Uploaded by Julia Tesyna

Wyrosnac z DDA Wsparcie dla doroslych corek alkoholikow e-book

advertisement
Spis treści
Podziękowania
Przedmowa
Wprowadzenie
CZĘŚĆ PIERWSZA. POWRÓT DO DZIECIŃSTWA
Rozdział 1. Czy tylko ja to czuję? Listy idealnych córek
Refleksje
Rozdział 2. Ciche jęknięcia – córki w rodzinach alkoholowych
Refleksje
Rozdział 3. Czego się nauczyłaś w domu?
Po pewnym czasie
Refleksje
Rozdział 4. Tego się nauczyłam
Refleksje
CZĘŚĆ DRUGA. GROMADZENIE BAGAŻU EMOCJONALNEGO
Rozdział 5. Pijące matki – ból wkupywania się w łaski
Refleksje
Rozdział 6. Pijący ojcowie – najdroższa córunia
Refleksje
Rozdział 7. Dwójka pijących rodziców – mnożenie, nie dodawanie
Refleksje
Rozdział 8. Sekrety, sekrety i jeszcze raz sekrety
Refleksje
CZĘŚĆ TRZECIA. WSPÓŁUZALEŻNIENIE
Rozdział 9. Ja, ja sama i całkiem ja – jak dobrze znasz tych ludzi?
Refleksje
Rozdział 10. Jakim typem dorosłej córki jesteś?
Refleksje
Rozdział 11. Nie jesteśmy współuzależnieni, prawda?
Refleksje
CZĘŚĆ CZWARTA. CODZIENNE ZMARTWIENIA
Rozdział 12. Związki, czyli kogo takiego poślubiłaś?
Wir
Refleksje
Rozdział 13. Idealne rodzicielstwo
Refleksje
CZĘŚĆ PIĄTA. ODKRYWANIE I OZDROWIENIE
Rozdział 14. Myślę, że mi się uda
Refleksje
Rozdział 15. Serdeczne pozdrowienia dla Siebie od Córki
Refleksje
Postscriptum
Dodatek
Bibliografia
Lydii i jej córkom – Kimberly, Mary i Debbie
Nota autorska
W książce tej przedstawione są autentyczne przypadki i doświadczenia.
W celu zachowania dyskrecji zmieniono imiona i tożsamości osób.
Tytuł oryginału: Perfect Daughters: Adult Daughters of Alcoholics
Przekład: Dariusz Rossowski
Opieka redakcyjna: Katarzyna Nawrocka, Maria Zalasa
Redakcja: Anna Strożek, Maria Zalasa
Korekta: Katarzyna Nawrocka
Projekt okładki i stron tytułowych: Joanna Wasilewska / KATAKANASTA
Copyright © 1989 Robert J. Ackerman
All rights reserved
Published under arrangement with
HEALTH COMMUNICATIONS INC., Boca Raton, Florida, U.S.A.
Polish language rights handled by Prava I Prevodi, c/o Permissions & Rights
Ltd., Belgrade, in conjunction with Montreal-Contacts/The Rights Agency
Copyright for the Polish edition and translation
© JK Wydawnictwo sp. z o.o. sp. k., 2020
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani
rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących,
nagrywających i innych bez uprzedniego wyrażenia zgody przez właściciela praw.
ISBN 978-83-8225-018-3
Wydanie I, Łódź 2020
JK Wydawnictwo Sp. z o.o. sp. k., ul. Krokusowa 3, 92-101 Łódź
tel. 42 676 49 69
www.wydawnictwofeeria.pl
Wersję elektroniczną wykonano w systemie Zecer firmy Elibri
Podziękowania
D
o powstania obu wydań Wyrosnąć z DDA. Wsparcie dla dorosłych
córek alkoholików 1 przyczyniło się wiele osób. Wszystkim im
jestem wdzięczny. W związku z pierwszym wydaniem chcę (ponownie)
podziękować Judith A. Michaels, Edwardowi Gondolfowi i Charlesowi
Bertnessowi za pomoc oraz fachową wiedzę podczas opracowywania
kwestionariusza dla dorosłych córek alkoholików i analizy danych. Linda
Sanford i Diane Glynn dodawały mi zapału i sił oraz zmobilizowały do
podjęcia pracy nad książką. Marii Stilkind dziękuję za pomoc redakcyjną.
W związku z obecnym, zmienionym wydaniem książki chcę
podziękować Christinie Belleris, Susan Tobias i Lisie Drucker za pracę
redakcyjną oraz mojej doktorantce Jacquelyn B. Griffin, a także Crystal
Deemer za pomoc administracyjną.
W odniesieniu do obu wydań składam podziękowania Peterowi Vegso
z wydawnictwa Health Communications za zrozumienie okazywane temu
przedsięwzięciu oraz za liczne sukcesy, jakie razem odnosiliśmy. Osobie,
która wielokrotnie wysłuchiwała myśli i koncepcji zawartych na tych
stronach – Kimberly Roth Ackerman – dzięki za wszystkie wspólne lata.
Na koniec chcę też podziękować dorosłym córkom, które wniosły swój
wkład w powstanie tej książki oraz wpłynęły na losy wielu, wielu ludzi.
Podziwiam Waszą gotowość do podzielenia się fragmentami swego życia
po to, by udzielić pomocy innym kobietom w różnych aspektach ich życia.
Dzięki!
1. Pierwsze wydanie tej książki, do którego tu i dalej odwołuje się Robert J. Ackerman, a później
autorki cytowanych listów, nie ukazało się w Polsce (przyp. red.). [wróć]
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
Zamówienie nr 15045359354 swiatksiazki.pl
Przedmowa
O
d kiedy ukazało się pierwsze wydanie Wyrosnąć z DDA. Wsparcie
dla dorosłych córek alkoholików, pewne rzeczy zmieniły się, a inne
nie. Szczęśliwie niektóre sprawy zmieniły się na lepsze. Najważniejsze, że
obecnie dostępna jest większa pomoc dla dzieci w każdym wieku, które
wychowywały się w domu z jednym lub obojgiem rodziców alkoholików.
Pedagodzy, doradcy psychologiczni, psychoterapeuci, pracownicy poradni
zdrowia
psychicznego
dla
młodzieży,
księża,
ustawodawcy
i przedstawiciele innych zawodów są dzisiaj bardziej świadomi problemów
stających przed dziećmi alkoholików. Ponadto w Ameryce pojawiło się
wiele znakomitych programów pomocy na poziomie federalnym, stanowym
i lokalnym.
Kolejna zmiana polega na tym, że uzyskiwanie pomocy przez nieletnie
lub dorosłe dziecko alkoholika jest bardziej akceptowane. Lekarze są lepiej
szkoleni w postępowaniu z problemami alkoholowymi i rodzinnymi.
Uważam również, że na lepsze zmieniło się podejście w samym udzielaniu
pomocy. Częściej korzystamy z „modelu siły”, uznając dorosłe dzieci
alkoholików za osoby, które potrafiły z powodzeniem przetrwać traumę,
oraz opieramy się na strategiach odporności psychicznej, które wiele z nich
wykształciło u siebie w dzieciństwie. Przestaliśmy traktować dzieci
alkoholików jak ofiary.
Szczególnie istotne w wypadku tej książki są zmiany, do jakich
doprowadziły kobiety zarówno dla siebie, jak i dla całego społeczeństwa.
Choć nie dokonały się jeszcze wszystkie z tych potrzebnych przemian,
kobiety mogą dziś efektywniej poszukiwać pomocy i otrzymywać lepsze
wsparcie, a także udzielać go sobie nawzajem. Ta zmiana bardzo
zwiększyła szansę na to, że dorosłe córki alkoholików znajdą potrzebną
pomoc.
Pewne rzeczy się jednak nie zmieniły. W dalszym ciągu „wytwarzamy”
rodziców, którzy popadają w alkoholizm, a dzieci wciąż dorastają
w rodzinach uzależnionych lub w inny sposób dysfunkcyjnych. Poza tym
wciąż mamy więcej alkoholików nieleczonych niż trzeźwiejących, co
oznacza, że większość dzieci alkoholików będzie dalej wychowywać się
z pijącym ojcem lub/i matką. W konsekwencji w dalszym ciągu trzeba
będzie udzielać pomocy dzieciom alkoholików, niezależnie od tego, czy ich
rodzice ostatecznie sięgną po pomoc dla siebie, czy nie.
Kolejną sprawą, która zgodnie z moimi obserwacjami pozostaje
niezmienna, jest przewodnia rola dorosłych córek alkoholików
w świadczeniu pomocy nie tylko nieletnim, lecz także dorosłym dzieciom
alkoholików. Nadal słyszę i widzę więcej dorosłych córek niż dorosłych
synów gotowych dzielić się swoimi historiami, spostrzeżeniami, lękami
i przymiotami służącymi odbudowaniu i poprawie jakości ich życia.
I w końcu sprawą, która stanowczo się nie zmieniła, jest moja pasja
i pragnienie pomagania innym dzieciom alkoholików. Nadal wykrzykuję
w duchu radosne Yes!, gdy wiem, że w jakiś sposób udało mi się być dla
kogoś pomocnym, i gdy widzę w oczach tej osoby, że zwątpienie w siebie
powoli ustępuje poczuciu własnej wartości. Od publikacji mojej pierwszej
książki, Children of Alcoholics: A Guidebook for Educators, Therapists and
Parents
(Dzieci
alkoholików:
przewodnik
dla
pedagogów,
psychoterapeutów i rodziców) w 1978 roku, miałem szczęście należeć do
rosnącej wspólnoty osób, które pragną podnosić jakość swego życia. Była
to wspaniała zespołowa wyprawa i jeszcze się dla mnie nie skończyła.
Obecne, zaktualizowane wydanie niniejszej książki zawiera pewne nowe
informacje. Dodałem podrozdziały o odporności psychicznej
w dzieciństwie i dorosłości, a także o ryzykownych relacjach, Refleksje na
zakończenie każdego rozdziału oraz dwa rozdziały. W Refleksjach znajdują
się cytaty z wypowiedzi słynnych kobiet, które mogą skłonić do własnych
przemyśleń.
W nowym pierwszym rozdziale zawarłem listy otrzymane od tzw.
idealnych córek po publikacji pierwszego wydania tej książki. Niektóre
z ich autorek zadawały mi pytania, inne dzieliły się swoimi historiami,
jeszcze inne chciały powiedzieć: „Dziękuję”, a część chciała mnie po prostu
pozdrowić. Jak się przekonasz, listy te nie tylko zaznajamiają nas z innymi
idealnymi córkami i ich problemami, lecz również wprowadzają do
tematyki książki. Dlatego umieściłem je na samym początku.
Drugi nowy rozdział – Sekrety, sekrety i jeszcze raz sekrety – odnosi się
do najpowszechniejszych problemów wielu dorosłych córek, które
występowały w ich domu oprócz samego alkoholizmu. Piszę o rozwodach,
stosowaniu przemocy i zaburzeniach jedzenia. Zagadnienia te – powiązane
zarówno wzajemnie, jak i z alkoholizmem rodziców – dokładają kolejne
komplikacje do i tak trudnego już życia wielu dorosłych córek.
Mam nadzieję, że ta książka oraz spostrzeżenia pochodzące od dorosłych
córek będą dla ciebie pomocą. Zasługujesz, by ją otrzymać.
Wprowadzenie
O
d połowy lat siedemdziesiątych miałem przywilej uczestnictwa
w jednym z najbardziej satysfakcjonujących, emocjonujących
i niepowtarzalnych doświadczeń, jakie mogę sobie wyobrazić – współpracy
z dziećmi alkoholików w różnym wieku oraz z ruchem dzieci alkoholików
w Stanach Zjednoczonych. Jeździłem po całym kraju, wygłaszając wykłady
i prelekcje dla dzieci alkoholików i o nich, a także słuchając ich samych.
Pod każdym względem był to autentyczny oddolny ruch społeczny,
związany z zagadnieniami życia ludzi w różnym wieku, którzy
w dzieciństwie doświadczyli cierpień, ale w swoim obecnym życiu chcą
miłości, radości, zdrowia i piękna. Ruch ten pomaga w odradzaniu się do
życia.
W miarę jak byłem świadkiem zespalania się uprzednio milczących
głosów oraz sam brałem w nim udział, poczyniłem dwie obserwacje. Po
pierwsze, ruch dzieci alkoholików przyciągnął dorosłych w różnym wieku,
którzy wychowywali się w rodzinach z problemem alkoholowym, czyli
„dorosłe dzieci”, obecnie torujące drogę dla następnych pokoleń. Po drugie
zaś, przytłaczającą większość tych dorosłych dzieci, które są skłonne
aktywnie działać oraz pomagać innym przez dzielenie się fragmentami
swego życia, stanowią kobiety. Zresztą postęp w odniesieniu do większości
problemów, jakich doświadczają w naszym kraju dzieci, zawdzięczamy
przede wszystkim organizującym się kobietom i sprawa dzieci alkoholików
nie jest tu wyjątkiem.
W trakcie swoich podróży miałem okazję wysłuchać wielu kobiet
skłonnych do dzielenia się swoimi historiami. Opowieści te rozbudziły
moje zainteresowanie problematyką dorosłych córek alkoholików. Ich
gotowość do wyrażenia swoich uczuć, myśli, bólu i spostrzeżeń oraz
opisania procesu zdrowienia otworzyła drzwi wielu kobietom
i mężczyznom, których życie w rodzinach alkoholowych przebiegało
w izolacji i milczeniu. Jestem dłużnikiem wszystkich dorosłych córek, które
pomogły mi lepiej je zrozumieć, a następnie przekazać innym to, czego się
dowiedziałem. Jeżeli jesteś dorosłą córką alkoholika, ta książka jest
skierowana do ciebie, napisana dla ciebie i o tobie.
Opiera się ona na badaniach naukowych oraz wywiadach
przeprowadzonych z amerykańskimi rodzinami obarczonymi alkoholizmem
oraz rodzinami od niego wolnymi. Mam nadzieję, że będzie źródłem
spostrzeżeń i zrozumienia nie tylko dla samych dorosłych córek
alkoholików, lecz również dla tych ludzi, którzy je kochają, mieszkają czy
pracują z nimi i je wspierają.
Co ważniejsze, książka ta dotyczy procesu zdrowienia. Nie wszystkie
dorosłe córki są obciążone takim samym dziedzictwem czy borykają się
z takimi samymi problemami. Wszystkie objęte badaniem osoby wyrażały
jednak to samo pragnienie, by lepiej rozumieć siebie, swoje obecne
zachowania oraz sposoby, w jakie mogą zmienić swoje życie na lepsze.
Problemy, jakie te kobiety poruszały, dotyczyły rozumienia cech ich
osobowości i zachowań, związków międzyludzkich i kwestii bliskości,
relacji z rodzicami, własnych umiejętności rodzicielskich, przepracowania
uczuć z dzieciństwa, własnych uzależnień, tożsamości płciowej i chęci
dojścia do pełni zdrowia. Być może część tych spraw jest ważna również
dla ciebie.
Książka dzieli się na pięć części. Pierwsza zawiera wybór listów, które
otrzymałem od dorosłych córek alkoholików. Analizuję w niej również
dzieciństwo, omawiając wiele kwestii związanych z tym, jak wychowywał
cię nałogowo pijący rodzic.
Część druga jest poświęcona odmiennej dynamice relacji oraz skutkom
pojawiającym się, gdy córka mieszka z matką alkoholiczką i gdy żyje pod
jednym dachem z ojcem alkoholikiem. Umieściłem tam również rozdział
dotyczący przemocy, zaburzeń jedzenia oraz rozwodów w kontekście życia
dorosłej córki.
Część trzecia dotyczy rozumienia siebie i swoich zachowań. Ponadto
omawiam w niej źródła wielu twoich zachowań oraz przyjmowanie przez
dorosłe córki specyficznych schematów postępowania w swoim życiu –
zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.
Tematykę czwartej części stanowi nauka akceptacji swojej przeszłości,
obecnych zachowań, a nade wszystko siebie samej. Do poruszanych
wątków należą opinie dorosłych córek o związkach międzyludzkich,
kwestie rodzicielstwa, problemy z własnymi rodzicami oraz praca
z ewentualnymi uzależnieniami u siebie.
Część piąta dotyczy odkrywania siebie i procesu zdrowienia
w przypadku dorosłych córek. W miarę czytania tej książki i – jak mam
nadzieję – twojego pogłębiającego się samopoznania będziesz siebie
odkrywać. Czy chcę powiedzieć, że nie wiesz, kim jesteś? Nie, ale pytam,
jak dobrze się znasz. Czy znasz wszystkie aspekty siebie, swoje zachowania
oraz powody, dla których myślisz i działasz w charakterystyczny dla siebie
sposób? Czy na drodze odkrywania samej siebie doszłaś do etapu
decydowania o tym, które cząstki siebie chciałabyś zachować, z którymi
rozstać się na zawsze, a które zmodyfikować? Czy odkryłaś swoje lęki,
wątpliwości i subiektywnie postrzegane ograniczenia, a także swoje zalety,
talenty, zdolności i możliwości podniesienia jakości swego życia?
Czytając tę książkę, natkniesz się na słowa wielu kobiet i na wiele
wątków powszechnie przewijających się w ich życiu. Zawsze miej jednak
w pamięci jedną sprawę, leżącą u podłoża psychiki każdego dorosłego
dziecka alkoholików: wszyscy jesteśmy mistrzami przetrwania. Dość mam
już słuchania wykładów czy czytania książek i artykułów o dorosłych
dzieciach alkoholików pisanych tak, jakbyśmy byli najbardziej
pokręconymi, dysfunkcyjnymi ludźmi, jakich nosi Ziemia. Nie wiem jak ty,
ale ja nigdy nie spotkałem dorosłego dziecka, które nie uważa, że potrafi
przetrwać niemal wszystko. Tak, życie dorosłych dzieci alkoholików jest
pełne cierpienia. Jeśli jednak dokładnie się sobie przyjrzysz, uznasz, że
masz wiele umiejętności i duży potencjał. Piszę o wytrwaniu, nadziei,
zdolnościach i sile, które widziałem u wielu dorosłych „mistrzów
przetrwania”. Nie piszę o rozpaczy i beznadziei ofiar. Wiele kobiet, których
słowa przytaczam w tej książce, powtarzało, że ma się za zwyciężczynie.
Badanie naukowe, na którym opiera się ta książka, korzystało
z ogólnokrajowej próbki 1209 kobiet w Stanach Zjednoczonych. Spośród
nich 624 wychowywały się w rodzinach alkoholowych, a 585 –
w niealkoholowych. Aby nie przerywać toku wywodu ani twoich
przemyśleń, wszystkie dane statystyczne zawarłem w Dodatku. Niezależnie
od tego badania 200 kobiet wychowanych w rodzinach alkoholowych
zgodziło się udzielić wywiadów. Ich spostrzeżenia, uwagi i historie osobiste
ukazują emocjonalne realia życia dorosłych córek alkoholików, których nie
uchwyciłyby suche dane liczbowe.
Podczas przygotowywania tej książki stanąłem przed wielkim
wyzwaniem, polegającym na tym, że miałem nie tyle być jej „autorem”, ile
opracować zebrane wypowiedzi. Korzystałem więc ze swoich umiejętności
naukowca, pisarza, doradcy psychologicznego, dorosłego dziecka
alkoholika i – co najważniejsze – słuchacza, by jak najlepiej przekazać ci
to, czego się dowiedziałem. Mam nadzieję, że słuchałem uważnie i że
dzięki temu dwa cele tej książki – lepsze rozumienie dorosłych córek
alkoholików oraz przedstawienie różnych możliwości procesu zdrowienia –
uda się zrealizować. Mam także nadzieję, że te cele, które sobie
postawiłem, będą sprzyjać realizacji twoich celów jako dorosłej córki.
CZĘŚĆ PIERWSZA
Powrót do dzieciństwa
Rozdział 1
Czy tylko ja to czuję? Listy idealnych córek
Wszystkie jesteśmy w tym razem – same.
Lili Tomlin
Większość ludzi lubi listy. Dobry list świadczy o tym, że ktoś o tobie myślał
i poświęcił czas na to, by nawiązać z tobą kontakt. Od kiedy ukazało się
pierwsze wydanie Wyrosnąć z DDA. Wsparcie dla dorosłych córek
alkoholików, otrzymałem wiele listów od dorosłych córek alkoholików.
W treści tej korespondencji pojawiały się opowieści o doświadczeniach
życiowych ich autorek, pytania o nie same, rozważania o tym, czy
wychowanie w rodzinie alkoholowej wywarło na nie wpływ, obawy
o związki partnerskie, chęć dowiedzenia się, jak wyzwolić się od
przeszłości, dzielenie się nadzieją z innymi dorosłymi córkami, a także po
prostu zwykłe podziękowanie.
Co jednak najważniejsze, listy te pochodzą od kobiet, które przestały
wypierać pewne aspekty swojego życia, biorą odpowiedzialność za swoje
ozdrowienie i uświadamiają sobie, że nie są same. Doświadczanie bólu
i traumy może też doprowadzić do nawiązania wewnętrznej więzi z innymi.
Na ten rozdział książki składa się część z otrzymanych przeze mnie listów.
Choć każdy z nich przyszedł od innej osoby, wszystkie mają wyraźne
wspólne wątki. Prezentuję je tutaj z nadzieją, że i ty będziesz mogła poczuć
tę więź. Jestem wdzięczny ich autorkom za napisanie do mnie i pokazanie
ci, że nie jesteś sama.
Szanowny Panie Doktorze,
zapragnęłam napisać do Pana po przeczytaniu Wyrosnąć z DDA. Była to pierwsza książka
o dzieciach alkoholików przeczytana przeze mnie w całości, bo przekonuję się, że większość
poradników nie jest dla mnie specjalnie pomocna. (…) Szczególnie spodobało mi się to, że
w odróżnieniu od wielu, nie wpada Pan w pułapkę uznawania, że absolutnie każde zachowanie
jest przejawem współuzależnienia.
Czytając Wyrosnąć z DDA, zdałam sobie sprawę, że dokonałam już znacznego postępu.
Uświadomiłam też sobie, że wciąż czeka mnie długa droga, bo ciągle bardzo cierpię. Przede
wszystkim mam wrażenie, że utknęłam: odbyłam terapię – dużo dowiedziałam się o sobie i na
temat tego, dlaczego postępuję w określony sposób – jednak nie wiem, co dalej z tym począć. Tak
jakbym intelektualnie zdała sobie sprawę z tego, jak zawalone było moje wychowanie, ale nie
przepracowała tego emocjonalnie. Wciąż mam w sobie dużo gniewu. Związki międzyludzkie
wciąż budzą we mnie lęk. Niełatwo jest mi znaleźć prawdziwą bliskość z kimkolwiek
(mężczyznami czy kobietami). Kiedy czuję się przestraszona albo zagrożona, z reguły odcinam
się od ludzi. Mam dobrych przyjaciół, ale trudno mi odczuwać, że naprawdę jestem z nimi blisko.
Czasem nachodzą mnie lęki i wtedy się izoluję, bo dzięki temu czuję się bezpieczniej. Niekiedy
łatwiej jest mi być samej, ale potem jestem zdezorientowana, bo mam skrytą i introwertyczną
naturę, więc nie wiem, w jakim stopniu bycie w pojedynkę wynika po prostu z osobowości,
a w jakim wiąże się z wychowaniem. I ciągle zastanawiam się, czy jestem „normalna”.
Uważam, że zaakceptowanie siebie jest znaczącą częścią procesu zdrowienia, ale tak jak pisze
Pan w swojej książce, to, że o tym wiem, nie wystarcza. Muszę to poczuć. Jak to się robi? Wciąż
nie mam jasności. Doradza Pan także, by nauczyć się „uwalniać”. Może Pan powiedzieć, jak Pan
to robi? Mówi Pan sobie po prostu: „Odpuść to”? Co takiego człowiek musi zrobić, żeby się
uwolnić? Nie trafiłam jeszcze na żadne materiały wyjaśniające „mechanizm” uwalniania się. Poza
tym moja sytuacja jest inna niż pozostałych córek z Pańskiej książki. Miałam nie tylko ojca
alkoholika, ale także przewlekle chorą umysłowo matkę, która stosowała skrajną przemoc
emocjonalną. Czy są jakieś książki o dorastaniu w domu tego typu? Myślę, że przypomina to
sytuację, gdy człowiek ma dwoje rodziców alkoholików, ale nie jestem pewna. Jeżeli dysponuje
Pan jakimiś informacjami, które mogą być przydatne, będę za nie bardzo wdzięczna.
Próbowałam udziału w wielu mityngach DDA 1, ale generalnie nie lubię programów opartych
na dwunastu krokach. Czy są jakieś alternatywne formy pomocy grupowej poza dwunastoma
krokami? Wszelkie informacje na ten temat od Pana będą dla mnie bardzo cenne. Cieszę się, że
natknęłam się na Pańską książkę. Jestem pewna, że pomogła wielu dorosłym córkom.
Bardzo dziękuję za czas poświęcony na czytanie tego maila.
Z poważaniem
Elizabeth
Witam, Doktorze Ackerman,
mam dwadzieścia pięć lat, a mój ojciec leczy się od lat osiemnastu. Dopóki nie przeczytałam
Wyrosnąć z DDA, nie zdawałam sobie sprawy, że tkwię w piekle współuzależnienia. Zawsze
z uśmiechem na ustach mówiłam o sobie jako o „córuni tatunia”. Prawda jest taka, że mój ojciec
jest i zawsze będzie alkoholikiem. Dzisiaj mogę powiedzieć, trzymając wysoko głowę (pracuję
nad pozbyciem się poczucia winy), że nie jestem już z nim współuzależniona.
Trafiłam na Pańską książkę przez przypadek (…) to był zbieg okoliczności (sposób Boga na
zachowanie incognito – to będzie jedyny truizm, obiecuję). (…) Mój ojciec, w wieku
pięćdziesięciu trzech lat, będzie miał jutro zakładane potrójne by-passy. Jest to pierwszy
„normalny kryzys” w mojej rodzinie i wszyscy potraciliśmy głowy! Pierwszy raz w życiu potrafię
zobaczyć nas oczami częściowo zdrowej już osoby, a nie dorosłej córki alkoholika. Płakałam
w tym tygodniu, ale to było wspaniałe uczucie.
Powoli godzę się z tym, że nie jestem w stanie naprawić nikogo innego. Moja mama, tata, brat
– każde z nich musi liczyć na siebie. Ja dbam o SIEBIE.
To tyle tytułem przedstawienia się. A piszę ten mail, po pierwsze, żeby powiedzieć:
„Dziękuję!”.
Po drugie, żeby wspomnieć, że nawet gdy rodzice trzeźwieją, nie każdy w rodzinie zaczyna
zdrowieć w tym samym czasie. Mój ojciec jest trzeźwy, odkąd skończyłam siedem lat. Jak
pisałam, teraz mam dwadzieścia pięć. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Wiem, że dzięki jego
trzeźwości oraz umiejętnościom MOIM i mojego męża potrafimy utrzymać zdrowe małżeństwo.
Moja najlepsza przyjaciółka ma ojca będącego aktywnym alkoholikiem i tego nie potrafi. (Proszę
się nie martwić, posłałam jej Pana książkę). Jestem teraz w małżeństwie, w jakim nigdy nie byli
moi rodzice. Dzięki Bogu!
Tak czy tak, jestem silna. Uczę się stać na własnych nogach. Nie mogę uwierzyć, że ta jedna
relacja w moim życiu, którą uznawałam za najlepszą, jest w rzeczywistości najgorsza.
Jeszcze raz dziękuję – jest Pan wyjątkowym człowiekiem!
Jen
Szanowny Panie Doktorze,
bardzo dziękuję, że poprosił mnie Pan o przedstawienie części moich doświadczeń DDA.
Zgadzam się z tym, że czytanie o przeżyciach innych pomaga nam. Wiem, że sama poczułam
wielką nadzieję po przeczytaniu o innych kobietach, które miały jeszcze gorsze doświadczenia
niż moje, a w końcu nauczyły się kierować swoim życiem w taki sposób, by zachowanie
obecnych w nim alkoholików czy narkomanów nie doprowadzało ich do szału.
Mam trzydzieści siedem lat, a w wieku dwudziestu trzech owdowiałam. Związek, w którym
jestem obecnie, trwa od czternastu lat. Jestem najstarszą z czworga rodzeństwa i jedyną córką.
Mając dziewiętnaście lat, wyszłam za swoją licealną miłość, Jamesa, który również pochodził
z rodziny alkoholowej. Ze względu na jego służbę wojskową mieszkaliśmy za granicą. Tam też
zginął w wypadku samochodowym. Nasze małżeństwo było już wtedy na skraju rozpadu, bo
ciągle mnie zdradzał.
Briana poznałam zaledwie kilka miesięcy później. Otoczył mnie uwagą, której w tamtym
okresie rozpaczliwie potrzebowałam. Jakaś część mnie smuciła się z powodu śmierci męża, ale
inna czuła wielką ulgę, że nie może mnie już dalej ranić. Myślę, że zawsze już będę miała
wyrzuty sumienia z powodu tych odczuć, ale właśnie tak wtedy czułam.
Brian był trochę imprezowiczem, kiedy się poznaliśmy, ale byliśmy młodzi, niezwiązani
z nikim i nie mieliśmy dzieci, więc nie sprawiało mi to kłopotu. Przez całe lata od poznania
mogliśmy spotykać się wspólnie z przyjaciółmi i korzystać towarzysko z alkoholu, nie
odczuwając żadnych szkodliwych tego skutków. To była po prostu młodość i dobra zabawa.
Problemy zaczęły się po jakichś siedmiu latach, kiedy postanowiliśmy założyć rodzinę. Dla mnie
było oczywiste, że po podjęciu takiej decyzji człowiek się ogarnia i dorasta. Dla Briana nie było
to takie proste. Nie zdawałam sobie sprawy, że był faktycznie uzależniony od używek. Zrobiło się
jeszcze gorzej, gdy zaczął eksperymentować z crackiem. Palił, a potem przepadał na całą noc.
Działo się to, kiedy byłam w ciąży z naszą córką. Pamiętam, jak w ósmym i dziewiątym miesiącu
niezliczone razy jeździłam po mieście, szukając go po mieście bladym świtem, podczas gdy
powinnam wysypiać się w domu, bo rano szłam do pracy.
Całe noce nie mogłam usnąć, tylko przepłakiwałam. To był w moim życiu okropny okres.
Dzwoniłam w środku nocy do jego matki i żaliłam się, co nie bardzo jej odpowiadało. Pewnego
razu miałam tak dość, że wywaliłam z szafek wszystkie jego rzeczy i usypałam z nich wielki stos
na podłodze w pokoju dziennym z zamiarem wyrzucenia go, gdy tylko wróci!
Od urodzenia się naszej córeczki takich incydentów jest mniej i pojawiają się dużo rzadziej, ale
Brian wciąż ma nawroty. Teraz chyba już od dawna nie palił cracku, ale wiem, że od czasu do
czasu popala trawkę, a także nadużywa alkoholu. Ciągle rusza mnie to, kiedy coś bierze, ale
w końcu zdałam sobie sprawę i zaakceptowałam to, że kolejny incydent jest zawsze tylko kwestią
czasu. Kiedyś myślałam, że pewnego dnia Brian dojrzeje i przestanie zachowywać się
nieodpowiedzialnie. Teraz rozumiem, że prawdopodobnie tak nie będzie. Alkoholizm
i uzależnienie od używek to nie są problemy, z których się zwyczajnie „wyrasta”. Jednak nadal
jest to dla mnie bardzo frustrujące, kiedy wraca po jakiejś nocnej balandze i mówi mi, jak zły jest
na siebie i że tym razem będzie inaczej, naprawdę się zmieni i nigdy już czegoś takiego nie zrobi.
Wyobraża Pan sobie, ile razy słyszałam od niego te słowa.
Na początku mu wierzyłam i przez pewien czas było w porządku, ale potem oczywiście znowu
wszystko wracało. I znów kolejne obietnice, które dalej były łamane. Nie mam już siły, żeby
w nie wierzyć. Taka wiara zapewne doprowadziłaby mnie do szaleństwa. Pozwalanie sobie na nią
i chwalenie się przed znajomymi i rodziną, że tym razem on naprawdę traktuje to poważnie, że
tym razem jest inaczej, jest zbyt bolesne. W takich chwilach zawsze patrzyli na mnie dziwnie, a ja
wiedziałam, co myślą: „Wszystko jej można wmówić”. Mam dość czucia się jak głupia, a poza
tym to za bardzo boli, gdy cała nadzieja raz po raz umiera. Dlatego teraz przyjmuję do
wiadomości, że on właśnie taki jest.
Podejrzewam, że jestem nawet wdzięczna, bo mogłoby być jeszcze gorzej, dużo gorzej.
Mógłby być odrażającym, awanturującym się, agresywnym alkoholikiem, który pije każdego dnia
i robi wszystkim w domu istne piekło. Taki był mój ojciec. Więc nie, to nie wygląda aż tak źle.
Brian potrafi funkcjonować przez miesiące, nawet rok czy dłużej bez wznowy. To stwarza
złudzenie, że może tym razem w końcu całkiem mu się udało. Do zeszłego tygodnia upłynęło
ponad półtora roku od jego ostatniego ciągu.
Wyszedł z domu odwieźć mojego brata, który, nawiasem mówiąc, też jest alkoholikiem, i nie
wracał przez cztery godziny, mimo że dojazd zajmuje dwadzieścia minut. Tego wieczoru dzwonił
do mnie kilka razy, faszerując mnie jakimiś wymówkami, dlaczego jeszcze go nie ma. Przez cały
ten czas czułam, że kiepsko się dzieje. Podczas poprzedniego incydentu, półtora roku wcześniej,
też był z moim bratem. Żeby nie przedłużać opowieści, powiem tylko, że tej nocy wylądował
w areszcie. Zadzwonił, żebym przyszła i zapłaciła za niego kaucję. Powiedziałam, że nie ma
mowy. Absolutnie nie wchodzi w grę, żebym w środku nocy zrywała z łóżek nasze dzieci po to,
żeby wyciągać go z aresztu. Powiedziałam, że sam się wpakował w te kłopoty, więc może teraz
sam sobie poradzić. Dlaczego ja miałabym przez to cierpieć? Przesiedział w celi całą noc. To była
jedna z najlepszych decyzji, jakie podjęłam. Nawet Brian to przyznał. Miał dzięki temu dużo
czasu na myślenie o swoim życiu i o tym, do czego może doprowadzić, jeśli w końcu się nie
otrząśnie. Dlatego wiem, że ze mną jest teraz dużo lepiej niż kilka lat temu. Wiem, że mam dość
siły, by zatroszczyć się o siebie.
Najbardziej martwię się obecnie o nasze dzieci, szczególnie o córkę. Mamy dwójkę:
siedmioletnią córkę i czteroletniego syna. Wiem, że kiedy córka będzie starsza, zacznie
wyczuwać napięcie pomiędzy rodzicami. Pewnego dnia Brian znowu odwali jakiś numer, a ona
się o tym dowie. Nie będę jej w tych sprawach okłamywała. Nie zrobię tego. Zresztą i tak by się
na udało. Dzieci czują, kiedy nie mówi się czegoś z przekonaniem albo kiedy opowiada się im
bajki. Ja zawsze czułam. Nie chcę nigdy posyłać jej takich dezorientujących sygnałów.
W zasadzie uważam, że Brian powinien jej to wyjaśnić. Ale wtedy – i właśnie tego się najbardziej
boję – wiem, że ona w końcu do mnie przyjdzie z pytaniem: dlaczego, skoro on mnie okłamuje
i w ogóle zachowuje się tak, jak się zachowuje, wciąż z nim jestem? To trudne pytanie. Trudno
mi na nie odpowiedzieć nawet sobie. Oczywiście go kocham i jest fantastycznym ojcem. Jest
dobrym człowiekiem pod bardzo wieloma względami. Nasza córka go uwielbia. Syn jest trochę
bardziej zdystansowany; ogólnie mówiąc, nie czuje się zbyt swobodnie w otoczeniu mężczyzn.
Ale boję się, jak córka zareaguje na odkrycie, że tata nie jest doskonały. Boję się także tego, że
dostanie ode mnie sygnał, iż nie ma nic złego w utrzymywaniu związku z kimś, kto cię okłamuje
i traktuje gorzej, niż na to zasługujesz. W sumie wydaje się, że właśnie tak robi Mamusia…
Tak bardzo chcę, żeby łańcuch pokoleń współuzależnionych kobiet w mojej rodzinie przerwał
się na mnie i żeby ona była tak zdrowa emocjonalnie, jak to możliwe, i mój syn rzecz jasna też.
Trudniej jest mi wyobrazić sobie, jak to wszystko będzie w tym momencie wpływać na niego.
Naturalnie najlepiej umiem postawić się w sytuacji córki. Pamiętam, jak czytałam, że kiedy
chłopcy zaczynają uczyć się zachowań względem kobiet, z którymi wchodzą w bliższą relację,
często opierają się na tym, jak ojciec traktował ich matkę.
Dlatego dalej pracuję nad swoim zdrowieniem. Muszę to robić, bo wiem, że pasuję do wzorca
„dorosłej córki alkoholików”. Kiedyś nałogowo próbowałam ratować także resztę swojej rodziny
– moich trzech braci, którzy są uzależnieni od używek albo alkoholu, i moją matkę, która
oczywiście była silnie współuzależniona z moim ojcem. Gdy wszyscy byliśmy już dorośli,
rodzice w końcu wzięli rozwód, a ojciec zmarł zaledwie kilka lat później, sam w swoim
mieszkaniu, na choroby wywołane wieloletnim nadużywaniem alkoholu i paleniem papierosów.
Myślę, że moja matka czuje się trochę rozczarowana z powodu nauki, jaką wyniosłam
z procesu zdrowienia. Wzburza ją, kiedy mówię, że moi bracia powinni wreszcie sami stanąć na
nogi, bo nie uważam, żebym miała obowiązek opiekować się nimi, gdy zabraknie im opieki z jej
strony. Nie będę ich niańczyła i ułatwiała im dalszego picia i ćpania. Ona oczywiście nie widzi
tego w ten sposób. Jej zdaniem jestem dla nich zbyt surowa i w ogóle jak można tak traktować
swoją najbliższą rodzinę? Ale oni muszą na pewnym etapie życia nauczyć się sami troszczyć się
o siebie. Nie mam obowiązku ich w tym wyręczać. Przypomina mi się jedno z haseł DDA: „To
nie stało się przeze mnie, nie mogę tego naprawić, nie mam nad tym kontroli”. Kieruję się teraz
w życiu tymi słowami.
Na początku z największym trudem udawało mi się je zaakceptować, nauczyć się odpuszczać
tę sprawę, zaprzestać prób kontrolowania wszystkiego i wszystkich. W tamtym czasie nie
potrafiłam sobie wyobrazić, jakby to miało być. Byłam przekonana, że jedynie dzięki
sprawowaniu kontroli moje życie i życie wszystkich wokół mnie wciąż się nie zawaliło
i pozostajemy przy zdrowych zmysłach. Ale w końcu dotarło do mnie, że kiedy to sobie
odpuszczę i zacznę się troszczyć o siebie, wszystko inne i wszyscy inni w taki czy inny sposób
też zatroszczą się o siebie, i że to jest w porządku. Sprawy nie zawsze toczyły się w taki sposób,
w jaki toczyłyby się, gdybym miała nad nimi kontrolę, ale cóż to była za ulga, gdy wreszcie
zdołałam odgraniczyć swoje życie i swoje powinności od życia i powinności wszystkich
pozostałych! Dawniej naprawdę nie umiałam tego odróżnić. Jeśli ktokolwiek miał kłopoty, do
mnie należało ich rozwiązanie. Proste i jasne. Patty, na pomoc! To się skończyło.
Wciąż zmagam się z tym, co serwuje mi życie, ale wiem, że radzę sobie znacznie lepiej niż
dziesięć lat temu i że będę dalej zdrowiała, więc za dziesięć lat będę sobie radzić jeszcze lepiej.
Dziękuję za wszystkie Pana wspaniałe książki. Naprawdę bardzo zmieniły moje życie i jestem
wdzięczna za możliwość podzielenia się moimi doświadczeniami z Panem i z innymi, którzy są
na drodze zdrowienia. Dzięki.
Patty
Drogi Robercie!
Dorastałam w rodzinie z obojgiem nałogowo pijących rodziców. Nigdy nie nauczyłam się ufać
temu, co widzę, temu, co czuję, prawdzie czy sobie. Ojciec wracał z pracy do domu i jeszcze
zanim się z nami przywitał, brał już piwo z lodówki na dole. Mama nie zaczynała pić, póki nie
leżeliśmy w łóżkach. Trzymała butelki z dala od naszych oczu, z tyłu szafy w sypialni
małżeńskiej. Dzisiaj dalej tam stoją.
Pamiętam awantury w środku nocy. Będąc najmłodsza z trójki dzieci, jako jedyna wstawałam
z łóżka, interweniowałam i próbowałam naprawić sytuację. Miałam pewnie pięć czy sześć lat,
kiedy po raz pierwszy błagałam tatę, żeby się nie zabił.
Pamiętam, jak leżąc wtedy w łóżku, słyszałam pomruki ich głosów narastające i opadające na
tle głosu Johnny’ego Carsona. Przeżywałam męki wahań, kiedy mam wstać. Jeśli wstawałam za
wcześnie, oboje zaprzeczali, że się pokłócili, i wtrącenie się tylko przedłużało ich picie. Jeżeli zaś
wchodziłam we właściwym momencie, udawało mi się przekonać ich, żeby położyli się spać.
Tej nocy zrozumiałam, że zwlekałam zbyt długo, kiedy ich kłótnia przeniosła się do sypialni.
Tata groził, że odejdzie, trzaskał drzwiczkami szafek, próbował założyć buty, szukał kluczyków
samochodowych, obrzucał matkę wyzwiskami, których nigdy wcześniej nie słyszałam.
Oskarżenia, przekleństwa. Starałam się zagrodzić mojemu prawie dwumetrowemu ojcu wyjście
z sypialni. Z roztargnieniem odsunął mnie w kąt, jakby strząsał pająka. Potem zaczęła się
wylewać jego nienawiść do siebie: „Byłoby ci lepiej, gdybym nie żył. Zabiję się. Jestem do
niczego. Nikt mnie nie kocha”.
Błagałam: „Ja ciebie kocham, tatusiu. Nie rób tego. Proszę, nie rób. Wracaj. Nigdzie nie idź”.
Jednocześnie moja matka, trwająca jak zwykle w głębokim wyparciu, mówiła: „On nie mówi na
poważnie. Nie zrobi tego”.
Ojciec zszedł do połowy schodów i w miejscu, w którym zaraz zniknąłby nam z oczu, nagle
przystanął. Po raz pierwszy zobaczyłam, jak płacze. Jego szloch odbijał się od ścian holu. Usiadł
na stopniach, zakrywając twarz dłońmi. Skończyło się. Do następnego razu.
Rano jak zwykle zjadł dwa jajka, siedząc ze mną przy stole kuchennym w napiętym milczeniu.
Oboje udawaliśmy, że nic się nie wydarzyło. Do dzisiaj nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Gdy już
byłam dwudziestokilkuletnią reporterką prasową, przeprowadzałam wywiad z dwiema
psycholożkami od uzależnień. Opisywały różne role w rodzinie alkoholowej i to, w jaki sposób
nadużywanie alkoholu wyrządza wszystkim krzywdę. Zobaczyłam swoją rodzinę i siebie. Ale
musiało dotrzeć do mnie jeszcze więcej informacji, upłynąć więcej lat i odbyć się więcej rozmów,
zanim poszłam na sesję z terapeutą, żeby zrozumieć i zaakceptować siebie jako DDA.
Kończę właśnie czytać Wyrosnąć z DDA – podnosi mnie na duchu to, że widzę, jak daleko już
zaszłam. Ale wiem też, że mam przed sobą długą drogę. Jestem jednak gotowa i chętna do pracy
nad niezdrowymi obszarami mojej relacji małżeńskiej. Nie zamykam już na nie oczu. Nie będzie
łatwo, ale mój partner też się stara. Nie jestem pewna, czy chodzimy do odpowiedniego terapeuty,
ale mąż nie chce nikogo innego, a ten terapeuta spotyka się także z moimi dziećmi, więc ma cały
obraz.
Wciąż jestem w trakcie zdrowienia. (Czy to się kiedykolwiek kończy?) Nie stosuję już na stałe
wyparcia. Nie jestem doskonała, popełniam błędy, ale świat się nie wali. Mam się dobrze. Żyję
dalej. Kieruję się teraz swoim wewnętrznym głosem – nie jestem w tym idealna, ale go słucham.
Wciąż wykorzystuję pracę zawodową i różne zajęcia do tego, by unikać konfliktów w mojej
relacji z mężem. Ale wychwytuję, kiedy to się dzieje, staram się odkryć przyczyny i odzywam
się.
Obawiam się przekazania alkoholicznego dziedzictwa moim dzieciom, ale już nie tak bardzo
jak dawniej. Sięgam po pomoc, kiedy jej potrzebuję, i mniej się wstydzę. Ciągle uczę się stawiać
zdrowe granice.
Dzisiaj potrafię powiedzieć swojemu osiemdziesięcioletniemu ojcu, że go kocham – i to jest
prawda. Mówię to bez żadnych zastrzeżeń i oczekiwań. To jest mój dar dla niego – i dla mnie.
Boli mnie, że on nie odpowiada mi tym samym. Nie wiem, dlaczego nie umie powiedzieć mi:
„Kocham cię”, ale zdaję sobie sprawę, że to jest jego problem. Kocha mnie najlepiej, jak umie.
Jestem wdzięczna, że mówi moim dzieciom, szczególnie mojemu synowi: „Kocham was”. Nigdy
nie dowiem się, dlaczego nie mówi tego mnie. Ale nie szkodzi. Nie potrzebuję już do życia jego
aprobaty. Radzę sobie bez niej. Uczę się kochać i szanować siebie.
Jestem warta tego, by mnie kochać, i zasługuję na szacunek. Dopiero kiedy wysłuchałam Pana
prelekcji, zdałam sobie sprawę, dlaczego ciągle powtarzam mojemu tacie, że go kocham. Nie
usprawiedliwiam tego, co zrobił, ale wybaczyłam mu i uwolniłam się od gniewu. Jego milczenie
nie rani już tak bardzo. To, że nie potrafi powiedzieć, że mnie kocha, dotyczy bardziej jego niż
mnie. Jest mi przykro z tego powodu, ale przechodzę nad tym do porządku dziennego.
Jeszcze raz dziękuję za znakomite spostrzeżenia, które zaczerpnęłam z Pana książek. Niedługo
planuję przeczytać Before It’s Too Late (Zanim będzie za późno).
Z poważaniem
Patt
Szanowny Panie Doktorze,
wiem, że to niemądre, ale boję się pisania tego listu. Mam aspiracje pisarskie, jednak moje
doświadczenia dorosłego dziecka z rodziny alkoholowej stają ponad wszystkim innym. Ignoruję
swojego krytyka wewnętrznego i wysyłam do Pana ten list.
Pańskie uprzejme pytanie, czy rozważyłabym nadesłanie jakiegoś tekstu do nowego wydania
Wyrosnąć z DDA, uruchomiło wszystkie głosy, które wciąż są częścią osoby, jaką byłam i jestem
w tym życiu. Nauczyłam się jednak ich słuchać (…) dziękować im za obecność (…) a potem
prosić, by zechciały siedzieć cicho! Dopiero po przejściu przez ten mały rytuał jestem w stanie
robić coś dalej.
Pierwszym krokiem było wpisanie Pańskiego adresu mailowego do mojego komputera. Zajęło
mi to dwa tygodnie. Następny krok polegał na tym, by usiąść i zabrać się do pracy.
Potrzebowałam na to kolejnych pięciu dni. Cieszę się obecną chwilą w moim życiu. Doprowadził
mnie do niej proces zdrowienia. Nawet na studia poszłam, dopiero gdy miałam trzydzieści lat.
W tym roku kończę czterdzieści trzy lata i pod pewnymi względami czuję się tak, jakbym
dopiero wszystko zaczynała – to poczucie wolności, które ma nastolatek, gdy pierwszy raz
wyjeżdża z domu na studia; ten zastrzyk adrenaliny i łomot serca z powodu podejmowania
zdrowego ryzyka z poczuciem, że ma się za sobą solidny system wsparcia. Nie urodziłam się
z takim systemem, ale lata zdrowienia nauczyły mnie, że trzeba mieć dość siły, aby taki system
wytworzyć – i on jest najlepszy. Sama jestem swoim najwierniejszym przyjacielem. Stworzyłam
relację z Bogiem, który ma we mnie swoje miejsce. Nauczyłam się odróżniać dawne,
autodestrukcyjne głosy od głosu samozachowawczego. Pańskie dokonania były dla mnie wielką
pomocą. Dziękuję wszystkim tym kobietom, które były przede mną. Regularnie przyjmuję
zaproszenia do wygłaszania odczytów i mówię o cudzie odkrywania siebie w rezultacie cudu
samouzdrawiania.
Moja rodzina stale czerpała wodę ze studni traumy, a najczęściej powtarzająca się lekcja
brzmiała: „Nie wierz, że cokolwiek dobrego w życiu potrwa długo albo nie będzie słono
kosztować”. Przeszłam już długą drogę i wciąż żyję, więc nadal mogę się wiele nauczyć. Skoro
mówią, że najlepsze jest zawsze przed nami, postanowiłam jeszcze trochę pożyć i zweryfikować
tę teorię. Moje życie jest obecnie cudowne dzięki rozmaitym możliwościom, które przed sobą
widzę. Próbuję rozpościerać skrzydła; dotąd prawie z nich nie korzystałam. Mam nadzieję, że
zechce Pan mi odpowiedzieć, jeśli czas na to pozwoli. Samo napisanie tego listu było dla mnie
jednym ze wznioślejszych wydarzeń dotychczasowego życia.
Dziękuję za udostępnienie mi tego kanału komunikacji z osobą, którą tak głęboko szanuję.
Napiszę do Pana ponownie, jeśli to nie natręctwo. Proszę dać mi znać.
Ze szczerym uszanowaniem
Maggi
Szanowny Panie Doktorze!
Mój tata był aktywnym alkoholikiem. W rodzinie po cichu mówiło się o piciu taty, ale tylko
mama z nim na ten temat rozmawiała. To „rozmawianie” zwykle polegało na cichym dymieniu,
dopóki nie wybuchał wulkan. Pamiętam, jak byłam małym dzieckiem, miałam cztery, może pięć
lat. W kuchni mieliśmy żółty stół – spędzałam przy nim dużo czasu, grzebiąc w jedzeniu. Mama
przygotowywała kolację i codziennie o tej samej godzinie wszystko stawało na tym stole.
Siadałyśmy obie i czekałyśmy na tatę, który każdego popołudnia zahaczał w drodze z pracy
o pijalnię. Czekałyśmy. Kolacja stygła. Czekałyśmy dalej. Kiedy tata wreszcie docierał do domu,
siadał do stołu. Kamienna cisza uniemożliwiała wzięcie choćby jednego kęsa zimnego jedzenia.
Więc rozlewałam mleko z kubka. Kiedy teraz o tym myślę, musiało mi chodzić po prostu
o przerwanie tego nieznośnego napięcia. Tata odchodził od niezjedzonego posiłku, a mama
krzyczała na mnie, wycierając rozlane mleko.
Przez dużą część życia „mleko rozlewało mi się” w napiętych sytuacjach. Wyszłam za
mężczyznę, nie alkoholika, ale bardzo podobnego do ojca. Też na różne sposoby uciekał. Byliśmy
razem przez ponad dwadzieścia lat i wychowaliśmy szóstkę dzieci. Wciąż ciągnie mnie do
cichych, skrytych, zdystansowanych mężczyzn. Wciąż widzę możliwość i myślę, że mogę żyć
z wizją tej możliwości. Aż do dzisiaj zmagam się z tym, żeby pozostawać w rzeczywistości, którą
mam przed oczami, zamiast w tej możliwej, która według mnie mogłaby zaistnieć. Coraz lepiej
wychodzi mi dostrzeganie znaków ostrzegawczych oraz słuchanie mądrości, którą nabyłam. Jeśli
coś wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka i chodzi jak kaczka – niewykluczone, że naprawdę
jest to właśnie kaczka.
Mam nadzieję, że będzie to pomocne dla innych kobiet. Mnie pomaga czytanie tego w druku.
Nancy
Doktorze Ackerman!
Właśnie skończyłam czytać Wyrosnąć z DDA i chciałam Pana pozdrowić. Po całym życiu
spędzonym w milczeniu czuję, że wreszcie chcę mówić. Czuję się podekscytowana. Nareszcie
ktoś rozumie moje życie. Żebym tylko ja mogła je jeszcze teraz zrozumieć!
Jestem najstarszą córką dwojga alkoholików. Mam trzy siostry i dwóch braci. W dzieciństwie
zawsze wiedziałam, że coś u nas nie gra i że wszystko obraca się wokół butelki piwa, która
zawsze była na wyciągnięcie ręki. Nie podobało mi się, co robiła z moim ojcem, nie podobało mi
się, jakie reakcje wywoływała u matki, ale przede wszystkim nie podobało mi się, jak ja się przez
nią czułam – najczęściej rozzłoszczona i zdezorientowana.
Miałam piętnaście lat, gdy naszą rodziną wstrząsnął pierwszy silny kryzys związany
z alkoholem. Była to pierwsza sytuacja, która wywarła na mnie duży wpływ i którą
zapamiętałam. Alkoholizm i depresja mojej matki posunęły się tak bardzo, że musiała być przez
trzy miesiące hospitalizowana w stanowym ośrodku psychiatrycznym. Ale wtedy nie znałam tych
słów. Wiedziałam tylko tyle, że matka wyjechała, a moim zadaniem było zajęcie się wszystkim
w domu. Ojciec nigdy nie nauczył się dopilnowywać żadnych spraw czy odnajdywać
w sytuacjach kryzysowych.
W trakcie nieobecności matki ojciec w dużym stopniu polegał na mnie, a ja dorosłam do tego
zadania. Pomogłam utrzymać rodzinę w całości. W pierwszym tygodniu nieobecności mamy
różni krewni pozabierali nas wszystkich do siebie. Dotarły do mnie strzępki rozmów o domach
zastępczych, więc skontaktowałam się z tatą i powiedziałam, że lepiej, żeby się pośpieszył
i zabrał nas z powrotem! Przy okazji powiedziałam części naszych Bogu ducha winnych
krewnych, dokąd mogą się wynosić. Miałam okazję wyładować na tych ludziach swoją złość na
butelkę. Och, jakie to było cudne uczucie! Wyrobiłam sobie opinię pyskatej smarkuli.
Mimo że nieźle się trzymałam, był to dla mnie trudny okres. Szkoła zawsze była moją oazą
i miałam dobre stopnie, ale w tym czasie bardzo się obniżyły. Chodziłam do katolickiej szkoły
średniej i wezwała mnie do siebie pedagog szkolna – siostra zakonna – żeby zrobić mi na ten
temat wykład. Byłam wtedy akurat bardzo rozżalona i wyznałam jej, co dzieje się w moim życiu.
Odpowiedziała: „Aha, nie wiedziałam”. I tyle. Odesłała mnie z powrotem do klasy. Nie
zaoferowała żadnego pocieszenia, uścisku, słów otuchy. Byłam tym zdruzgotana, upokorzona
i zawstydzona. Po raz pierwszy w życiu otworzyłam się przed kimś, a dano mi do zrozumienia, że
to, co się u mnie dzieje, nikogo nie obchodzi. To doświadczenie było kolejnym potwierdzeniem
narastającego we mnie przekonania, że w sprawie bolesnych sytuacji w moim życiu mogę liczyć
tylko na siebie. Tata był zbyt słaby, by sobie z nimi radzić, mamy nie było, a moich nauczycieli to
po prostu nie obchodziło.
Kolejny raz rozmawiałam o alkoholizmie w mojej rodzinie po siedemnastu latach – gdy
poszłam na spotkanie grupy Dorosłych Dzieci Alkoholików przy AA. Dowiedziałam się tam, że
ilekroć miałam poczucie, iż jest ze mną coś nie w porządku, rzeczywiście tak było. Alkoholizm
odcisnął się też na mnie. To była choroba, rodzinna choroba. Wskoczyłam w program DDA,
czytałam wszystko, co tylko wpadało mi w ręce, żeby zrozumieć alkoholizm. Pamiętam książkę
Claudii Black, która pisała o „nie mówić, nie ufać, nie czuć”. Mówiła, że rodziny z problemem
alkoholowym mają takie trzy reguły; w zasadzie więcej niż reguły – to są niewzruszone prawa.
Czytając te słowa, przypomniałam sobie swoje doświadczenie, gdy miałam piętnaście lat. To są
naprawdę przepotężne zasady, jednak byłam zdeterminowana, by zmienić swój sposób życia.
Dołączenie do grupy DDA było dla mnie początkiem zadziwiającej drogi. Jestem dozgonnie
wdzięczna wszystkim tym, którzy mieli odwagę pomagać nam w nauce, jak przerwać to
milczenie.
Pan mi pomógł i chcę, żeby Pan o tym wiedział.
Dziękuję
Barb
Szanowny Panie Doktorze,
kilka tygodni temu z rekomendacji mojej psychoterapeutki Beverly wzięłam udział w jednej
z Pana sesji o Wyrosnąć z DDA. Zaproponowała ona również, abym do Pana napisała.
Sesja bardzo mi się podobała; było tak, jakby mówił Pan wprost do mnie. Odbywam terapię
dopiero od paru miesięcy, więc wszystko to jest dla mnie stosunkowo nowe, ale też fascynujące
i w punkt. Kupiłam Pana książkę i natychmiast ją przeczytałam. W niej też zwracał się Pan
bezpośrednio do mnie. Ponadto zobaczyłam wiele swoich cech jako typowych dla DDA, mimo że
nie zdawałam sobie sprawy z istnienia jakiegokolwiek związku.
Mój ojciec był alkoholikiem, a matka ciężko chorowała od moich narodzin aż do swojej
śmierci, gdy miałam szesnaście lat. Potem choroba alkoholowa ojca jeszcze się wzmogła i było
tak, dopóki się nie ożenił. Wtedy rzucił picie (w tym momencie sama byłam już od sześciu
miesięcy zamężna). Beverly pomogła mi zdać sobie sprawę, że byłam w dzieciństwie
zaniedbywana z powodu alkoholizmu ojca i choroby matki. Dlatego znalazłam sobie wiernego
kompana oraz pocieszenie w jedzeniu i stałam się kompulsywnym żarłokiem. Nigdy nie
rozumiałam, dlaczego mam obsesję na punkcie jedzenia, i nie potrafiłam powiązać swoich
nawyków żywieniowych z żadnym nastrojem itp. Teraz rozumiem. Ponadto czytając Pana
książkę, odkryłam, że jestem współuzależniona i przejawiam wszystkie wymienione przez Pana
charakterystyczne cechy córki mającej ojca alkoholika, a także część pojawiających się
w przypadku matki alkoholiczki. Beverly pomogła mi zrozumieć, że mimo iż pił tylko mój tata,
to cechy alkoholików przejawiali oboje rodzice, bo matka nie była w stanie zadbać o siebie –
a tym bardziej o mnie!
Panie Doktorze, dziękuję za to, że zajął się Pan tą tematyką, pisze książki i prowadzi odczyty
poświęcone tym zagadnieniom. Otworzył mi Pan oczy na powody, dla których jestem, jaka
jestem; zapewnił mi Pan lepsze pojęcie o tym, kim jestem i skąd przychodzę, a także dokąd chcę
iść dalej! Mam jeszcze do wykonania mnóstwo pracy „nad sobą”, ale uczę się siebie kochać
i z Bożą pomocą oraz takimi informacjami, jakich Pan udziela, stanę się w końcu umysłowo
i fizycznie zdrowym człowiekiem.
Grace Ann
Szanowny Panie Doktorze,
chcę powiedzieć Panu, że zostało mi już tylko kilka ostatnich stron Pana książki i że pomogła mi
ona uporządkować mnóstwo uczuć. Wiem, że wciąż czeka mnie długa droga, ale wiem także, że
najgorsze jest już zdecydowanie za mną. Wcześniej byłam świadoma wielu spraw, które Pan
wymienia, ale nie wiedziałam, jak się one łączą z tym, co przeszłam, gdzie jestem i dokąd
zmierzam.
Wiem, że na pewno jest Pan szalenie zajęty, mam jednak jedno pytanie. (No, może dwa). Jeśli
Pan nie odpowie, w pełni to zrozumiem, ale mimo wszystko muszę je zadać. Czytając Pana
książkę, uświadomiłam sobie między innymi, że walczę o kontrolę w dosyć restrykcyjnym
związku, który obecnie jest niezdrowy (w zasadzie zawsze był niezdrowy; mam nadzieję, że
kiedyś może się to zmienić), z mężczyzną podejmującym ryzykowne zachowania. Czy jest
prawdopodobne, że da się uratować ten związek, szczególnie jeśli widzę teraz, iż mam przed sobą
długi proces własnego zdrowienia? Czy jest prawdopodobne, żebym stała się w pełni zdrowa
i została taką osobą, jaką chcę być – i wiem, że mogę być – w tej relacji?
Mam nadzieję, że będę kiedyś mogła otrzymać od Pana autograf na moim egzemplarzu
Wyrosnąć z DDA.
Raz jeszcze dziękuję za poświęcony mi czas oraz za wszystkie bezcenne informacje z Pana
książki, które pomogły mi tyle dowiedzieć się o mnie samej w przeszłej, teraźniejszej i przyszłej
postaci.
Z poważaniem
Autumn
Panie Doktorze,
w tym tygodniu wysłuchałam nagrania Pańskiego wykładu o Wyrosnąć z DDA, żeby ponownie
przybliżyć się do realiów moich problemów oraz ich przyczyn. Znakomicie pasuję do Pańskiego
opisu córki ojca alkoholika. Kiedy pierwszy raz czytałam Wyrosnąć z DDA, na długo zanim
zaczęłam odwyk, wiedziałam, że poznał mnie Pan dzięki wywiadom z kobietami w całym kraju.
Wtedy zaczęła się dla mnie ta znajomość, choć nigdy nie spotkałam Pana osobiście. W swojej
książce opowiadał Pan o mnie światu i nagle przestałam się czuć tak osamotniona, bo sekret
wyszedł w końcu na jaw.
Jakaś cząstka mnie chciała pożyczyć tę książkę mojej mamie, ale ona nie była otwarta na myśl,
że moje problemy mogą mieć cokolwiek wspólnego z nią. Musiałam ukrywać przed nią swój ból,
a jedyny sposób, w jaki mogłam to robić, zapewniały narkotyki i alkohol. W mojej małej
mieścinie specjaliści od zdrowia psychicznego zajmowali się tylko umysłowo chorymi. Poza tym,
gdyby w naszej małej społeczności wydało się, że nie funkcjonuję jak należy, matka traktowałaby
mnie jeszcze gorzej. Nie miałam z kim porozmawiać na swój temat, żyłam więc zamknięta
w sobie i stworzyłam wewnętrzny świat, który zabezpieczał mnie przed okazywaniem cierpienia.
Na odwyku jestem zdezorientowana. Jeśli ufam swemu światu wewnętrznemu i zamykam się
w sobie, w końcu ląduję na oddziale psychiatrycznym. Ale kiedy ujawniam przed sobą swoje
myśli i uczucia, strasznie się boję. Jestem bezbronna. Myślę tylko o tym, kto mnie zaraz zrani.
Niemal każda kobieta w moim życiu staje się moją niewrażliwą/współuzależnioną matką; niemal
każdy mężczyzna staje się moim ojcem.
W ostatnim tygodniu poruszam się w tak gęstej mgle, że ufam tylko ścieżce, którą musiałam
wybrać w lesie mojego wewnętrznego świata. Tam uciekam od wrogich drzew z Czarnoksiężnika
z Krainy Oz. Odpoczywam obok niedźwiedzia, który zapadł w sen zimowy. Trzęsę się z zimna
w deszczu i idę boso po błotnistym szlaku. I myślę, jak cudownie byłoby przeżyć drugi raz takie
dzieciństwo, o jakim dziś marzę. Chcę być córką rodziców, którzy kochają mnie bez zastrzeżeń,
bo tego pragną. Mam nadzieję, że mi się poprawi.
Z poważaniem
Lois
Szanowny Panie Doktorze,
dorastanie w domu z agresywnym ojcem alkoholikiem sprawiło, że miałam wiele
niezaspokojonych potrzeb i stałam się bardzo poraniona. Podejrzewam, że przez cały czas było to
oczywiste, tylko ja nie byłam gotowa zdać sobie z tego sprawy czy tego przyznać.
Myślę, że kiedy byłam mała, miałam poniżej dziesięciu lat, prawdopodobnie pragnęłam od
mojego ojca aprobaty i miłości. Ale po ukończeniu dziesięciu, jedenastu lat zaczęłam sobie
uświadamiać, jak jest okropny. Zdałam sobie sprawę, że za dużo pije; zaczęły to zauważać moje
koleżanki i robić na ten temat uwagi. Byłam upokorzona, zażenowana i zawstydzona. Zdałam też
sobie sprawę, że wszystkie awantury, które wybuchały między rodzicami, powstawały z jego
winy. Nie chciałam mieć nic wspólnego z nim ani z moją chorą rodziną. Wychodziłam z domu
i udawałam, że to nie jest moja rodzina, ale w rzeczywistości ci ludzie sterowali moim życiem.
Patrząc z perspektywy, uświadomiłam sobie, jak dużo czasu i energii przeznaczałam na
marzenia i wyobrażanie sobie, że zostanę przez kogoś wyratowana, zaakceptowana i pokochana.
Nie tyle pragnęłam aprobaty (miałam wysokie kompetencje i wiele osiągnięć), co chciałam być
kochaną i uwierzyć, że w ogóle można mnie kochać. Pragnęłam mieć kochającą rodzinę
i chciałam uwierzyć, że mogę być kochana przez jakiegoś mężczyznę jak córka. Po prostu zżerało
mnie pragnienie posiadania prawdziwego ojca. Tęskniłam do tej miłości oraz poczucia
bezpieczeństwa i opieki.
W końcu zrobiłam się bardzo zmęczona – zmęczona życiem, zmęczona presją i stresem bycia
idealną i troszczenia się o wszystkich. Byłam zmęczona koniecznością ciągłego chronienia mojej
matki i rodzeństwa przed jego przemocą. Chciałam, żeby to o mnie ktoś się zatroszczył; żeby ktoś
mnie wyratował. Chciałam, żeby ktoś okazał, że mu na mnie zależy. Wszystko było takie
pokręcone.
Ta tęsknota za miłością ojca ani na moment nie opuszczała mnie przez lata studiów, splatając
się jednocześnie z moimi innymi rozpaczliwymi wołaniami o wybawienie. Wszystkie te uczucia
i myśli kotłowały się we mnie. Przez te niezaspokojone potrzeby byłam cała poobijana i ślepa.
I wtedy pojawił się facet, który twierdził, że uda mu się zaspokoić moje potrzeby. Stałam się
dzieckiem; tak jakby cząstka mnie ponownie doświadczała bólu dzieciństwa i chciała, by ktoś
mnie z niego wybawił. Miałam poczucie, jakby mnie ratował, i chciałam w to wierzyć.
Pozwoliłam, aby moje dziecięce fantazje o posiadaniu kochającego ojca przejęły stery mojego
dorosłego życia. Postrzegałam siebie jako bezradną. On przekonywał mnie, że jestem bezradna
i że go potrzebuję, co zresztą nie było trudne. Coś we mnie stało się dzieckiem – potrzebującym,
niezdolnym do samodzielnego podejmowania decyzji, przestraszonym i pragnącym, by ktoś je
uratował.
Pozwoliłam mu na sprawowanie nade mną kontroli z powodu pustki i bólu, których zniknięcia
tak bardzo pragnęłam. Szkoda, że nie zdawałam sobie sprawy, iż przez poddanie się czyjejś
władzy umniejszam się, a nie powiększam. Mój ból i samotność narastały. W rzeczywistości
umiałam o siebie zadbać i podejmować decyzje, ale byłam zmęczona. Zanim się zorientowałam,
byłam już w strasznym położeniu, z którego przez długi czas nie mogłam się wydobyć. To był
koszmar.
Wiem, że niektórzy ludzie mogą być godni zaufania, lecz wiem także, że niektórzy poszukują
osób dających się ranić i wykorzystywać. To nie mój problem ani nie moja sprawa, dlaczego tak
postępują. Moją sprawą jest zadbanie o siebie.
Chciałabym przestrzec inne kobiety, aby nie pozwalały na to, by własne niezaspokojone
potrzeby i otwarte rany przejmowały kontrolę nad ich decyzjami. Ja niestety nie uświadamiałam
sobie, że to właśnie się dzieje, póki nie było już za późno. Szkoda, że nie wiedziałam, iż to może
się naprawdę przydarzyć mnie. Pomocni byliby też bliscy przyjaciele, którzy wiedzieliby, co
dzieje się w moim życiu. Widzieliby wszystko wyraźniej i mogliby mnie ostrzec, ale nie umiałam
nawiązywać dobrych przyjaźni, opartych na zaufaniu. Izolacja, w jakiej się znajdowałam,
pomogła temu mężczyźnie wykorzystywać mnie i w pełni kontrolować.
Żałuję, że nie miałam wtedy tej wiedzy, jaką mam teraz. A teraz wiem, że szalenie pomogła mi
Pana książka. Dziękuję za napisanie jej i za przeczytanie mojego listu.
Ciepło pozdrawiam
Joann
Szanowny Panie Doktorze!
Nie jestem pewna, dlaczego do Pana piszę. Nie oczekuję żadnej odpowiedzi. Chyba chciałam po
prostu napisać do kogoś, kto mnie rozumie. Mam nadzieję, że nie ma Pan nic przeciwko temu.
Nie zdawałam sobie sprawy, że mój ojciec alkoholik sprawował nade mną kontrolę. Miałam się
za „wybrankę” w całej rodzinie, bo udawało mi się unikać wybuchów jego gniewu. Nikt nie
potrafił przeniknąć więzi, która łączyła mnie z ojcem. Niekiedy gubiłam się i robiłam otępiała,
gdy byłam świadkiem, jak bił moją matkę, ale umiałam nie wchodzić mu w drogę i dzięki temu
spływała na mnie miłość, której nie umiał okazać mojej matce.
