Uploaded by jurysta

Cel prawa wedlug Law and Economics On th

advertisement
Wojciech Załuski
Wydział Prawa i Administracji UJ
Cel prawa według Law and Economics
1. Wprowadzenie
Pogląd zwolenników Law and Economics na temat celu prawa wydaje się na pierwszy
rzut oka zupełnie jasno określony. Celem tym jest maksymalizacja bogactwa społecznego
(MBS), czy, w sformułowaniu równoważnym, minimalizacja kosztów społecznych (MKS).
Problem pojawia się wtedy, gdy usiłujemy znaleźć w ich pracach jakąś dokładniejszą
definicję tych nazw. Natrafiamy wówczas na szereg odmiennych, nie zawsze metodologicznie
zadowalających, propozycji, lub, co gorsza, na stwierdzenie, że nazwy te z uwagi na ich
oczywistość nie wymagają bliższej charakterystyki. Cel prawa, tak jak go rozumieją
zwolennicy Law and Economics, staje się klarowniejszy, gdy jego powyższe sformułowania
zastępuje się technicznym terminem z zakresu ekonomii – „efektywnością” – który posiada w
miarę precyzyjne znaczenie. Wtedy jednak natychmiast pojawia się pytanie o relację dwóch
poprzednich sformułowań do pojęcia „efektywności”. Oprócz kwestii pojęciowych nasuwa
się jednak jeszcze poważniejszy problem, już ściśle filozoficzny: czy trafna jest teza, że MBS,
MKS, czy efektywność stanowią najważniejszy cel prawa, w szczególności, czy cel ten ma
pierwszeństwo w ewentualnym konflikcie z wymogami sprawiedliwości.
Nasza analiza powyższych zagadnień będzie przebiegać w trzech krokach. W kroku
pierwszym sprecyzujemy znaczenia nazw „MBS” i „MKS”. W tym kontekście opiszemy
relacje między wymogiem MBS a utylitarystycznym nakazem maksymalizacji społecznego
dobrobytu. W kroku drugim wprowadzimy pojęcie ekonomicznej efektywności i pokażemy,
w jakim sensie ono uchodzić za odpowiednik, czy eksplikację, MBS i MKS. Wreszcie w
kroku trzecim zbadamy relacje między efektywnością i sprawiedliwością.
Na koniec tych wstępnych uwag chcemy podkreślić, że nasza analiza jest
ukierunkowana normatywnie, a nie deskryptywnie. Znaczy to, że precyzujemy zasady MBS,
MKS i efektywności po to, by rozstrzygnąć, czy powinny być realizowane, tj. stanowić cel
prawa, nie zaś po to, by stwierdzić, w jakim stopniu są realizowane. Zgodnie z rozumieniem
deskryptywnym tych zasad, które dominowało zwłaszcza w pierwszej fazie rozwoju ruchu
Law and Economics sędziowie i legislatorzy1 mniej lub bardziej świadomie podejmują
1
Ci drudzy w mniejszym stopniu – z uwagi na ich podatność na działanie różnych grup nacisku forsujących
własne interesy.
1
decyzje prowadzące do wzrostu bogactwa społecznego. Być może jest to teza trafna. Bardziej
fundamentalne wydaje nam się jednak pytanie, czy efektywność powinna być celem prawa.
2. Krok pierwszy: o maksymalizacji bogactwa społecznego i minimalizacji kosztów
społecznych
Choć pojęcia MBS i MKS mogą być stosowane zamiennie (minimalizując koszty
społeczne, maksymalizujemy tym samym bogactwo społeczne i vice versa), intuicja językowa
podpowiada, że pierwsze z nich jest bardziej adekwatne dla takich prawnie relewantnych
sytuacji, w których o żadnej ze stron nie można powiedzieć, że ponosi szkodę czy stratę,
drugie zaś dla sytuacji, w których podział ról sprawca-poszkodowany jest wyraźny. Można
więc powiedzieć, że regulując sytuacje pierwszego typu (polegające przede wszystkim na
zawieraniu dobrowolnych umów), prawo powinno maksymalizować bogactwo społeczne, zaś
regulując sytuacje drugiego typu (związane z dochodzeniem odszkodowania z tytułu
niedotrzymania warunków umowy, z tytułu deliktów, czy sytuacje prawno-karne), prawo
powinno minimalizować koszty społeczne. Przejdziemy teraz do bliższej charakterystyki obu
‘bliźniaczych’ celów.
2.1. Maksymalizacja bogactwa społecznego
Kluczowe dla zrozumienia postulatu MBS jest pojęcie bogactwa społecznego.
Przedstawimy definicję tego pojęcia, wychodząc od ekonomicznej definicji produktu
narodowego. Przez realny produkt narodowy brutto ekonomiści rozumieją sumę wszystkich
dóbr materialnych i niematerialnych (w tym usług) wyprodukowanych w danym kraju w
jakimś okresie, wyrażoną w bieżących cenach rynkowych i skorygowaną przez uwzględnienie
inflacji, tj. pomniejszoną o sumę wystarczającą do zrekompensowania wzrostu cen od roku
przyjętego za bazowy. Zatem realny produkt narodowy brutto wykazuje zwiększenie
fizycznej wielkości produkcji w danym okresie, wykluczając wzrost cen.2 Czym od
powyższej definicji różni się pojęcie bogactwa społecznego? W definicji produktu
narodowego mowa jest o wartości rynkowej – bieżących cenach rynkowych – jako
miernikach wartości dóbr wyprodukowanych w jakimś okresie i w danym kraju. Natomiast do
definicji bogactwa społecznego wprowadza się pojęcie wartości subiektywnej wyrażonej w
2
Dodajmy, że odejmując od realnego produktu narodowego brutto sumy przeznaczone na amortyzację dóbr
kapitałowych, otrzymamy realny produkt narodowy netto.
2
pieniądzach. Chodzi tu o najniższą sumę pieniężną, za jaką dana osoba – właściciel – jest
gotów dane dobro sprzedać. Ponadto, mówiąc o bogactwie społecznym ma się na myśli nie
tylko dobra wyprodukowane w danym roku, ale także te, które powstały wcześniej i nadal
istnieją. W efekcie, definicja bogactwa społecznego mogłaby brzmieć ostatecznie tak:
bogactwo społeczne jest sumą wszystkich dóbr materialnych i niematerialnych w danym
kraju, szacowanych w danym punkcie czasowym wedle wartości subiektywnej (wyrażonej w
pieniądzach), jaką mają one dla ich właścicieli [por. np. Posner 1983, s. 48-117].
Odpowiednikiem realnego produktu narodowego brutto na gruncie definicji bogactwa
społecznego byłby przyrost bogactwa społecznego w ciągu roku w danym kraju. Zasadniczą
różnicę między oboma pojęciami – różnicę dotyczącą rodzaju miernika wartości dobra –
możemy zilustrować prostym przykładem.
Kazus 1
Osoba A jest gotowa zapłacić osobie B – właścicielowi – za naszyjnik nie więcej niż
1000 zł. Zatem wartość subiektywna naszyjnika dla A wynosi 1000 zł. Osoba B jest gotowa
sprzedać naszyjnik za sumę nie mniejszą niż 900 zł. Zatem wartość subiektywna naszyjnika
dla B wynosi 900 zł. Załóżmy, że po negocjacjach B sprzedaje A naszyjnik za 950 zł. O jaką
wartość w tej sytuacji zwiększyło się bogactwo społeczne? Zauważmy, że przed transakcją
jego wartość wynosiła 1900 zł. Składało się na nie 1000 zł, które A miał w gotówce oraz 900
zł B, tj. wartość subiektywna, jaką naszyjnik miał dla B. Po transakcji bogactwo społeczno
wzrosło do 2000 zł: A uzyskał naszyjnik, który ma dla niego wartość 1000 zł oraz pozostało
mu 50 zł z sumy 1000 zł, jaką był gotów zapłacić za naszyjnik, natomiast B otrzymał w
gotówce 950 zł. Rozpiszmy tę transakcję w nieco bardziej przejrzysty sposób. Przez x
będziemy rozumieć bogactwo społeczne istniejące niezależnie od stosunku kupna-sprzedaży
naszyjnika między A i B.
I. Bogactwo społeczne przed transakcją: [x zł] + [bogactwo A w kontekście transakcji
kupna-sprzedaży naszyjnika, tj. 1000 zł] + [bogactwo B w kontekście transakcji kupnasprzedaży naszyjnika, tj. 900 zł] = [x zł] + [1000 zł] + [900 zł] = [x] + 1900 zł.
II. Transakcja: B sprzedaje A naszyjnik za 950 zł.
III. Bogactwo społeczne po transakcji: [x zł] + [bogactwo A w kontekście transakcji
kupna-sprzedaży naszyjnika, tj. 1000 zł (wartość subiektywna, jaką ma dla A już posiadany
naszyjnik) oraz 50 zł (reszta z 1000 zł)] + [bogactwo B w kontekście transakcji kupnasprzedaży naszyjnika, tj. 950 zł] = [x zł] + [1000 zł + 50 zł] + [950 zł] = [x] + 2000 zł.
Przyrost bogactwa społecznego w wyniku transakcji wyniósł 1000 zł. Jest to różnica
między wartością subiektywną, jaką naszyjnikowi przypisywał sprzedawca i wartością
3
subiektywną, jaką przypisywał mu nabywca. Dodajmy, że niezależnie od rodzaju transakcji i
ceny, za jaką ostatecznie zostaje sprzedane dane dobro – pod warunkiem, że cena ta mieści się
w przedziale: wartość subiektywna danego dobra dla nabywcy – wartość subiektywna danego
dobra dla sprzedawcy – przyrost bogactwa społecznego zawsze jest równy tej różnicy.3 O ile
jednak w wyniku tej transakcji nastąpił wzrost bogactwa społecznego, o tyle wartość realnego
produktu narodowego brutto nie uległa zmianie. Wartość ta zwiększa się tylko wtedy, gdy
wzrasta ilość dóbr (pomijamy wpływ, jaki na zmianę owego produktu może mieć zmiana
wartości rynkowej dóbr, gdyż jest ona względnie stała); tymczasem w opisanej transakcji
ilość dóbr pozostała niezmieniona – zmieniły one tylko właścicieli.
