy nie możesz mu wszystkiego zapewnić? Czy masz obawę, że dziecko przestanie cię kochać, jeśli okażesz swój gniew na nie lub jeśli ono rozgniewa się na ciebie? Czy trudno jest ci zaakceptować to, że dzieci nie zawsze zachowują się idealnie? Czy masz niebotyczne oczekiwania w stosunku do nich? Czy w zdenerwowaniu dzieci mówiły ci, że nie mogą być „takie doskonałe jak ty”? Jeżeli tak, wykazujesz przejawy potrzeby sprawowania dużej kontroli nad dziećmi. Wskazuje to, że jako dorosła córka wciąż masz pewne problemy dotyczące kontroli. Jeżeli tak jest, zacznij nad nimi pracować. Nie działaj jednak na oślep. Pamiętaj, że wiele twoich pozytywnych umiejętności dorosłej córki służy rozwojowi twoich dzieci. Potrzebują one twoich wskazań, empatii, współczucia oraz umiejętności samozachowawczych. Potrzebują także twojej miłości i wsparcia oraz własnej areny emocjonalnej, na której będą mogły z nich korzystać. Jeżeli chcesz, żeby dzieciństwo twoich dzieci różniło się od twojego, a masz problemy rodzicielskie, być może sama musisz się zmienić. Najzdrowszą rzeczą dla dziecka są zdrowi, a nie kontrolujący rodzice. 2. BRAK UMIEJĘTNOŚCI WYCHOWAWCZYCH Czy zdarza ci się wątpić w swoje umiejętności rodzicielskie, ponieważ nie jesteś pewna, co robisz? Jeśli tak, jesteś podobna do wszystkich rodziców, chociaż dorosłe córki zadają sobie to pytanie jeszcze częściej niż pozostali rodzice. Wiele dorosłych córek mówi, że po prostu nie ma zaufania do swoich umiejętności wychowawczych. Obawa ta wiąże się zwykle z wzorcami, które obserwowały, a z których nie wyniosły wielu przykładów konstruktywnej opieki nad dziećmi. Ten brak pewności siebie przyczynia się do lęku, by nie wyrządzić szkody dziecku przez powielenie rodzinnych wzorców, których dorosłe córki najbardziej chciały uniknąć – tych, które im samym wyrządzały krzywdę w dzieciństwie. Co możesz zrobić, jeżeli obawiasz się, że nie wiesz, jak wywiązywać się z zadań rodzica? Jedną z opcji jest takie postępowanie, jakie znasz, co jednak według większości dorosłych córek nie jest pożądanym wyborem. Innym jest poszukiwanie informacji na temat wychowywania dzieci. Zapisz się na kursy rodzicielskie, na których naucza się zdrowych umiejętności. Podziel się swoimi troskami emocjonalnymi w ramach rodzicielskich grup wsparcia czy grup dla dorosłych dzieci alkoholików. Pozytywnych technik wychowawczych można się nauczyć w wielu miejscach. Lokalne szkoły, uczelnie i ośrodki zdrowia psychicznego często oferują zajęcia o wychowaniu. Nie bój się korzystać z takiej pomocy. Pamiętaj, że chcesz, by twoje dzieci miały do ciebie zaufanie, a z kolei one chcą mieć pewność, że wiesz, co robisz. Wahania co do swoich umiejętności rodzicielskich wiążą się często z niepewnością, jak wygląda prawidłowe zachowanie dzieci. Jeżeli sięgasz do własnego dzieciństwa jako do encyklopedii dziecięcych zachowań, twoja wiedza o tym, jak funkcjonują „normalne” dzieci, jest raczej ograniczona. Jednym z najczęstszych problemów dla dorosłych córek jest ich słaba znajomość procesów normalnego rozwoju człowieka. Aby podnieść swój ogólny poziom wiedzy o dzieciach i ich prawidłowych zachowaniach, poszukaj w swojej okolicy odpowiednich źródeł informacji. Musiałam pójść na kurs dla rodziców, żeby poznać zdrowe wzorce. Claire Oswojenie się z prawidłowym rozwojem człowieka jest łatwiejsze, kiedy ma się realistyczną percepcję tego, co normalne. Ponadto poznanie metod wychowawczych oraz zdobycie wiedzy o rozwoju dziecka może pomóc ci rozprawić się z twoim przekonaniem, że koniecznie trzeba być idealnym rodzicem, który wychowuje idealne dziecko. Ulgę powinno ci przynieść odkrycie, że wszystkim rodzicom zdarzają się błędy, dzieci zaś nie zawsze postępują tak, jak powinny, a mimo to zdrowe rodziny dalej się rozwijają. Poza tym doskonałość niekoniecznie jest tak piękna, jak można by sobie wyobrażać. Jeśli jesteś idealna, nie ma takiego miejsca, do którego pasujesz, i jest niewielu ludzi, do których możesz się zwrócić. Jeżeli chcesz, żeby twoje dzieci były zdrowe i chętnie do ciebie przychodziły, pokaż im, że jesteś człowiekiem. Z powodu przekonania, że musisz być perfekcyjnym rodzicem, zawsze będą w tobie narastały wątpliwości, będziesz osamotniona, a twoim dzieciom trudno będzie poczuć z tobą bliskość. Nikt – łącznie z tobą – nigdy nie będzie w stanie dorosnąć do standardów doskonałości. 3. BRAK SPÓJNOŚCI Jak konsekwentna jesteś jako rodzic? Czy w twoim domu panuje stałość, czy też atmosfera zmienia się nieprzewidywalnie? Czy jesteś stabilna w swoich uczuciach do dzieci, czy też doświadczasz huśtawki „rodzicielskich nastrojów”? Wiele dorosłych córek mówi o problemach ze spójnością w opiece nad dziećmi. W końcu jak stabilny był twój dom, kiedy ty dorastałaś? Czy sytuacja zmieniała się w jednej chwili, gdy próg przekraczał napity ojciec lub matka? Czy atmosfera w całej rodzinie falowała w rytm nieprzewidywalnych nastrojów twoich rodziców? Niespójność rodziców dorosłych córek dzieli się na dwie kategorie: niestabilność nastroju (i uczuć) oraz niestabilność zachowania. Niektóre dorosłe córki wyznają, że nie potrafią zapanować nad wahaniami nastroju u siebie, przez co czasem stają się zbytnio serdeczne i wylewne, a kiedy indziej nadto zdystansowane. Inne dorosłe córki wskazują, że bardzo trudno było im konsekwentnie utrzymywać się w roli rodzicielskiej. To córka opiekowała się mną przez większość z siedemnastu lat swego życia. Sheila Niektóre dorosłe córki alkoholików twierdzą, że potrafią być fizycznie dostępne dla swoich dzieci, ale nie zawsze są przy nich obecne emocjonalnie. Wiele kwestionuje swoją zdolność do sprawiedliwego traktowania dzieci. Choć wszyscy rodzice chcieliby mieć więcej cierpliwości, dorosłe córki otwarcie mówią, że często czują, jak brak im cierpliwości, i w rezultacie powątpiewają, czy spójnie okazują uczucia swojemu dziecku. Jednocześnie wiele dorosłych córek oczekuje od swoich dzieci pełnej stabilności w ich zachowaniu i nastroju. Wiele dorosłych córek twierdzi, że trudno jest im pozwalać na wyrażanie różnych nastrojów przez ich dzieci, ponieważ ich dzieci powinny być zawsze zadowolone. Nawet kiedy dzieci te dają wyraz naturalnemu gniewowi czy lękowi, u dorosłej córki wzbudza to nieraz nieproporcjonalny lęk z powodu jej dążenia, by mieć wszystko pod kontrolą. Niepokój innej osoby może ci przeszkadzać, jeżeli uważasz, że jest on przez ciebie zawiniony albo że powinnaś coś w jego sprawie zrobić. Wreszcie lęk przed brakiem spójności może się wiązać z trudnościami dorosłych córek z akceptacją różnic w zachowaniu, uczuciach i postawach między ich dziećmi a nimi. Jeśli sądzisz, że twoje dzieci powinny być takie jak ty, a nie są, twoje oczekiwania zostają zawiedzione. Jedne dorosłe córki obawiają się, że jeżeli okażą dezaprobatę dla odmiennych zachowań, mogą zahamować prawidłowy rozwój autonomii u dzieci. Inne wyznają, że brak spójności przeszkadza im w bliskiej łączności z dziećmi. 4. NIEZDOLNOŚĆ ZASPOKOJENIA POTRZEB SWOJEGO DZIECKA Straciłam dzieciństwo i nie mam dość energii czy serca, aby być naprawdę takim rodzicem, jakiego według mnie dziecko powinno mieć. Ellen Czy miewasz obawy, że nie potrafisz adekwatnie zatroszczyć się o swoje dziecko? Czy boisz się, że nie umiesz zaspokoić jego potrzeb emocjonalnych? Czy martwisz się tym, że możesz przypadkiem ignorować potrzeby swojego dziecka? Czy masz poczucie, że nie potrafisz im sprostać, ponieważ twoje nie były zaspokajane? Jeżeli tak, dzielisz takie obawy z wieloma dorosłymi córkami, które mają dzieci. Dorosłe córki na wiele sposobów wyrażają niepokój o to, czy są zdolne do zaspokojenia potrzeb swego dziecka. Niektóre martwią się tym, że nie potrafią kochać bezwarunkowo. Inne nie są pewne, czy umieją otwarcie wyrażać swoją aprobatę w stosunku do dzieci. Część dorosłych córek uważa, że aby zaspokoić potrzeby ich dzieci wystarczy, jeśli tylko będą je chronić przed nieprzyjemnościami. Do rzadkości nie należy też pragnienie, by dziecko zaspokajało potrzeby dorosłej córki. Bardzo silne jest pragnienie, by mieć kogoś, kto nas kocha oraz potrzebuje i na nas polega. Jednocześnie musimy pamiętać o wzajemności. Zbliżony problem pojawia się, gdy traktujesz dzieci jak swoją drugą szansę na przeżycie własnego dzieciństwa. Niestety próby ponownego doświadczenia przez ciebie dzieciństwa za pośrednictwem twoich dzieci nie będą dla nich korzystne. Można w zdrowszy sposób realizować rodzicielstwo – ciesząc się swoim dzieckiem. Niekiedy kluczem do zdrowego rodzicielstwa jest zadbanie o to, by samemu dorosnąć, zanim dorosną nasze dzieci. Przekonasz się, że w miarę zaspokajania potrzeb dziecka twoje potrzeby jako rodzica też zaczną się zaspokajać. Nie wszystko będzie szło gładko, jednak możesz osiągnąć równowagę potrzeb w swoich relacjach z dziećmi, mimo że nie będzie to wymiana pół na pół. Dzieci bardzo dużo od ciebie potrzebują. Zrównoważona wymiana następuje wtedy, gdy dajesz z siebie tyle, ile tylko możesz, a jednak zachowujesz zdrowie emocjonalne. Jednocześnie dzieci mogą od czasu do czasu sprawić, że będziesz zadowolona z bycia matką. Pamiętaj, że masz również prawo do zaspokajania własnych potrzeb. Kiedy o tym zapominamy, tracimy równowagę w roli rodzicielskiej. Gdy zaś starasz się o zaspokojenie swoich potrzeb, pamiętaj, że masz potrzeby dorosłego człowieka, toteż dzieci nie są w stanie ich