W moim dzieciństwie było wiele chaotycznych zdarzeń. Patrzyłam, jak matka leży nieruchomo
na kuchennej posadzce, znokautowana pięścią przez ojca. Ojciec nigdy mnie nie uderzył, ale
szybko miałam zaznać smaku lania od matki i dwóch starszych braci. Choć byłam wtedy tylko
dzieckiem, miałam dość rozumu, żeby bronić się przed nimi, trzymając sztamę z ojcem
alkoholikiem. Troszczył się o mnie, kiedy oni nie potrafili okazać mi miłości. Łączyła mnie z nim
bardzo szczególna więź ojciec-córka i znajdowałam ukojenie w czerpaniu z prostoty tej szczerej
miłości.
Przez lata z radością uprawialiśmy z ojcem narciarstwo alpejskie. Jeździliśmy na zawody dla
ojców z córkami w całym stanie i zgarnialiśmy nagrody i medale. Narciarstwo było dla mnie tak
atrakcyjne dlatego, że miałam w nim ojca za partnera, który obserwował, jak doskonalę swoje
umiejętności, oraz uczył mnie nowych. Jeżeli przewracałam się na stoku, był zawsze przy mnie,
by mnie podnieść, otrzepać ze śniegu i powiedzieć, żebym się nie poddawała. Był dla mnie
wielkim wsparciem. Dzisiaj aż trudno uwierzyć, że w tamtym czasie miał już prawdopodobnie
w pełni rozwiniętą chorobę alkoholową i nie potrafił układać stosunków z dorosłymi w swoim
życiu. Wiem, że przybieram postawę obrończyni, kiedy dzisiaj opowiadam o swoim ojcu, ale on
był jedyną osobą w mojej rodzinie, która naprawdę mnie znała i kochała.
Pierwszy raz próbowałam alkoholu przy moim tacie, gdy miałam pięć albo sześć lat,
pociągając łyczki z jego butelek piwa, które wyjmował sobie co wieczór z lodówki. To był stały
rytuał: piwo i krakersy przed kolacją dla mojego podpitego ojca. Poważniejsze picie zaczęło się,
gdy byłam już nastolatką, bo nie umiałam sobie poradzić ze stresem wynikającym
z obserwowania, jak sypie się zdrowie mojego pijącego taty. Widziałam, jak przeistaczał się
w ulicznika, człowieka bez innego celu w życiu oprócz spożywania alkoholu i szwendania się po
ulicach w postrzępionych ubraniach. Zmarł, gdy miałam siedemnaście lat. Na tym etapie życia
nie potrafiłam poradzić sobie z żałobą, więc moją odpowiedzią było jeszcze intensywniejsze picie
alkoholu. Nigdy nie chciałam, żeby przerodziło się to w „problem”, ale tak się stało.
Systematycznie kwestionuję siebie, pytam, czy jestem zdrowa, i ciągle staram się
zaakceptować swoje silne i słabe strony. Raz po raz szukam aprobaty u otaczających mnie
mężczyzn, z rzadka zaś u kobiet. Mam swoje zapaści, doły i szczyty uniesień. Lekarstwa
pomagają, ale nie na tyle, by dawać mi pełną wolność bycia taką, jaką chcę być. Nie mogę być
zabójczą modelką czy dzianą prezeską firmy. Jestem leczącą się alkoholiczką, która prowadzi
zastępcze życie wiecznej marzycielki.
Życie jest ciekawe przy podwójnej diagnozie: choroby alkoholowej i afektywnej
dwubiegunowej. Przez długi czas opierałam się przed zaszufladkowaniem, częściowo dlatego, że
nie chciałam uwierzyć ani w to, że mam to pierwsze, ani w to, że mogę mieć to drugie. Jednak
pewnego dnia po sześciu latach trzeźwości miałam nawrót i poczułam wariactwo obu tych
chorób. Moje szaleństwo urosło w gniew przeciw Bogu. Żadne z narzędzi trzeźwości, które
byłam gotowa tego popołudnia zastosować, nie pomagało okiełznać moich irracjonalnych myśli.
Krótko mówiąc, nienawidziłam swojego życia. Dziś – z wiedzą leczącej się dorosłej córki
alkoholika, jaką obecnie dysponuję – czuję, że miałam szczęście, iż tamtego dnia nie umarłam.
Moje życie jako córki alkoholika było jednym wielkim sekretem. Tego, co regularnie działo się
w moim domu – kompletnego chaosu – nigdy nie ujawniałam przed kolegami ani nauczycielami.
Prowadziłam podwójne życie. W domu byłam żołnierzem na wojnie. W szkole byłam małą,
psotną dziewczynką, kupującą sobie czas w bezpiecznej przystani, w której nikt mnie nie pytał,
co dzieje się w domu. W miarę trwania wojny czułam jednak narastającą potrzebę, żeby moi
nauczyciele trochę bardziej się mną zainteresowali. Stopnie miałam dobre, ale w klasie trudno
było nade mną zapanować. Wiele popołudni przesiedziałam w szatni albo na pustych korytarzach,
zastanawiając się, co będzie się tego wieczoru działo między rodzicami. Czy Tata znowu wróci
do domu pijany? Czy matka go zaczepi i rozpęta awanturę? Po czyjej stronie stanę? Życie było
bardzo skomplikowane. Ani przez chwilę go nie rozumiałam. Wydawało się, że układa mi się
tylko z tatą. Dlaczego nie czułam się bezpiecznie przy matce? Miałam wrażenie, że matka i obaj
bracia mnie nie znosili. Tata stworzył mi dzieciństwo złożone z narciarstwa, softballu, łażenia po
górach, wypadów na plażę, obozów koszykarskich, długich przejażdżek w kabriolecie, oglądania
przedstawień i wyjść do restauracji. Gdy we dwójkę wychodziliśmy z domu, wszystkie zgliszcza
domowych wojen zostawały za nami. Matka szalała z zazdrości, kiedy widziała, jak każdego dnia
wychodzimy; mój ojciec nigdy nie obdarzał jej pozytywną uwagą – nie było przytulania czy
całusów, żadnej czułości ani miłości. Tylko niedotrzymane obietnice i fizyczny ból.
Bracia mieli poczucie, że ojciec ich porzucił, więc nie byłam ich ulubioną siostrzyczką. Gdy
nie byłam z ojcem albo w szkole, stawałam się celem docinków i odreagowywania złości. Matka
widziała siniaki i zadrapania na moim ciele, ale chyba uważała, że sobie na nie zasłużyłam. Kiedy
w trakcie rytualnego bicia brat złamał mi rękę, nawrzeszczała tylko na mnie i jeszcze przez parę
godzin zwlekała z zabraniem mnie do szpitala.
W wieku jakichś siedmiu lat nauczyłam się być twardą chłopczycą po to, żeby się bronić. Poza
tym miałam w głowie swoją wymarzoną rodzinę, której wizję hołubiłam przez lata. Ta rodzina
zachęcała mnie do śpiewania piosenek z musicalu Annie (miałam jasnorude włosy) w ogródku
przed domem w nadziei, że zostanę „odkryta” i zagram w filmie. Chciałam także dostać się do
olimpijskiej drużyny narciarskiej i pojechać na igrzyska, więc członkowie mojej wymarzonej
rodziny gorąco kibicowali mi na wszystkich zawodach alpejskich, w których startowałam, bez
względu na to, czy wygrywałam czy nie. Ten świat wyobraźni pomagał mi się odcinać i utrzymać
przy życiu dzięki zachowaniu tajemnicy.
Moi rodzice w końcu się rozwiedli. Miałam dziewięć lat i bez żadnego wyjaśnienia oprócz:
„Nie chciał cię” zamieszkałam sama z matką i braćmi. Wojny toczyły się dalej, ale nie było już
taty, który by mnie bronił. Moje zachowanie w szkole pogorszyło się i nauczyciele wreszcie
zaczęli przyglądać się mojej sytuacji domowej. Ale nie znaleźli tam wiele ponad zwykły smutek
po rozwodzie; współczuli mojej matce. Ogromnie chciałam powiedzieć im prawdę o swojej
rodzinie, ale zachowywałam lojalność, tak jak mnie nauczono. W końcu dzieciństwo dobiegło
kresu.
Wyrastając w domu pełnym przemocy, nie masz poczucia bezpieczeństwa. Kiedy wybuchała
kłótnia lub bójka, wspinałam się na wielkie drzewo przed naszym domem, żeby od wszystkich
uciec. Zwykle nikt za mną nie szedł, więc mogłam sobie w spokoju popłakać, jeśli tego
potrzebowałam. Siedziałam oparta o konary przez kilka godzin, licząc przejeżdżające samochody,
śpiewając sobie piosenki, strugając gałązki scyzorykiem, aż wychodziła matka i krzyczała na
mnie, żebym „w tej chwili wracała”. Czasem wracałam, a czasem nie. Tę decyzję podejmował
zwykle za mnie ton jej głosu.
Pomimo problemów rodzinnych i mojego kiepskiego zachowania w szkole ogrom odporności,
jaką wykazywałam na co dzień, był godny podziwu. Dostawałam dobre stopnie. W każdym
sezonie odnosiłam sukcesy sportowe i należałam do kilku klubów. Weekendy i wakacje
spędzałam z kolegami, którzy mieli różne ambicje. Rzecz jasna eksperymentowaliśmy
z narkotykami i alkoholem, ale mieliśmy dość szczęścia, by nie wpakować się w żadne kłopoty
w latach, w których się to działo. Upuszczałam z siebie parę, ale bez wyjawiania rodzinnych
tajemnic, więc moi koledzy nie mieli pojęcia, że mój tata jest chronicznym alkoholikiem.
Nie wiedzieli też o konfliktach, jakie miałam z moją współuzależnioną matką. Lubili ją, bo
wydawała się im „fajna”. Rzeczywiście umiała przy nich dobrze grać. Obie strzegłyśmy naszego
sekretu. Dlatego patrząc na siebie z perspektywy mojego nauczyciela czy trenera, widziałabym
życie Shelley jako stosunkowo ustabilizowane. W rzeczywistości jednak czułam się tak, jakbym
z największym trudem utrzymywała głowę nad powierzchnią wody. Ciężko pracowałam na
wszystkie swoje sukcesy, by zasłużyć sobie na uwagę rodziców; wszystkie zwycięstwa odnosiłam
dla nich. Jednak gdy pojechałam na studia i się usamodzielniłam, dość szybko straciłam kontrolę.
Po ukończeniu szkoły średniej nie zostałam od razu przyjęta na uczelnię. Dlaczego? Bo na
żadną nie aplikowałam. Rodzice nie odkładali nic na moją wyższą edukację. Ponadto z ledwością
zaliczyłam ostatni rok szkoły. Nie wiedziałam, jak odbyć żałobę po niedawnej śmierci ojca
i starszego brata. Ukrywałam swój ból i „trzymałam się” dla matki. Taka zasada panowała
w naszym domu. Przypominam sobie ten rok i czuję wielki gniew na swoją rodzinę i nauczycieli
za to, że nie zajęli się mną lepiej. Dlaczego nie zdawali sobie sprawy, że gram wyznaczoną mi
rolę w horrorze reżyserowanym przez Boga i moją matkę? Miałam głęboką depresję, ale nikt nie
wydawał się tym specjalnie przejęty. Wszystkie oczy były zwrócone na moją matkę – liczyło się
to, jak ona radzi sobie po stracie syna. Rozumiałam to. Rodzice rozwiedli się lata przed śmiercią
ojca, więc nie była tak przygnębiona z powodu jego odejścia. Byłam zaprzątnięta przede
wszystkim nią, bo nie wierzyłam, że potrafi zadbać o siebie. Poza tym nie chciałam jej stracić.
Znaczną część swojej młodości w tamtym roku poświęciłam na troszczenie się o matkę, nie
o siebie. Trzeba było, żebym wtedy, 1981 roku, przeczytała Wyrosnąć z DDA. Dziękuję, że
napisał Pan tę książkę.
Z poważaniem
Shelley
Dzień dobry!
Kilka tygodni temu byłam na jednym z Pańskich warsztatów. Zawsze rozbudza Pan we mnie
multum emocji. Przetwarzam je potem przez wiele dni.
Jestem dorosłą córką ojca alkoholika. Poza tym doświadczyłam kazirodztwa oraz leczę się
z alkoholizmu, współuzależnienia, narkomanii, seksoholizmu i pracoholizmu. Mam za sobą trzy
małżeństwa oraz dwa długotrwałe związki z mężczyznami – wszystkie chorobliwe. W wieku
trzydziestu siedmiu lat jestem matką dwojga dzieci i pracuję w opiece społecznej, zajmując się
osobami niepełnosprawnymi.
Powiedziawszy to wszystko, za najsmutniejsze w sobie uznaję swoje poczucie winy, które
wciąż się we mnie odzywa, jeżeli poświęcam sobie czas, oraz niemal kompulsywne odczuwanie,
że muszę nad sobą pracować. Boże, jak ja potrzebuję odpocząć!
Jeśli Pan zechce, z radością bym z Panem korespondowała. Zawsze uwielbiałam Pana
działania i nie znosiłam ich. Proszę przyjąć to w duchu, w jakim to piszę – z humorem.
Z poważaniem
Kelly
Szanowny Panie Doktorze!
Mam na imię Christina. Jestem czytelniczką Pana książki Wyrosnąć z DDA. Rzadko robię coś
takiego, ale musiałam do Pana napisać i podziękować za napisanie tej książki. Zachowam ją
i przeczytam więcej niż jeden raz, by utrzymać się na drodze zdrowienia. Mam dwadzieścia
cztery lata, jestem singielką. Zarówno mój ojciec, jak i moja matka byli alkoholikami. Tata
rozszedł się z matką, gdy miałam trzy lata. Zachowywał trzeźwość aż do zeszłego roku. Moja
mama nie uczestniczyła w moim życiu; zmarła, kiedy miałam szesnaście lat. Dopóki około
sześciu miesięcy temu nie zaczęłam chodzić na konsultacje psychologiczne, nie miałam pojęcia,
co ze mną jest. Czułam się zagubiona, samotna, zmęczona ciągłym wysiłkiem wkładanym
w utrzymywanie związków i ciągłym zastanawianiem się, dlaczego czuję się taka pusta w środku.
Tata był dla mnie zbawcą. Nigdy nie mówił o swoim alkoholizmie; słyszałam o tym od innych.
Zawsze winna była moja mama. Obecnie, będąc w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat, trzeźwy od
dwudziestu, znowu w tym tkwi. Myślałam, że mój świat się wali. Nie przypominam sobie, żebym
kiedykolwiek widziała go pijanego, tylko moją matkę. W trakcie swojego zdrowienia odkryłam,
że nie łączy mnie z nim taka więź ojciec-córka, jak myślałam. Patrzę na nią teraz realistycznie,
nie tak jak było w dzieciństwie. Zmieniłam przynajmniej swój sposób patrzenia.
Trzy czy cztery lata temu zorientowałam się, że jestem zła na ojca, i pytałam siebie dlaczego.
W naszym domu nie było alkoholu, odkąd skończyłam cztery lata, aż do mojej wyprowadzki
w wieku lat dziewiętnastu. To okropne – po poprzednim razie tata przestał pić na dziewięć
tygodni. Teraz znowu wrócił do alkoholu i nie pracuje już od czterech dni (prowadzi własną
firmę). Ale zadzwoniła jego dziewczyna i mnie powiadomiła. Powiedziałam: „Co chcesz, żebym
z tym zrobiła? Nie mogę go z tego wyciągnąć ani go pilnować. Kocham go, jest moim ojcem, ale
teraz zamierzam zatroszczyć się o Christinę. To coś, czego nie robiłam przez wszystkie
dwadzieścia cztery lata mojego życia”.
Pana książka mnie zainspirowała. Jest przerażająca, smutna i przynosi ulgę. Nie ulegam
wyparciu – nie wolno, jeśli człowiek chce się naprawdę zmienić. Nigdy nie miałam na poważnie
chłopaka. Zawsze pragnęłam zdrowego, sensownego związku z mężczyzną i dziwiłam się,
dlaczego go nie mam. Wiążę się z mężczyznami, którzy są w jakiś sposób niedostępni,
a odpycham facetów gotowych poznać prawdziwą mnie. Zanim do tego dochodzi, tracę
zainteresowanie – to jest kolejna rzecz, którą chcę zmienić.
Wiem, że potrafię to zrobić. Jestem wciąż młoda, wolna, atrakcyjna, bez dzieci, gotowa
mierzyć się z całym światem. Czuję się teraz świetnie, wiedząc, dlaczego tak długo byłam taka
zawieszona w próżni i zagubiona. Teraz rozumiem powody. Odkąd chcę się zmienić, nie mogę się
już doczekać. Chcę w końcu wrócić do szkoły. Pragnęłabym prowadzić doradztwo
psychologiczne dla dzieci albo jeździć z prelekcjami, coś w tym rodzaju. Chciałabym docierać do
dzieci, zanim różne okropne wzorce wejdą im w krew – zapobiegać powstawaniu nawyków,
zanim te dzieci staną się DDA.
Jeszcze raz dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Z poważaniem
Christina
1. Dorosłe dzieci alkoholików (przyp. tłum.). [wróć]
Refleksje
Jeśli jest jakaś książka, którą bardzo chcesz przeczytać, ale która nie została
jeszcze napisana, musisz ją napisać.
Toni Morrison
Kiedy piszę, rozwieszam na sznurku swoje pranie.
Joni Mitchell
Życie częściej przypomina powieść, niż powieść przypomina życie.
George Sand
Lepiej pisać dla siebie i nie mieć czytelników, niż pisać dla czytelników i nie mieć
siebie.
Cyril Connolly
Piszę dla siebie i dla obcych. Ci obcy, drogi Czytelniku, są jednak dodatkiem.
Gertrude Stein
Rozdział 2
Ciche jęknięcia – córki w rodzinach
alkoholowych
B
ardzo, bardzo dawno temu w królestwie dzieciństwa żyła sobie mała
dziewczynka. Nazywano ją „księżniczką”. Jej królestwo było takie
samo jak wszystkie inne królestwa; przynajmniej tak jej mówiono, a ona
chętnie w to wierzyła. Jednak nieraz trudno było jej zrozumieć sygnały
wysyłane przez króla i królową, bo nie zawsze brzmiały dla niej sensownie.
Może to z nią jest coś nie w porządku. Może różni się od pozostałych
dziewczynek. Dlaczego nie potrafi zrozumieć tego, co widzi i słyszy?
Bardzo chciała wierzyć, że ona sama i jej królestwo są doskonałe. W końcu
była księżniczką.
„Wiem – pomyślała sobie – sama sprawię, że wszystko stanie się
doskonałe i idealne dla każdego, i wtedy nic już nie będzie mogło pójść
źle”. I tak przez całe swoje dzieciństwo księżniczka magicznie sprawiała,
że wszystko, co było złe w królestwie, wyglądało na dobre.
Nie było to łatwe, ale nigdy się nie skarżyła. Poza tym komu miałaby się
poskarżyć? To ona była księżniczką i do niej należała troska o królestwo.
Kiedy zadawała pytania członkom rodziny królewskiej, odpowiadano jej:
„O czym ty mówisz?” albo „Nie przejmuj się takimi rzeczami. Małe
dziewczynki powinny być wesołe”. Cóż, skoro takie powinny być małe
dziewczynki, taka będzie. Pokaże wszystkim, że potrafi to robić lepiej niż
ktokolwiek inny, i będzie najlepszą małą królewną na świecie.
Jednak mimo że starała się ze wszystkich sił, sygnały z dworru
królewskiego pozostawały dla niej niejasne i wciąż się gmatwały,
szczególnie te otrzymywane od jej rodziców: króla i królowej. Widzisz,
król i królowa nie żyli ze sobą zgodnie. Wychodząc poza mury zamku albo
będąc w obecności poddanych, monarchowie udawali najlepszą parę
małżeńską w całym królestwie. Jednakże król nie zawsze był tak wspaniały.
Wiele w jego zachowaniu zadziwiało królewnę, był on bowiem królem
nieprzewidywalnym. W niektóre dni wszyscy na dworze królewskim go
uwielbiali, a w inne, zwłaszcza kiedy wypijał wino, wszyscy schodzili mu
z oczu. Nawet królewnę traktował czasem w inny sposób. Niekiedy mówił
jej, że ją kocha, a niekiedy się go bała.
„No cóż – myślała sobie – pewnie tacy właśnie są królowie”. Poza tym
nikt nie mówił ani jednego złego słowa o królu. Był trochę podobny do
cesarza, któremu nikt nie chciał powiedzieć o jego nowych szatach.
„Wiem – myślała dalej dziewczynka – powiem królowej o królu. Ona na
pewno zrozumie i mi pomoże”. Ale niestety królowa również nie widziała
spraw przejrzyście. Ona też nauczyła się udawać. W końcu ona także
kiedyś była królewną. Powiedziała małej dziewczynce tylko tyle: „Życie
w naszym królestwie jest ciężkie. Nic nie mów królowi ani jego poddanym
o piciu wina, a poza tym pewnego dnia znajdziesz sobie księcia, który cię
od tego wszystkiego zabierze”.
Stropiona teraz jeszcze bardziej niż przedtem królewna wpadła na inny
pomysł, jak lepiej zrozumieć królestwo swojego dzieciństwa. Uznała, że
prawdziwym powodem, dla którego różne rzeczy wydają się dziwne, choć
naprawdę takie nie są, jest to, że mieszka ona w magicznym królestwie.
„Tak, to jest to! – wykrzyknęła w duchu. – To wszystko jest złudzenie. To
nie dzieje się naprawdę, a skoro nie dzieje się naprawdę, kiedyś zniknie. Co
takiego zniknie? Te rzeczy, których tu w rzeczywistości nie ma”.
Wkrótce życie księżniczki stało się lepsze, bo zaczęła myśleć tak jak
każdy inny w jej królestwie. Lepiej dogadywała się ze wszystkimi, nawet
z królową. Opanowała magiczną grę i stała się częścią królestwa
wewnętrznego współuzależnienia.
Choć była inteligentniejsza od pozostałych mieszkańców królestwa, nie
mogła pozwolić, by inni dowiedzieli się tego, co wiedziała. Świetnie
wprawiła się więc w magicznej grze i trzymała swoje uczucia zamknięte
w tajnym schowku. Schowek ten był tak bardzo tajny i tak dobrze
zamknięty, że wkrótce nawet sama królewna zapomniała, gdzie on jest i co
się w nim znajduje.
Lata życia w królestwie płynęły i dziewczynka stała się mistrzynią
w swojej roli „idealnej królewny”. Nadal pojawiały się sprzeczne
zarządzenia królewskie, a ona chowała je głęboko w sercu i wciąż
zastanawiało ją, co naprawdę znaczą i kim ona sama w rzeczywistości jest.
Co się stało z małą dziewczynką z tego królestwa? Wyrosła i stała się
kobietą.
Nie wolno mi było płakać, kiedy byłam mała. To był hałas, którego tata nie chciał słyszeć. Mówił
nam, że mamy to przełknąć albo da nam zaraz prawdziwy powód do płaczu. Bałam się go, więc
dusiłam w sobie łzy. W dzieciństwie nie pozwalałam też sobie odczuwać lęku, więc zmieniałam
go w coś innego. Szłam do swojego pokoju i zmyślałam, udawałam, że jestem królewną, która
mieszka w zamku, i że wszystko jest w porządku. Kiedy teraz przypominam sobie, jak wyglądało
moje dzieciństwo, odczuwam te lęki, odczuwam smutek, odczuwam krzywdę i odczuwam gniew.
W trakcie dorastania w dysfunkcyjnej rodzinie, w której oboje rodzice byli alkoholikami,
wydawało mi się, że krzyki, wrzaski, awantury i bójki są zupełnie normalne. Tym była dla mnie
normalność. Łatwo było wypierać wszelkie problemy, bo żyłam w złudnym przekonaniu, że tak
samo dzieje się w każdym domu. W ten sposób byłam w stanie to przetrzymać.
Szłam do domu koleżanki i widziałam, jak inaczej wyglądają różne sprawy u mnie, ale
wychodziłam i mówiłam sobie: „O, u niej jest całkiem tak samo. Po prostu nie robią tego przy
obcych ludziach”.
Moja matka piła. Wracałam ze szkoły do domu i znajdowałam ją nieprzytomną. Według mnie
po prostu sobie drzemała i w ten sposób wypierałam, że moja matka była alkoholiczką. Albo jeśli
wracałam, gdy ona właśnie piła, a ja byłam z koleżanką, żartowałyśmy na ten temat. Mówiłam,
że to akurat pora koktajlowa i że wszystko jest w porządku. Potrzebowałam wielu lat, by przyjąć
do wiadomości, że moja matka jest alkoholiczką.
Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, czy w ogóle i jak bardzo odcisnęło się to na moim życiu.
Kiedy matka mówiła nam, że jej picie nikomu nie szkodzi, wierzyłam w to. Dopiero kilka
miesięcy temu – mimo że od sześciu lat nie potrafiłam wyjaśnić depresji, którą przechodziłam,
i nie potrafiłam się zebrać na sesje psychoterapii, bo brakowało mi woli, by tam iść –
zrozumiałam, że coś jest ze mną nie tak. Kiedy nie mogłam się już połapać ze swoją pracą
i spójnie zachowywać w stosunku do swoich dzieci, zrozumiałam, że mam problem. A kiedy
obudziłam się pewnego dnia i chciałam już tylko umrzeć, a śmierć była łatwiejsza od bólu, wtedy
zwróciłam się o pomoc.
Donna
Czy opowieść Donny albo bajka o królewnie i jej królestwie przypominają
ci ciebie i twoje dzieciństwo? Jeżeli tak, być może jesteś jedną z milionów
kobiet, które wyrastały w rodzinie alkoholowej lub w inny sposób
dysfunkcyjnej. Choć możesz mieć poczucie, że twoje dziecięce
doświadczenia są wyjątkowe i separują cię od sytuacji innych ludzi, nie
jesteś sama. W rzeczywistości tylko w Stanach Zjednoczonych ponad
dwadzieścia dwa miliony kobiet były wychowywane przez jednego lub
oboje rodziców będących alkoholikami.
Te z was, które są świadome istnienia ruchu dzieci alkoholików, wiedzą,
że dzieci takich rodziców, które są obecnie dorosłe, są nazywane
„dorosłymi dziećmi alkoholików” (DDA) czy w skrócie „dorosłymi
dziećmi”. Kobiety dorastające w rodzinach alkoholowych określa się jako
„dorosłe córki” i stanowią one główny temat tej książki. Jeżeli zaś nie
zetknęłaś się jeszcze z tymi określeniami i tym ruchem, ale masz za sobą
doświadczenia życia z rodzicem alkoholikiem, pozwól, że cię powitam.
Działalność ruchu dorosłych dzieci koncentruje się wokół dwóch
procesów: rozwoju i zdrowienia. Aby się rozwijać, potrzebne są
zrozumienie, akceptacja i przepracowanie doświadczeń swojego
dzieciństwa. Ozdrowienie pozwala ci wykroczyć poza te doświadczenia
i stać się taką dorosłą kobietą, jaką chciałabyś być. Mimo że miałaś
negatywne dzieciństwo, możesz się z niego otrząsnąć i prowadzić zdrowe,
pozytywne życie dorosłe.
Czy możesz się utożsamić z licznymi dorosłymi dziećmi, które dołączyły
do tego ruchu? Na przykład:
Czy kiedy dorastałaś, po cichu czułaś, że jesteś inna od reszty dziewczynek? Czy nadal
czujesz się inna jako kobieta?
Czy jesteś typem dorosłej córki, u której występuje wiele nierozwiązanych problemów
z dzieciństwa?
Czy masz poczucie, że czegoś w twoim życiu brakuje, ale nie wiesz, co to jest?
Czy jesteś ogromnie kompetentna w pewnych obszarach życia, ale w innych czujesz się
całkiem bezradna?
Czy masz problemy w związkach i zawsze ciągnie cię do niewłaściwych osób?
Czy starasz się ukrywać niskie poczucie własnej wartości?
Udzielane przez ciebie odpowiedzi zależą od twojego dzieciństwa, od tego,
jak głęboko na ciebie wpłynęło, jak radzisz sobie w dorosłym życiu oraz jak
dobrze rozumiesz siebie i swoje pragnienie ozdrowienia.
Wszystkie te pytania i odpowiedzi mogą brzmieć dezorientująco,
zwłaszcza jeżeli uważasz, że twoje dzieciństwo jest już za tobą i obecnie
nie ma na ciebie wpływu. Czy doświadczasz dzisiaj pewnych problemów,
ale nie jesteś pewna, skąd się one biorą? Czy naprawdę różnisz się od
innych kobiet lub innych dorosłych córek?
Rodzina – muzeum twoich wspomnień
W dzieciństwie nie wolno mi było wyrażać złości. Mogłam tylko okazywać
zadowolenie i radość. To było akceptowalne. Gniew, smutek i frustracja
były niedozwolone. Jedyny sposób zyskania akceptacji moich rodziców
polegał na tym, żebym była idealna, idealnie wyglądała, idealnie się
zachowywała, cieszyła się i ogólnie była wzorowym dzieckiem.
Niektórzy dorośli nie pamiętają dużo ze swojego dzieciństwa. Dla części
jednak problemem jest to, że nie potrafią go zapomnieć. Wiele dorosłych
córek alkoholików ma bardzo żywe wspomnienia ze swojego dorastania.
Pamiętają wydarzenia z przeszłości, tak jakby rozgrywały się dzisiaj. Inne
mówią, że niewiele pamiętają i zablokowały wspomnienia z dzieciństwa.
Jeszcze inne zaczynają sobie przypominać epizody i emocje z dzieciństwa,
w miarę jak więcej o nich rozmawiają.
Wiele dorosłych córek, które mówią, że mało pamiętają, obawia się, że
ten brak pamięci wskazuje u nich na jakieś zaburzenie. Jednak mnóstwo
ludzi blokuje nieprzyjemne wspomnienia ze swego życia. Jeżeli nie
pamiętasz całego swojego dzieciństwa albo nie możesz przypomnieć sobie
wszystkiego, nie martw się tym. W końcu nie musisz mieć idealnej
pamięci!
Jestem pewien, że podczas wspominania swojej alkoholowej rodziny
będziesz miała mieszane uczucia, co jest naturalne, bo większość takich
rodzin posyła swoim dzieciom mieszane sygnały, na przykład: „Kocham
cię, idź stąd”, „Wszystko jest w porządku, ale nikomu nie mów” albo
niewypowiadany przekaz: „Wypieraj emocjonalnie to, co widzisz i jak
wygląda twoje życie”.
Wiele twoich mieszanych uczuć i percepcji wynika ze świadomości, że
twoja rodzina nie była stuprocentowo taka czy inna. Żadna rodzina
dysfunkcyjna nie jest całkowicie negatywna czy pozbawiona dobrych
chwil. Z drugiej strony nawet w zdrowych rodzinach trafiają się
dysfunkcyjne zachowania i stresujące okresy – no chyba że wychowywałaś
się u Cleaverów, Andersonów, Nelsonów 1 czy u Brady’ego 2 albo
Huxtable’a 3, a na weekendy jeździłaś do swoich kuzynów Waltonów 4. Być
może pamiętasz, jak w dzieciństwie porównywałaś swój dom z serialowymi
rodzinami i żałowałaś, że tak nie wygląda. Niespodzianka: takie same
porównania robiło wiele dzieci wychowujących się w „normalnych”
rodzinach.
Byliśmy i jesteśmy „dobrze prezentującą się” rodziną i porzucenie tej fantazji stanowiło chyba
najboleśniejszy element mojego zdrowienia, ale jednocześnie właśnie dzięki temu
doświadczyłam największego rozwoju i wyzwolenia.
Mary
W swoim domu prawdopodobnie stykałaś się zarówno z negatywnymi, jak
i pozytywnymi zachowaniami członków rodziny. Niestety w rodzinach
alkoholowych, podobnie jak w innych dysfunkcyjnych domach, negatywne
zachowania zwykle przeważają nad pozytywnymi. Dlatego pojawiają się
mieszane uczucia, bo przypominasz sobie to, co było złe, i to, co było
dobre. Możesz pamiętać, co robił albo jak agresywnie odzywał się twój
ojciec, kiedy pił. Jednak ten sam człowiek mógł mówić ci, że jesteś
prześliczna, i nazywać cię swoją najulubieńszą córeczką. Możesz odczuwać
wstręt do alkoholizmu, ale kochać osobę. Może trudno było ci przyznać, że
twoja matka była alkoholiczką, bo w końcu chodzi o twoją matkę
i mówienie o niej przykrych rzeczy nie jest łatwe.
Choć wiem, że moja mama miała problem alkoholowy i prawdopodobnie w dużym stopniu
przyczynił się on do jej śmierci, wciąż nie potrafię przyznać na głos, że była alkoholiczką. Nie
chcę i nie chciałam, żeby mama była alkoholiczką. Była zbyt drogą mi osobą, żeby mogła być
alkoholiczką. Chyba nigdy nie będę w stanie przyznać tego faktu.
Candice
Oczywiście tym, co wywiera teraz na ciebie negatywny wpływ, są
negatywne doświadczenia. Allen Morehouse, współzałożycielka Krajowego
Stowarzyszenia Dzieci Alkoholików w USA, mówi nam, że bez względu na
typ alkoholika obecnego w rodzinie większość dzieci alkoholików doznaje
w trakcie dorastania lęków i zmartwień co najmniej w siedmiu obszarach
życia. Obejmują one:
1. Niepokój o zdrowie pijącego rodzica.
2. Stres i złość z powodu nieprzewidywalnego i niespójnego zachowania tego rodzica oraz
braku wsparcia ze strony drugiego z rodziców.
3. Martwienie się awanturami i bójkami rodziców.
4. Strach i stres z powodu stosowania przemocy lub możliwości stosowania przemocy w domu.
5. Wzburzenie z powodu nieodpowiedniego postępowania rodziców, takiego jak przestępczość
lub niewłaściwe zachowania seksualne.
6. Rozczarowanie niedotrzymywanymi obietnicami i niedoświadczaniem miłości.
7. Odczuwanie odpowiedzialności za picie alkoholu przez rodziców.
Wiele lat temu Margaret Cork, pracownik socjalny i pionierka pracy
z dziećmi alkoholików w Kanadzie, donosiła, że dzieci alkoholików silniej
przeżywają awantury i bójki między rodzicami niż samo picie alkoholu.
Nie wszystkie rodziny alkoholowe są takie same. Zresztą nawet nie
wszyscy członkowie tej samej rodziny ulegają takiemu samemu wpływowi.
Jeżeli masz rodzeństwo, czy postrzega ono waszych rodziców, ich
alkoholizm i swoje doświadczenia z dzieciństwa tak samo jak ty? Wiele
dorosłych córek ma braci i siostry, którzy nie przyznają się do bycia
dziećmi alkoholików. Choć możesz mieć wiele wspólnego z innymi
dorosłymi córkami, twoje przeżycia w rodzinie alkoholowej mogły
odcisnąć się na tobie inaczej. Poniżej omawiam niektóre przyczyny tych
różnic.
Twój wiek
Córki urodzone w rodzinie alkoholowej mogą mieć zupełnie inne
spostrzeżenia i doświadczenia niż te, których rodzice stali się alkoholikami,
gdy miały na przykład czternaście lat. Im młodsza byłaś, kiedy rodzic
wpadł w alkoholizm, tym dłużej byłaś narażona na kontakt z aktywnym
alkoholizmem i tym wyższe jest prawdopodobieństwo, że miało to na ciebie
negatywny wpływ.
Ponadto na postrzeganiu przez ciebie alkoholizmu w dzieciństwie mógł
zaważyć twój etap rozwoju. Pięciolatek dostrzega tylko behawioralne
aspekty alkoholizmu, które utożsamia z zachowaniami po pijaku.
Piętnastolatka może utożsamiać alkoholizm nie tylko z upijaniem się, ale
również z rozmaitymi subiektywnie postrzeganymi motywacjami
alkoholika do sięgania po kieliszek.
Dzieci nie rozpoznają automatycznie, że ich rodzic jest alkoholikiem.
Zresztą wiele dorosłych dzieci nawet teraz nie przyjmuje do wiadomości, że
jedno z ich rodziców bądź oboje byli lub są alkoholikami. Aby stwierdzić,
że rodzice mają problem alkoholowy, dziecko potrzebuje trzech etapów.
W pierwszym stadium dziecko zaczyna sobie uświadamiać, że jego dom
różni się od domu kolegów i koleżanek. Jednak samo istnienie różnic nie
świadczy o tym, że coś jest nie w porządku. W drugim stadium córka
zaczyna podejrzewać, że różnica dzieląca jej dom od domów rówieśników
jest czymś, co należy tuszować czy negować, bo nie chce, żeby koledzy
i koleżanki się dowiedzieli. W trzecim stadium córka uświadamia sobie, na
czym polega ta różnica: że jej rodzic za dużo pije. Większość córek
alkoholików wchodzi w to stadium około trzynastego roku życia, co nie
sprawia jednak, że córka komukolwiek o tym mówi, lecz po prostu
przyznaje przed sobą, że wie, jaki problem występuje w jej domu. Niemniej
wiele córek dopiero w dorosłości, długo po zakończeniu okresu
dzieciństwa, przyznaje, że problem alkoholowy istnieje.
Na wejście w ten trzeci etap wpływają różne czynniki. Należą do nich
płeć rodzica będącego alkoholikiem oraz to, czy alkoholikiem jest jeden
z rodziców, czy oboje. Większość córek pijących ojców wkracza w etap
trzeci w wieku dwunastu lat. (W przypadku około 60 procent dorosłych
córek objętych badaniem, które stało się podstawą tej książki, pił tylko
ojciec). Córki dwojga alkoholików zwykle przyznają istnienie problemu
alkoholowego u rodziców, gdy kończą czternaście lat. Być może rodzice nie
stali się alkoholikami jednocześnie albo skoro oboje są alkoholikami, córka
nie miała wzorca zdrowej dorosłej osoby, z którym mogłaby porównywać
rodziców. Zdanie sobie sprawy z niestosownych zachowań rodziców może
trwać nieco dłużej, ponieważ oboje postępowali tak samo i córka dostrzegła
różnice dopiero po poznaniu innych wzorców rodzicielstwa. (Tylko 20
procent przebadanych tu dorosłych córek miało oboje rodziców
alkoholików).
Z kolei córki alkoholiczek często osiągają trzeci etap dopiero nieco przed
dziewiętnastym rokiem życia. Dzieje się tak być może dlatego, że u kobiet
problemy alkoholowe rozwijają się zazwyczaj w późniejszym wieku niż
u mężczyzn, albo dlatego, że córka chce dłużej negować istnienie takiego
problemu u matki niż u ojca. Powód może być również taki, że dorosłe
córki alkoholiczek mają dużo mniejszą szansę znać kogoś innego
w podobnej sytuacji, skoro tylko u 20 procent córek alkoholików chora jest
właśnie matka w odróżnieniu od 60 procent, które mają pijącego ojca.
Matka alkoholiczka, ojciec alkoholik
Czy córki alkoholiczek podlegają innemu wpływowi niż córki
alkoholików? Zależnie od płci rodzica będącego alkoholikiem można mieć
zupełnie inne wspomnienia, percepcje i przeżycia z dzieciństwa. Ponadto
jeśli oboje twoi rodzice byli alkoholikami, prawdopodobnie różnie
odbierałaś skutki alkoholizmu każdego z nich, to znaczy zapewne silniej
identyfikowałaś się z alkoholizmem jednego z nich i on wpływał na ciebie
bardziej niż drugi oraz doświadczałaś więcej pozytywnych lub
negatywnych uczuć od jednego z nich. Wpływ na dorosłe córki
alkoholiczek i alkoholików oraz ich uczucia będą omówione w dalszych
rozdziałach.
Udział innych osób
Czy kiedy dorastałaś, miałaś w swoim otoczeniu jakąś wyjątkową osobę,
z którą mogłaś podzielić się odczuciami związanymi ze swoim życiem
rodzinnym? Mógł to być krewny, najlepsza przyjaciółka, nauczyciel, sąsiad
lub w niektórych przypadkach rodzic niebędący alkoholikiem. Jeżeli miałaś
kogoś, kto troszczył się o ciebie i twoje sprawy, osoba ta wniosła wkład
w twoje życie, pomagając ci uporać się z pewnymi uczuciami. Ta
szczególna osoba dawała ci szansę podzielenia się rodzinną tajemnicą. Być
może nie udało się wam niczego rozwiązać, ale pomocne było już samo
towarzystwo, świadomość, że jest ktoś, kto troszczy się o ciebie oraz cię
wspiera.
Niestety tylko 13 procent dorosłych córek wyznaje, że miało kogoś,
z kim mogło podzielić się w dzieciństwie swoimi uczuciami. Córki, które
miały taką osobę, znacznie rzadziej zgłaszały się w dorosłym życiu na
terapię niż te, które nie miały innego wyboru niż trzymać wszystkie swoje
emocje i odczucia w sobie. Jeżeli miałaś taką przyjaciółkę, krewnego czy
powiernika, to w miarę zdrowienia z traumy swego dzieciństwa będziesz
coraz lepiej zdawać sobie sprawę, jak dużo ta osoba wniosła do twojego
życia.
Żałuję, że nie miałam prawdziwych rodziców. Zawsze zastanawiałam się, jakby to było mieć
kogoś, kto się mną przejmuje, z kim mogę się dzielić swoimi największymi troskami,
tajemnicami i sukcesami.
Nancy
Zachowania i style rodzicielskie
Jacy byli twoi rodzice oprócz tego, że w okresie twojego dorastania jeden
z nich lub oboje byli alkoholikami? Na przykład w jaki sposób alkoholizm
wpływał na zdolność alkoholika do odgrywania roli rodzicielskiej?
I z drugiej strony, jak alkoholizm w rodzinie wpływał na zdolność
niepijącego rodzica do odgrywania swojej roli?
Wiele dorosłych córek mówi, że ich najsilniejsze negatywne uczucia
związane z dzieciństwem dotyczą w większym stopniu zachowania
alkoholika w stosunku do nich niż samego picia. Innymi słowy, opieka
rodzicielska, jaką otrzymałaś lub jakiej nie otrzymałaś, może być w twoich
wspomnieniach z dzieciństwa istotniejsza niż samo picie. Dla dziecka
ważne jest to, jak bardzo rodzic alkoholik mimo wszystko próbuje być
rodzicem. Być może miałaś rodzica, który podejmował starania, by być
efektywnym w swej roli, ale nie potrafił wyrwać się z uzależnienia
alkoholowego. Nie wszyscy rodzice – alkoholicy i niealkoholicy –
wykazują takie same zachowania czy takie same style rodzicielstwa.
Niezależnie od spożycia alkoholu dorastanie z rodzicem, który cię ignoruje,
różni się od życia z takim, który dąży do tego, żeby cię kontrolować.
Czuliśmy, że ojciec nas naprawdę kochał; po prostu nie bardzo mu to wychodziło. Potrafił zepsuć
wszystko, co starał się zrobić, ale się starał.
Carol
Inne córki były przekonane, że ich rodzic alkoholik jest gotów nie spać po
nocach, by obmyślać, w jaki jeszcze sposób mógłby dokuczyć swoim
dzieciom!
Kiedy ojciec zrywał nas z łóżek w środku nocy i kazał maszerować po domu z pieśnią Naprzód,
młodzi chrześcijanie na ustach, myśleliśmy tylko, że jest przecież środek tygodnia i powinniśmy
się wyspać przed szkołą jak normalne dzieci. Wołaliśmy: „Mamusiu, chodź, pomóż nam, ratuj”,
ale mama nigdy nie przyszła.
Cathy
Dorosłe córki wskazują, że spośród rożnych zachowań pijącego rodzica
najbardziej utkwiła im w pamięci napastliwość słowna. Tego rodzaju rodzic
alkoholik jest kłótliwy i agresywny werbalnie, depcze zaufanie i samoocenę
wszystkich wokół siebie.
Inne córki deklarują, że rodzic alkoholik naruszał ich godność,
i wskazują na zachowania obejmujące czyny od zawstydzania ich przed
rówieśnikami po przemoc fizyczną i seksualną. Trzydzieści jeden procent
dorosłych córek doznało w dzieciństwie przemocy fizycznej, 19 procent
było ofiarami przemocy seksualnej, a 38 procent było świadkami przemocy
małżeńskiej w swych rodzinach. Odsetki te były trzy do czterech razy
wyższe niż w rodzinach niemających problemu alkoholowego. Córki, które
doświadczyły nie tylko alkoholizmu rodziców, lecz również przemocy,
ucierpiały w większym stopniu i inaczej niż dzieci nieagresywnych
alkoholików.
W trakcie swojego zdrowienia zaczęłam powoli doświadczać gniewu na Tatę za jego pijackie
napady agresywnego szału i znajdować sposoby jego wyrazu. Zaskoczyło mnie to, że przez te
wszystkie lata postrzegałam swoją matkę jako ofiarę i nigdy nie pociągnęłam jej do
odpowiedzialności za piekło, jakiego doświadczali moi bracia i ja.
Valerie
Niektóre dorosłe córki podają, że ich rodzic alkoholik był bierny i nie
zwracał większej uwagi na nie ani na innych członków rodziny. Inne
twierdzą, że alkoholik udawał beztroskę i niczym się nie przejmował. Taka
postawa życiowa mogła wydawać się najmądrzejsza w przekonaniu
alkoholika, ale dorosłe córki adaptowały się do niej przez zamartwianie się
wszystkim w swoim życiu, być może nawet za bardzo.
Jak pewnie podejrzewasz, agresja słowna i przemoc fizyczna pojawiają
się wśród pijących rodziców częściej niż postawy bierne i beztroskie.
Ponadto córki, które doświadczyły napaści słownych i przemocy, donoszą
o poniesieniu znacznie poważniejszych strat niż córki biernych, beztroskich
alkoholików.
Twoja percepcja sytuacji
Osiemdziesiąt procent dorosłych córek uznaje, że bardzo ucierpiało
z powodu obecności w ich życiu rodzica alkoholika. Dwanaście procent
twierdzi, że ucierpiało umiarkowanie, a 8 procent uważa, że nie ucierpiało
wcale. Jakie jest źródło tych percepcji? Czy są to percepcje z okresu
dzieciństwa, czy też pochodzą z ich doświadczeń jako dorosłych córek,
które inaczej widzą teraz rzeczywistość?
Twój sposób rozumienia swojego dzieciństwa, gdy byłaś dzieckiem,
może diametralnie różnić się od tego, jak je pamiętasz dzisiaj. Zazwyczaj,
gdy cokolwiek uznajemy za prawdziwe, reagujemy na to tak, jakby istniało.
Niezależnie czy rzecz ta jest rzeczywista czy nie, reagujemy na nią na
podstawie swoich percepcji. Córki alkoholików w różny sposób postrzegają
swoje doświadczenia. Podrozdział ten zaczyna się od pytania, jak było ci
w dzieciństwie w twoim domu. Jaką opinię miałaś o swojej rodzinie, gdy
byłaś dzieckiem? Czy dostrzegałaś i uważałaś, że w twojej rodzinie nie
tylko dzieje się coś złego, ale że na dodatek przynosi ci to szkodę? Jeśli
sądziłaś, że coś jest nie w porządku, czy wiedziałaś, na czym to polega, czy
też myślałaś, że chodzi o ciebie?
Przez cały czas, kiedy dorastałam, czułam się bardzo samotna. Czułam, że nie mam żadnych
przyjaciół, że życie przepływa obok mnie, i często wpadałam w przygnębienie. Nie mogę
powiedzieć, że wtedy doświadczałam tego właśnie w taki sposób; uważałam raczej, że to
chorobliwe. Myślałam po prostu, że coś jest ze mną nie tak.
Paula
Trudno jest mieć adekwatny i spójny obraz sytuacji, gdy jest ona
chaotyczna i zmienna, gdy niesie ze sobą sprzeczne przekazy lub gdy nie
jesteśmy w stanie zrozumieć, co się dzieje. Wiele dorosłych córek mówi
o poczuciu dezorientacji w dzieciństwie nie tylko w sprawie alkoholu, lecz
także tego, jak powinny zachowywać się we własnej rodzinie.
Jeśli chciałaś na przykład mieć obraz domu, w którym twoja matka nie
ma problemu alkoholowego, starałaś się zachowywać tak, jakby nie była
alkoholiczką. Jednak starania te stawały się dla ciebie dezorientujące, gdy
okazywało się, że robisz różne rzeczy, by kompensować czy tuszować
problem, który twoim zdaniem nie istnieje.
Sposób postrzegania przez nas tego, że mamy rodzica alkoholika, może
zależeć od różnych czynników. Pierwszym i najważniejszym jest wyparcie.
Jeśli w okresie dorastania chciałaś wyprzeć to, że twój rodzic jest
alkoholikiem, prawdopodobnie negowałaś również istnienie jakichkolwiek
problemów wynikających z picia. Ewentualnie mogłaś wypierać szkody
wyrządzane przez alkohol, wmawiając sobie, że dysfunkcyjne zachowania
w twojej rodzinie nie mają nic wspólnego z piciem.
Innym sposobem przeinaczania percepcji jest minimalizacja.
Stwierdzenia takie jak: „Nie było jeszcze najgorzej”, „Nie ucierpiałam na
tym” albo „Nie jest pijany, po prostu źle się czuje” są przykładami prób
umniejszania wpływu, jaki alkoholizm wywierał na twoje życie.
Jak dobrze rozumiałaś, co dzieje się w twojej rodzinie, gdy byłaś
dzieckiem? Innymi słowy, czy wiedziałaś, że powodem cierpień twojej
rodziny są alkoholizm lub problemy alkoholowe? Jeżeli nie rozumiałaś
w pełni, co się dzieje, prawdopodobnie nie postrzegasz sytuacji adekwatnie.
W dzieciństwie twoja niepewność co do niej mogła wyjaśniać różnice zdań
na temat tego, co się działo.
Wszystkie te sposoby postrzegania i ich przyczyny mogą tłumaczyć,
dlaczego wiele dorosłych córek twierdzi, że zauważyło alkoholizm rodzica
już w wieku dziecięcym albo nastoletnim, podczas gdy inne mówią, że
dostrzegły problem alkoholizmu dopiero jako dorosłe osoby.
Moja matka była alkoholiczką, ale w dzieciństwie o tym nie wiedziałam. Dlatego dla mnie bycie
dzieckiem alkoholika zaczęło się dopiero, kiedy miałam piętnaście lat. Przedtem było to raczej
doświadczenie bycia niekochanym dzieckiem, które tylko sprawia kłopoty i jest niemile widziane
w rodzinie. Z tego powodu uznałam, że to moja wina, gdy zorientowałam się, że matka jest
alkoholiczką.
Renee
Twoja psychiczna odporność
W społeczeństwach anglosaskich często wyraża się pogląd, że dzieci są
z natury odporne psychicznie i zawsze sobie poradzą. Choć funkcjonuje on
od długiego czasu, dopiero w ostatnich dziesięcioleciach psychoterapeuci
i naukowcy zaczęli analizować jego słuszność. Do tego zainteresowania
w dużym stopniu przyczyniła się troska o dzieci „wysokiego ryzyka”.
Dzieci wychowujące się w rodzinach z problemami – alkoholowych,
agresywnych, stresujących emocjonalnie, z konfliktem między rodzicami –
lub w otoczeniu fizycznego zagrożenia uznawano często za narażone na
emocjonalne, fizyczne i rozwojowe ryzyko powstania wielu problemów
w ich własnym życiu. Córki alkoholików zdecydowanie wpisują się w tę
kategorię.
Niemniej niektóre dorosłe córki potrafiły gładko przejść przez swoje
dzieciństwo i okres młodości. Wydaje się, że umiały przystosować się do
sytuacji, zachować poczucie ukierunkowania w dążeniach życiowych i nade
wszystko utrzymać pozytywną postawę. Alkoholizm rodziców nie miał
prawa rzucać cienia na ich triumfalny marsz; zabezpieczała je odporność
psychiczna (rezyliencja).
W użyciu jest wiele definicji takiej odporności; można ją opisać jako
zdolność do rozkwitania pomimo przeciwności. Odporność psychiczna
pozwala ludziom w każdym wieku i każdego pochodzenia na prowadzenie
zdrowego i spełnionego życia mimo napotykania przez nich ogromnych
przeszkód. Wykształcona w dzieciństwie odporność psychiczna może
owocować dla wielu dorosłych córek rozmaitymi pożytkami
behawioralnymi i emocjonalnymi.
Czy gdy dorastałaś, znalazły się w twoim otoczeniu jakieś osoby lub
instytucje, które służyły ci pomocą? Czy mogłaś pójść w jakieś miejsce,
w którym było ci dobrze albo gdzie przynajmniej zapominałaś o tym, co
dzieje się w domu? Avis Brenner uważa, że wszystkie dzieci podlegające
stresowi potrzebują „emocjonalnej oazy” . Takie dziecko musi zaznać
gdzieś chwili wytchnienia od traumy. Na szczęście niektóre dorosłe córki
miały takie miejsca oraz pozytywnych ludzi w swoim otoczeniu.
Wiele badań nad odpornością psychiczną wykazuje, że w życiu dzieci
wysokiego ryzyka pojawiają się pewne czynniki ochronne, pomagające
owym dzieciom skutecznie radzić sobie w ich sytuacji. Dzieci dysponujące
tymi czynnikami ochronnymi są w stanie lepiej wytrzymywać dysfunkcyjne
sytuacje życiowe i pozostawać pomimo nich stosunkowo kompetentnymi
i zadowolonymi. Poniżej podaję sześć najczęstszych czynników
ochronnych zidentyfikowanych w życiu odpornych psychicznie dzieci.
1. Dzieci te potrafią uzyskać i spożytkować wsparcie ze strony
dorosłych
Jeżeli miałaś w swoim życiu ludzi, którzy ci pomagali i cię wspierali, być
może wynikało to nie tylko z tego, że oni byli gotowi do służenia pomocą,
ale również z tego, że ty byłaś dziewczynką, którą miło mieć koło siebie.
W twoim otoczeniu byli różni nauczyciele, instruktorzy czy dorośli krewni,
a ty potrafiłaś przyjąć i wykorzystać wsparcie z ich strony. Wiele dorosłych
córek twierdzi, że gdyby nie obecność pewnego dorosłego lub pewnej
grupy osób w ich życiu, nie udałoby się im wyjść na prostą.
2. Podejmują aktywne próby zapanowania nad swoim
otoczeniem, mają poczucie swojej siły i często oferują pomoc
innym
Niewiele dzieci jest w stanie opanować mechanizmy funkcjonowania
w środowisku rodziny alkoholowej. Niemniej te, które zdołały zgłębić
tajniki działania w innych poznanych środowiskach, zmniejszały szkody
wyrządzone im przez rodzinę. Dzieci te potrafiły na przykład odnaleźć się
w szkole i parafii, organizacjach młodzieżowych i grupach rówieśniczych.
Kiedy człowiek opanuje mechanizmy funkcjonowania swojego otoczenia
i swobodnie się w nim czuje, zyskuje wewnętrzne przekonanie, że może coś
do niego wnosić oraz że przebywanie w nim jest wartościowe. Co
najważniejsze, dzięki temu ma dobre odczucia na swój temat. Córki
alkoholików, które były w tej sytuacji, zyskiwały nie tylko miejsce,
w którym mogły być z siebie zadowolone, lecz także emocjonalną oazę,
dającą wytchnienie od rodziny.
3. Wykształcają w sobie znaczny stopień autonomii na
wczesnym etapie życia
Nie można całkiem odgrodzić się od rodziny alkoholowej. Jednak te dzieci,
które potrafiły wypracować sobie tożsamość inną niż córki alkoholika, były
w stanie uzyskać pewien stopień autonomii. Nazywałem to kiedyś
„fenomenem drzwi”. Ilekroć przebywałem w swoim domu, moje „ja” było
wyłączone. Pod ciężarem nadmiaru napięcia i dysfunkcji człowiek, chcąc
nie chcąc, staje się elementem dysfunkcyjnego systemu. Bycie
niezaangażowanym widzem nie wchodzi w grę. Wpadałem w to, czy sobie
tego życzyłem, czy nie. Kiedy jednak wychodziłem z domu i zamykałem za
sobą drzwi, doznawałem olbrzymiej ulgi; miałem poczucie, że przez jakiś
czas mogę być prawdziwym sobą. A jak było u ciebie? Czy miałaś szansę
na moment się odseparować, czy też bycie członkiem rodziny alkoholowej
rzucało cień na całą twoją tożsamość?
4. Angażują się w różne działania czy projekty i dobrze
wypadają w większości podjętych przedsięwzięć
Zaznanie odrobiny sukcesu na jakimś polu stanowi znakomity sposób
równoważenia części domowych cierpień. Dzisiaj córki alkoholików mają
znacznie więcej możliwości podejmowania działań niż wiele kobiet
biorących udział w pierwotnym badaniu, na którym opiera się ta książka.
Dorosłe córki często wyznają, że w domu czuły się niczym i że były
deprecjonowane przez alkoholika. Aktorka Suzanne Somers, córka
alkoholika, publicznie wyjawia swoją historię i twierdzi, że jej ojciec ciągle
mówił o niej „zero, wielkie, okrągłe nic”, co było dla niej szalenie bolesne.
Córki, które angażowały się w różne działania i dobrze sobie z nimi
radziły, miały szansę doświadczania osobistych sukcesów. Pomimo
doznawanych cierpień potrafiły wykorzystać swoje uzdolnienia i zyskać
dobre zdanie o sobie. W musicalu Chór pewna kobieta opowiada
o bolesnych problemach w swoim domu i o niewierności męża, który
porzucił rodzinę, ale twierdzi: „Na balecie wszystko było piękne”. Przez
kilka godzin w tygodniu chodziła na zajęcia taneczne i świat tańczył wtedy
razem z nią.
5. Swobodnie zachowują się w towarzystwie i sprawiają, że
ludzie dobrze czują się w ich obecności
Uważam, że dużo zrobiłem dla dzieci. Opracowałem programy dla dzieci
wysokiego ryzyka, doradzałem pracownikom poradni zdrowia
psychicznego dla młodzieży, pomagałem w zakładaniu organizacji
działających na rzecz nieletnich i wysłuchałem tysięcy dzieci. Absolutnie
nie powiedziałbym jednak, że uwielbiam każde dziecko. Gdybym spędził
dłuższy czas w towarzystwie kilkorga dzieci, słowo „kocham” nie padałoby
między nami zbyt często. Pewnym dzieciom łatwiej udziela się pomocy niż
innym.
Dzieci mają większą szansę skorzystać z pomocy, jeżeli czują się
swobodnie w sytuacjach społecznych, a inni czują się swobodnie przy nich.
Bez względu na to, czy osoba udzielająca pomocy zdaje sobie z tego
sprawę, czy nie, podzieli się z dzieckiem wszystkim, co ma do
zaoferowania, tylko jeśli dobrze się przy nim czuje. Jeśli natomiast coś
w dziecku jej nie odpowiada, będzie miała więcej wahań i oporów, nawet
jeżeli nie uświadamia sobie, że tak jest.
Wiele dorosłych córek wykazuje znakomite umiejętności społeczne.
Świetnie wiedzą, jak zachowywać się w otoczeniu innych ludzi, toteż
ludzie czują się dobrze w ich obecności. Jeżeli te dorosłe córki
dysponowały tymi cechami już jako dziewczynki, prawdopodobnie miały
wokół siebie więcej osób gotowych do interakcji z nimi, a w konsekwencji
do udzielenia im wsparcia. Córki, które miały trudności towarzyskie, mogły
nie mieć takiego szczęścia.
6. Rozwija się u nich zdrowe poczucie humoru
Tradycyjnie zawsze uważało się, że wykazywanie się zdrowym poczuciem
humoru w warunkach stresu to cecha wieku dorosłego. Obecnie wiemy
jednak, że dzieci mające zdrowe poczucie humoru są bardziej odporne
psychicznie na stres. Nie mówię tu o sarkazmie. Sarkastyczne postrzeganie
swojej sytuacji jest czymś zupełnie innym od posiadania zdrowego
poczucia humoru. Sarkazm nie wskazuje, że masz zdolność do
przekierowania czy zmniejszenia emocjonalnego obciążenia stresem.
Sarkazm sygnalizuje raczej, że ból tkwi bardzo głęboko. Słuchałem wielu
dorosłych córek, które sypią żartobliwymi uwagami czy celnie puentują
życie swojej alkoholowej rodziny, ale w tle czuje się cierpienie.
Zdrowe poczucie humoru oznacza nie tyle, że potrafiłaś się śmiać ze
wszystkiego, ile że byłaś zdolna do przyjmowania alternatywnego
spojrzenia na swoją sytuację. Ponadto dysponowanie zdrowym poczuciem
humoru w dzieciństwie oznaczało, że czasami wiedziałaś, iż najlepsze, co
można zrobić, to „rozpogodzenie się”. Wiedziałaś, że nie zdołasz odmienić
sytuacji, ale być może uda ci się zmniejszyć jej opresyjność. Brytyjski
myśliciel G.K. Chesterton powiedział kiedyś, że anioły potrafią latać, bo
zachowują lekkość w podejściu do siebie.
Czy w trakcie dorastania dysponowałaś którymiś z powyższych czynników
odporności psychicznej? Takie cechy osobowości mogą pomagać
w wyjaśnianiu różnic między dorosłymi córkami. Zastanowienie się nad
czynnikami odporności może przypomnieć ci nie tylko twoje dzieciństwo
w rodzinie, lecz również doświadczenia poza domem. Niekiedy musimy
cofnąć się pamięcią, by zobaczyć, kto nam dopomógł, a niekiedy po prostu
pamiętamy dobrych ludzi i pozytywne sytuacje. Musisz teraz znaleźć ich
więcej.
1. Bohaterowie sitcomu z lat sześćdziesiątych My Three Sons (przyp. tłum.). [wróć]
2. Day By Day (przyp. tłum.). [wróć]
3. The Cosby Show (przyp. tłum.). [wróć]
4. The Waltons (przyp. tłum.). [wróć]
Refleksje
Kto dopytuje o nasze dzieciństwo, chce dowiedzieć się czegoś o naszej duszy.
Erika Burkhart
Myślę, że mój ojciec i cała reszta wymyślili szczęśliwą rodzinę i wprowadzili do kina,
żeby grać wszystkim na nerwach.
Jill Robinson
Zanim sekret zostaje wyjawiony, często czuje się jego ciężar w powietrzu.
Susan Griffin
Jedną z form samotności jest mieć wspomnienie, ale nie mieć komu o nim
opowiedzieć.
Phyllis Rose
Wspomnienia nie są kluczem do przeszłości, ale do przyszłości.
Corrie Ten Boom
Rozdział 3
Czego się nauczyłaś w domu?
C
zego nauczyłaś się w dzieciństwie? Nie mówię o tym, czego
nauczyłaś się w szkole, ale raczej czego nauczyłaś się o sobie,
a w szczególności czego nauczyłaś się od swojej rodziny. Bez względu na
to, czy zdawałaś sobie z tego sprawę, lekcje, jakie pobierałaś w domu,
oddziaływały na ciebie nie tylko w okresie dzieciństwa, lecz wiele z nich
pozostaje w tobie do dzisiaj. Zgodnie z raportem Keriego „Pewność siebie
a Amerykanki” około 40 procent kobiet twierdzi, że ich pewność siebie jest
rezultatem wychowania. Zabarwione twoją sytuacją rodzinną lekcje
życiowe, które otrzymywałaś w dzieciństwie, miały wpływ na wyznawane
przez ciebie wartości oraz na twoje poglądy o partnerstwie, bliskości,
wychowywaniu dzieci i wyborze drogi zawodowej, a przede wszystkim na
twoje poczucie własnej wartości.
Będąc córką alkoholika, odebrałaś w dzieciństwie równolegle trzy
„lekcje”, z których dwie są też powszechnymi doświadczeniami dziewcząt
z rodzin niealkoholowych. Po pierwsze, uczyłaś się, jak dorastać jako
dziecko i człowiek. Po drugie, uczyłaś się być dziewczyną i młodą kobietą.
I po trzecie, uczyłaś się, jak przystosować się do życia w rodzinie
alkoholowej.
Naukę tego, jak stawać się dzieckiem i człowiekiem, określa się jako
naturalne zadania rozwojowe. Wielu teoretyków, w tym Erik Erikson,
uważa, że ludzie przechodzą w swoim życiu przez pewne etapy i na
każdym z nich stają wobec określonego zadania. Gail Sheehy w książce
Passages (Transformacje) pisze, że wszyscy doświadczamy różnych
okresów czy transformacji życiowych, a każda taka faza charakteryzuje się
określonymi emocjami, cechami i wyzwaniami.
Według teorii Eriksona życie stawia przed nami zadania w ośmiu
etapach. Na każdym z nich stajemy przed koniecznością zajęcia się
określonym konfliktem. Jeśli robimy to z powodzeniem, dochodzimy do
rozwiązania. Jeżeli zaś w dzieciństwie nie możemy dostatecznie
przepracować danego etapu czy konfliktu, zadanie to przechodzi jako
nierozwiązane do życia dorosłego.
Zanim omówimy poszczególne etapy i ich zadania, trzeba zaznaczyć, że
zgodnie z tą teorią, to jak dobrze radzimy sobie na danym etapie, decyduje
nie tylko o wykonaniu samego zadania, lecz również o tym, jak bardzo
powiedzie nam się realizacja następnego etapu życiowego. Każde stadium
staje się warunkiem wstępnym dla kolejnego.
Dorosłe córki często mówią o poczuciu, jakby etapy te nie następowały
u nich we właściwej kolejności. Wiele skarży się, że zmuszono je do
przedwczesnego dorośnięcia czy że nigdy nie doświadczyło emocji
dzieciństwa. Choć książka ta jest pisana dla dorosłych córek i o dorosłych
córkach, to, kim jesteś, jak myślisz i co odczuwasz, w znacznym stopniu
zostało określone na etapie dzieciństwa. Gdyby okres dziecięcy nie miał na
nas wpływu w życiu dorosłym, nikt nie potrzebowałby programów dla
dorosłych dzieci alkoholików! Choć możemy sobie życzyć, aby
wspomnienia z dzieciństwa urywały się wraz z jego końcem, nie wygląda
to tak w praktyce. Gdy kończy się dzieciństwo, człowieka, który się z niego
wyłania, nazywamy dorosłym. Pomyśl, jak piękne byłoby twoje
dzieciństwo, gdybyś mogła powiedzieć swojej rodzinie: „Jestem dzieckiem
i dopóki wszystkie moje potrzeby rozwojowe i emocjonalne nie zostaną
odpowiednio zaspokojone, nie wchodzę w okres dorastania!”.
Osiem stadiów rozwoju obejmuje okresy dziecięcy, młodzieńczy
i dorosły. Na każdym z etapów ludzie poszukują pozytywnego rozwiązania
pewnego normalnie występującego konfliktu. W razie nieznalezienia tego
rozwiązania pojawiają się negatywne konsekwencje.
Zadania dzieciństwa Zaufanie albo nieufność
Pierwszym zadaniem w naszym życiu jest wykształcenie zaufania i według
Eriksona jest to sprawa o absolutnie podstawowym znaczeniu. Rozwój
zaufania kładzie fundament, od którego zależy powodzenie w realizacji
wszystkich pozostałych zadań. Erikson uważał, że w przypadku dzieci,
które nie zdołają wypracować u siebie zdrowego poczucia zaufania do
siebie i innych, powstanie jego przeciwieństwo, czyli staną się one nieufne.
By wykształcić zaufanie w dzieciństwie, dzieci alkoholików – podobnie jak
wszystkie – muszą mieć kontakt z godnymi zaufania dorosłymi.
Ile zaufania było w twojej rodzinie? Czy było ono odwrotnie
proporcjonalne do ilości spożytego alkoholu? Czy sytuacja wyglądała w ten
sposób, że im więcej wypijano, tym mniej wszyscy sobie wzajemnie ufali?
Co ważniejsze, czy dzisiaj potrafisz mieć zaufanie do ludzi? Mówi się, że
w kwestii obdarzania zaufaniem wiele dorosłych dzieci alkoholików
przybiera postawę albo-albo. Albo odmawiamy go wszystkim, albo
obdarzamy nim innych zbyt łatwo, co zwykle powoduje cierpienie.
Jedna z form zaufania, którą wyjątkowo trudno jest przyswoić dorosłym
dzieciom, sprowadza się do umiejętności powierzenia innym informacji
o nas. Takie zaufanie budzi lęk i wiąże się z ryzykiem, bo musimy
zawierzyć, że w późniejszym okresie znajomości osoba ta nie wykorzysta
wyjawionych przez nas wiadomości wbrew naszej woli czy przeciwko nam.
W większości rodzin alkoholowych zasada dotycząca przekazywania
osobistych informacji brzmiała: „Zachowuj je dla siebie".
Nie wiedziałam, co to jest zaufanie. Za każdym razem gdy postanawiałam zaufać komuś w domu
czy uwierzyć mamie, że nie będzie już piła albo będzie realizować swój program, byłam
załamana, kiedy tego nie robiła. Zaufanie wyfrunęło więc u mnie przez okno.
Veleta
Autonomia albo wstyd i zwątpienie
Dzieci muszą się nauczyć, że mogą robić różne rzeczy samodzielnie i nie
będą nadmiernie kontrolowane. Jednocześnie potrzebują spójnego
przewodnictwa, aby mogły się uczyć. Jeżeli nie występuje zdrowa
równowaga między autonomią a podległością, człowiek zaczyna postrzegać
siebie jako pełnego niedociągnięć i pogrąża się we wstydzie.
Pojawia się tu owo słynne, dobrze znane każdemu dorosłemu dziecku
słowo „kontrola”. W większości rodzin alkoholowych każdy stara się
zachować pewną kontrolę nad niedającą się opanować sytuacją. Na
przykład twój ojciec próbuje zapanować nad swoim piciem, matka próbuje
zapanować nad ojcem, a ty (jeśli byłaś „dobrym” dzieckiem) próbujesz
zapanować nad nimi obojgiem. Dzieci w rodzinach alkoholowych żyją
w warunkach nadmiernej kontroli. Albo inni starają się zbytnio je
kontrolować, albo one próbują za wszelką cenę wpłynąć na rodzinę.
Prawdopodobnie nie dano ci okazji do wyrobienia sobie zdrowego poczucia
samokontroli. Bez rozwoju samokontroli rozwija się wstyd i zaczynamy
wątpić we własną zdolność do sprawowania kontroli.