Podsumujmy. Wzrost bogactwa społecznego, jaki ma miejsce w wyniku zawarcia
każdej dobrowolnej umowy, jest efektem różnicy między wartościami subiektywnymi
przypisywanymi przedmiotowi umowy – czyli określonemu dobru – przez jej strony. Wzrost
ten byłby największy wtedy, gdyby każde dobro trafiło do osoby przypisującej mu najwyższą
wartość subiektywną. Zauważmy, iż z faktu, że każda dobrowolna umowa prowadzi do
wzrostu bogactwa społecznego i z wymogu normatywnego, by prawo przyczyniało się do
MBS, wynika praktyczny wniosek, iż prawo powinno ułatwiać zawieranie dobrowolnych
umów.
2.2. Minimalizacja kosztów społecznych
Skupimy się teraz na ‘bliźniaczym’ w stosunku do MBS celu prawa – mianowicie, na
MKS. Cel ten powinien być realizowany w sytuacjach konfliktu między podmiotami prawa.
Pomoże go nam zilustrować prosty kazus.
Kazus 2
Posiadłości rolnika i hodowcy bydła sąsiadują ze sobą. Bydło hodowcy często tratuje
uprawy rolnika, powodując straty w wysokości średnio 2000 zł miesięcznie, czyli 24000 w
ciągu roku. Budowa płotu zabezpieczającego grunt rolnika przed stratowaniem przez bydło
kosztuje hodowcę 10000 zł (zakładamy, że tylko hodowca potrafi zbudować płot). Ponadto,
hodowca musi przeznaczać rocznie 500 zł na utrzymanie płotu w odpowiednim stanie. Co
gorsza, istnieje prawdopodobieństwo równe 1/2, że płot zostanie raz w roku zniszczony przez
bydło. Jaką decyzję powinien podjąć sędzia, kierujący się postulatem MKS, przy założeniu,
że rolnik nie ma możliwości zmiany przeznaczenia swoich gruntów?
3
Oczywiście, jeśli cena nie mieści się w tym przedziale, nie dojdzie do dobrowolnej transakcji: właściciel nie
sprzeda dobra za cenę niższą niż wartość subiektywna, jaką przedstawia dla niego to dobro, zaś potencjalny
nabywca nie kupi dobra za cenę wyższą niż wartość subiektywna, jaką przedstawia dla niego to dobro.
4
Obliczmy koszty społeczne, jakie pociąga za sobą w ciągu następnego roku każda z
dwóch możliwych decyzji sędziego – (a) pozwolenie na przepęd bydła przez grunt rolnika
oraz (b) zakaz takiego przepędu i nakaz budowy płotu:
Koszty społeczne (a): 24000 zł
Koszty społeczne (b): 10000zł + [500zł + 1/2 · 10000zł] = 20000 zł.
Oczywiście, różnica w kosztach społecznych zwiększy się w kolejnym roku, gdyż
roczne straty rolnika wynoszą 24000 zł, a hodowcy już tylko 10000 zł [500 zł 1/2 · 10000zł].4
Sędzia powinien zatem zakazać przepędu bydła i nakazać hodowcy budowę płotu.
Załóżmy jednak, że rolnik może niskim kosztem zmienić przeznaczenie swoich gruntów, np.
zasadzić drzewa i zbudować tartak, przynoszący mu takie zyski jak uprawa roli. Jeśli koszt
takiej zamiany będzie niższy niż koszt, jaki musi ponieść hodowca przy budowie płotu i jego
corocznej naprawie, to sędzia powinien rozstrzygnąć spór na korzyść hodowcy. Oczywiście,
w systemie kontynentalnym sędzia kieruje się istniejącym prawem, a nie tworzy go, tj.
stwierdza tylko komu przysługują odpowiednie prawa w danym przypadku. Dlatego wniosek
wyprowadzony z powyższego kazusu, będzie w kontekście prawa kontynentalnego brzmieć
nieco inaczej: uprawnienia powinny być alokowane w taki sposób, by ich realizacja nie
prowadziła do większych kosztów społecznych niż jakaś alternatywna alokacja. W pierwotnej
wersji naszego kazusu przyznanie hodowcy prawo przepędu bydła prowadziłoby do
zwiększenia kosztów społecznych. W takiej sytuacji należałoby przyznać rolnikowi prawo
żądania od hodowcy zaprzestania przepędu bydła. Problem tkwi w tym, że w nieco
zmienionej wersji naszego kazusu takie rozwiązanie zwiększyłoby koszty społeczne. Ten
prosty kazus jasno pokazuje, że jeśli uznaje się postulat MKS za naczelny postulat prawa,
należy wyposażyć sędziego w odpowiednio szeroko władzę decyzyjną: tylko sędzia może
zbadać dany spór w całej jego konkretności i podjąć decyzję minimalizującą koszty
społeczne.
Ostatnia kwestia, na jaką chcemy wskazać w tym punkcie, dotyczy szacowania
wartości przypisywanej dobrom przez strony konfliktu. Otóż w ramach Law and Economics
przyjmuje się, że szacując wartość dóbr materialnych jak i niematerialnych w sytuacji
konfliktu stron, sędzia powinien odwołać się do hipotetycznej analizy rynkowej, tj. powinien
zbadać, jaką wartość miałoby dane dobro, gdyby trafiło na rynek lub – w przypadku dóbr
niematerialnych – jakie są koszty działań alternatywnych, z których dana osoba
4
Obliczenia mają charakter szkicowy. Ich pełniejsza wersja powinna uwzględniać to, iż wartości przyszłe są
potrącane przez pewną stałą, zwaną stopą dyskonta. Odzwierciedla to psychologiczny fakt, iż suma o wartości x,
którą otrzymamy w przyszłości, ma dla nas mniejszą wartość niż suma o wartości x, którą dysponujemy już
dzisiaj.
5
zrezygnowała, aby wytworzyć dane dobro, lub wykonywać daną aktywność (np. jeśli matka
decyduje się na wychowanie dziecka, rezygnując z pracy, która dałaby jej x zł dochodu w
okresie wychowywania dziecka, to sędzia przyjmie, że wychowanie ma dla niej co najmniej
wartość x zł).
2.3. Maksymalizacja bogactwa społecznego a etyka utylitarystyczna i ekonomia
dobrobytu
W punktach 2.2. i 2.3. dokonaliśmy rekonstrukcji znaczeń nazw „MBS” i „MKS’.
Teraz zarysujemy szerszy kontekst filozoficzny, w jakim terminy te można umiejscowić
(skupimy się wyłącznie na MBS).
Łatwo
zauważyć,
że
postulat
MBS5
przypomina
główny
postulat
etyki
utylitarystycznej, jakim jest nakaz maksymalizacji łącznej użyteczności wszystkich jednostek,
czy, krócej, nakaz maksymalizacji społecznego dobrobytu. Utylitaryzm powstaje ze
skrzyżowania określonej teorii słuszności (tj. teorii słusznego czynu – mówiącej, jaki czyn
jest słuszny) i określonej teorii dobra (tj. teorii wartościowania stanów rzeczy – mówiącej,
jakie stany rzeczy są dobre) [por. Sen, Williams 1983, s. 3-4]. Teorią słuszności jest w
przypadku utylitaryzmu konsekwencjalizm, zgodnie z którym czyn jest słuszny tylko wtedy,
gdy prowadzi do dobrych skutków (a nie np. wtedy, gdy jest przejawem dobrych intencji), zaś
teorią dobra jest teoria dobrobytu6, zgodnie z którą skutki czynu x1 są lepsze niż skutki czynu
x2, gdy użyteczność, jaką ludzie czerpią ze skutków x1, jest wyższa niż użyteczność, jaką
czerpią ze skutków czynu x2. Zatem podstawą oceny skutków każdego czynu jest porównanie
użyteczności przez nie „wytwarzanej”, zagregowanej w przekroju całego społeczeństwa.
Należy dodać, że agregacja użyteczności – pozwalająca na ocenę skutków danego czynu –
polega w ramach utylitaryzmu na zwykłym zsumowaniu użyteczności czerpanej z nich przez
poszczególne jednostki. Utylitaryzm nakazuje zatem wybór takiego działania spośród
dostępnych w danej sytuacji, którego skutki przynoszą największą, tj. maksymalizują,
użyteczność zsumowaną w przekroju całego społeczeństwa. Pomocnym narzędziem w opisie
utylitaryzmu jest tzw. funkcja społecznego dobrobytu. Wyobraźmy sobie, że decydent A musi
dokonać wyboru między czynem x1 i x2 (jeśli A jest prawodawcą, to x i y mogą
reprezentować np. konkurencyjne rozwiązania legislacyjne). U1, U2, …, Un to funkcje
użyteczności, odpowiednio, jednostki 1, 2, …, n, przy czym uwzględnia się wszystkie
5
6
W dalszej części tego punktu będziemy mówić tylko o maksymalizacji bogactwa społecznego.
Tak tłumaczymy występujący w anglosaskiej literaturze przedmiotu termin ‘welfarism’.