zaspokajać. Twoje dorosłe potrzeby muszą być spełniane przez innych dorosłych oraz przez ciebie. Czy identyfikowałaś się z powyższymi zmartwieniami dorosłych córek mających dzieci? Jestem pewien, że mogłabyś rozwinąć tę listę problemów, obaw i emocji. Okolicznością, która nakłada na dorosłe córki alkoholików dodatkową presję, jest społeczny nacisk na stawanie się „superkobietą”. Medialny obraz, zgodnie z którym nie wolno ci zaniedbać absolutnie niczego w sprawie dzieci, życia partnerskiego, pracy zawodowej, swojego ciała i swojego umysłu oraz według którego masz to wszystko robić z uśmiechem na ustach, powoduje całkowite wyczerpanie. Aby móc powiedzieć wieczorem: „To był dobry dzień”, musiałby on trwać czterdzieści dwie godziny! Powinniśmy rzekomo codziennie rezerwować sobie nawet trochę czasu na „znaczącą interakcję” ze swoimi roślinami doniczkowymi! Takie informacje i naciski powodują nie tylko wyczerpanie, ale również rozczarowanie sobą, bo nie da się być wszystkim i robić wszystkiego. Od superkobiet nie oczekuje się, że będą miały dobre dni; one mają mieć „idealne dni”. Takie standardy powodują u ciebie jedynie poczucie, że brakuje ci godzin w ciągu doby. Masz wrażenie, że nigdy nie wykonujesz wystarczająco wielu zadań. Jeśli ustąpisz pod naporem obrazu „superkobiety”, będziesz miała poczucie, że jedynym wyjściem dla ciebie jest ciągle starać się jeszcze bardziej, i szybko wypalisz się w roli rodzica. Rodzicielstwo nie ustaje do końca życia, ale (w większości) nie jest to dożywotni wyrok. Oszczędzaj swoją energię i mądrze nią dysponuj. Nie dopuść, aby wykańczała cię idea superkobiety. Kiedy twoja energia rodzicielska się wyczerpuje, trzeba ją odbudować. Nie zdołasz odzyskać jej, starając się, by być jeszcze lepszą matką, tylko przez większe zatroszczenie się o siebie, które pomoże ci lepiej sprawdzać się w roli rodzica. Jako dorosłe dzieci jesteśmy wyjątkowo świadomi wpływu wywieranego przez rodzinę na następne pokolenie. Znakomicie uświadamiamy sobie, jak ważne są zdrowe relacje między rodzicami oraz między rodzicami i dziećmi. Jednakże musimy też zdać sobie sprawę, że jesteśmy znacząco narażeni na samokrytykę i wewnętrzne obawy co do własnych umiejętności rodzicielskich. Na pewno można powiedzieć, że chcemy dobrze odegrać tę rolę, ale jednocześnie nie jesteśmy pewni, co mielibyśmy robić. Mówimy swoim dzieciom, że powinny próbować różnych możliwości, wyrażać swoje uczucia, zachowywać się stosownie do swojego wieku i wesoło się bawić. Jeżeli porada ta jest tak dobra dla naszych dzieci, może sami powinniśmy spróbować się do niej zastosować. Nie pozwól, by hamowały cię nierozwiązane problemy z dzieciństwa czy lęk przed rodzicielstwem. Prawdopodobnie jesteś dużo lepszą matką, niż sądzisz. Możesz przejawiać pewne ryzykowne zachowania, lecz masz także jedne z najwspanialszych atutów pozwalających ci być zdrowym rodzicem. Masz pragnienie, by dobrze sprawdzić się w tej roli. Masz zdolność rozpoznawania potrzeb innych ludzi. Nie boisz się zaangażować. Wiesz, jak wielką moc mają rodzice. Czy chcesz być zdrowym rodzicem? Jeżeli tak, przepracuj swoje wątpliwości, znajdź rozwiązanie ciążących ci problemów z dzieciństwa, poznaj poprawne metody wychowawcze i korzystaj z tych cząstek siebie, które są zdrowe. Wszystkie dzieci potrzebują prowadzenia, miłości, wsparcia, troskliwości i akceptacji. Podobnie jak rodzice. Najważniejszą sprawą w mojej relacji z córką jest to, że pozwalam jej być sobą i doceniam ją taką, jaka jest. Gdy obserwuję, jak dorasta, uważam, że najwartościowszym aspektem moich działań wychowawczych jest to, aby doceniała, kim jest, kochała siebie (…) czuła, że ma prawo istnieć i prosić o to, co jest jej potrzebne do szczęścia. Wolno jej być po prostu taką, jaka jest. (…) Wolno jej się złościć i wolno zrobić coś nie tak, a mama będzie ją kochać mimo to. Bez względu na to, co zrobi. I ona ma takie poczucie. Evelyn Refleksje To, co jest głęboko zakopane w jednym pokoleniu, domaga się wydobycia na powierzchnię w następnym. Susan Griffin Myśleliśmy, że jak najdalej uciekamy od dorosłych, a teraz sami jesteśmy dorośli. Margaret Atwood Lekarze powiedzieli mi, że nie będę chodzić, ale mama powiedziała, że będę, więc uwierzyłam mamie. Wilma Rudolph Jeśli nie możesz zrobić błędu, nie możesz niczego zrobić. Marva N. Collins Mój ojciec obrócił moje życie o sto osiemdziesiąt stopni, nalegając, abym była czymś więcej, niż byłam, i wierząc, że mogę taka być. Oprah Winfrey Część piąta Odkrywanie i ozdrowienie Rozdział 14 Myślę, że mi się uda P amiętasz książeczkę Dzielna mała ciuchcia? Małą ciuchcię poproszono o przeciągnięcie długiego składu wagonów przez szczyt góry, bo duży parowóz się zepsuł. „Nie mogę tego zrobić, bo jestem za mała” – odpowiedziała ciuchcia i nie chciała udzielić pomocy. Wagony powiedziały jej jednak, że jeżeli nie pomoże, nie będą miały jak przedostać się na drugą stronę. Od tego miejsca fabuła staje się historią współuzależnienia. Ni stąd, ni zowąd odpowiedzialność za ciężkie wagony spada na małą ciuchcię. Co ona robi? Daje się namówić na spróbowanie i w duchu współuzależnienia zaczyna wciągać wagony po zboczu. Przez cały czas mozoli się i powtarza sobie: „Myślę, że mi się uda, myślę, że mi się uda”. Mała ciuchcia nie jest pewna, czy podoła zadaniu, ale jako że podejmuje wysiłek dla kogoś innego, jest gotowa włożyć w pracę całą swoją energię. Ostatecznie przedostaje się na drugą stronę góry i odkrywa, jak ogromną siłą dysponuje. Czy dostrzegasz podobieństwa między historią ciuchci a swoją? Czy zdołasz przedostać się na drugą stronę Góry Ozdrowienia? Czy zdajesz sobie sprawę, że już od dawna dźwigasz ciężar innych i masz olbrzymią siłę? Czy uświadamiasz sobie, że nawet jeśli robiłaś różne rzeczy z powodu współuzależnienia, jesteś zdolna dokonać modyfikacji w swoim życiu, tak by zaspokajać własne potrzeby? Czy poznałaś swoje zalety, umiejętności i hart ducha, z których możesz teraz czerpać z korzyścią dla siebie? Czy powtarzałaś sobie kiedyś: „Myślę, że mi się uda, myślę, że mi się uda” w odniesieniu do twojego potencjału ozdrowienia? W całej tej książce szłaś drogą odkrywania i uzdrawiania siebie. Czego się o sobie dowiedziałaś? Czy masz lepsze pojęcie o tym, kim jesteś i czego pragniesz w swoim życiu? Czy chcesz się zmienić? Czy masz wolę zmiany? Czy kupisz sobie bilet na pociąg zdrowienia, czy też odsprzedasz go innym? Jako dorosła córka masz dzisiaj coś, czym nie dysponowałaś w dzieciństwie: Masz wybór! Możesz pozostać w miejscu, w którym jesteś. Możesz zachować te fragmenty boleśnie przyswojonych lekcji, które ci obecnie służą. Możesz przepracować swój smutek i liczne straty i nauczyć się nie zatrzymywać ich w sobie. Możesz konstruktywnie czerpać ze swojej siły. Masz różne możliwości. Czy z nich skorzystasz? Nikt nie może ci powiedzieć, co powinnaś wybrać albo zmienić. To ty jesteś odkrywcą prowadzącym ekspedycją badawczą. W trakcie swojej wewnętrznej wyprawy identyfikujesz miejsca, których nie chcesz ponownie odwiedzić. Znajdujesz także takie, które są ciepłe, pewne i pełne nadziei, i do nich będziesz chciała wielokrotnie powracać, aby zdobywać tam więcej energii do posuwania się coraz dalej na swojej drodze. Czy powiem ci, jak masz podróżować? Nie, ale pokażę ci mapę, którą podzieliło się ze mną wiele zdrowiejących dorosłych córek. Pragnienie zmiany Czy czujesz potrzebę zmiany swojego życia, swoich postaw i swoich odczuć? Czy chciałabyś uwolnić się od emocjonalnego bagażu, który niesiesz jako dorosła córka alkoholika? Czy zdarza ci się zastanawiać, dlaczego nie potrafisz cieszyć się życiem tak, jak byś chciała, ale przyznajesz, że chętnie byś spróbowała? Jeżeli tak, nie jesteś w tym osamotniona. Pragnienie zmiany jest u dorosłych córek podobnie silne, jak wszystkie sprawy, które omówiliśmy do tego miejsca w książce. Tak samo jak są one spostrzegawcze, domyślne i empatyczne w stosunku do innych, są zdolne do zajęcia się własnymi zachowaniami i odczuciami, gdy tylko je odkryją. Niemniej dorosłe córki częściej korzystają ze swoich umiejętności emocjonalnych w odniesieniu do innych ludzi niż do siebie. Czy potrafisz przekuć swoje pragnienie zmiany w czyn? Wiele dorosłych córek to zrobiło i właśnie ich spostrzeżenia przewijają się w całym tym rozdziale. W poradach zdrowiejących dorosłych córek pojawia się pięć wspólnych wątków ważnych dla tych dorosłych córek, które chciałyby ozdrowieć: korzystaj ze swojej przeszłości; dbaj o siebie; dostrzegaj, co straciłaś; dołącz do grupy wsparcia; otaczaj się zdrowymi ludźmi. Korzystaj ze swojej przeszłości Czy zdajesz sobie sprawę, że twoja przeszłość może być narzędziem w procesie zdrowienia? Możesz obrócić umiejętności samozachowawcze w umiejętności samorozwoju. Nie bój się swojej przeszłości, ale i nie pozwól, by ciągnęła się w nieskończoność. Czy uważasz, że dawne uleganie negatywnym oddziaływaniom na zawsze negatywnie cię naznaczyło? Złą przeszłość może pogorszyć jedynie dopuszczenie, aby odciskała się na reszcie twojego życia. Czy skoro jesteś dorosłą córką, musisz z tego powodu umierać każdego kolejnego dnia? Czy nie masz już dość oddawania swoich dni przeszłości? Twoje traumatyczne dzieciństwo się skończyło. Tak, ból wciąż może w tobie tkwić, ale jesteś w stanie skorzystać ze swojej siły, by wyrwać się z jego uścisku. Zostałaś skrzywdzona przez alkohol; nie