Kontrola idzie dla mnie w parze ze strachem przed porzuceniem. Kiedy miałam szesnaście lat,
byłam niemal w pełni odpowiedzialna za swoich braci i siostry i specjalnie się nad tym nie
zastanawiałam. Uważałam za całkowicie normalne, że po powrocie ze szkoły idzie się do
opiekunki odebrać młodsze rodzeństwo, karmi je, sprząta w domu, kładzie maluchy do łóżek,
pierze ich ciuchy i tak dalej. Nie wydawało mi się to nienormalne i sądzę, że właśnie w tym
wieku zaczął się mój problem z kontrolą, bo wszystko było odjechane. Nic nie było wiadomo.
Wchodziłam do domu i nigdy nie wiedziałam, czego się spodziewać. Czy będzie się toczyła
wojna? Czy będzie panował karnawał? Nic nie było wiadomo. Więc zwiałam i wyszłam za mąż.
Znalazłam kogoś, kto był bezradny, i wzięłam z nim ślub. Miałam kontrolę nad sytuacją.
W wieku szesnastu lat zapewniłam sobie kompletną kontrolę.
Audrey
Czy miewasz czasem poczucie, jakby twoje życie wymknęło się spod
kontroli albo jakby inni sprawowali nad tobą kontrolę wbrew twojej woli?
Paradoksalnie na niedostatek kontroli często reagujemy próbami
zapanowania nad innymi. Poza tym często uważamy, że jednym
z najlepszych sposobów opanowania chaosu jest przejęcie roli
kierowniczej. Kto zarządzał twoją rodziną w okresie, gdy dorastałaś? Czy
ta kontrola była równo, rozsądnie podzielona? Co ważniejsze, czy tobie
przyznawano rozsądny zakres odpowiedzialności, żebyś mogła
wypracować sobie zdrowe poczucie autonomii?
Inicjatywa albo poczucie winy
Podejmowanie przez ciebie inicjatywy mogło zderzyć się z doznawaniem
poczucia winy, jeśli dorośli uważali twoją ciekawość świata za
niestosowną. Jeżeli twoje pytania ignorowano lub uciszano, a twoje
normalne dziecięce zabawy ograniczano, prawdopodobnie często
z nieznanego ci powodu nachodziło cię poczucie winy. Po to byś mogła
wyrobić sobie zdrowy zmysł inicjatywy, twoi rodzice powinni zachowywać
równowagę między wyznaczaniem reguł a udzielaniem zgody na różne
zachowania. Kluczem do rozwoju właściwego poczucia inicjatywy jest
konsekwentne postępowanie rodziców. Erikson uważał, że brak spójności
czyni więcej szkody niż nadmierna restrykcyjność.
W jaki sposób radziłaś sobie z niespójnymi sytuacjami w swoim domu?
Wiele dorosłych córek reagowało na nie zachowaniami nadmiernie
konformistycznymi czy nastawionymi na przypodobanie się, co często
skutkowało tłumieniem normalnej aktywności dziecięcej. Innym
powszechnym schematem na tym etapie jest naśladowanie przez dziecko
postępowania, jakie obserwuje u otaczających je dorosłych. Nie trzeba
dodawać, że daje to początek powielaniu niestosownego zachowania
dorosłych, na których dziecko się wzoruje.
Z jakich powodów dzisiaj pojawia się w tobie poczucie winy? Jeżeli
wywołuje je to, że po prostu jesteś sobą, być może normalna dziecięca
ciekawość została u ciebie wyparta przez niestosowne odczucia na swój
temat. Jeżeli masz poczucie winy, gdy nie stawiasz wszystkich innych
przed sobą, być może poświęciłaś swoje normalne zainteresowania
i rozwój. Jeszcze gorsze jest odczuwanie winy z powodu postępowania
ludzi, na których zachowanie nie masz wpływu, ale mimo to bierzesz za
nich odpowiedzialność.
Przydatność albo poczucie niższości
Jeśli ciągle czujesz swoją niższość, przeszkadza to w każdej relacji międzyludzkiej.
Robyn
Na tym etapie dzieciństwa mamy wypracować w sobie poczucie swojej
użyteczności. Niestety w wielu domach alkoholików dzieci wyrabiają sobie
przekonanie, że są bezużyteczne albo że to, co robią, jest zawsze
drugoplanowe w stosunku do problemów alkoholowych. Aby dziecko
mogło z powodzeniem zaliczyć to zadanie rozwojowe, rodzice muszą
przejawiać zainteresowanie jego dokonaniami. Samo wykonywanie
różnych prac w domu nie przyczynia się do osobistego poczucia
użyteczności u dziecka. Wykonywanie takich prac pozbawione szerszego
kontekstu przyczynia się raczej do poczucia, że jest się wykorzystywanym
albo cenionym tylko za to, co się robi, a nie za to, jakim się jest. W obliczu
powtarzającego się odrzucenia dzieci zaczynają mieć wrażenie, że nie da
się ich pokochać. Wielokrotne doświadczanie odrzucenia równa się
niskiemu poczuciu własnej wartości.
Tak, miałam swoje sposoby na zwrócenie na siebie uwagi, ale to nigdy nie wystarczało. Wciąż
czułam, że jestem sama. Pamiętam bardzo wiele sytuacji, kiedy próbowałam zaskarbić sobie
uwagę taty. Nie wiem, czy to było nienormalne czy jakie, ale pamiętam, jak w gimnazjum
myślałam, że gdybym po drodze do szkoły została potrącona przez samochód, ktoś wreszcie by
się mną zainteresował. Rozumiesz, takie poczucie, że gdybym umarła, to wtedy wszyscy by się
przejęli.
Ada
Zadania młodzieńcze Tożsamość albo rozproszenie
Pamiętasz, jaką reputację miałaś w szkole średniej? Niektórzy z nas
woleliby o tym zapomnieć. Nikt nie jest tak mocno świadomy swej
tożsamości jak dzieci w wieku nastoletnim, na co składa się przede
wszystkim pragnienie, by się wpasować, znaleźć jakieś miejsce, do którego
można przylgnąć. Wypracowywanie tożsamości nie rozpoczyna się ani nie
kończy w wieku młodzieńczym, zaczyna się w nim jednak cementować.
Dostatecznie trudne jest już samo przechodzenie przez ten proces przy
jednoczesnym zamęcie wieku dojrzewania, a co dopiero, gdy próbuje się
tego dokonać w kontekście sprzecznych przekazów rodzinnych i chaosu
w domu. Negatywna tożsamość rodzinna zaczyna górować nad rodzącym
się poczuciem indywidualnej tożsamości. Jeśli ten etap naszego życia
rozpoczyna się, gdy obciąża nas bagaż nierozwiązanych spraw
z dzieciństwa, zadania młodzieńcze stają się jeszcze trudniejsze do
wykonania.
W dzieciństwie zawsze byłam wyśmiewana i zawsze ustępowałam pola innym ludziom, innym
dzieciakom. Bez względu na to, co mi mówiły, zawsze czułam, że są ode mnie silniejsze
i ważniejsze, dlatego wierzyłam we wszystko, co o sobie słyszałam. Po prostu izolowałam się
i grałam małą twardzielkę, która nikogo nie potrzebuje. Wciąż tak robię.
Barbara
Bliskość albo izolacja
Wyrobienie sobie umiejętności koniecznych do nawiązywania pozytywnej
bliskości emocjonalnej jest najważniejszym zadaniem rozwojowym, jakie
staje przed dziećmi alkoholików. Problemy z bliskością zaczynają się, kiedy
ludzie nas odpychają i odrzucają. Sednem wszystkich problemów w tym
zakresie jest strach przed opuszczeniem.
Jeśli z powodzeniem przeszłaś ten etap, masz w rezultacie zdrowe
poczucie miłości do siebie oraz zdolność do tego, by lubić i szczerze
kochać innych. Jeżeli zaś ta umiejętność i bliskość emocjonalna się u ciebie
nie rozwinęły, stałaś się prawdopodobnie odcięta emocjonalnie od własnych
uczuć oraz od otaczających cię ludzi.
Inne ryzyko na tym etapie pojawia się wtedy, gdy mylisz bliskość
z czymś innym. Tak na przykład ciągła uczynność w stosunku do ludzi
z nadzieją otrzymania czegoś w zamian nie wprowadza bliskości między
wami, zwłaszcza jeśli niczego nie dostajesz, choć dalej się starasz, bo masz
poczucie, że brak bliskości jest zawiniony przez ciebie. Taka relacja nie
oznacza bliskości, a raczej to, że pozwalasz się wykorzystywać. Robin
Norwood wielokrotnie zwraca uwagę na ten problem w książce Kobiety,
które kochają za bardzo.
Nie przypominam sobie, żeby mnie przytulano w dzieciństwie. Nie przypominam sobie, żebym
słyszała, że mnie kochają, że jestem kochana. Więc nigdy się taka nie czułam.
Sue
Zadania dorosłe
Choć zadania te nie dotyczą dzieciństwa, opisujemy je tutaj, bo nasze
dzieciństwo w oczywisty i znaczący sposób wpływa na to, jak dobrze
umiemy poradzić sobie z zadaniami wieku dorosłego.
Generatywność albo zasklepienie w sobie
Generatywność
(życiodajność),
będąca
podstawą
umiejętności
rodzicielskich, jest zdolnością do dawania z siebie dla przyszłego
pokolenia 1. Abyśmy mogli być skutecznymi rodzicami, powinniśmy
opanować wszystkie poprzednie umiejętności. Tymczasem wiadomo, że
jeden z najczęściej wymienianych problemów dorosłych córek wiąże się
z ich obawą, czy są zdolne do zdrowego macierzyństwa. Nasze postawy
i wartości w roli rodziców w ogromnej mierze biorą się z dzieciństwa,
a szczególnie z wzorców, które wtedy obserwowaliśmy.
Najbardziej boję się tego, że skrzywdzę swoje dzieci (…). Będą powtarzać albo już powtarzam
zachowania tego samego typu, jakie stosowali moi rodzice, a które – jak czułam – mnie
krzywdziły.
Gayle
Osobista prawość albo poczucie odrazy
Osobista prawość wiąże się z tym, że przyjmujemy odpowiedzialność za
własne życie i nie obarczamy winą za nie innych; że potrafiliśmy polubić
to, kim jesteśmy i w co wierzymy; oraz że wypracowaliśmy zdrowe pojęcie
o sobie. Postrzegam ją jako synonim koncepcji samorealizacji u Maslowa,
w której stajemy się tacy i prowadzimy takie życie, jakiego naprawdę sobie
życzymy.
Czy lubisz siebie? Czy kochasz siebie? Niestety najbardziej negatywnym
dziedzictwem rodzin alkoholowych jest „tworzenie” dorosłych, którzy nie
lubią siebie. Powiedziałbym, że jeśli nie lubisz tego, kim jesteś, to życie ze
sobą staje się dla ciebie dalece trudniejsze od życia z rodzicem
alkoholikiem!
Często przez długi czas tolerujemy krzywdzące zachowania innych.
Jednak nie znosimy, gdy sami robimy coś, co się nam nie podoba albo
czego byśmy nie chcieli. Po latach negatywnych doświadczeń możemy stać
się ludźmi, którzy niespecjalnie siebie lubią, a to stwarza dla większości
z nas wielki dylemat. Chcielibyśmy utrzymywać zdrowe relacje z innymi,
ale co możemy zrobić, gdy nie podoba nam się to, co im oferujemy?
Istota zdrowienia wiąże się właśnie z tym ostatnim etapem. Jeśli
przepracujemy wszystkie wcześniejsze stadia i staniemy się takim
człowiekiem, jakim chcielibyśmy być, możemy otrząsnąć się
z alkoholizmu, z pominięcia niektórych etapów rozwojowych i z siebie
samych. Jesteśmy w stanie spojrzeć w lustro i uznać, że podoba nam się to,
co widzimy.
Gdy czytałaś o tych stadiach rozwojowych, czy cokolwiek wydało ci się
oczywiste w odniesieniu do ciebie lub dorosłych dzieci alkoholików?
Zastanówmy się jeszcze raz nad cechami, które mają być efektem
nierozwiązanych zadań rozwojowych. Nieufność, wstyd i zwątpienie,
poczucie winy, poczucie niższości, niejasna tożsamość, izolacja, brak
umiejętności rodzicielskich oraz zostanie nie taką osobą, jaką chciałabyś
być – wszystko to są skutki nieudanego rozwiązania konfliktów
rozwojowych.
Gdzie natknęłaś się już na te cechy? Czy nie należą one do tych, które
często wymieniają dorosłe dzieci? Czy to możliwe, by do tych problemów
u dorosłych przyczynił się ich brak zdrowego dzieciństwa? Cóż, odpowiedź
jest oczywista. Jednak aby wyjaśnić problemy dorosłych dzieci, zbyt często
patrzymy na sam alkohol, nie zaś ogólnie na ich doświadczenia
z dzieciństwa oraz na pozytywny i negatywny wkład tych przeżyć
w rozwój.
Nawet po uwzględnieniu pewnych różnic dzieci alkoholików mają
mnóstwo wspólnego z pozostałymi dziećmi. Wszystkie przechodzą przez
powszechne dziecięce doświadczenia i zadania rozwojowe. Choć sytuacja
życiowa mogła wówczas sugerować coś innego, alkoholizm w rodzinie
zwykle nie jest czynnikiem absolutnie determinującym życie ani nie
nakłada na nie niewzruszonych granic. Dorosłe córki alkoholików mają
z resztą kobiet więcej cech wspólnych niż odrębnych. Jednak dorosłe córki
znają też ból, który jest obcy pozostałym kobietom. Znają głęboko
zakorzenione cierpienie, które zostało w nie wszczepione w dzieciństwie.
1. Jest to termin ukuty przez Erika Eriksona (przyp. tłum.). [wróć]
Po pewnym czasie
Po pewnym czasie uczysz się
że trzymanie drugiego za rękę
różni się od skucia go kajdanami
i uczysz się że miłość
nie oznacza podpierania się
a bezpieczne towarzystwo.
I zaczynasz się uczyć
że pocałunki to nie są umowy
a prezenty nie są przyrzeczeniami
i zaczynasz przyjmować swoje porażki
z podniesionym czołem i wzrokiem skierowanym przed siebie
z gracją kobiety, nie ze smutkiem dziecka
i uczysz się
budować wszystkie swoje drogi na dniu dzisiejszym
bo grunt jutra jest zbyt niepewny
by planować
a ptaki przyszłości potrafią spadać
w trakcie lotu.
Po pewnym czasie uczysz się
że słońce też potrafi sparzyć
jeśli jest go za wiele
więc zakładasz swój własny ogród
i sama przyozdabiasz swoją duszę
zamiast czekać
na kwiaty od kogoś.
I uczysz się że potrafisz naprawdę to znieść
naprawdę jesteś silna
naprawdę jesteś kimś
i uczysz się
uczysz się
z każdym rozstaniem się uczysz…
Veronica A. Shoffstall, 1971
Refleksje
Słowa są potężniejsze, niż bodaj ktokolwiek sobie wyobraża, i gdy raz zostaną
wyryte w umyśle dziecka, niełatwo jest je wymazać.
May Sarton
Opowieść przekazuje się milczeniem nie mniej niż mową.
Susan Griffin
Bój się i działaj mimo to.
Susan Jeffers
Gdy miałam trzynaście lat i nosiłam białe rękawiczki oraz półbuciki z klamerką,
i chodziłam na lekcje tańca, przyszło mi na myśl, że nikt nie powinien być zmuszony
przez całe życie stawiać kroków tanecznych do tyłu.
Jill Ruckelshaus
Nic nigdy nie przepada. Po prostu leży nie na swoim miejscu.
Suzanne Mueller
Rozdział 4
Tego się nauczyłam
Nigdy jej nie miałam dla siebie, bo zawsze była odurzona albo alkoholem, albo narkotykami.
Widziałam rzeczy, jakich jako mała dziewczynka nigdy nie powinnam widzieć czy robić,
wszystko z powodu mojej matki i tego, do czego byłam zmuszona.
Pat
Jak wpłynęło na ciebie dorastanie w sytuacji kryzysowej? Omawiane
w poprzednim rozdziale problemy rozwojowe nie wynikają tylko z jednego
źródła, takiego jak niepowodzenie w przepracowaniu zadań rozwojowych.
Są raczej skutkiem oddziaływania wielu czynników.
W rozdziale 2 wskazano na wiek jako jeden z czynników
wyjaśniających, dlaczego dorosłe córki alkoholików różnią się między
sobą. Można by zastanawiać się, czy określone problemy dorosłej córki nie
są związane z samym wiekiem, w którym była, gdy rozwinął się alkoholizm
w rodzinie, lecz również z zadaniem rozwojowym, które próbowała wtedy
przepracować.
Czy na przykład dorosłe córki mające problem z obdarzaniem ludzi
zaufaniem urodziły się od razu w rodzinie alkoholowej, czy raczej
alkoholizm pojawił się w ich domu, gdy były bardzo małe i próbowały
budować zaufanie, stanowiące ich pierwsze zadanie rozwojowe? Albo czy
większość dorosłych córek, mających problemy z bliskością, miała rodzica
w czynnym stadium alkoholizmu, kiedy one były w wieku nastoletnim
i starały się wypracować umiejętności pielęgnowania bliskiej więzi?
Problemy córek alkoholików są kombinacją życia w rodzinie alkoholowej
oraz ich sukcesów i porażek w przepracowywaniu klasycznych zadań
rozwojowych.
Przystosowywanie się do swojej rodziny
W swojej książce People in Crisis (Ludzie w kryzysie) Lee Ann Hoff
wyraża pogląd, że u osoby przechodzącej kryzys może pojawić się jeden
z trzech tego skutków. Pierwszy polega na tym, że osoba ta stara się
ograniczyć niepokój i napięcie przez wyrobienie wzorców negatywnych
zachowań. Wiele dorosłych córek mówi, że przystosowywało się do swojej
sytuacji, podejmując w reakcji na alkoholizm określone zachowania, takie
jak izolowanie się, wycofywanie, sprawowanie nadmiernej kontroli lub
przypodobywanie się. Jednocześnie były one świadome, że zachowania te
nie tylko są nieskuteczne w hamowaniu alkoholizmu, ale także podkopują
ich własne zdrowie i potrzeby emocjonalne.
Druga reakcja na kryzys zakłada, że przechodząca go osoba może
powrócić do stanu przedkryzysowego – że człowiek pozostanie taki, jak
był, zanim kryzys się rozwinął, i że kryzys nie będzie miał trwałych
następstw. Niestety bardzo niewiele dorosłych córek wskazuje, że są zdolne
wrócić do stanu przedalkoholowego. Jednym z warunków wystąpienia
takiej sytuacji jest to, by alkoholik wytrzeźwiał. Tymczasem z badań
wynika, że trzeźwieje tylko około 10 procent alkoholików. Dlatego
zaistnienie stanu przedkryzysowego jest mało prawdopodobne,
a ekspozycja na alkoholizm będzie zapewne w dalszym ciągu wywierać na
ciebie wpływ. Przypomnij sobie, że jedynie 8 procent dorosłych córek
uznało, iż alkoholizm w rodzinie się na nich nie odcisnął.
Trzeci skutek kryzysu pojawia się wtedy, gdy człowiekowi nie tylko
udaje się go przetrwać, ale też wychodzi z niego bogatszy o umiejętności
i siłę, których by w sobie nie wyrobił, gdyby tego kryzysu nie doświadczył.
Rzecz jasna u każdej dorosłej córki może wystąpić dowolny z trzech
wymienionych skutków.
Wydaje się, że u większości z nich spotykamy się z kombinacją
pierwszej i trzeciej reakcji. W rezultacie styczności z rodzicem
alkoholikiem rozwijają się zarówno pozytywne, jak i negatywne
zachowania i emocje. Jednak najczęściej zaczynają dominować te
negatywne efekty albo człowiek jest tak przyzwyczajony do skupiania się
na takich zachowaniach, że rzadko w ogóle zastanawia się nad swymi
zaletami. Nie trzeba dodawać, że wszelkie przymioty wynikające
z wychowywania się w rodzinie alkoholowej zostały okupione wysokim
kosztem.
Kryzys oznacza zagrożenie, ale oznacza także szansę. Dzięki interwencji
i terapii bolesne lekcje dzieciństwa mogą stać się fundamentem rozwoju
i siły dorosłego człowieka.
Jeśli w dzieciństwie nie miałaś na przykład innego wyboru niż sama
zatroszczyć się o siebie, bo inni tego nie robili, teraz wiesz, że potrafisz
zatroszczyć się o siebie. Jak już pisałem, dorosłe córki, podobnie jak
wszystkie dzieci alkoholików, potrafiły przetrwać w ekstremalnych
warunkach. Aby je przetrzymać, musiałaś wykształcić w sobie pewne
zalety. Możesz sobie zdawać z nich sprawę lub nie, albo może nie
zastanawiałaś się nad tym, że wiele z twoich zachowań niesie potencjalne
korzyści. Paradoksalnie czasem robimy różne rzeczy, zanim „dociera” do
nas, cośmy zrobili.
Bycie dorosłą córką to sytuacja pełna wewnętrznych sprzeczności, szczególnie jeśli
uświadamiasz sobie swoje położenie dopiero w późniejszym okresie życia. Z jednej strony
czujesz, że nareszcie odkryłaś, dlaczego przez całe życie byłaś inna. Jesteś też zła, że tyle cię
ominęło, ale również szczęśliwa, że udało ci się przeżyć, zrobić coś z sobą i w końcu osiągnąć
„pokój”.
Toni
Tożsamość płciowa
Zajmując się powyższymi zadaniami życiowymi, rozwijałaś też w sobie
tożsamość płciową jako dziewczyna i młoda kobieta. Choć w naszej
kulturze opowiadamy się za zmianą pojmowania ról kobiecych i męskich,
nie dążymy do odrzucenia samych pojęć żeńskości i męskości. Zamiast
zmierzać ku zamianie ról płciowych, staramy się raczej o ich konwergencję,
do której dochodzi wówczas, gdy przedstawiciele dowolnej płci potrafią
odgrywać role równie kompetentnie i z równym szacunkiem, zachowując
przy tym swoją tożsamość płciową.
Inna sprawa związana z socjalizacją płciową wynika z tego, jak
przebiegało twoje dzieciństwo i czego oczekujesz od siebie dzisiaj. Twoje
lata dziecięce mogły na przykład przypadać na okres, kiedy wzorce płci
w społeczeństwie były bardzo sztywne, co zaszczepiło w tobie pewien
nieświadomy zestaw oczekiwań na temat kobiecości. Jednak teraz, gdy
jesteś dorosła, modele te mogą nie mieć już zastosowania. Jeśli wzorce
z dzieciństwa różnią się od tych z dorosłości, masz do czynienia
z rozdźwiękiem pomiędzy tym, jak byłaś wychowywana, a tym, jak dzisiaj
chciałabyś prowadzić życie dorosłej kobiety. Podobny problem widać, jeśli
zastanowisz się, w jaki sposób przystosowałaś się do życia w rodzinie
alkoholowej, gdy byłaś mała, a jak chcesz żyć obecnie jako osoba dorosła.
Twoje dziecięce zachowania mogły przenieść się do dorosłości
i powstrzymywać cię przed rozwojem. Nieświadomie możesz wciąż
reagować na innych ludzi, tak jakbyś nadal żyła w swoim domu rodzinnym.
Obie te okoliczności – socjalizacja płciowa oraz dziecięce zachowania
przystosowawcze – mogą wysyłać wiele sprzecznych sygnałów, które cię
nieświadomie hamują. Sygnały te zaczęły się pojawiać w dzieciństwie.
Jakie konkretnie są?
Jak przebiega rozwój tożsamości płciowej dziewczyn w rodzinie
alkoholowej? W Stanach Zjednoczonych doświadczaliśmy socjalizacji
„ekspresywnej” roli kobiety. W ujęciu historycznym wzorzec ten skutkował
rozwojem postaw otwarcie emocjonalnych, opiekuńczych, nakierowanych
na innych i niosących wsparcie. Czy styczność z nałogowo pijącym
rodzicem zmienia ten wzorzec?
W swej książce Responsibility Trap (Pułapka odpowiedzialności) Claudia
Bepko twierdzi, że w rodzinie alkoholowej dokonuje się rozwój wyraźnie
zarysowanej tożsamości płciowej. Na przykład zamiast dopuszczać do
przemian typowych wzorców płciowych dla dziewczynek, w rodzinie
alkoholowej często oczekuje się od dziewczyny jeszcze większej
wyrozumiałości, opiekuńczości i nastawienia na zaspokajanie potrzeb
innych, niż jest to w pozostałych rodzinach. Autorka twierdzi, że „kobiety
uczą się, że muszą być opiekunkami, które nigdy same nie zwracają się
o opiekę” oraz że „są socjalizowane do nadodpowiedzialności emocjonalnej
(…). Sygnały na temat akceptowalnych potrzeb wzajemnej zależności
dorosłych są sprzeczne i paradoksalne – kobiety mają być jednocześnie
zależne i być głównymi opiekunkami emocjonalnymi, ale w ogóle nie
uzewnętrzniać własnych potrzeb emocjonalnych”. Obserwacje kliniczne
oraz rozliczne relacje dorosłych córek w pełni potwierdzają tę teorię. Wiele
dorosłych córek mówi, że stawały się ekspresywnym centrum swojej
rodziny i miały poczucie, iż ich obowiązkiem jest zapewnienie kontroli
i emocjonalnego zaspokojenia w zakresie wszystkich rodzinnych spraw.
Ciągle mówiłam każdemu, że wszystko jest w porządku. To nie jest wina ojca; zostawcie to mnie,
ja się tym zajmę.
Ruth
Wydaje się, że w przypadku wielu dorosłych córek wyłania się pewien
wspólny wzorzec. Wiąże się on z tak wielkim zaakcentowaniem tożsamości
wynikającej z roli płciowej, że trudne staje się zaspokajanie własnych
indywidualnych potrzeb. Dziewczyna w rodzinie alkoholowej jest narażona
na zachwianie równowagi swojej osobowości, ponieważ oczekuje się od
niej nieproporcjonalnie wielkiego zaspokajania potrzeb innych, co utrudnia
jej przepracowanie poszczególnych zadań rozwojowych. Wiele z cech,
które ceni ona jako kobieta, takich jak zdolność do emocjonalnego
i praktycznego utożsamiania się z obowiązkami i ludźmi, może narazić ją
na to, że otoczenie będzie ją wykorzystywać z powodu jej niezdolności do
zajęcia się swoimi sprawami. Dorosłe córki systematycznie skarżą się na to,
iż alkoholizm w rodzinie zmuszał je do przyjęcia roli zastępczego rodzica
czy małżonka, podczas gdy w rzeczywistości chciały mieć „normalne”
dzieciństwo.
Być może niektóre z takich sytuacji pojawiły się także w twoim życiu.
Jeśli miałaś poczucie, że jesteś odpowiedzialna za wiele z tego, co dzieje
się w twojej rodzinie, albo że ponosisz za to winę, znaczy to, że nadmiernie
identyfikowałaś się ze swoimi subiektywnie postrzeganymi powinnościami.
Lynn Sanford, współautorka Women and Self-Esteem (Kobiety i poczucie
własnej wartości), uważa, że średnio kobiety w większym stopniu niż
mężczyźni poczuwają się do odpowiedzialności, gdy coś idzie nie tak.
Zdaniem Sanford, kiedy coś złego dzieje się w środowisku mężczyzny, jest
bardziej prawdopodobne, że z początku będzie on poszukiwał przyczyny
tego poza sobą. Będzie szukał zewnętrznych powodów problemów. Kobiety
natomiast częściej patrzą wewnętrznie i gdy dzieje się coś złego, oskarżają
o to siebie, zanim wezmą pod uwagę potencjalną odpowiedzialność innych.
Niestety rodziny alkoholowe są hodowlami tego typu wzorców u córek.
Lekcje dzieciństwa
Spoglądając wstecz na swoje życie, zastanów się, jak dobrze radziłaś sobie
ze swoimi zadaniami rozwojowymi w trakcie przystosowywania się do
rodziny alkoholowej i w miarę stawania się kobietą. Czy masz świadomość
wzajemnego oddziaływania na siebie wszystkich tych obszarów? Czy jesteś
świadoma pozytywnych i negatywnych lekcji, które przyswoiłaś sobie
w dzieciństwie?
Czasem możemy nie zdawać sobie sprawy z czegoś, czego się
nauczyliśmy. Kiedy przyswajamy sobie jakąś wiedzę, zwykle uczymy się
dwóch rzeczy jednocześnie. Pobieramy zamierzone lekcje, które celowo są
przekazywane, oraz niezamierzone lekcje, czyli nieprzewidziane
konsekwencje procesu nauki.
W dzieciństwie uczyłaś się na przykład czytać. Ktoś poświęcał ci czas
konkretnie w tym celu – żeby nauczyć cię czytania. Fakt, że doszłaś
w lekturze tej książki aż do tej strony, dowodzi, że opanowałaś naukę
czytania. Ale czego nauczyłaś się o samym czytaniu? Czy nauczyłaś się, że
lubisz czytać, czy też że czytanie jest czymś, co musisz robić? Dla
niektórych dzieci proces nauki czytania był ogromnie trudny
i zawstydzający, ponieważ sztuka ta nie wychodziła im równie dobrze jak
ich kolegom. W końcu opanowały czytanie, ale przy okazji nauczyły się też
go nie znosić.
Na tej zasadzie przyswoiłaś sobie w dzieciństwie wiele zamierzonych
i niezamierzonych lekcji od swojej rodziny alkoholowej. Normalny rozwój
człowieka powinien zawierać zamierzone lekcje życiowe, jednak dorastanie
w rodzinie alkoholowej udziela też wielu lekcji niezamierzonych. Mogą
one być bolesne i wywierać na ciebie wpływ przez całe życie, o ile się ich
nie oduczysz lub nie zmienisz z obciążeń dzieciństwa w przymioty
dorosłości.
Czy będąc córką w rodzinie alkoholowej, niechcący przyswoiłaś sobie
któreś z następujących lekcji?
Jeśli nad wszystkim zapanuję, mogę oszczędzić swojej rodzinie nerwowych sytuacji.
Jeśli dla każdego będę robić coś miłego, wszyscy będą szczęśliwi.
Jestem odpowiedzialna za wszystko, co się dzieje, i ja jestem winna, gdy dochodzi do
kłopotów.
Ci, którzy najbardziej cię kochają, przysparzają ci najwięcej cierpień.
Jeżeli nie zbliżę się zanadto do ciebie pod względem emocjonalnym, nie będziesz mógł mnie
zranić.
Moim obowiązkiem jest czuwanie nad tym, by wszyscy w rodzinie żyli zgodnie.
W pierwszej kolejności zadbaj o innych.
Nie dzieje się nic złego, ale ogólnie nie czuję się zadowolona.
Nie należy wyrażać gniewu.
W moim życiu czegoś brakuje.
Nikt nie jest do mnie podobny, a moja rodzina różni się od wszystkich pozostałych.
Mogę wszystko wyprzeć.
Nie jestem dobrym człowiekiem.
Jestem odpowiedzialna za sukces związku.
Żeby można było coś zaakceptować, musi to być zrobione idealne.
Wszystkie powyższe przekazy mają jedną wspólną cechę: negatywne
konsekwencje dla twojego rozwoju i zdrowienia jako dorosłej córki. Te
lekcje z dzieciństwa stają się wdrukowanymi przekonaniami, jakie masz na
swój temat, i zaczynają ci dyktować oczekiwania co do ciebie i twojego
zachowania. Jeżeli głębiej je przeanalizujesz, zobaczysz, że kierowanie się
tymi „regułami” na co dzień prowadzi do zachwiania równowagi w życiu.
Niemniej przeżyłaś i w jakiś sposób zachowałaś w swoim życiu
równowagę. Musiałaś zatem przyswoić sobie także inne lekcje, które ci
służyły, a przynajmniej pozwoliły przetrwać. Tych drugich lekcji także
możesz sobie w pełni nie uświadamiać. W przypadku wielu dorosłych
córek są one nie tylko niezamierzone, lecz często pozostają również
nieodkryte. Są to pozytywne, bolesne nauki wyniesione z dzieciństwa.
Innymi słowy, mogą mieć dla ciebie pozytywne skutki, choć zostały
przyswojone w rezultacie doświadczanego cierpienia.
Dlaczego te bolesne, pozytywne lekcje pozostają w ukryciu? Zwykle
dlatego, że w trakcie gdy pochłania nas kryzys, nie mamy czasu ani głowy,
by rozglądać się za płynącymi z niego pożytkami. Za bardzo zaprząta nas
to, by utrzymać się na powierzchni. Niewypowiedzianym mottem wielu
dzieci alkoholików mogłyby być słowa: „Na razie przeżyć, potem goić
rany”.
Ilu z nas w trakcie życia w rodzinie alkoholowej zastanawiało się nad
tym, czy dzieje się właśnie coś pozytywnego albo czy coś pozytywnego
może potencjalnie wyniknąć z bieżących doświadczeń? Choć
wychowywanie się w rodzinie alkoholowej zasadniczo nie jest
pozytywnym doświadczeniem, myśl Lee Ann Hoff, że niektórzy ludzie,
przechodząc kryzys, uczą się zachowań i umiejętności, których inaczej by
nie nabyli, nie jest pozbawiona wartości. Jeśli cokolwiek zyskujemy
w rezultacie doświadczenia kryzysowego, uświadamiamy to sobie raczej
dopiero po ustaniu samego kryzysu. Dlatego jako dorosła córka jesteś teraz
w sytuacji pozwalającej ci ocenić, czy na podstawie swoich negatywnych
doświadczeń dziecięcych nauczyłaś się czegoś, co możesz wykorzystywać
z pożytkiem dla siebie w dorosłości.
Tak na przykład wiele dorosłych córek, które przyswoiło sobie poniższe
lekcje, jest w trakcie odkrywania nie tylko tej wiedzy, ale także najlepszych
cząstek siebie. Czy możesz utożsamić się z następującymi
nieuświadomionymi cechami?
Jestem odporna. Potrafię przetrwać.
Mam kompetencje w wielu obszarach swojego życia.
Potrafię radzić sobie z kryzysami.
Dysponuję wyczulonym zmysłem empatii.
Umiem sama zatroszczyć się o siebie.
Niełatwo się zniechęcam.
Potrafię znajdować alternatywne rozwiązania.
Nie boję się polegać na sobie.
Potrafię przyjmować zdrową postawę, gdy inni tego nie umieją.
Mam różne możliwości.
Można na mnie polegać.
Doceniam swoją wewnętrzną siłę.
Wiem, czego chcę.
Jestem dobrym człowiekiem.
Nie jestem ideałem, ale pewne cząstki mnie są wspaniałe.
Nauczyłam się być wdzięczna za doświadczenia swojego dzieciństwa. Wiem, że potrafię się
utrzymać na powierzchni i mam wspaniałe umiejętności, które dobrze mi służą (…). Kocham
siebie. Jestem podekscytowana swoją przyszłością i jestem podekscytowana swoim DZIŚ.
Karen
Być albo nie być dobrym dorosłym dzieckiem
Innym wyzwaniem w twoim dzieciństwie mogło być dokonywanie wyboru
między dwoma opcjami: przystosować się do alkoholizmu i starać się być
„dobrym dzieckiem” alkoholika albo próbować mieć normalne dzieciństwo
i zaspokoić swoje potrzeby rozwojowe. Niestety trudno było dokonać
jednego i drugiego jednocześnie.
Jeśli byłaś dobrym dzieckiem alkoholika, to nauczyłaś się wielu
zachowań, które prowadziły do przyswojenia sobie negatywnych lekcji
opisanych na s. 106 i 107. Zobowiązywano cię do negowania alkoholizmu
i innych problemów w rodzinie, lekceważenia swoich potrzeb
rozwojowych, ukrywania emocji, zadowalania innych oraz udawania
wesołej i „wzorowej córeczki”. Takie zachowania nie zapewniają
szczęśliwego dzieciństwa, a co dopiero szczęśliwej dorosłości.
Jednocześnie prawdopodobnie niepowodzeniem kończyły się też twoje
starania, by mieć „normalne” dzieciństwo. Aby doświadczać zdrowego
dzieciństwa, trzeba mieć wokół siebie ludzi zdolnych do odegrania różnych
ról wspierających. Tymczasem większość członków rodzin alkoholowych
jest tak wyczerpana emocjonalnie, że nie jest w stanie systematycznie
zaspokajać potrzeb dziecka.
Dlatego jeżeli próbowałaś być idealną córką, spełnianie własnych
potrzeb nie wchodziło w grę. Jeżeli zaś próbowałaś się rozwijać i mieć
podobne doświadczenia jak dzieci z rodzin bez problemu alkoholowego,
szybko odkrywałaś, że twoje możliwości normalnych zachowań są bardzo
ograniczone. W obu przypadkach skutki były bolesne. Jeśli jednak jesteś
podobna do większości dorosłych córek, zapewne próbowałaś obu podejść.
Oczywiście niektóre osoby miały możność funkcjonowania w pewnych
aspektach każdej z tych opcji z większym powodzeniem niż inne. Bez
względu jednak na to, jak dobrze odgrywałaś obie role, doświadczałaś
cierpienia, wyparcia emocji oraz poczucia braku panowania nad swoim
życiem. Te dwie lekcje z dzieciństwa, podobnie jak wszystkie pozostałe,
tkwią w tobie do dzisiaj.
Twój dziecięcy duch
Erikson pisze, że największą zbrodnią ludzkości jest zabicie ducha dziecka.
W każdym z nas tkwi duch dziecięcości. W przypadku niektórych
dorosłych córek był on głodzony, maltretowany i raniony, zdołał jednak
przetrwać. Inne dorosłe córki mają świadomość, że duch ten wyłania się
z mgieł ich dzieciństwa, otrzepuje z kurzu i oznajmia światu: „Wciąż żyję”.
Duch dziecięcości jest tą naszą cząstką, która pragnie doświadczać życia
i korzystać z niego w całej pełni, na jaką pozwala nasz potencjał.
Nieustannie mobilizuje nas do podejmowania ryzyka, doznawania emocji,
otwierania się ku ciepłu i nawiązywania kontaktu z wewnętrznymi
cząstkami nas samych, które zbyt długo były uciszane. Duch dziecięcości
mówi ci, że dzisiejszy dzień nie pojawi się już ponownie, należy więc
w pełni spożytkować jego wartość – bo życie nie toczy się na próbę.
Jeśli jako osoba dorosła nie masz łączności z duchem dziecięctości,
prawdopodobnie był on zaniedbywany lub wypierany, a co najważniejsze,
obecnie nie może uczestniczyć w procesie zdrowienia. Jaki może być
powód jego nieobecności? Poszukując przyczyn, zwykle zadajemy pytanie:
„Co działo się z tobą w dzieciństwie?”. Analizujemy, w jaki sposób byłaś
krzywdzona. Jest jasne, że w tym okresie dorosłe córki padały ofiarą wielu
czynników i zdarzeń. Jednakże największa szkoda poniesiona przez wiele
dorosłych dzieci alkoholików może wcale nie polegać na tym, co się z nimi
działo w dzieciństwie, zwłaszcza jeżeli nie były świadome wielu form
wiktymizacji, którym ulegały. Największe cierpienie emocjonalne pojawia
się u dorosłych dzieci nie wtedy, gdy uświadamiają sobie, jak zostały
skrzywdzone, lecz wówczas, gdy zdają sobie sprawę z tego, czego nie
zaznały.
Czego nie zaznałaś w dzieciństwie?
Jeśli twoi rodzice byli wycofani, nie zaznałaś troskliwości. Jeśli w rodzinie
panowała przemoc, nie zaznałaś życia wolnego od strachu. Jeśli ojciec cię
poniżał, nie zaznałaś akceptacji. Jeśli cała energia twojej rodziny była
zwrócona na alkoholika, nie zaznałaś poczucia, że jesteś kochana.
Gdy zbierałem materiały do tej książki, na końcu każdego
przeprowadzanego wywiadu zadawałem wszystkim dorosłym córkom
alkoholików to samo pytanie: „Czy chciałaby pani jeszcze coś dodać?”.
Zaskoczyło mnie, ile razy padała niemal identyczna odpowiedź, bez
względu na to, gdzie wywiad był przeprowadzany. Zacząłem podejrzewać,
że wszystkie dorosłe córki są swoimi dobrymi znajomymi!
W odpowiedzi na to pytanie często słyszałem: „Teraz mam się dobrze,
naprawdę dużo lepiej sobie radzę. Ale nie wiem… Czasem mam takie
wrażenie, jakby czegoś mi było brak”. Usłyszawszy około pięciuset razy od
dorosłych córek o tym braku, w końcu zrozumiałem, dlaczego to mówiły.
W ich życiu rzeczywiście czegoś brakowało! Wszystkie miały tchnące
pustką poczucie, że życie powinno zaoferować coś więcej albo że one
powinny „więcej dostać od życia”.
W przypadku dorosłych córek brakowało wielu rzeczy: ducha
dziecięcości, poczucia zadowolenia, bliskości w relacjach międzyludzkich,
dobrego zdania o sobie samych. Niektóre dorosłe córki odczuwały bolesną
świadomość tego, że nie zaznały rodzinnej troskliwości, gdy były małe, i że
tej przeszłości nie da się już odmienić.
Czegoś brakuje. Czujesz to, ale nie możesz znaleźć. Te „doświadczenia
braku” pojawiają się w życiu, gdy widzisz u innych coś, co uprzytamnia ci,
czego sama nie masz. Mijasz na przykład na ulicy parę zakochanych.
Nieważne, czy mają po osiemnaście lat, czy po osiemdziesiąt. Widzisz, że
łączy ich głęboka relacja, i dobrze im życzysz. Jeżeli jednak twój związek
jest w ruinie albo nigdy nie nawiązałaś serdecznej relacji, jakość ich
związku uprzytomni ci, czego brakuje tobie.
Odkrywanie tego, czego ci brak, oraz sposobu, w jaki można to znaleźć
lub odzyskać, stanowi jeden z elementów zdrowienia. Nauka odkrywania
tego, czego nie zaznałaś się w dzieciństwie, jest kolejną lekcją z tego
okresu, jednak dostrzeżenie tego, co cię wtedy ominęło, jest łatwiejsze
teraz, gdy jesteś dorosła.
Jeśli zdołasz wyciągnąć lekcje ze wszystkich kwestii, które omawialiśmy
w tym rozdziale, możesz dowiedzieć się i odkryć, że twój duch
dziecięcości, ulokowany w dorosłym ciele, nadal żyje i ma się dobrze. Tak,
lata dzieciństwa się już skończyły, lecz jego duch pozostaje wciąż dla ciebie
dostępny. Pobrałaś wiele lekcji, przeszłaś przez ogrom cierpienia
i wypracowałaś sobie wiele umiejętności. Prawdziwe lekcje z naszej
przeszłości polegają nie na tym, czego się uczyliśmy, ale na tym, co z tego,
co zapamiętaliśmy, może nam pomóc dzisiaj się rozwijać.
Większość z tego, co naprawdę mi potrzebne w życiu – wiedza, co robić i jakim być – wyniosłem
z przedszkola. Mądrość nie spoczywała wtedy na wyżynach studiów doktoranckich, lecz w naszej
piaskownicy.
Oto czego się nauczyłem: wszystkim się dziel. Postępuj uczciwie. Nikogo nie bij. Odkładaj
rzeczy na miejsce, z którego je wziąłeś. Sprzątaj po sobie. Nie bierz niczego, co do ciebie nie
należy. Przepraszaj, kiedy wyrządzisz komuś przykrość. (…) Każdego dnia troszkę się poucz,
troszkę pomyśl, troszkę porysuj, pomaluj i pośpiewaj, potańcz, pobaw się i popracuj. (…)
Kiedy wychodzisz w szeroki świat, uważaj na jadące ulicami samochody, trzymaj się z innymi
za ręce i nie oddalaj się od nich. Miej świadomość cudu. (…)
O ileż lepszy byłby nasz świat, gdybyśmy wszyscy – na całej ziemi – dostawali o trzeciej
ciasteczka i mleko, a potem kładli się na drzemkę pod kocem. Albo gdybyśmy u nas i w innych
krajach przestrzegali zasady, że wszystko odkłada się z powrotem tam, skąd się to wzięło, i że
zawsze sprząta się bałagan, który samemu się zrobiło. Prawdą jest nawet to, że kiedy
wychodzimy w świat, najlepiej jest trzymać się za ręce i nie oddalać się od siebie niezależnie od
tego, w jakim jesteśmy wieku.
Robert Fulghum
Refleksje
Wydarzenia z dzieciństwa nie mijają, tylko powtarzają się jak pory roku.
Eleanor Farjeon
Najlepszy środkiem zmieniającym świadomość jest prawda.
Lily Tomlin
Nie boję się mroku na zewnątrz. Ale nie lubię mroku wewnątrz domów.
Shelagh Delaney
Wiem, że jestem pomostem łączącym dwa światy. Jedyne, o co proszę innych, to
żeby myli nogi, zanim będą po mnie chodzić.
Alanis Obamsawin
Niewidzialność nie jest naturalnym stanem żadnego człowieka.
Mitsuye Yamada
Część druga
Gromadzenie bagażu emocjonalnego
Rozdział 5
Pijące matki – ból wkupywania się w łaski
W dzieciństwie było tak, jakby moja matka zawsze tylko się złościła albo obsypywała miłością.
Wracając do domu, nigdy nie wiedziałam, jaką ją zastanę. Mogła być serdeczna i kochana albo
zimna i zła jak osa. Ze strachem żyło się w takim domu. Nie miało się nad niczym kontroli.
Nigdy nie było wiadomo, czego się spodziewać. Doszło do tego, że starałam się izolować i być
niewidzialna, kiedy wiedziałam, że nie robię czegoś, czego się ode mnie oczekiwało, czy czegoś,
co spotykałoby się z akceptacją. (…) Nie spędzała ze mną dużo czasu ani nie mówiła mi dużo
o sobie. Nie wiedziałam, dlaczego tak się dzieje. Myślałam, że to przeze mnie 1.
Miriam
Dorosłe córki mające matkę alkoholiczkę wskazywały, że z sytuacji tej
wyniosły liczne, często sprzeczne i bolesne lekcje. Wiele z nich opisywało
swoje doświadczenia dorastania jako przepełnione gniewem, odrazą
i rozczarowaniem oraz pozbawione bliskości i opiekuńczości. Dorosłe córki
alkoholiczek częściej niż córki pijących ojców miały tendencję do
napastliwości w swoich wypowiedziach.
Jednocześnie niewielka część dorosłych córek matek z problemem
alkoholowym jeszcze dobitniej negowała to, że ich matka była
alkoholiczką, i była gotowa jej bronić. Te dorosłe córki nie chciały przyjąć
do wiadomości, że ich matka mogła mieć chorobę alkoholową, i starały się
utrzymywać z nią bliskie więzi pomimo jej nałogu.
Proszę, żeby powiedział pan, że samo to, że moja matka była alkoholiczką, nie oznacza, że była
„złym człowiekiem”. Zawsze była przy mnie, gdy jej potrzebowałam, i robiła wszystko, a nawet
więcej, niż oczekuje się od matki.
Janine
Dorosłe córki alkoholiczek wynoszą więc pewne wspólne lekcje
z dzieciństwa, zależne od tego, czy były oburzone na swoją matkę, czy też
starały się jej bronić. Tak czy tak, przyswajały sobie niektóre z poniższych
lekcji:
Jestem zagniewana na matkę.
Chciałam kochać matkę, ale ona i jej sposób zachowania mnie odpychały.
Zawiodłam się na matce i zaczęłam czuć do niej odrazę. Trudno jest mi ją szanować.
Nauczyłam się przejmować obowiązki matki i miałam żal o to, że zawsze muszę o wszystko
zadbać.
Byłam pozbawiona informacji o mojej tożsamości płciowej, o tym, jak być kobietą i jak
przygotować się do swoich przyszłych ról.
Nauczono mnie niezdrowych sposobów układania relacji z ludźmi.
Nie miałam przykładu dobrych umiejętności rodzicielskich i nie jestem pewna swoich.
Trudno jest mi ufać innym kobietom.
Czułam się zostawiona samej sobie i zawiedziona.
Nie jestem pewna, w jaki sposób okazuje się troskę i przyjmuje ją od innych, bo tego nie
doświadczyłam.
Jeżeli twoja matka była alkoholiczką, niewykluczone, że czułaś się jeszcze
bardziej wyizolowana niż córki ojców alkoholików. Prawdopodobnie masz
też inne problemy niż córki, które miały nałogowo pijącego ojca.
Czy miałaś kiedyś poczucie, że córki pijących ojców mają przynajmniej
możliwość porozmawiania o swoich sprawach z innymi córkami będącymi
w takiej samej sytuacji? Ze statystyk wynika, że tylko jedna na pięć
dorosłych córek alkoholików miała matkę z chorobą alkoholową. Nie ma
pewności, jak wiele alkoholiczek żyje w Stanach Zjednoczonych, wiadomo
jednak o licznych podwójnych standardach, które składają się na silniejsze
negowanie alkoholizmu u kobiet niż u mężczyzn. Jeżeli jesteś dorosłą córką
alkoholiczki prawdopodobnie bardzo trudno było ci zdobyć jakiekolwiek
informacje o swojej sytuacji, gdyż badania naukowe nad dorosłymi dziećmi
z rzadka obejmują porównania między synami a córkami alkoholików, a co
dopiero między córkami pijących matek i córkami pijących ojców.
Aby zrozumieć czynnik płci w przypadku dorosłych dzieci alkoholików,
trzeba rozważać nie tylko płeć dziecka, lecz również płeć alkoholika.
W badaniu dorosłych córek, na którym opiera się ta książka, nie
stwierdzono istotnych różnic pomiędzy córkami alkoholiczek a córkami
alkoholików w odniesieniu do stopnia, w jakim obie grupy utożsamiały się
z charakterystycznymi cechami dorosłych dzieci alkoholików (które
omawiamy w dalszym rozdziale). Sumaryczne wyniki uzyskiwane przez
córki pijących ojców i córki pijących matek są mniej więcej takie same,
różnice ujawniają się jednak, gdy analizujemy, z jakimi konkretnie cechami
i zachowaniami identyfikowały się poszczególne grupy. Innymi słowy,
zależnie od tego, który z rodziców był alkoholikiem, grupy te różnią się pod
względem najbardziej doskwierających im problemów. Statystyki nie
pokazują całego obrazu. Natomiast wysłuchanie spostrzeżeń dorosłych
córek o tych różnicach wypełnia wiele luk.
Z wywiadów i obserwacji klinicznych wynika, że wyraźne różnice
między córkami alkoholiczek a córkami alkoholików występują w takich
kwestiach jak poziom emocji, samodzielnie wskazywane problemy,
nastawienie do rodzica z chorobą alkoholową oraz problemy do
przepracowania w trakcie zdrowienia.
Dorosłe córki alkoholiczek wyznawały, że picie alkoholu przez ich matkę
silnie odcisnęło się na siedmiu obszarach ich życia. Niektóre z tych
obszarów bezpośrednio wiążą się z relacją z matką, inne zaś są bliższe
poczuciu własnej wartości córki oraz jej zdolności do wchodzenia w relacje
z innymi ludźmi. Czytając o sprawach poruszanych przez dorosłe córki,
można odnieść wrażenie, że są to problemy powszechnie występujące
w wielu relacjach matka-córka, również w rodzinach niealkoholowych.
Obserwacja ta jest słuszna, jednak stopień nasilenia tych problemów oraz
powstanie ich z powodu alkoholizmu sprawiają, że mają one wyjątkowy rys
i są trudniejsze dla dorosłych córek. Jak pisałem w poprzednich
rozdziałach, alkoholizm wypacza normalne wzorce interakcji.
Siedmioma problemami, na których najczęściej skupiają się córki
alkoholiczek, są: kwestia wzorów do naśladowania, relacje międzyludzkie,
rodzicielstwo, tożsamość, zaufanie, skłonność do przypodobywania się oraz
wstyd. Omówimy teraz każdy z nich zgodnie z częstotliwością, z jaką
pojawiały się w wypowiedziach córek pijących matek.
Wzory do naśladowania
Nie dziwi to, że jako swój najczęstszy problem dorosłe córki alkoholiczek
wymieniają trudności z wzorowaniem się. Nasza identyfikacja płciowa
zazwyczaj jest efektem utożsamiania się z przedstawicielami tej samej płci.
Córki alkoholiczek powszechnie twierdzą, że role odgrywane przez ich
matkę powodowały u nich gniew, rozczarowanie i dezorientację.
Część tego gniewu mogła kierować się do wewnątrz, stwarzając dla
dorosłej córki dodatkowe problemy. Jednym z przykładów, jakie dawała
matka, były oczywiście zachowania związane z piciem alkoholu. Nic
dziwnego, że największe zaniepokojenie w związku z używaniem przez
siebie alkoholu i narkotyków wyrażały właśnie córki mające matkę
alkoholiczkę.
Wiele dorosłych córek narzeka na niezdolność swojej matki do
odpowiedzialnego wypełniania funkcji rodzicielskich. Często twierdzą, że
nie zaznały prawidłowej opieki czy nie otrzymały wsparcia materialnego.
Nierzadko mają poczucie wręcz odwrócenia ról odgrywanych przez nie
i przez ich matkę. Dorosłe córki nieraz mówią, że niczego nie otrzymywały
od swojej matki, natomiast od nich samych oczekiwano ciągłego
sprawowania opieki.
Pragnęłam pocieszenia i miłości od niej, ale albo była zła, rozżalona i rozdrażniona, albo pijana
i to nią trzeba było się zajmować, kłaść ją do łóżka i tak dalej. Czułam i czuję duży wstręt do
swojej matki jako alkoholiczki.
Mickey
Ze względu na niezdolność matki do wywiązywania się z jej obowiązków
wiele dorosłych córek mówi, że miało żal o to, iż musiało samodzielnie
wykonywać liczne zadania w młodym wieku. Często twierdzą one, że
zostały zmuszone do przejęcia roli kobiety w domu. „Musiałam stać się
matką” – to raz po raz przewijający się komentarz. Niestety sytuacja ta
naraziła też wiele córek na duże ryzyko kazirodztwa.
Musiałam przejąć wiele kobiecych ról w rodzinie – opiekę nad młodszym rodzeństwem,
sprzątanie, gotowanie i czasem służenie jako partnerka seksualna dla Taty.
Beverly
Wiele córek pijących matek zadawało sobie po cichu pytanie: „Co mogę
zrobić, jeśli nikt niczego mnie nie nauczył i nie dostałam emocjonalnego
wsparcia?”. Odpowiadały sobie: „Liczyć, że poradzę sobie najlepiej, jak
umiem”.
Relacje międzyludzkie
Brak zdrowej relacji z matką stanowi najczęstszy typ problemów
relacyjnych, które wymieniają dorosłe córki alkoholiczek. Mówią o tym, że
nie wiedzą, jak odnosić się do swojej matki, nie chcą utrzymywać z nią
kontaktu albo czują się całkowicie przez nią zdominowane.
Matka ukrywała swój nałóg. Zawsze wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie potrafiłam tego
w pełni uchwycić. Zawsze starałam się „pogodzić” z matką i nigdy do końca mi to nie
wychodziło. Jak mogę się na niej wzorować, skoro wiem, że ma problem? Kiedy to, co mówi, ma
jakąś wartość, a kiedy nie?
Jane
Inne córki twierdzą, że z powodu swoich problemów w kontaktach z matką
trudno jest im teraz wchodzić w interakcje z innymi kobietami i obdarzać je
zaufaniem.
Trudno mi się przyjaźnić z innymi kobietami, bo nie ufam czy nie wierzę, że kobieta może cenić
kogoś jako przyjaciółkę. Zawsze mam poczucie, że kobiety są „wrogami”. Stawiam kobietę na
piedestale, ale nigdzie nie natrafiam na tę „doskonałą”.
Joyce
Wspólnym wątkiem wśród części dorosłych córek alkoholiczek jest złość
na matkę za to, że pośrednio nauczyła je tolerowania agresywnych relacji
z mężczyznami. Temat ten jest o tyle istotny, że prawie połowa
alkoholiczek, które poddają się leczeniu, padała ofiarą przemocy
w związkach. Jeśli byłaś świadkiem pozostawania twojej matki w pełnej
przemocy relacji, czy nieświadomie rozwinęłaś w sobie postawy, które
narażają cię na tolerowanie agresywnych mężczyzn? Niektóre dorosłe córki
uważają, że tak, i czują gniew na swoją matkę za wpojenie im tolerancji dla
takiej przemocy.
Chcę wybaczyć swojej mamie to, że nauczyła mnie dopuszczać do mojego życia emocjonalnie
i werbalnie agresywnych mężczyzn. Mama akceptowała nieodpowiednie zachowania mojego taty
i ja nauczyłam się postępować tak samo.
Cher
Umiejętności rodzicielskie
Czy przejęłaś od swojej matki jakieś umiejętności rodzicielskie? Dorosłe
córki alkoholiczek twierdzą, że albo nie nabyły od matki żadnych
kompetencji tego typu, albo te, których się nauczyły, są negatywne.
Dopiero gdy skończyłam trzydzieści sześć lat, a moja matka nie żyła już od trzech lat, zdołałam
przekonać siebie, że mam jakąś szansę być dobrą matką. (…) Moja matka powtarzała mi, że ma
nadzieję, iż nigdy nie będę mieć dzieci, bo to okropni niewdzięcznicy. (…) Czuję się tak, jakby
mnie wyklęła. Jeżeli mój brat czy ja zrobiliśmy cokolwiek, co jej się nie podobało, mówiła nam,
że odda nas do poprawczaka albo do psychiatryka. (…) Nie żyje już od czterech lat, ale wciąż
mam po niej kaca.
Claudia
Zakres odpowiedzi dorosłych córek pijących matek na pytanie o ich
własne rodzicielstwo rozciąga się od niechęci do tego, by w ogóle mieć
dzieci, po pragnienie, by być idealnym rodzicem. Wiele dorosłych córek
twierdziło, że chce poświęcać czas swoim dzieciom i być przy nich, bo nie
zaznało tego od własnej matki. Niemniej takie odpowiedzi jak: „Wcale nie
chcę mieć dzieci”, „Nie wiem, jak wychowywać dzieci”, „Jak miałabym
troszczyć się o swoje dzieci, skoro nikt nie troszczył się o mnie?”,
„Postępuję dokładnie tak samo jak moja matka i nie znoszę tego” albo „Jak
mam odnosić się do swojej córki?” wskazują na wspólne trudności
dorosłych córek alkoholiczek związane z umiejętnościami rodzicielskimi.
Wypowiedzi te są naznaczone bolesnym pytaniem: „Jak mam coś robić,
skoro nie widziałam, jak się to robi?”.
Tożsamość
Alkoholizm matki pociągał za sobą u dorosłych córek wiele problemów
dotyczących tożsamości płciowej – problemów niezwiązanych
z preferencjami seksualnymi, tylko z poczuciem swobody w swojej
żeńskiej tożsamości. Najczęściej zadawanym pytaniem było: „Jak rozwija
się swoją tożsamość płciową i kobiecość?”. Większość dorosłych córek
mówiła, że nie otrzymała pozytywnych wzorców płciowych od swojej
matki. Mają poczucie, że nie stworzono im warunków pozwalających na to,
by wypracowały uznanie dla własnej kobiecości, co często skutkowało
kiepskim obrazem własnym dorosłej córki nie tylko jako niej samej, lecz
ogólnie jako kobiety. Intymne rozmowy i pytania dotyczące płciowości
w życiu wielu córek nigdy się nie pojawiły.
Ponadto część dorosłych córek przejmowała wątpliwości i problemy,
jakie ich matki miały z własną tożsamością płciową, która mogła zostać
nadszarpnięta przez alkoholizm. Wiele alkoholiczek powątpiewa w swoją
kobiecość czy w prawidłowe wywiązywanie się ze swojej roli. To poczucie
mogło zostać przeniesione na córki, które pozostały w rezultacie
z wątpliwościami zarówno swoimi, jak i swoich matek.
Zdałam sobie sprawę, że odrzucając alkoholizm swojej matki, odrzuciłam też ją i nie przyjęłam
całości tego, co znaczy być kobietą i być kobiecą (…). Czułam się porzucona emocjonalnie.
Nigdy nie miałyśmy „rozmów matki z córką”.
Kathleen
Zaufanie
Jak już wspomniano, wiele dorosłych córek przyznaje się do problemów
z obdarzaniem innych kobiet zaufaniem. Wydaje się, że uczucie to wiąże
się z niemożnością zaufania swojej matce i zrównaniem z nią wszystkich
kobiet. Inne dorosłe córki mają wrażenie, że ich problemy z ufnością mają
większy związek z nimi samymi. Nie potrafią swobodnie zaufać własnym
odczuciom czy wierzyć, że adekwatnie postrzegały sytuacje i ludzi, tak
jakby inni dyktowali warunki, na jakich buduje się lub rozpada zaufanie
w ich życiu. Efektem jest przegrana sytuacja dorosłych córek matek
alkoholiczek, które nauczyły się nie ufać sobie, a jednocześnie nie mogły
ufać matce.
Kładłam się do łóżka pełna ufności, że rano wszystko będzie dobrze. Następnego dnia budziłam
się i wstrzymywałam oddech, aż usłyszałam jakieś słowa wypowiadane przez matkę. Jeśli
mówiła je łagodnym głosem, nabierałam pełne płuca powietrza, wydawałam westchnienie ulgi
i mogłam rozpocząć swój dzień.
Lynda
Próby przypodobania się
Czy czułaś się kiedyś do niczego, bo z całych sił starałaś się kogoś
zadowolić, ale on nigdy nie był w pełni usatysfakcjonowany? Jeśli tak,
możesz podać rękę tym dorosłym córkom pijących matek, które mają
podobny problem. Wiele dorosłych córek znalazło się w sytuacji, w której
nie tylko musiało przejąć różne obowiązki matki, lecz także spotykało się
z krytyką za niewywiązywanie się z nich dostatecznie dobrze. Mówiły, że
często czuły się w emocjonalnym potrzasku, starając się zadowalać kogoś,
kto wzbudzał w nich gniew.
Wyobraź sobie, że bierzesz udział w grze, w której wygrywa ten, kto
najwięcej daje, tyle że kolejne tury tej gry nigdy nie ustają. Wiemy, że
jednym z problemów najczęściej wymienianych przez dorosłe córki jest
życie według zasady: „Muszę wszystkich zadowolić”. Czym innym jest
staranie, by usatysfakcjonować innych i być za to docenionym, a czym
innym próby zadowolenia kogoś, kto nie tylko odmawia ci wsparcia, lecz
jeszcze mówi, że sobie nie radzisz. To bardzo bolesne. „Nieważne, co
zrobię, nigdy nie jest dość dobrze” wkrótce zmienia się w: „Ja nie jestem
dość dobra”.
Wstyd i strach
Wiele dorosłych córek wyznaje, że bardziej wstydziło się matki
alkoholiczki niż ojca alkoholika (kolejny przykład podwójnych standardów
społecznych), jednak uświadomienie sobie tego nie zmniejsza ich
bolesnych odczuć. Mówią one, że potrafiły zadać sobie spory trud, aby
tuszować picie alkoholu przez matkę. Potwierdzeniem tego jest również
odkrycie, że dorosłe córki niemal do ukończenia dziewiętnastego roku
życia nie chciały przyznać, że ich matki są alkoholiczkami.
Czego najbardziej boją się dorosłe córki pijących matek? Upodobnienia
się w dorosłości do swojej matki. Stanie się alkoholiczką, powielenie
matczynego wzorca oraz wejście w złe relacje partnerskie to największe
lęki dorosłych córek. Wiele z nich twierdzi, że lepiej uświadomiło sobie
chorobliwość zachowań swojej matki dopiero wtedy, gdy zaczęło je
powtarzać.
Kiedy robi się naprawdę nerwowo, moja matka przełącza się w „tryb mętny”, jak to nazywam –
udziela błędnych odpowiedzi na najprostsze pytania, wydaje się rozkojarzona i rozumuje na
poziomie przedszkolaka. A najgorsze jest to, że ze mną dzieje się tak samo. Nie znoszę tego.
Lisa
Jeśli twoja matka była alkoholiczką, doświadczyłaś zapewne ogromu bólu
i otrzymałaś niewiele wsparcia. Oprócz poruszonych powyżej kwestii
w dynamice rodzinnej rzuca się w oczy jeszcze jeden fakt: niewiele córek
alkoholiczek wspomina o swoim ojcu. Żadna z nich nie wskazała, że mogła
liczyć na pomoc z jego strony czy rekompensowanie wpływu wywieranego
przez alkoholizm matki. Wiemy, że tylko 10 procent mężczyzn pozostaje
w związku z żoną będącą alkoholiczką. Ci zaś, którzy pozostają, nie
potrafią – jak się zdaje – ulżyć swoim córkom w bólu z powodu obarczonej
alkoholizmem matki.
Jeśli miałaś matkę alkoholiczkę, twoje uczucia skrajnego wyobcowania,
problemy z tożsamością płciową, niepewność w roli rodzicielskiej oraz
powątpiewanie w siebie są w pełni usprawiedliwione. W odróżnieniu od
córek, których ojciec był alkoholikiem, w trakcie zdrowienia zapewne
częściej natkniesz się na kwestie związane z twoją płcią oraz częściej
będziesz czuła gniew w stosunku do pijącego rodzica.
Twoim największym wyzwaniem podczas zdrowienia będzie to, byś
sama stała się dla siebie zdrowym wzorem do naśladowania. Nie musisz
jednak zdrowieć w samotności. Poszukaj zdrowych kobiet, z którymi
mogłabyś spędzać czas. Niechaj ich pozytywne postawy otoczą cię i dadzą
ci oparcie. Pozwól sobie brać z nich przykład zdrowych sposobów
traktowania siebie oraz innych. Możesz cenić swoją tożsamość i – co
ważniejsze – siebie. W miarę jak będziesz coraz zdrowsza, będzie przygasał
też gniew, jaki czujesz w stosunku do matki. Była ona szalenie wpływową
i ważną postacią w twoim życiu, a w dzieciństwie wręcz dominującą.
Dzieciństwo co prawda się skończyło, ale czy masz za sobą także jej
dominację i przykład? Kto jest w tej chwili najważniejszą kobietą w twoim
życiu? Ty nią jesteś!
Przepełnia mnie nadzieja, bo wiem, że zza gniewnej feministki, zza potulnej gospodyni, zza
świątynnej prostytutki, zza zlęknionej dziewczynki wyłania się kobieta. Jest wrażliwa i silna,
stanowcza i otwarta, aktywna i głęboka, jest matką, żoną, osobą. Potrafi płakać, kochać, tańczyć
i wybaczać.
Cindy
1. Wszystkie cytaty w tym rozdziale pochodzą od dorosłych córek, których matki były
alkoholiczkami. [wróć]
Refleksje
Matka kochała całą ludzkość, ale nie wiedziała, jak sprawić, by pokochały ją jej
dzieci.
Anna Roosevelt
Nienawiść jest normalnym ludzkim uczuciem, a uczucie nigdy nikogo nie zabiło.
Alice Miller
Mam prawo do swojego gniewu i nie życzę sobie, żeby ktokolwiek zabraniał mi go
odczuwać, mówił, że to nieładnie i że coś jest ze mną nie tak, skoro go czuję.
Maxine Waters
Nie trzeba zapisywać się do klubów dyskusyjnych. Jeśli lubisz być zrównana
z ziemią, zadzwoń do matki.
Liz Smith
Rozdział 6
Pijący ojcowie – najdroższa córunia
Tata był wesoły, kiedy pił. Dokazywał wtedy ze mną i mogłam dostać wszystko, czego dusza
zapragnie. Szybko nauczyłam się „owijać go sobie wokół małego paluszka”, bo byłam „córunią
Tatunia”. Obecnie jest trzeźwy, ale wciąż trudno mi się z nim porozumieć, bo nie chce rozmawiać
o tym, jak wszystko wyglądało, gdy byłam mała. Jest tak, że on rozwiązał swoje problemy, ale ja
nie dostaję takiej samej szansy 1.
Debbie
Kiedy w różnych miejscach w kraju prowadzę warsztaty na temat dorosłych
dzieci alkoholików, zawsze odnoszę się do kwestii płci. Jeśli to możliwe,
dzielę słuchaczy na podgrupy. Każda z nich zawiązuje się wokół
określonych kombinacji, na przykład matka alkoholiczka i dorosła córka,
ojciec alkoholik i dorosła córka, matka alkoholiczka i dorosły syn i tak
dalej. Grupa „ojciec alkoholik i dorosła córka” jest zawsze najliczniejsza.
Z reguły jest tak duża, że trzeba ją podzielić jeszcze na podzespoły. Po
zauważeniu tego nieproporcjonalnie wielkiego zainteresowania ze strony
dorosłych córek ojców alkoholików zacząłem się zastanawiać, czy może
rodziny alkoholowe specjalizują się w płodzeniu córek…
Ale jak już ustaliliśmy, kobiety są bardziej skłonne do tego, by wspierać
rozwój ruchu dzieci alkoholików, ponadto wydaje się, że są bardziej chętne
niż dorośli synowie do zajmowania się własnym rozwojem. Jednocześnie
wiadomo, że w naszym społeczeństwie alkoholizmem obciążonych jest
więcej ojców niż matek. Co więcej, wiemy, że 90 procent niepijących
małżonek alkoholików pozostaje z mężem, zwykle z braku rozsądnej
alternatywy utrzymania. Dlatego wyraźna nadreprezentacja dorosłych córek
ojców alkoholików nie jest zaskoczeniem.
Bez względu na to, czy lepiej uświadamiają sobie one swoje problemy
niż córki pijących matek, czy nie, są znacznie bardziej gotowe, by
rozmawiać o tych sprawach, i z większą otwartością dzielą się swoimi
uczuciami. Być może łatwiej jest mówić o ojcu niż o matce. A może
dorosłe córki ojców alkoholików nie czują się tak wyalienowane jak te
drugie lub po prostu posiadanie pijącego ojca jest powszechniejszym
zjawiskiem.
Jeżeli jesteś dorosłą córką z rodziny alkoholowej, prawdopodobnie
alkoholikiem był w niej właśnie ojciec. Czy obecność pijącego ojca
w twoim dzieciństwie pozostawiła w tobie określone uczucia, sprawy
i nauki? Zgodnie z relacjami wielu dorosłych córek ojców alkoholików,
które wypowiadały się w trakcie przeprowadzanego badania, odpowiedzią
jest donośne „tak”.
Czy utożsamiasz się z którymiś z poniższych lekcji wyniesionych przez
inne dorosłe córki mające ojca alkoholika?