6
jednostki, z których składa się społeczeństwo.7 Dobrobyt społeczny DS można przedstawić
jako funkcję F zależną tylko od tych funkcji użyteczności. Ma ona następujący kształt: DS(x)
= F(U1(x) + U2(x) + … + Un(x)), gdzie za x podstawia się konkretny czyn, czy – w
interesującym nas przypadku – rozwiązanie legislacyjne. Zgodnie z wymogami utylitaryzmu
należy wybrać rozwiązanie x1, a nie x2, tylko wtedy, gdy DS(x1) > DS(x2), bowiem w takim
przypadku x1 zwiększa społeczny dobrobyt w większym stopniu niż x2. Dysponując już
pojęciem funkcji społecznego dobrobytu, możemy bardziej zwięźle niż poprzednio wyrazić
główną myśl utylitaryzmu: spośród działań dostępnych w danej sytuacji należy wybrać takie,
które maksymalizuje funkcję społecznego dobrobytu. Znaczy to, że różne czyny – czy decyzje
społeczne – oceniamy na podstawie ich efektów na dobrobyt jednostek. Zbieramy informacje
o użyteczności każdej jednostki powstałej jako skutek określonej decyzji i na tej podstawie
wydajemy osąd o wpływie tej decyzji na dobrobyt społeczny. Gdy wszyscy zyskują w wyniku
danej decyzji, to jest jasne, że decyzja jest trafna; jeśli natomiast niektórzy tracą, a niektórzy
zyskują, to za pomocą funkcji społecznego dobrobytu musimy dokonać bilansu owych
zysków i strat i wybrać tę decyzję, dla której owa funkcja przyjmuje największą wartość.
Zanim przejdziemy do analizy związków między utylitaryzmem i postulatem MBS, chcemy
poczynić jeszcze kilka uwag na temat utylitaryzmu:
(a) Podkreśliliśmy, że agregacja użyteczności – pozwalająca na ocenę skutków danego
czynu – polega w przypadku utylitaryzmu na zsumowaniu użyteczności czerpanej z nich
przez poszczególne jednostki, tj. że funkcja społecznego dobrobytu ma kształt DS(x) =
F(U1(x) + U2(x) + … + Un(x)). Łatwo jednak zauważyć, że główna idea utylitaryzmu nie
ulegnie zmianie, jeśli jako funkcję społecznego dobrobytu wybierzemy dowolną inną rosnącą
funkcją indywidualnych użyteczności, np. DS(x) = F(U1(x) · U2(x) · … · Un(x)). Teorię
etyczną nakazującą maksymalizować określoną – rosnącą – funkcję społecznego dobrobytu
DS(x) = F(U1(x), U2 (x), …, Un(x)), możemy nazwać utylitaryzmem sensu largo. Utylitaryzm
sensu largo stanowi rdzeń nurt ekonomicznego zwanego ekonomią dobrobytu. Można
powiedzieć, że ekonomia dobrobytu jest realizacją etyki utylitarystycznej sensu largo na
poziomie polityki społeczno-ekonomicznej.
(b) Konstrukcję funkcji dobrobytu społecznego można sobie wyobrazić jako
dwufazowy proces: najpierw przypisujemy poszczególnym podmiotom określone funkcje
użyteczności, a następnie wybieramy funkcję F, która agreguje indywidualne miary
użyteczności. W rzeczywistości, obie fazy są bardzo skomplikowane: przypisanie podmiotom
7
Gwoli ścisłości dodajmy, że funkcja użyteczności osoby i, Ui(x), opisuje to, jaką użyteczność osoba i
przypisuje skutkom danego x-a, a nie samemu x-owi; zapis Ui(x) ma więc w tym sensie charakter skrótowy.
7
określonych funkcji użyteczności opiera się musi na licznych badaniach statystycznych i
lepiej lub gorzej uzasadnionych spekulacjach, zaś wybór funkcji F wymaga zaangażowania
wyrafinowanej matematyki.
Dysponując już klarownym pojęciem utylitaryzmu, możemy powrócić teraz do
pytania o związek między nakazem MBS i nakazem maksymalizacji funkcji społecznego
dobrobytu. Łatwo dostrzegalne podobieństwo między tymi nakazami wynika stąd, że oba są
konsekwencjalistyczne, tj. przyjmują, że czyny ocenia się na podstawie skutków, jakie
powodują. Natomiast różnica miedzy nimi wynika z odmiennego sposobu wartościowana
tych skutków: w pierwszym przypadku ich miarą jest wartość subiektywna wyrażona
pieniężnie, w drugim – także wartość subiektywna, ale wyrażona za pomocą bardziej
abstrakcyjnej miary, jaką jest użyteczność.
Spójrzmy raz jeszcze na kazus 1. Pamiętamy, że osoba A jest gotowa zapłacić osobie
B za naszyjnik nie więcej niż 1000 zł, zaś osoba B jest gotowa sprzedać naszyjnik za sumę
nie mniejszą niż 900 zł. Jak widzieliśmy, każda dobrowolna transakcja między A i B za cenę
w przedziale (900 zł – 1000 zł) zwiększa bogactwo społeczne o 100 zł. Czy transakcja musi
być jednak dobrowolna, by nastąpił wzrost bogactwa społecznego? Wyobraźmy sobie, że
jakiś tyran, studiując idee Law and Economics, błyskotliwie zauważył, że gdy nakaże odebrać
naszyjnik osobie B i przekazać go osobie A, bogactwo społeczne wzrośnie o dokładnie taką
samą kwotę, jak w przypadku dobrowolnej transakcji między A i B. Oto przebieg jego
rozumowania:
I. „Bogactwo społeczne przed moją interwencją”: [x zł] + [bogactwo A w kontekście
potencjalnej transakcji kupna-sprzedaży naszyjnika, tj. 1000 zł] + [bogactwo B w kontekście
potencjalnej transakcji kupna-sprzedaży naszyjnika, tj. 900 zł] = [x zł] + [1000 zł] + [900 zł]
= [x] + 1900 zł.
II. „Każę odebrać naszyjnik osobie B i przekazać osobie A”
III. „Bogactwo społeczne po mojej interwencji”: [x zł] + [bogactwo A w kontekście
‘kazusu naszyjnika’: 1000 zł (wartość subiektywna dla A już posiadanego naszyjnika) oraz
1000 zł] + [bogactwo B w kontekście ‘kazusu naszyjnika’] = [x zł] + [1000 zł + 1000 zł] + [0
zł] = [x] + 2000 zł.
Analogiczne rozumowanie może przeprowadzić złodziej A. Może mianowicie uznać,
że jeśli tylko przypisuje naszyjnikowi wyższą wartość subiektywną niż właściciel B, to
kradnąc naszyjnik, podniesie – zgodnie z ideami Law and Economics – bogactwo społeczne.
Zauważmy, że rozumowanie tyrana i złodzieja pozostaje ważne, niezależnie od tego, czy A –
w drugim przypadku jest nim sam złodziej – posiada czy nie posiada owych 1000 zł. Jeśli ich
8
nie posiada, to po przejściu naszyjnika do jego rąk bogactwo społeczne wzrośnie z [x] + 900
zł (wartość subiektywna, jaką miał naszyjnik dla B) do [x] + 1000 zł (wartość subiektywna,
jaką ma naszyjnik dla A).
Czy tyran i złodziej dobrze zrozumieli pogląd zwolenników Law and Economics na
temat celu prawa? Ich argumentacja opiera się na spostrzeżeniu, że bogactwo społeczne
wzrasta za każdym razem, gdy dane dobro trafia do osoby, która ceni go bardziej niż
poprzedni właściciel. Jest to spostrzeżenie trafne, ale stanowiące tylko jedną część idei
maksymalizacji bogactwa społecznego tak, jak pojmuje się ją w ramach Law and Economics.
Drugą stanowi wymóg, aby wartość subiektywna przypisywana danemu dobru przez
potencjalnego nabywcę miała – w kontekście maksymalizacji bogactwa społecznego –
znaczenie tylko wtedy, gdy jest poparta jego ‘chęcią zapłaty’ właścicielowi za to dobro.
Wymóg ten wydaje się być postacią zasady dobrowolności transakcji między stronami, gdyż
jest oczywiste, że właściciel nie zawrze z własnej woli umowy, jeśli jego kontrahent nie
przejawia chęci zapłaty za dobro będące przedmiotem umowy. Wynika stąd, iż nabywcą
dobra może być tylko osoba, która po pierwsze, dysponuje środkami pieniężnymi, mogącymi
zaspokoić żądanie właściciela, i, po drugie, chce właścicielowi te środki przekazać w zamian
za pożądane przez nią dobro. W świetle tego dodatkowego wymogu rozumowanie tyrana i
złodzieja należy uznać za błędne.8 Dodajmy, że ściśle związana z tym wymogiem jest teza
zwolenników Law and Economics, że w rachunku bogactwa społecznego należy uwzględnić
tylko takie dobra, których nabycie było zgodne z etyką rynku, tj. dokonało się na drodze
dobrowolnych transakcji. 9
Jaki jest związek powyższych rozważań z utylitaryzmem? Otóż, zdaniem Posnera, w
ramach utylitaryzmu trudno znaleźć argumenty pozwalające odeprzeć rozumowanie podobne
do tego, które przedstawiliśmy analizując kazus tyrana i złodzieja. 10 Jeśli tylko złodziej
czerpie większą użyteczność niż właściciel z posiadanego naszyjnika, już to dlatego, że ów
złodziej jest ubogi i naszyjnik znacząco polepsza jego sytuację, już to dlatego, że jest
8
Zauważmy, że dla podważenia argumentacji tyrana czy złodzieja na rzecz odebrania osobie B dobra w sytuacji,
gdy A nie ma pieniędzy, lecz przypisuje dobru większą wartość niż B, wystarcza wprowadzenie wymogu, aby
potencjalny nabywca dysponował środkami pieniężnymi, zaś dla podważenia tej argumentacji w sytuacji, gdy A
dysponuje tymi środkami, potrzebny jest wymóg, aby potencjalny nabywca miał ‘chęć zapłaty’ za dobro jego
właścicielowi.