dopuść, by teraz krzywdziła cię twoja przeszłość. Musisz pamiętać, by postrzegać swoje przyporządkowanie do DDA w odpowiedniej perspektywie. DDA mówi o miejscu, w którym byliśmy, ale nie musi determinować tego, dokąd idziemy. Jeżeli dajemy tej etykietce taką proroczą moc, stajemy się od niej współuzależnieni. Czytaj, ucz się i rozwijaj, ale nie traktuj określenia DDA jako wymówki dla dysfunkcyjnego postępowania. Nie zagłębiaj się w DDA do tego stopnia, żeby stawało się to dysfunkcyjne. Stella Dbaj o siebie Ile razy mówiłaś sobie: „Powinnam zająć się (uzupełnij według swojego uznania)”? Do tej pory w pustym miejscu zawsze pojawiało się imię kogoś innego. Zdrowiejące dorosłe córki mówią ci, żebyś zajmowała się w pierwszej kolejności sobą. Nie musisz być opiekunką wszystkich. Nie odpowiadasz za cały świat. Jesteś natomiast odpowiedzialna za siebie. Co robisz dla siebie? Czy mogłabyś sporządzić listę różnych sposobów, w jakie zajmujesz się sobą? Czy potrafiłabyś przekonać kogoś, komu na tobie zależy, że należycie troszczysz się o siebie? Możesz być troskliwa, nie niańcząc wszystkich dookoła. Musisz zacząć stawiać siebie na pierwszym miejscu, a nie ostatnim. Dbałość o siebie to nie samolubstwo. Glenna Bądź dla siebie lepsza. Wyzbądź się nierealistycznych wymagań, które sobie stawiasz. Masz prawo do własnych potrzeb, a korzystanie ze swoich praw jest pierwszym krokiem do zadbania o siebie. Najlepsze znane mi motto dla dorosłych córek pojawia się w Dezyderacie; w prostych, ale wymownych słowach twierdzi się tam, że „masz prawo do istnienia”. Dbanie o siebie oznacza, że bierzesz odpowiedzialność za swój rozwój. Nie bój się go. Nie odkładaj go na bok z powodu lęku, że przepracowywanie uczuć będzie bolesne. Pamiętaj, że bóle wzrastania są mniej dokuczliwe i zdrowsze niż bóle przeszłości. Daj sobie czas na zmianę. Prawdziwa przemiana dokonuje się za pomocą małych kroczków w tym, co robisz na co dzień. Gdy zaczniesz troszczyć się o siebie, zwracaj uwagę na oznaki depresji. Doznawanie silnych emocji w związku z pracą nad swoją przeszłością jest normalne, podobnie jak odkrycie gniewu z powodu spraw, które od lat były wypierane. Kiedy jednak zaczniesz odczuwać przytłoczenie wszystkim, czego się o sobie dowiedziałaś, lub samym posuwaniem się na drodze zdrowienia – przyhamuj. Nikt nie powiedział, że musisz ozdrowieć idealnie. Nikt nie powiedział, że musisz wybaczyć każde przewinienie w swoim życiu. To jest twoja podróż; ty ją organizujesz. Jeśli zaczniesz odczuwać depresję, znajdź zaciszny parking i zrób sobie postój. Zadbanie o siebie oznacza traktowanie swoich potrzeb jako pierwszoplanowych. Jest to sytuacja niezwykła dla większości dorosłych córek. Nie spiesz się. Łatwiej będzie ci zajmować się sobą, kiedy będziesz miała lepsze zdanie na swój temat. Przekonasz się wtedy, że jednocześnie zaczynasz troszczyć się o siebie. Dostrzegaj, co straciłaś Odkrywać to coś więcej niż zdać sobie sprawę, że byłaś krzywdzona. To także uświadomić sobie, co cię ominęło. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co straciłaś? I, co ważniejsze, czy jesteś gotowa postarać się o odzyskanie tego? Najboleśniejsze konsekwencje przeszłość ma wówczas, gdy hamuje nas przed odzyskaniem tego, co straciliśmy. Moją nadzieją na przyszłość jest znalezienie spokoju ducha. Jednym z wielkich sekretów mojego programu jest niewybieganie w przód (…) próbowanie, aby – oprócz koniecznego planowania – nie wybiegać myślą nawet do następnej godziny, tylko delektować się chwilą. Jest to coś, czego nigdy nie robiłam. Przez całe życie nieustannie planowałam, wznosiłam mury i uciekałam przed katastrofami, które okazywały się nieuniknione. Teraz nauczyłam się po prostu delektować chwilą i akceptować to, co życie akurat ma mi do zaoferowania. Nie chodzi o to, że nie mam na nic nadziei; chodzi raczej o wiarę, że kiedy nastanie jutro, to bez względu na to, jakie będzie, okaże się dla mnie właściwe. To mi pozwala radować się dniem dzisiejszym. Harriet Kiedy uświadamiasz sobie, czego chcesz, bo wiesz, czego brakowało w twoim życiu, zaczynasz w procesie swojego zdrowienia dostrzegać cel i kierunek. Odzyskanie tego, co cię ominęło, może stać się celem. Stawanie się taką osobą, jaką chciałabyś być, nadaje ci kierunek. Jeżeli nie jesteś pewna, co chcesz robić, nie przeznaczaj całej swojej energii na próby ustalenia tego, zanim rozpoczniesz swoje zdrowienie. Możesz zacząć je już teraz od zadania sobie pytania, czego nie chcesz robić. Wielokrotnie okazuje się, że świadomość tego, czego nie chcemy, naprowadza nas na właściwy kierunek dzięki temu, że dystansujemy się od sytuacji, których sobie nie życzymy. Jeżeli na przykład nie chcesz być dalej taka jak teraz, nie chcesz być wyalienowana, nie chcesz zatrzymywać rodzinnej tajemnicy tylko dla siebie, nie chcesz mieć niekończących się problemów w związkach i nie chcesz dłużej trzymać całego swojego bólu w środku, znaczy to, że dużo się o sobie dowiedziałaś. Rozpoczynając drogę zdrowienia, możesz skorzystać z nowej wiedzy o sobie równie dobrze jak z wiedzy o tym, jakie miałyby być pożądane zmiany. Najważniejsze jest, aby rozpocząć swoją drogę; niekoniecznie trzeba od razu znać jej ostateczny cel. Niechaj nieodbycie tej podróży nie stanie się kolejną pozycją na liście spraw, których brakuje w twoim życiu. Wystarczy, żebyś wiedziała tyle, iż na pytanie: „Czy wiem, czego brakuje mi w życiu?” możesz odpowiedzieć: „Ozdrowienia – i zamierzam je znaleźć”. Dołącz do grupy wsparcia Robiłyśmy, co mogłyśmy, ale robiłyśmy to same – koniec z tym. Ginny Nie musisz zdrowieć w pojedynkę. Prawdę mówiąc, ozdrowiejesz szybciej i lepiej dzięki pomocy otaczających cię ludzi. Jednym z najlepszych sposobów na uniknięcie poczucia całkowitej odrębności i izolacji jest obracanie się wśród innych. Znajdź dobrą grupę wsparcia i włącz się w jej działania. Możesz wybierać spośród różnych opcji. Możesz chodzić na spotkania Al-Anon dla dorosłych dzieci. Możesz poszukać specjalistycznych grup DDA. Możesz wypróbować kobiece grupy wsparcia. Możesz dołączyć do grup terapeutycznych. Ważne, żebyś była zaangażowana. Będziesz mogła lepiej skonfrontować się ze swoimi uczuciami, gdy w twoim otoczeniu znajdą się ludzie, którzy rozumieją nie tylko ciebie, lecz także dynamikę rodzin alkoholowych. Nie wahaj się pytać psychologa prowadzącego grupę, co wie o problemach dorosłych dzieci. Jeśli nie czuje się dobrze z tym tematem lub nie ma dostatecznej wiedzy o dorosłych dzieciach, znajdź innego. Pamiętaj, że jesteś klientką udającą się po zdrowie. Proś o to, co jest ci potrzebne. Mam nadzieję, że uda mi się dojść w tej grupie do tego, kim jestem i co chcę robić. Co nieco wiem o sobie, ale wiele z tego, co myślę i w co wierzę, to rzeczy, które chyba przechwyciłam od mojego taty (…). Nie jestem przekonana, czy to rzeczywiście ja. Dlatego wciąż staram się siebie zrozumieć i wciąż siebie odkrywam. Nan Jeśli przyłączysz się do jakiejś grupy i okaże się, że nie odpowiada ona na twoje potrzeby, nie rezygnuj z samej idei rozwoju dzięki grupie. Wypróbuj inną. Warto sprawdzić przynajmniej sześć różnych grup przed rozważaniem rezygnacji z takiego pomysłu. Grupy i doradcy psychologiczni wciąż uczą się, jak zaspokajać potrzeby dorosłych dzieci i zdarzają się im błędy. Niektóre grupy tego typu działają nieco gorzej inne. W sumie nikt nie powiedział, że grupy wsparcia dla dorosłych muszą być idealne. Zresztą te, które starają się być całkiem idealne, mogą być w rzeczywistości najmniej zdrowe. Jeżeli grupa, do której dołączyłaś, przypomina ci twoją rodzinę alkoholową, poszukaj sobie innej. Pamiętaj także, że w grupie DDA nie znajdziesz wszystkiego, czego poszukujesz w procesie swojego zdrowienia. Grupa taka może zapewnić wsparcie emocjonalne, jednak możesz uczestniczyć także w zajęciach innych grup, aby zdobyć brakujące ci umiejętności i wiedzę. W licznych innych grupach wsparcia czy na warsztatach szkoleniowych możesz się nauczyć na przykład umiejętności partnerskich i komunikacyjnych, technik podnoszenia poczucia własnej wartości, asertywności lub umiejętności wychowawczych. Pamiętaj, że nie musisz „alkoholizować” całości swojego zdrowienia. Jesteś nie tylko dorosłą córką, masz także swoje rozmaite talenty i potrzeby. Rozwój należy się wszystkim cząstkom ciebie, mimo że w wielu przypadkach powstrzymywał cię przed nim właśnie aspekt „dorosłej córki alkoholika”. Zdecyduj się i zrób to wszystko. Stawaj się jak najzdrowszą sobą, nie jak najzdrowszą dorosłą córką! Otaczaj się zdrowymi ludźmi W miarę odkrywania siebie będziesz zauważać także, iż w coraz mniejszym stopniu tolerujesz niezdrowe zachowania. Im zdrowsza się stajesz, tym lepiej uświadamiasz sobie obecność niezdrowych ludzi. Jednym z najlepszych sposobów przyswojenia sobie zdrowych zachowań jest przebywanie wśród zdrowych osób, co w miarę jak zaczniesz się zmieniać, będzie się stawać dla ciebie coraz ważniejsze. Ci zaś ludzie, którzy najlepiej znają cię w roli dorosłej córki, mogą przyjmować nową ciebie z największymi oporami. Dzielisz z nimi historię, polegali na tobie pod względem zaspokajania własnych potrzeb i chcą, żebyś dalej odgrywała swoją rolę wspierającą. Ty jednak obejmujesz teraz rolę przewodnią, a oni nie bardzo wiedzą, jak mają na to zareagować. Co będą robić? Zwykle to, co im najlepiej wychodzi: odnosić się do ciebie po staremu. Czy