Ciągle chcę zrozumieć swojego ojca. Ciągle chcę akceptacji i aprobaty z jego strony.
Chcę go kochać, ale nienawidzę tego, co robi.
Mam kiepskie zdanie o małżeństwie i związkach. Obawiam się, że nie zdołam mieć udanego
związku.
Jestem świadoma, że mnie i moją niepijącą matkę dzielą pewne sprawy.
Trudno jest mi utrzymywać pozytywne relacje z mężczyznami.
Nauczyłam się za bardzo tolerować niestosowne zachowania u mężczyzn.
Czy zasługuję na to, by ktoś mnie pokochał?
Najlepsza jest ta, która najwięcej daje.
„Zdrowi” faceci okazują się dla mnie nudni, a „niewłaściwi” są zawsze na wyciągnięcie ręki.
Nigdy nie poświęcano mi dość uwagi.
Żałuję, że nie miałam relacji „ojciec-córka”.
Trudno jest mi wyrażać gniew w stosunku do ojca.
Oprócz powyższych lekcji uwidoczniają się też inne charakterystyczne
różnice dotyczące dorosłych córek ojców alkoholików. (Ponownie
powtórzę, że choć wiele takich problemów można też spotkać w innych
konfiguracjach relacji ojciec-córka, stopień ich nasilenia oraz
zdominowanie ich przez alkoholizm sprawiają, iż są one wyjątkowe
w przypadku dorosłych córek pijących ojców).
Dorosłe córki zupełnie inaczej mówią o swoich pijących ojcach niż
o pijących matkach. Nie chodzi o to, że grupy te wskazują na istnienie
innych problemów, tylko o to, w jaki sposób o nich mówią. Jak sobie
przypominasz, dorosłe córki alkoholiczek wyrażają dużo gniewu i pretensji
oraz wydają się „ofensywne”, gdy wypowiadają się o swoich matkach.
Wydaje się, że z kolei dorosłe córki pijących ojców są bardziej
„defensywne” w wypowiedziach o ojcu i wyrażają potrzebę zrozumienia
jego postępowania.
Mimo że wielu ojców podejmowało wysoce dysfunkcyjne zachowania
i przysparzało córkom ogromnych cierpień, w większości przypadków
u córek wciąż występuje pragnienie nawiązania z nimi więzi. Niemniej
u niektórych spośród takich kobiet pragnienie to nie było obecne. Są one
całkowicie zagniewane na swoich ojców i chcą się od nich maksymalnie
odciąć. Jeżeli nie została nawiązana poprawna relacja ojciec-córka –
a zwykle nie została – wiele dorosłych córek bierze na siebie część
odpowiedzialności za jej brak. W skrócie, dorosłe córki z reguły nie
obarczają pijących ojców pełnią odpowiedzialności za ich zachowanie,
choć pijące matki są rozliczane i atakowane za wszystko. Powody innego
traktowania pijących matek mogą wynikać ze społecznego postrzegania
typu „winna jest zawsze matka”, co stanowi kolejny przykład naszych
podwójnych standardów. Ponadto być może łatwiej przychodzi nam
oskarżanie własnej płci niż przeciwnej albo po prostu wśród dorosłych
córek występuje większa tolerancja zachowań ojców.
Potrzeba aprobaty ojca
Wiele dorosłych córek wyraża potrzebę uzyskania akceptacji i aprobaty
ojca. W konsekwencji mniej prawdopodobne jest stałe negatywne
postrzeganie przez nie tej samej osoby – czy zmasowane ataki na nią –
której przychylność chcą sobie zaskarbić. Poszukiwanie aprobaty ze strony
kogoś, kogo się atakuje, rzucałoby cień na nie same. Cóż to za człowiek,
który jawnie, publicznie potępia kogoś, a zaraz potem wyraża potrzebę
uzyskania od niego aprobaty? Dlatego, aby chęć uzyskania tej aprobaty nie
wzbudzała w tobie rozdźwięku, musisz nieco bagatelizować negatywne
zachowania tej osoby. Sytuacja ta jest swoistym potrzaskiem emocjonalnym
i może łatwo doprowadzić u nas do przeciążenia, gdy się nad nią
zastanawiamy. (Scarlett O’Hara z Przeminęło z wiatrem musiała być DDA.
Kto inny wpadłby na: „Nie mogę już o tym teraz myśleć. Jeśli choć przez
chwilę jeszcze będę się nad tym zastanawiać, to zwariuję. Pomyślę o tym
jutro”).
W twoim dzieciństwie ojciec alkoholik dostarczał ci wielu sprzecznych
przekazów, na przykład: „Kocham cię, odejdź i zostaw mnie w spokoju”
lub „Ty masz mnie kochać, a ja mam prawo robić, co mi się podoba”.
Teraz, gdy jesteś dorosła, różne sprzeczne sygnały wciąż mogą ciążyć na
twojej relacji z nim.
Tata był dla mnie źródłem niespójnych przekazów: kocham cię, dbam o ciebie, nazywam cię
Laleczką, ale nie mogę z tobą rozmawiać, tak na poważnie. Nie akceptuję gniewu ani konfliktu,
a jednak wydaję się wciąż zagniewany i skonfliktowany z każdą osobą w rodzinie, łącznie z tobą.
Renee
W dorosłym życiu możesz dalej nosić w sobie te sprzeczne przekazy. Być
może czujesz, że chciałabyś przyjąć do wiadomości ból, jaki zadał ci jego
alkoholizm, ale jeśli to zrobisz, nie będziesz go już uważała za osobę godną
udzielenia ci aprobaty. „Pułapka aprobaty” była bardzo silna i po cichu
sprawowała nad tobą kontrolę. Nie chcesz, by ojciec dalej miał nad tobą
władzę emocjonalną, jednak odnosił się on do ciebie wyłącznie we władczy
sposób. Dlatego niezależnie, jaka łączyła was relacja, oznacza to, że jeśli
chcesz zachować bliskość, masz siedzieć cicho.
Dlaczego szukałaś aprobaty u kogoś, kto cię krzywdził? Czy dlatego, że
miał nad tobą władzę? Większość pijących ojców okazuje się osobami
bardzo władczymi – kontrolującymi emocjonalnie lub fizycznie, albo i tak,
i tak. Pragnienie aprobaty ze strony osoby, która cię krzywdzi, jest
modelowym przykładem pozostawania w relacji kontrolującej.
Prawdopodobnie zostałaś usidlona sprzecznymi przekazami lub znalazłaś
się w sytuacji bez wyjścia. Jak masz się do niego zbliżyć, nie podlegając
kontroli, skoro jedyne zachowania, jakie aprobował, miały na celu
zadowalanie go? Emocjonalne odseparowanie się od silnego
i kontrolującego ojca jest bardzo trudne.
Jednakże władza ojca nad tobą może nie być jedyną formą kontroli, jaką
odczuwasz. Sama możesz po cichu się kontrolować, bo uważasz, że jesteś
częściowo odpowiedzialna za jakość twojej relacji z ojcem. Jeśli więc ta
relacja pozostawia wiele do życzenia, a ty – niezależnie od stanu
faktycznego – czujesz się za to odpowiedzialna, cierpisz na
„usprawiedliwione zabójstwo emocjonalne”. Podlegasz zewnętrznej
kontroli sprawowanej przez niego oraz wewnętrznej kontroli sprawowanej
przez siebie. Kiedy dochodzi do takiej sytuacji, niespójne przekazy
z dzieciństwa zostają zinternalizowane. Stają się częścią nas i mamy
trudności z uwolnieniem się od nich w dorosłym życiu. Te błędne sygnały
zostały skierowane do nas. Uwewnętrzniamy je, a następnie kierujemy je
sami do siebie. Czy nie byłoby pięknie, gdybyśmy mogli je oddać
i powiedzieć nadawcy, żeby zachował je sobie, bo jesteśmy zbyt zdrowi na
to, by słuchać czegoś podobnego?
Inna różnica dzieląca córki pijących ojców od córek pijących matek
polega na tym, że ojcowie alkoholicy zwykle wzbudzali w córkach
„tęsknotę”. Ta tęsknota jest wołaniem o akceptację i pokochanie. Jest
głodem, niezaspokojoną potrzebą emocjonalną. Nade wszystko zaś jest
miłością. Wiele dorosłych córek mówiło o przejmującym pragnieniu
pozytywnej relacji ojciec-córka i miało świadomość, że potrzeba ta nie była
zaspokojona. Ta tęsknota może wyjaśniać, dlaczego córki często stają
w obronie zachowań ojca. Głód emocjonalny może wypaczyć nasze
postrzeganie. Dlatego wiele córek życzy sobie postrzegać swojego ojca nie
takim, jaki jest, lecz takim, jaki być powinien. Ten wyidealizowany obraz
ojca jest bardzo silnie osadzony u licznych dorosłych córek.
Chciałam, żeby był moim „rycerzem w lśniącej zbroi”. Nie dorastał do tego i jak dotąd żaden
mężczyzna nie zdołał dorosnąć do mego ideału.
Jennifer
Stosunki z niepijącą matką
Co myślałaś o swojej matce, gdy dorastałaś w domu z ojcem alkoholikiem?
Omawianie relacji z drugim rodzicem stanowi kolejną istotną różnicę
między córkami alkoholiczek a córkami alkoholików. Córki pijących matek
rzadko wspominają swoich ojców. Natomiast wiele córek alkoholików
otwarcie rozmawia o swojej relacji z matką oraz charakteryzujących ją
cechach.
Stosunek do matki waha się od doceniania tego, w jak wielkim stopniu
potrafiła rekompensować problemy stwarzane przez ojca alkoholika, po
obarczanie jej odpowiedzialnością za sytuację rodzinną. Często pada
uwaga, że wiele zachowań matki stanowiło negatywne wzorce dla córek.
Dorosłe córki świetnie zdają sobie sprawę, jak reakcje ich matek na
pijącego męża pogarszały nie tylko ich opinię o matce, lecz również ich
ogólne pojęcie o relacjach małżeńskich, zmieniały oczekiwania w stosunku
do małżeństwa oraz postawy związane z odnoszeniem się do mężczyzn.
Świadomość ta była szczególnie ostra, jeśli matki były w dużym stopniu
współuzależnione i wykazywały wiele zachowań dysfunkcyjnych. Badania
wskazują wręcz, że jeżeli niepijący rodzic jest silnie współuzależniony,
wywiera to na dziecko taki sam wpływ, jak gdyby oboje jego rodziców było
alkoholikami.
Wiele moich pretensji i najgorszych wspomnień dotyczy mojej niepijącej matki, która była
jeszcze bardziej pokręcona niż tata. Nie mam dobrego kontaktu z tatą i smutno mi z tego powodu.
Uważam, że ogólnie stało się to przyczyną moich problemów w relacjach z mężczyznami.
Susan
W trakcie obserwacji dorosłych córek ojców alkoholików i rozmów z nimi
wyłoniły się następujące kwestie: związki międzyludzkie, pomieszanie ról,
bliskość, poczucie siebie, wykorzystywanie seksualne i perfekcjonizm.
Związki międzyludzkie
Czy relacja, jaką miałaś w dzieciństwie z ojcem, ma wpływ na twoje
obecne stosunki z mężczyznami? Według dorosłych córek
reprezentowanych w tej książce odpowiedź brzmi: „tak”.
Kłopoty dotyczące związków – najczęściej wymieniany problem
dorosłych córek ojców alkoholików – dzielą się na dwie kategorie.
Pierwsze odnoszą się do relacji, jaką miałaś z ojcem, drugie do
dzisiejszych, dorosłych relacji męsko-damskich. Dla wielu dorosłych córek
nie są to osobne kwestie, tylko dwa fundamentalne zagadnienia, które się
wzajemnie przenikają.
Ojciec mnie odrzucał. Miałam czterdzieści osiem lat, gdy pierwszy raz dostałam od niego prezent
urodzinowy czy kartkę z życzeniami, i zastanowiło mnie tylko, dlaczego to zrobił. W moim
małżeństwie z alkoholikiem odnalazłam tę samą wściekłość na męża, jaką czuję w stosunku do
ojca.
Mary Lou
Jaka jest czy była twoja relacja z ojcem? Czy masz wrażenie, jakby były
dwie takie relacje: jedna prawdziwa, którą faktycznie z nim miałaś, i druga,
która była twoim wyobrażeniem, jak wszystko powinno wyglądać? Jeśli
zgadzasz się z powyższym, odpowiadasz tak jak większość dorosłych
córek.
Jednym z głównych zarzutów do ojców alkoholików ze strony ich córek
było to, że wcale z nimi nie rozmawiali. Komunikowali się bardzo skąpo
i wytworzyli u córek poczucie, że tak naprawdę zupełnie ich nie „znali”.
Ojcom
tym
często
brakowało
umiejętności
rodzicielskiego
współodczuwania i byli nieprzystępni emocjonalnie.
Na przykład, czy wystarczy ci palców jednej ręki, żeby policzyć, ile razy
w twoim domu odbyły się ważne rozmowy ojca z córką? Mogłaś chcieć
takich rozmów jak najczęściej, ale on nie był na nie emocjonalnie gotowy
czy otwarty.
Ten niekomunikujący się mężczyzna potrafi jednak wywierać ogromny
wpływ na swoją córkę. „Czyny przemawiają głośniej niż słowa” to mało
powiedziane, gdy chodzi o opis wielu relacji alkoholików z ich dorosłymi
córkami. Jeśli postępujesz tak jak większość dorosłych córek,
prawdopodobnie nie opuściłaś go i nadal masz nadzieję, że pewnego dnia
będziecie mieli bardziej pozytywną relację.
Co podtrzymuje w tobie tę nadzieję? W końcu zaczęłaś bardzo niewiele
od niego oczekiwać, toteż każdy najmniejszy przejaw kierowanej na ciebie
uwagi nabierał wielkiej wartości. Wiele dorosłych córek twierdzi, że
z czasem uważało, iż potrafi „zrozumieć” swego ojca lepiej niż ktokolwiek
inny. Empatia ta często obejmowała branie w obronę jego postępowania
przed innymi.
„Rozumienie” go mogło wynikać z twojej zdolności do poprawnego
odczytywania i przewidywania jego nastrojów oraz zachowań. Umiejętność
ta wykształca się we wczesnym wieku u wielu dzieci alkoholików,
ponieważ nasz byt fizyczny i emocjonalny każdego dnia zależy od
przeczuwania, jak należy się zachowywać i reagować. Niestety są to
zachowania zbieżne z tymi, które prowadzą do współuzależnienia.
Ojcowie często wzmacniali te zachowania u swoich córek. Zwykle
nieuświadamiali oni sobie motywacji córek, którą było zaradzenie
nieefektywnemu wykonywaniu przez nich zadań rodzicielskich. Córki
robiły, co w ich mocy, by nawiązać jakąś formę relacji. Jeżeli tak
postępowałaś, prawdopodobnie angażowałaś się w wiele zachowań, których
celem było wyłącznie dogodzenie ojcu. Gdy zdołałaś sprawić mu
przyjemność swoimi czynami lub słowami, przynajmniej coś ci
komunikował. Interpretował te zachowania nie jako przypodobywanie się
mu, lecz okazywanie mu zrozumienia. Zwykle wykorzystywał to też
w kłótniach z twoją matką, mówiąc: „Przynajmniej moja córka mnie
rozumie”.
Jego motywacja do akceptowania twojego zachowania była zazwyczaj
samolubna i nakierowana na podtrzymywanie wyparcia alkoholizmu. Twoją
motywacją było prawdopodobnie to, by być bliżej niego. Jeżeli ojciec
skąpił ci uwagi i aprobaty, mogłaś poszukiwać sposobu na ich zyskanie.
Niektóre córki w końcu się poddały, inne nadal tego szukają.
Dziedzictwo pozostawione przez ojca alkoholika można odnaleźć
w opiniach, jakie większość dorosłych córek wyraża na temat mężczyzn,
oraz w ich związkach męsko-damskich. Zresztą podczas rozmów
z dorosłymi córkami o związkach problemy w relacjach z innymi
mężczyznami są poruszane częściej niż problemy z ojcem.
To takie dziwne, wręcz nie do opisania. Mój ojciec jest alkoholikiem. Mąż nie, ale często
przyłapuję się na tym, że czekam, aż zacznie wykazywać pewne zachowania ojca; spodziewam
się tego. Czasami wydaje się, jakbym nakłaniała go, aby postępował tak jak mój ojciec, chociaż
nienawidziłam tego, co on robił.
Kelly
Jak zapewne podejrzewasz, ze względu na wpływ ojca większość dorosłych
córek wyraża niepewność co do tego, jak postępować z mężczyznami. Jakie
jest twoje zdanie o relacjach męsko-damskich? Jaką masz opinię na temat
mężczyzn? Czy zdrowi mężczyźni przyciągają cię, czy też okazują się dla
ciebie nudni? Czy pociągają cię niedostępni mężczyźni? Czy uważasz, że
powinnaś mieć męża, ale w sumie nie jesteś pewna dlaczego? Twoje
odpowiedzi na te pytania mogą wynikać z tego, jak twój ojciec pośrednio
i bezpośrednio ukształtował twoje pojęcie o mężczyznach.
Najczęściej wyrażaną przez dorosłe córki obawą jest to, że mogą wplątać
się w relację, która będzie podobna do związku ich rodziców. To nie
zaskakuje, skoro tylko 11 procent z nich oceniało jakość związku swoich
rodziców powyżej przeciętnej. Dorosłe córki mówiły o następujących
problemach i wątpliwościach związanych z mężczyznami:
jak odnosić się do władczych mężczyzn,
istota zdrowych związków,
nieufność wobec mężczyzn,
poszukiwanie ojca w związkach męsko-damskich,
jak zaprzyjaźnić się z mężczyzną,
żaden facet nie jest dostatecznie dużo wart,
wyszukiwanie niedostępnych mężczyzn,
uzależnienie od związków.
Pomieszanie ról
Dorosłe córki alkoholiczek ze złością mówią o fatalnym przykładzie,
jakiego dostarczały im matki. Dorosłe córki ojców alkoholików również
uważają, że dawali oni zły przykład, jednak więcej mówią o dezorientacji
w kwestii własnej roli. Innymi słowy, twierdzą, że nie były pewne
zajmowanego przez siebie miejsca w rodzinie. Poczucie to było w dużym
stopniu skutkiem niejasnych emocjonalnych i fizycznych granic rodzinnych
interakcji między ojcem, matką i nimi samymi. Czy zdarzało ci się
poczucie, że jesteś wrzucona w środek relacji twoich rodziców?
Wiele dorosłych córek mówi o pomieszaniu ról, ponieważ przy ojcu
alkoholiku często czuły się tak, jakby zajmowały miejsce swojej matki.
Niektóre twierdzą na przykład, że ich matka była nieobecna emocjonalnie
i przepełniona pretensjami do męża. Sytuacja ta sprawiała, iż ojciec
oczekiwał, że córka będzie go rozumieć i wspierać. Pod wieloma
względami ojcowie uprawiali w stosunku do córek tak zwane emocjonalne
kazirodztwo.
Emocjonalne kazirodztwo występuje wówczas, gdy rodzic dzieli się
z dzieckiem informacjami, którymi powinien dzielić się z małżonkiem.
Wiele córek mówi, że stało się powierniczkami emocji swojego ojca. Taki
rodzaj interakcji wywoływał dezorientację córki co do tego, gdzie kończy
się jej rola dziecięca, a zaczyna dorosła rola osoby będącej wsparciem
emocjonalnym. Dla dziecka czy młodej dziewczyny jest to rola
nieodpowiednia.
Po czterdziestce mama odrzuciła Tatę na płaszczyźnie seksualnej, więc zaczęliśmy uprawiać
z Tatą kazirodztwo emocjonalne. Muszę nauczyć się zakreślać emocjonalne i seksualne granice
w relacjach z mężczyznami. Muszę asertywnie wyrażać swoje potrzeby w stosunku do mężczyzn
i nie bać się, że ich stracę.
Marian
Bliskość
„Brakuje mi poczucia własnej wartości przy mężczyznach”. „Boję się
porażki w związkach”. „Domagam się od mężczyzny miłości”. „Brak mi
bliskości z mężczyznami i poświęcam się, żeby utrzymywać związek”. Czy
któreś z tych uwag brzmią dla ciebie znajomo? Odzwierciedlają one liczne
obawy dorosłych córek co do ich zdolności wejścia w prawdziwie bliską
relację. Wiele dorosłych córek przyczyn tych problemów upatruje w swej
relacji z ojcem.
Moje poszukiwania intymności? Wiele lat życia, zwłaszcza okresu dorastania, upłynęło mi na
rozglądaniu się za chłopcem, który by mnie kochał, ale nie chodziło mi o seks. Mój ojciec nigdy
ze mną nie rozmawiał. Praktycznie wcale się do mnie nie odzywał, chociaż mnie kochał. Wiem
to. (…) Musiałam sięgać po zewnętrzne źródła akceptacji, rad i siły.
Colleen
Czy miałaś poczucie, że ojciec naprawdę cię kochał, ale nie umiał tego
wyrażać? Jeśli tak, jakie wnioski wyciągnęłaś z tego na temat bliskości?
Czy uznałaś, że bliskość jest trudna do okazania? Nauczyłaś się, że sama
potrafisz ją wyrażać, a jeśli on jej nie okazuje, to nie szkodzi? Nauczyłaś
się, że twoje potrzeby bliskości nie są tak ważne jak jego? W takich
warunkach bliskość staje się drogą jednokierunkową. Możesz wyjść od
siebie i gdzieś pójść, ale nie możesz już wrócić. Być może ojciec cię
kochał, ale ty nie rozwinęłaś w sobie najważniejszego składnika
koniecznego do stworzenia bliskości, którym jest zdolność jej przyjęcia.
Jestem wściekła, bo ojciec zmienił mnie emocjonalnie w swoją żonę. Nigdy nie mogłam być
sobą, nie mogłam być smutna, zła czy mieć jakichkolwiek negatywnych uczuć, bo on był
egoistyczny i niezaspokojony.
Marla
Czy boisz się bliskości? Strach przed bliskością jest następnym wspólnym
problemem dorosłych córek alkoholików. Twierdzą one, że wyrobiły sobie
bardzo marne zdanie czy oczekiwania dotyczące bliskości. Inne wskazują
z kolei, że bliskość kojarzy się im z utratą kontroli i z nadmierną
bezbronnością. Strach przed bliskością wziął się z braku akceptacji przez
ojca lub z odrzucenia starań podejmowanych przez dziecko, aby się do
niego zbliżyć.
Zdałam sobie sprawę, że powstał we mnie lęk przed bliskością i że podświadomie trzymałam
męża na dystans. Bałam się zbytnio zbliżyć i całkowicie mu oddać, ponieważ w głębi ducha
wiedziałam, że zostałabym odrzucona. Jeżeli zaś nie oddawałam się do końca, nie mogłam zostać
do końca zraniona.
Estelle
Poczucie siebie
Myślę, że trzeba zaakceptować siebie jako kobietę, a pewnie jeszcze ważniejsze jest to, aby
zaakceptować siebie jako człowieka. Musisz uświadomić sobie, że jesteś ważna jako ty sama,
a nie przedłużenie jakiejś innej osoby.
Sherri
Niepewność co do opinii na swój temat nie należy u dorosłych córek do
rzadkości. Ojcowie alkoholicy często zasiewają u nich wątpliwości co do
ich obrazu siebie i poczucia własnej wartości. Dorosłe córki ojców
alkoholików mówią, że trudno jest im docenić siebie – mieć poczucie
wewnętrznego zadowolenia z siebie – co może tłumaczyć ich silną potrzebę
aprobaty i akceptacji ojca. Kiedy ta aprobata i akceptacja są wstrzymane,
zostajemy z własnymi interpretacjami siebie. Jeżeli brak nam adekwatnego
poczucia własnej wartości, tracimy pewność, czy dobrze sobie radzimy.
W obliczu tego braku poczucia bezpieczeństwa szukamy swojej tożsamości
i wartości poza sobą. Ciągłe pragnienie uzyskania aprobaty ojca po to, byś
mogła poczuć zadowolenie z siebie, sprawia, że jesteś nieustannie
nakierowana na zewnątrz.
Mój ojciec był milczącym, nieśmiałym, pasywnym alkoholikiem, więc nigdy nie wiedziałam, na
czym z nim stoję. Zwykle myślałam, że ocenia mnie krytycznie. Zaskoczyło mnie, kiedy
powiedział mojemu mężowi, że jestem jego ulubionym dzieckiem. Mam trójkę młodszego
rodzeństwa.
Michelle
Jaki masz stosunek do zaspokajania własnych potrzeb? Czy dobrze czujesz
się, zaspokajając je, czy też lepiej czujesz się, reagując na potrzeby innych?
Czy masz wyrzuty sumienia, gdy stawiasz siebie na pierwszym miejscu?
Wiele dorosłych córek ojców alkoholików przejawia nadmierne poczucie
winy. Wiąże się ono z tym, kim jesteś, jaką masz wartość, a nawet z twoją
seksualnością. Silne poczucie siebie wynika ze zintegrowania elementów
swojej emocjonalności.
O dobrze zrównoważonym poczuciu siebie świadczy na przykład to, że
człowiek jest w stanie sobie ufać, jest zadowolony ze swojej umiejętności
przydawania się innym i zadbania o siebie oraz ogólnie
usatysfakcjonowany swoją osobą. Wiele dorosłych córek twierdzi, że ich
interakcje z ojcem wytrącały je z takiej równowagi.
Ojciec zniszczył mój zdrowy seksualny obraz siebie samej. Kiedy byłam nastolatką, miałam
dwanaście czy trzynaście lat, i zaczęli mi się podobać chłopcy, powiedział, że jeśli wykazują
jakieś zainteresowanie, to są jak węszące psy. Zaczęłam się wstydzić swoich emocji seksualnych,
a potem czuć się całkiem jak zero. Na studiach nawiązałam relację seksualną z pewnym
chłopakiem, bo nie miałam dla siebie żadnego szacunku. Robiłam wtedy wiele rzeczy, których się
dziś wstydzę, i widzę teraz, że wynikało to z całkowitego braku poczucia własnej wartości. Wciąż
do końca sobie jeszcze nie wybaczyłam.
Dawn
Wykorzystanie seksualne
Niestety blisko 20 procent dorosłych córek alkoholików ujawnia, że
w okresie, gdy wzrastały, w ich rodzinach dochodziło do aktów przemocy
seksualnej. Córki te wychowywały się w warunkach podwójnego
zagrożenia i doświadczyły dwukrotnie większej wiktymizacji. Ich
dzieciństwo było zdominowane przez strach, wściekłość, gniew i ból
emocjonalny spowodowany uleganiem przemocy seksualnej. Choć
praktycznie wszystkie dorosłe dzieci alkoholików uważają, że zostały
pozbawione dzieciństwa, wykorzystywane seksualnie dorosłe córki doznały
również utraty tożsamości, granic siebie, wsparcia emocjonalnego
i poczucia osobistego bezpieczeństwa.
Jeśli w dzieciństwie byłaś wykorzystywana seksualnie, twój proces
zdrowienia daleko wykracza poza kwestię alkoholizmu rodzica. Seksualnie
wykorzystane dorosłe córki czują, że ich ojcowie całkowicie je zdradzili
i porzucili emocjonalnie. Wyniki badań wskazują, że im bliższa
emocjonalnie jest ofiara przemocy w stosunku do jej sprawcy, tym większa
krzywda emocjonalna zostaje wyrządzona. Większość wykorzystywanych
dorosłych córek mówi, że w trakcie dorastania nie wiedziała, dokąd
mogłaby się zwrócić po pomoc. Ponadto z powodu dysfunkcjonalnych
zachowań w rodzinie alkoholowej dorosłe córki czuły się jeszcze bardziej
wyalienowane.
Perfekcjonizm
Czy jesteś perfekcjonistką? „Ależ skąd! Po prostu robię różne rzeczy lepiej
niż inni”. Czy brzmi to znajomo? Ciągłe dążenie, by zadowalać innych,
sprawia, że starasz się z całych sił. Niemniej prawdopodobnie nigdy nie
jesteś usatysfakcjonowana, o ile wynik nie jest „idealny”.
Jeśli pragnęłaś aprobaty ojca, w jaki sposób ją zyskiwałaś? Dzięki temu,
że byłaś najlepsza? A jeśli nie otrzymywałaś jego aprobaty, czy działo się
tak dlatego, że nie wypadłaś dostatecznie dobrze?
Poszłam w ślady zawodowe swego ojca. Zawsze miałam świetne wyniki, wybrałam się na studia
prawnicze i pracowałam w kancelarii, gdzie starałam się wykonywać wszystko doskonale. (…)
To był chyba najlepszy sposób, w jaki mogłam zaskarbić sobie jego uwagę i aprobatę.
Przejmowałam wszystkie jego poglądy i przekonania, bo wiedziałam, że wtedy jestem
bezpieczna. Jeżeli się z nim zgadzałam, był zadowolony.
Marcy
Źródłem perfekcjonizmu jest pragnienie, by być doskonałym – ale
doskonałym w czyich oczach: twoich czy kogoś innego? Zwykle
odpowiedź brzmi: „Kogoś innego”. Czy zdarza się, że czasem wykonujesz
jakąś pracę i ktoś zauważa, jak świetne, wręcz doskonałe są jej rezultaty?
Jak na to reagujesz? Przytakujesz czy pokazujesz mu niedostatki, z których
istnienia zdajesz sobie sprawę? Jeśli wskazujesz na te niedociągnięcia,
prawdopodobnie chcesz być idealna dla kogoś innego. W przypadku
dorosłych córek alkoholików osobą tą jest ich ojciec. Być może starałaś się
dorosnąć do jego standardów idealnej córki.
Pokonanie perfekcjonizmu nie jest łatwą sprawą, zwłaszcza jeżeli
z natury masz skłonność do tego, aby robić wszystko doskonale. Dlaczego
perfekcjonizm prześladuje tak wiele dorosłych dzieci alkoholików? Być
może nie opanowaliśmy różnych sposobów, by być docenianymi czy czuć
się zadowolonymi z siebie. Dlatego kiedy jesteśmy doskonali w oczach
kogoś innego, we własnych stajemy się przynajmniej akceptowalni.
Zawsze starałam się z całych sił, ale to nigdy nie wystarczało. Jeśli dostałam piątkę, powinnam
była dostać szóstkę. Jeśli naprawdę pięknie posprzątałam w domu, tata odsuwał jakiś mebel
i mówił, że tam nie zamiatałam, więc wcale nie jest tak dobrze. Dlatego w moim życiu wszystko
jest na swoim miejscu, bo to oznacza, że wszystkiego dopilnowałam i jest zrobione jak należy.
Jeśli coś jest przełożone, wszystko się psuje.
Althea
Pomimo licznych zadrażnień, pomimo całego bólu, pomimo zachowań
ojca, pomimo tego, jak traktuje twoją matkę – czy wciąż chcesz relacji
ojciec-córka? Czy wciąż zależy ci na jego akceptacji i aprobacie? Czy
chciałabyś wiedzieć, że kocha cię i szanuje taką, jaka faktycznie jesteś?
Jeżeli odpowiadasz „tak", jesteś podobna do większości dorosłych córek
ojców alkoholików.
Jednak najważniejsze pytanie jest chyba inne. Jeśli nie możesz albo nie
będziesz mogła nawiązać tej relacji, czy pójdziesz dalej i staniesz się
maksymalnie zdrowa? Nie będzie łatwo się zmienić. W miarę jak się
zmieniamy, dalej pragniemy aprobaty innych. Ale w tym twoja nadzieja.
Choć aprobata ojca była i wciąż jest dla ciebie ważna, to jeżeli nie jest
dostępna albo przychodzi w niezdrowej postaci, wiele innych źródeł i wiele
innych osób może zapewnić ci zdrowe poczucie aprobaty. Otrzymywanie
tej aprobaty z innych źródeł nie umniejsza twojego pragnienia relacji
z ojcem ani nie czyni z ciebie mniej idealnej córki. Po prostu stajesz się
zdrowszym człowiekiem, wiedząc, że masz alternatywne opcje i potencjał
rozwoju, którego nie ograniczy czyjaś niezdolność do zaoferowania
aprobaty. Ze wszystkich ludzi obecnych dziś w twoim życiu, kto ma
największą szansę udzielić ci zdrowej i najuczciwszej aprobaty ciebie
i twojego postępowania, tak byś mogła się rozwijać? Ty sama!
Spośród wszystkich osób, od których potrzebuję miłości i aprobaty, ja jestem najważniejsza. Daj
sobie spokój z poszukiwaniem miłości i aprobaty na zewnątrz i zaoferuj je sobie sama. (…)
Dzięki temu odkryłam tkwiącą głęboko we mnie siłę. Potrafię zatroszczyć się o siebie na
poziomie emocjonalnym. Być może sposoby, w jakie to czyniłam, nie zawsze najlepiej służyły
mojemu rozwojowi, lecz skoro nauczyłam się pewnych zachowań, mogę się też nauczyć innych.
(…) Odkryłam wiele dobra skrytego pod powierzchnią i jeżeli przejście przez to wszystko było
konieczne, żebym to sobie uświadomiła, niechaj i tak będzie. Przynajmniej lepiej znam teraz
swoją wartość.
Elizabeth
1. Wszystkie cytaty w tym rozdziale pochodzą od dorosłych córek, których ojcowie byli
alkoholikami. [wróć]
Refleksje
Mój ojciec często złościł się wtedy, gdy najbardziej się do niego upodabniałam.
Lillian Hellman
„Zgubiłeś się, tatusiu?” – spytałam cichutko. „Przymknij się” – powiedział.
Ring Lardner
Chciałam, żeby się mną cieszył i mnie pochwalił, nie tak jak wtedy, gdy byłam
dzieckiem, tylko teraz, gdy byłam już kobietą, która ma własne zdanie i dokonała
własnych wyborów.
Adrienne Rich
Najwyraźniej większość dzieci w Ameryce cierpi na nadmiar matki i niedobór ojca.
Gloria Steinem
Ojciec jest w domu, robi coś w piwnicy. Siedzę na schodach i się przyglądam. Pyta,
dlaczego nie wyjdę na dwór pobawić się, ale zabawa jest nudna w porównaniu
z ekscytacją wynikającą z bycia z nim. Momenty, w których zostaję dopuszczona do
jego świata, wyróżniają się jak zdania zakreślone żółtym markerem.
Deborah Tannen
Rozdział 7
Dwójka pijących rodziców – mnożenie, nie
dodawanie
Jestem dorosłą córką dwojga alkoholików, która stara się zatroszczyć o cały świat. Wiem, że
muszę trochę odpuścić, jeśli mam żyć. Traktuję wszystko zbyt poważnie. Boję się mieć dzieci.
Nie wiem, jak je wychowywać. Mój mąż ostro pije. Znajduję się w błędnym kole. Powielam stare
wzorce i jestem tym zmęczona. Ale nie wiem, czy starczy mi odwagi, żeby się zmienić. Wiem,
jakie są kroki. Jako porządna dorosła córka z rodziny alkoholowej przeczytałam wszystkie
książki, ale tym razem nie wiem, czy uda mi się to naprawić 1.
Winifred
Niemal wszystko z tego, co napisałem w dwóch ostatnich rozdziałach
o pijącej matce i pijącym ojcu, stosuje się także do dorosłych córek, których
oboje rodzice są czy byli alkoholikami. Natężenie doświadczeń tych kobiet
jest jednak dużo większe. Dorosłe córki obojga pijących rodziców zgodnie
donoszą, że ich problemy były bardziej dramatyczne, że doznawały
większej rozpaczy i jeszcze trudniej było im dostrzec drogę do ozdrowienia
niż córkom jednego rodzica alkoholika.
Jeżeli jesteś córką dwojga alkoholików, z pewnością utożsamiasz się
z wieloma problemami wszystkich DDA. Podobnie jednak jak córki matki
alkoholiczki oraz córki ojca alkoholika mają swoje charakterystyczne
problemy, tak jest również w twoim przypadku.
Jako córka dwojga alkoholików należysz do jednej piątej wszystkich
dorosłych córek alkoholików. Z tego powodu doświadczasz
prawdopodobnie jeszcze silniejszego poczucia izolacji i odrębności. Dzieci,
których tylko jeden rodzic był alkoholikiem, miały drugiego, niepijącego
nałogowo rodzica, który mógł się nimi zajmować. Ty prawdopodobnie nie
uzyskałaś takiej pomocy i w jeszcze większym stopniu musiałaś polegać
tylko na sobie. Czy czułaś się przez to dodatkowo wyalienowana?
Jak nauczyć się poczucia własnej wartości? Jak dodać sobie pewności siebie? Czy kiedykolwiek
uwierzę, że do czegoś się nadaję? Dziękuję Bogu za mityngi DDA i książki na ten temat.
Vickie
Według Carol Williams i jej badań nad rodzinami alkoholowymi, obecność
dwojga pijących rodziców dużo bardziej naraża dziecko na przemoc
fizyczną. Mogłaś doznawać zatem nie tylko krzywd emocjonalnych, ale
i fizycznych. Ponadto Williams stwierdziła, że jakość opieki nad dzieckiem
w rodzinach z dwojgiem rodziców alkoholików była oczywiście niższa.
Córki dwojga alkoholików nie identyfikują się z problemami każdego
z nich po równo. Z reguły silniej utożsamiają się z trudnościami rodzica
płci przeciwnej. Choć prawdopodobnie niepokoiłaś się matką, a co najmniej
ulegałaś wpływom jej zachowania, zapewne bardziej skupiałaś się na
problemach związanych z piciem alkoholu przez ojca. Niemniej niektóre
dorosłe córki mówią, że jest im niezwykle trudno podzielić problemy na te
dotyczące matki i te dotyczące ojca.
Moja matka już nie żyje, co pozwala mi spojrzeć z innej perspektywy na moje problemy. Dziwna
sprawa: biorą się one bardziej z relacji z moim ojcem. Jestem jedynaczką starszych rodziców. Czy
oczekiwał, że też będę mu we wszystkim usługiwać? Pije codziennie. W późniejszych latach
rozmawialiśmy o problemie Mamy, kiedy nie odżywiała się należycie. Myślę, że wciąż staram się
nawiązać z nim relację – co za głupota!
Florence
Nie będziemy w tym rozdziale omawiać tych samych spraw, które
ujawniliśmy już w odniesieniu do córek jednego pijącego rodzica, skupimy
się natomiast na nich w kontekście sytuacji córki dwojga alkoholików,
w której trudności te są intensywniejsze i oczywiście dużo boleśniejsze.
Z badań naukowych wynika, że dorosłe córki dwojga alkoholików silniej
niż córki jednego pijącego rodzica identyfikują się z problemami
w następujących sześciu obszarach:
relacje międzyludzkie,
dzieci,
relacje z rodzicami,
nadużywanie alkoholu lub narkotyków,
nadużywanie alkoholu lub narkotyków przez małżonka,
trzeźwość rodziców.
Relacje międzyludzkie
Posiadanie obojga pijących rodziców prowadziło oczywiście do jeszcze
niższego poziomu zaspokojenia emocjonalnego niż w przypadku jednego
rodzica alkoholika. Jeśli oboje twoi rodzice byli alkoholikami, jak radziłaś
sobie z własnymi relacjami? Wskaźnikiem problemów w tej mierze jest to,
że dorosłe córki dwojga alkoholików rzadziej wychodzą za mąż, a zamężne
częściej się rozwodzą. Wiele dorosłych córek twierdziło, że bało się
stworzenia związku, bo nigdy nie widziało nawet namiastek zdrowej relacji.
Gdy odpowiadałam na te pytania z perspektywy dorosłej córki, zdałam sobie sprawę, jak trudno
było wyróżnić problemy, które wynikały z tego, że moi rodzice byliby dysfunkcyjnym
małżeństwem nawet bez alkoholu. Wnieśli ze swojej przeszłości wypaczony model małżeństwa
i nie byli w stanie pomóc sobie wzajemnie w rozwoju. Alkohol nadał temu kolejny wymiar.
Myrtle
Dzieci
U dorosłych córek dwojga alkoholików występuje silny lęk przed
wychowywaniem dzieci. Wiele z nich wyraża obawy rozciągające się od
całkowitej niechęci, żeby mieć dzieci, do wątpliwości, jak wychować
zdrowe dzieci, mając ograniczone umiejętności rodzicielskie.
Ta dorosła córka miała tak dość sprawowania rodzicielskiej opieki nad moimi rodzicami, że
przysięgłam sobie nie mieć dzieci i ich nie miałam.
Patricia
Inne wątpliwości rodzicielskie dorosłych córek dwojga alkoholików
dotyczą nadmiernie kontrolującej postawy, nieumiejętności wychowywania,
braku systematyczności oraz niezdolności do zatroszczenia się o dzieci.
Choć niemal wszystkie dorosłe córki wyrażały takie obawy, były one
szczególnie wyraźne u córek dwojga alkoholików.
Najbardziej boję się tego, że skrzywdzę swoje dzieci i będę powielać albo już powielam
zachowania moich rodziców, które były dla mnie bolesne. Jestem ogromnie świadoma swoich
emocji i odczuć i bardzo staram się pomóc moim dzieciom, by umiały wyrażać własne.
Eileen
Relacje z rodzicami
Jak dobrze dogadujesz się ze swoimi rodzicami? Jak dobrze oni dogadują
się ze sobą? Obie te sprawy są dla dorosłych córek dwojga alkoholików
ważnymi kwestiami. Mówią one, że pomimo wszelkich problemów
chciałyby utrzymywać relację z rodzicami, o ile to tylko możliwe. Dorosłe
córki dwójki alkoholików są dużo bardziej wyczulone na brak dobrych
stosunków z nimi. Dobre momenty między tobą i rodzicami czy choćby
jednym z nich były bardzo nieliczne, jeśli w ogóle się pojawiały.
Brak krytyki to była największa pochwała, jaką mogłam dostać.
Chooch
Czy wciąż masz nadzieję, że twoi rodzice naprawią swój związek,
i podejmujesz różne działania z myślą, by w tym dopomóc? Problemy
małżeńskie w rodzinach alkoholowych są normą, jednak w przypadku, gdy
piją oboje małżonkowie, słowo „problem” bywa niedopowiedzeniem. Córki
dwojga alkoholików doświadczają jeszcze więcej małżeńskich napięć
i kłopotów w domu rodzinnym. Wiele z nich uważa, że poprawa jakości
związku ich rodziców dużo zmieniłaby na lepsze. Czy brzmi to znajomo?
Wiele młodych dzieci alkoholików idzie tym tropem. Czy w młodości
robiłaś różne rzeczy z nadzieją, że zdołasz naprawić związek swoich
rodziców? Wiele dorosłych córek dwojga alkoholików wciąż tego próbuje
i wciąż ma taką nadzieję.
NADUŻYWANIE ALKOHOLU I NARKOTYKÓW
Wśród dorosłych córek dwojga alkoholików notuje się częstsze
występowanie problemów z alkoholem i narkotykami niż u dorosłych córek
mających tylko jednego pijącego rodzica. Przypomnijmy, że córki
alkoholiczek były bardziej zagrożone alkoholizmem niż córki alkoholików.
W omawianym przypadku z jednej strony posiadanie matki alkoholiczki
powodowało więc u córki większe ryzyko genetyczne, z drugiej zaś
dołączała się obecność ojca alkoholika, która pogłębiała ryzyko
naśladowania niezdrowych zachowań. Ponadto Sharon Wilsnack odkryła,
że wzorce picia alkoholu przez kobiety są silnie powiązane z wzorcami
spożywania alkoholu przez mężów, rodzeństwo i przyjaciół. Ustalenie to
potwierdza, że dorosłe córki dwojga alkoholików są bardziej narażone na
nadużywanie alkoholu i narkotyków, gdyż wiele z nich wyszło za
mężczyznę, u którego z czasem rozwinął się alkoholizm.
Jestem trzeźwiejącą od dwóch lat alkoholiczką. Przez trzy lata uczestniczyłam w indywidualnej
terapii, a całkiem niedawno rozpoczęłam zajęcia w kobiecej grupie terapeutycznej DDA. Dzięki
programowi AA, psychoterapii i mojemu ostatniemu związkowi w końcu zaczynam sobie
uświadamiać prawidłowości swoich relacji oraz to, że muszę się teraz zająć głównie sobą. Bardzo
się boję, że jestem sama, ale jest we mnie nadzieja. Na każdy możliwy sposób uciekałam od
siebie i teraz zaczynam się zatrzymywać.
Lee
Nadużywanie alkoholu i narkotyków przez męża
Panuje powszechne przekonanie, że dorosłe córki z rodzin alkoholowych
nieproporcjonalnie często wychodzą za alkoholików. Stwierdzenie to jest
częściowo słuszne, lecz jednocześnie tendencyjne. Choć wiele dorosłych
córek tkwi w małżeństwie z alkoholikiem, nie szukały one sobie
narzeczonego alkoholika! Niewiele kobiet bierze ślub z aktywnym
alkoholikiem. Dorosłe córki alkoholików nieproporcjonalnie często
wychodzą za mężczyzn, którzy zostają alkoholikami. Nieświadomie
dorosłe córki, zwłaszcza dwojga pijących rodziców, mogą zawierać
małżeństwo z mężczyznami silnie zagrożonymi alkoholizmem. Zważywszy
na wysokie ryzyko, nic dziwnego, że możesz być w związku z osobą
uzależnioną lub nadmiernie kontrolującą. Być może jesteś w relacji
z wysoce zagrożonym mężczyzną, na przykład z synem alkoholika. Bez
względu na sytuację wiadomo, że dorosłe córki dwojga alkoholików bardzo
się martwią używaniem alkoholu i narkotyków przez swojego męża.
To było tak, jakbym miała klapki na oczach. Nakładałam je po to, żeby przeżyć, ale nie pozwoliły
mi dostrzec, że u męża rozwijał się alkoholizm, ani nie potrafiłam rozmawiać o tym ze swoimi
córkami.
Mimi
Trzeźwość rodziców
Podobnie jak w przypadku wszystkich dorosłych córek alkoholików istotną
sprawą jest oczywiście pragnienie, by rodzice wytrzeźwieli. Gdy oboje są
alkoholikami, sprawa ta jest jeszcze bardziej paląca. Jednak dorosłe dzieci
nie mogą wytrzeźwieć za swoich rodziców, niezależnie od tego, jak żarliwie
tego pragną i jakie wysiłki w tym celu podejmują. Gdybyś mogła
wytrzeźwieć w ich zastępstwie, zrobiłabyś to już dawno temu. Czy
przyjmujesz do wiadomości to, że nie możesz wyzdrowieć za nich, czy też
nadal obarczasz się odpowiedzialnością za doprowadzenie ich do
trzeźwości?
Pamiętaj, że poza wymienionymi wyżej kwestiami dorosłe córki dwojga
alkoholików doświadczają też problemów z bliskością, pomieszaniem ról,
swoją seksualnością, perfekcjonizmem, tożsamością, zaufaniem i dążeniem
do zadowalania innych, które pojawiają się także wśród dorosłych córek
mających ojca alkoholika albo matkę alkoholiczkę. Jeśli jesteś dorosłą
córką dwójki alkoholików, twoja droga była jednak dużo trudniejsza, twoje
problemy bardziej natężone, a przeżycia o wiele bardziej wyczerpujące.
Jako dorosła córka dwojga „weekendowych alkoholików” czuję się emocjonalnie wypalona.
Z największym trudem zmagam się z osobistymi problemami w życiu. Jestem ogromnie
zmęczona fizycznie i emocjonalnie, co nie jest niczym niezwykłym u kogoś, kto był cały czas
aktywny i gotowy do brania się z życiem za bary. Czuję się oszukana, ponieważ skradziono mi
dzieciństwo i odkąd byłam mała, musiałam brać na siebie dorosłe obowiązki.
Diane
Dorosłe córki dwojga alkoholików mówiły, że ozdrowienie zależy od
zdolności do oparcia się na swojej wewnętrznej sile. Jednocześnie
podkreślały one, że są świadome potrzeby przebywania w otoczeniu
zdrowych ludzi, którzy odciągają je od ich położenia i zapewniają zdrowe
wzorce.
Bądź cierpliwa, bądź wyrozumiała i szanuj proces własnego rozwoju. Podejmuj świadome
decyzje, aby być w stu procentach odpowiedzialną za swoje życie, i skoncentruj się na
wchodzeniu w związki oparte na wzajemności, które dają ci siłę i wsparcie. Pozwól sobie
odczuwać swoje emocje, szczególnie gniew, i otaczaj się wspierającymi ludźmi. Poszukuj
informacji, ale w sprawie kierunku i celu swego życia ufaj swojemu wewnętrznemu głosowi.
Toby
1. Wszystkie cytaty w tym rozdziale pochodzą od dorosłych córek, których oboje rodzice byli
alkoholikami. [wróć]
Refleksje
Jeśli nie możesz zaufać, że ojciec i matka będą cię kochać, akceptować i opiekować
się tobą, to jesteś sierotą, nawet jeżeli twoi rodzice śpią w swojej sypialni na piętrze.
Elizabeth Feuer
Uważaj na to, co ludzie radzą ci zapomnieć.
Muriel Rukeyser
Ten rodzaj piękna, którego najbardziej pragnę, to trudne do zdobycia skarby,
wywodzące się z wnętrza: siła, odwaga i godność.
Ruby Dee
Nie ma beznadziejnych sytuacji; są tylko ludzie, którzy stracili nadzieję.
Clare Boothe Luce
Mój ojciec wracał do domu i mówił: „Dobrze ci poszło, ale czy mogło pójść jeszcze
lepiej? Świat jest bezwzględny”. Wracałam do domu z dobrym stopniem ze szkoły
i ojciec mówił: „Widocznie zadanie było łatwe”.
Hillary Rodham Clinton
Rozdział 8
Sekrety, sekrety i jeszcze raz sekrety
Gdyby chodziło tylko o alkohol, myślę, że nic by mi dziś nie było.
Lillian
Pewne sprawy w rodzinach alkoholowych są jeszcze większym sekretem
niż sam alkoholizm. Zachowania z nim powiązane często przyczyniają się
do powstawania w tych rodzinach dodatkowych problemów, a te z kolei
powodują jeszcze większe cierpienie i dezorientację u dorosłych córek.
Istnieją trzy takie kwestie: rozwód rodziców, przemoc w rodzinie
i zaburzenia jedzenia. Omówimy je w tym rozdziale i przekonamy się, że
wszystkie mają wiele wspólnego ze sobą nawzajem oraz z alkoholizmem.
Jedną z ich najważniejszych cech wspólnych jest jednakże to, że córki
często starały się je ukrywać przed postronnymi osobami. Dorosłe życie
tych córek staje się przepełnione wszechobecnymi sekretami.
Posiadanie i dochowywanie tajemnic może stanowić magiczny element
dzieciństwa. Wiele kobiet, z którymi przeprowadzałem wywiady, mówiło
mi, że było to ważną częścią ich dorastania i wieku dziewczęcego. Miały tu
jednak na myśli pozytywną stronę sekretów. Tak na przykład wspólny
sekret często cementuje bliską i wiarygodną relację między przyjaciółkami.
Spaja dziewczęta. Ludzie, którzy są w niego wtajemniczeni, mogą mieć
poczucie wspólnoty i siły. Rozpoznawanie, komu można powierzyć swój
sekret, rozwija umiejętności oceny charakteru. Aby dochowywać tajemnicy,
trzeba się nauczyć, jak ją chronić oraz co oznacza wierność przyjacielowi.
Pewne kobiety mówiły mi, że do dziś ich najlepszymi przyjaciółkami są te,
którym powierzały swoje sekrety w młodości. Wreszcie pozytywną stroną
sekretu jest to, że może sprawiać frajdę, choćby na zasadzie: „A ja mam
sekret… na na, na na, na!”.
Jednakże negatywna strona sekretów może powodować różne cierpienia.
W odróżnieniu od ich aspektu pozytywnego, który spaja ludzi, ich
negatywna strona może odcinać cię od innych. Zamiast budować bliskość,
tajemnice wytwarzają wtedy poczucie izolacji. Sytuacjami, w których
ujawnia się negatywna strona sekretów, są alkoholizm, rozwód, przemoc
i zaburzenia jedzenia. W przeciwieństwie do sekretów z dzieciństwa, które
na ogół pociągają za sobą wzajemne dziewczęce zwierzenia, te tajemnice
często wiążą się z dochowywaniem ich wraz z dorosłymi oraz dotyczą
dorosłych. Nie jest to złe samo w sobie, jednak w przypadku negatywnego
sekretu dziecko dużo traci; na przykład podporę w postaci kochającego
dorosłego w jego życiu. Zdruzgotane zostaje zaufanie. Twoja relacja z tym
dorosłym zaczyna się opierać na strachu przed ujawnieniem sekretnej
sytuacji. Bez względu na to, co razem robicie – nawet jeżeli ma to być
dobra zabawa – ciężar tajemnicy jest wciąż obecny i staje się punktem,
wokół którego koncentruje się wasza relacja.
Moje życie jako córki alkoholika było jednym wielkim sekretem. O tym, co działo się na co dzień
w moim domu – totalny chaos – nigdy nie słyszeli moi nauczyciele czy koleżanki. Prowadziłam
podwójne życie.
Kathy
Dorosłe córki alkoholików, które doświadczyły wykorzystania seksualnego,
są jeszcze bardziej świadome bólu i destrukcyjnej mocy sekretów w ich
życiu. Catherine Cameron pisze w swojej książce Resolving Childhood
Trauma (Rozwiązywanie traumy z dzieciństwa), że kobiety
wykorzystywane seksualnie często stawiano w roli wspólnika tajemnicy.
Nie tylko czuły one, że tajemnica ta rzucała na nie cień, lecz również że
ujawnienie jej byłoby kosztowne dla nich oraz dla innych. Osoby
wykorzystane seksualnie obawiają się, co ludzie mogą o nich pomyśleć,
boją się stygmatu gwałtu. Ponadto martwią się, że jeśli komukolwiek
powiedzą o zaznanej przemocy, doprowadzą swoją rodzinę do jeszcze
większej ruiny, ktoś zostanie aresztowany albo rodzice będą musieli się
rozejść. Zauważ, ile sekretów ukrywa się w historii, którą podzieliła się
Laurie, dorosła córka pijącego ojca.
Wykorzystywanie seksualne rozpoczęło się, gdy miałam dwanaście lat. Trwało mniej więcej
przez rok. Myślałam, że robię coś, co doprowadza do tych aktów. Ojciec powiedział mi, że jeśli
nie będę siedziała cicho, odejdzie od mojej matki. Dezorientowało mnie to, że kiedy nie pił, to
był naprawdę porządny człowiek. Nie mogłam usnąć w nocy, dopóki nie wiedziałam, że jest już
w domu i padł nieprzytomny. Bałam się komukolwiek powiedzieć. W wieku trzynastu lat
planowałam go zabić. Obmyślałam, jak to zrobię, kiedy był na mnie. Pewnej nocy wrócił pijany
i wszedł do mnie do pokoju. Zawsze wołał do mnie przyciszonym głosem: „Laurie”.
Wyciągnęłam pistolet spod kołdry i wypaliłam. Postrzeliłam go w bark. Teraz mam czterdzieści
cztery lata. Ojciec zmarł trzy lata temu, tuż przed Bożym Narodzeniem. Zawsze utrzymywał, że
sam się postrzelił. Nigdy więcej nie przyszedł do mojego pokoju. Bez względu na to, jak to sobie
tłumaczę i ile rozumiem, muszę żyć z faktem, że strzeliłam do swojego ojca. Byłam najstarsza
z rodzeństwa i byłam jedyną dziewczyną.
Laurie
W historii Laurie jest wiele sekretów i żaden z nich nie jest dobry. Przez
wiele lat utrzymywała w tajemnicy uleganie przemocy seksualnej. Pisze, że
bała się o tym powiedzieć. Nie ujawniła tego sekretu matce. Zachowała
w tajemnicy, że osobą, która ją wykorzystywała, był jej własny ojciec.
Potajemnie zaplanowała zabicie go. Czy wyobrażasz sobie, jak przerażona
i bezradna musiała być, skoro czuła, że jedynym wyjściem jest zabicie
ojca? Nikt oprócz niego nie wiedział, że to ona go postrzeliła, co było
sekretem wiążącym ją z nim w niezdrowy sposób. Rzecz jasna, ojciec
Laurie też miał wiele swoich tajemnic do pilnowania.
Historia ta pokazuje również, w jaki sposób dorosłe córki są stawiane
w sytuacji, w której czują się jak wspólniczki. Laurie pisze, że myślała, iż
robi coś, co prowokuje te akty. Nie mówiąc nikomu o tym, przez co
przechodzi, stała się wspólniczką w dziele chronienia swej matki przed
odejściem męża.
W chwili przeprowadzania tego wywiadu Laurie miała czterdzieści
cztery lata. Aktywnie działała w ramach programu pomocy dla kobiet, które
padły ofiarami przemocy seksualnej i kazirodztwa. Mimo wysłuchania
wielu historii o wykorzystywaniu seksualnym i kazirodztwie oraz mimo że
sama była ofiarą, trudno jej było pozbyć się poczucia współuczestnictwa –
nie tylko w wykorzystywaniu seksualnym, lecz także w oskarżaniu siebie.
Widzimy też, że Laurie stara się bronić swojego ojca. Pomimo krzywd,
które jej wyrządził, mówi nam, że kiedy nie pił, był całkiem porządnym
człowiekiem. To stwierdzenie pokazuje ostateczne wyparcie zachowania
ojca przez Laurie i jej pragnienie dochowania tajemnicy. „Naprawdę
porządni” ludzie nie gwałcą swoich córek!
Niepisane reguły w rodzinach z problemami
Dochowywanie tajemnic w rodzinie i wobec innych wymaga stosowania się
do pewnego zestawu rodzinnych reguł. Reguły te są podobne do sekretów
w tym sensie, że przyjmuje się je milcząco. Nikt nigdy nie poddawał ich
pod głosowanie ani nie dyskutował nad ich kształtem, jednak wszyscy
w rodzinie współpracują przy ich przestrzeganiu. Reguły te stanowią rdzeń
rodzin dysfunkcjonalnych i obarczonych problemami. Im więcej
problemów pojawia się w rodzinie, tym więcej reguł potrzeba do tego, by
dochowywać tajemnicy. Rozwód, przemoc i zaburzenia jedzenia, które
omawiamy w tym rozdziale, nie są wyjątkami.
Niepisane zasady rodzinne są często oparte na wstydzie, co oznacza, że
twoim zdaniem to, co się dzieje, rzutuje na ciebie i twoje poczucie własnej
wartości. Prawdopodobnie wstydzisz się sytuacji u siebie w domu i nie
chcesz, żeby ktokolwiek się o niej dowiedział. W przypadku wielu
dorosłych córek dochowywanie tajemnic idzie w parze z odczuwaniem
wstydu. Próbując uniknąć doznawania tych uczuć, członkowie rodziny
często stosują zestaw reguł, które zmniejszają ryzyko konfrontacji
z sekretami i związanym z nimi wstydem.
Członkowie rodzin dysfunkcyjnych nie tylko przyswajają sobie te reguły,
ale też uczą się je internalizować, tak że zasady rodzinne stają się
indywidualnymi zasadami każdej osoby. Złamanie ich jest równie
niehonorowe jak wyjawienie powierzonej tajemnicy. Mimo że reguły te są
niezdrowe, członkowie rodziny przestrzegają ich po to, by chronić
emocjonalnie siebie i innych.
Niektóre z najpowszechniej występujących zasad w rodzinach
z problemem alkoholowym, rozwodem, przemocą i zaburzeniami jedzenia
są podobne do ośmiu reguł „rodzin zniewolonych wstydem”. Zaliczają się
do nich:
1. W każdym momencie zachowuj kontrolę
Aby utrzymać tajemnicę, musisz mieć kontrolę nad tym, kto ją poznaje,
pilnując się, by nie wyjawiać jej każdemu. Wcześniej w tej książce była już
mowa o kontroli; widzieliśmy, jak ludzie znajdujący się pod silną kontrolą
starają się zachować równowagę dzięki temu, że sami zaczynają
nadzorować. Wiele dorosłych córek odczuwało silną potrzebę
kontrolowania dostępu do informacji o tym, co dzieje się w ich rodzinie
i z nimi samymi, starając się we wszystkich okolicznościach trzymać swoje
emocje na wodzy. Uważały, że jeśli dałyby wyraz swoim uczuciom
związanym z traumą, jakiej doświadczają, „straciłyby głowę” i wyjawiłyby
przed kimś rodzinną tajemnicę.
2. Zawsze zachowuj się poprawnie, rób to, co należy
Z pozoru „robienie tego, co należy” wydaje się jak najwłaściwszą radą dla
rodziny dysfunkcyjnej. Niemniej nie zawsze oznacza to robienie czegoś
zdrowego. W tym kontekście sprowadza się zwykle do zadowalania osoby
sprawującej władzę czy kontrolującej sytuację. Innymi słowy, wiele
dorosłych córek było zmuszonych dostosować się, aby przetrwać. W tych
warunkach chronienie tajemnic rodzinnych było postrzegane jako
najstosowniejsze postępowanie. Może i przetrwałaś dzięki tej taktyce, ale
na pewno cię nie zmyliła. Każdy, kto doznaje krzywdy, wie, że to, co się
dzieje, nie powinno mieć miejsca.
3. Jeśli coś nie przebiega zgodnie z planem, znajdź winnego –
siebie lub inną osobę
Wskazanie winnego nie zastępuje znalezienia rozwiązania. Oskarżanie
jedynie to opóźnia. Aby nie zajmować się nieprawidłowością w rodzinie,
osoby sprawujące władzę odwracają uwagę od prawdy, znajdując kogoś, na
kogo zrzuca się winę. Niestety wiele dorosłych córek zaczęło się obwiniać
za to, co działo się w ich rodzinach. To wskazanie winnych, choćby siebie
samej, powstrzymywało je od poszukiwania pomocy, ale przynajmniej
miały przekonanie, że przestrzegają rodzinnych reguł. Jednocześnie zaś
dochowywały sekretów i ukrywały swoje cierpienie.
4. Wypieraj uczucia, zwłaszcza negatywne czy bolesne, takie jak
lęk, strach, osamotnienie, smutek, odrzucenie,
niezaspokojenie
Dorosłe córki często twierdziły: „Czułam się zupełnie bezbronna, nie
potrafiłam nic zrobić”. Negatywne emocje mogą wywołać poczucie
bezbronności, a ich wyparcie jest sposobem uniknięcia tego poczucia.
Mówiły to te same osoby, które wcześniej w tej książce twierdziły: „Nie
dzieje się nic złego, ale ogólnie nie czuję się zadowolona”. Starały się
werbalnie zaprzeczyć swoim emocjom, zostawało w nich jednak poczucie,
że coś jest nie tak.
5. Nie oczekuj oparcia czy stałości w relacjach
Życie w rodzinach nałogowych jest nieprzewidywalne. Partnerzy zwykle
nie postępują w spójny sposób. Członkowie rodziny często różnie reagują
na alkoholika czy alkoholiczkę, zależnie od tego, czy w danej chwili jest
w stanie upojenia, czy nie. W rodzinach zaznających przemocy sytuacja jest
jeszcze bardziej płynna. Skutkiem napiętych relacji między rodzicami jest
brak konsekwencji w wychowywaniu dzieci.
Dorosłe córki wspominają, że oprócz tego, iż nie mogły polegać na
członkach rodziny w sensie behawioralnym, trudne były dla nich również
pojawiające się w domu wahania nastroju. Przykładem może być sytuacja,
w której rodzina reaguje na kryzys dojmującymi emocjami, po czym niemal
natychmiast wszyscy zaczynają się zachowywać tak, jakby nic się nie
wydarzyło.
Wiele dorosłych córek nauczyło się we wczesnym wieku, by na nikogo
nie liczyć. Inne nauczyły się nie oczekiwać, że cokolwiek dobrego będzie
trwało przez długi czas. Zawsze czekały, aż spadnie drugi but. Normą
rodzinną stało się: „Nie spodziewaj się, że dobre chwile długo w tym domu
potrwają”.
6. Nie doprowadzaj spostrzeżeń czy sporów do zakończenia
albo rozwiązania
W rodzinie z problemami nic nigdy nie znajduje rozwiązania. Cierpienie
jest dalej zadawane bez przeprosin, argumenty są ignorowane, pretensje się
nawarstwiają, a ludzie coraz bardziej oddalają się od siebie. Gdy w rodzinie
nie rozwiązuje się żadnych problemów, tworzą się kolejne sekrety, rodzi się
bowiem następna wielka tajemnica: „Jestem na ciebie wściekła, jestem
przez ciebie sfrustrowana i czuję się przez ciebie opuszczona, ale nie mogę
ci tego powiedzieć. Zresztą, co by to dało? Nigdy niczego nie zmieniamy”.
Zasada ta jest także formą wyparcia, która powstrzymuje ludzi przed
wyciąganiem wniosków. Nikt nie chce przyznać oczywistych faktów.
Motywacją, która stoi w tle tej reguły, jest to, że nikt nie chce się zająć
konfliktem. Ponadto każda nierozwiązana sprawa nakłada się na pozostałe
i członkowie rodziny obawiają się, że tknięcie dowolnej z nich spowoduje
otwarcie puszki Pandory.
7. Nie rozmawiaj otwarcie i wprost o wstydliwych, agresywnych
czy kompulsywnych zachowaniach w swojej rodzinie
Jest to podstawowa zasada „słonia w pokoju stołowym”. Nikt nie chce
przyznać, że w pokoju zadomowił się słoń, ale wszyscy czują jego
obecność i go omijają. Nikt nie chce otwarcie poruszyć tematu alkoholu,
przemocy, awantur, napięcia i innych problemów, będących codziennością
rodziny. Powszechne są stwierdzenia: „Nie rozmawiamy o takich
sprawach” albo „O czym ty mówisz? Nie ma żadnego problemu”.
W rezultacie stosowania tej reguły wszyscy znoszą swoje cierpienie
w milczeniu. Będąc dzieckiem w takiej rodzinie, dorosła córka szybko
nauczyła się, że nie ma przestrzeni na to, by rozmawiać o rzeczach, które
dzieją się w jej otoczeniu; dom jest zbyt przepełniony wyparciem. Pewne
tematy – sprawy wstydliwe i żenujące – uznaje się za tabu.
8. Kiedy dochodzi do żenujących zdarzeń, aktów przemocy czy
zachowań kompulsywnych, zbagatelizuj je, zaneguj albo
przedstaw w innym świetle
Skutek jest tu taki, że udaje się, iż oczywisty fakt jest czymś innym. „Tata
nie wydarł się na mamę i nie uderzył jej, tylko jest bardzo zestresowany”
albo „Mama nie jest alkoholiczką, po prostu wypija drinka, żeby się
odprężyć przed kolacją” – to przykłady stwierdzeń bagatelizujących. Myśl
jest taka, że jeśli się coś powie w sposób zawoalowany, być może nie
będzie trzeba stawiać temu czoła. Jedno z najczęstszych stwierdzeń
bagatelizujących na temat alkoholika w rodzinie brzmi: „Nie jest z nim
(nią) jeszcze tak źle”, a pojawia się ono, gdy chcemy zaprzeczyć, że
ewidentnie osoba ta ma problem alkoholowy. Przy okazji nikt nie ma
ochoty definiować czy wyjaśniać tego „jeszcze”. Wyparcie w tej postaci
nadaje się do zastosowania w każdej sytuacji.
Dorosłe córki alkoholików dobrze znają wszystkie wymienione reguły
domu zniewolonego wstydem. Te zaś z nich, które doświadczyły ponadto
rozwodu rodziców, przemocy w rodzinie i zaburzeń jedzenia, znają je
jeszcze lepiej. Wiele z tych zasad jest przekazywanych w dysfunkcyjnych
rodzinach z pokolenia na pokolenie. W licznych przypadkach dorosłe córki
nie sądziły, że reguły te obowiązują tylko u nich w domu, uważając, że są to
obiektywne prawa, z jednej strony powodujące cierpienie i poczucie
nieszczęścia w życiu, a z drugiej warunkujące bezpieczeństwo
i przetrwanie.
Reguły te stanowią element rodzinnego dziedzictwa i u niektórych córek
dominowały nad całym życiem, od dzieciństwa do dorosłości. Dorosłe
córki, które były wykorzystywane jako dzieci, ze względu na ich
przestrzeganie nie miały dostępu do żadnej pomocy, a niektóre z nich były
świadkami, jak zasady te doprowadziły do rozstania ich rodziców. Dorosłe
córki, u których rozwinęły się zaburzenia jedzenia, same zachowują
i stosują te zasady w dorosłości.
Maltretowane córki
We wszystkich rodzinach alkoholowych dochodzi do maltretowania,
ponieważ alkoholizm sam w sobie jest jego aktem wobec innych ludzi.
Jednak dodatkowo wiele dorosłych córek zaznało w dzieciństwie przemocy
w postaci agresji fizycznej, wykorzystywania seksualnego, zaniedbania
oraz przemocy emocjonalnej. Również te córki, które były świadkami
przemocy między małżonkami, doświadczyły jej niejako na sobie, gdyż
skrzywdzenie kogoś, kogo dziecko kocha, jest skrzywdzeniem samego
dziecka. Wreszcie nie można też pomijać przemocy między rodzeństwem.
Pamiętasz list z rozdziału 1?
Dlaczego nie czułam się bezpiecznie przy matce? Miałam wrażenie, że matka i obaj bracia mnie
nie znosili. (…) Matka szalała z zazdrości, kiedy widziała, jak każdego dnia wychodzimy; mój
ojciec nigdy nie obdarzał jej pozytywną uwagą (…). Moi bracia mieli poczucie, że ojciec ich
porzucił, więc nie byłam ich ulubioną siostrzyczką. (…) Matka widziała siniaki i zadrapania na
moim ciele, ale chyba uważała, że sobie na nie zasłużyłam. Kiedy brat w trakcie rytualnego bicia
złamał mi rękę, nawrzeszczała tylko na mnie i jeszcze przez parę godzin zwlekała z zabraniem
mnie do szpitala.
Shalley
Porównanie dorosłych córek alkoholików z kobietami, które wychowywały
się w rodzinach niepijących nałogowo, wskazuje, że dorosłe córki były trzy
razy bardziej narażone na przemoc fizyczną, cztery razy bardziej na
wykorzystanie seksualne, dwa razy bardziej na maltretowanie emocjonalne,
cztery razy bardziej na zaniedbanie i sześć razy bardziej na oglądanie scen
przemocy małżeńskiej (patrz Dodatek). Choć w rodzinie alkoholowej może
dochodzić do wielu form przemocy, poniższe omówienie koncentruje się na
tych jej postaciach, które dotknęły wielu dorosłych córek.