9
Posner ilustruje tę tezę następującym przykładem: jeśli szefowie totalitarnego państwa przypisują władzy, jaką
posiadają, ogromną wartość subiektywną, to nie jest wcale pewne, czy gdyby wartość tę wliczać do bogactwa
społecznego, bogactwo to wzrosłoby po przejściu do rządów demokratycznych, gdzie władza każdego z
obywateli jest raczej symboliczna i dlatego wartościowana nisko przez poszczególnych obywateli. Ponieważ
jednak państwo totalitarne zostało narzucone przemocą, wartość subiektywna, jaką władzy przypisują jej
‘właściciele’, nie wchodzi do rachunku bogactwa społecznego [por. Posner 1983, s. 65].
10
Posner podaje inne nieco przykłady, ale ich wymowa jest taka sama jak proponowanym przez nas.
9
koneserem biżuterii i potrafi bardziej docenić unikalność naszyjnika niż jego właściciel,
kradzież naszyjnika, której się dopuści, będzie na gruncie utylitaryzmu usprawiedliwiona – co
więcej, będzie czynem nakazanym. Ten fakt ma, według Posnera, świadczyć ma to o
przewadze nakazu MBS nad nakazem utylitarystycznym [por. Posner 1983, s. 100-117]. W
konsekwencji, zdaniem Posnera, celem prawa ma być MBS, nie zaś maksymalizacja
społecznego dobrobytu, która dopuszcza zaspokojenie tych preferencji, które nie są poparte
przez pieniądze, tj. które nie są zarejestrowane na rynku. Nie przekonała nas jednak
argumentacja Posnera. Przeciwstawianie idei MBS utylitarystycznej idei maksymalizacji
społecznego dobrobytu wydaje się nam sztuczne. Argumenty tyrana i złodzieja można
podważyć na gruncie idei MBS, jednak tylko pod warunkiem, że doda się do niej wymóg,
które nie wydaje się w niej zawarty nawet implicite. Wymogiem tym, jak pamiętamy, jest
żądanie, aby wartość subiektywna, jaką dane dobro ma dla potencjalnego nabywcy, była
poparta ‘chęcią zapłaty’ przez niego za to dobro. Żądanie to jest w istocie ukrytą postacią
zasady dobrowolności umów. Skoro jednak po to, by podważyć argumenty tyrana i złodzieja,
dodaliśmy do idei MBS wymogi zewnętrzne wobec niej, to nic nie stoi na przeszkodzie, by w
podobnym celu do idei maksymalizacji społecznego dobrobytu dodać zasadę dobrowolności
umów, która wykluczy możliwość uzasadniania kradzieży dobra przez to, iż złodziej czerpie z
niego większą użyteczność niż prawowity właściciel. Krótko, różnica między ideą MBS i ideą
maksymalizacji społecznego dobrobytu jest powierzchowna: w istocie dotyczy tylko miary
wartości, jaką przypisuje się skutkom określonych działań – w przypadku pierwszej idei miarą
tą jest określona suma pieniężna, w przypadku drugiej – określona ilość użyteczności.
Odwołanie się do miar pieniężnych przy szacowaniu wartości określonych stanów rzeczy,
można uznać za próbę ominięcia znanych trudności, jakie towarzyszą próbom przypisywaniu
owym stanom miary, jaką jest użyteczność. Pomiar bogactwa społecznego byłby więc
przybliżonym szacunkiem społecznego dobrobytu.
Być może pożyteczne będzie podsumowanie głównych punktów przeprowadzonej
wyżej – wielowątkowej – analizy.
(1) Według zwolenników Law and Economics celem prawa jest MBS i MKS.
(2) Bogactwo społeczne jest sumą wszystkich dóbr materialnych i niematerialnych w
danym kraju, szacowanych w danym punkcie czasowym wedle wartości subiektywnej
(wyrażonej w pieniądzach), jaką mają one dla ich właścicieli. Do bogactwa społecznego
zalicza się jednak wartości tylko tych dóbr, których nabycie było zgodne z etyką rynku.
(3) Bogactwo społeczne wzrasta wtedy, gdy dane dobro trafia do osoby, które ceni je
bardziej, tj. przypisuje mu wyższą wartość, niż poprzedni właściciel. Zatem bogactwo
10
społeczne – w kontekście danego dobra – wzrośnie maksymalnie wtedy, gdy trafi do osoby,
która przypisuje mu najwyższą wartość.
(4) W samym postulacie MBS nie ma nic, co zakazywałoby odbierania dobra
właścicielowi wbrew jego woli i przekazywania go osobie, która ceni je bardziej. Aby
uniknąć takich sytuacji, należy do tego postulatu dodać wymóg, aby do wszelkiej wymiany
mogło dochodzić tylko na drodze dobrowolnych transakcji. Postacią tego wymogu przyjętą w
ramach Law and Economics jest żądanie, aby za wartością, jaką zainteresowany dobrem
przypisuje temu dobru, stała ‘chęć zapłaty’ przezeń za to dobro.
(5) Istnieje prima facie wyraźny związek między nakazem MBS i utylitarystycznym
nakazem maksymalizacji społecznego dobrobytu. Nie było jednak jasne, czy pierwszy nakaz
jest alternatywą dla drugiego, czy raczej jego szczególnym przypadkiem. Próbowaliśmy
rozjaśnić te sprawy, dochodząc do następujących wniosków:
(a) Wbrew niektórym zwolennikom Law and Economics, którzy twierdzą, że obrońca
utylitaryzmu nie potrafi odeprzeć zarzutu, iż jego teoria usprawiedliwia odebranie dobra
prawowitemu właścicielowi i przekazanie go osobie, dla której ma ono większą użyteczność,
i z tej racji przyznają wyższość postulatowi MBS nad postulatem utylitaryzmem, twierdzimy,
że ów obrońca może odeprzeć ten zarzut dokładnie w taki sam sposób jak uczynił to
zwolennik postulatu MBS, tzn. przez przyjęcie zewnętrznego wymogu, że dobro może
zmienić właściciela tylko na drodze dobrowolnych transakcji. Inna sprawa, czy takie
‘dodawanie wymogów’ w celu zachowania zgodności z intuicjami moralnymi nie rozbija
wewnętrznej spójności obu poglądów. Wrócimy do tego problemu w punkcie 4.2., analizując
sytuacje konfliktu efektywności ze sprawiedliwością.
(b) Uznaliśmy, że idea MBS jest szczególnym przypadkiem, czy raczej uproszczoną,
wersją utylitarystycznego nakazu maksymalizacji społecznego dobrobytu. Mówiąc ściślej,
szacowanie bogactwa społecznego jest prostsze niż szacowanie społecznego dobrobytu i daje
przy tym jego dobre przybliżenie, dlatego ze względów praktycznych można odwołać się do
nakazu MBS, nie zaś nakazu maksymalizacji funkcji społecznego dobrobytu.
3. Krok drugi: maksymalizacja bogactwa społecznego i minimalizacja kosztów
społecznych a ekonomiczne pojęcie efektywności
Zwolennicy Law and Economics eksplikują wymogi MBS i MKS za pomocą
technicznego pojęcia ekonomicznej efektywności, traktując stwierdzenie „celem prawa jest
MBS i MKS” za równoważne stwierdzeniom „celem prawa jest efektywność”, czy „prawo
11
powinno być kształtowane w taki sposób, by przyczyniało się do osiągania stanów
efektywnych”. Prawo, które realizuje ten cel, nazywają efektywnym, przenosząc niejako
cechę przysługującą stanom rzeczy określonego rodzaju na czynnik, który przyczynia się do
ich powstania. Rozumienie ekonomiczne wyrażenia ‘prawo efektywne’, należy wyraźnie
odróżnić od rozumienia tradycyjnie przyjętego w teorii prawa, zgodnie z którym prawo jest
efektywne wtedy, gdy realizuje cel, jaki chciał osiągnąć ustawodawca, przyjmując owo
rozwiązanie. Rozumienie prawnicze można nazwać formalnym, gdyż nie przesądza ono, jaki
konkretny cel prawo powinno urzeczywistniać – wymaga jedynie, by ów cel był faktycznie
urzeczywistniany przez dane rozwiązanie prawne; natomiast rozumienie ekonomiczne można
nazwać materialnym, gdyż wyznacza ono cel prawa.
Pojęcie ekonomicznej efektywności jest jednak wieloznaczne. Wyróżnimy dwa jego
sensy – drugi z nich występuje w dwóch postaciach – i wskazujemy, które z nich można
traktować jako odpowiedniki MBS i MKS.
Sens 1: Efektywność produkcyjna (dotycząca dóbr, które mają być wyprodukowane)
Efektywność produkcyjna polega na takiej organizacji procesu produkcji, która
prowadzi do maksymalnych wyników przy minimalnym nakładzie kosztów.
Sens 2: Efektywność alokacyjna (dotycząca już wyprodukowanych dóbr)
Efektywność alokacyjna polega na takiej alokacji danego dobra, tj. jego
‘umiejscowieniu’ u konkretnego podmiotu, że:
- postać (a): nie istnieje żadna inna alokacja tego dobra, przy której położenie co
najmniej jednego podmiotu uległoby poprawie, a położenie żadnego podmiotu nie uległoby
pogorszeniu; tę postać efektywności alokacyjnej nazywa się efektywnością w sensie Pareto.
- postać (b): nie istnieje żadna inna alokacja danego dobra, przy której położenie co
najmniej jednego podmiotu mogłoby polepszyć się w takim stopniu, że mógłby on –
potencjalnie – wynagrodzić innym podmiotom pogorszenie ich sytuacji, które powstało
wskutek ‘przejścia’ do owej nowej alokacji; tę postać efektywności alokacyjnej nazywa się
efektywnością w sensie Kaldora-Hicksa [por. Mercuro, Medema 2006, s. 68-93].