zdrowiejąca ty wróci do dawnych nawyków, czy też pójdzie do przodu? Jednym z najlepszych wskaźników odkrywania siebie oraz zdrowienia jest na przykład pragnienie dzielenia się tym, czego się dowiedziałaś. Gdzie wiele dorosłych córek chce się podzielić swoim rozwojem? Niestety często chcą o tym mówić w miejscu, z którego wywodzą się ich problemy. Błąd! Powiedzmy, że odwiedzasz swój dom rodzinny i słyszysz tam tę samą starą, dysfunkcyjną śpiewkę. Co robisz? Czy dołączasz się do chóru, skoro znasz słowa na pamięć, czy też uczysz się reagować inaczej? Członkowie starej rodziny zawsze będą chcieli wciągnąć cię z powrotem, bo dawna ty jest osobą, którą najlepiej znają. Ta osoba zaspokaja ich potrzeby. Będą próbowali cię do tego prowokować, naciskając w tobie różne guziki, co nie powinno dziwić, skoro sami je zainstalowali! Łatwiej będzie ci oderwać się od niezdrowych zachowań, jeśli będziesz miała zdrowych znajomych i zdrowe relacje, do których możesz się odwołać. Twoją powinnością nie jest uzdrawianie rodziny. Nie wpadaj w rolę psychologa rodzinnego. Wystrzegaj się tej pułapki. Kiedy zaczynasz się rozwijać i radzić sobie z alkoholizmem w swoim życiu, stajesz się nowym rodzinnym ekspertem. Rodzina będzie się starała cię wykorzystywać, wciągając cię z powrotem w swoją orbitę i próbując sterować tobą przy użyciu starych guzików emocjonalnych. Jeżeli nie chcesz dalej śpiewać starej dysfunkcyjnej śpiewki, znajdź sobie zdrowe towarzystwo, a w twoim życiu zagości nowa muzyka. Poznawanie i uzdrawianie siebie wymaga czasu. Będziesz przechodzić przez różne etapy na drodze swojego rozwoju. Każdy z nich będzie niósł ze sobą pewne korzyści, a także zawierał pułapki, które mogą uniemożliwić ci pójście dalej. Nie pomyl na przykład procesu zdrowienia z czymś innym, chociażby z odkrywaniem siebie czy zdobywaniem świadomości. Kiedy po raz pierwszy uświadomisz sobie, że wiele twoich zachowań jest normą dla dorosłej córki, prawdopodobnie doznasz ulgi. Poprawi się twoje zdanie o sobie. Ale jest to postęp na drodze odkrywania siebie, nie zdrowienia. Nie myl poczucia ulgi z ozdrowieniem. Kiedy się skaleczysz i ból ustąpi, czujesz ulgę, ale ta ulga nie oznacza zagojenia. Każdy etap odkrywania siebie przynosi ulgę. Ciesz się nią. Korzystaj z niej, aby nabrać energii potrzebnej do przystąpienia do kolejnego etapu, i ruszaj w drogę. Zasługujesz na ozdrowienie. Nie zgadzaj się na nic pośredniego. Masz prawo prosić o sto procent. Przechodząc przez te rozmaite etapy, nade wszystko zdawaj sobie sprawę z „pułapki świadomości”. Można tak bardzo zająć się dążeniem do doskonałego ozdrowienia i poznawaniem właściwych kroków, że traci się z oczu powody, dla których chce się wyzdrowieć. Tak bardzo pochłania cię zapamiętywanie i poznawanie szczegółów procesu, że zapominasz o jego celu. Ideą ozdrowienia jest dotarcie do niego, nie nauczenie się na pamięć prowadzącej do niego drogi. W trakcie dokonywania w sobie przemian prawdopodobnie przejdziesz przez kilka poniższych etapów. Zauważenie Pierwszym etapem ozdrowienia jest zauważenie, że istnieje społeczny ruch wychodzenia z alkoholizmu. W ostatnich latach ruch ten rozrósł się tak bardzo, że po raz pierwszy stykają się z nim miliony ludzi. Ma on charakter zarówno leczniczy, jak i wspólnotowy. Dostrzeżesz tę wspólnotę, a co ważniejsze, rozpoznasz w sobie chęć ozdrowienia i stania się jej cząstką. Zauważysz, że nie odpowiada ci to, jak zostałaś ukształtowana i jak wygląda obecnie twoje życie. Zauważysz, że są dostępne alternatywne możliwości i że chcesz je wypróbować. Zauważysz też najważniejszy element zdrowienia: siebie. Zaangażowanie Zaangażowanie w proces zdrowienia może przebiegać dwojako: intelektualnie i emocjonalnie. Większość dorosłych córek twierdzi, że nie ma żadnych problemów z intelektualnym zaangażowaniem się w zdrowienie. Na przykład chcą się one dowiedzieć wszystkiego o dorosłych dzieciach, alkoholizmie, dysfunkcyjnych rodzinach i trudnych związkach. Są gotowe czytać wszystkie książki, brać udział we wszelkich konferencjach dla DDA, jakie tylko znajdą, i godzinami dyskutować o problemach. Gdybyśmy jako dorosłe dzieci alkoholików mogli ozdrowieć dzięki zaangażowaniu intelektualnemu, mielibyśmy najzdrowsze psychiki na świecie! Większość dorosłych córek nie obawia się mówić, co myśli. Wiele ma jednak trudności z identyfikowaniem i ekspresją swoich emocji. Praca nad zdrowieniem wymaga zaangażowania emocjonalnego. Nie da się wyzdrowieć na mocy tego, co się wie. Zdrowiejesz, bo czujesz to, co wiesz. Jeżeli boisz się swoich uczuć, będziesz się też bać takiego zaangażowania. Dorosłe córki otwarcie mówią o barierze emocjonalnej, która uniemożliwia im głębokie wejście w proces zdrowienia. Racjonalizowanie, umniejszanie i intelektualne wyjaśnianie bólu może być łatwiejsze od doznawania go i przepracowywania. Nie pomyl wiedzy z emocjami. W innym wypadku będziesz „wiedziała”, co to jest ozdrowienie, ale nigdy go nie „poczujesz”. Chęć zmiany W miarę coraz lepszego uświadamiania sobie siebie oraz pojawiania się nowych możliwości będziesz coraz bardziej zdawała sobie sprawę ze swojego pragnienia zmiany. Zadbaj jednak o to, byś rozpoznała też kierunek, w jakim chciałabyś się zmieniać. Nie pozwól sobie wpaść w wir burzenia wewnątrz siebie wszystkiego „starego”. Masz przecież wiele godnych podziwu zalet, które przywiodły cię aż tutaj. Nie wyrzucaj najlepszych fragmentów siebie na śmietnik tylko dlatego, że uważasz, iż „powinnaś się zmienić”. Ponadto zmiana wymaga czasu. Od dawna jesteś już dorosłą córką, a na długo przed tym byłaś dzieckiem w rodzinie alkoholika. Daj sobie czas na zmiany. Nie musisz zrobić wszystkiego naraz ani dokonywać tego całkowicie. Sama dyktujesz sobie tempo. Jeżeli obarczysz się zbyt wieloma oczekiwaniami w zbyt krótkim czasie, będziesz traktować się dokładnie tak samo, jak od dawna traktowali cię wszyscy inni. Miej cierpliwość. (…) Musisz dać temu czas. Tak jak nie stałyśmy się chore z dnia na dzień, tak też nie polepszy się nam z dnia na dzień. Dokarmiaj swoje siły. Jesteś wytrwała. (…) Bądź w stosunku do siebie cierpliwa i łagodna. (…) Posuwaj się powoli, zobacz, co się u ciebie sprawdza. Nie spiesz się i nie ponaglaj. Tess Znajdowanie pomocy Kiedy po raz pierwszy znajdziesz pomoc, uzyskasz potwierdzenie swoich myśli i odczuć. Poczujesz dużą ulgę, gdy zdasz sobie sprawę, że inni ludzie dzielą wiele z nich. Jednakże dorosłe córki alkoholików często wchodzą na tym etapie w „stagnację odkrywczą” i nie wiedzą, jak posunąć się z tego miejsca do przodu. Dołączają do grup wsparcia i dyskutują o swoim życiu, uczuciach, wątpliwościach, potrzebach i emocjach, lecz nie są w stanie przekuć swoich spostrzeżeń czy otrzymywanego wsparcia w czyny. Wiele dorosłych córek uczestniczących w spotkaniach grup wsparcia pozostaje na tym samym poziomie świadomości swoich problemów i nie potrafi znaleźć sposobu na zmianę swego życia. Kiedy więc znajdziesz pomoc, zadbaj także o to, by znaleźć sposób na przekucie wsparcia, którym jesteś obdarzana, w metody służące twojemu zdrowieniu. Wiedza, której nie umiemy zastosować, tylko potęguje frustrację, a tej doznałaś już w swoim życiu wystarczająco dużo ze względu na niemożność zmiany innych. Teraz możesz uniknąć frustracji dotyczącej ciebie, przekuwając wiedzę w działanie. Zdrowe życie Odczuwanie duchowości w sobie to pokój i radość, z którymi budzę się rano i które niosą mnie przez cały dzień – cieszę się w sercu z tego, że żyję. To dla mnie prawdziwe błogosławieństwo. Jestem wdzięczna za to, że żyję, a nigdy wcześniej nie byłam. To jest moje pojęcie o duchowości. Wiedzieć, że Bóg jest ze mną i mi wybacza, i to nawet zanim ja potrafię wybaczyć sobie. Anne Ozdrowienie jest po to, aby nim żyć, nie o nim rozprawiać. Ostatnim jego etapem jest więc zastosowanie tego, czego się dowiedziałaś. Powtórzę, że nie musisz ozdrowieć do końca w jednej chwili. Wiele dorosłych córek dochodzi do wniosku, że właśnie te cechy, które charakteryzują dorosłe córki, są największymi przeszkodami w ozdrowieniu. Perfekcjonizm, wyparcie, kontrola, nadmierna odpowiedzialność, brak zaufania i niskie poczucie własnej wartości nie pomagają odzyskać zdrowia. Mogą za to być twoimi najzaciętszymi wrogami. Ważnym elementem powrotu do zdrowia jest rozpoznawanie „ociągania się” (recovery lag). Nie wszystkie cząstki osobowości dorosłej córki uległy negatywnym wpływom, nie wszystkie wymagają tak samo dużo interwencji i nie wszystkie wracają do zdrowia w takim samym tempie. Pewne aspekty twojego zdrowienia będą zabierać więcej czasu niż inne. Z niektórymi sprawami pogonisz do przodu, a inne będą się wlekły w ogonie. Część twoich problemów ma bardziej emocjonalny i bolesny charakter niż inne i te będą wymagały więcej czasu. Powrót do zdrowia to nie konkurs. Nie musisz ozdrowieć idealnie ani nie musisz zrobić tego lepiej niż wszyscy pozostali. Wreszcie proces zdrowienia jest twoim procesem. Wiele dorosłych córek ma poczucie, że ktoś inny przeszedłby go lepiej i sprawniej. Być może. Problem w tym, że dorosła córka nigdy się o tym nie przekona. Nie możesz wyzdrowieć za kogoś innego ani nikt inny nie może wyzdrowieć za ciebie – choć oczywiście nie brakuje takich starań. Droga zdrowienia jest najeżona pułapkami współuzależnienia. Koncentruj się na sobie, a zdołasz je ominąć. Co jest celem ozdrowienia? Ty. Celem