Czy alkoholizm powoduje przemoc wobec dzieci? Statystyki w wielkim
stopniu zależą od źródła. Niemniej alkoholizm i maltretowanie dzieci
często ze sobą współistnieją. Ponadto niekoniecznie to alkoholik jest tą
osobą w rodzinie, która dopuszcza się przemocy. Niekiedy niepijący
małżonek źle traktuje dziecko z powodu własnej frustracji i napięcia. Tak
czy tak, wielka liczba dorosłych córek wychowywała się w sytuacji
podwójnego zagrożenia z powodu zarazem alkoholizmu, jak i złego
traktowania, a teraz usiłuje pokonać ich skutki. Według Fundacji Dzieci
Alkoholików dzieci, w których rodzinach pojawiają się alkoholizm
i przemoc, częściej borykają się ze znacznym natężeniem następujących
problemów:
emocjonalnych i psychicznych, takich jak lęk, depresja, zaburzenia jedzenia oraz poczucie
zagrożenia i zależności;
somatycznych, takich jak widoczne obrażenia fizyczne oraz rozmaite dolegliwości zdrowotne
wynikające z zaniedbania;
behawioralnych, takich jak ucieczki z domu, ciąża w wieku nastoletnim, kłopoty z nauką,
agresja.
Choć samo maltretowanie mogło zakończyć się w dzieciństwie,
w przypadku wielu córek uraz emocjonalny jest obecny również
w dorosłym życiu. Maltretowane dorosłe córki mówiły, że czują się tak,
jakby nadal były narażone na wiele niepożądanych emocji i powodowanych
nimi zachowań, co było szczególnie nasilone u kobiet, które doświadczyły
wykorzystania seksualnego. Często wyjawiają one, że gnębią je liczne
dodatkowe problemy.
Dorosłe córki, które zaniedbywano, wskazują na obecne trudności
z zaufaniem innym ludziom i sobie, na swoje zaburzone umiejętności
społeczne, niską samoocenę, nadużywanie alkoholu i narkotyków oraz
dolegliwości fizyczne. Również ofiary przemocy fizycznej wymieniały
wiele z tych problemów, a także poczucie bezsilności i problemy
z mechanizmami adaptacyjnymi. Natomiast ofiary wykorzystywania
seksualnego były obciążone wieloma dodatkowymi trudnościami,
wykraczającymi poza zaniedbanie i przemoc fizyczną. Borykały się
z poczuciem zdrady i stygmatyzacji oraz często ponownie ulegały
przemocy. Badania wskazują, że ofiary kazirodztwa lub wykorzystania
seksualnego są narażone na kolejne ataki.
W dzieciństwie padłam ofiarą maltretowania. Ulegałam przemocy fizycznej i werbalnej ze strony
matki oraz byłam wykorzystywana seksualnie przez ojca. Mój psycholog pracuje teraz ze mną
nad aspektem wykorzystania seksualnego, ponieważ większość tych doświadczeń odcięłam
w swojej psychice. Przypominanie sobie tych spraw jest bardzo bolesne, ale zdjęcie z siebie
ciężaru winy przynosi mi ulgę.
Mimi
Najtrudniejsze dla dorosłych córek, które padły ofiarą molestowania
seksualnego, jest prowadzenie zdrowego życia płciowego w dorosłości. Dla
ofiar przemocy seksualnej trudne jest rozgraniczenie między seksem
a uczuciem. Czym tak naprawdę jest intymna więź? Jak można ją nawiązać,
gdy człowiek boi się zaufać? Jak pokonuje się strach przed intymnością,
gdy nie dość, że zostało się wprowadzonym w seks wbrew swojej woli, to
jeszcze stało się to zbyt wcześnie? Cierpienie i gniew wykorzystanych
seksualnie dorosłych córek są powiązane z poczuciem, że zostały przez
kogoś użyte jak przedmiot. Ofiara czuje się dosłownie wykorzystana, bo
wie, że potraktowano ją jak rzecz. Skradziono jej niewinność i choć chce
krzyczeć z wściekłości, to łzy duszą jej głos. Słychać tylko nieme łkanie.
Byłam przekonana, że miłość jest seksem. Kiedy nie uprawiałam seksu, nie czułam się kochana.
Kayla
Wreszcie, niezależnie od typu doznanego wykorzystania, dorosłe córki
poruszają sprawy związane z następującymi dwoma problemami:
1. Obawa przed powieleniem przykładu rodziców
Wiele dorosłych córek jest świadomych, że wykorzystanie ma charakter
dziedziczny, to znaczy przechodzi z jednego pokolenia na następne. Lęki
przed odwzorowaniem zachowań rodziców często wynikają z kiepskiego
wzorca rodzicielstwa, o którym była już mowa. Dorosłe córki często
deklarują, że chcą być dobrymi matkami, ale czują się do tego
nieprzygotowane. Ponadto wiele dorosłych córek ma świadomość, że musi
przepracować własne problemy, zanim zdoła poczuć się na tyle komfortowo
ze sobą, by być dobrymi rodzicami.
Nikt nie chronił mnie – emocjonalnie, psychicznie ani fizycznie – przed przemocą
i wykorzystaniem seksualnym. Z tego powodu mam w sobie coś takiego, że zabiłabym każdego,
kto źle traktowałby moje dziecko, w tym siebie samą. Dlatego postanowiłam nie mieć dzieci.
Tilly
2. Obawa przed związaniem się z agresywnym lub uzależnionym
partnerem
Wiele wykorzystywanych dorosłych córek nie chce znaleźć się w związku
ze zdolnym do przemocy partnerem. Często twierdzą, że ich przepełnione
agresją dzieciństwo ogromnie utrudnia im nawiązywanie relacji.
To paradoksalne. Kiedy dorastałam, a moi rodzice awanturowali się i mama była bita, myślałam:
„Nigdy nie pozwolę, żeby coś takiego spotkało mnie”. Ale byłam dzieckiem i nie miałam dokąd
uciec. A jako zamężna kobieta jestem teraz w takiej samej sytuacji. Nie chciałam, żeby to mnie
spotkało, ale czuję, że nie mam dokąd uciec – że jestem na to skazana, dokładnie tak samo jak
w dzieciństwie.
Lee Ann
Złe traktowanie w dzieciństwie dotykało dorosłych córek osobiście.
Alkoholizm rodzica należy do niego, jest czymś, co on robi. Kiedy jednak
jesteś maltretowana, przydarza się to tobie, przez co trauma jest jeszcze
trudniejsza do udźwignięcia. Można odejść od alkoholika, ale nie można
odejść od siebie. Tłumione wspomnienia wielu dorosłych córek nie
ograniczają się do kwestii przyznania, że rodzic był alkoholikiem czy
stosował przemoc, ale obejmują też stwierdzenie, że skutki jego działań
bardzo osobiście je dotykały.
Zawsze czułam się ułomna, jakby brakowało jakiegoś kawałka mnie, jakbym była zboczkiem,
którego nie chciałby żaden „normalny” facet, gdyby wiedział o tych sprawach. Czułam, że nigdy
nie zdobędę tego, czego pragnęłam: nie będę prawdziwie kochana przez mężczyznę jako ja, mała
dziewczynka, której skradziono niewinność.
Glenda
Rozwód
Byłam i nadal jestem ofiarą nadużywania alkoholu i narkotyków. Wszystko zaczęło się
w dzieciństwie. Oboje moi rodzice pili, a kiedy się upijali, zaczynali się awanturować. Rzucali
w siebie przedmiotami i bili się pięściami.
Claire
Alkoholizm jest bardzo często obecny, gdy pary się rozwodzą. Wiele
dorosłych córek wie o tym aż za dobrze, dorastając z pełną świadomością
problemów małżeńskich swoich rodziców. Gdy zapytano dorosłe córki
alkoholików o jakość związku ich rodziców, jedynie 11 procent oceniło ją
powyżej przeciętnej. Dorosłe córki niepijących nałogowo rodziców oceniły
związki matki i ojca powyżej średniej w 41 procentach. Najwyraźniej
problemy rozwodzących się rodziców nie tylko wpływają na relację ich
samych, lecz są także czytelne dla dzieci. Ponadto córki rozchodzących się
rodziców są bardziej niż synowie świadome trudności jeszcze przed
ostatecznym rozstaniem. Co więcej, problemy córek, które stwarza ta
świadomość, zwykle nie zmieniają się po rozwodzie. Synowie
rozwodników częściej miewają problemy związane z zaburzeniami
zachowania, podczas gdy dziewczynki wpadają raczej w depresję lub
przejawiają nadmiernie kontrolowane zachowanie. Skutki te są wstępem do
perfekcjonizmu i dążenia do pełnej kontroli nad życiem własnym oraz ludzi
w ich otoczeniu.
Gdy rodzice się rozwiedli, miałam dziewięć lat i nie usłyszałam żadnego innego wyjaśnienia
oprócz: „Nie chciał cię”.
Brenda
W dzieciństwie dorosłe córki rozwodników stawały w obliczu takich
samych kwestii jak wszystkie córki rozwodników, ale dodatkowo były
obarczone ciężarem alkoholizmu. Najczęstszymi problemami tych osób
w dzieciństwie były między innymi: utrata rodzica, spadek stopy życiowej,
zwiększenie stresu, złe przystosowanie się rodzica do nowej sytuacji, brak
kompetencji rodzica, obserwowanie konfliktu rodziców. Wskutek tych
trudności związanych z rozwodem córki stawały przed następującymi
zadaniami przystosowawczymi:
przyjęcie do wiadomości rozpadu małżeństwa rodziców,
odzyskanie poczucia celowości oraz swobody wykonywania zwyczajowych czynności,
poradzenie sobie z zaznaną stratą i uczuciami odrzucenia,
wybaczenie rodzicom,
zaakceptowanie nieodwołalności rozwodu i porzucenie tęsknoty za rodziną sprzed niego,
rozwiązanie problemów dotyczących relacji.
Jeżeli jesteś dorosłą córką, która doświadczyła rozwodu rodziców, w jaki
sposób sprawy te odciskają się na tobie teraz, w dorosłym życiu? Czy masz
wątpliwości co do samego małżeństwa? Czy jesteś zdystansowana
w relacjach, bo boisz się całkowicie zaangażować w związek? Czy koło się
zamknęło i sama jesteś już po rozwodzie? Wszystko to są następstwa
rozwodu rodziców dla wielu ich dorosłych dzieci, ale czy dręczyły cię także
dodatkowe kwestie związane z sytuacją córek alkoholików? Czy myślałaś
może, że gdyby udało się ukrócić picie, twoi rodzice by się nie rozstali?
Czy przychodziło ci na myśl, że gdybyś ty sama była lepsza, rodzice
mogliby się nie rozstać? Czy zastanawiałaś się, dlaczego w waszej rodzinie
musiało do tego dojść? Te trudne i natrętne pytania są jeszcze bardziej
przykre dla dorosłych córek, ponieważ nie ma na nie odpowiedzi.
Dziedzictwo to wkracza do ich dorosłego życia i wiele z tych kobiet nie jest
w stanie wziąć rozwodu z rozwodem.
Zaburzenia jedzenia
Ze wszystkich omawianych tu sekretów związanych z alkoholizmem,
przemocą i rozwodem, zaburzenia jedzenia były tajemnicą najpilniej
strzeżoną przez dorosłe córki, być może dlatego, że sekret ten dotyka ich
najbardziej osobiście. Pozostałe problemy rodzinne obejmowały inne
osoby. Alkoholizm i rozwód zdarzyły się rodzicom, a dorosłe córki były
zmuszone znosić nieprawidłowości rodzinne. Co prawda te z nich, które
padły ofiarą wykorzystania, osobiście doświadczyły tych aktów, jednak byli
w nie zaangażowani również inni ludzie. Utrzymywanie sekretu
o przemocy, rozwodzie i alkoholizmie było strzeżeniem sekretów o innych.
Natomiast w przypadku zaburzeń jedzenia tajemnica dotyczyła ich samych.
Miałam wiele sekretów, których trzeba było strzec, więc nie wchodziło w grę posiadanie
jakichkolwiek przyjaciółek, przynajmniej bliskich. Schowałam się w sobie i w ogóle się nie
odzywałam, jeśli nie było to konieczne.
Elizabeth
Trudno jest wytropić przyczyny zaburzeń jedzenia u kobiet. Większość
piśmiennictwa i badań naukowych wskazuje, że mogą one wynikać
z kombinacji czynników biologicznych (genetycznych), środowiskowych
(społeczno-kulturowych) oraz psychologicznych. Jednak jednym
z najczęściej przewijających się wątków we wszystkich wyjaśnieniach
przyczynowych jest wpływ rodziny.
Osiemdziesiąt pięć procent zaburzeń jedzenia u kobiet zaczyna się, gdy
mają one kilkanaście lat, jest więc duże prawdopodobieństwo, że w chwili,
gdy pojawia się problem, mieszkają wciąż w domu rodzinnym. Wydaje się,
że zaburzenia te występują częściej u córek, których matki też na nie
cierpią. W tle nierzadko występuje także wykorzystanie seksualne. Do
innych czynników zaliczają się pochodzenie z rodziny dysfunkcyjnej oraz
doświadczanie osobistych problemów w relacjach. Rozwojowi zaburzeń
jedzenia towarzyszą często takie rysy psychiczne jak perfekcjonizm oraz
nadmierne akcentowanie niezależności, kontroli i autonomii. Innymi
elementami charakterystyki psychicznej są depresja, lęk, gniew, samotność,
poczucie nieadekwatności i niska samoocena. Te cechy i czynniki
występują nie tylko u kobiet z zaburzeniami jedzenia, lecz są również
powszechne wśród dorosłych córek alkoholików, zwłaszcza w kontekście
przemocy i rozwodu.
Korelacja wychowywania się w rodzinie alkoholowej z zaburzeniami
jedzenia nie jest zaskoczeniem. Choć nie ma teorii w pełni wyjaśniającej
przyczyny zaburzeń jedzenia, w przypadku niektórych dorosłych córek
jeden aspekt życia ewidentnie prowadził do drugiego. Zaburzenia jedzenia
mogły powstać jako rezultat doświadczeń życiowych córki alkoholika.
Wiele kobiet jest dorosłymi córkami alkoholików. W tej szerszej grupie są
kobiety będące dorosłymi córkami alkoholików, które doznały złego
traktowania w dzieciństwie; dorosłe córki alkoholików, które doznały złego
traktowania i rozwodu rodziców; dorosłe córki, które doznały dowolnej
kombinacji tych czynników i u których dodatkowo powstały zaburzenia
jedzenia. Dorosłe córki mające te zaburzenia są pokrzywdzone na wiele
sposobów, najgorsze jest jednak to, że zaburzenie towarzyszy im na każdym
kroku. Wszystkie dorosłe córki alkoholików są przepełnione wielkim
emocjonalnym cierpieniem, jednak kobieta z zaburzeniem jedzenia musi
zmierzyć się nie tylko z tym, co wyrządzili jej inni ludzie, lecz także z tym,
jak krzywdzi się sama.
Życie wielu dorosłych córek z zaburzeniami jedzenia stało się jeszcze
bardziej skryte. Bulimiczki często kryją się ze swoimi zachowaniami,
a potem mają w związku z tym poczucie winy. Kobiety cierpiące na
anoreksję psychiczną zdają się nigdy nie ustawać w pogoni za standardami
szczupłości, które tylko one potrafią wyznaczyć.
U kobiet z zaburzeniami jedzenia ujawnia się jeszcze jeden sekret, który
można określić mianem „głodu ojca”. Jak zostało to wspomniane
w rozdziale o pijącym ojcu, dorosłe córki często wskazują, że pragnęły
akceptacji i aprobaty ze strony ojca. Wielu ojców alkoholików nie potrafiło
zaspokoić tej potrzeby, jednak nie zmniejszało to tęsknoty ich córek do
bliskiej relacji z nimi. W swej książce Father Hunger (Głód ojca) Margo
Maine omawia znaczenie ojca w rozwoju dziewczynki. Autorka pisze
o roli, jaką odgrywają łączność emocjonalna i nieodwzajemniona miłość.
Córki, które nigdy nie miały poczucia, że są dostatecznie dobre w oczach
swego ojca, lub których ojcowie nie byli zdolni do nawiązania z nimi
aprobującej więzi, doznają wielkiego bólu. Dorosłe córki z zaburzeniami
jedzenia z reguły miały pijącego ojca, a nie pijącą matkę. Ponadto dorosłe
córki cierpiące na zaburzenia jedzenia, które miały ojca alkoholika, częściej
opisują go jako zdystansowanego emocjonalnie niż te, które nie mają takich
zaburzeń.
Wspólne wątki traumy
Maltretowanie w dzieciństwie, rozwód rodziców i zaburzenia jedzenia mają
wspólną cechę ze sobą nawzajem i z alkoholizmem rodziców: powodowaną
u ofiar traumę. Ludzie, którzy przeżyli traumę, często wychodzą z niej
z wieloma uczuciami i problemami. W swej książce na temat traumy
u kobiet psycholożka Tian Dayton opisuje niektóre z najpowszechniejszych
cech kobiet, które doznały urazu psychicznego. Alkoholizm rodziców, ich
rozwód, maltretowanie w dzieciństwie oraz zaburzenia jedzenia
niewątpliwie straumatyzowały wiele dorosłych córek, doprowadzając do
wystąpienia u licznych spośród nich poniższych właściwości.
Charakterystyka
Wyznacznik
Wyuczona bezradność
Utrata poczucia, że masz wpływ na przebieg wydarzeń
i że możesz je zmieniać
Depresja
Niewyrażone emocje, pobudzenie, niepokój, brak energii
Zawężenie emocjonalne
Odrętwienie i wyłączenie się jako mechanizm obronny
przed dojmującym bólem i zagrożeniem oraz wąski
zakres ekspresji emocjonalnej
Zaburzone rozumowanie
Karkołomne próby nadania sensu bezsensownemu
cierpieniu
Utrata zaufania i wiary
Głębokie rozdarcie w pierwotnych relacjach
zależnościowych i załamanie się uporządkowanego
świata
Hiperczujność
Lęk, czekanie, „aż spadnie drugi but” – ciągłe
sondowanie otoczenia i relacji pod kątem oznak
potencjalnych niebezpieczeństw czy ponownego
zerwania więzi
Traumatyczne przywiązanie
Niezdrowy styl przywiązania wynikający z nierówności sił
w relacjach oraz z braku innych źródeł wsparcia
Utrata zdolności do
przyjmowania pomocy
Strach przed zaufaniem i uzależnieniem się od relacji
oraz wyłączenie emocjonalne
Utrata zdolności do
modulowania emocji
Przechodzenie od 0 do 10 i od 10 do 0 bez stopni
pośrednich, pochopność, tracenie panowania nad sobą,
myślenie czarno-białe
Aktywne punkty spustowe
Bodźce przypominające traumę – np. krzyk, hałasy,
krytyczne uwagi, dźwięk tłuczonego szkła – uruchamiają
zamknięcie się, wybuch lub intensywne stany
emocjonalne
Zachowania ryzykowne
Szybka jazda samochodem, odreagowywanie emocji za
pomocą seksu, bójki, ryzykowne relacje
Dezorganizacja świata
wewnętrznego
Zaburzone poczucie trwałości relacji, scalenie uczuć
takich jak gniew i pociąg seksualny
Poczucie winy w związku
z wyjściem z traumy
Z powodu bycia świadkiem przemocy oraz traumy
i wyjścia z nich; z powodu „wyrwania się” z określonego
systemu rodzinnego
Utrwalenie się sztywnych
Dysocjacja, wyparcie, rozszczepienie, wycofanie,
mechanizmów obronnych
agresja
Cykle odtwórcze
Nieświadome powtarzanie bolesnej dynamiki
Skłonność do używek
Próby okiełznania i wyciszenia fal wzburzonego,
znękanego wewnętrznego świata za pomocą narkotyków
i alkoholu
Refleksje
Pokonanie dalekosiężnych skutków złego traktowania w dzieciństwie jest bolesnym
zadaniem na całe życie. Ale musi się zacząć od pierwszego kroku: prawdy.
LaToya Jackson
Najbardziej kompulsywne łakomczuchy ukrywają swoje uczucia tak samo jak
łakocie.
Geneen Roth
Madison Avenue nie ma do zaoferowania niczego, co mogłoby nas uczynić
piękniejszymi. Jesteśmy piękne, bo takimi nas stworzył Pan Bóg.
Marianne Williamson
W pierwszej młodości zgnębieni najbardziej upokarzającą rozpaczą myślimy, że
jesteśmy sami. Z biegiem lat przekonujemy się, że inni też cierpieli.
Suzanne Moarny
W naturze tego kwiatu jest kwitnąć.
Alice Walker
Część trzecia
Współuzależnienie
Rozdział 9
Ja, ja sama i całkiem ja – jak dobrze znasz
tych ludzi?
C
zy naprawdę różnisz się od pozostałych kobiet? A jeśli tak, to co cię
odróżnia? Chodzi o twoją osobowość, zachowania i cechy, czy
raczej „czujesz się” inna, nie wiedząc dlaczego? Jeżeli zaś nie uważasz, że
jesteś inna od pozostałych, a jesteś dorosłą córką, w jaki sposób pokonałaś
liczne uczucia i cechy powszechnie przypisywane dorosłym dzieciom
alkoholików?
Powyższe pytania mają pewną wspólną cechę: wszystkie wiążą się z tym,
jak dobrze znasz samą siebie. Czy masz świadomość, jak doświadczenia
z dzieciństwa wpłynęły na twoje zachowanie i cechy osobowości? Czy
podoba ci się to, co wiesz o sobie, czy też stałaś się kimś, kogo istnienia
w sobie nigdy nie podejrzewałaś?
Rozdział ten omawia i ujawnia cechy twojej osobowości oraz stopień,
w jakim są one podobne lub różne od analogicznych cech u kobiet z rodzin
wolnych od alkoholizmu oraz u innych dorosłych córek. Po co trudzić się
poznawaniem swoich cech i zachowań? Jeśli chcesz się zmienić czy
otrząsnąć z doświadczeń dzieciństwa, powinnaś wiedzieć, w jaki sposób
i pod jakimi względami ulegałaś wpływom. Zmienianie siebie przychodzi
łatwiej, gdy wiadomo, od czego zacząć.
Ponadto czy zdajesz sobie sprawę, że wiele z tego, co uznajesz za swoje
negatywne zachowania, można zmienić się w mocne strony? Może nigdy
nie traktowałaś siebie jak osoby, która ma dużo do zaoferowania, czy kogoś
obdarzonego różnymi kompetencjami i osobistymi zaletami. Może w ogóle
za dużo o sobie nie myślałaś, bo nie było na to czasu, gdy trzeba było starać
się jakoś przeżyć i ciągle myśleć o innych oraz reagować na wywoływane
przez nich sytuacje. Ale teraz dość myślenia o innych i troszczenia się
o nich. Porozmawiajmy o tobie.
Po tym, jak niedawno przeczytałam książkę o dorosłych dzieciach, wprost niewiarygodnie,
całkowicie utożsamiłam się z dorosłymi dziećmi alkoholików (…). Po raz pierwszy zdałam sobie
sprawę i zrozumiałam, w jakim obszarze i w jaki sposób mnie to dotknęło. Och, płakałam, ale
szokiem było zobaczyć, jak to się na mnie odbiło i do jakiego profilu pasują moje cechy. Sądzę,
że łzy, które popłynęły, były częściowo łzami ulgi. (…) Nie bez powodu czułam się osamotniona.
Madeline
Od wczesnych lat osiemdziesiątych klinicyści obserwowali pewne cechy
osobowości, które przypisywali dorosłym dzieciom alkoholików. Liczba
tych cech zamykała się z reguły w około dwudziestu. Czy jednak tych
samych cech nie spotykamy także u reszty dorosłych? I tak na przykład za
cechę dorosłych dzieci alkoholików uznawane jest ciągłe zachowywanie
powagi. Ale czy nie ma też innych dorosłych, którzy tak się zachowują?
Czy pewna doza powagi nie stanowi wręcz elementu dorosłości?
Jak widzimy w całej tej książce, jeżeli dorosłe dzieci alkoholików
rzeczywiście różnią się od pozostałych dorosłych, to owe różnice dotyczą
nie tyle szczególnych cech, ile stopnia nasilenia pewnych cech. Dlatego
bardziej poprawnie można by powiedzieć, że te cechy osobowości są
obecne u wszystkich dorosłych, jednak są nadmiernie rozwinięte
u dorosłych dzieci alkoholików. Zbyt silne zaakcentowanie tych
konkretnych cech zwiększa ryzyko powstania określonych problemów.
Do jakiego stopnia identyfikujesz się z cechami dorosłych dzieci?
Przyjrzyjmy się dwudziestu najczęściej opisywanym z nich i spróbujmy
odnieść je do ciebie. W szczególności przyjrzymy się siedmiu
„poczuciom”, które są determinowane przez owe cechy. Innymi słowy,
jeżeli wykazujesz pewne cechy, jak się z nimi czujesz?
Ponadto wiele cech dorosłych dzieci jest wzajemnie powiązanych. Tak na
przykład zachowywanie powagi łączy się z tym, że człowiekowi jest trudno
swobodnie się bawić. Jeżeli silnie identyfikujesz się z pewnymi cechami,
prawdopodobnie silnie odczuwasz też swoje potrzeby dorosłego dziecka.
Jak oczywiste są te cechy w twoim przypadku i w jakim stopniu
uświadamiasz sobie towarzyszące im poczucie? Zadaj sobie te pytania
w każdym podrozdziale, a odpowiadając, użyj poniższej skali:
5 = zawsze,
4 = często,
3 = czasami,
2 = rzadko,
1 = nigdy.
Poczucie wyobcowania
Muszę się domyślać, co oznacza normalność.
Czuję się inna od reszty ludzi.
Mam trudności z bliskimi relacjami.
Do najpowszechniej zgłaszanych przez dorosłe córki alkoholików spraw
należą poczucie inności oraz poczucie emocjonalnego wyobcowania. Oba
te wrażenia wzajemnie się zasilają. Kiedy czujesz się nietypowa, inna od
pozostałych, stajesz się bardziej wyobcowana. Jeśli nie miałaś wokół siebie
adekwatnych wzorców w dzieciństwie, musiałaś sama oceniać, jak
zachowują się „normalni” ludzie w relacjach między sobą, w przyjaźni,
wychowywaniu dzieci, bliskich kontaktach.
Nigdy nie miałam siebie za aktywną uczestniczkę gry. Starałam się obserwować, co robili inni
ludzie w celu podtrzymania relacji. Miałam wzorzec matki oczadzonej alkoholem i ojca, zanadto
oczadzonego moją matką. Nie widziałam, jak wygląda normalny związek dwojga ludzi. Dlatego
obserwowałam innych i ich naśladowałam. Podpatrywałam, jakie zachowania sprawdzały się
u postaci oglądanych w telewizji czy w kinie albo u moich zdrowych koleżanek, i autentycznie to
naśladowałam. A potem nigdy nie potrafiłam dojść, dlaczego u mnie to nie działało.
Teresa
Niekonsekwencja
Trudno jest mi doprowadzać przedsięwzięcia do finału.
Poszukuję natychmiastowej gratyfikacji, nie zaś odroczonej.
Kiepsko zarządzam czasem i nie ustawiam priorytetów z korzyścią dla
siebie.
Czy miewasz czasem poczucie, że jesteś równie bezładna, jak było twoje
dzieciństwo? Jakże możemy jednocześnie dążyć do zachowywania kontroli
i postępować niekonsekwentnie? Jeżeli poświęcałaś dużo czasu na
zaspokajanie potrzeb innych ludzi, niewiele zostawało go dla ciebie.
Finalizowanie własnych przedsięwzięć i zajmowanie się swoimi
priorytetami zawsze zostawało na koniec albo było odbywało się
w pośpiechu, gdy trafiała się „wolna” chwila. Rzadko zajmowałaś się tymi
sprawami w logicznym czy optymalnym układzie.
Inny powód braku systematyczności może wiązać się z dozą chaosu,
która zwykle towarzyszy życiu w rodzinie alkoholowej. Judy Seixas określa
rodzinę alkoholową jako „rodzinę bezładnego porządku”. Wszyscy próbują
wprowadzić spójność w niespójne środowisko, co nie udaje się
w większości rodzin alkoholowych. Żaden kryzys nie przebiega przecież
w sposób uładzony i systematyczny.
Samopotępienie
Osądzam się bez litości.
Nie potrafię się bawić.
Zachowuję nadmierną powagę.
Czy jesteś surowsza dla siebie niż inni ludzie? Czy masz dwa zestawy
standardów? Jeden zestaw, wyrozumiały i serdeczny, stosujesz wobec
reszty ludzi. Drugi zestaw, pełen nadmiernych wymagań i nieznający
wybaczenia, stosujesz wobec siebie.
Jeżeli jesteś zbytnio samokrytyczna i traktujesz siebie z nadmierną
powagą, narażasz się na samopotępienie. Możemy być tak bardzo krytyczni
wobec własnych zachowań, że nigdy nie potrafimy siebie zadowolić. Nawet
gdy dobrze sobie radzimy, nie wierzymy w to z powodu negatywnego
obrazu siebie. Sednem samopotępienia jest niskie poczucie własnej
wartości. Potępianie siebie wynika z poczucia, że nie dorastasz do zadań,
a jeśli cokolwiek dzieje się nie tak, jest to twoja wina. Kiedy okoliczności
nie okażą się sprzyjające, potępiasz siebie. Występowanie tej cechy częściej
stwierdzano u dorosłych córek pijących ojców niż u dorosłych córek
pijących matek.
Dopiero uczę się bawić. Pociąga to za sobą także pewne ryzyko. Trudno jest mi usiąść i spisać
listę choćby dziesięciu rzeczy, które mogłabym robić i które uznałabym za rozrywkę. Wiele
z tego, co postrzegam w takiej kategorii, to coś, co robi się w pojedynkę.
Marge
PotrzebA sprawowania kontroli
Bardzo silnie przeżywam zmiany, nad którymi nie mam kontroli.
Jestem albo superodpowiedzialna, albo nieodpowiedzialna.
Czy masz silną potrzebę sprawowania kontroli w każdym momencie?
Czy myślałaś kiedyś o tym, nad czym tak naprawdę chcesz zapanować?
Pragnienie kontroli było oczywiste dla większości dorosłych córek.
Jednakże to, co chcą mieć pod kontrolą, już tak oczywiste nie było – miały
one w sobie poczucie, że muszą być ciągle u steru, nie były jednak pewne,
co chcą kontrolować.
Związane z tym problemy pojawiały się u dorosłych córek najczęściej
w jednym z trzech obszarów. Wiele dorosłych córek chce mieć kontrolę nad
bieżącą sytuacją i swoim otoczeniem. Ta forma kontroli jest ściśle związana
z twoim dzieciństwem, szczególnie jeśli byłaś typem córki, która stara się
zmniejszyć chaos w rodzinie dzięki zarządzaniu wszystkim. Kiedy
zarządzałaś, miałaś poczucie sprawowania kontroli. Kiedy zaś sprawowałaś
kontrolę, mogłaś doprowadzić chaos do ładu. Czy nadal czujesz potrzebę
sprawowania kontroli nad sytuacjami?
Druga forma kontroli występuje wtedy, gdy chcesz panować nad
relacjami – albo przez gotowość do tego, by wykonywać więcej zadań, niż
wynikałoby ze sprawiedliwego ich podziału w związku, albo przez
domaganie się od ludzi gwarancji, że „nigdy cię nie zostawią”. Jeżeli na
przykład robisz 75 procent tego, co konieczne, by utrzymać relację, możesz
żywić przekonanie, że masz ją pod kontrolą. Jednakże czy przy takim
podziale pracy nie jesteś przypadkiem stroną, która jest kontrolowana?
Niestety wielokrotnie zdarza się, że dorosłe dzieci mają wrażenie, iż
w pełni panują nad różnymi sprawami, podczas gdy jest to tylko złudzenie.
Gdybyśmy rzeczywiście mieli wszystko pod kontrolą, wiele
dysfunkcyjnych zdarzeń w ogóle by się w naszym życiu nie pojawiało.
Starałam się zapanować nad skutkami i w konsekwencji stałam się silnie współuzależniona, bo
próbowałam kontrolować inną osobę – nie tylko następstwa sytuacji, ale też samą osobę. Było to
bardzo wyczerpujące, ale dzięki temu nie musiałam patrzeć na siebie.
Hannah
Trzeci rodzaj kontroli występuje wówczas, gdy chcesz całkowicie panować
nad swoimi emocjami. Ten typ mógł się sprawdzać przez pewien czas, gdy
byłaś dzieckiem w rodzinie alkoholowej, jednak zapędy takie nie służą
twojemu dobrostanowi w dorosłości. Co robisz ze swoimi emocjami? Jeżeli
całkowicie nad nimi panujesz, czy oznacza to, że ich w ogóle nie wyrażasz?
Prawdopodobnie tak. A zatem czy to ty kontrolujesz swoje emocje czy też
w rzeczywistości to one mają kontrolę nad tobą?
Dążenie do zapanowania nad swoimi emocjami może opierać się na
strachu, że jeśli pozwolisz sobie na ich wyrażenie, wydobędzie się ich tak
wiele, że stracisz kontrolę nad sobą. Poza tym być może przez całe życie
słyszałaś, że nie powinnaś „tak bardzo ulegać emocjom”, podczas gdy
w rzeczywistości je powściągałaś. „Nie ulegaj tak bardzo emocjom”
oznacza: „Zaneguj swoje emocje”.
Trochę boję się uszanować swoje uczucia. Boję się, że jeśli zacznę czuć smutek, pogrążę się
w depresji. (…) Boję się, że się rozlecę. Jest z tym coraz lepiej. Częściej potrafię teraz się
rozpłakać i pozwalam sobie na to. Nie rozlatuję się. Odczuwanie smutku jest akceptowalne i nie
szkodzi. Jest wielka różnica między odczuwaniem smutku w danej sytuacji a litowaniem się nad
sobą.
Agnes
Zadaj sobie pytanie: „Co najgorszego mogłoby się stać, gdybym wypuściła
swoje emocje na wolność?”. Odpowiedź prawdopodobnie odzwierciedli
twoją największą obawę.
Uzewnętrznienie swoich emocji będzie zapewne dla ciebie pozytywnym
doświadczeniem. Nie tylko uwolnisz te emocje, ale odkryjesz cząstki
siebie, które zostały wyparte. To są twoje emocje: wyraź je, zrób z nimi to,
co chcesz. Zastąp kontrolę i strach wyswobodzeniem i rozwojem.
PotrzebA aprobaty
Nieustannie poszukuję aprobaty i potwierdzeń.
Jestem skrajnie lojalna nawet wtedy, gdy wiem, że druga strona na nią
nie zasłużyła.
Kłamię, gdy z równą łatwością można by mówić prawdę.
Kiedy ciągle pragniemy aprobaty innych, możemy być wobec nich lojalni
nawet wtedy, gdy na to nie zasługują. Często mówimy im to, co chcą
usłyszeć, nawet jeśli musimy w związku z tym kłamać. Zasadniczo
świadczy to o tym, że jakakolwiek relacja jest według nas lepsza od żadnej.
Jeżeli pragniesz aprobaty innych, jakie znaczenie ma ona dla ciebie? Czy
pytałaś kiedyś siebie, dlaczego ta aprobata jest dla ciebie tak ważna?
Wiele dorosłych córek ma wrażenie, że zyskanie aprobaty innych
wpłynie na ich poczucie własnej wartości. Dzięki temu uznaniu poczują, że
ich postępowanie było należyte i że są akceptowane. Niższy poziom
samooceny może sprawić, że będziesz polegać na innych w kwestii
uzyskiwania potwierdzenia siebie, dającego ci poczucie osobistej wartości.
Napawało mnie to wielkim lękiem, bo nigdy nie wiedziałam, jakie są moje odczucia, skoro
zawsze się od nich odwracałam. Zakopałam je głęboko i zepchnęłam na margines, aby zadowalać
inne osoby i zyskiwać ich aprobatę. W konsekwencji musiałam zaznać dużo cierpienia i wciąż go
zaznaję.
Margaret
Dylematem większości dorosłych córek jest jednak to, że ludzie, których
aprobaty łakną, często nie należą do najzdrowszych w ich otoczeniu.
Dorosłe córki wyznają, że często pragną uznania na przykład ze strony
nałogowo pijącego rodzica albo osoby, z którą są związane, mimo
świadomości, że alkoholik czy partner sprawia im wiele bólu. Pragnienie
aprobaty osoby, której zachowania sama nie aprobujesz, stanowi
wewnętrznie sprzeczny przekaz. Wyrwanie się z „potrzasku aprobaty” ma
decydujące znaczenie dla ozdrowienia dorosłych córek.
Usztywnienie
Wpadam w koleinę jakiegoś działania, nie zastanawiając się poważnie nad rozwiązaniami
alternatywnymi czy konsekwencjami.
Dążę do napięć i kryzysu, a potem na nie narzekam.
Unikam konfliktu albo go podsycam, ale rzadko staram się go rozwiązać.
Kiedy coś ci nie wychodzi, znajdujesz najlepsze rozwiązanie czy
akceptujesz pierwsze z brzegu? Czy stosujesz takie same strategie
w odniesieniu do wszystkich problemów? Wiele dorosłych córek niestety
twierdzi, że odziedziczyło te same umiejętności rozwiązywania problemów,
które były stosowane u nich w domu. Jeżeli masz takie przekonanie,
zamykasz się w sztywnym nastawieniu, które bardzo trudno przełamać.
Jak dobrze radzisz sobie na przykład w obliczu kryzysu? Wiele dorosłych
córek uważa, że swobodniej czuje się w sytuacji kryzysowej niż
w codziennej, zwyczajnej. Czy nawykłaś do życia na emocjonalnej
krawędzi? Czy znajdując się w „normalnych” okolicznościach, masz
wrażenie, że czekasz, aż stanie się coś złego? A jeśli coś rzeczywiście
dzieje się nie tak, jak powinno, czy nie potrafisz przestać o tym mówić?
Można być zamkniętym w sztywnych wzorcach i wcale nie zdawać sobie
z tego sprawy. Prawdopodobnie postępujesz w sposób, który najlepiej znasz
i z którym najlepiej się czujesz, jednak reakcje te nie są dla ciebie
najzdrowsze. W rodzinie dysfunkcyjnej to, że wiele rzeczy przebiega
nieodpowiednio, staje się normą. Kiedy później jesteś w faktycznie
normalnej sytuacji, ciągle czekasz na jakieś negatywne zdarzenie. Dorosłe
córki często mówią, że muszą nauczyć się nowych sposobów zachowania
i zerwać ze starymi, negatywnymi wzorcami, tak by móc poczuć się
swobodnie i dobrze w zdrowym otoczeniu i wśród zdrowych ludzi.
Lęk przed porażką
Boję się odrzucenia, jednak odrzucam innych.
Boję się porażki, ale umniejszam znaczenie swoich sukcesów.
Boję się krytyki i osądu, jednak krytykuję innych.
Zawsze szukałam w sobie fatalnego defektu. Zawsze podejrzewałam, że ludzie chcą tylko czegoś
ode mnie, ale tak naprawdę nie chcą mnie. (…) I w końcu coś zawsze strzela. Wyszłam za mąż,
rozwiodłam się i miałam kilka innych związków, które okazały się pomyłką.
Nora
Cechy opisane w tym podrozdziale są dwuaspektowe, to znaczy, że
powodują robienie jednej rzeczy w opozycji do drugiej. Wiele dorosłych
córek alkoholików obawiających się porażki twierdzi, że jednym
z powodów ich stylu zachowania jest to, iż brak im pewności siebie. Inna
cecha, której nie ma na tej liście, ale która bywa często wymieniana przez
dorosłe córki, to ich trudności z samodzielnym podejmowaniem decyzji.
Jak dobrze radzisz sobie z podejmowaniem decyzji? Czy pytasz wszystkich
naokoło, jak powinnaś postąpić? Czy w dzieciństwie byłaś krytykowana za
samodzielne podejmowanie decyzji albo czy twoje decyzje uznawano za
kiepskie? Jeżeli boisz się niepowodzenia, czy strach ten wynika z samej
obawy przed porażką, czy też z obawy, że w razie porażki ludzie cię
odrzucą i pozostawią samą?
Inny aspekt obawy przed niepowodzeniem wiąże się ze strachem przed
krytyką. Jak dobrze radzisz sobie z krytyką? Kiedy jesteś krytykowana, czy
przyjmujesz uwagi do tego stopnia osobiście, że niszczy cię to
emocjonalnie? Czy może masz wtedy poczucie, że zostajesz zarówno
odrzucona przez krytykującą cię osobę, jak i ty sama siebie odrzucasz?
Co wynika z twoich odpowiedzi na powyższe pytania? Czy utożsamiałaś
się z wszystkimi powyższymi kwestiami czy tylko z nielicznymi? Jeżeli
silnie identyfikowałaś się z wieloma tymi sprawami i często mówiłaś sobie
w duchu: „Tak właśnie robię”, nie różnisz się za bardzo od innych
dorosłych córek alkoholików. Ogólnie dorosłe córki identyfikują się z tymi
cechami o 20 procent częściej niż kobiety, które wychowywały się
w rodzinie wolnej od alkoholizmu. Ponadto dorosłe córki przy każdej
z tych cech zwykle mają wyższą punktację niż kobiety z rodzin, w których
nie pije się nałogowo. (Bardziej szczegółowa tabela z porównaniem cech
dorosłych córek zawarta jest w Dodatku).
Jeżeli utożsamiasz się z powyższymi cechami, czy coś jest z tobą nie
w porządku? Nie. Taka identyfikacja można oznaczać różne sprawy. Po
pierwsze, być może jesteś bardzo świadoma swoich zachowań i uczciwa
w ich postrzeganiu. Po drugie, jako córka alkoholika lokujesz się
w „normie” w zestawieniu z innymi córkami alkoholików. Czy nie jest to
pocieszająca wiadomość, że przynależysz do społeczności i nie jesteś sama
jak palec? Po trzecie, być może pewnym obszarom twojego życia brakuje
równowagi, jednak okoliczność ta nie sprawia, że jesteś dysfunkcyjną
osobą.
Tak na przykład cechą, z którą utożsamia się najwięcej dorosłych córek,
jest nadmierna powaga. A wiesz, z jaką cechą najczęściej utożsamiają się
kobiety wychowane w rodzinach niepijących? Z nadmierną powagą.
Niemniej różnica między tobą a kobietą z rodziny niealkoholowej może
polegać na stopniu, w jakim tę cechę przejawiacie. W końcu pewien stopień
powagi występuje u wszystkich dorosłych ludzi i stanowi jeden z aspektów
dojrzałości. W związku z tym nie musisz stać się przeciwieństwem osoby,
jaką jesteś teraz. Możesz natomiast odbudować się w taki sposób, by
osiągnąć wewnętrzną równowagę.
Czy zauważyłaś, że wspólne dla większości powyższych cech jest
ukierunkowanie na zewnątrz? W kontekście każdej cechy, z którą się
utożsamiamy, poszukujemy odpowiedzi poza sobą lub przyznajemy, że
w dużym stopniu podlegamy zewnętrznej kontroli. Im silniej identyfikujesz
się z tymi charakterystykami, tym bardziej utożsamiasz się z innymi
ludźmi, a mniej ze sobą. Ukierunkowanie zewnętrzne oznacza zachwianie
równowagi, jednak ukierunkowanie na siebie i ograniczenie przesadnego
uzależnienia od innych nie tylko pozwoli ci zredukować te cechy w sobie,
lecz także pomoże w osiągnięciu poczucia osobistej równowagi.
Inny sposób interpretacji tych wyników może koncentrować się na tym,
co oznaczają one dla dorosłych córek starających się zmienić siebie czy
otrząsnąć się ze swojego dzieciństwa. Wiele dorosłych dzieci alkoholików
czytających listę przypisanych im cech myśli, że zmiana oznacza
wyeliminowanie wszystkich tych rysów. Skoro jednak wszyscy dorośli do
pewnego stopnia utożsamiają się z tymi charakterystykami, zmiana nie
oznacza pozbycia się tych cech, tylko odpowiednie ich
„przytemperowanie”. Nie musisz pozbywać się wszystkich aspektów osoby,
jaką dzisiaj jesteś, tylko tych skrajnie nasilonych i bolesnych.
Refleksje
Jeśli masz kiedyś spojrzeć w przeszłość i pośmiać się z czegoś, równie dobrze
możesz zacząć się śmiać już teraz.
Marie Osmond
Miej twarz zwróconą zawsze w słoneczną stronę, a nie będziesz widziała cieni.
Helen Keller
Kobieta jest jak herbata w torebkach. Dopiero po włożeniu do wrzątku widać, jak jest
silna.
Nancy Reagan
Najlepszym obrońcą, jakiego może mieć kobieta, jest… odwaga.
Elizabeth Cady Stanton
Rozpadamy się wewnętrznie i to dlatego rozpadamy się na zewnątrz.
Marianne Williamson
Rozdział 10
Jakim typem dorosłej córki jesteś?
Tak, wciąż słyszysz te taśmy, stare taśmy odtwarzające się w twojej głowie i bardzo ci to
przeszkadza. Bo w głębi ducha wiesz, że nie chcesz już prowadzić życia w taki sposób.
Marcia
Jakim typem dorosłej córki jesteś obecnie? Czy przeniosłaś jakieś wzorce
z dzieciństwa do swojego życia dorosłego? Jeśli tak, to czy te wzorce są dla
ciebie pomocą, czy przeszkodą? W dzieciństwie prawdopodobnie
przystosowywałaś się do zastanej sytuacji najlepiej, jak się dawało. Zwykle
przystosowanie się do życia z alkoholikiem wymaga wypracowania
pewnych zachowań pozwalających dostosować się do okoliczności. Czy
wiesz, jakie były twoje zachowania przystosowawcze? Czy potrafisz je
nazwać, czy też zachodziły „same z siebie”? Większość dorosłych córek nie
miała rozbudowanych planów adaptacji do rodziny alkoholowej, tylko
wykorzystywała pewne zachowania i cechy osobowości w celu
minimalizowania cierpienia i zapewnienia sobie przetrwania w rodzinie.
Czy kiedyś w dzieciństwie zastanawiałaś się, czy twoje zachowania
przystosowawcze były dla ciebie pożyteczne, czy szkodliwe?
Prawdopodobnie nie. Gdybyś jednak mogła spojrzeć na siebie z zewnątrz
i przeanalizować swoje domowe „strategie zachowawcze” z dzieciństwa,
uznałabyś zapewne, że twoje wzorce zachowań w tamtym czasie działały
z pożytkiem dla ciebie. Innymi słowy, pomagały ci one dostosować się do
alkoholizmu w rodzinie. Według Susan Volchok twoje schematy zachowań
były dla ciebie punktami odniesienia i pod wieloma względami cię
wspierały. Schematy tych zachowań między innymi:
chroniły cię przed porzuceniem,
dostarczały ci wskazówek co do akceptowalnego postępowania,
były zbieżne z oczekiwaniami otoczenia,
wprowadzały nieco równowagi do twojego życia,
pomagały ci pokonywać niespójność i chaos.
Czy teraz, gdy jesteś dorosła i nie znajdujesz się już w takiej sytuacji jak
dawniej, nadal stosujesz te same wzorce w interakcjach z innymi ludźmi?
Jeżeli tak, przeniosłaś swoje dziecięce zachowania do dorosłości. Czy
zachowania te wciąż są dla ciebie pożyteczne? Prawdopodobnie nie.
Według Volchok dalsze posługiwanie się tymi schematami pociąga za sobą
następujące negatywne konsekwencje:
powstrzymuje cię przed byciem w pełni sobą,
przeszkadza w wypracowaniu alternatywnych zachowań,
szkodzi twojemu obrazowi siebie,
wywiera presję na ciebie, byś stosowała się do dawnych wzorców.
Nie można jednoznacznie stwierdzić, że te wzorce są w pełni pozytywne
bądź negatywne. Łączą w sobie obie cechy. Prawdopodobnie na przykład
przejawiasz wyniesione z domu zachowania, które nadal pomagają ci się
przystosowywać, przetrwać i dochodzić do porozumienia z ludźmi. Choć
nabycie tych umiejętności mogło pociągać za sobą mnóstwo twojego
cierpienia lub było skutkiem przymusu, możliwe, że wciąż są one dla ciebie
korzystne. Jednocześnie nie potrzebujesz już wielu zachowań, które
pomagały ci w kryzysie, bo nie znajdujesz się w sytuacji kryzysowej. Jeżeli
dalej je stosujesz, działają one negatywnie albo wywołują nowe kryzysy
w twoich teraźniejszych relacjach. Tak na przykład sprawowanie żelaznej
kontroli mogło się kiedyś sprawdzać w rodzinie alkoholowej, ale dziś,
w normalnej relacji niewątpliwie przysporzy ci kłopotów.
Większość twoich schematów działania rozwijała się stopniowo
w trakcie dzieciństwa. Jeśli ciągle z nich korzystasz, nieustannie je
wzmacniasz. Nie są ci już teraz potrzebne; są to po prostu dawne schematy
i przyzwyczajenia. Czy potrafisz odejść od tych starych wzorców, czy też
jesteś uwięziona w emocjonalnej „klatce nawyku”? Czy masz poczucie, że
skoro raz wypracowałaś określone zachowania, to zawsze będziesz je
przejawiała, czy też wierzysz, że możesz się zmienić? A co ważniejsze, czy
chcesz się uwolnić od swoich dziecięcych zachowań i ról? Jeżeli cię one
hamują i nie pozwalają na rozwój, wiadomo, że nie są wzorcami
potrzebnymi do twojego zdrowienia.
Jednak jedną sprawą jest to, czy chcesz zmienić swoje schematy
postępowania, a inną jest pytanie, czy w ogóle je sobie uświadamiasz.
W rozdziale tym omawiamy wzorce czy typy dorosłych córek oraz
pozytywne i negatywne atrybuty każdej z nich. Czy wiesz, które cząstki
siebie chciałabyś zachować jako wartościowe, a które wolałabyś zmienić?
Dalsza część tego rozdziału pomoże ci uporządkować te kwestie.
Typologia dorosłych córek
Istnieje co najmniej osiem schematów postępowania dorosłych córek
alkoholików wywodzących się z dzieciństwa. Te różniące się między sobą
wzorce pomogą ci pełniej odkryć i zrozumieć siebie. Chęć dokonania
zmiany to jedno, ale trzeba też wiedzieć, co chciałoby się zmienić. Jak
dobrze znasz siebie i swoje zachowania? Czytając o kolejnych schematach,
co pewien czas będziesz przyznawać: „Robię tak”. Podczas omawiania tych
wzorców i ich charakterystyki powinnaś pamiętać o kilku poniższych
kwestiach.
1. Każdy typ ma swoje pozytywne i negatywne implikacje
Przetrwałaś w ekstremalnych warunkach, masz więc umiejętności
samozachowawcze. Dysponujesz wieloma pozytywnymi cechami bez
względu na to, czy jesteś ich świadoma. Masz wiele przymiotów, które
pozwalają na wykorzystanie ich z pożytkiem dla ciebie. Jednocześnie
pewne cechy każdego z typów mogą być przyczyną cierpienia i nie
pozwalać ci w pełni cieszyć się życiem. Każdy typ dorosłej córki ma
pozytywne i negatywne cechy. Kluczem do ozdrowienia jest pokonywanie
w sobie negatywnych cech i obracanie ich w zalety. Masz ten klucz?
Niektóre z was być może mówią: „Jaki klucz? Nie wiem, czy umiałabym
nawet znaleźć zamek”.
2. Typy te częściowo na siebie nachodzą
Nie da się opisać żadnej dorosłej córki, bazując tylko na jednym typie.
Można się raczej spodziewać, że z częścią z nich utożsamisz się bardziej
niż z pozostałymi. Zapewne rozpoznasz się w pewnych elementach
każdego typu. Niemniej większość dorosłych córek wyraźnie dostrzega
swoje zachowania i poznaje, który typ czy sposób postępowania mają do
nich zastosowanie.
3. Nie wszystkie zachowania można „alkoholizować”
Nie wszystkie twoje cechy można wywieść z faktu, że jesteś córką
alkoholika. Na to, kim jesteś, składają się również inne czynniki. Jednym
z nich może być na przykład kolejność przyjścia na świat wśród
rodzeństwa; pewne cechy osobowości występują u dzieci zależnie od tego,
w jakiej kolejności pojawiły się one w rodzinie. Tak na przykład najstarsze
czy pierworodne dziecko często cechuje się pewnością siebie, jest
odpowiedzialne i skuteczne, spragnione uznania ze strony innych oraz
nastawione na semantykę i analityczne rozwiązywanie problemów.
Jeżeli byłaś drugim dzieckiem w kolejności, możesz odczuwać brak
poczucia bezpieczeństwa, dopóki nie znajdziesz miejsca, do którego
pasujesz, masz umiejętność wyczuwania emocjonalnych potrzeb innych
oraz jesteś dobrym słuchaczem, choć pewnie zdystansowanym
emocjonalnie.
Trzecie w kolejności urodzenia dziecko zwykle zachowuje swobodę
wśród ludzi, dysponuje rozwiniętymi umiejętnościami społecznymi, powoli
wchodzi w głębsze związki, z trudem odcina się od relacji, a w razie
konfliktu wycofuje się, dopóki nie znajdzie rozwiązania.
Czwarte dziecko w rodzinie jest często bardzo towarzyskie, obdarzone
fantazją, mniej ambitne, a także dość impulsywne i gotowe do okazywania
uczuć. Zwykle łatwo nawiązuje przyjaźnie oraz przyjmuje na siebie stres
innych, by złagodzić napięcie w relacji.
Badacze wskazują, że począwszy od piątego dziecka, charakterystyka
zaczyna się powtarzać. I tak piąte dziecko ma cechy pierwszego, szóste jest
bardziej podobne do drugiego i tak dalej.
Opisując poszczególne typy dorosłych córek alkoholików, omawiamy
sposób powstania charakterystycznych dla nich schematów zachowań.
Możesz jednak uzupełnić ten obraz, zastanawiając się nad tym, jak
kolejność twojego przyjścia na świat mogła wpływać na twoje
przystosowanie. Gdy weźmiemy pod uwagę kolejność urodzenia oraz
rozwój tożsamości płciowej, dostrzeżemy, że część cech występuje zarówno
u dorosłych córek, jak i u kobiet z najzdrowszych rodzin. Nie wszystko
można przypisać alkoholizmowi.
4. Schematy można zmienić
Twoje schematy postępowania i cechy można zmienić, zmodyfikować lub
zostawić za sobą. Przy każdym typie omawiamy taktyki potrzebne do
przemiany obciążeń z przeszłości w twoje przyszłe zalety.
Czy jesteś gotowa odszukać siebie? Zaczynamy.
Mistrzyni skuteczności
„Panie i panowie, przedstawiamy wszystkowiedzącą, ze wszech miar
kompetentną, zawsze opanowaną i najbardziej odpowiedzialną kobietę
świata oraz idealną dorosłą córkę!”
Czy brzmi to jak anons twojej osoby? Czy właściwie (wręcz
perfekcyjnie) grasz tę rolę? Dobrze prezentuje się przed światem, prawda?
A jak wygląda z twojej perspektywy? Jak się z nią czujesz?
Skuteczna dorosła córka jest nastawiona na dokonania. Jeśli opis ten do
ciebie pasuje, dobrze znasz ten schemat. Ludzie rozpoznają cię po
dokonaniach. Uważasz, że masz jakąś wartość, gdy twoje działanie jest
cokolwiek warte. Problem z takim sposobem myślenia polega na tym, że
twoja wartość ma zawsze charakter zewnętrzny. To inni ludzie cię
weryfikują i jedynym sposobem na pozytywny wynik tego testu jest
postępowanie w sposób, który uznają za wartościowy.
Otrzymanie takiego uznania zwykle nie jest dla ciebie trudne, bo jesteś
nadzwyczaj kompetentna i wykwalifikowana. Problemy pojawiają się
u ciebie dlatego, że zdajesz sobie sprawę, iż nie potrafisz docenić się
wewnętrznie. Motywacją emocjonalną u większości mistrzowsko
skutecznych dorosłych córek jest poczucie nieadekwatności, przekonanie,
że nie są dostatecznie doskonałe. Ileż to razy od dorosłych córek słyszy się,
że wszystko, co robią, jest niewystarczająco dobre? Jak na to reagują?
Dokładają jeszcze więcej starań. Bycie nie dość doskonałą może też
oznaczać, że czujesz się gorsza od innych ludzi. W głębi ducha masz
wrażenie, że inni zawsze są od ciebie lepsi, i nieustannie próbujesz się
wykazać – tyko przed kim: przed nimi czy przed sobą?
Jak pewnie podejrzewasz, klasyczną cechą mistrzyń skuteczności jest
perfekcjonizm. Czy dana rzecz musi być bezbłędna, żebyś uznała, że jest
w porządku? I czy wystarczy jedno małe niedociągnięcie, by ta rzecz
wydawała się niedostateczna?
Sama jestem swoim najgorszym wrogiem, jeśli chodzi o dowalanie sobie. Potrafię to robić bez
najmniejszej pomocy z niczyjej strony. Gdybym zrobiła coś inaczej, niż tak, jak to zrobiłam, efekt
byłby dużo lepszy. Ale zrobiłam to tak, jak zrobiłam, popełniłam błąd, zostałam na tym
przyłapana i teraz świat da mi popalić. Dlatego staram się nie popełniać żadnych błędów w pracy,
w domu, w relacjach.
Mary Carol
W związkach międzyludzkich mistrzyni skuteczności chce mieć wszystko
pod kontrolą i zwykle w tym celu jest gotowa wykonywać więcej zadań, niż
na nią przypada. Jeżeli należysz do osób tego typu, czy zwykle uciekasz
w intelektualizowanie, zamiast wyrażać swoje uczucia? Czy masz wizję
tego, jak powinna wyglądać „idealna relacja”, ale z rzadka trafia ci się ktoś,
kto dorasta do twoich oczekiwań? Czy kiedy w związku masz jakieś
problemy, to zamiast się nimi zająć, robisz to, co ci najlepiej wychodzi – na
przykład więcej pracujesz. Takie podejście wzmacnia twoje
ukierunkowanie zewnętrzne. Zachowujesz emocjonalny dystans do ludzi
i ze względu na to rzadko zdarza się, żeby twoje potrzeby zostały
zaspokojone. Wszystkie te zachowania pozwalają ci poczuć kontrolę
i bezpieczeństwo. Czy jednak pozwalają też na nawiązywanie takich relacji,
jakich byś pragnęła?
Mistrzowsko skuteczne dorosłe córki z powodu swoich umiejętności
i wiedzy ciągle działają. Taka osoba może się skutecznie uleczyć, jeśli
nieznacznie się przestawi i wypracuje w sobie umiejętności wewnętrznego
docenienia siebie za to, że jest zdrową kobietą, a nie za to, czego dokonała.
Pamiętaj jednak, że dobre uleczenie się nie oznacza uleczenia idealnego…
Poniżej znajdziesz zarówno potencjalnie pozytywne cechy i zachowania
występujące u mistrzyni skuteczności, jak i pozostałości tych negatywnych.
Pozytywne
Negatywne
Kompetentna
Wiarygodna
Nadmiernie rywalizuje
Ma trudności z odprężeniem się
Realizuje cele
Silna, ma wszystko pod kontrolą
Osiąga sukcesy
Wytrzymała
Motywuje siebie i innych
Zapomina o zadbaniu o siebie
Nie potrafi wyrażać uczuć
Czerpie uznanie tylko z zewnątrz
Pracoholiczka
Nigdy się nie myli
Wychodzi za osobę zależną
Kompulsywna
Boi się porażki
Niezdolna do zabawy
Aby mistrzowsko skuteczna dorosła córka mogła ozdrowieć, powinna:
rozwinąć w sobie wewnętrzny zmysł weryfikacji siebie,
nauczyć się mówić „nie” sobie i innym,
znaleźć czas dla siebie,
nauczyć się odprężać i wyhamowywać,
nauczyć się cenić siebie.
Triangulatorka
Dorosła córka będąca triangulatorką 1 nigdy nie podchodzi do spraw czy
ludzi w bezpośredni sposób. Jeśli należysz do tej grupy, niewykluczone, że
kiedy coś dzieje się nie tak jak należy, chcesz raczej znaleźć dla tego
zewnętrzny powód czy wymówkę, zamiast przyjrzeć się sobie. Na przykład
wpakowałaś się w kłopotliwą sytuację i winę za to zwalasz na pogodę. Albo
masz problem w związku, ale zamiast się nim zająć, odkładasz tę sprawę,
bo obawiasz się, że może to zdenerwować jakąś inną osobę. Ludzi
stosujących triangulację poznaje się zwykle po tym, że gdy wpadają
w tarapaty, mają zaburzenia zachowania czy trafiają na problemy
w relacjach, nie zajmują się żadną z tych spraw bezpośrednio.
Dorosła córka triangulatorka zapewne podpatrzyła te zachowania
w relacji swoich rodziców. W dzieciństwie mogła być ustawiana w punkcie
stycznym pomiędzy małżonkami, którzy nie chcieli wchodzić
w bezpośredni konflikt. Używali córki jako wymówki – zewnętrznego
ośrodka skupiającego uwagę – po to, by nie zajmować się swoimi
problemami. Czy tak działo się w twoim przypadku i czy powielasz ten
schemat?
Piętnaście lat temu oskarżałam matkę o zrujnowanie mi życia. Nigdy nie wyszłabym za tego
kretyna, gdyby nie jej rozwód, potem ślub z moim ojczymem i zrobienie takiego piekła z mojego
życia, że musiałam się wynosić. Obwiniałam ją za to i byłam na nią bardzo wściekła.
Gloria
Emocjonalnymi motywacjami triangulacji często są gniew, pretensje,
krzywda i strach przed porzuceniem. Emocje te nierzadko skłaniają dorosłą
córkę do niestosownych zachowań, za które zasadniczo ponosi teraz
odpowiedzialność, ale wolałaby ją zrzucić na innych. Postawa triangulatora
jest blisko powiązana z koncepcją Lee Ann Hoff, według której niektórzy
ludzie reagują na kryzys przez skanalizowanie swoich emocji w negatywne
zachowania.
W dzieciństwie nieraz bardzo się wściekałam i byłam odsyłana do swojego pokoju. Siedziałam
tam, gotowałam się w sobie i dalej gniewałam. Teraz próbuję dowiedzieć się, co kryje się pod
moim gniewem, i go przepracować. Ogólnie mówiąc, są to strach i samotność. Strach przed
odrzuceniem, strach przed doznaniem porzucenia i strach przed doznaniem krzywdy.
Adele
Niewiele dorosłych córek alkoholików wpada w schemat triangulacji, te
jednak, które należą do tego typu, mają z reguły problemy w relacjach. Czy
realnie zajmujesz się problemami w swoim związku, czy raczej po prostu
oskarżasz drugą stronę? Czy dostrzegasz, że często manipulujesz, aby
postawić na swoim? Czy twój partner oskarżał cię o brak
odpowiedzialności i niewnoszenie należnego wkładu w waszą relację? Czy
trudno jest ci być blisko z kimkolwiek, bo uważasz, że nikt cię nie rozumie?
Z tego schematu mogą wynikać zarówno pozytywne, jak i negatywne cechy
i zachowania.
Pozytywne
Negatywne
Kreatywna
Odważna
Dobrze działa pod presją
Ma dużo przyjaciół
Zwraca na siebie uwagę
Żyje z fantazją
Wykazuje zaburzenia zachowania
Ma słabe umiejętności komunikacyjne
Oskarża świat o swoje problemy
Manipuluje
Gniewna
Nieodpowiedzialna
Nadużywa używek
Pasywnie agresywna
Aby ozdrowieć, dorosła córka stosująca triangulację powinna:
nauczyć się brać odpowiedzialność za swoje postępowanie,
opanować stosowne sposoby radzenia sobie z gniewem i wyrażania go,
nauczyć się bezpośredniej komunikacji,
nauczyć się korzystania z alternatywnych sposobów opanowywania stresu.
Bierna
Jeśli należysz do biernych dorosłych córek, schematy twojego
postępowania są trudne do uchwycenia. W odróżnieniu od innych typów
wyróżnia cię nie to, co robisz, lecz raczej to, czego nie robisz. O ile dorosłe
córki należące do innych grup są charakteryzowane przez swoje czyny
i postępowanie, bierne córki można poznać po tym, co jest robione z nimi,
lub po tym, że zwykle godzą się na wszystko, co przychodzi. Nigdy nie
biorą udziału w rozgrywce, zawsze są tylko widzami. Nie są aktywne,
a jedynie reaktywne. W biernej postawie milcząco zakłada się, że życie jest
tylko próbą kostiumową.
Czy masz niskie zdanie o sobie albo poczucie, że twoje potrzeby nie są
tak ważne jak potrzeby innych? Czy zbyt często w imię spokoju się na coś
godzisz? Czy często masz wrażenie, że gdyby inni wszystko o tobie
wiedzieli, nie podobałabyś się im? Jeżeli tak, masz pewne cechy biernej
dorosłej córki. Emocjonalną motywacją takich zachowań jest poczucie, że
jesteś nieważna, a twoje pragnienia się nie liczą. W kryzysie często
opuszcza cię wszelka nadzieja.
Przy niskim poczuciu własnej wartości ciągle obsadzałam się w roli służącej swego pana.
Dawanie, dawanie, dawanie, aż nic ci już nie zostaje na twój własny rozwój i wzrastanie. Czułam
zadowolenie tylko wówczas, gdy wszyscy wokół mnie byli radośni i szczęśliwi. Całkowicie
zdusiłam swoje potrzeby i uczucia. (…) Głos wyparcia podjudza mnie: „Twoje życie dało ci
wiele okazji. Nie było tak źle”. Nie miałam tożsamości i dlatego zostałam dodatkiem do swojego
męża.
Jeannie
W związkach bierne dorosłe córki często tolerują całe mnóstwo
niestosownych zachowań, są zawsze gotowe schodzić na drugi plan
i rzadko sygnalizują jakiekolwiek potrzeby. W razie konfliktów zwykle
obierają drogę po linii najmniejszego oporu, co najczęściej oznacza
robienie tego, czego życzy sobie druga strona. Bierne dorosłe córki
internalizują problemy w relacjach, ale nie poruszają ich z obawy przed
rozstaniem. Ponadto są bardziej narażone na rozwój zaburzeń jedzenia.
Do cech biernych dorosłych córek należą:
Pozytywne
Negatywne
Tolerancyjna
Gotowa służyć pomocą
Przystosowuje się
Lojalna w przyjaźni
Niezależna
Potrafi wysłuchać
Empatyczna
Nie upomina się o swoje
Ma niskie poczucie własnej wartości
Zawsze stawia innych przed sobą
Samotna
Boi się rzeczywistości
Przygnębiona
Pozbawiona radości
Wykorzystywana w relacjach
międzyludzkich
Narażona na zaburzenia jedzenia
Nieogarnięta
Nieśmiała
Aby ozdrowieć, bierna dorosła córka powinna:
nauczyć się zadbać w pierwszej kolejności o siebie,
podejmować działania podnoszące poczucie własnej wartości,
nauczyć się odczuwania satysfakcji z siebie,
nauczyć się akceptacji przyjaznych gestów otoczenia w stosunku do siebie,
skończyć z nierobieniem tego, czego nie robi – zacząć działać.
Ukierunkowana na innych
Dorosłe córki, które są ukierunkowane na innych, w dużym stopniu
uzależniają swoje postępowanie od opinii otoczenia; ukrywają swoje
uczucia, okazując całkowite przeciwieństwo swoich emocji; mają wrażenie,
jakby ich życie było poza ich kontrolą. Jeżeli jesteś dorosłą córką
ukierunkowaną na innych, czy uważasz, że musisz prezentować obraz
swoich odczuć dokładnie odwrotny do rzeczywistego? Dlaczego miałabyś
to robić? Zwykle sądzisz, że gdybyś nie prezentowała się przeciwnie, niż
się czujesz, zostałabyś odrzucona czy pozostałabyś sama. Emocjonalna
motywacja tej postawy wynika z obawy przed ujawnianiem swoich uczuć
i potrzeb – ze strachu przed porzuceniem.
Odkryłam, że dorastałam z obawą, iż mój ojciec odejdzie. Był to lęk przed porzuceniem i utratą
ważnej osoby. Zdałam sobie sprawę, że wniosłam ten lęk do swojego małżeństwa. Tak jakbym od
dnia naszego ślubu podświadomie myślała: „Wiem, że on ode mnie odejdzie. Nie będzie mnie
kochał aż tak, żeby ze mną zostać”. Zaczęłam więc tworzyć mechanizmy obronne, a jednocześnie
robić wszystko tak, jak sobie życzy, żeby zapobiec rozstaniu. Na razie wciąż jesteśmy razem.
Denise
Dorosła córka, która jest ukierunkowana na innych, ma przekonanie, że
w celu zyskania akceptacji powinna postępować tak, jak życzą sobie tego
inni ludzie. Jeśli cierpi, nie pokazuje tego po sobie, bo jej zdaniem
cierpienie jest dla innych nieakceptowalne. Zwykle ukrywasz swoje
cierpienie, okazując coś zupełnie przeciwnego do tego, jak rzeczywiście się
masz. Kiedy udajesz radosną, nikt nie zauważy twojego roztrzęsienia –
a przynajmniej tak sądzisz.
Czy często masz poczucie, jakbyś była „zaprogramowana”? Czy uważasz
na przykład, że musisz nieustannie spełniać oczekiwania wszystkich
naokoło, lecz nigdy swoje? Gdy jesteś ukierunkowana na innych, stajesz się
zogniskowana zewnętrznie. Często mówisz do siebie: „Czuję się tak,
jakbym zawsze robiła wszystko dla innych, a nigdy nic dla siebie”. Osoby
tego typu mają ograniczone poczucie swojej tożsamości oraz problemy
z zarysowaniem granic swojej osoby. Nie są na przykład w stanie dokładnie
rozgraniczyć swojej tożsamości od tożsamości kogoś innego, bo zanadto
identyfikują się ze zdaniem tej osoby o tym, jak powinny postępować.
Ukierunkowana na innych dorosła córka patrzy w lustro i znajduje w nim
swoje odbicie nie takie, jak sama siebie widzi, ale jak w jej przekonaniu jest
postrzegana przez innych.