Mówiąc o efektywności jako celu prawa, zwolennicy Law and Economics mają na
myśli efektywność alokacyjną. Nieco upraszczając, można powiedzieć, że odpowiednikiem
MBS jest efektywność w sensie Pareto, a odpowiednikiem MKS efektywność w sensie
Kaldora-Hicksa. Wynika stąd, że pierwsza postać efektywności alokacyjnej odnosi się do
zawierania dobrowolnych umów, natomiast druga do sytuacji związanych z dochodzeniem
odszkodowania z tytułu niedotrzymania warunków umowy, z tytułu deliktów, czy do sytuacji
12
prawno-karnych. Przyjrzymy się teraz nieco bliżej obu pojęciom efektywności alokacyjnej,
analizując za ich pomocą prezentowane wcześniej kazusy.
Efektywność w sensie Pareto
Analizują kazus 1 pokazaliśmy, że każda dobrowolna umowa między stronami
prowadzi do wzrostu bogactwa społecznego. Wskazaliśmy, że wzrost ten wynika stąd, że w
efekcie dobrowolnej umowy dobro trafia do osoby, która przypisuje mu wyższą wartość
subiektywną niż czynił to poprzedni właściciel. Nasze rozumowanie przeprowadzone w toku
analizy tego kazusu zawierało jednak ukrytą pułapkę, którą ujawnił przykład tyrana i
złodzieja. Okazało się, że ‘czysty’ nakaz MBS uzasadnia nie tylko zawieranie dobrowolnych
umów, ale również każdy taki transfer dóbr, w wyniku którego trafiają one do osób
przypisujących im wyższą wartość subiektywną, niż czynili to poprzedni właściciele.
Należało więc uzupełnić MBS o zewnętrzny wobec niego wymóg, aby potencjalny nabywca
dobra miał ‘chęć zapłaty za to dobro’ – wymóg będący postacią zasady dobrowolności umów.
Stwierdziliśmy w efekcie, że mówiąc o MBS jako celu prawa, zwolennicy Law and
Economics mają więc w istocie na myśli MBS w koniunkcji z zasadą dobrowolności umów.
Zauważmy teraz, że nakaz dążenia do stanów – alokacji – efektywnych w sensie Pareto
zawiera już w sobie ową zasadę; występuje ona w postaci zakazu pogarszania sytuacji innych
osób. Nakaz ten uzasadnia dobrowolną umowę między A i B (gdyż w jej wyniku ulega
poprawie sytuacja co najmniej jednej osoby, a sytuacja żadnej nie ulega pogorszeniu) i nie
uzasadnia ‘transferu’, którego dokonują tyran lub złodziej (gdyż w jego wyniku sytuacja
właściciela ulega pogorszeniu). Dodajmy, że w przypadku zawierania umów zazwyczaj
sytuacja obu podmiotów ulega poprawie: jest tak zawsze, gdy cena za dane dobro jest większa
od wartości subiektywnej, jaką przypisuje mu jego właściciel, i mniejsza od tej, jaką
przypisuje mu jej nabywca (tak jest w naszym kazusie, gdzie wynosi ona 950 zł); natomiast
jeśli cena jest równa albo wartości subiektywnej, jaką ma dane dobro dla właściciela, albo tej,
jaką ma ono dla nabywcy, wówczas polepsza się sytuacja tylko jednej strony – odpowiednio,
nabywcy, i właściciela – jednak w obu przypadkach sytuacja drugiej strony nie pogarsza się,
pozostając identyczną jak przed transakcją. Kryterium to nie uzasadnia już jednak transferu,
w wyniku którego sytuacja jednej z osób się pogarsza, nawet gdy strata tej osoby jest niższa
niż zysk drugiej (z takim transferem mieliśmy do czynienia w przykładzie z tyranem i
złodziejem). Natomiast taki transfer można uzasadnić na gruncie kryterium Kaldora-Hicksa
(jeśli oczywiście spełniony jest ów warunek, że strata jednej osoby musi być niższa niż zysk
drugiej). Dlatego kryterium to nie może mieć zastosowania w kontekście zawierania umów,
jeśli za nienaruszalną uznajemy zasadę ich dobrowolności.
13
Efektywność w sensie Kaldora-Hicksa
W oparciu o kryterium Pareto nie da się rozstrzygnąć takich konfliktów między
stronami, w których jedna ze stron ponosi stratę (np. sporu z zakresu prawa deliktowego
między sprawcą wypadku a poszkodowanym, czy sprawy prawno-karnej). Sędzia mający
rozstrzygnąć kazus tego rodzaju – czy ustawodawca, mający przyjąć ustawę, która ureguluje
jakiś typ spraw tego rodzaju – nie byłby w stanie podjąć żadnej decyzji, jeśliby za warunek jej
podjęcia uznał to, iż ma ona prowadzić do stanów efektywnych w sensie Pareto. W takich
przypadkach jedynym sensownym kryterium efektywności jest kryterium Kaldora-Hicksa. W
kazusie 2 rozstrzygnięcie nastąpiło na korzyść rolnika, gdyż „zaoszczędził” on 24000 zł,
natomiast hodowca stracił 20000 zł. Zatem pierwszy z nich może zrekompensować stratę
drugiego, i wciąż mieć bilans dodatni (4000 zł). Podkreślmy, że chodzi tu o potencjalną
możliwość rekompensaty; z kryterium Kaldora-Hicksa bowiem nie wynika, że ‘zwycięzca’
sporu powinien zrekompensować stratę ‘przegranemu’, i zadowolić się jedynie nadwyżką.
Należy zwrócić uwagę jeszcze na dwa fakty związane z pojęciem efektywności alokacyjnej:
(1) Prezentując oba pojęcia efektywności, przyjęliśmy perspektywę mikroskali, tj.
badaliśmy, jak funkcjonują one w odniesieniu do relacji między konkretnymi podmiotami
wchodzącymi ze sobą w różnego rodzaju interakcje. Taka perspektywa uzasadniała np.
stwierdzenie, że alokacja naszyjnika u osoby A jest efektywna w sensie Pareto. Powinniśmy
jednak pamiętać, że to stwierdzenie nie jest w pełni ścisłe. Alokacja naszyjnika u osoby A jest
efektywna w sensie Pareto w kontekście relacji A z B, nie wiemy jednak, czy jest efektywna w
sensie Pareto w ogólności. Byłoby tak tylko wtedy, gdyby nie istniała żadna osoba, której
osoba A chciałaby sprzedać naszyjnik – innymi słowy, gdyby nie istniała osoba, która
przypisywałaby naszyjnikowi wyższą wartość subiektywną niż A. Nie mając tej wiedzy,
możemy co najwyżej powiedzieć, że alokacja naszyjnika u osoby A jest efektywna w sensie
Pareto w kontekście relacji A z B, lub że transfer naszyjnika od B do A jest udoskonaleniem w
sensie Pareto. To uściślenie wiąże się z faktem, że pierwotna jest perspektywa makroskali,
przy której, mówiąc o efektywnej alokacji dóbr, bierzemy implicite pod uwagę wszystkie
‘miejsca’, w których dane dobro mogłoby się znaleźć. Uznaliśmy jednak, że perspektywa
mikroskali pozwala na klarowniejszą prezentację problematyki efektywności w kontekście
Law and Economics.
(2) Pojęcie efektywności pojawia się często w nieco innym kontekście – dystrybucji
określonych dóbr między pewną liczbę podmiotów. Zbadamy ten kontekst bardziej
szczegółowo w punkcie 4.2.
Relacje między wprowadzonymi wyżej pojęciami podsumowuje tabelka:
14
Typ
sytuacji/Cel
prawa
Zawieranie
umów
Konflikt
Cel prawa ujęty w
języku potocznym
Cel prawa ujęty w języku ekonomii
Maksymalizacja
bogactwa społecznego
(MBS)
Minimalizacja kosztów
społecznych
(MKS)
Efektywność w sensie Pareto
(za pomocą tego pojęcia nie da się rozstrzygnąć sytuacji
konfliktowych, nie ma więc w nich ono zastosowania)
Efektywność w sensie Kaldora-Hicksa
(mimo że za pomocą tego pojęcia można uzasadnić zawieranie
umów między stronami, nie używamy go w tym kontekście, gdyż
pozwala ono uzasadnić także transfery odbywające się z
pogwałceniem zasady dobrowolności umów)
W punktach 2.3. i 2.4. pokazaliśmy, że nakaz MBS można traktować jako
uproszczoną – gdyż posługującą się ‘grubszą’ miarą – wersję nakazu utylitarystycznego: w
przypadku pierwszego miarą jest pieniądz, zaś w przypadku drugiego użyteczność.
Wskazaliśmy również na wspólny problem obu nakazów, polegający na tym, że jeśli chce się
zachować ich zgodność z intuicjami etycznymi, należy je uzupełnić o zewnętrzną względem
nich zasadę dobrowolności umów. Do rozjaśnienia pozostaje jeszcze kwestia, w jakiej relacji
do obu postaci efektywności alokacyjnej pozostaje utylitarystyczny nakaz maksymalizacji
społecznego dobrobytu.
Efektywność alokacyjną możemy opisywać ‘w języku pieniężnym’ – jak czyniliśmy
dotychczas – lub ‘w języku użyteczności’. Drugi opis uznajemy za podstawowy, tak jak za
podstawowy uznajemy nakaz utylitarystyczny, nie zaś nakaz MBS, będący uproszczoną
wersją nakazu utylitarystycznego. Efektywność opisana w języku użyteczności jest niczym
innym jak opisem społecznego dobrobytu. W kontekście zawierania umów nakaz
maksymalizacji społecznego dobrobytu – uzupełniony zasadą dobrowolności umów –
sprowadza się do wymogu, aby dążyć do osiągania efektywności w sensie Pareto (przy czym
efektywność ta jest oczywiście opisana w języku użyteczności). W kontekście sytuacji
konfliktowych nakaz ten jest w istocie tożsamy z nakazem osiągania efektywności w sensie
Kaldera-Hicksa: kiedy mówimy, że należy wybrać tę z dwóch alternatyw, przy której
nadwyżka użyteczności ‘strony zwycięskiej’
jest
wyższa
nad
nadwyżką
‘strony
przegrywającej’ – a do tego wymogu sprowadza się kryterium Kaldora-Hicksa – nie mówimy
w istocie nic ponad to, co jest już zawarte w utylitarystycznym nakazie maksymalizacji
funkcji społecznego dobrobytu.