tym jest nie tylko to, abyś znalazła siebie, lecz również żebyś była sobą. W drodze do zdrowia używaj wszystkiego, co jest ci dostępne. Korzystaj z mocnych stron, które w sobie wypracowałaś, nawet jeśli miały naturę współzależną, do tego, by się wspiąć i przeprawić na drugą stronę góry zdrowienia. Znajdź drugą stronę swojej góry. Znajdź drugą stronę siebie. Niech nie powstrzyma cię poczucie, że jesteś zbyt mała. Nie pozwól, by skala wyzwania cię przytłoczyła, i nie martw się o to, dokąd cię ta droga zaprowadzi. Ważne jest, aby zacząć. Jaki jest najlepszy moment na rozpoczęcie tej wyprawy? Teraz. Nie czekaj na otrzymanie pozwolenia od tych czy innych osób. Powiedz im, żeby zachowali swoje współuzależnienie dla siebie. A ty masz ważną sprawę do załatwienia. Masz już bilet, masz swój emocjonalny bagaż, siły i mapę. Więc ruszaj! Znajdź swoje zdrowie! Jeżeli nie jestem dla mnie, któż będzie dla mnie? Jeżeli nie jestem dla innych, dla kogóż jestem? I jeżeli nie teraz, to kiedy? Talmud Refleksje W dzieciństwie myśleliśmy, że kiedy dorośniemy, nic już nie będzie nam straszne. Ale dorosnąć znaczy zacząć akceptować niebezpieczeństwo. (…) Żyć to być narażonym na ból. Madeleine l’Engle Umieramy, kiedy tracimy zdolność marzenia. Emma Goldman Gdybyśmy tylko przestali zabiegać o swoje szczęście, żyłoby nam się całkiem dobrze. Edith Wharton Nie czekaj, aż inni ludzie będą szczęśliwi za ciebie. Każdą cząstkę szczęścia, której się doznaje, trzeba sobie zapewnić samemu. Alice Walker Porażka jest często stanem przejściowym. Złożenie broni czyni ją trwałą. Marilyn vos Savant Rozdział 15 Serdeczne pozdrowienia dla Siebie od Córki C zy możesz dokonać przejścia od bycia dorosłą córką alkoholika do bycia sobą? Czy możesz dokonać przejścia od współuzależnienia do niezależności? Czy możesz zostawić za sobą cień starych czasów i znaleźć dla siebie miejsce w słońcu? Czy twoja tożsamość jest osadzona w tym, przez co przeszłaś, czy też rozwija się i zmienia, tak by sprostać temu, dokąd zmierzasz? Jesteś w stanie dokonać wszystkich tych rzeczy. Możesz odzyskać samą siebie, pokonać współzależne zachowania i przywrócić równowagę w swoim życiu. Po czym jednak poznasz, że stałaś się już sobą? Po czym poznasz, że przeszłość już nad tobą nie dominuje i że stajesz się zdrowym dojrzałym człowiekiem? Udzielane przez ciebie odpowiedzi zależą nie tylko od twojej percepcji zdrowienia, lecz także od zdolności do zgodnego z nim życia. Mówiąc żartem, gdyby ktoś oskarżył cię o ozdrowienie, czy znalazłby dość materiałów dowodowych, aby cię skazać? Wiemy, że intelektualnie rozumiesz problemy dorosłych córek. Wiemy, że możesz się zmienić, jeśli zechcesz. Wiemy, że masz różne możliwości do wyboru. Nie wiemy jednak, czy zmienisz się dostatecznie, aby stać się sobą. Stawanie się sobą będzie wymagało użycia wszystkich twoich umiejętności dorosłej córki do tego, aby zatroszczyć się o nową, wyjątkową osobę w twoim życiu. Będziesz musiała scedować swoje opiekuńcze, troskliwe, odpowiedzialne zachowania i ducha na tę jedną osobę, która może je najpełniej wykorzystać. Oddasz je komuś, kto zawsze będzie dbał o te dary, boleśnie nabyte przez ciebie w trakcie stawania się dorosłą córką. Ty i twoje talenty złożycie się na powstanie nie tylko nowej osoby, ale także jej zdrowego poczucia tożsamości. Przekazanie tych darów będzie cię dużo kosztować, bo wraz z ich ofiarowaniem stracisz swoją tożsamość dorosłej córki alkoholika. Dlatego są one największym darem, jaki możesz złożyć. Kto jest wart tego, aby otrzymać od ciebie taki dar? Czy ktokolwiek na świecie zasługuje na to, abyś poświęciła dla niego swą obecną tożsamość? Tylko jedna osoba jest godna otrzymania pełni tego, co możesz ofiarować emocjonalnie, i twojego całkowitego zatracenia się w tym procesie. Sama jest dorosłą córką. I oczywiście to ty jesteś tą osobą. Pozwól, by dorosła córka wewnątrz ciebie oddała się po to, aby stworzyć w tobie cudowne poczucie ciebie. Jest to jej dar od niej dla ciebie – dar siebie samej, dar ozdrowienia. Stajesz się teraz twórczynią takiej siebie, jaką chcesz być. Możesz wziąć do ręki pędzel emocjonalny i namalować własny portret. Dorosła córka w tobie zapewnia ci całą paletę barw i dowolną ilość farby. Ty dostarczasz płótno i koncepcję swego wizerunku. Razem tworzycie maksymalnie zdrowe ja. Możesz teraz położyć podwaliny pod swoje życie. Czy wiesz, kim chcesz się stać? Czy chwycisz za pędzel? Czy odnajdziesz siebie? Przystąpienie do dzieła W książce Getting Unstuck (Wyrwanie się z marazmu) Sidney Simon pisze o tym, że ludzie często chcą się zmienić, ale nie potrafią się do tego zabrać. Utknęli w emocjonalnej koleinie. Niekiedy ruszenie z miejsca zaczyna się od zdania sobie sprawy, że się utknęło. Zdaniem dr. Simona przed dokonywaniem potrzebnych zmian powstrzymuje nas osiem barier. Ile z poniższych cech hamuje ciebie? 1. Niska samoocena Niskie poczucie własnej wartości, wątek przewijający się w całej książce, wydaje się tkwić w samym centrum zagadnień, które tu omawialiśmy. Mówiąc najprościej, niska samoocena uniemożliwia nam uwierzenie w to, że zasługujemy na coś lepszego. 2. Niedostrzeganie innych opcji Niekiedy nie dostrzegamy w swojej sytuacji alternatywnych możliwości. Kiedy indziej próbujemy różnych strategii odmiany swego życia, ale niestety żadna z nich się nie sprawdza. W końcu człowiek może zostać z poczuciem, że nie ma dla niego żadnego wyjścia, czyli z poczuciem wyuczonej bezradności. 3. Nieświadomość, czego tak naprawdę chcę Kiedy człowiek pozostaje pod kontrolą innych ludzi, ogromną trudność sprawia mu rozpoznanie tego, czego chce. Dorosłe córki często mówią, że nie wiedzą, co chciałyby robić. Są emocjonalnie wypompowane. Jednakże dobrym punktem wyjścia jest namysł nad tym, czego nie chcą. Wielokrotne nieudane próby zorientowania się, czego chcesz, zwłaszcza jeżeli już teraz masz niski poziom energii, pogłębiają tylko poczucie uwięźnięcia w martwym punkcie. Efektem jest przekonanie: „Jestem tak pokręcona, że nawet nie wiem, czego chcę”, co jest jednocześnie wyrazem samooskarżenia. Jeśli dowiedzenie się, czego naprawdę chcesz, sprawia ci trudność, możesz zacząć od sporządzenia listy rzeczy, których nie chcesz robić. Dzięki temu wyeliminujesz wiele niepożądanych ścieżek i wyznaczysz ogólny kierunek, w jakim mają podążać pozytywne zmiany. Jeżeli chcesz przestać żyć w taki sposób, w jaki żyjesz teraz, dowiedz się przynajmniej, czego sobie nie życzysz. 4. Obrona status quo Czy w twoich wypowiedziach często pojawia się słowo „ale”? Ilekroć stajesz wobec potrzeby dokonania zmiany, zgadzasz się z tym i zaraz potem dodajesz: „Ale…”. Tego typu stwierdzenia mogą być powodami, dla których nie chcesz się zmieniać. 5. Strach W życiu mogą ci towarzyszyć najróżniejsze lęki. Niektóre z nich są uzasadnione, inne czysto fikcyjne. Czasami obawiamy się odkrycia pewnych kwestii o sobie, a czasami obawiamy się tego, co inni mogą o nas wiedzieć. Niemniej w marazmie trzyma nas strach przed zmianą, na przykład zmianą zachowań autosabotujących. Wiesz, że coś jest dla ciebie złe, ale mimo to postępujesz tak dalej. Obawiasz się, jakie mogłyby być konsekwencje, gdybyś nie podjęła zwyczajowego sabotującego cię zachowania, toteż trwasz przy tym, co jest ci znane, bo nieznane napawa cię lękiem. 6. Brak współpracy Brak współpracy pojawia się wówczas, gdy uparcie starasz się robić wszystko sama. Nie prosisz o pomoc ani nawet nie chce ci się jej poszukać. Izolacja sprawia, że tkwisz w martwym punkcie. 7. Perfekcjonizm Czy jesteś zdania, że o ile zmiana nie byłaby doskonała i nie uczyniłaby twojego życia doskonałym, to nie ma sensu jej podejmować? Masz zamiar powstrzymywać się z działaniem do czasu, aż uznasz, że wszelkie ryzyko zostało wyeliminowane. W takiej sytuacji zwykle wyeliminowana zostaje jednak tylko okazja do zmiany. Dążąc do usunięcia wszelkiego ryzyka, można stracić wiele szans rozwoju oraz mnóstwo wspaniałych ludzi w swoim życiu. 8. Brak woli Lata życia w rodzinie alkoholowej wyczerpują emocjonalnie. Możesz mieć przekonanie, że nie zostało ci dość energii, abyś zdołała dokonywać różnych rzeczy. Pamiętaj jednak, że nie musisz zrealizować wszystkiego jednocześnie, a wprowadzane przez ciebie zmiany nie muszą być idealne. Utrzymuj skalę zamierzonych zmian na poziomie porównywalnym z twoimi bieżącymi zasobami energii, a będziesz miała większą szansę przystąpić do dzieła. Najważniejsze jest, aby zacząć – ruszyć się z miejsca. Wypracowywanie dojrzałych strategii odpornościowych Na wcześniejszych stronach tej książki pisałem o umiejętnościach związanych z odpornością psychiczną, które prawdopodobnie nabyłaś w dzieciństwie, aby jakoś przetrwać dysfunkcję i cierpienie. Twoja dziecięca odporność nie mija z chwilą, gdy stajesz się dorosła. Odporność nie polega na braku ryzyka czy dysfunkcji, lecz na udanej adaptacji do przeciwności. Skuteczne wypracowanie odporności psychicznej jest uzależnione od znalezienia i wzmacniania czynników ochronnych. Gdy byłaś mała, czynniki ochronne pojawiały się na zasadzie losowej. W życiu dorosłym możesz jednak przyczyniać się do ich zaistnienia. Tak na przykład czynnikiem ryzyka jest izolacja, natomiast przyjaciele i związki interpersonalne stanowią czynniki ochronne. Możesz nadal korzystać z wykształconych w dzieciństwie umiejętności, a obecnie jesteś w stanie je wzbogacać. Jeżeli chcesz być odporna w dorosłości, możesz zacząć ćwiczyć pomnażanie czynników ochronnych w swoim życiu. Dziewięć niżej opisanych umiejętności związanych z odpornością pomagało dorosłym córkom rozwijać czynniki ochronne w ich życiu i prowadziło do ozdrowienia. Zanim jednak do nich przejdziemy, wiedz, że niemal wszystkie takie kompetencje opierają się na poczuciu własnej wartości. Aby wypróbować nowe zachowania i umiejętności, trzeba bowiem mieć dostatecznie dobre zdanie o sobie. Musisz wierzyć, że twoje życie może być nie tylko inne, ale też lepsze. Jeżeli nie spodziewasz się po sobie wiele, nie spodziewaj się też wiele po innych. Stawiaj sobie ambitne cele – pod względem fizycznym, emocjonalnym i duchowym. Nikt nie wznosi się do niskich oczekiwań. Zawieś sobie poprzeczkę wysoko i ruszaj! 