Jeżeli jesteś dorosłą córką ukierunkowaną na innych, jak zachowujesz się
w relacjach z innymi ludźmi? Czy masz trudności z podejmowaniem w nich
decyzji? Czy ciągle ustępujesz drugiej osobie, mówiąc: „Chcę wszystko tak
jak ty”? Czy masz poczucie, że zatrzymałaś się behawioralnie w swoich
relacjach – inaczej mówiąc, nie możesz zachowywać się tak, jakbyś chciała,
i ograniczasz się wyłącznie do takich zachowań, jakie aprobuje partner?
Czy twoje relacje cechują się przewrażliwieniem na krytykę, negowaniem
twoich własnych uczuć i trudnościami w ustalaniu granic?
Do pozytywnych i negatywnych cech córek ukierunkowanych na innych
należą:
Pozytywne
Negatywne
Zwraca na siebie uwagę
Czarująca
Ma poczucie humoru
Potrafi przewidywać potrzeby innych
Łatwo się przystosowuje
Nastawiona zespołowo
Współpracuje
Radosna
Energiczna
Podlega nadmiernej kontroli zewnętrznej
Spięta, zaniepokojona
Silnie reaguje
Tworzy płytkie relacje
Niezdecydowana
Nie ma poczucia siebie
Nadmiernie zależna
Chce tylko zadowalać innych
Potrzebuje ciągłej aprobaty
Ma słabe poczucie granic siebie
Aby ozdrowieć, dorosła córka ukierunkowana na innych powinna:
nauczyć się rozpoznawać, co odpowiada jej samej,
wyzwolić się spod kontroli innych,
nauczyć się wyrażania swoich potrzeb i sądów,
zyskać poczucie siebie i wyznaczyć granice,
zacząć robić to, co chce robić.
Unikająca konfliktów
Mam odruch, by zadowalać wszystkich wokół siebie, być jak „siostra miłosierdzia”. Wyszukuję
ludzi, którym mogę pomóc i których mogę wyratować. Kiedyś najlepiej czułam się w środku
chaosu i między wyzwaniami, ale teraz uczę się doceniać spokój, porządek i ciszę w życiu.
Bardzo trudno jest nauczyć się kochać siebie. Musiałam nauczyć się nie wtykać nosa w każdy
szczegół życia mojego męża i dzieci.
Stephanie
Czy masz poczucie, że jesteś głęboko wprowadzona w problemy
wszystkich wokół siebie? Czy jesteś gotowa każdemu służyć pomocą
w jego kłopotach, ale unikasz zajmowania się swoimi? Jeśli tak, być może
jesteś dorosłą córką unikającą konfliktów. Osoba tego typu sprawia
wrażenie gotowej, by wszystkim pomagać. Działa w radzie osiedla i jest
człowiekiem, do którego inni zwracają się z pytaniami. Paradoks polega na
tym, że największym pragnieniem tej dorosłej córki jest uniknięcie
konieczności zmierzenia się z konfliktami w jej własnym życiu. Dlaczego
pomaga innym w radzeniu sobie z ich problemami? Bo są to cudze
problemy i dzięki nim może uniknąć konfrontacji ze swoimi. Może myśleć
na przykład: „Im bardziej pomagam tobie – oraz moim kuzynom, moim
sąsiadom i tak dalej – tym większy dystans do ciebie zachowuję i tym mniej
muszę się zajmować swoimi problemami”.
Emocjonalną motywacją osoby unikającej konfliktu jest strach przed
sporem i osobistymi zatargami. Zrobi ona wszystko, by uniknąć kłótni –
czy to jej, czy kogoś innego. Jeżeli więc należysz do tego typu, zapewne
angażujesz się w wiele zachowań nastawionych na zadowalanie innych.
Dorosła córka unikająca konfliktu uważa, że nie ma czegoś takiego jak
zdrowa różnica zdań. Sądzi, że należy unikać wchodzenia w jakiekolwiek
spory. Jednocześnie potrafi dostrzegać kłopoty, zanim się pojawią, jest
bowiem uwrażliwiona na sygnały ostrzegawcze. Jak reaguje, kiedy
zauważa zbliżające się problemy? Wyciąga podręczną apteczkę z „plastrami
emocjonalnymi” i nakleja je, zanim ze skaleczeń zrobią się rany.
Najczęściej takie podejście prowadzi jednak do odsuwania kłopotów
w czasie, wypierania ich istoty i pozostawienia wszystkich spraw bez
rozwiązania.
W relacjach międzyludzkich dorosła córka unikająca konfliktu jest
wysoce narażona na bycie wykorzystywaną. Nieproporcjonalnie angażuje
się w problemy drugiej strony i zrobi niemal wszystko, by zapobiec
kłótniom, których nie cierpi. Kiedy jednak już do nich dojdzie, ma
poczucie, że jej obowiązkiem jest doprowadzenie do ich zakończenia. Jak
tego dokonuje? Minimalizując znaczenie sporu, wypierając go albo
unikając podjęcia działań mających na celu rozwiązanie danego problemu.
W swoich związkach często ma poczucie, że ugłaskuje innych, i zwykle
nisko ocenia własną wartość. Postrzega siebie poprzez „uzasadnioną uwagę
negatywną”, czyli sądzi, że zainteresowanie nią samą jest uzasadnione tylko
w wyjątkowych, „awaryjnych” sytuacjach – uważa na przykład, że jest
uprawniona do otrzymywania od innych wsparcia emocjonalnego tylko
wtedy, kiedy ulega jakiemuś zdarzeniu pozostającemu poza jej kontrolą,
takiemu jak wypadek czy choroba. W takiej sytuacji bycie przedmiotem
czyjejś uwagi jest dopuszczalne. Takie podejście powoduje nierzadko, że
musi ona manipulować innymi, aby otrzymać to, czego pragnie czy
potrzebuje. Nie ma dobrego zdania o sobie i w konsekwencji trudno jest jej
przyjmować dobre opinie innych na swój temat.
Oto niektóre z pozytywnych i negatywnych cech osoby unikającej
konfliktu :
Pozytywne
Negatywne
Chętna do niesienia pomocy
Dobrze sprawdza się w kryzysach
Dobra negocjatorka
Potrafi rozwiązywać problemy
Wytrwała
Wrażliwa na innych
Myśli wariantowo
Dobrze się komunikuje
Ma nierealistyczne zdanie na temat sporów
Ciągle wszystkich ugłaskuje
Bezsilna
Ma skłonności do depresji
Stosuje wyparcie
Bierze na siebie zbyt wiele problemów
Rzadko się cieszy
Zastraszona
Nie umie przyjmować
Wchodzi w związki typu użytkowego
Aby ozdrowieć, dorosła córka unikająca konfliktu powinna:
poznać własne problemy i się nimi zająć,
zaprzestać brania na siebie cudzych kłopotów,
nauczyć się akceptować troskę ze strony innych,
nauczyć się odróżniać pomaganie komuś od przyjmowania na siebie odpowiedzialności za
rozwiązanie jego problemów,
nauczyć się przyjmować pomoc od innych.
Hiperdojrzała
Czy wykazujesz się wielką powagą? Czy zawsze trzymasz emocje na
wodzy? Czy trudno jest ci się rozluźnić i autentycznie się bawić? Czy
zawsze miałaś poczucie, że jesteś dojrzalsza od swoich rówieśników? Jeśli
tak, prawdopodobnie będziesz mocno identyfikować się z cechami
hiperdojrzałej dorosłej córki.
Podchodziłam do swojej roli ze zbyt wielką powagą. Przesadzałam w chronieniu synów przed
narkotykami i alkoholem. Miałam nastawienie albo-albo, które nie zostawiało miejsca na żadne
odcienie szarości. Za bardzo starałam się ukierunkować dzieci na osiąganie celów i skłonić je do
szybkiego dorośnięcia. Kochałam je w ich dokonaniach i żyłam zastępczo ich życiem. Skupiłam
całą swoją energię na dzieciach, a pomijałam męża.
Cleo
Hiperdojrzałość różni się od pozostałych typów tym, że mówi więcej
o postawach danej osoby niż o jej zachowaniach. Większość pozostałych
wzorców dotyczy przede wszystkim schematów behawioralnych
związanych z poszczególnymi typami dorosłych córek. Natomiast
hiperdojrzała córka cechuje się innym sposobem myślenia o sobie, jest
bardzo powściągliwa i stara się zachować całkowitą kontrolę nad swoimi
emocjami. Motywacją w tle hiperdojrzałości jest trzymanie emocji na
wodzy i bycie zawsze na wszystko przygotowaną.
Jeżeli jesteś hiperdojrzałą dorosłą córką, nie tylko zachowujesz się
bardzo poważnie, lecz równie poważnie traktujesz wszystko, co robisz.
W grupie jesteś „wiecznym rodzicem”. Zawsze to ty o wszystkim myślisz
i masz plan na wypadek, gdyby sprawy przybrały nieoczekiwany obrót.
Twoja zdolność przewidywania działań innych ludzi jest wprost
zdumiewająca. Można na tobie w pełni polegać, sama jednak niechętnie
pozwalasz, by ktokolwiek zrobił coś dla ciebie. Poza tym prawdopodobnie
uważasz, że nie zrobiłby tego tak dobrze jak ty. Ponadto ludzie, którzy nie
podchodzą do wszystkiego równie poważnie jak ty, mogą cię irytować.
Jednym z najpowszechniej występujących problemów u hiperdojrzałych
dorosłych córek jest ich ogólne poczucie „wypalenia” oraz wrażenie, że coś
im w życiu ucieka. Najczęściej zbyt wcześnie wchodziły one w dorosłe
role. Być może już w wieku nastoletnim brały na siebie bardzo poważne
zobowiązania i teraz dopada je przeciążenie emocjonalne. Nie miały czasu
na to, aby być dziećmi. „Kiedy byłam mała, nigdy nie byłam dzieckiem” –
takie stwierdzenie często pada z ust hiperdojrzałych dorosłych córek.
Trudno jest im zachowywać się zgodnie ze swoim wiekiem, nawet teraz,
w dorosłości. W końcu nikt nie twierdzi, że w dorosłym życiu nie wolno
nam się śmiać czy cieszyć albo że radość z bycia dzieckiem jest
zarezerwowana dla lat dziecięcych. Najzdrowsi ludzie są pod względem
wieku „hermafrodytami”, to znaczy dysponują jednocześnie optymalnymi
aspektami młodości i dojrzałości. Jednym z najlepszych wskaźników
ozdrowienia jest rozwój zdrowego poczucia humoru. Hiperdojrzała dorosła
córka często myli intelektualny sarkazm z humorem. Tymczasem śmiech,
ciepło i czas dla siebie powinny stanowić powszednie elementy życia na
każdym jego etapie, dlatego pamiętaj, by zachowywać się zgodnie ze
swoim wiekiem!
Jeżeli jesteś hiperdojrzałą dorosłą córką, jak wpływa to na twoje relacje?
Zwykle wszystko, czym się zajmujesz, robisz na sto procent i dotyczy to
również twoich związków z innymi ludźmi. Trudno jest ci podchodzić do
relacji na luzie i wszystkiemu nadajesz zbyt duże znaczenie. Od innych
osób często słyszysz, że jesteś zbyt poważna: „Odpuść trochę, dobra?”.
Pozwalasz sobie na poczucie nieproporcjonalnie dużej odpowiedzialności
za powodzenie relacji. Jeśli się ona psuje, osądzasz się za to bez litości.
W twoich relacjach często nie ma miejsca na zabawę i lekkość. Nawet
kiedy wygospodarujesz jakiś czas dla siebie, nieustannie wszystko
analizujesz albo martwisz się tysiącem rzeczy, które masz jeszcze do
zrobienia. W relacjach jesteś z reguły narażona na przeciążenie
i emocjonalne wyczerpanie.
Jeżeli hiperdojrzała dorosła córka zdoła nauczyć się traktować życie na
większym luzie i nie podchodzić do siebie oraz wszystkich swoich spraw
z tak śmiertelną powagą, może zmienić swoje negatywne cechy w zalety.
Do pozytywnej i negatywnej charakterystyki hiperdojrzałej dorosłej córki
należą:
Pozytywne
Negatywne
Zorganizowana
Analityczna
Przygotowana
Dojrzała
Wiarygodna
Ma dobrą intuicję
Realizuje cele
Uważna
Zbyt poważna
Trudno jej wyrażać emocje
Chce mieć zawsze wszystko pod kontrolą
Cierpi na choroby powiązane ze stresem
Ma w życiu mało rozrywki
Lękliwa
Zbyt zdeterminowana
Unika podejmowania ryzyka
Krytyczna
Obwinia się za zbyt wiele spraw
Aby ozdrowieć, hiperdojrzała dorosła córka powinna:
nauczyć się odprężać i dobrze bawić,
pozwolić innym na kierowanie,
pozwolić sobie na wyrażanie emocji,
przyjąć takie priorytety, które pozwolą jej zmniejszyć poczucie przeciążenia,
więcej się śmiać.
Odcinająca się
Odcinająca się dorosła córka chce wycofać się emocjonalnie i psychicznie
z wszelkich sytuacji, które odczuwa jako niepożądane. Schemat ten zaczyna
się zwykle w wieku nastoletnim, gdy dziewczyna decyduje, że chociaż
musi żyć ze swoją dysfunkcyjną rodziną, to nie będzie to już jej „nic a nic
obchodzić”. Takie dorosłe córki próbowały odciąć się od sytuacji
emocjonalnie, a potem jak najszybciej oddalały się też fizycznie, gdy tylko
było to możliwe. Założenie było takie: „Jeżeli tylko uda mi się odejść,
wszystko to zostawię za sobą”.
Uświadomienie sobie, kiedy należy się odciąć od niezdrowej sytuacji,
może być zdrową reakcją. Ten rodzaj odcięcia się, który może powodować
dla ciebie problemy, opiera się na zjawisku zwanym przedwczesnym
zamknięciem. Do przedwczesnego zamknięcia dochodzi wówczas, gdy nie
chcesz mieć do czynienia z czymkolwiek ani kimkolwiek, z czym/kim nie
czujesz się dobrze, i twoją pierwszą reakcją jest odejście. Postawa ta nie
daje ci szansy przepracowania tych spraw ani znalezienia rozwiązań.
Zaczynasz tak samo reagować w konfrontacji z każdą trudną sytuacją –
chcesz po prostu odejść. Emocjonalną motywacją odcinającej się dorosłej
córki jest unikanie doznania krzywdy. Dąży ona do uniknięcia bólu, stając
się nieczuła czy emocjonalnie odrętwiała.
Czy udajesz, że nic cię nie rusza? Czy uważasz, że potrafisz odciąć się
emocjonalnie od sytuacji, które ci nie odpowiadają? Czy szukasz rozwiązań
problemów pojawiających się w relacjach, czy też gdy coś się psuje, chcesz
je po prostu zakończyć? Czy wypierasz nieprzyjemne zdarzenia? Jeśli tak,
być może masz zwyczaj odcinać się, nie dając sobie okazji do rozwiązania
spraw lub wyrażenia emocji. Kiedy odcinasz się fizycznie, wierzysz, że
zdołasz się też odciąć emocjonalnie, i w tym właśnie tkwi problem
większości dorosłych córek należących do tego typu. Sądzą na przykład, że
skutecznie oderwały się od swojej alkoholowej rodziny, tylko niech nikt nie
porusza już tego tematu! Skoro twoje oderwanie chroni cię przed
zaangażowaniem uczuciowym, to skąd te silne emocje? Prawda jest taka, że
odcinające się osoby wcale się nie odcinają, tylko unikają w ten sposób
konieczności skonfrontowania się z emocjonalnym bagażem, którego
istnienie chcą zanegować. Ten sposób myślenia i postępowania wpędza cię
w emocjonalną pułapkę. Gdybyś skutecznie się odcięła, nie miałabyś
żadnych emocji z przeszłości, skoro zaś te uczucia się utrzymują, czy nie
oznacza to, że odcięcie nie było skuteczne?
Jak pewnie podejrzewasz, jeżeli jesteś odcinającą się dorosłą córką,
bardzo trudno jest do ciebie dotrzeć. Wierzysz, że dzięki odcięciu się
zapewniłaś sobie ochronę. Uważasz, że jeśli nie będziesz się dystansować,
staniesz się bezbronna oraz stracisz kontrolę nad swoimi emocjami. Dlatego
aby skutecznie pracować ze swoimi zaszłościami, musisz przyjąć do
wiadomości, że pewne sprawy odcisnęły na tobie piętno, a twoje węzły
emocjonalne nie są rozwiązane. Będziesz musiała zająć się pewną bardzo
przestraszoną osobą – samą sobą.
W relacjach odcinająca się dorosła córka chce natychmiast uciekać od
każdej niewygodnej sytuacji. Wystarczy, że tylko przeczuwa zbliżające się
kłopoty, a już chce zmykać. Jednocześnie jej pojęcie o tym, co składa się na
zdrową relację, nie jest realistyczne. Jej zdaniem „dobra” relacja jest
całkowicie wolna od jakichkolwiek trudności. Z tego powodu
prawdopodobnie przeskakuje z jednego związku do innego – albo
poszukując tego dobrego, albo zawczasu kończąc aktualny, bo widzi już
gromadzące się na horyzoncie czarne chmury. Ciągłe odcinanie się
pozbawiło ją umiejętności rozwiązywania konfliktów międzyludzkich. Jej
zdaniem problemy w relacji powstają dlatego, że powoduje je druga strona.
Weźmy na przykład odcinającą się kobietę, która ma za sobą sześć
nieudanych związków z mężczyznami. Jakie wnioski wyciąga ze swoich
doświadczeń? Mężczyźni mają nie po kolei w głowie, i to wszyscy bez
wyjątku. Teraz jest w swoim siódmym związku i znowu zaczynają się
pojawiać te same problemy. Typową reakcją osoby tego typu będzie:
„Słuchaj, jeżeli masz jakieś problemy z tym związkiem, to są twoje
problemy. Jeśli nie umiesz sobie z nimi poradzić, to ja się zmywam”.
Być może myślisz teraz, że czekałaś całe lata, zanim powiedziałaś to
jakiemuś facetowi, zastanów się jednak nad tym, czego odcinająca się
osoba się pozbawia. Pozbawia się wypracowania umiejętności, które są
pomocne w relacjach. Pozbawia się własnych uczuć, a także możliwości
poznania zdrowego obrazu tego, czym jest dobry związek. Staje się
oderwana od własnych potrzeb.
Moim największym problemem było to, że nie lubiłam siebie. Nigdy nie wierzyłam, że inni
naprawdę mnie lubią czy kochają, i zawsze byłam podejrzliwa w kwestii kierujących nimi
powodów. Mam w sobie strach przed gniewem swoim i innych. Brakuje mi zaufania. Zawsze
stawiam ścianę między sobą a resztą ludzi, żeby mieć pewność, że mnie nie skrzywdzą.
Grace
Do pozytywnych i negatywnych cech i schematów zachowań odcinających
się dorosłych córek należą:
Pozytywne
Negatywne
Spostrzegawcza
Wyznacza granice
Potrafi dostrzegać problemy
Niezależna
Zmotywowana
Podróżniczka
Nonkonformistka
Prezentuje sztywne postawy
Zazdrosna, podejrzliwa
Wyzywająca
Samotna
Nieodczuwająca
O wysokim ryzyku uzależnienia
Skryta
Pełna wewnętrznego gniewu
Boi się zranienia
Stosuje wyparcie
Aby ozdrowieć, odcinająca się dorosła córka powinna:
opanować umiejętności interpersonalne w relacjach,
wypracować realistyczne pojęcie o zdrowych relacjach,
rozwinąć alternatywne metody postępowania ze stresem,
nauczyć się identyfikować i wyrażać swoje emocje,
nauczyć się akceptować pomoc i wsparcie od innych.
Odporna
Czy istnieją jakiekolwiek zdrowe dorosłe córki? Oczywiście! Spójrz na typ
odpornej córki. W wielu badaniach naukowych ustalono, że niektóre dzieci
wychowujące się w skrajnie dysfunkcyjnych rodzinach stają się bardzo
zdrowymi dorosłymi.
Tajemnicą pozostaje dla mnie, dlaczego wszyscy konsekwentnie opisują
dorosłe dzieci alkoholików wyłącznie w negatywnych kategoriach. Gdzie
przynależą ci zdrowi i co ze zdrowymi cząstkami osobowości obecnymi
u wszystkich dorosłych dzieci? Schemat odporności może rozwinąć się
u dorosłych córek trojako. W pierwszej wersji córka alkoholika wyrasta na
zdrową dorosłą osobę bez żadnej formalnej interwencji. W drugiej dorosła
córka z powodzeniem przepracowuje swoje liczne zaszłości i trudne
uczucia. Staje się odporna dzięki przejściu indywidualnego procesu
zdrowienia. W trzeciej sytuacji dorosła córka zaczyna rozpoznawać
i akceptować w sobie te cząstki, które są zdrowe i kompetentne. Pewne
cząstki ciebie są wolne od urazu. W każdym z poprzednich siedmiu typów
można wskazać pozytywne cechy, ponieważ pewne części ciebie są
pozytywne. Co istotniejsze, masz zdolność rozwijania się dalej.
Co oznacza „odporność”? To, że nic się ciebie nie ima i jesteś
niezniszczalna? Nie o to chodzi. Prawdziwie odporną dorosłą córką jest ta,
która nie wypiera swoich uczuć i doświadczeń ani swojego bólu. Przyjmuje
do wiadomości wszystkie swoje emocje i przeżycia. Kiedy czuje się
zagrożona, nie tylko przyznaje się do tego przed sobą, ale też prosi o pomoc
i ją akceptuje. Wiele innych typów neguje swoje odczucia, kiedy potrzebna
jest im pomoc, i w konsekwencji rezygnuje ze wsparcia. Odporna dorosła
córka nie neguje ich, tylko przyjmuje do wiadomości, a następnie robi to,
co ma służyć jej zdrowiu.
Jak dobrze troszczysz się o swoje ja emocjonalne? Czy jesteś gotowa
przyznawać się do istnienia momentów i sytuacji, w których stajesz się
szczególnie wrażliwa na ból? Czy kiedykolwiek prosisz o pomoc
i pozwalasz sobie na jej przyjęcie? Czy umiesz wskazać swoje zdrowe
cechy? Czy obracasz swoje obciążenia z dzieciństwa w dojrzałe cechy,
które działają na twoją korzyść?
Odporność jest nabyta; człowiek się z nią nie rodzi. Stajesz się odporna
dzięki swoim zachowaniom i postawom. Uczysz się korzystać
z pozytywnych cech, które występują u każdego typu dorosłych córek.
Przekonujesz się, że wcale nie straciłaś zdolności do tego, by mieć nadzieję,
ryzykować, wybaczać, wznosić się ponad doznane urazy, dzielić się, kochać
i widzieć, że jesteś dobrym człowiekiem.
W relacjach odporne dorosłe córki alkoholików umieją zachowywać
równowagę. Jeżeli jesteś odporną dorosłą córką, twoje związki z innymi
ludźmi są z reguły zdrowe. Umiesz dawać i przyjmować. Twoje potrzeby
emocjonalne i fizyczne są zaspokajane. Potrafisz wyrażać swoje potrzeby
i otwarcie negocjować ze swoim partnerem. Możesz być sobą bez lęku
przed odrzuceniem i jesteś kochana za to, jaka jesteś. Co więcej, jesteś
świetnym partnerem w związku. Twoje zdrowie uwidacznia się na zewnątrz
i jest zaraźliwe.
Ponieważ osoby odporne prezentują się zupełnie inaczej niż pozostałe
typy, pomocna może być świadomość pewnych cech występujących
u odpornych dorosłych córek. Nie muszą one dokonywać w sobie zmian na
takie samej zasadzie jak inne typy, ponieważ odporne dorosłe córki same
ciągle się rozwijają. Ile z następujących zdrowych zachowań rozpoznajesz
u siebie?
Umiesz przyciągnąć i spożytkować wsparcie ze strony otaczających cię ludzi.
Wypracowałaś sobie zdrowe poczucie humoru.
Rozwinęłaś zrównoważone poczucie swojej autonomii.
Masz swobodę towarzyską i ludzie dobrze się przy tobie czują.
Jesteś gotowa identyfikować i wyrażać swoje uczucia.
Potrafisz przepracować swoje problemy.
Nie jesteś ani kontrolowana, ani kontrolująca.
Nie żyjesz w cieniu lęku przed przeszłością, tylko w radości dnia dzisiejszego.
Lubisz siebie.
Dzisiaj kocham siebie. Dzisiaj jestem naprawdę kimś wyjątkowym. (…) Postrzegam siebie jako
różę albo ujmę to jeszcze lepiej: gdy założono ogród i wysiano nasiona, jedno z nich trafiło do
mojego wnętrza i wyrasta z niego kwiat, i ten kwiat rozkwita. W miarę jak się otwiera, otwierają
się drzwi w moim życiu. Za każdymi nowo otwartymi drzwiami stoi nowe doświadczenie. Z tego
doświadczenia czerpię wewnętrzny spokój i miłość do siebie, na którą wszyscy zasługujemy. Ja
na pewno zasługuję (…) dziś. Czuję się dobrze. Całkiem dobrze.
Lillian
1. Odwołanie do znanego w psychologii zjawiska triangulacji, czyli włączania trzeciego ogniwa
do relacji, która z natury powinna być dwubiegunowa, np. ustawianie przez rodziców dziecka
w roli uczestnika ich konfliktu albo wykorzystywanie osób trzecich do celowego wzbudzania
zazdrości u partnera (przyp. tłum.). [wróć]
Refleksje
Pozwól światu poznać cię taką, jaka jesteś, nie taką, jaka sądzisz, że powinnaś być,
bo jeśli przybierasz pozę, prędzej czy później o niej zapominasz i kim wtedy jesteś?
Fanny Brice
Zwykle ból zadają innym ci najbardziej poranieni.
Patti Davis
Życiowe wyzwania nie powinny cię paraliżować; powinny pomagać ci w odkrywaniu,
kim jesteś.
Bernice Johnson Reagon
W głębi siebie jestem dosyć powierzchowna.
Ava Gardner
Złe nawyki nie znikają w cudowny sposób; to odwrotność metody „zrób to sam”:
usuń to sam.
Abigail Van Buren
Rozdział 11
Nie jesteśmy współuzależnieni, prawda?
C
zy zdarza się, że stosujesz stare rozwiązania w odniesieniu do
nowych problemów i okazuje się, że nie działają? Czy jesteś
rozdarta między dawnymi schematami zachowań a jasną świadomością, że
chcesz się zmienić, tylko nie masz pojęcia jak? Czy wiesz, co staje ci na
przeszkodzie i powstrzymuje cię przed rozwojem? Czy boisz się być sobą,
zwłaszcza w relacjach? Jeśli te sprawy odnoszą się do ciebie, masz w sobie
wiele pozostałości z dzieciństwa, które naprowadzają cię na schematy
niezdrowych zachowań. Schematy te mogą doprowadzić do
współuzależnienia.
Czy ciągle obracasz się za siebie i patrzysz, czy nie nadciąga burza?
Melissa
Współuzależnienie bywa różnie definiowane. Pojęcie to pojawiło się wraz
z badaniami nad tym, jak niepijący nałogowo członkowie rodziny ulegają
wpływowi nie tylko alkoholizmu innej osoby, lecz również ekspozycji na
życie w rodzinie dysfunkcyjnej. Nawet współuzależnienie nie może zostać
w pełni „zalkoholizowane”. Robert Subby definiuje je jako „stan
emocjonalny, psychiczny i behawioralny, który rozwija się wskutek
przedłużającej się ekspozycji jednostki na pewien zestaw opresyjnych reguł
oraz długotrwałego ich stosowania – reguł, które uniemożliwiają otwartą
ekspresję uczuć, a także bezpośrednią rozmowę o problemach osobistych
i interpersonalnych”.
Czy wychowywałaś się w rodzinie, która nie tylko była obarczona
alkoholizmem, ale w której też jawnie i milcząco panowały różne opresyjne
zasady? Nikt nigdy nie poddawał tych zasad pod głosowanie, niemniej i tak
ich przestrzegano. Czy miałaś niekiedy poczucie, że żyjesz w warunkach
dyktatu emocjonalnego? Czy nadal czujesz się wytrącona z równowagi
przez te doświadczenia?
Trudno jest odbudować wartości, zaufanie i miłość, bo to, czym według ciebie były, już nie
istnieje. Byliśmy wychowywani do wielkiej samodzielności. Dopuszczanie innych do wglądu
w to, co dzieje się w moim wnętrzu, sprawia mi teraz wielką trudność. (…) Trudno żyje się
niezależnej osobie, która stara się, aby wszystko działało tak, jak uważa, że powinno, i składa
porozrzucane elementy w całość.
Wendy
Zastanów się nad poprzednim rozdziałem o schematach postępowania
dorosłych córek. Jeśli nieproporcjonalnie mocno utożsamiałaś się
z negatywnymi cechami i większość swoich zachowań znajdowałaś
w kolumnie negatywnej, prawdopodobnie wykazujesz wiele zachowań
współzależnych. Współuzależnienie wytrąca cię z równowagi pod
względem emocjonalnym i behawioralnym. Powoduje ciągłe
ukierunkowanie zewnętrzne i nie pozwala ci na rozwinięcie zdrowego
poczucia siebie, które prowadziłoby do zrównoważonego życia.
Podobnie jak wszystko, co omawiamy w tej książce, twoje
współuzależnienie zależy od tego, jak wielki wpływ wywarła na ciebie
twoja alkoholowa rodzina. Kiedy masz zachwianą równowagę, oznacza to,
że przechylasz się w jedną stronę albo w drugą, na przykład zbyt wiele
dając w jakiejś sytuacji, a niedostatecznie dużo w innej. Wszystkie dorosłe
córki wykazują pewne cechy, które można by przypisać współuzależnieniu,
jednak sporadyczne epizody nie czynią jeszcze człowieka
współuzależnionym. Decyduje o tym natężenie tych cech. Jeżeli wiele
twoich zachowań jest dla ciebie bolesnych i ewidentnie utknęłaś w starych
schematach, prawdopodobnie będziesz się głęboko identyfikować
z cechami współuzależnienia.
Cechy silnie grożące współuzależnieniem
Czy jesteś współuzależniona? Czy grozi ci współuzależnienie? Jakie są jego
cechy i czy mogą wystąpić u ciebie? Jak bardzo utożsamiasz się
z następującymi stwierdzeniami?
Mam nadmiernie / zbyt nisko rozwinięte poczucie odpowiedzialności i wolę zajmować się
innymi ludźmi nawet za cenę ignorowania własnych uzasadnionych potrzeb.
Blokuję swoje uczucia związane z dzieciństwem i nie potrafię już doznawać czy wyrażać
uczuć, bo jest to zanadto bolesne.
Jestem fizycznie lub emocjonalnie odizolowana od innych ludzi i boję się ich oraz osób
mających jakąś władzę czy autorytet.
Stałam się uzależniona od aprobaty lub ekscytacji i przez to zatraciłam swoją tożsamość.
Czyjś gniew oraz osobista krytyka mnie przerażają.
Prowadzę życie ofiary.
Surowo się oceniam i mam niskie poczucie własnej wartości.
Jestem bardzo zależna i panicznie boję się porzucenia. Mogę trzymać się dowolnej relacji,
byle tylko uniknąć rozstania.
Mam wyrzuty sumienia, kiedy ujmuję się za sobą.
Stałam się uzależniona od używek lub mam kompulsywne zaburzenia jedzenia, bądź też
znalazłam inną osobę z kompulsywną osobowością (na przykład pracoholika), która
zaspokaja moje kompulsywne potrzeby.
Powyższe zachowania – jeśli są praktykowane zbyt często – mocno
narażają cię na współuzależnienie. Jednakże, mówiąc o współuzależnieniu,
musimy uważać, aby nie wyciągać pochopnych wniosków i nie opatrywać
tą etykietką zbyt wielu sytuacji. Mogłaś na przykład zauważyć, że wiele
zachowań kojarzonych ze współuzależnieniem wiąże się z opieką,
myśleniem o innych, udzielaniem pomocy w kryzysie, potrzebą aprobaty ze
strony innych oraz postrzeganiem swojego życia przez pryzmat innych
ludzi. Cóż złego jest w tych zachowaniach jako takich? Czy nie są to cechy,
które chętnie widzielibyśmy u siebie i u swoich przyjaciół? Tak naprawdę
pytanie brzmi: gdzie przebiega granica między byciem osobą serdeczną,
kochającą i troskliwą a współuzależnioną? Jeżeli posuniemy się za daleko,
twierdząc, że wszystkie twoje zachowania, którymi kogoś wspierasz, są
współzależne, czy nie będziemy jednocześnie sugerować, że twoja troska
o inne osoby jest zła?
Samo współuzależnienie musi być oceniane ze zrównoważonego punktu
widzenia. Niedawną tendencją było zbyt ogólnikowe i zbyt pojemne
definiowanie współuzależnienia, co skutkowało włączaniem w jego obręb
prawie wszystkich zachowań opiekuńczych. Niektórzy autorzy stwierdzali,
że 96 procent rodzin w Ameryce jest współuzależnionych! W takiej sytuacji
współuzależnienie staje się normą, czyż nie? Jakie jest wobec tego
pozostałe 4 procent rodzin? Kiedy definicja współuzależnienia nie jest
wystarczająco precyzyjna, stajemy się podatni na niesprawiedliwe oceny.
Jeżeli chcesz się przekonać, czy cierpisz na współuzależnienie albo czy
jesteś na nie narażona, musisz uczciwie przyjrzeć się swojemu zachowaniu
oraz motywacji emocjonalnej. Przyjęcie zbyt pojemnej definicji może
spowodować, że zaczniesz uważać, iż w procesie zdrowienia musisz stać
się diametralnym przeciwieństwem osoby współuzależnionej. Być może
jednak wcale nie chcesz stać się do tego stopnia niezależna, że nie będziesz
potrzebować absolutnie nikogo albo że udzielanie komuś pomocy będzie
oznaczać, iż jesteś zaburzona. Pamiętaj, że podstawą w procesie zdrowienia
jest dążenie do równowagi, nie do skrajności. Według mnie, jeżeli poddamy
się skłonności do traktowania współuzależnienia jako zjawiska, które
„wszystko tłumaczy”, będziemy mieli zaburzone pojęcie o samym
współuzależnieniu.
Związki współzależne
Po czym poznaje się brak równowagi w życiu? Przyjrzyjmy się temu, jakie
są twoje reakcje w związkach międzyludzkich. Czy jako dorosła córka
jesteś zdrową, ciepłą i serdeczną osobą, czy też współuzależnioną, starającą
się to ukryć przez okazywanie wszystkim ciepła i serdeczności? Jeden
z najlepszych wskaźników tego, czy jesteś współuzależniona, dotyczy
stopnia, w jakim zaspokojone są twoje potrzeby. Jeżeli jesteś bardzo
uczynnym człowiekiem, ale jednocześnie twoje potrzeby są autentycznie
zaspokajane, to dajesz z siebie tyle ile trzeba i zachowujesz w życiu
równowagę.
Robin Norwood w swojej książce Kobiety, które kochają za bardzo
opisuje zagadnienie nadmiernej miłości zwłaszcza u kobiet z rodzin
dysfunkcyjnych. Tylko czy prawdziwym problemem jest kochanie za
bardzo, czy też bycie niedostatecznie kochaną? Autorka mówi nam, że
wiele kobiet, które nie są kochane i których potrzeby nie są zaspokajane,
wpada w pułapkę dążenia do dawania tego, co pragną otrzymać.
Obdarzając miłością, masz nadzieję dostać ją w zamian. Co się jednak
z tobą dzieje, kiedy dajesz z siebie ogromnie dużo, a wraca do ciebie bardzo
niewiele? Jeżeli uparcie trwasz w sytuacji, w której więcej dajesz, niż
otrzymujesz, utknęłaś w związku współzależnym. W zdrowym związku
powinny być spełniane potrzeby zarówno twoje, jak i drugiej osoby.
W relacji współzależnej zaspokajane są potrzeby tylko jednej strony, i to
kosztem drugiej.
Nie zdając sobie z tego sprawy, zaczęłam wybierać potrzebujących mężczyzn. Grałam rolę
starszej siostry i nie byłam w stanie dzielić się swoimi uczuciami, bo zawsze starałam się być
lepsza. Jeśli będę wystarczająco dobra, może w końcu on będzie szczęśliwy. W praktyce
wchodziłam w rolę, którą grałam w stosunku do swojego ojca. Naturalnie się to nie sprawdzało.
Maureen
Jeśli „dobrze się spisujesz” we współuzależnieniu, to świetnie radzisz
sobie z zaspokajaniem potrzeb innych, a fatalnie – własnych. Jeżeli jednak
chcesz być zdrowa i mieć zaspokojone swoje potrzeby, musisz porzucić ten
styl. Czy angażujesz się w jakieś współzależne zachowania w swoich
relacjach? Zadaj sobie pytanie, czy poniższe cechy związków
współzależnych odnoszą się do ciebie.
Zrobiłabym niemal wszystko, by uratować związek przed rozpadem, ponieważ nie chcę być
sama.
Uważam, że nie ma czegoś takiego jak za dużo wysiłku czy za dużo czasu, które jestem
gotowa włożyć w swój związek, aby pomóc drugiej osobie.
Nigdy nie doświadczałam zbyt dużo miłości w swoich związkach, więc teraz też nie oczekuję
cudów.
Cały czas staram się ze wszystkich sił zadowalać partnera. Przeraża mnie, kiedy się gniewa.
Często otaczam opieką ludzi w potrzebie, ale z trudnością przyjmuję troskliwość innych
w stosunku do mnie.
Raz po raz znajduję się w związkach z ludźmi, których – jak sądzę – mogę zmienić albo mam
nadzieję, że sami się zmienią, ponieważ mnie kochają.
Zwykle robię w związku więcej, niż powinno na mnie przypadać, i z jakiegoś powodu się
tego trzymam.
Nigdy nie mam poczucia, że jestem równie dobra jak człowiek, z którym się wiążę.
W związku chcę mieć wszystko pod kontrolą, ale często okazuje się, że to ja jestem
kontrolowana. Reaguję na to, zwiększając kontrolę.
Jeśli pojawiają się jakieś problemy w moim związku, wolę myśleć o tym, jak mogłoby być,
niż jak rzeczywiście jest.
Jestem zakochana w byciu zakochaną.
Zawsze znajduję się w związku z ludźmi będącymi „materiałem na psychoterapię” i zwykle
zostaję poraniona emocjonalnie podczas prób ich naprostowywania.
Łatwo wpadam w depresję w związkach, szczególnie gdy nie wszystko idzie dobrze.
Nie jestem pewna, czy dobrze bym się czuła i czy bym długo pozostała w zdrowym związku.
Przy każdym „tak” dawanym obok tych stwierdzeń mówiłaś „nie” sobie
samej. To, jak bardzo odcisnęło się na tobie dzieciństwo, ile negatywnych
schematów przeniosłaś do dorosłego życia i z jakim powodzeniem możesz
się uzdrowić, zależy od stopnia twojego współuzależnienia. Choć
współuzależnienie można opisywać na różne sposoby, pewne jest, że
stanowi ono przeszkodę na drodze do otrząśnięcia się z przeszłości
i uniemożliwia odzyskanie pełni zdrowia.
Dorosłe córki doświadczające wielu problemów w swoim życiu są
złapane w potrzask współuzależnienia. Współuzależnienie może dać
o sobie znać w twoich związkach, postawach rodzicielskich, poczuciu
własnej wartości oraz w wysiłkach, by wyzdrowieć. Jeśli nie jesteś pewna,
czy wykazujesz jakieś cechy współuzależnienia, podzielmy je na
poszczególne zachowania i przekonajmy się, czy się w nich rozpoznasz.
Osoba, która jest „wprawiona” we współuzależnieniu, nie jest przecież na
bieżąco świadoma swoich zachowań.
Kiedy ciągle koncentrujesz się na innych, masz mało czasu dla siebie.
Wyrwanie się z cyklu współuzależnienia zaczyna się od odkrycia, że pewne
jego wzorce są u ciebie obecne. Zdanie sobie sprawy ze swojego
współuzależnienia nie świadczy o tobie źle jako o człowieku, nie powinnaś
też oskarżać się o naiwność, skoro wcześniej nie zdałaś sobie z tego sprawy.
W dzieciństwie postępowałaś zapewne w sposób, który wydawał ci się
najbardziej sensowny. Dziecięce „wyczucie sensowności” pomogło ci
wytrwać w rodzinie alkoholowej. Teraz jednak te schematy są
„bezsensowne” i uniemożliwiają ci rozwój. Nie są one już stosowne do
sytuacji i przysparzają ci cierpień. Aby się od nich uwolnić, musisz je
jednak poznać. Czy stosujesz któreś z następujących schematów?
Pogłębiająca się porażka
Czy czujesz rozpacz i bezsilność na myśl o zmianie siebie lub sytuacji,
w której się znajdujesz? Czy postawę nadziei zastąpiła u ciebie postawa
pesymizmu? Jeśli tak, to tworzy się u ciebie mentalność narastającej
porażki, będąca wskaźnikiem współuzależnienia. Czy w sytuacjach,
w których sobie z czymś radzisz, masz dobre zdanie o swoich dokonaniach,
czy też trwasz w niskim poczuciu własnej wartości, które nie odzwierciedla
adekwatnie twoich dokonań?
Życie w strachu
Życie w strachu miewa niejedno oblicze u dorosłych córek alkoholików.
Być może jesteś zaprzątnięta problemami innych albo nie potrafisz
ujmować się za sobą i swoimi potrzebami. Inne przejawy życia w strachu
obejmują
nadmiernie
odpowiedzialną
postawę,
manipulowanie
zachowaniami innych, utrzymujący się niepokój oraz uczucia strachu. Czy
niepokoisz się o przyszłość? Czy często obawiasz się, że twoja sytuacja się
nie poprawi? Czy czujesz, że utknęłaś w martwym punkcie i nigdy nie
nauczysz się, jak można się wyrwać z więżących cię schematów? Te oznaki
życia w strachu odgrywają istotną rolę we współuzależnieniu.
NARUSZONA tożsamość
Jak już pisałem, wychowywanie się w rodzinie alkoholowej mogło
doprowadzić do tego, że twoja tożsamość jest w rozsypce. Utrata
tożsamości oraz trudność z wytyczeniem granic oddzielających cię od
innych odgrywają ważną rolę w utrzymywaniu współuzależnienia. Jeśli
masz potrzebę, aby inni ciągle potwierdzali, kim dokładnie jesteś oraz jaką
masz wartość, cierpisz na zaburzenie rozwoju tożsamości. Niezdolność do
zachowania odrębności od innych i ustanowienia własnej tożsamości naraża
cię na wysokie ryzyko współuzależnienia. Kiedy zaś jesteś
współuzależniona, twoje życie nigdy nie jest naprawdę twoje. Należy ono
do kogoś innego, choć możesz sobie z tego nie zdawać sprawy, bo zbyt
głęboko identyfikujesz się z tą osobą.
Współuzależnienie jest pułapką. Jego istotą jest rezygnacja człowieka
z własnej tożsamości. Im bardziej jesteś współuzależniona, tym silniej
identyfikujesz się z kimś innym. Im silniej identyfikujesz się z tym kimś,
tym mniej myślisz o sobie. Niestety osoba, z którą nadmiernie się
utożsamiasz, nie pomoże ci się uwolnić. Będzie samolubnie pozwalać ci na
służenie jej twoim kosztem. Nadszedł jednak czas na deklarację: koniec ze
składaniem ofiar z ludzi!
Wstyd
Jako swój problem dorosłe córki alkoholików często wymieniały wstyd, ale
wstyd występuje w różnych formach. U niektórych dorosłych córek
alkoholików wiąże się on z poczuciem winy nie tylko z powodu ich
własnych zachowań, lecz także z powodu zachowań innych ludzi. Wstyd
może skłaniać do tego, by bagatelizować czy negować rodzinne problemy,
zwłaszcza alkoholizm.
Najboleśniejsze postaci wstydu u dorosłych córek odbijają się
w stwierdzeniach o odrazie do siebie czy samopotępieniu. Wypowiedzi
takie jak: „Jestem do niczego”, „Nie umiem zrobić nic jak należy”,
„Nikomu nie potrafię dogodzić” albo „Nie dorastam do innych ludzi” są
przykładami tego, jak wstyd może zdominować twoją tożsamość i podsycać
współuzależnienie.
Dezorientacja
Czy często ze zdziwieniem odkrywasz, że twoje pojęcie o rzeczywistości
i normalności jest całkowicie błędne? Współuzależnienie może powodować
odcięcie się nie tylko od siebie, lecz również od rzeczywistości. W końcu
gdy uczciwie postrzega się dysfunkcyjną sytuację, trudniejsze staje się jej
wypieranie. Wyparcie uniemożliwia ci zaakceptowanie rzeczywistości, co
z kolei wywołuje u ciebie dezorientację.
Innymi przejawami takiego pomieszania są łatwowierność (zespół
„Uwierzę we wszystko”) oraz niezdecydowanie. Kiedy nie jesteśmy pewni,
co jest rzeczywiste, możemy dawać wiarę wszystkiemu, co usłyszymy.
Wstępem do udzielenia zgody na to, by ludzie nas wykorzystywali, jest
pozwolenie innym, by kontrolowali nasze przekonania zarówno o nich, jak
i o nas samych.
Gniew
Współuzależniona osoba jest często pełna gniewu, choć nie jest pewna, na
co czy na kogo. Jak ty postępujesz z odczuwanym przez siebie gniewem?
Wyrażasz go czy trzymasz w sobie? Zajmujesz się wprost jego przyczyną
czy przekierowujesz go na jakąś osobę albo jakąś czynność, by go
zatuszować? Przekierowywanie gniewu jest zachowaniem współzależnym.
Niektóre dorosłe córki pisały, że doznają gniewu w wymiarze
duchowym. Mają poczucie, jakby zostały opuszczone przez Boga – nie
tylko w dzieciństwie, ale także w życiu dorosłym.
Inną formą gniewu jest jego postać nieokreślona. Czy zdarza się tak, że
bywasz pobudzona, czujesz się zła i mimo braku widocznego powodu jesteś
rozstrojona? Obecność takiego nieokreślonego gniewu może wskazywać,
że coś jest nie w porządku. Należy odkryć co. Gniew, którego z siebie nie
wypuścimy czy którego przyczynami się nie zajmiemy, nie znika
magicznie. Nie tylko w nas tkwi, lecz na dodatek rośnie. Współuzależnienie
może przekierowywać twój gniew, ale nie uwalnia cię od niego.
Jeśli wyraźnie rozpoznajesz się w co najmniej czterech z powyższych
schematów, jesteś zagrożona współuzależnieniem. Współuzależnione
dorosłe córki konsekwentnie wyrażały poczucie, że utknęły w określonym
schemacie, który nie pozwala im się zmienić. Jednocześnie w miarę jak
coraz lepiej uświadamiały sobie swoje współuzależnienie, zdawały sobie
też sprawę, że hamuje ono proces ich zdrowienia. Najpoważniejszą
konsekwencją współuzależnienia jest to, że uniemożliwia ci bycie sobą.
Egofobia
Karen Blaker w swojej książce Born to Please (Milutka z urodzenia)
określa lęk przed byciem sobą jako „egofobię”. Czy często masz wrażenie,
że jesteś oszustką emocjonalną? Czy boisz się wyjawić prawdziwą siebie?
Egofobia nie pozwala ci być sobą i ujawnia się szczególnie wyraźnie, kiedy
masz poczucie, że nie możesz być autentyczna w stosunkach z ludźmi.
Sprawia, że odczuwasz ciągłą potrzebę pilnowania się, tak by zadowalać
drugą osobę. Ponadto zawsze uważasz, by nie wymsknęła się prawdziwa ty.
Po pewnym czasie stajesz się ekspertką od postępowania takiego, jakie
odpowiada innym, jednocześnie maskując siebie. Jesteś przedłużeniem
innych za cenę odcięcia się od siebie.
Inną formą egofobii jest lęk przed samopoznawaniem. Co będzie, jeśli
nie spodoba ci się to, co zobaczysz? Czy się zmienisz, czy też będziesz się
dalej siebie bać?
Egofobia i współuzależnienie zostały dla siebie stworzone. Będą żyły
sobie współzależnie długo – ale na pewno nie będzie to życie szczęśliwe.
A ty? Jeżeli istnieje u ciebie znaczne ryzyko współuzależnienia i chcesz je
zmniejszyć albo zmodyfikować swoje zachowanie, musisz zacząć od siebie.
Musisz rozprawić się z egofobią. To zaś może się okazać łatwiejsze, niż
sądzisz.
W całej tej książce oprócz wskazywania twoich negatywnych cech,
konsekwentnie podkreślamy twoje cechy pozytywne. Ta sama zasada
dotyczy współuzależnienia. Czy współuzależnienie jest realne? Oczywiście.
Czy ten termin bywa nadużywany lub błędnie stosowany? Tak. Bycie
serdeczną i kochającą osobą a bycie osobą współuzależnioną to dwa bardzo
odmienne podejścia do życia. Pokonanie egofobii może być całkiem proste,
gdyż wiele cząstek ciebie, potencjalnie jeszcze nieodkrytych, ma moc
uczynienia z ciebie bardzo zdrowej osoby.
Jak więc wygląda lekarstwo na współuzależnienie? Czy jest nim
przejawianie zachowań diametralnie przeciwnych do tych, które na nie
wskazują, i co by to miało oznaczać? Czy masz na przykład skończyć
z emocjonalnością, ze zdolnością odczuwania, z umiejętnością obdarzania
innych empatią, z troską o ludzi, z okazywaniem współczucia? Być może
koncepcja współuzależnienia jest „męskocentryczna”. Przez pokonanie
współuzależnienia często rozumie się odrzucenie zachowań i cech, które
tradycyjnie są silniej kojarzone z kobietami niż mężczyznami. Jednakże
współuzależnienie oznacza brak równowagi, a jego pokonanie wcale nie
polega na pozbyciu się swoich potencjalnie najlepszych przymiotów.
Wydaje się, że wiele cech współuzależnienia dotyczy kobiet, czy jednak
jest tak dlatego, że kobiety są bardziej narażone na takie zachowania? Czy
też kobiety są bardziej gotowe zauważyć u siebie brak życiowej równowagi
i się do niego przyznać? Być może też męskie zachowania współzależne nie
zostały jeszcze odkryte. Czy mogą istnieć odmienne, męskie i żeńskie
formy współuzależnienia? Formy współuzależnienia u dorosłych córek
mogą wywodzić się z nadmiernego utożsamiania się z innymi ludźmi.
Postaci współuzależnienia u dorosłych synów mogą się brać
z niedostatecznego utożsamiania się z innymi ludźmi. Dlatego sugerowanie
dorosłym córkom, aby pozbyły się wszelkich typowych dla swojej płci
zachowań, które można mylić ze współuzależnieniem, jest podejściem
błędnym.
Jeżeli boisz się korzystać ze swoich najlepszych cech, wciąż cierpisz na
egofobię. Nie rezygnuj z takich przymiotów jak emocjonalność,
współczucie, empatia, wrażliwość, czułość i serdeczność. Nie ryzykuj
rozstania się z krainą emocji. Wielu mężczyzn przepuściło szansę wejścia
do niej i teraz nie rozpoznałoby zdrowej relacji, nawet gdyby się im
przypadkiem trafiła.
Korzystaj ze swoich przymiotów emocjonalnych po to, by w pierwszej
kolejności pomagać sobie. Rozsądnie powściągaj je, gdy zbyt swobodnie
obdarzasz nimi innych, i pamiętaj, by obejmować nimi także siebie. Jeżeli
dajesz z siebie wszystko innym i czujesz się wykorzystywana, jesteś
współuzależniona. Jeżeli myślisz, że pokonałaś swoje współuzależnienie,
bo całkowicie wyzbyłaś się wszystkich opiekuńczych i emocjonalnych
zachowań, odmawiasz sobie własnego zdrowia emocjonalnego. W obu tych
przypadkach pozostajesz odcięta od tego, co w tobie najlepsze. Spraw sobie
serdeczny, pełen miłości prezent z siebie. Zdejmij z siebie opakowanie,
odrzuć je, a zachowaj sam dar.
Refleksje
Można przeżyć całe życie i u jego kresu wiedzieć więcej o innych ludziach niż
o sobie samym.
Beryl Markham
Szczere przebaczenie nie neguje gniewu, tylko bierze go za rogi.
Alice Miller
Tylu ludzi do odratowania i tak mało czasu.
Jann Mitchell
Kobieta niewyzwolona i kobieta współuzależniona to ta sama osoba. (…) W całości
czerpie swoją tożsamość z zewnątrz.
Anne Wilson Schaef
Niebezpieczni są ludzie, których zajęciem staje się ktoś inny.
Dorothy L. Sayers
Część czwarta
Codzienne zmartwienia
Rozdział 12
Związki, czyli kogo takiego poślubiłaś?
Nie mam pojęcia, co to jest zdrowy związek, co to jest małżeństwo, jeśli chodzi o role, obowiązki
i moje prawa. Posyłam sobie sprzeczne sygnały. Przyciągają mnie mężczyźni, którzy będą się
mną opiekować, ale są niedostępni emocjonalnie. Mam mieszane odczucia uwielbienia i strachu
w odniesieniu do seksu. Ogólnie boję się mężczyzn. Mam poczucie winy, kiedy kieruję się
własnym interesem, który może się nie pokrywać z interesem partnera.
Marilyn
Czy jesteś w związku z kimś będącym „materiałem na psychoterapię” albo
za kogoś takiego wyszłaś? Czy walczysz o kontrolę w swoim związku, czy
może walczysz o wydobycie się spod kontroli partnera? Czy masz
poczucie, że czegoś brakuje w twojej relacji, ale nie jesteś pewna czego?
Albo może jesteś w stosunkowo zdrowym związku, jednak ciągle czekasz,
aż coś w nim trzaśnie i zostaniesz sama? Czy uważasz, że zasługujesz na
zdrowy związek, czy też sądzisz, że jesteś właśnie w takim związku, na jaki
zasługujesz?
Jeżeli zadajesz sobie różne pytania na temat swoich relacji i masz co do
nich wątpliwości, jesteś podobna do wielu dorosłych córek, które
twierdziły, że jednym z ich głównych teraźniejszych zmartwień jest właśnie
związek. Kłopoty partnerskie były najczęściej wymienianą przez dorosłe
córki sprawą.
W rozdziale tym omówimy przyczyny twojej podatności na problemy
w związkach, typy takich problemów najczęściej wskazywane przez
dorosłe córki oraz kwestię potrzeby sprawowania kontroli w relacji albo
pozostawania w związku, w którym to ty jesteś kontrolowana. Zanim
jednak przejdziemy do tych zagadnień, zacznijmy od twoich oczekiwań.
Czego OCZEKUJESZ od związku?
Czy kiedykolwiek zadałaś sobie szczerze pytanie, czego chcesz od
związku? Usiądź, weź czystą kartkę i napisz na samej górze: „Moje
oczekiwania oraz moje pragnienia dotyczące związku”. Teraz wymień,
czego chcesz od relacji.
Jak długa jest twoja lista? Jak bardzo świadoma jesteś tego, czego
chcesz, oraz tego, co spodziewasz się otrzymać? Im większy jest rozziew
między pragnieniami a oczekiwaniami, tym większe prawdopodobieństwo,
że twoje związki okażą się rozczarowujące. Wiele dorosłych córek
dostrzega olbrzymie różnice między tym, czego chce, a tym, czego zaznaje
w swoich związkach, niemniej są one gotowe brać na siebie większą część
winy, gdy coś nie przedstawia się tak, jak by sobie życzyły. Czy w twojej
obecnej relacji i w dawniejszych związkach z ważnym partnerem
życiowym lub romantycznym otrzymywałaś ostatecznie to, czego
pragnęłaś?
Nauczyłam się matkować mężczyznom i odchodzić od nich, gdy nie stawali się ojcami, jakich
chciałam. Używałam, eksploatowałam i porzucałam mężczyzn oraz/lub byłam przez nich
używana, eksploatowana i porzucana. Wyżywałam się seksualnie.
Louise
Jak wiele jest pozytywnych oczekiwań na twojej liście? Jak wiele
negatywnych? Czy twoja lista jest zrównoważona, czy też oczekujesz albo
samych pozytywnych, albo samych negatywnych zdarzeń? Żadna relacja
nie jest w stu procentach dobra albo zła. Jednak wiele dorosłych córek
wyjawiało, że ich oczekiwania – oraz liczne realne związki – były
w większym stopniu negatywne niż pozytywne. Jak przedstawiają się twoje
związki? Czy są lepsze niż gorsze, czy też na odwrót?
Bez względu na twoje oczekiwania jedno jest pewne: żaden związek nie
jest w stanie zastąpić utraconego dzieciństwa. Żaden związek nie może
odwrócić przeszłości. Nie można stawiać takich oczekiwań w stosunku do
swoich obecnych relacji. Jeśli to zrobisz, obciążysz je nierealistycznymi
wymaganiami. Wiele dorosłych dzieci alkoholików mówi o pragnieniu
zaopiekowania się „wewnętrznym dzieckiem”, będącym tą cząstką nas,
którą często wypieramy lub której nie mieliśmy okazji radośnie
doświadczać, gdy byliśmy mali. Musimy jednak pamiętać, że to
wewnętrzne dziecko jest naszym wewnętrznym dzieckiem. Twój partner nie
jest odpowiedzialny za zatroszczenie się o twoje wewnętrzne dziecko. To ty
najlepiej nadajesz się do tego, by zająć się swoimi wewnętrznymi
potrzebami związanymi z dzieciństwem i rozwojem. Jeśli trafisz na kogoś,
kto zaopiekuje się twoim wewnętrznym dzieckiem, z początku może ci się
to wydać kojące, gdy jednak zaczniesz wyrastać, takie traktowanie okaże
się ograniczające i niezgodne z tym, jak chciałabyś być traktowana.
Domaganie się, by ktoś dbał o ciebie jak o dziecko, bardzo utrudni mu
traktowanie cię jednocześnie jak dorosłej kobiety.
Jak realistyczne są twoje oczekiwania? Niektóre dorosłe córki mówią
o szukaniu idealnego mężczyzny, mają więc co do niego bardzo duże
oczekiwania. Oczywiście są one również nierealistyczne. Skoro jednak
jesteś idealną córką, to czemu by nie mieć idealnego partnera? Tego typu
wymagania prowadzą jedynie do nieustannych rozczarowań. Ani ty, ani on
nigdy nie dorastacie do twojego ideału. Czy powinnaś się więc godzić
w swoim związku na coś mniej? Absolutnie nie! Jednak wiele dorosłych
córek twierdziło, że ponieważ ich relacje nigdy nie spełniały oczekiwań,
znaczyło to, że coś musi być z nimi nie w porządku. Być może te kobiety
miały wypaczone pojęcie nie tylko o tym, czym jest dobry związek, lecz
również o tym, czego faktycznie chcą.
Jednocześnie wiele dorosłych córek z powodu swoich oczekiwań oraz
utknięcia w kontrolującym układzie zadowala się w swoim związku
obniżonymi standardami. Niska samoocena wpływa na twoje przekonanie
o tym, na jaki typ relacji swoim zdaniem zasługujesz – i następnie to
tolerujesz. Może się wtedy okazać, że bardzo mało oczekujesz i bardzo
dużo musisz znosić.
Co to jest zdrowy związek? Miałam wypaczony obraz mężczyzn. Zgodnie z nim facet trzyma
wszystkie swoje emocje w sobie. Miałam szczęście wyjść za mężczyznę, który nie był moim
„wykapanym tatusiem”. Ale gdy pierwszy raz się rozpłakał, pomyślałam: „Co za mięczak. Jest
taki zależny ode mnie”. Dopiero stopniowo zaczęło mi świtać, że mój mąż nie jest moim ojcem.
Carmen
Jak wygląda twoja definicja zdrowego związku? Jak bliskie tej definicji są
twoje rzeczywiste związki? Czy to, czego spodziewasz się doznawać
w swojej relacji, pokrywa się z twoją definicją? Ponownie mogą tu
wystąpić znaczne różnice. Możesz mieć dobre pojęcie o zdrowym związku,
jednak wiedza ta nie daje gwarancji, że taki związek znajdziesz. Ściślej
mówiąc, rozpoznawanie zdrowego związku i zdolność do zdrowych
zachowań w związku bywają dwiema różnymi sprawami.
Gdybyś spisywała listę cech, które definiują zdrowy związek, co byś
w niej zawarła? Czy na liście tej znajdowałyby się któreś z poniższych cech
zdrowej relacji?
Masz poczucie, że jesteś szanowana jako osoba.
Zaspokajane są twoje potrzeby fizyczne i emocjonalne.
Lubisz drugą osobę i czujesz, że ona lubi ciebie.
Partner cię ceni i o ciebie zabiega.
Nie obawiasz się być sobą.
Możesz dogadać się z partnerem.
Potraficie afirmować się i wspierać nawzajem.
Obdarzacie się zaufaniem na każdym kroku.
Waszemu związkowi nieobce są poczucie humoru i duch zabawy.
Dzielicie się obowiązkami.
Szanuje się twoją prywatność.
Nie walczysz nieustannie o kontrolę.
Ty i twój partner przyznajecie istnienie twoich problemów i poszukujecie w tej kwestii
pomocy.
Chcecie wspólnie spędzać czas.
Miłość to bardziej działanie niż słowo.
Ty wzrastasz i związek wzrasta.
Jesteś zadowolona z siebie.
Czynniki ryzyka w związku
Czy jesteś podatna na problemy w relacjach? Dorosłe córki często mają
poczucie, że są. Co naraża cię na trudny związek? Dorosłe córki nie
wyszukują sobie świadomie kłopotów partnerskich, mogą jednak nie tylko
lądować w niepożądanych relacjach, lecz także nie zdawać sobie sprawy,
dlaczego się w nie wplątały.
Mam zakodowane dawne przekonanie, że ludzie kochają we mnie tylko to, co robię, nie to, kim
jestem (…) lęk, że nigdy nie okażę się wystarczająco dobra.
Carrie
Wysokie ryzyko trudności w relacjach u dorosłych córek jest spowodowane
przez kilka czynników. Najoczywistszym jest dzieciństwo w rodzinie
alkoholowej. Ponadto wzorce socjalizacji płciowej przyczyniają się do tego,
że – jak już wspomniano – jedna płeć czuje na sobie większy ciężar
odpowiedzialności za powodzenie związku niż druga.
Twoje dzieciństwo i wzorce płciowe mogły stworzyć ryzyko wynikające
z twoich doświadczeń życiowych. Na przykład, gdy jesteś w swojej
najgorszej kondycji emocjonalnej, spotykasz kogoś i uważasz, że „on cię
wyrwie z tego bagna”. Pozbawiona dobrego przykładu z uwagi na relację
twoich rodziców, dysponujesz niewieloma informacjami o tym, co decyduje
o zdrowym związku. Sytuacja ta często sprawia, że dorosłe córki
natychmiast i całkowicie lgną do pierwszej osoby, która udziela im
jakiegokolwiek wsparcia emocjonalnego. Zwykle nie jest to jednak
najlepsza dla nich osoba, a tylko pierwsza z brzegu.
Jeśli w dzieciństwie przyzwyczaiłaś się, że w relacji z kimś trzeba
o wszystko dbać samodzielnie, to nauczyłaś się, że powinnaś bardzo mało
oczekiwać, tolerować niestosowne zachowania, „siedzieć cicho”
i wszystkim dogadzać. Lekcje te narażają cię na wejście w trudne związki.
Dlaczego niektóre dorosłe córki uważają, że powinny wszystkim
dogadzać? W takiej sytuacji jesteś zagrożona nawiązywaniem
niezrównoważonych relacji, których ciężar dźwigasz w pojedynkę. Jeżeli
należysz do takich osób, prawdopodobnie w trakcie wychowywania
wpojono ci wiarę w następujące dotyczące ciebie przekazy:
Aprobata oznacza miłość.
Oczekujesz bardzo niewiele, ale jesteś gotowa dużo dawać.
Zajmujesz się innymi, tak aby oni zajmowali się tobą.
Jesteś socjalizowana do zależności i chęci zadowalania innych; boisz się porzucenia.
Musisz się wszystkim podobać.
Bycie idealną córką daje ci zadowolenie z siebie.
Dbasz o innych za cenę zaniedbywania siebie.
Potrafisz być jednocześnie niewidzialna i troskliwa.
Jeżeli opisują cię te przekonania i zachowania, w stosunkach z ludźmi
jesteś narażona na ciągłe dogadzanie innym. W konsekwencji z reguły nie
jesteś zadowolona ze stanu zaspokojenia własnych potrzeb. Większość
dorosłych córek będących w związkach nastawionych na „zadowalanie go”
zostało wmanewrowanych w przekonanie, że jeśli będą robić wszystko
według jego woli, zagwarantują sobie miłość i bezpieczeństwo.
W rzeczywistości on otrzymywał wszystko, czego chciał, a one dostawały
w zamian bardzo niewiele.
Zdaniem Karen Blaker strategia ta się nie sprawdza, ponieważ naraża cię
na przewagę mężczyzny, pozbawia cię szansy na rzeczywistą aprobatę,
ogranicza twoją zdolność do przyjmowania miłości i w rezultacie powoduje
utratę kontroli.
Inny czynnik, który naraża cię na ryzyko problemów w związkach,
wynika z wzorców twojej socjalizacji. Jakie słowa przychodzą ci do głowy,
kiedy myślisz o relacji miłosnej? Dorosłe córki często wspominały
ekscytację, romantyzm, wyzwania oraz sens życia. Wspaniale jest
doznawać wszystkich tych uczuć w swoim związku. Jeżeli jednak są to
jedyne składniki twoich związków, jesteś zagrożona wchodzeniem
w relacje z nie całkiem zdrowymi mężczyznami. Czy ciągnie cię do
facetów, którzy zawsze są trochę zdystansowani emocjonalnie? Nikt oprócz
ciebie tak naprawdę ich nie rozumie, są wyjątkowo tajemniczy –
„wyzwanie” to w ich przypadku mało powiedziane – i ich osobowość ma
jakąś nieprzewidywalną stronę. A może przyciągają cię raczej mężczyźni
stabilni, przewidywalni, opiekuńczy i zawsze lojalni? Rozumowo nie masz
wątpliwości, który typ powinien być dla ciebie lepszy, ale czy w głębi serca
nie wybierasz emocjonalnej ekscytacji? Czy nie ciążysz ku tym
tajemniczym typom, a potem nie zastanawiasz się, dlaczego twoje związki
zawsze są nieudane?
Na trudności w związkach istotnie naraża cię także przekonanie, że
rozpaczliwie potrzebujesz relacji. Zwykle godzisz się wtedy na mniej
i łączysz się z ludźmi, którzy cię wykorzystują, a twój strach przed
porzuceniem jest nie tylko dobrze widoczny, lecz również wystawia cię na
pastwę manipulacji. Kiedy desperacko szukamy związku z kimś, nasza
samoocena jest niska i pragniemy zyskać w życiu jakieś gwarancje.
Paradoksalnie w tym momencie mamy największą szansę nawiązać relację
z najmniej zdrowymi ludźmi. W związkach tego typu twoje intensywne
potrzeby w końcu obracają się przeciwko tobie. Mogą się stać dla ciebie
zbyt obciążające, a jednocześnie przeciążyć drugą osobę. Wtedy zwykle jej
reakcją jest wycofywanie się, twoją zaś – coraz silniejsze naciskanie.
Rozpaczliwe pragnienie związku i doznawanie dojmujących potrzeb
ustawia cię podczas nawiązywania relacji na niższej pozycji, co zwiększa
prawdopodobieństwo, że zostaniesz wykorzystana i że pojawią się jakieś
inne problemy.
Ryzykowne relacje – co w nich tak kusi?
Czy przyciągają cię ryzykowne relacje? Czy coś w nich cię podnieca? Czy
wiesz, że powinnaś się trzymać od nich z dala, ale i tak ich wypatrujesz?
Jeżeli tak jest, znasz sytuację wielu dorosłych córek. Jak już wspomniano,
ryzykowne relacje mogą być dla ciebie atrakcyjne z wielu powodów.
Przyjrzyjmy się kilku z nim.
1. Ryzykowne relacje są ekscytujące
Dużo można powiedzieć o ryzykownych związkach, ale nie to, że są nudne.
Wiele dorosłych córek wyznaje, że w takich relacjach czuje, że naprawdę
żyje i że zawsze ma przed sobą wyzwanie. Twierdzą też, że solidne relacje
okazują się dla nich bezbarwne, choć jednocześnie chciałyby móc bardziej
polegać na ryzykownym partnerze.
2. Ryzykowne relacje sprawiają, że czujesz się potrzebna
Wszyscy chcemy czuć się potrzebni w związku. Jednak prawda jest taka, że
w większości ryzykownych związków partner(-ka) potrzebuje kogoś, kto
będzie tolerował jego (jej) zachowania. Sytuacja ta nie jest zdrową
potrzebą, lecz pociąga za sobą wykorzystywanie ludzi. Jeżeli nie rozumiesz
różnicy między byciem potrzebną a byciem wykorzystywaną, grożą ci
poważne problemy. W końcu różnica ta odzywa się u większości dorosłych
córek, gdy zaczynają odczuwać, że ich potrzeby nie są zaspokajane.
Z początku jednak potrzeba bycia potrzebną przyciąga dorosłe córki do
ryzykownych związków.
3. Ryzykowne relacje dają swobodę
Powiedzmy otwarcie: u nieprzewidywalnych ludzi zawsze występuje
pewien stopień nieokiełznania. Ich spontaniczne zachowania dają niemałą
frajdę. Wiele dorosłych córek wskazuje, że nawiązuje relacje
z niewłaściwych powodów. Częstym jest ucieczka od obecnej sytuacji
i wyrwanie się na wolność.
4. Ryzykowne relacje oferują wyłączność
Wyłączność występuje wówczas, gdy dwie osoby mają w związku ze sobą
coś, czego żadna z nich nie zaznaje z nikim innym. Ta wyłączność może
polegać na porozumiewawczym spojrzeniu, wspólnym przeżyciu czy
wyjątkowym czasie spędzonym razem. U niektórych dorosłych córek widać
nawiązanie do wyłączności w związku, gdy bronią one zachowania
ryzykownego partnera słowami: „Nie znasz go tak dobrze jak ja”. Wszyscy
inni uznają jego postępowanie za błędne i tylko dorosła córka uważa, że
jego działania są akceptowalne, ponieważ tylko ona zna go naprawdę. To
rozumowanie może sprawić, że dorosła córka odbiera swój związek jako
wyłączny, ale prawdopodobnie czuje też, że musi nieustannie bronić
zachowania partnera.