4. Krok trzeci: efektywność a wymogi sprawiedliwości
15
Oryginalność ruchu Law and Economics polega na podniesieniu postulatu
efektywności do rangi jedynego celu prawa i na interdyscyplinarności stosowanych w jego
ramach metod. Interdyscyplinarność metodologiczna zapewnia ‘świeże’ spojrzenie na prawo i
jest niekwestionowaną zaletą ruchu Law and Economics. Wiele zastrzeżeń budzi natomiast
uznanie efektywności za jedyny cel prawa. Wprawdzie chyba nikt nie zakwestionuje faktu, iż
efektywność jest ważną wartością społeczną, którą należy uwzględnić przy tworzeniu prawa i
ocenie skutków jego stosowania. Jednak przejście od tezy, że efektywność stanowi wartość,
jaką prawo powinno realizować, do tezy, iż efektywność stanowi jedyną wartość, jaka prawo
powinno realizować, jest już radykalne i trudne do przyjęcia. Czy bowiem prawo nie powinno
służyć także innym wartościom niż efektywność? W pytaniu tym chodzi przede wszystkim o
tę grupę wartości, które obejmuje pojęcie szeroko rozumianej sprawiedliwości (angielskie
fairness). Będziemy bronić tezy, że przyznanie absolutnego priorytetu efektywności w
ramach Law and Economics jest błędem – działalność ustawodawcy i sędziego wymaga
ważenia różnych wartości, z których dwie najważniejsze to efektywność i właśnie
sprawiedliwość.
Analiza, którą przeprowadzimy, będzie dwustopniowa. Najpierw wskażemy, co
rozumiemy przez sprawiedliwość, a następnie opiszemy – w polemice z Law and Economics
– kilka takich sytuacji konfliktu między efektywnością i sprawiedliwością, w których albo
nie jest jasne, czy priorytet powinien być przyznany efektywności czy sprawiedliwości, albo
jest jasne, że priorytet powinien być przyznany sprawiedliwości.
4.1. Pojęcie sprawiedliwości
Jak wspomnieliśmy, pojęciu sprawiedliwości będziemy nadawać szeroki sens –
odpowiadający pojęciu fairness. Wstępnie scharakteryzujemy je w sposób negatywny:
decydent dokonuje wyboru między możliwymi działaniami w danej sytuacji w oparciu o
kryterium sprawiedliwości tylko wtedy, gdy efektywność nie stanowi kryterium jego wyboru.
Taka charakterystyka – mówiąca w istocie tylko tyle, że podejmując decyzję w oparciu o
wymóg efektywności, nie kierujemy się wymogiem sprawiedliwości – byłaby wystarczająca
tylko wtedy, gdyby efektywność i sprawiedliwość wyczerpywałby zbiór możliwych kryteriów
decyzyjnych. Tak jednak nie jest, gdyż kryteriów takich jest nieskończenie wiele (np. „kieruj
się interesem własnym”, „wybieraj tak, by wzmacniać pozycję arystokracji” itd.). Zatem jeśli
16
chcemy wyodrębnić sprawiedliwość jako kryterium decyzyjne, musimy zawęzić zbiór
kryteriów podpadających pod nazwę „nie-efektywność”. Czynimy to w następujący sposób.
Za kryterium sprawiedliwościowe będziemy uznawać takie kryterium, które zakłada,
że:
(1) analiza tego, czy czyny A i B prowadzą do wzrostu bogactwa czy dobrobytu
społecznego powinna być bez znaczenia – lub w najlepszym razie stanowić jedynie kryterium
pomocnicze – dla podjęcia wyboru między owymi czynami;
(2) wybór ten nie może naruszać praw słusznie przysługujących podmiotom i/lub
powinien być zgodny z poczuciem słuszności większości moralnie dojrzałych osób.
Powyższa definicja nie jest precyzyjna i może sprawiać wrażenie kolistej
(sprawiedliwość definiujemy przez ‘poczucie słuszności większości moralnie dojrzałych
osób’), ale, jak sądzimy, w miarę jasno wskazuje na to, co mamy na myśli, gdy mówimy, że
efektywność wchodzi w konflikt ze sprawiedliwością.
Poniższa tabelka podsumowuje nasza analizę (linia przerywana podkreśla, że
sprawiedliwość jest nazwą nieostrą; inne kryteria obok efektywności i sprawiedliwości są
tylko przykładowe).
Kryteria decyzji społecznych:
Maksymalizacja ogólnego nieszczęścia
MBS,
MKS,
Efektywność
Interes określonej grupy religijnej
Interes określonej warstwy społecznej
Sprawiedliwość
(szacunek dla
praw słusznie
nabytych,
poczucie
słuszności)
4.2. Sytuacje konfliktu między efektywnością i sprawiedliwością
Zdaniem zwolenników Law and Economics, w sytuacjach, w których kryterium
efektywności nakazuje wybrać inną opcję niż nakazuje kryterium sprawiedliwości, decydent
powinien postąpić zgodnie z kryterium efektywności. Przedstawimy kilka sytuacji tego
rodzaju, próbując pokazać, że teza zwolenników Law and Economics o absolutnym
priorytecie efektywności nad sprawiedliwością jest nie do przyjęcia.
Sytuacja 1
17
Analiza kazusu 1 w wersji z tyranem i złodziejem pokazała, że ‘czysta’ zasada MBS i
utylitarystyczna zasada maksymalizacji społecznego dobrobytu mogą uzasadnić dokonanie
takich transferów dóbr, które naruszają powszechne intuicje etyczne. W celu wykluczenia
możliwości takich paradoksalnych uzasadnień zasady te uzupełnia się – mniej lub bardziej
wprost – o wymóg, aby transfer dobra między potencjalnymi stronami umowy dokonywał się
na zasadzie dobrowolności. Wymóg ten jest jednak zewnętrzny wobec tych zasad, tj. stanowi
przejaw myślenia w kategoriach sprawiedliwościowych. Znaczy to, że nawet w kontekście
zawierania umów, który uchodzi za ‘najczystszy’ kontekst funkcjonowania praw rynku i tym
samym realizacji zasady efektywności, w pewnych sytuacjach – jeśli nie chce się popaść w
konflikt z intuicjami etycznymi – nie można uniknąć odwołania się do kryterium
sprawiedliwości i przyznania mu priorytetu nad zasadą efektywności. Zasada dobrowolności
wbudowana jest także implicite w kryterium Pareto w postaci wymogu, aby w wyniku
przejścia do innej alokacji status żadnej ze stron nie ulegał pogorszeniu.
Sytuacja 2
W kontekście związanym z zawieraniem umów ujawnia się jeszcze inna kłopotliwa
cecha zasad konsekwencjalistycznych (jakimi są MBS i nakaz utylitarystyczny) –
mianowicie, lekceważenie zasady pacta sunt servanda i nieprzyznawanie żadnej wagi
uprawnieniom nabytym w przeszłości. Załóżmy, że A pożycza od B sumę 10000 zł na okres
roku. Okres ten upływa i A – zgodnie z zasadą pacta sunt servanda – powinien zwrócić B tę
kwotę (z ewentualnymi odsetkami); równoważnie możemy powiedzieć, że B ma prawo
domagania się zwrotu tej pożyczki. A – zdeklarowany konsekwencjonalista – może jednak
uznać, że jego zasady etyczne nie pozwalają mu na zwrot tej sumy. Będzie tak wtedy, gdy
zauważy, że przez zwrot B pożyczonej kwoty wcale nie zwiększa bogactwa społecznego –
pozostaje ono na takim samym poziomie. Co więcej, jeśli zastosuje miarę użytecznościową, a
nie pieniężną, może dojść do wniosku, że z owej kwoty będzie czerpał większą użyteczność
niż A (choćby dlatego iż jest od niego biedniejszy), i, w konsekwencji, że zachowanie tej
kwoty dla siebie zwiększy społeczny dobrobyt. Czy pomimo tego powinien zwrócić
pożyczkę? Poczucie słuszności podpowie większości z nas, że powinien, gdyż B ma prawo do
tej kwoty; co więcej – zapewne podpowie, że powinien nawet wtedy, gdy alternatywą dla
zwrotu nie jest zachowanie tych pieniędzy dla siebie, ale przekazanie ich np. na leczenie
biednego i chorego dziecka, które z całą pewnością czerpałoby z nich większą użyteczność
niż wierzyciel. Powyższy kazus możemy powielać na różne sposoby. Niech A będzie
pracodawcą, a B pracownikiem. Gdy przychodzi moment zapłaty za wykonaną przez B pracę,
A – konsekwencjalista – może odmówić zapłaty, uzasadniając takie postępowanie tym, że ów
18
transfer pieniędzy nie zwiększa bogactwa społecznego. Jeśli zaś A zastosuje miarę
użytecznościową, może np. argumentować, że odmawiając zapłaty B i przekazując kwotę
bardziej potrzebującym niż B (do owych bardziej potrzebujących A może zaliczać także
samego siebie), w istocie maksymalizuje dobrobyt społeczny [por. Kymlicka 1998, s. 32-37].