1. Odporność obejmuje świadomość, czego chcesz Wiesz już, jaką osobą obecnie jesteś. Jeżeli chciałabyś się zmienić, jak masz wyglądać w nowej wersji? Jak chciałabyś się czuć? Czy zachowałabyś jakieś elementy emocjonalne starej siebie? Ile nowych emocji byś doznawała? Zrób listę tego, jaka miałabyś się stać po wyzdrowieniu. Nie zapomnij o tym, jak chciałabyś żyć i wyrażać uczucia oraz w jaki sposób możesz nauczyć się przyjmować przejawy bliskości od innych. Od kiedy dysponujesz takim obrazem, masz pojęcie o tym, co znaczy dla ciebie ozdrowienie. 2. Odporność obejmuje odpuszczenie dawnych spraw Kurczowo trzymając się przeszłości, nie można liczyć na wrastanie w przyszłość. Nie możesz zachowywać formuły dorosłej córki jako swojej jedynej tożsamości. W procesie zdrowienia człowiek nie jest nastawiony na przeszłość, lecz na rozwój. W miarę zdrowienia zaczniesz uwalniać się od bólu, emocji i barier, które cię hamowały. Trzymanie tych czynników w sobie drenuje cię energetycznie. Wyswobadzając się z nich, będziesz znajdować nową energię dla procesu zdrowienia. Jakaż to ulga i radość rozstawać się z bagażem negatywnych emocji! Jedynym, co może cię powstrzymywać i uniemożliwiać to rozstanie, jesteś ty. To ty kierujesz procesem swojego zdrowienia i masz prawo uwolnić się od elementów, których nie chcesz już mieć w nowej wersji siebie. Uwalnianie się idzie w parze z odpornością psychiczną – czynniki te wzajemnie się wspierają. Kiedy przestajesz kurczowo trzymać się przeszłości, stajesz się odporna, a im bardziej odporna się stajesz, tym łatwiej jest ci uwalniać się od przeszłości. Ponadto uwolnienie się robi miejsce dla nowych aspektów, takich jak zadowolenie z siebie i innych, większa wyrozumiałość i serdeczność, wyższe poczucie własnej wartości oraz więcej energii. 3. Odporność obejmuje równowagę Czy pamiętasz, jak w rozdziale 9 identyfikowałaś wiele swoich cech dorosłej córki alkoholika? Proces zdrowienia nie oznacza, że musisz się całkowicie zmienić i stać się przeciwieństwem tych cech. Oznacza natomiast odzyskanie równowagi w życiu. W trakcie zdrowienia wiele cech, które mogłaś uznawać za obciążenie, możesz zmienić w zalety. Odporna psychicznie dorosła córka zachowuje równowagę, która pozwala jej zaspokajać własne potrzeby, mieć dobre zdanie o sobie, troszczyć się o innych, utożsamiać z nimi na zdrowych zasadach i nie mieć poczucia eksploatowania przez nich. Twoje dawne życie było pozbawione równowagi. Teraz twoje nowe ja ją odzyskuje. Dawna dorosła córka w tobie była gotowa dużo poświęcić, by przechodzić do porządku dziennego nad mnóstwem niezdrowych zachowań, co wytrącało cię z równowagi i czyniło sobie obcą. Nowa ty wie, kim jest i jak ma zachowywać swoją równowagę. Nie odrzucaj całkowicie tego, gdzie byłaś. Korzystaj ze swoich zalet, by utrzymywać równowagę, ale niech to będzie taka równowaga, która pozwala ci znajdować zdrową siebie. 4. Odporność obejmuje gojenie ran Nie bój się stawić czoła bólowi czy przyznać się do odniesionych ran. W trakcie zdrowienia musisz się wygoić. Proces ten nie pozwala na zatrzymywanie w sobie starych ran. Ich zagojenie zaś wymaga od ciebie, abyś przyznała, że istnieją, a być może również byś wybaczyła ludziom, którzy ci je zadali. Nie musisz wybaczyć wszystkich krzywd zaznanych w życiu. Dla niektórych ofiar pewne zdarzenia są niewybaczalne. Jeżeli jednak postanowisz wybaczyć, niech wybaczenie przyczynia się do gojenia ran. Nie sądź, że musisz wybaczyć dlatego, że ktoś ci tak każe. Jeśli tak jest, wybaczenie staje się współzależne. Powiąż udzielenie wybaczenia ze swoim procesem zdrowienia. Zadaj sobie pytanie: „W jaki sposób wybaczenie pomoże mi wygoić rany?”. Kiedy znajdziesz swoją odpowiedź, będziesz wiedzieć, jak podejść do wybaczenia. Zarówno gojenie ran, jak i proces zdrowienia wymagają czasu. Bądź cierpliwa. Kiedy po urazie fizycznym zbyt szybko powracasz do normalnego trybu życia, ryzykujesz kolejny uraz. Podchodź do swojego zdrowienia cierpliwie. To są twoje rany i możesz zapewnić im jak najlepsze leczenie. Zdrowiejąca, „gojąca” się osoba wie, jak może postępować, bo zaczyna otaczać się opieką. Nie można uleczyć się bez przejścia przez proces gojenia ran. Jeżeli przemkniesz przez niego pospiesznie, nie gojąc się, dawne rany emocjonalne pociągną cię wstecz. 5. Odporność obejmuje dawanie Odporność psychiczna oznacza, że jesteś w stanie znaleźć wszystko, czego ci zabrakło, a potem dać to sobie. Ozdrowienie jest darowaniem sobie siebie samego i wielu zdrowiejących ludzi ma poczucie, jakby na nowo rodzili się emocjonalnie. Odnajdują dar pełnego radowania się swoim życiem. Kto ma twój dar? Masz go ty, nie na stronach tej książki, ale w sercu, duszy, emocjach i zdrowiu. Czy potrafisz znaleźć ten dar i go rozpakować? Wszystko to, co straciłaś lub czego zostałaś pozbawiona, gdy byłaś dziewczynką, masz wewnątrz siebie. Na twój dar składa się wszystko, co odkładasz do swojego sekretnego emocjonalnego schowka. Wiele dorosłych córek codziennie potajemnie dźwigało ten dar, każdego dnia mając nadzieję, że zdołają go otworzyć, po czym okazywało się tylko, że upłynął kolejny dzień, a dar jest wciąż nierozpakowany. Inne dorosłe córki, jak królewny z bajki, zapominały, gdzie złożyły swoje emocje i dziecięcego ducha. Twój dar od dawna spoczywa zamknięty na kłódkę. Czy znalazłaś klucz? A co ważniejsze, czy znalazłaś kłódkę, tak byś mogła wypuścić się na wolność? Klucze do twojego ozdrowienia leżą w tobie. Otwórz kłódkę i przyjmij dar. Kiedy potrafisz dawać sama sobie, przekonasz się, że nikt nie zdoła ponownie odebrać ci tych darów. Przekonasz się, że nie będziesz ukrywać więcej tego, kim jesteś, i że będziesz korzystać ze swojego ozdrowienia na co dzień. Przekonasz się, że zdrowie polega nie tylko na dawaniu, ale i na wielokrotnym otrzymywaniu. Nigdy nie znudzi ci się otwieranie swojego daru, bo każdy dzień będzie oferował nowe prezenty. Abyś mogła je rozpoznać i docenić, musisz być dostatecznie zdrowa, by nie tylko wiedzieć, czym one są, lecz także się nimi cieszyć. Gdy zaś będziesz potrafiła radować się swoimi darami, poznasz, że dałaś sobie dar ozdrowienia. 6. Odporność obejmuje wypracowanie poczucia siebie Skąd masz wiedzieć nie tylko, że zdrowiejesz, ale także że przechodzisz od bycia wyłącznie dorosłą córką do wykształcania zdrowego poczucia siebie? Zorientujesz się, że tak jest, gdy zaczniesz uważać i czuć, iż możesz bez strachu być sobą. Będziesz to wiedzieć, gdy będziesz w stanie radować się sobą, zaczniesz się sobie podobać i będziesz mogła zawrzeć ze sobą pokój. Będziesz wiedzieć, że zdrowiejesz i wykształcasz zdrowe poczucie siebie, kiedy zaczniesz zgadzać się z niektórymi z poniższych stwierdzeń. Nie mam już poczucia, że muszę nad wszystkim panować. Zaczynam mieć takie relacje, jakich zawsze sobie życzyłam. Zaczynam raczej odczuwać swoje emocje niż o nich myśleć. Przestaję się bać swoich wspomnień. Ufam własnym ocenom. Nie jestem już pod wpływem egofobii. Jestem w stanie przyznać, że mam pewne zalety. Nie myślę już o sobie jako o jedynej dorosłej córce alkoholika na świecie. Zaczynam się szanować. Uczę się lubić i kochać siebie. Potrafię przyjmować miłość i przejawy bliskości od ludzi. Potrafię mówić „nie” innym i „tak” sobie. Uczę się przyjmować ducha zdrowienia. Wszystkie te działania i odczucia są wskaźnikami dokonującej się w tobie transformacji od bycia dorosłą córką alkoholika do stawania się sobą. W miarę zdrowienia będziesz coraz bliższa wypracowania zdrowej siebie. Ozdrowienie i rozwój zdrowego ja mają jedną rzecz wspólną: oba są ciągłymi procesami. Nie są to punkty na mecie. To wspaniałe podróże. Ograniczanie swojego zdrowienia i rozwoju osobistego byłoby rozczarowujące. W roli dorosłej córki twoja tożsamość i zachowania były ograniczone, ale twojego rozwoju nie może ograniczyć nikt oprócz ciebie. 