Powyższe cztery cechy mogą odnosić się do każdego, kogo przyciągają
ryzykowne relacje. Jednak w przypadku dorosłych córek w grę wchodzi
jeszcze jeden czynnik. Może cię ciągnąć do ryzykownych relacji, bo sama
należysz do kobiet wysokiego ryzyka! W kontekście relacji partnerskich
oznacza to, że kobieta nie umie zatroszczyć się o siebie fizycznie,
emocjonalnie lub duchowo; nie ma dobrego rozeznania, co składa się na
zdrowy związek; jest gotowa brać na siebie zbyt dużo odpowiedzialności za
powodzenie związku; za bardzo obwinia siebie, gdy coś w relacji się psuje;
nawiązuje relacje z niewłaściwych powodów; obserwowała kiepskie
wzorce partnerskie. Te i inne czynniki mogą dla niej stwarzać wysokie
ryzyko wchodzenia w destrukcyjne związki oraz braku umiejętności
wycofania się z nich. Ponadto dorosła córka prawdopodobnie będzie
uznawać, że sama była przyczyną tej destrukcji.
Dam pewien przykład. Moja znajoma udziela się w grupie wsparcia dla
dorosłych córek alkoholików. Kiedy powiedziałem, że zamierzam napisać
książkę o dorosłych córkach, panie pozwoliły mi posiedzieć z nimi
i posłuchać rozmów toczących się w trakcie sesji. Tego wieczoru poruszano
temat związków i problemów, jakie pociąga za sobą wybranie
nieodpowiedniego partnera. Każda uczestniczka sesji opowiadała o swoich
przejściach po związaniu się na pewnym etapie życia z niewłaściwą osobą.
Kiedy padły już wszystkie wypowiedzi o wybieraniu złych partnerów,
jedna z pań zapytała mnie o zdanie. Odpowiedziałem, że nie jestem pewien,
czy mam swoje zdanie, natomiast podczas słuchania ich przyszło mi do
głowy pewne pytanie. „Słyszałem, jak każda z was obwiniała się
o wybranie nieodpowiedniego mężczyzny – powiedziałem – i zastanawiam
się, skąd macie tę pewność, że to wy wybrałyście jego”. Być może
mężczyźni, z którymi się wiązały, przechodzili przez relacje z wieloma
kobietami i żadna z nich nie była w stanie znieść sposobu ich postępowania.
W końcu trafili na kobiety z tej sali, z których każda ma doktorat
z tolerowania niestosownego zachowania! Zanim dorosłe córki oskarżą
siebie, muszą mieć pewność, że nie są wykorzystywane, bo niestety
stanowią łatwy cel.
Osoba, z którą jesteś w związku, jest prawdopodobnie niewłaściwa dla
ciebie, jeśli zadajesz sobie pytanie: „Skoro to jest miłość, to dlaczego jest
mi tak źle?”. Masz niewłaściwego partnera, jeżeli człowiek ten sprawia, że
czujesz się:
pod presją;
zdezorientowana;
winna, że nie jesteś dość dobra;
skrępowana w jego towarzystwie;
zastraszona przez niego;
upokorzona;
niezadowolona z siebie;
schwytana w pułapkę;
pełna obaw, co masz mówić.
Powszechne problemy w związkach dorosłych córek
Dorosłe córki, narażone na wysokie ryzyko problemów w związkach,
powszechnie wskazują pięć konkretnych typów takich problemów (jednak
nie wszystkie córki twierdzą, że doświadczają wszystkich pięciu).
Omówimy każdy z nich w kolejności od najczęściej wymienianego.
Zaufanie
Jak bardzo powinnaś zaufać osobie, z którą jesteś w relacji? Co powinnaś
jej zawierzyć? Czy ufasz sobie w relacjach? Dorosłe córki twierdzą, że brak
zaufania nie tylko jest najczęściej występującym problemem w ich
związkach, ale że przybiera też wiele postaci. Tak na przykład niektóre
dorosłe córki nie pozwalają sobie nawet na to, by stać się zależne od kogoś
innego pod względem zaspokajania jakichkolwiek swoich potrzeb.
Uważają, że w każdych okolicznościach muszą zachowywać pewien
emocjonalny dystans, tak by nie narażać się na potencjalne zranienie.
Jednocześnie przyznają, że ich brak zaufania do siebie utrudnia im
wchodzenie w bliskie relacje. Ten brak jest powiązany z omawianą
wcześniej egofobią.
Czy zawierzasz innym prawdziwą siebie? Czy raczej ją przed nimi
kryjesz, bo nie ufasz, że zostaniesz zaakceptowana, a co ważniejsze, sama
nie akceptujesz siebie i tego, co masz do zaoferowania w związku? Brak
zaufania nie tylko oddala nas od innych ludzi, ale też trzyma nas
zamkniętych w sobie. Pod względem emocjonalnym inni nie mogą się tu
dostać, a my nie możemy się stąd wydostać.
Niektóre dorosłe córki mówią, że ogólnie nie mają zaufania do mężczyzn
ani kobiet. Inne donoszą o dokładnym przeciwieństwie tego – są zbyt ufne
i zbyt łatwo obdarzają ludzi zaufaniem. Czy zauważyłaś u siebie kiedyś, że
jesteś bardziej gotowa zaufać nowo poznawanym znajomym niż ludziom,
których znasz już od dawna? Jeżeli obdarzasz kogoś zaufaniem, czy robisz
to całkowicie i od razu? Naturalnie zarówno zbytnia ufność, jak i zbytnia
nieufność stanowi dla ciebie przeszkodę w związkach.
Wreszcie zaufanie może być powiązane z kwestią ciągłego zadowalania
ludzi. Niektóre dorosłe córki ufają, że dostosowywanie się do widzimisię
drugiej osoby będzie przepustką do ich szczęścia. Jednak w rzeczywistości
prowadzi to tylko do zadowolenia tamtej osoby. Stan emocjonalny kogoś
innego nie stanowi miary twojego szczęścia, ponieważ jest ono funkcją
twojego stanu emocjonalnego.
Zaufanie w relacji zaczyna się od zaufania sobie, jest odwzajemniane
przez drugą osobę i stanowi wspólne doświadczenie w związku. Kiedy
masz problemy z zaufaniem w relacji, dzielenie się nim jest
nieproporcjonalne. Brak równowagi pod względem zaufania sprawia, że
jesteś wytrącona z równowagi, bardziej przejmujesz się drugą stroną i jest
mniejsza szansa na to, że twoje potrzeby będą zaspokajane.
Bliskość
Największe problemy związane z bliskością, o jakich mówią dorosłe córki,
dotyczą tego, że nie dopuszczają one do zbliżenia się do nich kogokolwiek
albo że same nie potrafią zdobyć się na prawdziwą bliskość w stosunku do
drugiej osoby. Niektóre dorosłe córki zauważają występowanie obu tych
barier w swoich relacjach.
Czy trzymasz ludzi na dystans od siebie, a jednocześnie chciałabyś mieć
kogoś, kto byłby przy tobie blisko? Czy zwykle zachowujesz pewien
dystans emocjonalny, po to aby mieć kontrolę, nie czuć się bezbronna,
unikać bólu odrzucenia lub z powodu lęku przed bliskością? Wiele
dorosłych córek wyznaje, że jednym z ich wielkich pragnień jest
nawiązanie prawdziwie bliskiej relacji, lecz jednocześnie podkreślają swoje
wahania co do tego, by ktoś „zanadto” się do nich zbliżył.
W tle sprzecznych wewnętrznych przekazów dotyczących bliskości
u dorosłych córek leży wiele emocji. Niektóre z kobiet mówią o lęku przed
bliskością. Te dorosłe córki precyzują, że chodzi między innymi o lęk przed
mężczyznami, o lęk przed „ceną”, którą trzeba płacić za bliskość,
o niezdolność do związania się z kimkolwiek, o niemożność odpuszczania
sobie w związkach i o lęk przed odrzuceniem. Czy rozpoznajesz w tego
typu obawach siebie? Jeżeli doświadczasz w związkach problemów
dotyczących bliskości, zrób listę swoich lęków, by przekonać się, co staje ci
na przeszkodzie.
Powstrzymuje mnie strach przed porzuceniem. Jest to coś, co tkwi w mojej głowie. Dostrzegam,
że z biegiem lat zbudowałam mury, które służą do odgradzania mnie od tego lęku. Mam po prostu
coś takiego w swoim zachowaniu. Wspaniale jest więc słyszeć od niego: „Nigdzie nie odchodzę”,
ale muszę rozwiązać swój problem tu, w głowie.
Lea Ann
Jednocześnie bliskość działa dwukierunkowo. Samo to, że ty jesteś na nią
otwarta, nie sprawia automatycznie, że twój partner jest zdolny do
okazywania zdrowej bliskości. Jak jednak pewnie podejrzewasz, dorosłe
córki, które mają problemy z bliskością w relacji, zwykle przypisują
odpowiedzialność za to sobie, a nie rozliczają swoich partnerów. Pamiętaj:
on może być obarczony swoimi problemami, które nie mają nic wspólnego
z tobą.
Kathy opowiada, że około miesiąca temu ostro pokłóciła się ze swoim
partnerem i teraz wszystko toczy się lepiej. Zauważyła wtedy, że gdy byli
razem, zaczął zachowywać się „jakoś inaczej”. „Co się dzieje?” – zapytała,
a on odpowiedział, że źle się czuje. Silnie współuzależniona Kathy nie
wpadła nawet na pomysł, że może chodzić o chorobę. Założyła, że jego „złe
samopoczucie” wynikało z czegoś, co zrobiła. Nie ustawała w dopytywaniu
go o swoje zachowanie, odmawiając przyjęcia do wiadomości, że może być
chory. W końcu zapytał ją, dlaczego nie może pogodzić się z tym, że po
prostu się rozchorował i że nie ma to nic wspólnego z ich związkiem. Nie
jesteś odpowiedzialna za jego problemy!
Inne problemy dorosłych córek dotyczące bliskości obejmują trudność
w porozumieniu się z partnerem. Niezdolność do wyrażenia uczuć stanowi
barierę na drodze do budowania bliskości. Co robisz ze swoimi odczuciami
dotyczącymi związku? Czy zachowujesz je dla siebie, dzielisz się nimi
z partnerem czy może wyjawiasz je komuś poza tą relacją? W zdrowym
związku można wyjawić swoje odczucia partnerowi. Większość dorosłych
córek twierdzi jednak, że korzysta z dwóch pozostałych możliwości. Czy na
przykład kiedy masz problem w swoim związku, zwierzasz się z niego
najlepszej przyjaciółce i powierniczce zamiast partnerowi? Czy często
obawiasz się, że partner nie zrozumiałby twoich uczuć albo w ogóle nie
byłby nimi zainteresowany? Jeśli tak, macie w związku problemy
z bliskością. Kiedy do nich dochodzi, czy odsuwasz od siebie drugą osobę,
zanim mogłoby cię spotkać rozczarowanie? Czy trzymasz partnera na
dystans, ponieważ sama czujesz się od niego odległa?
Ostatni typ problemów powiązanych z bliskością pojawia się w postaci
sprzecznego przekazu u wielu dorosłych córek, gdy chcą one być
zostawione w spokoju, a jednocześnie nie chcą się czuć samotne. Kiedy
najbardziej pragną być zostawione w spokoju? Zwykle wtedy, gdy ich
emocje się najbardziej rozbujane, i najczęściej kiedy doświadczają
negatywnych uczuć, takich jak smutek, wzburzenie, zawód lub uraza. Czy
właśnie wtedy, kiedy doznajesz takich uczuć, najczęściej wycofujesz się
w relacji? Paradoksalnie – gdy się nad tym zastanowić – są to akurat te
momenty, w których najbardziej potrzebujesz wsparcia. Jeżeli nie potrafisz
nikogo wpuścić do środka, nie możesz doświadczyć bliskości. Jedną
z sytuacji, w których najsilniej odczuwamy pustkę, jest ta, gdy
potrzebujemy innych ludzi i chcemy ich bliskości, ale nie umiemy ich
wpuścić do swojego życia.
Niekiedy brak doświadczania bliskości w życiu naraża nas na
„uzależnienie się od miłości”, które może wyrażać się czworako. Można
uzależnić się od miłości z tęsknoty za nią, co zwykle wynika z braku
doznania miłości rodzicielskiej. Do uzależnienia, o którym mowa, może też
prowadzić pragnienie zewnętrznego potwierdzenia – zrównujesz swoją
wartość z aprobatą otrzymywaną od partnera, musisz zatem wciąż
udowadniać mu, jak jesteś „miła”. Ryzyko uzależnienia się od miłości
pojawia się również wtedy, kiedy twój związek opiera się na złudzeniu, że
mężczyzna jest twoją odpowiedzią na bliskość. Partner staje się dla ciebie
uosobieniem twojej wartości, toteż wpadasz w pułapkę poszukiwania
idealnego mężczyzny. Wreszcie uzależnienie od miłości występuje też
wtedy, kiedy jesteś zakochana w „byciu zakochaną”. Twoim nałogiem stają
się romanse.
Własna wartość
Jakim cudem mój mąż ma mnie kochać bez zastrzeżeń? Jakim cudem mam wyciągnąć sobie
emocjonalny haczyk z wnętrzności i nauczyć się wyrastać z paskudnych dialogów wewnętrznych
i fatalnej historii poczucia mojej bezwartościowości? Muszę słyszeć raz po raz i jeszcze raz, że
mam wytyczać nowe mapy swojego życia.
Janice
Z osiąganiem bliskości w relacjach ściśle powiązane jest postrzeganie
swojej wartości. Samoocena może na wiele sposobów wpływać na twoje
relacje. Dorosłe córki twierdzą, że to, co i jak myślą o sobie, odciska się nie
tylko na sposobie ich postępowania w związkach, lecz również na typach
relacji, jakie nawiązują. Czy masz wrażenie, że jesteś w związku, który
adekwatnie odzwierciedla twoje poczucie własnej wartości? Na przykład
jak dobrze się oceniasz, zakładając, że doświadczasz teraz problemów
w relacji? Jeśli nie najlepiej, czy ocena pojawiła się przed wystąpieniem
tych problemów, czy po nich? Czy masz wrażenie, że zdarza ci się
angażować w dysfunkcyjne relacje szczególnie wtedy, gdy masz niskie
poczucie własnej wartości? I w drugą stronę: czy twoje poczucie własnej
wartości spada, kiedy zaczynają się problemy w związku?
Wiele dorosłych córek tłumaczy swoje problemy w związkach
poczuciem, że nie zasługuje na nic lepszego. Niskie poczucie własnej
wartości działa na twoją niekorzyść podczas prób tworzenia zdrowej relacji.
Ta niska samoocena nie zawsze jest łatwo zauważalna. Możesz mieć
przekonanie, że jesteś bardzo „poskładana”, kiedy jednak pojawiają się
kłopoty w związku, po cichu odczuwasz, że nie jesteś warta, by mieć
cokolwiek lepszego, a problemy te są normalne ze względu na to, jakim
typem osoby jesteś. Jak widać, niskie poczucie własnej wartości może
w związku prowadzić do samospełniających się przepowiedni. Niska ocena
siebie prowadzi do zaniżonych oczekiwań, kiedy zaś te się spełniają, twoja
niska samoocena zyskuje potwierdzenie.
Innymi sposobami, w jakie kiepskie poczucie własnej wartości może
powodować problemy u dorosłych córek, są na przykład ciągłe poczucie
nieadekwatności, niedocenianie siebie w ramach nawiązywanych relacji,
dokonywanie niezbyt dobrych wyborów kandydatów na partnera, poczucie
niższości oraz poczucie, że nie nadajesz się do pokochania. Czy na przykład
czujesz się inna od pozostałych ludzi i dlatego oczekujesz, że będziesz
inaczej traktowana? Czy oznacza to, że oczekujesz, iż będziesz
w związkach otrzymywać mniej niż inni? Czy często zdarza ci się
obserwować „zdrowe” związki innych ludzi i z głębokim westchnieniem
zastanawiać się, dlaczego tobie się taki nie trafia?
Innym wskaźnikiem wpływu niskiego poczucia wartości na twoje relacje
jest to, co dzieje się z tobą w obecności partnera. Czy zauważasz, że
zmieniasz się, kiedy jest przy tobie? Oczywiście wszyscy przystosowujemy
się do osoby, z którą jesteśmy związani, ale czy czujesz się wyjątkowo
„mała” w jego obecności? Czy masz poczucie, że tracisz resztki
tożsamości, które ci pozostały? Jeżeli tak, przyczyną jest to, że nie masz
o sobie dobrego zdania. Sytuacja ta może być znacznie gorsza, jeżeli jesteś
w związku z władczym czy kontrolującym mężczyzną. Jego dominacja
połączona z twoją niską samooceną może uwięzić cię w pozycji „małej
dziewczynki”. On nie traktuje cię jak równej sobie i jawi się bardziej jak
ojciec niż jak kochający partner. Ty nie doznajesz należnego ci jako
kobiecie szacunku, a on łatwo tobą manipuluje. Jedną z najbardziej
destrukcyjnych form sterowania z jego strony może być stosowanie
różnych postaci przemocy. Niestety wiele dorosłych córek wyjawia, że tkwi
w związkach pełnych przemocy i wykorzystywania.
Długotrwałe efekty niskiego poczucia własnej wartości wiążą się
z przyczynami, dla których pozostajesz w niezdrowej czy destrukcyjnej
relacji. Niska samoocena jest po prostu magnesem, który cię do niej
przyciąga. Dorosła córka może trwać w dysfunkcyjnym związku z wielu
powodów. Wymówkami dla niej bywają brak sił do tego, by odejść, strach
przed przyszłością, czekanie na ostatnią kroplę przelewającą czarę, liczenie
na to, że on się zmieni, mówienie sobie: „Nie jest jeszcze tak źle”, „Robię
to dla dzieci” albo „Lepsze to niż nic”. Źródła tych powodów można jednak
zwykle znaleźć w niskim poczuciu własnej wartości. Jednym ze stwierdzeń,
jakie najczęściej słyszy się od zdrowiejących dorosłych córek, jest to, że
w miarę zachodzącej u nich poprawy domagają się coraz zdrowszych
relacji.
Podnieś swoją ocenę siebie, a wzrosną twoje oczekiwania wobec
związków. Co ważniejsze, zaczniesz się czuć uprawniona do tego, by je
mieć. W miarę podnoszenia się twojej samooceny spada także tolerancja
dla niestosownych zachowań w związku. Żaden partner nie da ci twojego
poczucia własnej wartości. Niemniej niska samoocena może zostać
wykorzystana przeciw tobie po to, aby cię kontrolować. Z kolei zdrowe
poczucie własnej wartości możesz wykorzystać do pogłębiania i utrwalania
zdrowej relacji. Twoje zdrowie staje się drogowskazem dla rozwoju
i wzrastania waszego związku. Poczucie własnej wartości jest składnikiem
zadowolenia z siebie i swoich relacji, bez niego w twoich związkach
brakuje czegoś koniecznego i zdrowego – ciebie.
Odpowiedzialność i obowiązki
Na kim spoczywa odpowiedzialność za powodzenie twoich związków? Na
tobie, na drugiej stronie czy na was obojgu? Jeżeli jesteś „dobrą” dorosłą
córką, odpowiedziałaś, że na tobie. Jednak w prawdziwej relacji oboje
powinniście być zaangażowani. Tymczasem dorosłe córki zwykle mają
poczucie, że jeśli nie będą robić więcej, niż na nie przypada, i brać na siebie
większości zadań, to związek się rozpadnie. Co mówi to o ich stylu
partnerskim? Wystarczająco złe jest obarczenie kogoś zbyt wielką liczbą
obowiązków w dowolnej relacji, a co dopiero w związku dysfunkcyjnym.
Niemniej wiele dorosłych córek czuje na sobie ogromny ciężar
odpowiedzialności za powodzenie swojej relacji.
Niektóre mają na przykład wrażenie, że bez względu na to, ile zrobią
w ramach swojego życia partnerskiego, nigdy nie będzie dosyć. Poczucie to
jest skojarzone z lękiem, że jeśli nie „postarają się dostatecznie”, wszystko
zacznie się rozpadać. Poczucie odpowiedzialności wiąże się także
z kontrolą. Czy masz na przykład przekonanie, że jeżeli weźmiesz na siebie
większość obowiązków w życiu partnerskim i odpowiednio się postarasz,
zdołasz zachować kontrolę nad związkiem? Jeśli tak, to zrównujesz
przyjmowanie na siebie odpowiedzialności ze sprawowaniem kontroli, co
obarcza cię koniecznością dźwigania wszystkich obciążeń w relacji.
W przypadku dorosłych córek należą do nich: ciągłe dbanie o to, by partner
był ze wszystkiego zadowolony, nadmierna lojalność oraz życie w strachu
przed porzuceniem.
Trudno mi się dogadać z mężem. Po dwudziestu jeden latach małżeństwa wciąż się boję, że
wystarczy jeden mój błąd, a wszystko się zawali. Rozumowo wiem, że jest to mało
prawdopodobne, ale bardzo się tego boję.
Angela
Inne dorosłe córki mówią o bardzo odmiennych sprawach dotyczących
nadmiernego zakresu odpowiedzialności. Dostrzegają u siebie żal o to, że
muszą się wszystkim zajmować. Czy masz czasem dosyć tego, że wszyscy
liczą tylko na ciebie albo zarzucają cię swoimi problemami
emocjonalnymi? Jak czujesz się z tym, że zawsze musisz być tą silną,
odpowiedzialną i zaradną? Czy jesteś osobą, do której wszyscy ciągną po
radę – i lepiej, żeby ta rada okazała się skuteczna? Ten rodzaj
odpowiedzialności różni się od zwykłego zakładania, że to ty masz
wszystko robić. W tym przypadku nie tylko przydziela ci się wszystkie
zadania, ale jeszcze wymaga się, abyś im podołała.
Problemem jest moja gotowość do dźwigania całego ciężaru wspólnego życia, a po długim czasie
zdanie sobie sprawy, że było w tym dużo więcej dawania niż otrzymywania. (…) I w końcu złość,
że tak mało z tego wyszło.
Stacy
Jakie są twoje oczekiwania dotyczące obowiązków we wspólnym życiu?
Czy automatycznie oczekujesz, że jeżeli wszystko ma być jak należy, to
więcej do zrobienia masz ty? Czy jesteś związana z osobą bardzo
nieodpowiedzialną, przez co musisz wykazywać się nadmierną
odpowiedzialnością? Jak dobrze radzisz sobie z dzieleniem się
obowiązkami w związku? Na przykład czy nie masz problemu z podziałem
zadań i kontroli? Czy nie zakładasz po cichu, że partner nie potrafi zrobić
różnych rzeczy tak dobrze jak ty, więc zawsze robisz je sama?
Jeżeli – czy to z powodu dawnych nawyków, czy może z braku wyboru –
jesteś w relacji, w której ciąży na tobie nadmierny zakres
odpowiedzialności, związek ten jest pozbawiony równowagi. Niestety
również tobie brakuje wtedy równowagi. Kiedy nadmiernie utożsamiasz się
z partnerem, wykonując obowiązki związane z nim i waszym wspólnym
życiem, wówczas niedostatecznie utożsamiasz się z powinnościami wobec
samej siebie. W zdrowej relacji działa zasada „przestrzegania praw
jednostki”. Tymczasem w większości niezrównoważonych związków prawa
te ulegają stopniowej erozji. Z początku mogłaś ochoczo zaoferować swoją
gotowość do wykonywania większej liczby zadań, niż powinno na ciebie
przypadać. Po pewnym czasie po prostu oczekuje się od ciebie ich
wykonywania. W końcu czujesz się wykorzystywana i traktowana
przedmiotowo i zaczynają ci ciążyć nie tylko nadmierne obowiązki, ale
i sam partner. Na pewnym etapie rozwoju związku tracisz swoje prawa.
Tracisz siebie. Odzyskaj swoje prawa. Są twoje!
Wybieranie niewłaściwej osoby
Jakiego rodzaju mężczyźni są dla ciebie atrakcyjni? Czy czujesz pociąg do
zdrowych mężczyzn? Lubisz przebywać w ich otoczeniu i swobodnie się
przy nich czujesz? Czy raczej odczuwasz pociąg do takich, którzy nie
wydają się nadto zdrowi, ale nie potrafisz się oprzeć czemuś, co w nich
znajdujesz? A może wiążesz się z mężczyznami, którzy z początku wydają
ci się wspaniali, ale potem okazuje się, że próbujesz ich zmieniać albo
kontrolować? Dorosłe córki twierdzą, że są w związkach ze wszystkimi
powyższymi typami panów. Niestety więcej z nich nawiązuje relacje
z mężczyznami, którzy nie traktują ich należycie i nie zaspokajają ich
potrzeb, niż z tymi zdrowymi.
Paradoksalnie wybór partnera znajduje się na piątym miejscu wśród
najczęściej wymienianych przez dorosłe córki problemów w ich związkach.
Gdy spojrzy się na cztery wcześniejsze, każdy z nich odnosi się do
pewnych cech samych córek. Mimo że otwarcie wypowiadają się one
o swoich trudnościach w związkach, obarczają się nieproporcjonalną
odpowiedzialnością za nie. Jak już pisałem gdy cokolwiek idzie nie tak,
często patrzą w pierwszej kolejności na siebie. Choć chwalebne jest
poddawać się autoanalizie, taka lustracja może przeistaczać się
w nieuzasadnione samopotępienie. Powstaje wrażenie, jakby partner
w żaden sposób nie przyczyniał się do zaistnienia problemów w związku!
Nie wybielaj jego udziału w powstałych trudnościach. Jeżeli masz
problemy w swoim związku, nie patrz tylko w lustro. Patrz też na osobę
siedzącą po drugiej stronie stołu.
Mnóstwo dorosłych córek twierdzi, że zdaje sobie teraz sprawę, iż ma
głos w kwestii wyboru partnera. Niemniej wiele z nich nie ma pewności,
dlaczego dokonuje takich, a nie innych wyborów. Czy czynnik, który
naraża cię na wskazywanie niewłaściwej osoby, tkwi w tobie,
w wybieranych przez ciebie mężczyznach, czy może tu i tu?
Wiele dorosłych córek wyznaje, że niecierpliwie oczekuje zbudowania
wspaniałego związku. Obserwowanie rodziców dało im wyobrażenie, na
czym polega niezdrowa relacja. Uzbrojone w tę wiedzę wierzą, że ich
związek będzie inny, że znajdą się w kochającej i szczodrej relacji, która
będzie odpowiedzią na ból ich dzieciństwa. A zatem wiele dorosłych córek
żywi głębokie przekonanie, że „właściwy” dobór partnera wyrwie je
z emocjonalnego tygla.
Jednocześnie dorosłe córki często twierdzą, że są świadome, jakiego
rodzaju mężczyzn chcą uniknąć. Naturalnie na czele tej listy są mężczyźni
z problemami alkoholowymi. Na wysokiej pozycji znajduje się też strach
przez osobą stosującą przemoc.
Boję się związać z kimś, kto będzie miał problem alkoholowy. Kiedy poznaję faceta, jednym
z pierwszych pytań, jakie mu zadaję, jest: „Czy lubisz wychodzić na miasto?” (…) z nadzieją, że
zaprzeczy, bo „wychodzenie na miasto” kojarzy mi się z piciem.
Ingrid
Na liście do unikania są też mężczyźni, którzy nie potrafią otaczać kobiet
emocjonalną troską. Wiemy jednak, że pomimo dobrych chęci dorosłych
córek wiele z nich ląduje w związkach z dokładnie takimi partnerami,
jakich najbardziej chciały uniknąć. Bez względu na konkretny typ
mężczyzny – alkoholik, skłonny do przemocy czy zdystansowany
emocjonalnie – wykazują oni jedną wspólną cechę: są wysoce kontrolujący.
Jeżeli masz problemy w swoich relacjach, czy nie jest tak, że wiążesz się
z nadmiernie kontrolującymi osobami? Czy prowadzisz nieustanne boje
o to, kto ma dzierżyć stery w waszym życiu? Czy starasz się sama coraz
więcej kontrolować, by uniknąć podlegania kontroli? Pozostawanie
w związku z kontrolującym mężczyzną stoi u podłoża większości
problemów doświadczanych przez dorosłe córki w relacjach. Gdy jesteś
kontrolowana przez kogoś innego, wówczas – bez względu na to, czy
stosuje on różne metody celowo, czy nieświadomie – wyzbywasz się swojej
tożsamości, swoich potrzeb, swojej osobistej wartości oraz szansy na
zdrowy związek. Partner kontroluje nie tylko wasze wspólne życie, lecz
także twoje emocje.
Jeżeli znajdujesz się teraz w kontrolującym związku, jak do tego doszło?
Wiele dorosłych córek przyznaje, że ciągnie je do określonych mężczyzn,
którzy w końcu zaczynają sprawować nad nimi kontrolę. Niektóre ciążą na
przykład ku „znękanym” mężczyznom i przyznają, że szukały ludzi,
których mogłyby ratować emocjonalnie. Jednocześnie dorosłe córki
twierdzą, że relacje te z początku pozwalają im poczuć się potrzebnymi
i pożytecznymi. Mężczyźni tego typu oczekują bardzo dużo aprobaty. Na
początkowym etapie owo pragnienie sprawia, że kobieta czuje się dla
takiego mężczyzny ważna, jednak dynamika związku szybko daje o sobie
znać: partner ciągle musi być w centrum zainteresowania.
Albo znajduję mężczyzn z różnymi słabościami, dla których mogę być wybawicielką, albo takich,
którzy wydają się silni i zdolni do dania mi oparcia, lecz zaraz potem odkrywam, że są
dysfunkcyjni.
Camille
Inne dorosłe córki podchodzą do związku w przeciwny sposób. Wyznają, że
pociągają je mężczyźni wyglądający na silnych i opanowanych. Przy
pierwszym spotkaniu sprawiają oni wrażenie bardzo otwarcie okazujących
uczucia oraz wypowiadają opinie, które przychodzą też na myśl dorosłym
córkom, lecz zanadto je przerażają, aby przeszły im przez usta. Ponadto
mężczyźni ci wydają się zwykle wiarygodni i pewni siebie. Poza tym
zazwyczaj są zdecydowani i potrafią przejmować rolę kierowniczą.
Przymioty te są z początku atrakcyjne, jednak mężczyźni ci mają też
dodatkowe cechy, które można wykorzystać do kontrolowania otoczenia. Są
to więc silni mężczyźni, jednak nie trzeba wielkiej spostrzegawczości, by
zobaczyć, że są również dysfunkcyjni.
Wiele dorosłych córek twierdzi, że kiedy w ich związku pojawiają się
problemy, trudno jest im je przepracować czy się od nich wyzwolić.
Odsetek rozwodów jest wśród nich o 10 punktów procentowych wyższy niż
wśród kobiet z rodzin nieobciążonych alkoholizmem. Zatem wiele
dorosłych córek potrafi zakończyć złą relację, jednak statystyki wskazują,
że często nie są one w stanie rozwiązać trudności małżeńskich.
Inny problem dla dorosłych córek powstaje wtedy, gdy starają się albo
całkowicie kontrolować swoje życie partnerskie, albo – jeśli same
podlegają kontroli – walczyć z nią tą samą bronią, czyli przeciwkontrolą. Te
pierwsze są w związkach z mężczyznami, którzy przekazują im pełnię
władzy. Znów początkowo sytuacja ta wygląda atrakcyjnie. Jednak
niebawem kobiety budzą się z poczuciem, że dostały pod opiekę „małego
chłopczyka” i że oczekuje się od nich odgrywania raczej roli matki niż
romantycznej partnerki czy żony. Wkrótce w związkach tych zaczynają
dominować pretensje.
Z kolei przeciwkontrola wywiązuje się w odpowiedzi na podleganie
nadmiernej kontroli w relacji i jest aktem kontrataku. Dorosłe córki, które
doświadczają związków tego rodzaju, mówią, że nieustannie walczą ze
swoimi partnerami lub manipulują nimi, aby nie tylko zapanować nad ich
dysfunkcyjnymi zachowaniami, lecz również ograniczyć sprawowaną przez
nich kontrolę. Niestety tak czy tak kobiety te znajdują się w kontrolującym
związku, który charakteryzuje się ciągłymi próbami sił.
Wreszcie niektóre dorosłe córki znajdują się w zdrowych relacjach.
Część z nich uświadamia sobie jakość swojego związku i w pełni się nim
napawa. Inne dorosłe córki będące w zdrowych relacjach przyznają, że
trudno jest im cieszyć się tą sytuacją, zwykle z powodu obaw, że związek
nie potrwa długo, albo z powodu wątpliwości, czy postępują w nim
należycie. Obawiają się, że mogą odstraszyć od siebie partnera.
Bez względu na to, jak wygląda twój obecny związek, nie zasługujesz na to,
by podlegać kontroli, żyć z alkoholikiem czy z innym typem osoby
dysfunkcyjnej. Masz prawo do szczęścia w partnerstwie. Nie możesz brać
na siebie odpowiedzialności za szczęście swojego partnera. Możesz je
podsycać, przyczyniać się do niego i wraz z partnerem je dzielić, jednak nie
możesz go zagwarantować. Nie da się uszczęśliwić kogoś, wszystko dla
niego robiąc. W ten sposób można natomiast zatracić siebie i swoje własne
szczęście.
Czy dorosłe córki miewają zdrowe relacje? Tak. Czy ty możesz mieć
zdrową relację? Tak. Pomyśl o tym, że jedną z najliczniejszych grup, które
są głęboko świadome znaczenia zdrowych związków i szczerze pragną je
tworzyć, są właśnie dorosłe córki alkoholików. Skorzystaj ze swojej
wiedzy, tak by doprowadziła cię do tego, na czym ci zależy. Rozdział ten
otwierał się pytaniem o twoje oczekiwania od związków oraz o twoją
definicję zdrowego związku. Podnieś swoje oczekiwania. Odkryj, co jest
zdrowe. Stań się najzdrowszą osobą, jaką możesz być. Odmów tolerowania
w swoich związkach niezdrowych zachowań, a znajdziesz się na drodze do
udanego, zdrowego pożycia. Niezdrowi i kontrolujący mężczyźni równają
się kłopotom przez wielkie „K”. Będą składali ci swoje kontrolujące
zaproszenia i liczyli na ich przyjęcie. Powiedz im, że jesteś zbyt zdrowa, by
z nich skorzystać!
Unikaj związków, które wydają się mieć wielki potencjał, „jeśli tylko on
się trochę zmieni”. W relacji tego rodzaju zakładasz, że będziesz w stanie
go zmienić. Tymczasem on będzie dalej postępował tak jak dotąd,
a prawdopodobnie nawet śmielej, gdy będzie już miał cię przy sobie.
Pamiętaj, że kiedy zaczynacie się ze sobą spotykać, on zwykle się pilnuje
i stara się pokazać z dobrej strony. Trzymaj się z dala od przedsięwzięć pod
tytułem „On się zmieni”. Prędzej to przedsięwzięcie może się zmienić –
w piekło. A jedyną osobą, która się zmieni, będziesz ty, i wcale nie
spodoba ci się ta przemiana. W rzeczywistości możesz skończyć
z dokładnym przeciwieństwem tego, czego chciałaś od życia. Związanie się
z mężczyzną wysokiego ryzyka jest pierwszym krokiem do ostatniej rzeczy,
jaką chcesz zrobić. Spotkanie właściwej osoby jest łatwiejsze niż jej
stworzenie.
Nigdy nie wolno bagatelizować siły związków międzyludzkich. Relacja,
jaką miałaś w dzieciństwie ze swoimi rodzicami, wciąż w tobie żyje.
Nadzieje, jakie rozbudza nowy związek, są przeogromne. Miłość i piękno
zdrowej relacji mogą bezmiernie wzbogacić życie, a ruina spowodowana
dysfunkcyjnym związkiem może pozostać z tobą na zawsze. Twoje
poszukiwania zdrowej relacji i dążenie do stworzenia pozytywnego
związku zawsze muszą wspierać twoje zdrowie, a nie być jego substytutem.
Zdrowa ty jesteś pierwszym krokiem do zdrowszych relacji. Zadbaj o siebie
i miej pozytywną relację ze sobą. Zasługujesz na to!
Dla mnie – miłość. Nie kochałam siebie, więc nie potrafiłam autentycznie pokochać kogoś. Dziś
trochę siebie kocham i, Boże, jak dojrzałam! Nie mogę się doczekać, aż zacznę się bardzo
kochać. Może to się stanie za minutę, za godzinę, za dzień albo za rok. Nieważne kiedy, bo wiem,
że tak się stanie.
Rhonda
Wir
Można krążyć i krążyć
W związkach przypominających dzieciństwo.
Myślisz, że próbujesz się wyrwać,
Ale wszystkie moce twojej przeszłości
Sprzysięgają się, aby cię wessać.
Ani się obejrzysz, a jesteś tak zajęta wysiłkiem przetrwania,
Że zapominasz, jak się tu znalazłaś,
Dlaczego tu jesteś
I czy w ogóle chcesz tu być.
Dobrze znasz ten dawny ból.
Więc cofasz się coraz bardziej,
Myśląc, że jeśli zdołasz choćby raz
Uchwycić to ulotne coś, którego łaknie dusza,
Uleczy to całą przeszłość,
Cały ból, wszystkie twoje problemy.
Albo z tym walczysz, myśląc, że jeżeli tylko
Uda ci się wygrać tę nieustającą bitwę,
W końcu pokonasz odwiecznego wroga
Triumfalnym finalnym NIE! ciśniętym
W kogoś, kogo już dawno nie ma.
Jedynym wyjściem jest się scalić.
Alison Snow Jones
Refleksje
Najłatwiej jest mi nawiązać kontakt z dziesięcioma tysiącami ludzi. Najtrudniej
z jednym.
Joan Baez
Ludzie się zmieniają i zapominają się o tym powiadomić.
Lillian Hellman
Mam niezbywalne, konstytucyjne i naturalne prawo kochać, kogo mi się podoba,
kochać przez tak długi czy tak krótki czas, jak się da, i zmieniać te miłości co drugi
dzień według życzenia!
Victoria Woodhull
Zdaje mi się, że mam straszny tłum ludzi w sobie.
Edith Evans
Trudno walczy się z wrogiem, który zdobył przyczółki w twojej głowie.
Sally Kempton
Rozdział 13
Idealne rodzicielstwo
Nagle okazało się, że robię wszystkie te rzeczy, co do których zarzekałam się, że nigdy ich nie
zrobię swoim dzieciom, i na dodatek nie znam zachowania alternatywnego. Dzieje się to
szczególnie, kiedy jestem w dużym stresie, który nie ma z nimi nic wspólnego.
Jessica
Drugą sprawą najczęściej wymienianą przez dorosłe córki alkoholików po
związkach są problemy z wychowywaniem dzieci. Bez względu na to, czy
mają one dzieci, czy nie, dorosłe córki wyrażają zdecydowane opinie
i emocje związane ze swoimi umiejętnościami rodzicielskimi. Ich postawy
rozciągają się od niechęci do posiadania dzieci w ogóle po pragnienie, by
być idealnymi matkami. Dorosłe córki, które nie chcą dzieci, mówią, że
obawiają się je mieć z powodu emocjonalnego wypalenia z okresu
własnego dzieciństwa, to znaczy braku energii (czy wyczerpania)
spowodowanego koniecznością samodzielnego opiekowania się sobą lub
rodzeństwem (albo tego i tego) w latach dorastania w rodzinie alkoholowej.
Inne dorosłe córki bardzo pragną mieć dzieci lub już je mają. Ich
niepokoje wiążą się z dążeniem do jak najlepszego sprawdzenia się w roli
matki, z pragnieniem, by ich dzieci miały „normalne” dzieciństwo, oraz
z lękiem, że one same nie będą potrafiły z powodzeniem wywiązać się
z tego zadania. Bez względu na to, czy chcą mieć dzieci, czy nie, wspólnym
wątkiem dotyczącym rodzicielstwa jest u dorosłych córek strach.
Jeżeli jesteś już matką lub sądzisz, że nią będziesz, jakie są twoje
oczekiwania i obawy związane z rodzicielstwem? Czy uważasz, że
dysponujesz umiejętnościami koniecznymi do tego, by być zdrowym
rodzicem? Czy chcesz wychowywać swoje dzieci inaczej, niż sama byłaś
wychowywana? Czy przyrzekałaś sobie, że nigdy nie zgotujesz swoim
dzieciom tego, co zgotowano tobie? Czy mimo to boisz się, że możesz
powielić rodzinne wzorce ze swojego dzieciństwa? Jeśli tak, wiedz, że
wszystkie te emocje są u dorosłych córek normą.
Pomimo powyższych obaw dorosłe córki mogą być zdrowymi rodzicami.
Wiele zdrowych matek jest córkami alkoholików. Dorosłe córki pozostają
jednak boleśnie świadome nie tylko własnego dzieciństwa, lecz także jego
wpływów, które mogą się uaktywnić w ich obecnej roli rodzicielskiej.
Obawy te sprawiały, że dorosłe córki otwarcie mówiły o swoich uczuciach
i niepokojach dotyczących rodzicielstwa.
Czy rozważania na ten temat wzbudzają w tobie wątpliwości co do
własnych umiejętności w tym zakresie? Nic nie przywołuje twoich
wspomnień z dzieciństwa szybciej niż kierowanie dzieciństwem własnych
dzieci. Być może nie pamiętasz teraz dużo ze swoich przeżyć w szkole
podstawowej, ale gdy do szkoły pójdą twoje dzieci, wspomnienia wrócą do
ciebie jak rwąca rzeka.
Czy przypominasz sobie na przykład kredki świecowe i siedzenie nad
kolorowankami w pierwszej klasie? Czy przypominają ci się sytuacje
sprzed lat, kiedy dolatuje dziś do ciebie zapach takich kredek? Co
ważniejsze, gdy będziesz opiekować się dzieckiem, a ono zacznie reagować
emocjonalnie, ponownie odczujesz wiele własnych emocji z dzieciństwa.
Bardzo istotna stanie się twoja zdolność do przepracowania tych zaszłości
oraz skutecznego oddzielenia ich od swoich dzisiejszych umiejętności
rodzicielskich.
Twoja zdolność do efektywnego wychowywania dzieci jest powiązana
z umiejętnością działania dla innych. Wspominałem już o tym, omawiając
generatywność. W całej tej książce konsekwentnie przypominałem o tym,
że dorosłe córki bardzo dużo dają z siebie innym ludziom. Niekiedy wydaje
się, jakby pokazywały, że dawanie siebie jest czymś, co najlepiej potrafią
robić. Gdy zaś twój talent do ofiarowywania się innym będzie najbardziej
potrzebny, czy będziesz wtedy wyrażać największe wątpliwości, czy też
zdołasz ofiarowywać się z powodzeniem? Wszyscy rodzice mają
wątpliwości, czy nadają się do tej roli. Dorosłe córki bardzo otwarcie
przyznają się do wahań, jednak niektóre z nich dzielą się także sprawami,
które są ściśle powiązane z ich pochodzeniem z rodziny alkoholowej.
Boję się, że będę jak moja mama. Boję się zrujnować poczucie własnej wartości mojego dziecka.
Boję się, że będę zbyt kontrolująca i nadopiekuńcza, a potem będę to przesadnie kompensować
i stracę wszelką kontrolę. Boję się, że moje dzieci mnie znienawidzą. Nie mam najmniejszego
zaufania do swojego zdrowego rozsądku. (…) Oczekuję doskonałości od siebie i swoich dzieci.
Cindy
Czy wiesz, czym martwisz się, jeśli chodzi o rolę rodzica? Czy jesteś
przesadnie świadoma starań, mających na celu zapewnienie swoim
dzieciom normalnego dzieciństwa? Czy zbyt usilnie starasz się dać im
maksymalnie normalne wychowanie, przez co niechcący sprawiasz, że
takie właśnie nie jest? Czy chcesz, żeby twoje dzieci potrafiły wyrażać
siebie i eksperymentować z nowymi zachowaniami, ale jednocześnie
oczekujesz od nich posłuszeństwa?
Czy milcząco mówisz: „Chcę, żeby moje dzieci miały inne dzieciństwo,
niż ja miałam, ale oczekuję od nich takiego zachowania jak moje”? Takie
poczucie nie jest wyjątkowe wśród dorosłych córek. Badania wskazują, że
dorosłe córki będące matkami w większym stopniu oczekują posłusznego
zachowania od swoich dzieci niż matki, które wychowywały się
w rodzinach bez problemu alkoholowego. Do twoich dzieci dociera
sprzeczny przekaz: bądźcie inne, ale bądźcie jak ja!
Aby uzyskać od moich dzieci to, czego chcę, odruchowo wzbudzam w nich poczucie winy
i emocje, które subtelnie stosowano wobec mnie.
Lucille
Dlaczego dorosłe córki oczekują od swoich dzieci tak dużego
posłuszeństwa? Zwykle dlatego, że w dzieciństwie same były posłuszne
z obawy przed rozhuśtaniem łodzi. Będąc córkami alkoholików, szybko
nauczyły się czytać innych ludzi i być nadto wrażliwe. Nie martw się, jeśli
twoje dzieci nie są takie jak ty. W sumie możesz traktować to jako sygnał,
że dobrze się sprawdzasz. W rodzinach niepodlegających stresowi dzieci
nie muszą się pilnować emocjonalnie i mogą robić to, w czym są najlepsze
– czyli być dziećmi.
Dorosłe córki wyrażają wiele obaw o swoje zdolności rodzicielskie.
Omówimy cztery najpowszechniejsze w kolejności odzwierciedlającej
częstotliwość ich wymieniania. Jeżeli utożsamiasz się z tymi problemami,
jesteś zapewne normalną dorosłą córką, która wyraża swe normalne
wątpliwości wychowawcze. Wyzwaniem jest teraz przekonać się, czy
możesz być normalnym rodzicem! (Ale nie martw się, nie musisz być
idealnie normalna).
1. KONTROLA
No nie, znowu to samo? Kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola. Czy nie
możemy się od tego oderwać? Wiele dorosłych córek wyznaje, że własne
postawy związane z kontrolą zaburzają ich umiejętności rodzicielskie. Czy
masz tego typu problemy w związku z wychowywaniem dzieci? Czy wiesz,
na czym polegają?
Kłopoty rodzicielskie w moim przypadku zostały spowodowane przez mój perfekcjonizm
i problemy z „dziecięcą” cząstką mnie. Okazuje się, że mam trudności z tym, żeby się dobrze
bawić. (…) Widzę, że powstrzymuję synka i nie cieszę się całym nim do końca, tak jak bym
mogła. Muszę świadomie hamować siebie i pozwalać mu na swobodne zachowanie.
Susie
Kwestie kontroli odciskają się na umiejętnościach rodzicielskich dorosłych
córek na kilka różnych sposobów. Wiele dorosłych córek przyznaje na
przykład, że chce sprawować za dużą kontrolę nad swoimi dziećmi i boi się
odpuścić. Kontrolują one, biorąc na siebie zbyt wiele zadań związanych
z dziećmi. Inne dorosłe córki mówią, że trudno jest im pozwalać swoim
dzieciom na swobodę. Nadmiernie je chronią, co skutkuje tym, że nie
potrafią uchwycić równowagi między „troszczeniem się” o dzieci
a „zagłaskiwaniem” ich. Twoja przesadnie rozrośnięta potrzeba
sprawowania kontroli może zakłócać ich normalne procesy rozwojowe. Czy
działasz nadmiernie kontrolująco? Zadaj sobie pytanie, czy pozwalasz, by
różne sprawy w twojej rodzinie się docierały, czy raczej „przejmujesz
wtedy stery”.
Zmagam się z potrzebą nadopiekuńczości, bojąc się utraty kolejnej cennej cząstki siebie.
Courtney
Problemy na tle kontroli stają się ewidentne, kiedy uważasz, że musisz być
„idealnym rodzicem”. Rola ta jest oczywiście kontynuacją innej, którą
wiele dorosłych córek świetnie zna i z którą nigdy się nie rozstała.
Wyznacznikiem tej sytuacji jest podchodzenie do swoich zadań
rodzicielskich ze zbytnią sumiennością. Uczysz się zajmować swoim
dzieckiem w sensie ilościowym, a nie jakościowym. Dzieciom potrzebne są
śmiech, czas odprężenia, zabawa i wiele różnych sposobów ekspresji
emocjonalnej. Zachowywanie nadmiernej powagi nie tylko odbiera im te
możliwości, lecz pozbawia ich także ciebie.
Czy obawiasz się, że wyrządzisz dziecku trwałą szkodę, jeżeli popełnisz
błąd? Czy trudno jest ci czegokolwiek mu odmawiać, bo boisz się, że
stracisz jego miłość? Czy czujesz się nieefektywna jako rodzic, gdy nie
możesz mu wszystkiego zapewnić? Czy masz obawę, że dziecko przestanie
cię kochać, jeśli okażesz swój gniew na nie lub jeśli ono rozgniewa się na
ciebie? Czy trudno jest ci zaakceptować to, że dzieci nie zawsze zachowują
się idealnie? Czy masz niebotyczne oczekiwania w stosunku do nich? Czy
w zdenerwowaniu dzieci mówiły ci, że nie mogą być „takie doskonałe jak
ty”? Jeżeli tak, wykazujesz przejawy potrzeby sprawowania dużej kontroli
nad dziećmi. Wskazuje to, że jako dorosła córka wciąż masz pewne
problemy dotyczące kontroli.
Jeżeli tak jest, zacznij nad nimi pracować. Nie działaj jednak na oślep.
Pamiętaj, że wiele twoich pozytywnych umiejętności dorosłej córki służy
rozwojowi twoich dzieci. Potrzebują one twoich wskazań, empatii,
współczucia oraz umiejętności samozachowawczych. Potrzebują także
twojej miłości i wsparcia oraz własnej areny emocjonalnej, na której będą
mogły z nich korzystać. Jeżeli chcesz, żeby dzieciństwo twoich dzieci
różniło się od twojego, a masz problemy rodzicielskie, być może sama
musisz się zmienić. Najzdrowszą rzeczą dla dziecka są zdrowi, a nie
kontrolujący rodzice.
2. BRAK UMIEJĘTNOŚCI WYCHOWAWCZYCH
Czy zdarza ci się wątpić w swoje umiejętności rodzicielskie, ponieważ nie
jesteś pewna, co robisz? Jeśli tak, jesteś podobna do wszystkich rodziców,
chociaż dorosłe córki zadają sobie to pytanie jeszcze częściej niż pozostali
rodzice. Wiele dorosłych córek mówi, że po prostu nie ma zaufania do
swoich umiejętności wychowawczych. Obawa ta wiąże się zwykle
z wzorcami, które obserwowały, a z których nie wyniosły wielu przykładów
konstruktywnej opieki nad dziećmi. Ten brak pewności siebie przyczynia
się do lęku, by nie wyrządzić szkody dziecku przez powielenie rodzinnych
wzorców, których dorosłe córki najbardziej chciały uniknąć – tych, które im
samym wyrządzały krzywdę w dzieciństwie.
Co możesz zrobić, jeżeli obawiasz się, że nie wiesz, jak wywiązywać się
z zadań rodzica? Jedną z opcji jest takie postępowanie, jakie znasz, co
jednak według większości dorosłych córek nie jest pożądanym wyborem.
Innym jest poszukiwanie informacji na temat wychowywania dzieci. Zapisz
się na kursy rodzicielskie, na których naucza się zdrowych umiejętności.
Podziel się swoimi troskami emocjonalnymi w ramach rodzicielskich grup
wsparcia czy grup dla dorosłych dzieci alkoholików.
Pozytywnych technik wychowawczych można się nauczyć w wielu
miejscach. Lokalne szkoły, uczelnie i ośrodki zdrowia psychicznego często
oferują zajęcia o wychowaniu. Nie bój się korzystać z takiej pomocy.
Pamiętaj, że chcesz, by twoje dzieci miały do ciebie zaufanie, a z kolei one
chcą mieć pewność, że wiesz, co robisz.
Wahania co do swoich umiejętności rodzicielskich wiążą się często
z niepewnością, jak wygląda prawidłowe zachowanie dzieci. Jeżeli sięgasz
do własnego dzieciństwa jako do encyklopedii dziecięcych zachowań,
twoja wiedza o tym, jak funkcjonują „normalne” dzieci, jest raczej
ograniczona. Jednym z najczęstszych problemów dla dorosłych córek jest
ich słaba znajomość procesów normalnego rozwoju człowieka. Aby
podnieść swój ogólny poziom wiedzy o dzieciach i ich prawidłowych
zachowaniach, poszukaj w swojej okolicy odpowiednich źródeł informacji.
Musiałam pójść na kurs dla rodziców, żeby poznać zdrowe wzorce.
Claire
Oswojenie się z prawidłowym rozwojem człowieka jest łatwiejsze, kiedy
ma się realistyczną percepcję tego, co normalne. Ponadto poznanie metod
wychowawczych oraz zdobycie wiedzy o rozwoju dziecka może pomóc ci
rozprawić się z twoim przekonaniem, że koniecznie trzeba być idealnym
rodzicem, który wychowuje idealne dziecko. Ulgę powinno ci przynieść
odkrycie, że wszystkim rodzicom zdarzają się błędy, dzieci zaś nie zawsze
postępują tak, jak powinny, a mimo to zdrowe rodziny dalej się rozwijają.
Poza tym doskonałość niekoniecznie jest tak piękna, jak można by sobie
wyobrażać. Jeśli jesteś idealna, nie ma takiego miejsca, do którego
pasujesz, i jest niewielu ludzi, do których możesz się zwrócić. Jeżeli chcesz,
żeby twoje dzieci były zdrowe i chętnie do ciebie przychodziły, pokaż im,
że jesteś człowiekiem. Z powodu przekonania, że musisz być perfekcyjnym
rodzicem, zawsze będą w tobie narastały wątpliwości, będziesz
osamotniona, a twoim dzieciom trudno będzie poczuć z tobą bliskość. Nikt
– łącznie z tobą – nigdy nie będzie w stanie dorosnąć do standardów
doskonałości.
3. BRAK SPÓJNOŚCI
Jak konsekwentna jesteś jako rodzic? Czy w twoim domu panuje stałość,
czy też atmosfera zmienia się nieprzewidywalnie? Czy jesteś stabilna
w swoich uczuciach do dzieci, czy też doświadczasz huśtawki
„rodzicielskich nastrojów”? Wiele dorosłych córek mówi o problemach ze
spójnością w opiece nad dziećmi. W końcu jak stabilny był twój dom, kiedy
ty dorastałaś? Czy sytuacja zmieniała się w jednej chwili, gdy próg
przekraczał napity ojciec lub matka? Czy atmosfera w całej rodzinie
falowała w rytm nieprzewidywalnych nastrojów twoich rodziców?
Niespójność rodziców dorosłych córek dzieli się na dwie kategorie:
niestabilność nastroju (i uczuć) oraz niestabilność zachowania.
Niektóre dorosłe córki wyznają, że nie potrafią zapanować nad
wahaniami nastroju u siebie, przez co czasem stają się zbytnio serdeczne
i wylewne, a kiedy indziej nadto zdystansowane. Inne dorosłe córki
wskazują, że bardzo trudno było im konsekwentnie utrzymywać się w roli
rodzicielskiej.
To córka opiekowała się mną przez większość z siedemnastu lat swego życia.
Sheila
Niektóre dorosłe córki alkoholików twierdzą, że potrafią być fizycznie
dostępne dla swoich dzieci, ale nie zawsze są przy nich obecne
emocjonalnie. Wiele kwestionuje swoją zdolność do sprawiedliwego
traktowania dzieci. Choć wszyscy rodzice chcieliby mieć więcej
cierpliwości, dorosłe córki otwarcie mówią, że często czują, jak brak im
cierpliwości, i w rezultacie powątpiewają, czy spójnie okazują uczucia
swojemu dziecku.
Jednocześnie wiele dorosłych córek oczekuje od swoich dzieci pełnej
stabilności w ich zachowaniu i nastroju. Wiele dorosłych córek twierdzi, że
trudno jest im pozwalać na wyrażanie różnych nastrojów przez ich dzieci,
ponieważ ich dzieci powinny być zawsze zadowolone. Nawet kiedy dzieci
te dają wyraz naturalnemu gniewowi czy lękowi, u dorosłej córki wzbudza
to nieraz nieproporcjonalny lęk z powodu jej dążenia, by mieć wszystko
pod kontrolą. Niepokój innej osoby może ci przeszkadzać, jeżeli uważasz,
że jest on przez ciebie zawiniony albo że powinnaś coś w jego sprawie
zrobić.
Wreszcie lęk przed brakiem spójności może się wiązać z trudnościami
dorosłych córek z akceptacją różnic w zachowaniu, uczuciach i postawach
między ich dziećmi a nimi. Jeśli sądzisz, że twoje dzieci powinny być takie
jak ty, a nie są, twoje oczekiwania zostają zawiedzione. Jedne dorosłe córki
obawiają się, że jeżeli okażą dezaprobatę dla odmiennych zachowań, mogą
zahamować prawidłowy rozwój autonomii u dzieci. Inne wyznają, że brak
spójności przeszkadza im w bliskiej łączności z dziećmi.
4. NIEZDOLNOŚĆ ZASPOKOJENIA POTRZEB SWOJEGO
DZIECKA
Straciłam dzieciństwo i nie mam dość energii czy serca, aby być naprawdę takim rodzicem,
jakiego według mnie dziecko powinno mieć.
Ellen
Czy miewasz obawy, że nie potrafisz adekwatnie zatroszczyć się o swoje
dziecko? Czy boisz się, że nie umiesz zaspokoić jego potrzeb
emocjonalnych? Czy martwisz się tym, że możesz przypadkiem ignorować
potrzeby swojego dziecka? Czy masz poczucie, że nie potrafisz im sprostać,
ponieważ twoje nie były zaspokajane? Jeżeli tak, dzielisz takie obawy
z wieloma dorosłymi córkami, które mają dzieci.
Dorosłe córki na wiele sposobów wyrażają niepokój o to, czy są zdolne
do zaspokojenia potrzeb swego dziecka. Niektóre martwią się tym, że nie
potrafią kochać bezwarunkowo. Inne nie są pewne, czy umieją otwarcie
wyrażać swoją aprobatę w stosunku do dzieci.
Część dorosłych córek uważa, że aby zaspokoić potrzeby ich dzieci
wystarczy, jeśli tylko będą je chronić przed nieprzyjemnościami. Do
rzadkości nie należy też pragnienie, by dziecko zaspokajało potrzeby
dorosłej córki. Bardzo silne jest pragnienie, by mieć kogoś, kto nas kocha
oraz potrzebuje i na nas polega. Jednocześnie musimy pamiętać
o wzajemności. Zbliżony problem pojawia się, gdy traktujesz dzieci jak
swoją drugą szansę na przeżycie własnego dzieciństwa. Niestety próby
ponownego doświadczenia przez ciebie dzieciństwa za pośrednictwem
twoich dzieci nie będą dla nich korzystne. Można w zdrowszy sposób
realizować rodzicielstwo – ciesząc się swoim dzieckiem.
Niekiedy kluczem do zdrowego rodzicielstwa jest zadbanie o to, by
samemu dorosnąć, zanim dorosną nasze dzieci. Przekonasz się, że w miarę
zaspokajania potrzeb dziecka twoje potrzeby jako rodzica też zaczną się
zaspokajać. Nie wszystko będzie szło gładko, jednak możesz osiągnąć
równowagę potrzeb w swoich relacjach z dziećmi, mimo że nie będzie to
wymiana pół na pół. Dzieci bardzo dużo od ciebie potrzebują.
Zrównoważona wymiana następuje wtedy, gdy dajesz z siebie tyle, ile tylko
możesz, a jednak zachowujesz zdrowie emocjonalne. Jednocześnie dzieci
mogą od czasu do czasu sprawić, że będziesz zadowolona z bycia matką.
Pamiętaj, że masz również prawo do zaspokajania własnych potrzeb.
Kiedy o tym zapominamy, tracimy równowagę w roli rodzicielskiej. Gdy
zaś starasz się o zaspokojenie swoich potrzeb, pamiętaj, że masz potrzeby
dorosłego człowieka, toteż dzieci nie są w stanie ich zaspokajać. Twoje
dorosłe potrzeby muszą być spełniane przez innych dorosłych oraz przez
ciebie.
Czy identyfikowałaś się z powyższymi zmartwieniami dorosłych córek
mających dzieci? Jestem pewien, że mogłabyś rozwinąć tę listę problemów,
obaw i emocji.
Okolicznością, która nakłada na dorosłe córki alkoholików dodatkową
presję, jest społeczny nacisk na stawanie się „superkobietą”. Medialny
obraz, zgodnie z którym nie wolno ci zaniedbać absolutnie niczego
w sprawie dzieci, życia partnerskiego, pracy zawodowej, swojego ciała
i swojego umysłu oraz według którego masz to wszystko robić
z uśmiechem na ustach, powoduje całkowite wyczerpanie.
Aby móc powiedzieć wieczorem: „To był dobry dzień”, musiałby on
trwać czterdzieści dwie godziny! Powinniśmy rzekomo codziennie
rezerwować sobie nawet trochę czasu na „znaczącą interakcję” ze swoimi
roślinami doniczkowymi! Takie informacje i naciski powodują nie tylko
wyczerpanie, ale również rozczarowanie sobą, bo nie da się być wszystkim
i robić wszystkiego. Od superkobiet nie oczekuje się, że będą miały dobre
dni; one mają mieć „idealne dni”. Takie standardy powodują u ciebie
jedynie poczucie, że brakuje ci godzin w ciągu doby. Masz wrażenie, że
nigdy nie wykonujesz wystarczająco wielu zadań. Jeśli ustąpisz pod
naporem obrazu „superkobiety”, będziesz miała poczucie, że jedynym
wyjściem dla ciebie jest ciągle starać się jeszcze bardziej, i szybko wypalisz
się w roli rodzica. Rodzicielstwo nie ustaje do końca życia, ale
(w większości) nie jest to dożywotni wyrok. Oszczędzaj swoją energię
i mądrze nią dysponuj. Nie dopuść, aby wykańczała cię idea superkobiety.
Kiedy twoja energia rodzicielska się wyczerpuje, trzeba ją odbudować. Nie
zdołasz odzyskać jej, starając się, by być jeszcze lepszą matką, tylko przez
większe zatroszczenie się o siebie, które pomoże ci lepiej sprawdzać się
w roli rodzica.
Jako dorosłe dzieci jesteśmy wyjątkowo świadomi wpływu wywieranego
przez rodzinę na następne pokolenie. Znakomicie uświadamiamy sobie, jak
ważne są zdrowe relacje między rodzicami oraz między rodzicami
i dziećmi. Jednakże musimy też zdać sobie sprawę, że jesteśmy znacząco
narażeni na samokrytykę i wewnętrzne obawy co do własnych umiejętności
rodzicielskich. Na pewno można powiedzieć, że chcemy dobrze odegrać tę
rolę, ale jednocześnie nie jesteśmy pewni, co mielibyśmy robić. Mówimy
swoim dzieciom, że powinny próbować różnych możliwości, wyrażać
swoje uczucia, zachowywać się stosownie do swojego wieku i wesoło się
bawić. Jeżeli porada ta jest tak dobra dla naszych dzieci, może sami
powinniśmy spróbować się do niej zastosować. Nie pozwól, by hamowały
cię nierozwiązane problemy z dzieciństwa czy lęk przed rodzicielstwem.
Prawdopodobnie jesteś dużo lepszą matką, niż sądzisz. Możesz
przejawiać pewne ryzykowne zachowania, lecz masz także jedne
z najwspanialszych atutów pozwalających ci być zdrowym rodzicem. Masz
pragnienie, by dobrze sprawdzić się w tej roli. Masz zdolność
rozpoznawania potrzeb innych ludzi. Nie boisz się zaangażować. Wiesz, jak
wielką moc mają rodzice.
Czy chcesz być zdrowym rodzicem? Jeżeli tak, przepracuj swoje
wątpliwości, znajdź rozwiązanie ciążących ci problemów z dzieciństwa,
poznaj poprawne metody wychowawcze i korzystaj z tych cząstek siebie,
które są zdrowe. Wszystkie dzieci potrzebują prowadzenia, miłości,
wsparcia, troskliwości i akceptacji. Podobnie jak rodzice.
Najważniejszą sprawą w mojej relacji z córką jest to, że pozwalam jej być sobą i doceniam ją
taką, jaka jest. Gdy obserwuję, jak dorasta, uważam, że najwartościowszym aspektem moich
działań wychowawczych jest to, aby doceniała, kim jest, kochała siebie (…) czuła, że ma prawo
istnieć i prosić o to, co jest jej potrzebne do szczęścia. Wolno jej być po prostu taką, jaka jest.
(…) Wolno jej się złościć i wolno zrobić coś nie tak, a mama będzie ją kochać mimo to. Bez
względu na to, co zrobi. I ona ma takie poczucie.
Evelyn
Refleksje
To, co jest głęboko zakopane w jednym pokoleniu, domaga się wydobycia na
powierzchnię w następnym.
Susan Griffin
Myśleliśmy, że jak najdalej uciekamy od dorosłych, a teraz sami jesteśmy dorośli.
Margaret Atwood
Lekarze powiedzieli mi, że nie będę chodzić, ale mama powiedziała, że będę, więc
uwierzyłam mamie.
Wilma Rudolph
Jeśli nie możesz zrobić błędu, nie możesz niczego zrobić.
Marva N. Collins
Mój ojciec obrócił moje życie o sto osiemdziesiąt stopni, nalegając, abym była czymś
więcej, niż byłam, i wierząc, że mogę taka być.
Oprah Winfrey
Część piąta
Odkrywanie i ozdrowienie
Rozdział 14
Myślę, że mi się uda
P
amiętasz książeczkę Dzielna mała ciuchcia? Małą ciuchcię
poproszono o przeciągnięcie długiego składu wagonów przez szczyt
góry, bo duży parowóz się zepsuł. „Nie mogę tego zrobić, bo jestem za
mała” – odpowiedziała ciuchcia i nie chciała udzielić pomocy. Wagony
powiedziały jej jednak, że jeżeli nie pomoże, nie będą miały jak przedostać
się na drugą stronę. Od tego miejsca fabuła staje się historią
współuzależnienia. Ni stąd, ni zowąd odpowiedzialność za ciężkie wagony
spada na małą ciuchcię. Co ona robi? Daje się namówić na spróbowanie
i w duchu współuzależnienia zaczyna wciągać wagony po zboczu. Przez
cały czas mozoli się i powtarza sobie: „Myślę, że mi się uda, myślę, że mi
się uda”. Mała ciuchcia nie jest pewna, czy podoła zadaniu, ale jako że
podejmuje wysiłek dla kogoś innego, jest gotowa włożyć w pracę całą
swoją energię. Ostatecznie przedostaje się na drugą stronę góry i odkrywa,
jak ogromną siłą dysponuje.
Czy dostrzegasz podobieństwa między historią ciuchci a swoją? Czy
zdołasz przedostać się na drugą stronę Góry Ozdrowienia? Czy zdajesz
sobie sprawę, że już od dawna dźwigasz ciężar innych i masz olbrzymią
siłę? Czy uświadamiasz sobie, że nawet jeśli robiłaś różne rzeczy z powodu
współuzależnienia, jesteś zdolna dokonać modyfikacji w swoim życiu, tak
by zaspokajać własne potrzeby? Czy poznałaś swoje zalety, umiejętności
i hart ducha, z których możesz teraz czerpać z korzyścią dla siebie? Czy
powtarzałaś sobie kiedyś: „Myślę, że mi się uda, myślę, że mi się uda”
w odniesieniu do twojego potencjału ozdrowienia?
W całej tej książce szłaś drogą odkrywania i uzdrawiania siebie. Czego
się o sobie dowiedziałaś? Czy masz lepsze pojęcie o tym, kim jesteś i czego
pragniesz w swoim życiu? Czy chcesz się zmienić? Czy masz wolę
zmiany? Czy kupisz sobie bilet na pociąg zdrowienia, czy też odsprzedasz
go innym? Jako dorosła córka masz dzisiaj coś, czym nie dysponowałaś
w dzieciństwie: Masz wybór! Możesz pozostać w miejscu, w którym jesteś.
Możesz zachować te fragmenty boleśnie przyswojonych lekcji, które ci
obecnie służą. Możesz przepracować swój smutek i liczne straty i nauczyć
się nie zatrzymywać ich w sobie. Możesz konstruktywnie czerpać ze swojej
siły. Masz różne możliwości. Czy z nich skorzystasz?
Nikt nie może ci powiedzieć, co powinnaś wybrać albo zmienić. To ty
jesteś odkrywcą prowadzącym ekspedycją badawczą. W trakcie swojej
wewnętrznej wyprawy identyfikujesz miejsca, których nie chcesz ponownie
odwiedzić. Znajdujesz także takie, które są ciepłe, pewne i pełne nadziei,
i do nich będziesz chciała wielokrotnie powracać, aby zdobywać tam więcej
energii do posuwania się coraz dalej na swojej drodze. Czy powiem ci, jak
masz podróżować? Nie, ale pokażę ci mapę, którą podzieliło się ze mną
wiele zdrowiejących dorosłych córek.
Pragnienie zmiany
Czy czujesz potrzebę zmiany swojego życia, swoich postaw i swoich
odczuć? Czy chciałabyś uwolnić się od emocjonalnego bagażu, który
niesiesz jako dorosła córka alkoholika? Czy zdarza ci się zastanawiać,
dlaczego nie potrafisz cieszyć się życiem tak, jak byś chciała, ale
przyznajesz, że chętnie byś spróbowała? Jeżeli tak, nie jesteś w tym
osamotniona. Pragnienie zmiany jest u dorosłych córek podobnie silne, jak
wszystkie sprawy, które omówiliśmy do tego miejsca w książce. Tak samo
jak są one spostrzegawcze, domyślne i empatyczne w stosunku do innych,
są zdolne do zajęcia się własnymi zachowaniami i odczuciami, gdy tylko je
odkryją. Niemniej dorosłe córki częściej korzystają ze swoich umiejętności
emocjonalnych w odniesieniu do innych ludzi niż do siebie.
Czy potrafisz przekuć swoje pragnienie zmiany w czyn? Wiele dorosłych
córek to zrobiło i właśnie ich spostrzeżenia przewijają się w całym tym
rozdziale. W poradach zdrowiejących dorosłych córek pojawia się pięć
wspólnych wątków ważnych dla tych dorosłych córek, które chciałyby
ozdrowieć:
korzystaj ze swojej przeszłości;
dbaj o siebie;
dostrzegaj, co straciłaś;
dołącz do grupy wsparcia;
otaczaj się zdrowymi ludźmi.