Paradoksalność
powyższych
rozstrzygnięć
wynika
stąd,
że
w
świetle
teorii
konsekwencjalistycznych znaczenie etyczne przysługuje tylko przyszłym konsekwencjom
działań. Tymczasem przeszłe okoliczności (np. zawarcie umowy pożyczki czy umowy o
pracę między A i B) mogą wytworzyć określoną więź moralną między stronami i w
konsekwencji uprawnienie jednej z tych stron, które powinno być realizowane nawet wtedy,
gdy jest to sprzeczne z nakazem MBS, czy nakazem utylitarystycznym. Podsumujmy.
Zgodnie z powszechnymi intuicjami etycznymi zasada pacta sunt servanda i związana z nią
zasada poszanowania praw nabytych – obie będące przejawem myślenia w kategoriach
sprawiedliwościowych – stanowią niezbywalny element każdego systemu prawa. Jednak
zgodnie z założeniami Law and Economics powinny być one ‘zawieszone’, jeśli wchodzą w
konflikt z zasadą efektywności. Ujmując rzecz inaczej, zgodnie z tymi założeniami,
powinniśmy stosować się do tych zasad tylko wtedy, gdy takie postępowanie prowadzi do
maksymalizacji bogactwa społecznego (zatem mają one charakter instrumentalny – opierają
się na chwiejnym, empirycznym związku między ich praktykowaniem a maksymalizacją
bogactwa społecznego); natomiast intuicje etyczne podpowiadają nam, że powinniśmy tak
czynić, bez względu na to, czy takie postępowanie prowadzi do owej maksymalizacji (zasady
te nabierają więc charakteru zasad autotelicznych, deontologicznych). Na gruncie Law and
Economics nie można zatem uzasadnić włączenia do systemu prawnego zasad poszanowania
praw i zasady pacta sunt servanda jako zasad bezwzględnie stosowalnych, gdyż w wielu
wypadkach prowadziłoby to do naruszania postulatu MBS. Zwolennicy Law and Economics
próbują co prawda uzasadnić takie włączenie tych zasad do systemu prawnego, wskazując, że
generalnie bardziej przyczynia się ono do wzrostu bogactwa społecznego niż ich niewłączenie. Takie uzasadnienie wydaje nam się jednak całkowicie sztuczne. Obie zasady,
odgrywające wyjątkowo ważna rolę w myśleniu prawniczym, mają źródło w intuicjach
sprawiedliwościowych, w poczuciu słuszności, i stamtąd, a nie z wątpliwych rozumowań
odwołujących się do zasady efektywności, czerpią swoje uprawomocnienie.
Sytuacja 3
Zgodnie z powszechnymi intuicjami etycznymi niektóre preferencje są nieetyczne –
‘wewnętrznie złe’ – i dlatego nie powinny być zaspokajane. Teorie konsekwencjalistyczne nie
potrafią jednak wytłumaczyć, dlaczego uznaje się je za ‘wewnętrznie złe’, i dopuszczają ich
19
zaspokojenie, jeśli tylko prowadzi ono do MBS. Oto przykład. X jest bardzo ubogi i z trudem
przychodzi mu utrzymywanie licznej rodziny. Pewien milioner-sadysta proponuje X-owi
100000 zł miesięcznie za zgodę na poddawanie go torturom. Jeśli umowa X z milionerem jest
dobrowolna, to przyczynia się do wzrostu bogactwa społecznego i jako taka jest w pełni
„rekomendowana” przez zasadę MBS. Obrońca MBS będzie twierdził, że taka sytuacja nie
może się w rzeczywistości zdarzyć, gdyż kwota, jaką należałoby zapłacić za zgodę X-a na
tortury, zrujnowałby największego milionera [por. Posner 1983, s. 81-83]. Ale takie
uzasadnienie jest dość groteskowe. Wynika z niego bowiem, że tylko „ograniczenia
pieniężne” są przeszkodą dla praktyk milionera-sadysty; nie wyjaśnia więc, dlaczego
uznajemy tortury za „zło samo w sobie”. Co więcej, można łatwo wyobrazić sobie wiele
innych nieetycznych preferencji – mniej patologicznych niż preferencje milionera-sadysty, a
więc łatwiejszych do napotkania w realnym życiu – które można by zaspokoić za jakąś realną
cenę. Taka transakcja „maksymalizowałaby bogactwo społeczne”, legitymując niejako tym
samym owe nieetyczne preferencje.
Sytuacja 4
Prezentując pojęcie efektywności, wspomnieliśmy, że może mieć ono zastosowanie w
kontekście problemów dystrybucji dóbr między określone podmioty. Rozważmy przykład
ilustrujący to zastosowanie. Załóżmy, że Unia Europejska przekazuje Polsce 10 mln euro na
wsparcie dwóch grup zawodowych – górników i hutników, zastrzegając, że każde euro, które
zostanie przeznaczone na jakiś inny cel, zostanie Polsce odebrane. Zakładamy, że te grupy są
równoliczne. Przez X i Y oznaczamy odpowiednio, sumę przeznaczoną dla górników i
hutników. Jak rząd polski powinien rozdzielić te pieniądze? Pokażemy trzy różne
interpretacje tego problemu i, w konsekwencji, trzy różne interpretacje związków między
efektywnością i sprawiedliwością w kontekście problemu dystrybucji dóbr.
(Interpretacja I) Z wymogu efektywności w sensie Pareto11 wynika jedynie warunek,
że suma X i Y powinna wynieść 10 mln: jeśli suma ta byłaby mniejsza od 10 mln, znaczyłoby
to, że jakaś część z pieniędzy unijnych została zmarnowana, a więc że można było polepszyć
sytuację jednej lub obu grup bez pogarszania sytuacji żadnej z nich. Dodajmy, że żadna
alokacja tej kwoty nie może pogorszyć sytuacji żadnej z tych grup – nie może je więc w
szczególności pogorszyć także alokacja spełniająca powyższy warunek (co najwyżej sytuacja
danej grupy może nie ulec poprawie – będzie tak wtedy, gdy grupa ta nie dostanie ani jednego
Euro). Problem tkwi w tym, że warunek X i Y = 10 mln jest spełniony przez ogromną ilość
11
Pojęcie efektywności w sensie Kaldora-Hicksa nie ma tutaj zastosowania, gdyż żadna z trzech grup nie ponosi
straty.
20
alokacji (wszystkie, które sumują się do 10 mln). Kryterium Pareto jest zatem praktycznie
bezużyteczne dla rządu, wyklucza bowiem tylko te alokacje, przy których X + Y < 10 mln.
Wybór konkretnej alokacji musi być zatem dokonany w oparciu o jakąś teorią
sprawiedliwego podziału (np. egalitaryzm prosty, nakazujący równy podział, czy egalitaryzm
Rawlsowski, nakazujący szczególne wsparcie grupy najgorzej usytuowanej).
W świetle tej interpretacji zasada efektywności w sensie Pareto nie wystarcza do
podjęcia decyzji dystrybucyjnej – musi być uzupełniona o określoną teorię sprawiedliwości,
która wskaże na konkretną alokację spośród wszystkich dopuszczonych przez zasadę
efektywności. W tym ujęciu, między efektywnością i sprawiedliwością nie zachodzi żaden
konflikt: poszanowanie zasady efektywności – jako sui generis wymogu racjonalności –
stanowi warunek konieczny sprawiedliwego podziału.
(Interpretacja II) Zwolennik tej interpretacji twierdziłby, iż nie jest prawdą, że zasada
efektywności nie pozwala w sposób jednoznaczny rozwiązać problemu dystrybucji. Jego
zdaniem błąd zwolennika interpretacji I polega na przeoczeniu faktu, że miarą, którą należy
maksymalizować nie jest pieniądz, lecz użyteczność. A suma użyteczności12, jaką
poszczególne grupy będą czerpać z różnych konfiguracji dóbr spełniających warunek X + Y =
10 mln, nie jest stała – zależy od wyboru konkretnej konfiguracji spełniającej ten warunek.
Rząd powinien wybrać zatem taki podział, przy którym suma ta osiąga wartość maksymalną.
W świetle tej interpretacji zasada efektywności (w postaci zasady maksymalizacji funkcji
społecznego dobrobytu) pozwala podjąć decyzję dystrybucyjną w sposób jednoznaczny.
Stanowi zatem w pełni autonomiczną zasadę, mogącą wejść w konflikt z różnymi teoriami
sprawiedliwości (np. egalitaryzmem).
(Interpretacja III) Zdaniem zwolennika interpretacji III obie poprzednie interpretacje
obarczone są takim samym błędem, polegającym na traktowaniu problemu podziału w sposób
statyczny, a nie dynamiczny. Aby rozwiązać ów problem, należy zbadać, jak poszczególne
grupy najprawdopodobniej wykorzystałyby otrzymane pieniądze. Rząd nie powinien więc
„patrzeć” na wyjściową alokację dóbr, lecz na efekty (mierzone np. w perspektywie
dwuletniej), jakie mogą przynieść różne alokacje (rząd uwzględnia oczywiście tylko takie
alokacje, w których suma pieniędzy wynosi 10 mln, a więc alokacje Pareto-optymalne).
Ostatecznie, powinien wybrać taką alokację, która zostanie najlepiej wykorzystana, tj. która
zostanie maksymalnie zwielokrotniona. Bez względu na to, czy interpretacja ta opiera się na
mierze pieniężnej czy użytecznościowej, prowadzi ono do wyboru konkretnej alokacji.
12
Czy np. iloczyn użyteczności – zależnie od tego, jaką konkretnie funkcję społecznego dobrobytu się wybierze.
21
Tak jak w przypadku interpretacji II, także i w tym ujęciu zasada efektywności stanowi w
pełni autonomiczną zasadę, mogącą wejść w konflikt z różnymi teoriami sprawiedliwości.