7. Odporność obejmuje polubienie siebie Najbardziej destrukcyjnym odziaływaniem rodzin alkoholowych jest to, że wychodzą z nich ludzie, którzy nie lubią siebie. Największym wyzwaniem wśród czekających cię przemian będzie więc polubienie i pokochanie siebie. Jeżeli nie polubisz siebie, przekonasz się, że życie ze sobą będzie dla ciebie jeszcze trudniejsze niż życie z alkoholikiem. Wykazałaś, że potrafisz tolerować dysfunkcyjne zachowanie innych osób, ale wiesz, że nie zniesiesz go u siebie. Kiedy zacznie ci się podobać to, kim jesteś, otworzysz cały emocjonalny świat, który do tej pory był przed tobą zamknięty. Ucz się lubić siebie. Będziesz przecież spędzać mnóstwo czasu z nową sobą… Kiedy już się polubisz, będziesz w stanie doceniać siebie jako wytrwałego wojownika, a nie ofiarę. Będziesz umiała przejawiać poczucie humoru, które nie wyrasta z bolesnego sarkazmu. Będziesz miała zaufanie do swoich decyzji, bo spodoba ci się podejmująca je osoba. Kiedy polubisz siebie, będziesz się także szanować. Poprawisz jakość swoich relacji, bo będziesz miała przekonanie, że zasługujesz na to, co najlepsze, oraz masz dużo do zaoferowania. Kiedy polubisz siebie, dokonasz przejścia od idealnej córki do stania się idealną sobą dokładnie taką, jaka jesteś. Uświadomisz sobie i zaakceptujesz to, że idealna ty obejmuje całość ciebie: to, co pozytywne, i to, co negatywne – i to nie szkodzi. Idealna ty nie jest współuzależniona. Idealna ty nie pozostaje pod czyjąś kontrolą. Idealna ty nie boi się siebie. To tobie najlepiej wychodzi bycie tobą. Koniec z udawaniem kogoś innego, koniec z postrzeganiem siebie cudzymi oczami. Kiedy się lubisz, możesz być sobą. 8. Odporność obejmuje ustanawianie granic Zdrowe granice trzeba wyznaczyć; człowiek się z nimi nie rodzi. Wiele dorosłych córek uświadamia sobie potrzebę stawiania granic w życiu prywatnym i zawodowym. Wiele z nich czuje lęk przed odmawianiem czegoś komukolwiek. Strach przed odrzuceniem uniemożliwia im działanie zgodne ze swoim najlepszym interesem. Dla dorosłych córek, które wykazywały się odpornością w dzieciństwie, ważne jest rozwinięcie autonomii. Kluczem do niej są granice. Odporna psychicznie osoba nie czuje się już wykorzystywana ani traktowana przedmiotowo. Masz prawo do mówienia „nie”. Ponadto odporność psychiczna oznacza, że wiesz, za czym się opowiadasz, i twoje przekonania cię satysfakcjonują. Ludowa mądrość głosi, że człowiek bez swoich przekonań szybko nabiera cudzych… Czy wiesz, za czym się opowiadasz i jakie masz poglądy? Jeżeli tak, znasz też swoje granice. Jeżeli nie, powinnaś dowiedzieć się więcej o sobie i szanowanych przez siebie wartościach. 9. Odporność obejmuje nauczenie się sztuki przyjmowania Największą przeszkodą na drodze do zdrowienia i samorozwoju jest niezdolność przyjmowania. Możesz starać się zmienić siebie i nauczyć się wszystkich związanych z tym procesów, po czym stanąć wreszcie twarzą w twarz z tym, czego zawsze pragnęłaś, i zorientować się, że nie umiesz tego przyjąć. Niezdolność przyjmowania uniemożliwia ci nabranie odporności psychicznej. Przełam tę barierę. Nie możesz spodziewać się, że inni ludzie zdołają ci pomóc, jeżeli upierasz się przy tym, aby wszystko robić sama. Wpuszczenie ludzi do swojego życia i zaakceptowanie ich wkładu wymaga dojrzałości. Aby się zmieniać, musisz być zdolna do przyjęcia tego, czego sobie życzysz. Jeżeli chcesz dobrze myśleć o sobie, musisz być zdolna do przyjmowania dobrych uczuć. Jeśli nie troszczysz się o siebie, dlaczego tak jest? Czy czegoś ci brakuje? Może brakuje ci motywacji do zmiany, ale nie samej wiedzy o tym, jak się jej dokonuje. Musisz być zdolna do zaakceptowania swoich motywacji, aby móc przyjmować od innych. Jeżeli pragniesz zdrowych i kochających relacji, czy jesteś gotowa przyjmować ofiarowaną miłość? Czy umiesz zaakceptować relację ze zdrową osobą? Radość, miłość, współczucie, spokój – wszystko to są dary. Przyjmuj je. Znajdź klucze do swojego ozdrowienia, a co ważniejsze, znajdź drzwi, które mają zostać nimi otwarte. Weź klucze do ręki i przekręć w zamkach. Zdemontuj zamki i powitaj swoje nowe życie wewnętrzne. Obejmij się z nim jak z wieloletnią przyjaciółką. Przywitaj je w domu. Zawołaj: „Zatroszczę się o ciebie najlepiej, jak potrafię! Zatroszczę się o siebie!”. By wzrastać, musisz się pozbyć wielu rzeczy, ale twój prawdziwy rozwój wyniknie z tego, co wpuścisz do siebie. Refleksje Liczy się to, czym się stałeś. Liz Smith Doświadczenie to świetny nauczyciel, ale wystawia słone rachunki. Minna Antrim Nie mamy wyboru, jak ani kiedy umrzemy. Możemy decydować tylko o tym, jak będziemy żyć. Joan Baez Jeżeli nie boisz się głosów wewnątrz siebie, nie będziesz się też bać krytyków wokół siebie. Natalia Ginzburg Nigdy nie jest za późno, aby być tym, kim mogłeś być. George Eliot Postscriptum D aleko zaszliśmy w tej części naszej podróży. Szedłem z wami tak długo, jak tylko dało się iść razem. Moja część wyprawy dobiega końca. Czy twoja się zaczyna? Nie czuję się jedynym autorem tej książki. Żaden z tekstów, które pisałem, nie wywołał we mnie tylu emocji. Byłem raczej malarzem, który próbuje uchwycić na płótnie panoramę. Mam nadzieję, że widziałem wszystko wyraźnie i że dobrze słuchałem w trakcie tej drogi. Teraz przekazuję swoją mapę tobie. Wyruszysz we własną podróż. Nie zapominaj, gdzie byłaś. Choć twoja wyprawa mogła być do tej pory bardzo bolesna, część tego, co przeżyłaś, będzie ci służyło w dalszej drodze. Naucz się korzystać z wartościowych doświadczeń. Niektóre zdarzenia i osoby mogą ci ciążyć. Nie trzymaj się ich. Masz teraz możliwość wyboru i masz mapę. Znajdź swoją ścieżkę. Znajdź swoją miłość. Znajdź swojego ducha. Znajdź siebie. Dodatek Badania naukowe u podstaw tej książki K siążka Wyrosnąć z DDA. Wsparcie dla dorosłych córek alkoholików jest oparta na dwóch wzajemnie powiązanych i przeprowadzonych przez autora badaniach naukowych nad dorosłymi córkami rodziców alkoholików. Jedno z nich obejmuje 125 dorosłych córek, które udzieliły pisemnych odpowiedzi na otwarte pytania na temat bycia córką alkoholika. Tematy tej książki i występujące w niej cytaty są zaczerpnięte z tego „badania jakościowego”. Drugie badanie jest ilościową analizą odpowiedzi na ankietę, która była przekazana do samodzielnego wypełnienia dwu grupom kobiet: 624 dorosłym córkom alkoholików (które same identyfikowały się jako takie) oraz 585 kobietom, które wychowywały się w rodzinach bez problemu alkoholowego. Dane statystyczne pojawiające się w książce pochodzą głównie z tego badania. Te dwa dopełniające się badania dostarczają wszechstronnego obrazu doświadczeń dorosłych córek alkoholików. Dane liczbowe identyfikują cechy leżące u ich podłoża, a informacje jakościowe ukazują problematyczne obszary, na których cechy te się przejawiają lub są odreagowywane. Co ważniejsze, badania te pozwalają na uściślenie i ugruntowanie obserwacji klinicznych i danych anegdotycznych, które do tej pory dominowały na tym polu badawczym. Tabele zawarte w Dodatku ilustrują część ustaleń z obu tych badań i uzupełniają zasadniczy tekst Wyrosnąć z DDA. Prośby o bliższe informacje na temat tych badań można kierować do autora pod adresem: Mid-Atlantic Addiction Training Institute, Indiana University of Pennsylvania, 1098 Oakland Avenue, Indiana, PA 15705, USA. Tabela 1. Porównanie środowiskowe kobiet będących DDA i nie-DDA DDA n = 624 nie-DDA n = 585 Informacje podstawowe Mniejszość Ślub Rozwód Pracownik branży socjalnej Pije alkohol 10% 77% 42% 84% 61% 10% 74% 32%12 89%13 71%12 Postrzeganie relacji rodziców12 Zła Poniżej przeciętnej Przeciętna Powyżej przeciętnej 38% 30% 20% 11% 11% 18% 28% 41% Rodzaj przemocy w domu rodzinnym Przemoc emocjonalna Zaniedbanie potrzeb dziecka Przemoc fizyczna w stosunku do dziecka Wykorzystanie seksualne dziecka Przemoc małżeńska Bez żadnej formy przemocy 80% 31% 31% 19% 38% 15% 37%12 8%12 9%12 5%12 6%12 58%12 Bieżąca satysfakcja emocjonalna14 Bardzo niska lub niska Umiarkowana Wysoka lub bardzo wysoka 20% 45% 34% 10% 38% 51% 12 13 Istotne statystycznie, p≤0,001. Istotne statystycznie, p≤0,05. 14 Istotne statystycznie, p≤0,001. Tabela 2. Porównanie kobiet DDA i nie-DDA w wymiarach i zagadnieniach Indeksu DDA DDA n = 624 średnia (SD15) nie-DDA n = 585 średnia (SD) Postrzegane wyizolowanie Co jest normalne? Czuję się inna od reszty ludzi Trudności z bliskimi relacjami 9,96 (2,40) 3,18 ( 0,95) 3,25 (1,00) 3,53 (1,10) 7,99 (2,00) 2,52 (0,85) 2,73 (0,87) 2,74 (1,20) Niekonsekwencja Trudność z kończeniem przedsięwzięć Natychmiastowa gratyfikacja Złe zarządzanie czasem 8,79 (2,40) 2,86 (1,10) 3,06 (0,97) 2,87 (1,10) 7,54 (1,90) 2,40 (0,82) 2,67 (0,83) 2,47 (0,92) Samopotępienie Bezlitosne osądzanie się Trudności w zabawie Nadmierna powaga 10,72 (2,50) 3,63 (1,10) 3,16 (1,10) 3,92 (0,90) 8,77 (2,30) 2,95 (1,00) 2,44 (1,00) 3,38 (0,87) Potrzeba sprawowania kontroli Nadmierne reagowanie na zmiany Superodpowiedzialność 6,84 (1,70) 3,37 (0,97) 3,46 (1,20) 5,54 (1,70) 2,82 (0,87) 2,72 (1,10) Potrzeby aprobaty Poszukiwanie aprobaty i potwierdzenia siebie Lojalność, nawet gdy ktoś na nią nie zasługuje Kłamanie, gdy łatwo można mówić prawdę 9,08 (2,10) 3,51 (1,00) 3,39 (1,00) 2,17 (0,82) 7,76 (1,80) 3,00 (0,91) 2,98 (0,98) 1,78 (0,69) Usztywnienie Utarty tryb działania Dążenie do napięć i kryzysów Unikanie konfliktu 8,19 (2,30) 2,75 (0,93) 2,60 (1,00) 2,84 (1,00) 6,75 (2,00) 2,27 (0,79) 2,09 (0,87) 2,34 (0,92) Lęk przed porażką Lęk przed odrzuceniem i osamotnieniem Lęk przed krytyką i osądem Lęk przed porażką 9,58 (2,80) 3,03 (1,10) 3,14 (1,00) 3,41 (1,10) 7,73 (2,50) 2,30 (0,97) 2,64 (0,94) 2,79 (1,20) 62,13 (12,00) 52,52 (10,00) Ogółem 15 Odchylenie standardowe (przyp. tłum.). Wszystkie powyższe wyniki są istotne statystycznie, p≤0,001. Skala: 5 = zawsze, 4 = często, 3 = czasami, 2 = rzadko, 1 = nigdy. Tabela 3. Problemy wskazywane przez dorosłe córki alkoholików odsetek n = 125 Unikalne problemy córek nałogowo pijących matek Wzorce roli Związki Umiejętności rodzicielskie Tożsamość Zaufanie Inne 45% 36% 17% 9% 4% 13% n = 47 