Korzystaj ze swojej przeszłości
Czy zdajesz sobie sprawę, że twoja przeszłość może być narzędziem
w procesie zdrowienia? Możesz obrócić umiejętności samozachowawcze
w umiejętności samorozwoju. Nie bój się swojej przeszłości, ale i nie
pozwól, by ciągnęła się w nieskończoność. Czy uważasz, że dawne
uleganie negatywnym oddziaływaniom na zawsze negatywnie cię
naznaczyło? Złą przeszłość może pogorszyć jedynie dopuszczenie, aby
odciskała się na reszcie twojego życia. Czy skoro jesteś dorosłą córką,
musisz z tego powodu umierać każdego kolejnego dnia? Czy nie masz już
dość oddawania swoich dni przeszłości?
Twoje traumatyczne dzieciństwo się skończyło. Tak, ból wciąż może
w tobie tkwić, ale jesteś w stanie skorzystać ze swojej siły, by wyrwać się
z jego uścisku. Zostałaś skrzywdzona przez alkohol; nie dopuść, by teraz
krzywdziła cię twoja przeszłość. Musisz pamiętać, by postrzegać swoje
przyporządkowanie do DDA w odpowiedniej perspektywie. DDA mówi
o miejscu, w którym byliśmy, ale nie musi determinować tego, dokąd
idziemy. Jeżeli dajemy tej etykietce taką proroczą moc, stajemy się od niej
współuzależnieni.
Czytaj, ucz się i rozwijaj, ale nie traktuj określenia DDA jako wymówki dla dysfunkcyjnego
postępowania. Nie zagłębiaj się w DDA do tego stopnia, żeby stawało się to dysfunkcyjne.
Stella
Dbaj o siebie
Ile razy mówiłaś sobie: „Powinnam zająć się (uzupełnij według swojego
uznania)”? Do tej pory w pustym miejscu zawsze pojawiało się imię kogoś
innego. Zdrowiejące dorosłe córki mówią ci, żebyś zajmowała się
w pierwszej kolejności sobą. Nie musisz być opiekunką wszystkich. Nie
odpowiadasz za cały świat. Jesteś natomiast odpowiedzialna za siebie.
Co robisz dla siebie? Czy mogłabyś sporządzić listę różnych sposobów,
w jakie zajmujesz się sobą? Czy potrafiłabyś przekonać kogoś, komu na
tobie zależy, że należycie troszczysz się o siebie?
Możesz być troskliwa, nie niańcząc wszystkich dookoła. Musisz zacząć stawiać siebie na
pierwszym miejscu, a nie ostatnim. Dbałość o siebie to nie samolubstwo.
Glenna
Bądź dla siebie lepsza. Wyzbądź się nierealistycznych wymagań, które
sobie stawiasz. Masz prawo do własnych potrzeb, a korzystanie ze swoich
praw jest pierwszym krokiem do zadbania o siebie. Najlepsze znane mi
motto dla dorosłych córek pojawia się w Dezyderacie; w prostych, ale
wymownych słowach twierdzi się tam, że „masz prawo do istnienia”.
Dbanie o siebie oznacza, że bierzesz odpowiedzialność za swój rozwój.
Nie bój się go. Nie odkładaj go na bok z powodu lęku, że
przepracowywanie uczuć będzie bolesne. Pamiętaj, że bóle wzrastania są
mniej dokuczliwe i zdrowsze niż bóle przeszłości. Daj sobie czas na
zmianę. Prawdziwa przemiana dokonuje się za pomocą małych kroczków
w tym, co robisz na co dzień.
Gdy zaczniesz troszczyć się o siebie, zwracaj uwagę na oznaki depresji.
Doznawanie silnych emocji w związku z pracą nad swoją przeszłością jest
normalne, podobnie jak odkrycie gniewu z powodu spraw, które od lat były
wypierane. Kiedy jednak zaczniesz odczuwać przytłoczenie wszystkim,
czego się o sobie dowiedziałaś, lub samym posuwaniem się na drodze
zdrowienia – przyhamuj. Nikt nie powiedział, że musisz ozdrowieć
idealnie. Nikt nie powiedział, że musisz wybaczyć każde przewinienie
w swoim życiu. To jest twoja podróż; ty ją organizujesz. Jeśli zaczniesz
odczuwać depresję, znajdź zaciszny parking i zrób sobie postój.
Zadbanie o siebie oznacza traktowanie swoich potrzeb jako
pierwszoplanowych. Jest to sytuacja niezwykła dla większości dorosłych
córek. Nie spiesz się. Łatwiej będzie ci zajmować się sobą, kiedy będziesz
miała lepsze zdanie na swój temat. Przekonasz się wtedy, że jednocześnie
zaczynasz troszczyć się o siebie.
Dostrzegaj, co straciłaś
Odkrywać to coś więcej niż zdać sobie sprawę, że byłaś krzywdzona. To
także uświadomić sobie, co cię ominęło. Czy zdajesz sobie sprawę z tego,
co straciłaś? I, co ważniejsze, czy jesteś gotowa postarać się o odzyskanie
tego? Najboleśniejsze konsekwencje przeszłość ma wówczas, gdy hamuje
nas przed odzyskaniem tego, co straciliśmy.
Moją nadzieją na przyszłość jest znalezienie spokoju ducha. Jednym z wielkich sekretów mojego
programu jest niewybieganie w przód (…) próbowanie, aby – oprócz koniecznego planowania –
nie wybiegać myślą nawet do następnej godziny, tylko delektować się chwilą. Jest to coś, czego
nigdy nie robiłam. Przez całe życie nieustannie planowałam, wznosiłam mury i uciekałam przed
katastrofami, które okazywały się nieuniknione. Teraz nauczyłam się po prostu delektować
chwilą i akceptować to, co życie akurat ma mi do zaoferowania. Nie chodzi o to, że nie mam na
nic nadziei; chodzi raczej o wiarę, że kiedy nastanie jutro, to bez względu na to, jakie będzie,
okaże się dla mnie właściwe. To mi pozwala radować się dniem dzisiejszym.
Harriet
Kiedy uświadamiasz sobie, czego chcesz, bo wiesz, czego brakowało
w twoim życiu, zaczynasz w procesie swojego zdrowienia dostrzegać cel
i kierunek. Odzyskanie tego, co cię ominęło, może stać się celem. Stawanie
się taką osobą, jaką chciałabyś być, nadaje ci kierunek. Jeżeli nie jesteś
pewna, co chcesz robić, nie przeznaczaj całej swojej energii na próby
ustalenia tego, zanim rozpoczniesz swoje zdrowienie. Możesz zacząć je już
teraz od zadania sobie pytania, czego nie chcesz robić. Wielokrotnie
okazuje się, że świadomość tego, czego nie chcemy, naprowadza nas na
właściwy kierunek dzięki temu, że dystansujemy się od sytuacji, których
sobie nie życzymy. Jeżeli na przykład nie chcesz być dalej taka jak teraz,
nie chcesz być wyalienowana, nie chcesz zatrzymywać rodzinnej tajemnicy
tylko dla siebie, nie chcesz mieć niekończących się problemów
w związkach i nie chcesz dłużej trzymać całego swojego bólu w środku,
znaczy to, że dużo się o sobie dowiedziałaś. Rozpoczynając drogę
zdrowienia, możesz skorzystać z nowej wiedzy o sobie równie dobrze jak
z wiedzy o tym, jakie miałyby być pożądane zmiany. Najważniejsze jest,
aby rozpocząć swoją drogę; niekoniecznie trzeba od razu znać jej
ostateczny cel. Niechaj nieodbycie tej podróży nie stanie się kolejną
pozycją na liście spraw, których brakuje w twoim życiu. Wystarczy, żebyś
wiedziała tyle, iż na pytanie: „Czy wiem, czego brakuje mi w życiu?”
możesz odpowiedzieć: „Ozdrowienia – i zamierzam je znaleźć”.
Dołącz do grupy wsparcia
Robiłyśmy, co mogłyśmy, ale robiłyśmy to same – koniec z tym.
Ginny
Nie musisz zdrowieć w pojedynkę. Prawdę mówiąc, ozdrowiejesz szybciej
i lepiej dzięki pomocy otaczających cię ludzi. Jednym z najlepszych
sposobów na uniknięcie poczucia całkowitej odrębności i izolacji jest
obracanie się wśród innych. Znajdź dobrą grupę wsparcia i włącz się w jej
działania. Możesz wybierać spośród różnych opcji. Możesz chodzić na
spotkania Al-Anon dla dorosłych dzieci. Możesz poszukać
specjalistycznych grup DDA. Możesz wypróbować kobiece grupy
wsparcia. Możesz dołączyć do grup terapeutycznych. Ważne, żebyś była
zaangażowana.
Będziesz mogła lepiej skonfrontować się ze swoimi uczuciami, gdy
w twoim otoczeniu znajdą się ludzie, którzy rozumieją nie tylko ciebie, lecz
także dynamikę rodzin alkoholowych. Nie wahaj się pytać psychologa
prowadzącego grupę, co wie o problemach dorosłych dzieci. Jeśli nie czuje
się dobrze z tym tematem lub nie ma dostatecznej wiedzy o dorosłych
dzieciach, znajdź innego. Pamiętaj, że jesteś klientką udającą się po
zdrowie. Proś o to, co jest ci potrzebne.
Mam nadzieję, że uda mi się dojść w tej grupie do tego, kim jestem i co chcę robić. Co nieco
wiem o sobie, ale wiele z tego, co myślę i w co wierzę, to rzeczy, które chyba przechwyciłam od
mojego taty (…). Nie jestem przekonana, czy to rzeczywiście ja. Dlatego wciąż staram się siebie
zrozumieć i wciąż siebie odkrywam.
Nan
Jeśli przyłączysz się do jakiejś grupy i okaże się, że nie odpowiada ona na
twoje potrzeby, nie rezygnuj z samej idei rozwoju dzięki grupie. Wypróbuj
inną. Warto sprawdzić przynajmniej sześć różnych grup przed rozważaniem
rezygnacji z takiego pomysłu. Grupy i doradcy psychologiczni wciąż uczą
się, jak zaspokajać potrzeby dorosłych dzieci i zdarzają się im błędy.
Niektóre grupy tego typu działają nieco gorzej inne. W sumie nikt nie
powiedział, że grupy wsparcia dla dorosłych muszą być idealne. Zresztą te,
które starają się być całkiem idealne, mogą być w rzeczywistości najmniej
zdrowe. Jeżeli grupa, do której dołączyłaś, przypomina ci twoją rodzinę
alkoholową, poszukaj sobie innej.
Pamiętaj także, że w grupie DDA nie znajdziesz wszystkiego, czego
poszukujesz w procesie swojego zdrowienia. Grupa taka może zapewnić
wsparcie emocjonalne, jednak możesz uczestniczyć także w zajęciach
innych grup, aby zdobyć brakujące ci umiejętności i wiedzę. W licznych
innych grupach wsparcia czy na warsztatach szkoleniowych możesz się
nauczyć na przykład umiejętności partnerskich i komunikacyjnych, technik
podnoszenia poczucia własnej wartości, asertywności lub umiejętności
wychowawczych. Pamiętaj, że nie musisz „alkoholizować” całości swojego
zdrowienia. Jesteś nie tylko dorosłą córką, masz także swoje rozmaite
talenty i potrzeby. Rozwój należy się wszystkim cząstkom ciebie, mimo że
w wielu przypadkach powstrzymywał cię przed nim właśnie aspekt
„dorosłej córki alkoholika”. Zdecyduj się i zrób to wszystko. Stawaj się jak
najzdrowszą sobą, nie jak najzdrowszą dorosłą córką!
Otaczaj się zdrowymi ludźmi
W miarę odkrywania siebie będziesz zauważać także, iż w coraz mniejszym
stopniu tolerujesz niezdrowe zachowania. Im zdrowsza się stajesz, tym
lepiej uświadamiasz sobie obecność niezdrowych ludzi. Jednym
z najlepszych sposobów przyswojenia sobie zdrowych zachowań jest
przebywanie wśród zdrowych osób, co w miarę jak zaczniesz się zmieniać,
będzie się stawać dla ciebie coraz ważniejsze. Ci zaś ludzie, którzy najlepiej
znają cię w roli dorosłej córki, mogą przyjmować nową ciebie
z największymi oporami. Dzielisz z nimi historię, polegali na tobie pod
względem zaspokajania własnych potrzeb i chcą, żebyś dalej odgrywała
swoją rolę wspierającą. Ty jednak obejmujesz teraz rolę przewodnią, a oni
nie bardzo wiedzą, jak mają na to zareagować. Co będą robić? Zwykle to,
co im najlepiej wychodzi: odnosić się do ciebie po staremu. Czy
zdrowiejąca ty wróci do dawnych nawyków, czy też pójdzie do przodu?
Jednym z najlepszych wskaźników odkrywania siebie oraz zdrowienia
jest na przykład pragnienie dzielenia się tym, czego się dowiedziałaś. Gdzie
wiele dorosłych córek chce się podzielić swoim rozwojem? Niestety często
chcą o tym mówić w miejscu, z którego wywodzą się ich problemy. Błąd!
Powiedzmy, że odwiedzasz swój dom rodzinny i słyszysz tam tę samą starą,
dysfunkcyjną śpiewkę. Co robisz? Czy dołączasz się do chóru, skoro znasz
słowa na pamięć, czy też uczysz się reagować inaczej? Członkowie starej
rodziny zawsze będą chcieli wciągnąć cię z powrotem, bo dawna ty jest
osobą, którą najlepiej znają. Ta osoba zaspokaja ich potrzeby. Będą
próbowali cię do tego prowokować, naciskając w tobie różne guziki, co nie
powinno dziwić, skoro sami je zainstalowali!
Łatwiej będzie ci oderwać się od niezdrowych zachowań, jeśli będziesz
miała zdrowych znajomych i zdrowe relacje, do których możesz się
odwołać.
Twoją powinnością nie jest uzdrawianie rodziny. Nie wpadaj w rolę
psychologa rodzinnego. Wystrzegaj się tej pułapki. Kiedy zaczynasz się
rozwijać i radzić sobie z alkoholizmem w swoim życiu, stajesz się nowym
rodzinnym ekspertem. Rodzina będzie się starała cię wykorzystywać,
wciągając cię z powrotem w swoją orbitę i próbując sterować tobą przy
użyciu starych guzików emocjonalnych. Jeżeli nie chcesz dalej śpiewać
starej dysfunkcyjnej śpiewki, znajdź sobie zdrowe towarzystwo, a w twoim
życiu zagości nowa muzyka.
Poznawanie i uzdrawianie siebie wymaga czasu. Będziesz przechodzić
przez różne etapy na drodze swojego rozwoju. Każdy z nich będzie niósł ze
sobą pewne korzyści, a także zawierał pułapki, które mogą uniemożliwić ci
pójście dalej. Nie pomyl na przykład procesu zdrowienia z czymś innym,
chociażby z odkrywaniem siebie czy zdobywaniem świadomości. Kiedy po
raz pierwszy uświadomisz sobie, że wiele twoich zachowań jest normą dla
dorosłej córki, prawdopodobnie doznasz ulgi. Poprawi się twoje zdanie
o sobie. Ale jest to postęp na drodze odkrywania siebie, nie zdrowienia. Nie
myl poczucia ulgi z ozdrowieniem. Kiedy się skaleczysz i ból ustąpi,
czujesz ulgę, ale ta ulga nie oznacza zagojenia.
Każdy etap odkrywania siebie przynosi ulgę. Ciesz się nią. Korzystaj
z niej, aby nabrać energii potrzebnej do przystąpienia do kolejnego etapu,
i ruszaj w drogę. Zasługujesz na ozdrowienie. Nie zgadzaj się na nic
pośredniego. Masz prawo prosić o sto procent. Przechodząc przez te
rozmaite etapy, nade wszystko zdawaj sobie sprawę z „pułapki
świadomości”. Można tak bardzo zająć się dążeniem do doskonałego
ozdrowienia i poznawaniem właściwych kroków, że traci się z oczu
powody, dla których chce się wyzdrowieć. Tak bardzo pochłania cię
zapamiętywanie i poznawanie szczegółów procesu, że zapominasz o jego
celu. Ideą ozdrowienia jest dotarcie do niego, nie nauczenie się na pamięć
prowadzącej do niego drogi.
W trakcie dokonywania w sobie przemian prawdopodobnie przejdziesz
przez kilka poniższych etapów.
Zauważenie
Pierwszym etapem ozdrowienia jest zauważenie, że istnieje społeczny ruch
wychodzenia z alkoholizmu. W ostatnich latach ruch ten rozrósł się tak
bardzo, że po raz pierwszy stykają się z nim miliony ludzi. Ma on charakter
zarówno leczniczy, jak i wspólnotowy. Dostrzeżesz tę wspólnotę, a co
ważniejsze, rozpoznasz w sobie chęć ozdrowienia i stania się jej cząstką.
Zauważysz, że nie odpowiada ci to, jak zostałaś ukształtowana i jak
wygląda obecnie twoje życie. Zauważysz, że są dostępne alternatywne
możliwości i że chcesz je wypróbować. Zauważysz też najważniejszy
element zdrowienia: siebie.
Zaangażowanie
Zaangażowanie w proces zdrowienia może przebiegać dwojako:
intelektualnie i emocjonalnie. Większość dorosłych córek twierdzi, że nie
ma żadnych problemów z intelektualnym zaangażowaniem się
w zdrowienie. Na przykład chcą się one dowiedzieć wszystkiego
o dorosłych dzieciach, alkoholizmie, dysfunkcyjnych rodzinach i trudnych
związkach. Są gotowe czytać wszystkie książki, brać udział we wszelkich
konferencjach dla DDA, jakie tylko znajdą, i godzinami dyskutować
o problemach. Gdybyśmy jako dorosłe dzieci alkoholików mogli ozdrowieć
dzięki zaangażowaniu intelektualnemu, mielibyśmy najzdrowsze psychiki
na świecie!
Większość dorosłych córek nie obawia się mówić, co myśli. Wiele ma
jednak trudności z identyfikowaniem i ekspresją swoich emocji. Praca nad
zdrowieniem wymaga zaangażowania emocjonalnego. Nie da się
wyzdrowieć na mocy tego, co się wie. Zdrowiejesz, bo czujesz to, co wiesz.
Jeżeli boisz się swoich uczuć, będziesz się też bać takiego zaangażowania.
Dorosłe córki otwarcie mówią o barierze emocjonalnej, która uniemożliwia
im głębokie wejście w proces zdrowienia. Racjonalizowanie, umniejszanie
i intelektualne wyjaśnianie bólu może być łatwiejsze od doznawania go
i przepracowywania. Nie pomyl wiedzy z emocjami. W innym wypadku
będziesz „wiedziała”, co to jest ozdrowienie, ale nigdy go nie „poczujesz”.
Chęć zmiany
W miarę coraz lepszego uświadamiania sobie siebie oraz pojawiania się
nowych możliwości będziesz coraz bardziej zdawała sobie sprawę ze
swojego pragnienia zmiany. Zadbaj jednak o to, byś rozpoznała też
kierunek, w jakim chciałabyś się zmieniać. Nie pozwól sobie wpaść w wir
burzenia wewnątrz siebie wszystkiego „starego”. Masz przecież wiele
godnych podziwu zalet, które przywiodły cię aż tutaj. Nie wyrzucaj
najlepszych fragmentów siebie na śmietnik tylko dlatego, że uważasz, iż
„powinnaś się zmienić”.
Ponadto zmiana wymaga czasu. Od dawna jesteś już dorosłą córką, a na
długo przed tym byłaś dzieckiem w rodzinie alkoholika. Daj sobie czas na
zmiany. Nie musisz zrobić wszystkiego naraz ani dokonywać tego
całkowicie. Sama dyktujesz sobie tempo. Jeżeli obarczysz się zbyt wieloma
oczekiwaniami w zbyt krótkim czasie, będziesz traktować się dokładnie tak
samo, jak od dawna traktowali cię wszyscy inni.
Miej cierpliwość. (…) Musisz dać temu czas. Tak jak nie stałyśmy się chore z dnia na dzień, tak
też nie polepszy się nam z dnia na dzień. Dokarmiaj swoje siły. Jesteś wytrwała. (…) Bądź
w stosunku do siebie cierpliwa i łagodna. (…) Posuwaj się powoli, zobacz, co się u ciebie
sprawdza. Nie spiesz się i nie ponaglaj.
Tess
Znajdowanie pomocy
Kiedy po raz pierwszy znajdziesz pomoc, uzyskasz potwierdzenie swoich
myśli i odczuć. Poczujesz dużą ulgę, gdy zdasz sobie sprawę, że inni ludzie
dzielą wiele z nich. Jednakże dorosłe córki alkoholików często wchodzą na
tym etapie w „stagnację odkrywczą” i nie wiedzą, jak posunąć się z tego
miejsca do przodu. Dołączają do grup wsparcia i dyskutują o swoim życiu,
uczuciach, wątpliwościach, potrzebach i emocjach, lecz nie są w stanie
przekuć swoich spostrzeżeń czy otrzymywanego wsparcia w czyny. Wiele
dorosłych córek uczestniczących w spotkaniach grup wsparcia pozostaje na
tym samym poziomie świadomości swoich problemów i nie potrafi znaleźć
sposobu na zmianę swego życia.
Kiedy więc znajdziesz pomoc, zadbaj także o to, by znaleźć sposób na
przekucie wsparcia, którym jesteś obdarzana, w metody służące twojemu
zdrowieniu. Wiedza, której nie umiemy zastosować, tylko potęguje
frustrację, a tej doznałaś już w swoim życiu wystarczająco dużo ze względu
na niemożność zmiany innych. Teraz możesz uniknąć frustracji dotyczącej
ciebie, przekuwając wiedzę w działanie.
Zdrowe życie
Odczuwanie duchowości w sobie to pokój i radość, z którymi budzę się rano i które niosą mnie
przez cały dzień – cieszę się w sercu z tego, że żyję. To dla mnie prawdziwe błogosławieństwo.
Jestem wdzięczna za to, że żyję, a nigdy wcześniej nie byłam. To jest moje pojęcie o duchowości.
Wiedzieć, że Bóg jest ze mną i mi wybacza, i to nawet zanim ja potrafię wybaczyć sobie.
Anne
Ozdrowienie jest po to, aby nim żyć, nie o nim rozprawiać. Ostatnim jego
etapem jest więc zastosowanie tego, czego się dowiedziałaś. Powtórzę, że
nie musisz ozdrowieć do końca w jednej chwili. Wiele dorosłych córek
dochodzi do wniosku, że właśnie te cechy, które charakteryzują dorosłe
córki, są największymi przeszkodami w ozdrowieniu. Perfekcjonizm,
wyparcie, kontrola, nadmierna odpowiedzialność, brak zaufania i niskie
poczucie własnej wartości nie pomagają odzyskać zdrowia. Mogą za to być
twoimi najzaciętszymi wrogami.
Ważnym elementem powrotu do zdrowia jest rozpoznawanie „ociągania
się” (recovery lag). Nie wszystkie cząstki osobowości dorosłej córki uległy
negatywnym wpływom, nie wszystkie wymagają tak samo dużo interwencji
i nie wszystkie wracają do zdrowia w takim samym tempie. Pewne aspekty
twojego zdrowienia będą zabierać więcej czasu niż inne. Z niektórymi
sprawami pogonisz do przodu, a inne będą się wlekły w ogonie. Część
twoich problemów ma bardziej emocjonalny i bolesny charakter niż inne
i te będą wymagały więcej czasu. Powrót do zdrowia to nie konkurs. Nie
musisz ozdrowieć idealnie ani nie musisz zrobić tego lepiej niż wszyscy
pozostali.
Wreszcie proces zdrowienia jest twoim procesem. Wiele dorosłych córek
ma poczucie, że ktoś inny przeszedłby go lepiej i sprawniej. Być może.
Problem w tym, że dorosła córka nigdy się o tym nie przekona. Nie możesz
wyzdrowieć za kogoś innego ani nikt inny nie może wyzdrowieć za ciebie –
choć oczywiście nie brakuje takich starań. Droga zdrowienia jest najeżona
pułapkami współuzależnienia. Koncentruj się na sobie, a zdołasz je ominąć.
Co jest celem ozdrowienia? Ty. Celem tym jest nie tylko to, abyś znalazła
siebie, lecz również żebyś była sobą. W drodze do zdrowia używaj
wszystkiego, co jest ci dostępne. Korzystaj z mocnych stron, które w sobie
wypracowałaś, nawet jeśli miały naturę współzależną, do tego, by się
wspiąć i przeprawić na drugą stronę góry zdrowienia. Znajdź drugą stronę
swojej góry. Znajdź drugą stronę siebie. Niech nie powstrzyma cię
poczucie, że jesteś zbyt mała. Nie pozwól, by skala wyzwania cię
przytłoczyła, i nie martw się o to, dokąd cię ta droga zaprowadzi. Ważne
jest, aby zacząć. Jaki jest najlepszy moment na rozpoczęcie tej wyprawy?
Teraz. Nie czekaj na otrzymanie pozwolenia od tych czy innych osób.
Powiedz im, żeby zachowali swoje współuzależnienie dla siebie. A ty masz
ważną sprawę do załatwienia. Masz już bilet, masz swój emocjonalny
bagaż, siły i mapę. Więc ruszaj! Znajdź swoje zdrowie!
Jeżeli nie jestem dla mnie, któż będzie dla mnie?
Jeżeli nie jestem dla innych, dla kogóż jestem?
I jeżeli nie teraz, to kiedy?
Talmud
Refleksje
W dzieciństwie myśleliśmy, że kiedy dorośniemy, nic już nie będzie nam straszne.
Ale dorosnąć znaczy zacząć akceptować niebezpieczeństwo. (…) Żyć to być
narażonym na ból.
Madeleine l’Engle
Umieramy, kiedy tracimy zdolność marzenia.
Emma Goldman
Gdybyśmy tylko przestali zabiegać o swoje szczęście, żyłoby nam się całkiem
dobrze.
Edith Wharton
Nie czekaj, aż inni ludzie będą szczęśliwi za ciebie. Każdą cząstkę szczęścia, której
się doznaje, trzeba sobie zapewnić samemu.
Alice Walker
Porażka jest często stanem przejściowym. Złożenie broni czyni ją trwałą.
Marilyn vos Savant
Rozdział 15
Serdeczne pozdrowienia dla Siebie od Córki
C
zy możesz dokonać przejścia od bycia dorosłą córką alkoholika do
bycia sobą? Czy możesz dokonać przejścia od współuzależnienia do
niezależności? Czy możesz zostawić za sobą cień starych czasów i znaleźć
dla siebie miejsce w słońcu? Czy twoja tożsamość jest osadzona w tym,
przez co przeszłaś, czy też rozwija się i zmienia, tak by sprostać temu,
dokąd zmierzasz?
Jesteś w stanie dokonać wszystkich tych rzeczy. Możesz odzyskać samą
siebie, pokonać współzależne zachowania i przywrócić równowagę
w swoim życiu. Po czym jednak poznasz, że stałaś się już sobą? Po czym
poznasz, że przeszłość już nad tobą nie dominuje i że stajesz się zdrowym
dojrzałym człowiekiem?
Udzielane przez ciebie odpowiedzi zależą nie tylko od twojej percepcji
zdrowienia, lecz także od zdolności do zgodnego z nim życia. Mówiąc
żartem, gdyby ktoś oskarżył cię o ozdrowienie, czy znalazłby dość
materiałów dowodowych, aby cię skazać? Wiemy, że intelektualnie
rozumiesz problemy dorosłych córek. Wiemy, że możesz się zmienić, jeśli
zechcesz. Wiemy, że masz różne możliwości do wyboru. Nie wiemy
jednak, czy zmienisz się dostatecznie, aby stać się sobą.
Stawanie się sobą będzie wymagało użycia wszystkich twoich
umiejętności dorosłej córki do tego, aby zatroszczyć się o nową, wyjątkową
osobę w twoim życiu. Będziesz musiała scedować swoje opiekuńcze,
troskliwe, odpowiedzialne zachowania i ducha na tę jedną osobę, która
może je najpełniej wykorzystać. Oddasz je komuś, kto zawsze będzie dbał
o te dary, boleśnie nabyte przez ciebie w trakcie stawania się dorosłą córką.
Ty i twoje talenty złożycie się na powstanie nie tylko nowej osoby, ale także
jej zdrowego poczucia tożsamości. Przekazanie tych darów będzie cię dużo
kosztować, bo wraz z ich ofiarowaniem stracisz swoją tożsamość dorosłej
córki alkoholika. Dlatego są one największym darem, jaki możesz złożyć.
Kto jest wart tego, aby otrzymać od ciebie taki dar? Czy ktokolwiek na
świecie zasługuje na to, abyś poświęciła dla niego swą obecną tożsamość?
Tylko jedna osoba jest godna otrzymania pełni tego, co możesz ofiarować
emocjonalnie, i twojego całkowitego zatracenia się w tym procesie. Sama
jest dorosłą córką. I oczywiście to ty jesteś tą osobą. Pozwól, by dorosła
córka wewnątrz ciebie oddała się po to, aby stworzyć w tobie cudowne
poczucie ciebie. Jest to jej dar od niej dla ciebie – dar siebie samej, dar
ozdrowienia.
Stajesz się teraz twórczynią takiej siebie, jaką chcesz być. Możesz wziąć
do ręki pędzel emocjonalny i namalować własny portret. Dorosła córka
w tobie zapewnia ci całą paletę barw i dowolną ilość farby. Ty dostarczasz
płótno i koncepcję swego wizerunku. Razem tworzycie maksymalnie
zdrowe ja. Możesz teraz położyć podwaliny pod swoje życie. Czy wiesz,
kim chcesz się stać? Czy chwycisz za pędzel? Czy odnajdziesz siebie?
Przystąpienie do dzieła
W książce Getting Unstuck (Wyrwanie się z marazmu) Sidney Simon pisze
o tym, że ludzie często chcą się zmienić, ale nie potrafią się do tego zabrać.
Utknęli w emocjonalnej koleinie. Niekiedy ruszenie z miejsca zaczyna się
od zdania sobie sprawy, że się utknęło. Zdaniem dr. Simona przed
dokonywaniem potrzebnych zmian powstrzymuje nas osiem barier. Ile
z poniższych cech hamuje ciebie?
1. Niska samoocena
Niskie poczucie własnej wartości, wątek przewijający się w całej książce,
wydaje się tkwić w samym centrum zagadnień, które tu omawialiśmy.
Mówiąc najprościej, niska samoocena uniemożliwia nam uwierzenie w to,
że zasługujemy na coś lepszego.
2. Niedostrzeganie innych opcji
Niekiedy nie dostrzegamy w swojej sytuacji alternatywnych możliwości.
Kiedy indziej próbujemy różnych strategii odmiany swego życia, ale
niestety żadna z nich się nie sprawdza. W końcu człowiek może zostać
z poczuciem, że nie ma dla niego żadnego wyjścia, czyli z poczuciem
wyuczonej bezradności.
3. Nieświadomość, czego tak naprawdę chcę
Kiedy człowiek pozostaje pod kontrolą innych ludzi, ogromną trudność
sprawia mu rozpoznanie tego, czego chce. Dorosłe córki często mówią, że
nie wiedzą, co chciałyby robić. Są emocjonalnie wypompowane. Jednakże
dobrym punktem wyjścia jest namysł nad tym, czego nie chcą. Wielokrotne
nieudane próby zorientowania się, czego chcesz, zwłaszcza jeżeli już teraz
masz niski poziom energii, pogłębiają tylko poczucie uwięźnięcia
w martwym punkcie. Efektem jest przekonanie: „Jestem tak pokręcona, że
nawet nie wiem, czego chcę”, co jest jednocześnie wyrazem
samooskarżenia.
Jeśli dowiedzenie się, czego naprawdę chcesz, sprawia ci trudność,
możesz zacząć od sporządzenia listy rzeczy, których nie chcesz robić.
Dzięki temu wyeliminujesz wiele niepożądanych ścieżek i wyznaczysz
ogólny kierunek, w jakim mają podążać pozytywne zmiany. Jeżeli chcesz
przestać żyć w taki sposób, w jaki żyjesz teraz, dowiedz się przynajmniej,
czego sobie nie życzysz.
4. Obrona status quo
Czy w twoich wypowiedziach często pojawia się słowo „ale”? Ilekroć
stajesz wobec potrzeby dokonania zmiany, zgadzasz się z tym i zaraz potem
dodajesz: „Ale…”. Tego typu stwierdzenia mogą być powodami, dla
których nie chcesz się zmieniać.
5. Strach
W życiu mogą ci towarzyszyć najróżniejsze lęki. Niektóre z nich są
uzasadnione, inne czysto fikcyjne. Czasami obawiamy się odkrycia
pewnych kwestii o sobie, a czasami obawiamy się tego, co inni mogą o nas
wiedzieć. Niemniej w marazmie trzyma nas strach przed zmianą, na
przykład zmianą zachowań autosabotujących. Wiesz, że coś jest dla ciebie
złe, ale mimo to postępujesz tak dalej. Obawiasz się, jakie mogłyby być
konsekwencje, gdybyś nie podjęła zwyczajowego sabotującego cię
zachowania, toteż trwasz przy tym, co jest ci znane, bo nieznane napawa cię
lękiem.
6. Brak współpracy
Brak współpracy pojawia się wówczas, gdy uparcie starasz się robić
wszystko sama. Nie prosisz o pomoc ani nawet nie chce ci się jej poszukać.
Izolacja sprawia, że tkwisz w martwym punkcie.
7. Perfekcjonizm
Czy jesteś zdania, że o ile zmiana nie byłaby doskonała i nie uczyniłaby
twojego życia doskonałym, to nie ma sensu jej podejmować? Masz zamiar
powstrzymywać się z działaniem do czasu, aż uznasz, że wszelkie ryzyko
zostało wyeliminowane. W takiej sytuacji zwykle wyeliminowana zostaje
jednak tylko okazja do zmiany. Dążąc do usunięcia wszelkiego ryzyka,
można stracić wiele szans rozwoju oraz mnóstwo wspaniałych ludzi
w swoim życiu.
8. Brak woli
Lata życia w rodzinie alkoholowej wyczerpują emocjonalnie. Możesz mieć
przekonanie, że nie zostało ci dość energii, abyś zdołała dokonywać
różnych rzeczy. Pamiętaj jednak, że nie musisz zrealizować wszystkiego
jednocześnie, a wprowadzane przez ciebie zmiany nie muszą być idealne.
Utrzymuj skalę zamierzonych zmian na poziomie porównywalnym
z twoimi bieżącymi zasobami energii, a będziesz miała większą szansę
przystąpić do dzieła. Najważniejsze jest, aby zacząć – ruszyć się z miejsca.
Wypracowywanie dojrzałych strategii odpornościowych
Na wcześniejszych stronach tej książki pisałem o umiejętnościach
związanych z odpornością psychiczną, które prawdopodobnie nabyłaś
w dzieciństwie, aby jakoś przetrwać dysfunkcję i cierpienie. Twoja
dziecięca odporność nie mija z chwilą, gdy stajesz się dorosła. Odporność
nie polega na braku ryzyka czy dysfunkcji, lecz na udanej adaptacji do
przeciwności. Skuteczne wypracowanie odporności psychicznej jest
uzależnione od znalezienia i wzmacniania czynników ochronnych. Gdy
byłaś mała, czynniki ochronne pojawiały się na zasadzie losowej. W życiu
dorosłym możesz jednak przyczyniać się do ich zaistnienia. Tak na
przykład czynnikiem ryzyka jest izolacja, natomiast przyjaciele i związki
interpersonalne stanowią czynniki ochronne. Możesz nadal korzystać
z wykształconych w dzieciństwie umiejętności, a obecnie jesteś w stanie je
wzbogacać. Jeżeli chcesz być odporna w dorosłości, możesz zacząć
ćwiczyć pomnażanie czynników ochronnych w swoim życiu.
Dziewięć niżej opisanych umiejętności związanych z odpornością
pomagało dorosłym córkom rozwijać czynniki ochronne w ich życiu
i prowadziło do ozdrowienia. Zanim jednak do nich przejdziemy, wiedz, że
niemal wszystkie takie kompetencje opierają się na poczuciu własnej
wartości. Aby wypróbować nowe zachowania i umiejętności, trzeba
bowiem mieć dostatecznie dobre zdanie o sobie. Musisz wierzyć, że twoje
życie może być nie tylko inne, ale też lepsze. Jeżeli nie spodziewasz się po
sobie wiele, nie spodziewaj się też wiele po innych. Stawiaj sobie ambitne
cele – pod względem fizycznym, emocjonalnym i duchowym. Nikt nie
wznosi się do niskich oczekiwań. Zawieś sobie poprzeczkę wysoko i ruszaj!
1. Odporność obejmuje świadomość, czego chcesz
Wiesz już, jaką osobą obecnie jesteś. Jeżeli chciałabyś się zmienić, jak
masz wyglądać w nowej wersji? Jak chciałabyś się czuć? Czy
zachowałabyś jakieś elementy emocjonalne starej siebie? Ile nowych
emocji byś doznawała? Zrób listę tego, jaka miałabyś się stać po
wyzdrowieniu. Nie zapomnij o tym, jak chciałabyś żyć i wyrażać uczucia
oraz w jaki sposób możesz nauczyć się przyjmować przejawy bliskości od
innych. Od kiedy dysponujesz takim obrazem, masz pojęcie o tym, co
znaczy dla ciebie ozdrowienie.
2. Odporność obejmuje odpuszczenie dawnych spraw
Kurczowo trzymając się przeszłości, nie można liczyć na wrastanie
w przyszłość. Nie możesz zachowywać formuły dorosłej córki jako swojej
jedynej tożsamości. W procesie zdrowienia człowiek nie jest nastawiony na
przeszłość, lecz na rozwój. W miarę zdrowienia zaczniesz uwalniać się od
bólu, emocji i barier, które cię hamowały. Trzymanie tych czynników
w sobie drenuje cię energetycznie. Wyswobadzając się z nich, będziesz
znajdować nową energię dla procesu zdrowienia. Jakaż to ulga i radość
rozstawać się z bagażem negatywnych emocji! Jedynym, co może cię
powstrzymywać i uniemożliwiać to rozstanie, jesteś ty. To ty kierujesz
procesem swojego zdrowienia i masz prawo uwolnić się od elementów,
których nie chcesz już mieć w nowej wersji siebie.
Uwalnianie się idzie w parze z odpornością psychiczną – czynniki te
wzajemnie się wspierają. Kiedy przestajesz kurczowo trzymać się
przeszłości, stajesz się odporna, a im bardziej odporna się stajesz, tym
łatwiej jest ci uwalniać się od przeszłości. Ponadto uwolnienie się robi
miejsce dla nowych aspektów, takich jak zadowolenie z siebie i innych,
większa wyrozumiałość i serdeczność, wyższe poczucie własnej wartości
oraz więcej energii.
3. Odporność obejmuje równowagę
Czy pamiętasz, jak w rozdziale 9 identyfikowałaś wiele swoich cech
dorosłej córki alkoholika? Proces zdrowienia nie oznacza, że musisz się
całkowicie zmienić i stać się przeciwieństwem tych cech. Oznacza
natomiast odzyskanie równowagi w życiu. W trakcie zdrowienia wiele
cech, które mogłaś uznawać za obciążenie, możesz zmienić w zalety.
Odporna psychicznie dorosła córka zachowuje równowagę, która pozwala
jej zaspokajać własne potrzeby, mieć dobre zdanie o sobie, troszczyć się
o innych, utożsamiać z nimi na zdrowych zasadach i nie mieć poczucia
eksploatowania przez nich. Twoje dawne życie było pozbawione
równowagi. Teraz twoje nowe ja ją odzyskuje. Dawna dorosła córka
w tobie była gotowa dużo poświęcić, by przechodzić do porządku
dziennego nad mnóstwem niezdrowych zachowań, co wytrącało cię
z równowagi i czyniło sobie obcą. Nowa ty wie, kim jest i jak ma
zachowywać swoją równowagę. Nie odrzucaj całkowicie tego, gdzie byłaś.
Korzystaj ze swoich zalet, by utrzymywać równowagę, ale niech to będzie
taka równowaga, która pozwala ci znajdować zdrową siebie.
4. Odporność obejmuje gojenie ran
Nie bój się stawić czoła bólowi czy przyznać się do odniesionych ran.
W trakcie zdrowienia musisz się wygoić. Proces ten nie pozwala na
zatrzymywanie w sobie starych ran. Ich zagojenie zaś wymaga od ciebie,
abyś przyznała, że istnieją, a być może również byś wybaczyła ludziom,
którzy ci je zadali.
Nie musisz wybaczyć wszystkich krzywd zaznanych w życiu. Dla
niektórych ofiar pewne zdarzenia są niewybaczalne. Jeżeli jednak
postanowisz wybaczyć, niech wybaczenie przyczynia się do gojenia ran.
Nie sądź, że musisz wybaczyć dlatego, że ktoś ci tak każe. Jeśli tak jest,
wybaczenie staje się współzależne. Powiąż udzielenie wybaczenia ze
swoim procesem zdrowienia. Zadaj sobie pytanie: „W jaki sposób
wybaczenie pomoże mi wygoić rany?”. Kiedy znajdziesz swoją odpowiedź,
będziesz wiedzieć, jak podejść do wybaczenia.
Zarówno gojenie ran, jak i proces zdrowienia wymagają czasu. Bądź
cierpliwa. Kiedy po urazie fizycznym zbyt szybko powracasz do
normalnego trybu życia, ryzykujesz kolejny uraz. Podchodź do swojego
zdrowienia cierpliwie. To są twoje rany i możesz zapewnić im jak najlepsze
leczenie. Zdrowiejąca, „gojąca” się osoba wie, jak może postępować, bo
zaczyna otaczać się opieką. Nie można uleczyć się bez przejścia przez
proces gojenia ran. Jeżeli przemkniesz przez niego pospiesznie, nie gojąc
się, dawne rany emocjonalne pociągną cię wstecz.
5. Odporność obejmuje dawanie
Odporność psychiczna oznacza, że jesteś w stanie znaleźć wszystko, czego
ci zabrakło, a potem dać to sobie. Ozdrowienie jest darowaniem sobie
siebie samego i wielu zdrowiejących ludzi ma poczucie, jakby na nowo
rodzili się emocjonalnie. Odnajdują dar pełnego radowania się swoim
życiem. Kto ma twój dar? Masz go ty, nie na stronach tej książki, ale
w sercu, duszy, emocjach i zdrowiu.
Czy potrafisz znaleźć ten dar i go rozpakować? Wszystko to, co straciłaś
lub czego zostałaś pozbawiona, gdy byłaś dziewczynką, masz wewnątrz
siebie. Na twój dar składa się wszystko, co odkładasz do swojego
sekretnego emocjonalnego schowka. Wiele dorosłych córek codziennie
potajemnie dźwigało ten dar, każdego dnia mając nadzieję, że zdołają go
otworzyć, po czym okazywało się tylko, że upłynął kolejny dzień, a dar jest
wciąż nierozpakowany. Inne dorosłe córki, jak królewny z bajki,
zapominały, gdzie złożyły swoje emocje i dziecięcego ducha. Twój dar od
dawna spoczywa zamknięty na kłódkę. Czy znalazłaś klucz? A co
ważniejsze, czy znalazłaś kłódkę, tak byś mogła wypuścić się na wolność?
Klucze do twojego ozdrowienia leżą w tobie. Otwórz kłódkę i przyjmij
dar. Kiedy potrafisz dawać sama sobie, przekonasz się, że nikt nie zdoła
ponownie odebrać ci tych darów. Przekonasz się, że nie będziesz ukrywać
więcej tego, kim jesteś, i że będziesz korzystać ze swojego ozdrowienia na
co dzień. Przekonasz się, że zdrowie polega nie tylko na dawaniu, ale i na
wielokrotnym otrzymywaniu. Nigdy nie znudzi ci się otwieranie swojego
daru, bo każdy dzień będzie oferował nowe prezenty. Abyś mogła je
rozpoznać i docenić, musisz być dostatecznie zdrowa, by nie tylko
wiedzieć, czym one są, lecz także się nimi cieszyć. Gdy zaś będziesz
potrafiła radować się swoimi darami, poznasz, że dałaś sobie dar
ozdrowienia.
6. Odporność obejmuje wypracowanie poczucia siebie
Skąd masz wiedzieć nie tylko, że zdrowiejesz, ale także że przechodzisz od
bycia wyłącznie dorosłą córką do wykształcania zdrowego poczucia siebie?
Zorientujesz się, że tak jest, gdy zaczniesz uważać i czuć, iż możesz bez
strachu być sobą. Będziesz to wiedzieć, gdy będziesz w stanie radować się
sobą, zaczniesz się sobie podobać i będziesz mogła zawrzeć ze sobą pokój.
Będziesz wiedzieć, że zdrowiejesz i wykształcasz zdrowe poczucie
siebie, kiedy zaczniesz zgadzać się z niektórymi z poniższych stwierdzeń.
Nie mam już poczucia, że muszę nad wszystkim panować.
Zaczynam mieć takie relacje, jakich zawsze sobie życzyłam.
Zaczynam raczej odczuwać swoje emocje niż o nich myśleć.
Przestaję się bać swoich wspomnień.
Ufam własnym ocenom.
Nie jestem już pod wpływem egofobii.
Jestem w stanie przyznać, że mam pewne zalety.
Nie myślę już o sobie jako o jedynej dorosłej córce alkoholika na świecie.
Zaczynam się szanować.
Uczę się lubić i kochać siebie.
Potrafię przyjmować miłość i przejawy bliskości od ludzi.
Potrafię mówić „nie” innym i „tak” sobie.
Uczę się przyjmować ducha zdrowienia.
Wszystkie te działania i odczucia są wskaźnikami dokonującej się w tobie
transformacji od bycia dorosłą córką alkoholika do stawania się sobą.
W miarę zdrowienia będziesz coraz bliższa wypracowania zdrowej siebie.
Ozdrowienie i rozwój zdrowego ja mają jedną rzecz wspólną: oba są
ciągłymi procesami. Nie są to punkty na mecie. To wspaniałe podróże.
Ograniczanie swojego zdrowienia i rozwoju osobistego byłoby
rozczarowujące. W roli dorosłej córki twoja tożsamość i zachowania były
ograniczone, ale twojego rozwoju nie może ograniczyć nikt oprócz ciebie.
7. Odporność obejmuje polubienie siebie
Najbardziej destrukcyjnym odziaływaniem rodzin alkoholowych jest to, że
wychodzą z nich ludzie, którzy nie lubią siebie. Największym wyzwaniem
wśród czekających cię przemian będzie więc polubienie i pokochanie
siebie. Jeżeli nie polubisz siebie, przekonasz się, że życie ze sobą będzie dla
ciebie jeszcze trudniejsze niż życie z alkoholikiem. Wykazałaś, że potrafisz
tolerować dysfunkcyjne zachowanie innych osób, ale wiesz, że nie
zniesiesz go u siebie. Kiedy zacznie ci się podobać to, kim jesteś, otworzysz
cały emocjonalny świat, który do tej pory był przed tobą zamknięty. Ucz się
lubić siebie. Będziesz przecież spędzać mnóstwo czasu z nową sobą…
Kiedy już się polubisz, będziesz w stanie doceniać siebie jako
wytrwałego wojownika, a nie ofiarę. Będziesz umiała przejawiać poczucie
humoru, które nie wyrasta z bolesnego sarkazmu. Będziesz miała zaufanie
do swoich decyzji, bo spodoba ci się podejmująca je osoba. Kiedy polubisz
siebie, będziesz się także szanować. Poprawisz jakość swoich relacji, bo
będziesz miała przekonanie, że zasługujesz na to, co najlepsze, oraz masz
dużo do zaoferowania. Kiedy polubisz siebie, dokonasz przejścia od
idealnej córki do stania się idealną sobą dokładnie taką, jaka jesteś.
Uświadomisz sobie i zaakceptujesz to, że idealna ty obejmuje całość ciebie:
to, co pozytywne, i to, co negatywne – i to nie szkodzi. Idealna ty nie jest
współuzależniona. Idealna ty nie pozostaje pod czyjąś kontrolą. Idealna ty
nie boi się siebie. To tobie najlepiej wychodzi bycie tobą. Koniec
z udawaniem kogoś innego, koniec z postrzeganiem siebie cudzymi oczami.
Kiedy się lubisz, możesz być sobą.
8. Odporność obejmuje ustanawianie granic
Zdrowe granice trzeba wyznaczyć; człowiek się z nimi nie rodzi. Wiele
dorosłych córek uświadamia sobie potrzebę stawiania granic w życiu
prywatnym i zawodowym. Wiele z nich czuje lęk przed odmawianiem
czegoś komukolwiek. Strach przed odrzuceniem uniemożliwia im działanie
zgodne ze swoim najlepszym interesem. Dla dorosłych córek, które
wykazywały się odpornością w dzieciństwie, ważne jest rozwinięcie
autonomii. Kluczem do niej są granice. Odporna psychicznie osoba nie
czuje się już wykorzystywana ani traktowana przedmiotowo. Masz prawo
do mówienia „nie”.
Ponadto odporność psychiczna oznacza, że wiesz, za czym się
opowiadasz, i twoje przekonania cię satysfakcjonują. Ludowa mądrość
głosi, że człowiek bez swoich przekonań szybko nabiera cudzych… Czy
wiesz, za czym się opowiadasz i jakie masz poglądy? Jeżeli tak, znasz też
swoje granice. Jeżeli nie, powinnaś dowiedzieć się więcej o sobie
i szanowanych przez siebie wartościach.
9. Odporność obejmuje nauczenie się sztuki przyjmowania
Największą przeszkodą na drodze do zdrowienia i samorozwoju jest
niezdolność przyjmowania. Możesz starać się zmienić siebie i nauczyć się
wszystkich związanych z tym procesów, po czym stanąć wreszcie twarzą
w twarz z tym, czego zawsze pragnęłaś, i zorientować się, że nie umiesz
tego przyjąć. Niezdolność przyjmowania uniemożliwia ci nabranie
odporności psychicznej. Przełam tę barierę. Nie możesz spodziewać się, że
inni ludzie zdołają ci pomóc, jeżeli upierasz się przy tym, aby wszystko
robić sama. Wpuszczenie ludzi do swojego życia i zaakceptowanie ich
wkładu wymaga dojrzałości. Aby się zmieniać, musisz być zdolna do
przyjęcia tego, czego sobie życzysz. Jeżeli chcesz dobrze myśleć o sobie,
musisz być zdolna do przyjmowania dobrych uczuć.
Jeśli nie troszczysz się o siebie, dlaczego tak jest? Czy czegoś ci brakuje?
Może brakuje ci motywacji do zmiany, ale nie samej wiedzy o tym, jak się
jej dokonuje. Musisz być zdolna do zaakceptowania swoich motywacji, aby
móc przyjmować od innych. Jeżeli pragniesz zdrowych i kochających
relacji, czy jesteś gotowa przyjmować ofiarowaną miłość? Czy umiesz
zaakceptować relację ze zdrową osobą? Radość, miłość, współczucie,
spokój – wszystko to są dary. Przyjmuj je. Znajdź klucze do swojego
ozdrowienia, a co ważniejsze, znajdź drzwi, które mają zostać nimi otwarte.
Weź klucze do ręki i przekręć w zamkach. Zdemontuj zamki i powitaj
swoje nowe życie wewnętrzne. Obejmij się z nim jak z wieloletnią
przyjaciółką. Przywitaj je w domu. Zawołaj: „Zatroszczę się o ciebie
najlepiej, jak potrafię! Zatroszczę się o siebie!”. By wzrastać, musisz się
pozbyć wielu rzeczy, ale twój prawdziwy rozwój wyniknie z tego, co
wpuścisz do siebie.
Refleksje
Liczy się to, czym się stałeś.
Liz Smith
Doświadczenie to świetny nauczyciel, ale wystawia słone rachunki.
Minna Antrim
Nie mamy wyboru, jak ani kiedy umrzemy. Możemy decydować tylko o tym, jak
będziemy żyć.
Joan Baez
Jeżeli nie boisz się głosów wewnątrz siebie, nie będziesz się też bać krytyków wokół
siebie.
Natalia Ginzburg
Nigdy nie jest za późno, aby być tym, kim mogłeś być.
George Eliot
Postscriptum
D
aleko zaszliśmy w tej części naszej podróży. Szedłem z wami tak
długo, jak tylko dało się iść razem. Moja część wyprawy dobiega
końca. Czy twoja się zaczyna? Nie czuję się jedynym autorem tej książki.
Żaden z tekstów, które pisałem, nie wywołał we mnie tylu emocji. Byłem
raczej malarzem, który próbuje uchwycić na płótnie panoramę. Mam
nadzieję, że widziałem wszystko wyraźnie i że dobrze słuchałem w trakcie
tej drogi. Teraz przekazuję swoją mapę tobie. Wyruszysz we własną podróż.
Nie zapominaj, gdzie byłaś. Choć twoja wyprawa mogła być do tej pory
bardzo bolesna, część tego, co przeżyłaś, będzie ci służyło w dalszej
drodze. Naucz się korzystać z wartościowych doświadczeń. Niektóre
zdarzenia i osoby mogą ci ciążyć. Nie trzymaj się ich. Masz teraz
możliwość wyboru i masz mapę. Znajdź swoją ścieżkę. Znajdź swoją
miłość. Znajdź swojego ducha. Znajdź siebie.
Dodatek
Badania naukowe u podstaw tej książki
K
siążka Wyrosnąć z DDA. Wsparcie dla dorosłych córek alkoholików
jest oparta na dwóch wzajemnie powiązanych i przeprowadzonych
przez autora badaniach naukowych nad dorosłymi córkami rodziców
alkoholików. Jedno z nich obejmuje 125 dorosłych córek, które udzieliły
pisemnych odpowiedzi na otwarte pytania na temat bycia córką alkoholika.
Tematy tej książki i występujące w niej cytaty są zaczerpnięte z tego
„badania jakościowego”. Drugie badanie jest ilościową analizą odpowiedzi
na ankietę, która była przekazana do samodzielnego wypełnienia dwu
grupom kobiet: 624 dorosłym córkom alkoholików (które same
identyfikowały się jako takie) oraz 585 kobietom, które wychowywały się
w rodzinach bez problemu alkoholowego. Dane statystyczne pojawiające
się w książce pochodzą głównie z tego badania.
Te dwa dopełniające się badania dostarczają wszechstronnego obrazu
doświadczeń dorosłych córek alkoholików. Dane liczbowe identyfikują
cechy leżące u ich podłoża, a informacje jakościowe ukazują
problematyczne obszary, na których cechy te się przejawiają lub są
odreagowywane. Co ważniejsze, badania te pozwalają na uściślenie
i ugruntowanie obserwacji klinicznych i danych anegdotycznych, które do
tej pory dominowały na tym polu badawczym.
Tabele zawarte w Dodatku ilustrują część ustaleń z obu tych badań
i uzupełniają zasadniczy tekst Wyrosnąć z DDA. Prośby o bliższe
informacje na temat tych badań można kierować do autora pod adresem:
Mid-Atlantic Addiction Training Institute, Indiana University of
Pennsylvania, 1098 Oakland Avenue, Indiana, PA 15705, USA.
Tabela 1. Porównanie środowiskowe kobiet będących DDA i nie-DDA
DDA n = 624
nie-DDA n =
585
Informacje podstawowe
Mniejszość
Ślub
Rozwód
Pracownik branży socjalnej
Pije alkohol
10%
77%
42%
84%
61%
10%
74%
32%12
89%13
71%12
Postrzeganie relacji rodziców12
Zła
Poniżej przeciętnej
Przeciętna
Powyżej przeciętnej
38%
30%
20%
11%
11%
18%
28%
41%
Rodzaj przemocy w domu rodzinnym
Przemoc emocjonalna
Zaniedbanie potrzeb dziecka
Przemoc fizyczna w stosunku do dziecka
Wykorzystanie seksualne dziecka
Przemoc małżeńska
Bez żadnej formy przemocy
80%
31%
31%
19%
38%
15%
37%12
8%12
9%12
5%12
6%12
58%12
Bieżąca satysfakcja emocjonalna14
Bardzo niska lub niska
Umiarkowana
Wysoka lub bardzo wysoka
20%
45%
34%
10%
38%
51%
12
13
Istotne statystycznie, p≤0,001.
Istotne statystycznie, p≤0,05. 14 Istotne statystycznie, p≤0,001.
Tabela 2. Porównanie kobiet DDA i nie-DDA w wymiarach i zagadnieniach Indeksu DDA
DDA
n = 624
średnia (SD15)
nie-DDA
n = 585
średnia (SD)
Postrzegane wyizolowanie
Co jest normalne?
Czuję się inna od reszty ludzi
Trudności z bliskimi relacjami
9,96 (2,40)
3,18 ( 0,95)
3,25 (1,00)
3,53 (1,10)
7,99 (2,00)
2,52 (0,85)
2,73 (0,87)
2,74 (1,20)
Niekonsekwencja
Trudność z kończeniem przedsięwzięć
Natychmiastowa gratyfikacja
Złe zarządzanie czasem
8,79 (2,40)
2,86 (1,10)
3,06 (0,97)
2,87 (1,10)
7,54 (1,90)
2,40 (0,82)
2,67 (0,83)
2,47 (0,92)
Samopotępienie
Bezlitosne osądzanie się
Trudności w zabawie
Nadmierna powaga
10,72 (2,50)
3,63 (1,10)
3,16 (1,10)
3,92 (0,90)
8,77 (2,30)
2,95 (1,00)
2,44 (1,00)
3,38 (0,87)
Potrzeba sprawowania kontroli
Nadmierne reagowanie na zmiany
Superodpowiedzialność
6,84 (1,70)
3,37 (0,97)
3,46 (1,20)
5,54 (1,70)
2,82 (0,87)
2,72 (1,10)
Potrzeby aprobaty
Poszukiwanie aprobaty i potwierdzenia siebie
Lojalność, nawet gdy ktoś na nią nie zasługuje
Kłamanie, gdy łatwo można mówić prawdę
9,08 (2,10)
3,51 (1,00)
3,39 (1,00)
2,17 (0,82)
7,76 (1,80)
3,00 (0,91)
2,98 (0,98)
1,78 (0,69)
Usztywnienie
Utarty tryb działania
Dążenie do napięć i kryzysów
Unikanie konfliktu
8,19 (2,30)
2,75 (0,93)
2,60 (1,00)
2,84 (1,00)
6,75 (2,00)
2,27 (0,79)
2,09 (0,87)
2,34 (0,92)
Lęk przed porażką
Lęk przed odrzuceniem i osamotnieniem
Lęk przed krytyką i osądem
Lęk przed porażką
9,58 (2,80)
3,03 (1,10)
3,14 (1,00)
3,41 (1,10)
7,73 (2,50)
2,30 (0,97)
2,64 (0,94)
2,79 (1,20)
62,13 (12,00)
52,52 (10,00)
Ogółem
15
Odchylenie standardowe (przyp. tłum.).
Wszystkie powyższe wyniki są istotne statystycznie, p≤0,001.
Skala: 5 = zawsze, 4 = często, 3 = czasami, 2 = rzadko, 1 = nigdy.
Tabela 3. Problemy wskazywane przez dorosłe córki alkoholików
odsetek
n = 125
Unikalne problemy córek nałogowo pijących matek
Wzorce roli
Związki
Umiejętności rodzicielskie
Tożsamość
Zaufanie
Inne
45%
36%
17%
9%
4%
13%
n = 47
Unikalne problemy córek nałogowo pijących ojców
Związki
Pomieszanie ról
Bliskość
Poczucie siebie
Wykorzystanie seksualne
Perfekcjonizm
Inne
40%
32%
19%
12%
7%
4%
11%
n = 90
Najistotniejsze typy problemów w związkach
Zaufanie
Bliskość
Samoocena
Odpowiedzialność
Wybór niewłaściwego partnera
Inne
34%
28%
27%
23%
19%
21%
n = 96
Największe problemy rodzicielskie
Potrzeba kontrolowania
Brak wiedzy, jak wychowywać dzieci
Brak spójności
Niezdolność do zaspokajania potrzeb dziecka
Inne
33%
19%
16%
16%
20%
n = 81
Porady dla innych dorosłych córek alkoholików
Zadbaj o siebie
Rozpocznij zajęcia terapeutyczne
Korzystaj ze swoich dawnych umiejętności
Uświadom sobie, co straciłaś
Obracaj się wśród zdrowych ludzi
Inne
30%
26%
11%
8%
6%
20%
n = 66
Uwaga: odsetki w poszczególnych kategoriach sumują się powyżej 100
procent, bo niektóre uczestniczki wskazywały więcej niż jeden problem.
Bibliografia
Ackerman R.J., Abused No More: Recovery for Women from Abusive or Codependent
Relationships, HSI/TAB Books Inc., Blue Ridge Summit (PA) 1989.
Ackerman R.J., Adult Daughters of Alcoholics Study, Indiana University of Pennsylvania,
Indiana (PA) 1988.
Ackerman R.J., Children of Alcoholics: A Guidebook for Educators, Therapists and Parents,
Learning Publications, Holmes Beach (FL) 1978.
Ackerman R.J., Let Go and Grow: Recovery for Adult Children of Alcoholics, Health
Communications Inc., Deerfield Beach (FL) 1987.
Ackerman R.J., Same House, Different Homes: Why Adult Children of Alcoholics Are Not All
the Same, Health Communications Inc., Deerfield Beach (FL) 1987.
Ackerman R.J., Gondolf E., Differentiating Adult Children of Alcoholics: The Effects of
Background and Treatment on ACOA Symptoms, „The International Journal of the
Addictions” 1991, t. 26, nr 11, s. 1159–1172.
Ackerman R.J., Pickering S.E., Before It’s Too Late: Helping Women in Controlling or
Abusive Relationships, Health Communications Inc., Deerfield Beach (FL) 1995.
Agnew E., Robideaux S., My Mama’s Waltz: A Book for Daughters of Alcoholic Mothers,
Pocket Books, New York 1998.
Bass E., Davis L., The Courage to Heal, Harper and Row, New York 1988.
Benard B., Burgoa C., Whealdon K., Fostering Resiliency in Kids: Protective Factors in the
School, Far West Laboratory, San Francisco 1994.
Bepko C., The Responsibility Trap, The Free Press, New York 1985.
Berkowitz A., Wesley Perkins H., Personality Characteristics of Children of Alcoholics,
„Journal of Consulting and Clinical Psychology” 1988, t. 56, nr 2, s. 206–209.
Berman C., Adult Children of Divorce Speak Out, Simon & Schuster, New York 1991.
Blaker K., Born to Please, St. Martin’s Press, New York 1988.
Braithwaite V., Devine C., Life Satisfaction and Adjustment of Children of Alcoholics: The
Effects of Parental Drinking, Family Disorganization, and Survival Roles, „British Journal of
Clinical Psychology” 1993, t. 32, s. 417–429.
Brenner A., Helping Children Cope with Stress, Lexington Books, Lanham (MD) 1984.
Butler K., The Anatomy of Resilience, „Family Therapy Networker” 1997, t. 21, nr 2, s. 22–
31.
Cameron Catherine, Resolving Childhood Trauma, Sage Publications, Thousand Oaks (CA)
2000.
Children of Alcoholics Foundation, Collaboration, Coordination and Cooperation: Helping
Children Affected by Parental Addiction and Family Violence, Children of Alcoholics
Foundation, New York 1995.
Cork M.R., The Forgotten Children, Addiction Research Foundation, Toronto 1969.
Cowan C., Kinder M., Smart Women, Foolish Choices, Clarkson N. Potter Inc., New York
1985.
Dayton T., Trauma and Addiction, Health Communications Inc., Deerfield Beach (FA) 2000.
Earls F., Reich W., Jung K.G., Cloniger C.R., Psychopathology in Children of Alcoholic and
Antisocial Parents, „Alcoholism: Clinical and Experimental Research” 1988, t. 12, s. 481–
487.
el Guebaly N., Offord D.R., The Offspring of Alcoholics: A Critical Review, „American
Journal of Psychiatry” 1997, t. 134, nr 4, s. 357–365.
Ellis D.A., Zucker R.A., Fitzgerald H.E., The Role of Family Influences in Development and
Risk, „Alcohol Health and Research World” 1997, t. 21, nr 3, s. 218–225.
Erikson E.H., Dzieciństwo i społeczeństwo, Rebis, Poznań 1997.
Fossum M., Catching Fire, Harper and Row, New York 1989.
Garmezy N. et al., według relacji Eleanor Hoover w „Human Behavior” kwiecień 1976.
Gondolf E.W., Ackerman R.J., Validity and Reliability of an Adult Children of Alcoholics
Index, „The International Journal of the Addictions” 1993, t. 28, nr 3, s. 257–269.
Having a Good Day, „USA Today” 13 kwietnia 1989.
Hoff L.A., People in Crisis, wyd. II, Addison-Wesley Publishing, Menlo Park (CA) 1984.
Hoopes M., Harper J., Birth Order Roles and Sibling Patterns in Individual and Family
Therapy, Aspen Publishers Inc., Rockville (MD) 1987.
Jacobson S.W., Assessing the Impact of Maternal Drinking During and After Pregnancy,
„Alcohol Health and World Research” 1997, t. 21, nr 3, s. 199–203.
Jantz G.L., Hope, Help, and Healing for Eating Disorders, Harold Shaw Publishers,
Colorado Springs (CO) 1995.
Johnson J., Boney T., Brown B., Evidence of Depressive Symptoms in Children of
Substance Abusers, „International Journal of the Addictions” 1990, t. 25, nr 4, s. 465–479.
Keri Report on Confidence and the American Woman, „USA Today” 1988.
Kumpfer K.L., Outcome Measures of Interventions in the Study of Children of SubstanceAbusing Parents, „Pediatrics” 1999, suplement, t. 103, nr 5, s. 1128–1144.
Maine M., Father Hunger: Fathers, Daughters and Food, Gurze Books, Carlsbad (CA)
1991.
Maslow A.H., W stronę psychologii istnienia, Pax, Warszawa 1986.
Morehouse E., Richards T., An Examination of Dysfunctional Latency Age Children of
Alcoholic Parents and Problems in Intervention, „Journal of Children in Contemporary
Society” jesień 1982, t. 15, nr 1.
Niven R.G., Alcohol and the Family [w:] Alcoholism and Related Problems, L.J. West (red.),
Prentice-Hall, Englewood Cliffs (NJ) 1984, s. 91–109.
Norwood R., Kobiety, które kochają za bardzo, Rebis, Poznań 2013.
Obuchowska I., Emotional Contact with the Mother as a Social Compensatory Factor in
Children of Alcoholics, „International Mental Health Research Newsletter” 1974, t. 16, nr 4,
s. 2–4.
Perrin T.W., I Am an Adult Child of an Alcoholic, Thomas W. Perrin, 1984.
Reid J., Macchetto P., Foster S., No Safe Haven: Children of Substance Abusing Parents,
Center on Addiction and Substance Abuse at Columbia University, 1999.
Rivinus T.M., Levoy D., Matzko M., Seifer R., Hospitalized Children of Substance Abusing
Parents and Sexually Abused Children: A Comparison, „Journal of the American Academy
of Child and Adolescent Psychiatry” 1992, t. 31, nr 6, s. 1019–1923.
Robinson B.E., Rhoden J.L., Working with Children of Alcoholics, wyd. II, Sage, Thousand
Oaks (CA) 1998.
Sanford L.T., Women and Self-Esteem, wykład wygłoszony na Indiana University of
Pennsylvania, Indiana (PA) kwiecień 1988.
Sanford L.T., Donovan M.E., Women & Self-Esteem, Anchor Press/Doubleday, New York
1985.
Seilhamer R., Jacob T., Dunn N., The Impact of Alcohol Consumption on Parent-Child
Relationships in Families of Alcoholics, „Journal of Studies on Alcohol” 1993, t. 54, nr 2, s.
189–198.
Seixas J., Youcha G., Children of Alcoholism, Crown Publishing, New York 1985.
Sheehy G., Passages: Predictable Crises of Adult Life, E. P. Dutton, New York 1978.
Sher K.J., Children of Alcoholics: A Critical Appraisal of Theory and Research, University of
Chicago Press, Chicago 1991.
Sher K.J., Psychological Characteristics of Children of Alcoholics, „Alcohol Health and
Research World” 1997, t. 21, nr 3, s. 247–253.
Simon S.B., Getting Unstuck, Warner Brothers, New York 1988.
Subby R., Lost in the Shuffle, Health Communications Inc., Deerfield Beach (FL) 1987.
Tower C.C., Understanding Child Abuse and Neglect, wyd. III, Allyn and Bacon, Boston
1996.
Volchok S., Childhood Labels, „Glamour” lipiec 1985.
Wallerstein J.S., Children of Divorce: Stress and Developmental Tasks [w:] N. Garmezy, M.
Rutter (red.), Stress, Coping and Development in Children, McGraw-Hill, New York 1983, s.
265–302.
Werner E.E., Resilient Offspring of Alcoholics: A Longitudinal Study from Birth to Age 18,
„Journal of Studies on Alcohol” 1986, t. 47, nr 1, s. 34–40.
Werner E.E., Johnson J.L., The Role of Caring Adults in the Lives of Children of Alcoholics,
„Children of Alcoholics: Selected Readings” 2000, nr 2.
Williams C.N., Differences in Child Care Practices Among Families with Alcoholic Fathers,
Alcoholic Mothers, and Two Alcoholic Parents, „Abstract in Dissertation Abstracts
International” 1983, nr 44, s. 299.
Wilsnack R.W., Wilsnack S.C., Klassen A.D., Women’s Drinking and Drinking Problems:
Patterns from a 1981 National Survey, odczyt zaprezentowany na dorocznej konferencji
Society for the Study of Social Problems, San Francisco, wrzesień 1982.
Windle Michael, Concepts and Issues in COA Research, „Alcohol and Health Research
World” 1997, t. 21, nr 3, nr 185–191.
Woititz Janet G., Dorosłe dzieci alkoholików, Akuracik, Warszawa 2000.
Wolin S., Wolin S., The Resilient Self: How Survivors of Troubled Families Rise Above
Adversity, Random House, New York 1993.
Zelditch M., Role Differentiation in the Nuclear Family: A Comparative Study [w:] Family,
Socialization and Interaction Process, T. Parsons, R. Bales (red.), Free Press, Glencoe (IL)
1955, s. 307–351
Download