Sytuacja 5
Sytuacja 4 dotyczyła dystrybucji dóbr, tj. podziału nowych dóbr między określone
podmioty. Sytuacja 5 dotyczy redystrybucji dóbr tj. transferu dóbr od ich właścicieli do
innych podmiotów, przy czym ów transfer dokonuje się wbrew woli właścicieli i uzasadnia
się go tym, że adresaci tych dóbr z jakiegoś powodu bardziej na nie zasługują niż owi
właściciele. Zatem w przypadku dystrybucji dóbr zysk adresatów dóbr nie odbywa się
niczyim kosztem, zaś w przypadku redystrybucji dóbr zyska adresatów dóbr odbywa się
kosztem ich właścicieli. Dlatego o ile dystrybucja dóbr rodzi tylko jedno pytanie – „jak jej
dokonać?”, o tyle redystrybucja dóbr rodzi dwa pytania – „czy da się ją uzasadnić?” oraz
„jeśli da się ją uzasadnić, to jak jej dokonać?”. Paradygmatycznym przykładem redystrybucji
dóbr wydaje się być transfer środków od bogatych do ubogich za pomocą progresywnego
podatku dochodowego w celu zaspokajania elementarnych potrzeb i niwelowania
nierówności. Sytuację 5 zbadamy w nieco inny sposób niż sytuację 4. Najpierw przyjrzymy
się jej przez pryzmat wymogu efektywności, a następnie – wymogu sprawiedliwości. Dla
każdego z tych dwóch przypadków podamy dwie interpretacje.
Redystrybucja a efektywność
(Interpretacja I) Wedle tej interpretacji redystrybucja dóbr to eufemistyczny opis
postępowania, które w istocie nie różni się niczym od postępowania tyrana i złodzieja. Obaj
uzasadniają swoje czyny tym, że odbierając dobra właścicielom i przekazując je osobom (w
kazusie ze złodziejem jest nim sam złodziej), które przypisują im wyższą wartość
subiektywną, podnoszą bogactwo społeczne. Podobnie, transfer dóbr od bogatych do
biednych uzasadnia się tym, że dla biednych identyczne dobro ma wyższą wartość
subiektywną niż dla bogatych, dlatego odbierając to dobro bogatym i przekazując biednym,
podnosi się bogactwo społeczne. Jak pamiętamy, aby wykluczyć możliwość uzasadnień tego
rodzaju, jakie formułują tyran i złodziej, przyjmuje się w ramach Law and Economics zasadę,
iż transfer dobra od A do B jest uzasadniony tylko wtedy, gdy B ma dostateczną ilość
pieniędzy, by zapłacić A oraz chce zapłacić A. Zasada ta, jak argumentowaliśmy, jest postacią
zasady dobrowolności umów. Zasada ta jednak wyklucza także możliwość uzasadnienia
transferu dóbr od bogatych do biednych. Mówiąc bardziej ogólnie, wyklucza jakąkolwiek
możliwość zinstytucjonalizowanego wsparcia społecznego dla osób bez wystarczających
środków do życia (pozostawiając jedynie możliwość filantropii). Zatem konsekwentne
stosowanie zasady, iż transfer dóbr musi być uzasadniony ‘chęcią zapłaty’ przez adresata tych
22
ich właścicielowi prowadzi do odpowiedzi negatywnej na pierwsze z dwóch pytań
postawionych w kontekście redystrybucji i tym samym uchyla drugie. Taka interpretacja
redystrybucji, tj. podważająca jej zasadność, zdaje się dominować wśród zwolenników Law
and Economics.
(Interpretacja II) W kontekście problemu redystrybucji ujawnia się różnica między
nakazem MBS i nakazem utylitarystycznym. Zwolennicy pierwszego explicite uzupełniają go
o nakaz dobrowolności umów (w postaci wymogu ‘poparcia preferencji chęcią zapłaty’),
zwolennicy drugiego czynią to mniej zdecydowanie. Wynika to m.in. stąd, że zasada
dobrowolności umów – generalnie pożądana – w kontekście problemu redystrybucji dóbr od
bogatych do biednych prowadzi do wyników, które dla niektórych mogą być sprzeczne z ich
intuicjami etycznymi, tj. do zakazu takiej redystrybucji. Jeśli zrezygnuje się z tej zasady w
tym kontekście, to uzasadnienie redystrybucji dóbr staje się bardzo proste: redystrybucja
dochodu od bogatych do biednych podniesie dobrobyt społeczny, gdyż marginalna
użyteczność biednych jest wyższa niż marginalna użyteczność bogatych, dlatego –
przynajmniej do pewnej granicy – transfer kolejnych złotówek od bogatego do biednego
bardziej podnosi dobrobyt biednego niż obniża bogatego i, w konsekwencji, dobrobyt
społeczny wzrasta.13 Tę analizę utylitarysta mógłby jeszcze uzupełnić uwagą, iż ostateczna
decyzja dotycząca skali redystrybucji powinna uwzględnić aspekt dynamiczny całej sytuacji,
tj. fakt, iż zbyt wysoka skala redystrybucji może obniżyć motywację bogatych do aktywności
gospodarczej i w dalszej perspektywie doprowadzić do znacznego zmniejszenia puli dóbr, z
której ewentualnie mogliby czerpać ubodzy. Ostateczna decyzja – zdaniem utylitarysty –
powinna być więc funkcją analizy obu aspektów – statycznego i dynamicznego. Powyższa
interpretacja pokazuje, że pojęcie efektywności – odpowiednio zinterpretowane – pozwala
uzasadnić politykę redystrybucji dóbr. Dodajemy, że analogiczną argumentację na rzecz
redystrybucji do przedstawionej przez utylitarystą mógłby zaprezentować także zwolennik
MBS, rezygnując – lub ograniczając zakres zastosowania – wymogu, by każdy transfer dobra
był poparty ‘chęcią zapłaty’ za to dobro przez jego adresata.
Redystrybucja a sprawiedliwość
(Interpretacja I) Za przejaw myślenia w kategoriach sprawiedliwościowych uznaliśmy
zasadę poszanowania praw nabytych. Redystrybucja polegająca na odebraniu określonych
dóbr i przekazaniu ich ‘bardziej na nie zasługującym’ prowadzi do naruszenia tej zasady.
13
Można także dowodzić, że duże nierówności generują wysoką negatywną użyteczność (w postaci poczucia
niesprawiedliwości, zazdrości, resentymentów) i dlatego ich zmniejszenie podnosi społeczny dobrobyt.
23
Zatem w świetle tej interpretacji redystrybucja dóbr jest sprzeczna z wymogiem
sprawiedliwości. Częstsza jest jednak interpretacja II.
(Interpretacja II). Z wymogu sprawiedliwości wynika nakaz minimalizowania
nierówności społecznych. Społeczeństwo bogate, w którym poziom nierówności jest wysoki,
jest – w świetle wymogu sprawiedliwości – mniej pożądane niż społeczeństwo biedniejsze,
lecz w miarę egalitarne. W zależności od tego, jaka koncepcja sprawiedliwości zostanie
przyjęta, nieostre sformułowania występujące w poprzednim zdaniu (‘wysoki poziom
nierówności’, ‘w miarę egalitarne’) zostają mniej lub bardziej precyzyjnie dookreślone14;
konkretne teorie sprawiedliwości rozstrzygają także kwestię, czy i ewentualnie jaką wagę
należy przyznać wymogowi efektywności.15 Generalnie można powiedzieć, że w tej
interpretacji redystrybucja jest uprawomocniona, ponieważ stanowi jedno z głównych
narzędzi minimalizowania nierówności społecznych.
Podsumujmy. Prezentując sytuacje 1-5, chcieliśmy pokazać, że wbrew tezie głoszonej
w ramach Law and Economics efektywność nie jest jedyną wartością, jaką prawo powinno
realizować. W szczególności, uważamy, że nie jest tak, że w każdej sytuacji konfliktu między
zasadzie
efektywnością
a
zasadą
sprawiedliwości,
powinniśmy
zawsze
przyznać
pierwszeństwo tej pierwszej. Sytuacje 1-3 wskazują na obszary, w których to zasada
sprawiedliwości wydaje się „dominować” nad zasadą efektywności. Z kolei w kontekście
problemów dystrybucji i redystrybucji obie zasady zdają się „walczyć o dominację” –
rozstrzygnięcie tego rodzaju konfliktu możliwe jest prawdopodobnie jedynie in concreto.
Głowna konkluzja analizy prowadzonej tym punkcie jest umiarkowanie krytyczna
względem Law and Economics. Uważamy, że efektywność nie jest jedynym celem prawa,
lecz jednym z kilku, spośród których celem szczególnie ważnym i jednocześnie silnie
konkurencyjnym wobec niej jest szeroko rozumiana sprawiedliwość. Podjęcie decyzji czy to
legislacyjnej czy sędziowskiej wymaga starannego ważenia obu zasad, nie zaś
automatycznego przyznania priorytetu jednej z nich.
Spis źródeł
Mercuro, Nicholas, Steven Medema (2006), Economics and the Law. From Posner to
Postmodernism and Beyond, Princeton: Princeton University Press.
14
Np. wg koncepcji Johna Rawlsa dokonując oceny etycznej społeczeństw, bierzemy pod uwagę sytuację
najbiedniejszej grupy społecznej: społeczeństwo jest tym bardziej sprawiedliwe, im bogatsza jest owa grupa.
15
Dana teoria może np. zakładać, że redystrybucja nie jest dozwolona, jeśli prowadziłaby do spadku dobrobytu
społecznego poniżej określonej granicy.
24
Kymlicka, Will (1998), Współczesna filozofia polityczna, przeł. A. Pawelec, Kraków: Znak.
Posner, Richard (1983), The Economics of Justice, Cambridge, MA: Harvard University
Press.
Sen, Amartya, Bernard Williams, (1983) ‘Introduction: Utilitarianism and beyond’, w:
Amartya Sen, Bernard Williams (red.), Utilitarianism and Beyond, Cambridge: Cambridge
University Press, s. 1-22.
25
Download