Unikalne problemy córek nałogowo pijących ojców Związki Pomieszanie ról Bliskość Poczucie siebie Wykorzystanie seksualne Perfekcjonizm Inne 40% 32% 19% 12% 7% 4% 11% n = 90 Najistotniejsze typy problemów w związkach Zaufanie Bliskość Samoocena Odpowiedzialność Wybór niewłaściwego partnera Inne 34% 28% 27% 23% 19% 21% n = 96 Największe problemy rodzicielskie Potrzeba kontrolowania Brak wiedzy, jak wychowywać dzieci Brak spójności Niezdolność do zaspokajania potrzeb dziecka Inne 33% 19% 16% 16% 20% n = 81 Porady dla innych dorosłych córek alkoholików Zadbaj o siebie Rozpocznij zajęcia terapeutyczne Korzystaj ze swoich dawnych umiejętności Uświadom sobie, co straciłaś Obracaj się wśród zdrowych ludzi Inne 30% 26% 11% 8% 6% 20% n = 66 Uwaga: odsetki w poszczególnych kategoriach sumują się powyżej 100 procent, bo niektóre uczestniczki wskazywały więcej niż jeden problem. Bibliografia Ackerman R.J., Abused No More: Recovery for Women from Abusive or Codependent Relationships, HSI/TAB Books Inc., Blue Ridge Summit (PA) 1989. Ackerman R.J., Adult Daughters of Alcoholics Study, Indiana University of Pennsylvania, Indiana (PA) 1988. Ackerman R.J., Children of Alcoholics: A Guidebook for Educators, Therapists and Parents, Learning Publications, Holmes Beach (FL) 1978. Ackerman R.J., Let Go and Grow: Recovery for Adult Children of Alcoholics, Health Communications Inc., Deerfield Beach (FL) 1987. Ackerman R.J., Same House, Different Homes: Why Adult Children of Alcoholics Are Not All the Same, Health Communications Inc., Deerfield Beach (FL) 1987. Ackerman R.J., Gondolf E., Differentiating Adult Children of Alcoholics: The Effects of Background and Treatment on ACOA Symptoms, „The International Journal of the Addictions” 1991, t. 26, nr 11, s. 1159–1172. Ackerman R.J., Pickering S.E., Before It’s Too Late: Helping Women in Controlling or Abusive Relationships, Health Communications Inc., Deerfield Beach (FL) 1995. Agnew E., Robideaux S., My Mama’s Waltz: A Book for Daughters of Alcoholic Mothers, Pocket Books, New York 1998. Bass E., Davis L., The Courage to Heal, Harper and Row, New York 1988. Benard B., Burgoa C., Whealdon K., Fostering Resiliency in Kids: Protective Factors in the School, Far West Laboratory, San Francisco 1994. Bepko C., The Responsibility Trap, The Free Press, New York 1985. Berkowitz A., Wesley Perkins H., Personality Characteristics of Children of Alcoholics, „Journal of Consulting and Clinical Psychology” 1988, t. 56, nr 2, s. 206–209. Berman C., Adult Children of Divorce Speak Out, Simon & Schuster, New York 1991. Blaker K., Born to Please, St. Martin’s Press, New York 1988. Braithwaite V., Devine C., Life Satisfaction and Adjustment of Children of Alcoholics: The Effects of Parental Drinking, Family Disorganization, and Survival Roles, „British Journal of Clinical Psychology” 1993, t. 32, s. 417–429. Brenner A., Helping Children Cope with Stress, Lexington Books, Lanham (MD) 1984. Butler K., The Anatomy of Resilience, „Family Therapy Networker” 1997, t. 21, nr 2, s. 22– 31. Cameron Catherine, Resolving Childhood Trauma, Sage Publications, Thousand Oaks (CA) 2000. Children of Alcoholics Foundation, Collaboration, Coordination and Cooperation: Helping Children Affected by Parental Addiction and Family Violence, Children of Alcoholics Foundation, New York 1995. Cork M.R., The Forgotten Children, Addiction Research Foundation, Toronto 1969. Cowan C., Kinder M., Smart Women, Foolish Choices, Clarkson N. Potter Inc., New York 1985. Dayton T., Trauma and Addiction, Health Communications Inc., Deerfield Beach (FA) 2000. Earls F., Reich W., Jung K.G., Cloniger C.R., Psychopathology in Children of Alcoholic and Antisocial Parents, „Alcoholism: Clinical and Experimental Research” 1988, t. 12, s. 481– 487. el Guebaly N., Offord D.R., The Offspring of Alcoholics: A Critical Review, „American Journal of Psychiatry” 1997, t. 134, nr 4, s. 357–365. Ellis D.A., Zucker R.A., Fitzgerald H.E., The Role of Family Influences in Development and Risk, „Alcohol Health and Research World” 1997, t. 21, nr 3, s. 218–225. Erikson E.H., Dzieciństwo i społeczeństwo, Rebis, Poznań 1997. Fossum M., Catching Fire, Harper and Row, New York 1989. Garmezy N. et al., według relacji Eleanor Hoover w „Human Behavior” kwiecień 1976. Gondolf E.W., Ackerman R.J., Validity and Reliability of an Adult Children of Alcoholics Index, „The International Journal of the Addictions” 1993, t. 28, nr 3, s. 257–269. Having a Good Day, „USA Today” 13 kwietnia 1989. Hoff L.A., People in Crisis, wyd. II, Addison-Wesley Publishing, Menlo Park (CA) 1984. Hoopes M., Harper J., Birth Order Roles and Sibling Patterns in Individual and Family Therapy, Aspen Publishers Inc., Rockville (MD) 1987. Jacobson S.W., Assessing the Impact of Maternal Drinking During and After Pregnancy, „Alcohol Health and World Research” 1997, t. 21, nr 3, s. 199–203. Jantz G.L., Hope, Help, and Healing for Eating Disorders, Harold Shaw Publishers, Colorado Springs (CO) 1995. Johnson J., Boney T., Brown B., Evidence of Depressive Symptoms in Children of Substance Abusers, „International Journal of the Addictions” 1990, t. 25, nr 4, s. 465–479. Keri Report on Confidence and the American Woman, „USA Today” 1988. Kumpfer K.L., Outcome Measures of Interventions in the Study of Children of SubstanceAbusing Parents, „Pediatrics” 1999, suplement, t. 103, nr 5, s. 1128–1144. Maine M., Father Hunger: Fathers, Daughters and Food, Gurze Books, Carlsbad (CA) 1991. Maslow A.H., W stronę psychologii istnienia, Pax, Warszawa 1986. Morehouse E., Richards T., An Examination of Dysfunctional Latency Age Children of Alcoholic Parents and Problems in Intervention, „Journal of Children in Contemporary Society” jesień 1982, t. 15, nr 1. Niven R.G., Alcohol and the Family [w:] Alcoholism and Related Problems, L.J. West (red.), Prentice-Hall, Englewood Cliffs (NJ) 1984, s. 91–109. Norwood R., Kobiety, które kochają za bardzo, Rebis, Poznań 2013. Obuchowska I., Emotional Contact with the Mother as a Social Compensatory Factor in Children of Alcoholics, „International Mental Health Research Newsletter” 1974, t. 16, nr 4, s. 2–4. Perrin T.W., I Am an Adult Child of an Alcoholic, Thomas W. Perrin, 1984. Reid J., Macchetto P., Foster S., No Safe Haven: Children of Substance Abusing Parents, Center on Addiction and Substance Abuse at Columbia University, 1999. Rivinus T.M., Levoy D., Matzko M., Seifer R., Hospitalized Children of Substance Abusing Parents and Sexually Abused Children: A Comparison, „Journal of the American Academy of Child and Adolescent Psychiatry” 1992, t. 31, nr 6, s. 1019–1923. Robinson B.E., Rhoden J.L., Working with Children of Alcoholics, wyd. II, Sage, Thousand Oaks (CA) 1998. Sanford L.T., Women and Self-Esteem, wykład wygłoszony na Indiana University of Pennsylvania, Indiana (PA) kwiecień 1988. Sanford L.T., Donovan M.E., Women & Self-Esteem, Anchor Press/Doubleday, New York 1985. Seilhamer R., Jacob T., Dunn N., The Impact of Alcohol Consumption on Parent-Child Relationships in Families of Alcoholics, „Journal of Studies on Alcohol” 1993, t. 54, nr 2, s. 189–198. Seixas J., Youcha G., Children of Alcoholism, Crown Publishing, New York 1985. Sheehy G., Passages: Predictable Crises of Adult Life, E. P. Dutton, New York 1978. Sher K.J., Children of Alcoholics: A Critical Appraisal of Theory and Research, University of Chicago Press, Chicago 1991. Sher K.J., Psychological Characteristics of Children of Alcoholics, „Alcohol Health and Research World” 1997, t. 21, nr 3, s. 247–253. Simon S.B., Getting Unstuck, Warner Brothers, New York 1988. Subby R., Lost in the Shuffle, Health Communications Inc., Deerfield Beach (FL) 1987. Tower C.C., Understanding Child Abuse and Neglect, wyd. III, Allyn and Bacon, Boston 1996. Volchok S., Childhood Labels, „Glamour” lipiec 1985. Wallerstein J.S., Children of Divorce: Stress and Developmental Tasks [w:] N. Garmezy, M. Rutter (red.), Stress, Coping and Development in Children, McGraw-Hill, New York 1983, s. 265–302. Werner E.E., Resilient Offspring of Alcoholics: A Longitudinal Study from Birth to Age 18, „Journal of Studies on Alcohol” 1986, t. 47, nr 1, s. 34–40. Werner E.E., Johnson J.L., The Role of Caring Adults in the Lives of Children of Alcoholics, „Children of Alcoholics: Selected Readings” 2000, nr 2. Williams C.N., Differences in Child Care Practices Among Families with Alcoholic Fathers, Alcoholic Mothers, and Two Alcoholic Parents, „Abstract in Dissertation Abstracts International” 1983, nr 44, s. 299. Wilsnack R.W., Wilsnack S.C., Klassen A.D., Women’s Drinking and Drinking Problems: Patterns from a 1981 National Survey, odczyt zaprezentowany na dorocznej konferencji Society for the Study of Social Problems, San Francisco, wrzesień 1982. Windle Michael, Concepts and Issues in COA Research, „Alcohol and Health Research World” 1997, t. 21, nr 3, nr 185–191. Woititz Janet G., Dorosłe dzieci alkoholików, Akuracik, Warszawa 2000. Wolin S., Wolin S., The Resilient Self: How Survivors of Troubled Families Rise Above Adversity, Random House, New York 1993. Zelditch M., Role Differentiation in the Nuclear Family: A Comparative Study [w:] Family, Socialization and Interaction Process, T. Parsons, R. Bales (red.), Free Press, Glencoe (IL) 1955, s. 307–351